Drobna Uwaga

Uwaga!!

Treść tego bloga zawiera w sobie w sporej mierze (jak nie w większości) elementy o tematyce Yaoi. Jeśli ktoś nie wie co to takiego zapraszam >>TU NA STRONĘ<< i zapoznanie się z tym terminem. Jeśli jednaki komuś przeszkadza ten temat, albo w jakikolwiek sposób ubliża, to bardzo proszę o dobrowolne opuszczenie tego bloga, a swoje komentarze pozostawieniu dla siebie.

Kontakt

Jeśli Ktoś chciałby być informowany o nowych notkach albo skontaktować się ze mną to najłatwiej mnie złapać na gg:28597734 lub ewentualnie mailowo firello.kirike@gmail.com

sobota, 3 grudnia 2011

Gjeorgji i Lotos Cz 27 - koniec

Rosjanin nie tolerował prochów tak więc nigdy by nie dał ich Lotosowi. Zresztą gdyby chłopak zaczął je brać pewnie by się nieźle wściekł.
Gjeorgij może i względem kochanka zachowywał się miło ale był on osobą bardzo władczą nie lubiącą sprzeciwów od podwładnych.
Co do tego chłopca był pobłażliwy i to znacznie. Przecież obiecał mu na początku lekkie fory. Ale też chciał dać do zrozumienia że Lotos został kupiony w celu zaspokajania rządz cielesnych. A prawda była taka że Rosjan chętnie oddawał się takim przyjemnościom. To że chłopak go dziś prowokował on przyjął jako chęć do ponownego razu i to było na rękę mężczyźnie.
Co prawda nie zamierzał iść z nim od raz na żywioł ale planował nieco podnieść poprzeczkę. Uważnie obserwował ja młodzik pozbywa się kolejnych ubrać. Cała ta walka ze spodniami była przyjemnie rozkoszna. W końcu miał całe piękne ciało chłopca dla uciechy swego oka.
Z szelmowskim uśmiechem pochylił się nad chłopakiem patrząc mu w oczy. Wolną dłonią sunął po jego cienie nie krępując się i dotykając go wszędzie. Nie oszczędzając przy tym zadowolonego spojrzenia. Niestety ku nieszczęściu chłopaka budził on w nim nieco szalone ciągoty. Pocałował go w usta, po czym zaczął schodzić niżej. Podgryzając mu lekko sutki patrzył mu w oczy z prowokacyjnym uśmiechem a jego usta znów powędrowały niżej.
- Rozchyl nogi - powiedział łagodniej choć w jego oku nadal był błysk pożądania.


Bycie obserwowanym przez właściciela z jednej strony było dla niego przyjemne, szczególnie gdy widział jak na ustach mężczyzny kwitnie uśmiech zadowolenia. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że miał cholerne szczęście trafić akurat na niego. Był niezwykle miłym i dobrym panem, który nie traktował go przedmiotowo mimo celu w jakim został nabyty. Nie był zachwycony z faktu, że został przez kogoś kupiony, że do kogoś przynależał tak jak telewizor czy radio. Musiał pogodzić się z tym faktem, być na każde zawołanie Rosjanina, nawet jeżeli nie miał na to ochoty. Rola łóżkowej zabawki nie była łatwa.
- A.. ahh! - Jęknął głośniej niż chciał. Kąsające go zęby mężczyzny skutecznie pobudzały wrażliwe miejsca. Sutki były jednym z wrażliwszych miejsc na jego ciele. Była to strefa, której nie trzeba było długo dopieszczać by uzyskać zadowalające dźwięki. Wyczuwalnie zadrżał z powoli rosnącego podniecenia, czując jak ciepłe wargi Gjeorgija przyjemnie muskają jego delikatną skórę. Przez chwilę zawahał się, nie chcąc rozsunąć nóg. Ścisnął uda jeszcze mocniej niż poprzednio. Nie trwało to jednak zbyt długo. Wreszcie rozchylił nogi na boki, zginając je w kolanach. Niepewnie spojrzał w dół, odnajdując twarz w kochanka, a także czekając na jego reakcję.


Gdyby Rosjanin wiedział co też myśli o nim chłopak pewnie poczułby się doceniony za to że jest taki delikatny dla chłopca. Bowiem prawda była taka że nawet obecnie chodził po głowie Gjeo dość wyuzdany obraz tego co mogło by się teraz dziać. Tyle tylko że kłóciło się to znacznie z tym co obiecał Lotosowi. Dlatego też trzymał na wodzy swoje pragnienia erotyczne, powtarzając sobie, że jeszcze przyjdzie na to czas. A na pewno tak się będzie działo kiedy chłopak przywyknie do niego i w pełni mu zaufa.
Na razie musiały mu wystarczyć słodkie jęki przyjemności chłopaka. Całując jego delikatną skórę wodził po niej językiem. Widział drobne wahanie młodzika, ale kiedy ten w końcu rozsunął nogi spojrzał mu w oczy z aprobatą i ucałował główkę przyrodzenia, którą początkowo tylko lizał by w końcu zniknąć w całości w ustach mężczyzny, Nie zamierał już tak od razu doprowadzić do spełnienia. Chciał podgrzać atmosferę. W końcu kiedy męskość Lotosa powiększyła swe rozmiary uwolnił ją od ciepła swych ust. Ukląkł jednym kolanem pomiędzy nogami chłopaka i nachylił się by pocałować jego usta.
- Postaraj się oddać przyjemność. - dał wskazówkę chłopakowi i wyprostował się, powoli rozpinając koszulę. Jeśli niebieskooki za długo zwlekał z wykonaniem polecenia spojrzał na niego i powiedział nieco surowszym głosem „czekam”


Pieszczoty serwowane przez mężczyznę doprowadzały go do szaleństwa. Było mu po prostu zbyt dobrze. Nadal dziwił się na reakcje swojego ciała, na to jak swobodnie i chętnie przyjmowało dotyk mężczyzny bez jakiegokolwiek protestu. Był zachłanny, pragnął więcej i więcej, z każdą chwilą gdy robiło mu się coraz cieplej, a po kręgosłupie przeskakiwały elektryczne iskierki podniecenia pozwalał sobie na ciche dźwięki zadowolenia. Chciał by wiedział jak jest mu dobrze gdy go trzyma w swoich ramionach, gdy się nim odpowiednio zajmuje, że cała ich bliskość nie jest już taka straszna. Ale gdy Gjeorgij zatrzymał się chwilę przed punktem kulminacyjnym jęknął boleśnie. Czując, ze zaraz mógłby dojść, ale jeszcze mu trochę brakuje było wyjątkowo niekomfortowe. Nacisnął nogą materac czując nieprzyjemne swędzenie w okolicach przyrodzenia, chciał dojść, chciał mieć już tę rozkosz za sobą, ale nie mógł. Jeszcze nie teraz gdy jego pan mu na to nie pozwolił. Spojrzał proszącym wzrokiem w górę na prężne ciało mężczyzny, ale gdy ten wydał z siebie nieco oschlejsze polecenie struchlał i czym prędzej zapomniał o swojej potrzebie. Nie mógł być na tyle egoistyczny by chcieć zadowolenia, tudzież spełnienia tylko i wyłącznie dla siebie. Uniósł się na kolanach w górę by uczepić się dobrze zbudowanego ciała. Wyręczył go rozpinając resztę guzików za niego. Zsunął z jego ramion zbędny materiał koszuli sunąc smukłymi, delikatnymi paluszkami po rozgrzanych ramionach, łokciach, aż na dłonie. Nakreślił językiem mokry ślad od prawego obojczyka poprzez splot słoneczny do lewego obojczyka, który następnie skrupulatnie ucałował. Nie kąsał go, jeszcze nie zasmakował w tego typu pieszczotach, dlatego w zamian zassał skórę w okolicach lewego ramienia tworząc prowizoryczną malinkę.


Gospodarz był wprawnym kochankiem, lata praktyki i podbojów erotycznych sprawiły że Rosjanin mógł dosłownie jednym dotykiem doprowadzać do drżenia. Ale mimo obiecanej chłopakowi uldze w postępowaniu, chciał sprawić by im oby było lepiej. A to można było właśnie ociągnąć przez przeciągania momentu podniecenia. Więc to nie była żadna złośliwość czy nawet myślenie tylko o sobie. Chciał pokazać chłopakowi że można przed dłuższy czas pozostawać z erekcją i nie dać dojść partnerowi.
Co prawda trudno było się nie przemóc temu spojrzeniu, jakim obdarował mężczyznę Lotos, ale w końcu udało mu się. Chciał też zobaczyć jak bardzo chłopak będzie się w stanie skupić na tym co ma teraz zrobić z erekcją obijającą się o uda. A przecież nie planował mu ułatwiać zadania. Kiedy tylko ten się zbliżył dłonie od raz zaczęły delikatną wędrówkę po ciele, muskając niczym najdelikatniejszym dotykiem najczulsze partie ciała. Czując usta chłopaka na sobie zjechał na jego zgrabny tyłek i zaczął go masować i ugniatać. Coraz częściej też zwinne palce zaczynały penetrować jego rowek i dotykać wejścia chłopaka. Rozproszenie jego myśli było jakby postawionym sobie przed Gjeo priorytetem.



Trzeba było przyznać, że nie było to takie proste jakie mogłoby się wydawać. Chłopak mocno starał się skupić na powierzonym mu zadaniu. Próbował myśleć tylko o tym by dopieścić swojego pana, by zrobić mu dobrze, by czuł się równie dobrze co i on. Gładził jego skórę opuszkami swoich palców badając jej fakturę. Była szorstka, trochę sucha, potrzebująca kremu nawilżającego, znacznie różniła się od tej jego, delikatnej wręcz aksamitnej w dotyku. Jego silne, rozbudowane ramiona, duże ciepłe dłonie, ładnie umięśniona klatka piersiowa. Wszystko to było po kolei skutecznie dopieszczane, obcałowywane. Krok po kroku poznawał każdy element jego ciała, zapamiętywał co wrażliwsze miejsca. Nie odważył się na wzięcie jego sutków w usta, na dopieszczenie ich tak jak robił to zazwyczaj Gjeorgij z jego. Jedynie przesunął po nich dłonią, szybko jakby uciekając od tego. Wtedy właśnie wbił swoje chude palce w ciało mężczyzny, cicho jęcząc.
- Gjeo... Gjeorgij-sama.. Ja... ahh! - Stęknął ponownie opierając czoło o tors mężczyzny gdy ten skutecznie dopieszczał jego wejście. Trudno mu było nie reagować na tego rodzaju pieszczoty, szczególnie, że znajdywał się w bardzo kłopotliwej sytuacji. Wątpił by w tym stanie był zdolny skupić się na czymkolwiek innym, tego rodzaju tortury były wyjątkowo nieprzyjemne. Zacisnął mocno powieki owiewając gorącym oddechem splot słoneczny Rosjanina.

Gjeorgij nie był mężczyzną przesadnie dbającym o swoją osobę, dlatego używanie czegoś takiego jak kremy nawilżające było dziwne.
Za to dotyk jaki mu teraz serwował Lotos był przyjemny dlatego pozwalał mu na to co przyszło młodemu do głowy. Nie chciał go tłamić przed inwencją, zresztą Rosjanin miał nadzieję że z czasem młody sam będzie wychodzić z inicjatywą. Słysząc jednak ten słodki jęk i niemoc jaka ogarnęła kochanka domyślił się że intensywność doznań jest przekraczająca jego granice. Przecież nikt nie powiedział jak długo przeciąga się takie powstrzymywanie przed dojściem.
Sięgnął ręką do szafki i wyciągnął z niej olejek. Drugą ręką oplótł młodzika w pasie lekko unosząc go do góry, tak by móc go pocałować. Trzymając Lotosa mocno przy sobie położył go jednak na pościel. Nie odrywając się jeszcze od ust chłopaka. Polał jego wejście substancją i zaczął powoli zagłębiać w niego palec, poten, kolejny. Tyle tylko że teraz zjechał ustami niżej. Mężczyzna nie miał problemu z wzięciem przyrodzenia kochanka do ust. Zaczął pieścić go językiem i zaciskając na nim usta. Dopiero teraz dodał trzeci palec i lekko przyśpieszył swoje poczynania. Nie martwił się że doprowadzi chłopaka, smak nasienie był do przeżycia, a to że Lotos był kupiony zapewniało mu pewność że niczym się nie zarazi.


Łapczywie odwzajemniał każdy kolejny pocałunek. Był chciwy, pragnął każdej możliwej namiastki jego dotyku. Z tego względu nie sprzeciwiał się, wręcz przeciwnie cieszył się poddając się mężczyźnie gdy ten go namiętnie całował, gdy silne ramie oplatało jego wąską talię, a ciepły oddech owiewał żuchwę. Prężył się niczym rozweselony kociak pod łaskawą dłonią swego pana. Wygiął się w łuk czując penetrujący go, pierwszy palec. Słodki, dźwięczny jęk zadowolenia przeciął panującą w pokoju ciszę. Rozochocone ciało Lotosa raz po raz spinało wszystkie mięśnie i rozkurczało je, a gdy przyszedł punkt kulminacyjny, gdy już prawie sięgał bram rozkoszy cały spiął się długo, a także głośno szczytując. Ta mała namiastka tortur przeprowadzonych przez Rosjanina była zarazem fascynująca, jak i cholernie okrutna. nie był pewien czy mu się to podobało. Z drugiej strony zrobiło mu się głupio, że nie wytrzymał dłużej, że znów on musiał być zadowolony jako pierwszy. Dysząc cięzko, z nierównym oddechem spojrzał w dół w poszukiwaniu pana. Miał nadzieję, że nie był rozczarowanym tak szybkim orgazmem swej łóżkowej zabawki.


Fakt że tak gorliwie odpowiadał na przyjemności było dobrą oznaką. Teraz pozostało jeszcze to ukierunkować i rozwinąć. Gjeo nie kupił przecież chłopaka tylko po to by samemu się starać, ale by to jemu sprawiono przyjemność.
Choć nie ma co reakcje młodzika były miło łechczące ego Rosjanina. To że usta Lotasa wydawały z siebie ten słodki jęk rozkoszy, miał wrażenie że wręcz czuł rezonans głosu wzdłuż swojego kręgosłupa.
Kiedy niebieskooki doszedł Rosjanin bez problemu połknął wszystko i zawisł nad kochankiem. spokojnie czekał aż odzyska oddech.
W końcu przyatakował usta młodego a wolną ręką ścisnął jego kształtny pośladek.
- Nie dobry z ciebie chłopiec - rzucił kiedy tylko oderwał się od malinowych ust, a słowom towarzyszył klaps. - Zamiast mnie dawać rozkosz to samemu jej żądasz pozostawiając mnie niezaspokojonego. - przesunął dłoń z pośladka na jego usta - teraz chce zobaczyć na co Ciebie stać. - sugestywny dotyk ust Lotosa i wymowny uśmiech Rosjanina nasuwały od raz sposób w jaki to chłopak ma się zrewanżować.


Bardzo mi przykro ale sesja zostaje przerwana za porozumieniem obu stron rozgrywki. Niestety prowadzenie tej historii było nieco ciężkie, a granie ma być przyjemnością a nie katorgą. Tak więc tu następuje koniec tej rozgrywki.
Dla dalszej fabuły Gjeorgij nie mógł się dogadać z chłopakiem i postanowił dać mu wolność i pracę, oczywiście dla jego organizacji ale lepsze to niż miałby go komuś odsprzedać.

Gjeorgji i Lotos Cz 26


Kiedy go zobaczył uśmiech powrócił na usta mężczyzny. Ale był inny niż ten jaki obdarzał Michaela. Ten był bardziej dojrzały i pożądający. Kiedy tylko podszedł do młodzika chętnie objął go i lekko opierając o filar pocałował.
- Tego mi było trzeba- zamruczał niższym nieco głosem i cmoknął jeszcze raz jego usta. - Nie była to praca a raczej tłumaczenie rozwydrzonej dziewczynce czemu nie może zabrać Michaela ze sobą. - Widząc zdezorientowanie lekko pokręcił głową. - Matka Michaela to gwiazdka teatralna, i ma właśnie wyjazd na kontrakt i chciała go tuż przed końcem roku szkolnego zabrać go. To nie rozsądne więc musiałem jej wytłumaczyć że nie zgodzę się na taką głupotę. W końcu kiedy zagroziłem jej że nie będę jej płacić odpuściła. - wyjaśnił mimo iż nawet nie musiał. Może to szorstkie, ale Lotos był dla przyjemności Rosjanina a on od tak otwarcie mówił mu co właśnie robił. Moje jednak mniemanie że kochankowie mają duży wpływ na swych adoratorów jest prawdą.
Gjeorgij spojrzał na półki i na długowłosego.
- Wybrałeś sobie czy tak zapoznawałeś się ze zbiorem - spytał obejmując znów Lotosa, ale już się do niego nie dobierając.


Z mniejszym zadowoleniem niż zazwyczaj przyjął pieszczoty właściciela. Teraz był zaabsorbowany tym, ze jest zazdrosny o srebrnowłosego chłopaka, którego najchętniej by się po prostu pozbył. To jednak nie należało zapewne do najłatwiejszych rzeczy dlatego obmyślanie planu pozostawi sobie na później, a teraz... Spojrzał pożądliwym, wręcz drapieżnym wzrokiem na swego partnera, kusząc go. Lubił kokietować, szczególnie jego gdy sprawiało mu wielką radość jak Rosjanin połykał haczyk i dawał się uwieść. Zgarnął włosy za ucho bawiąc sie nimi przez chwilę. Nie słuchał tego co do niego mówił, było mu obojętne co się dzieje z tamtym.
-
Brakowało mi ciebie, Gjeorgij-sama. I to bardzo. - Wsunął swoje szczupłe rączki na ładnie zbudowane męskie ramiona obejmując go za szyję. Przysunął się jak najbliżej niego by móc otrzeć się o niego ciałem. Cały czas lustrował go uważnym spojrzeniem, wyjątkowo wyzywającym spojrzeniem. Prowokacyjnie oblizał usta ignorując pytanie dotyczące książek.


Rosjanin był normalnym zdrowym mężczyzną, a że obecnie nie miał żadnych polnych spraw mógł się nieco pobawić z młodzikiem. Wiedział dobrze że Lotos go kokieteruje, ale gdyby nie świadoma decyzja że może sobie pozwolić na to, wówczas starania długowłosego poszły by na marne. Dał się obłapiać i przyciągnąć do chłopaka wręcz z przyjemnością wymruczał z uśmiechem na ustach czując jak kochanek się o niego ociera.
Pocałował dość namiętnie błękitonookkiego, zjechał rękoma na jego pośladki i ujął je w dłonie, łagodnie zgniatając.
- Wiesz że takie kuszenie mnie może się skończyć dla Ciebie niezbyt przychylnie. Zwłaszcza rano kiedy nie będziesz w stanie wstać czy nawet poruszyć się po tym jak bym z przyjemnością skotłował pościel z Tobą? - wymruczał ostrzeżenie. To był moment gdzie chłopak jeszcze mógł się wycofać później może być za późno.


W tym momencie nie myślał o konsekwencjach swej zachęty, bardziej interesowało go to by przenieść uwagę mężczyzny na siebie, by wymazać z jego głowy irytującego przeciwnika, którego najchętniej wyrzucił by przez okno. Niestety tego robić nie mógł, a szkoda.
- Nie musisz się o mnie martwić, Gjeorgij-sama. - Ucałował jego szyję, tuląc gładki policzek do męskiej szczęki. Pamiętał, że pierwszy raz nie był tak zadowalający jakby chciał, ale miał nadzieję, że z czasem to się zmieni i równie mocno polubi seks jak jego partner. Przykleił się do jego ciała, tak by stykać się z nim jak największą powierzchnią. Wsunął swoją drobną nóżkę miedzy jego nogi by kolanem naprzeć na jego dumę. Istna, młodzieńcza prowokacja.
- Spełnię każdą twoją zachciankę. - Wymruczał mu do ucha gdy delikatnie przygryzł jego płatek białymi, równymi ząbkami. smukłe palce już dawno wplótł w idealnie ulizane włosy, które szybko zburzył.


Dobrze, że chłopak nie przeszdł do spełniania swoich myśli bo gdyby włos spadł z głowy Michaela i Rosjanin dowiedział się kto jest przyczyną takiej sytuacji, to zwyczajnie rozszarpał by sprawcę. Nastolatek był jego oczkiem w głowie, i choć niewiadomo jak wspaniałego kochanka, jego syn zawsze byłby na pierwszym miejscu.
Mimo wszystko zaśmiał się lekko na słowa chłopaka.
- Niechybnie ale muszę, bo co mi po tym jak nocna przygoda będzie dla Ciebie za mocna a potem przez kilkanaście dni będziesz niedysponowany? - zaczął ale od razu przestał czując poczynania chłopaka. Zmrużył w lisi sposób oczy i musnął usta kochanka.
- Każdą powiadasz? Oj nie wiesz na co się właśnie naraziłeś dzisiejszej nocy. - odpowiedział mrukliwie i bez ostrzeżenia wziął go na ręce. Powoli zaczął iść w stronę swoich pokoi. Pewne było to że chłopak się właśnie doigrał i się przekona co to jest prawdziwy seks.

z.t


Mimo tych wszystkich myśli i chęci pozbycia się srebrnowłosego nie byłby w stanie zrobić krzywdy drugiej osobie. Szczególnie, że chłopaka nie lubił tylko i wyłącznie za względu na jego relacje z Rosjaninem, bo charakter mu nie przeszkadzał. wbrew pozorom tę jego cześć polubił, nawet gadulstwo nie było takie złe jakby mogło się wydawać, ale w tym momencie nie zamierzał o nim myśleć. Głównym tematem był ciemnowłosy i to co miało się tej pięknej nocy wydarzyć.
- Dam z siebie wszystko, tak byś był w pełni zadowolony, Gjeorgij-sama. - Z zadowoleniem przyjął to, ze mężczyzna dźwignął go na ręce. Lubił być przezeń noszony. Czuł się wyjątkowo bezpieczny w tych silnych ramionach. Wtulił się w jego ciało praktycznie od razu po tym jak ciemnowłosy wyprostował się. Szybko odnalazł jego usta by obdarować go serią krótkich, ale namiętnych pocałunków, wpijając się w jego usta.
zt


Co prawda nieco był zaskoczony tym nagłym zapewnianiem go przez niebieskookiego, ale przyjął to za efekt obawy przed wyrzuceniem z domu, jeśli ten nie będzie robił tego do czego został kupiony.
Zaśmiał się i z przekorą pocałował go w nos.
- Nie musisz, a wiesz dlaczego? Bo już jestem. - Odparł wchodząc do siebie, po czym kierując się na górę do swojej sypialni. Dopiero w pokoju postawił chłopaka na ziemię. Podszedł do stolika i nalał w dwie szklaneczki. W jedna mniej a w drugą znanie więcej. Szkło z mniejszą zawartością dał chłopakowi.
- Nie martw się nie upijesz się po takiej ilości, a na pewno nieco cię to odpręży. - Dopiero kiedy chłopak wziął szklankę do ręki lekko się uśmiechnął. Stuknęli się szklankami i Rosjanin wypił połowę tego co miał. Oglądał się na reakcje Lotos. Alkoholem był brandy, wiec było zastanowienie czy przypasuje mu ten smak.


Zdawał sobie sprawę, że był o wiele młodszy od mężczyzny, ale czasami czuł, że Rosjanin nie traktuje go do końca poważnie. Tak jakby traktował go pobłażliwie, niczym uroczego dzieciaka. Nie do końca mu się to podobało, ale miał nadzieję, że z czasem się do zmieni. Na razie musiał poczekać.
- Dziękuję. - Powąchał ciecz, która znajdowała się w środku. Jej zapach nie był zachęcający, ale bez ryzyka nie ma zabawy. Przechylił szklankę upijając dwa pierwsze łyki. Nie smakowało mu. Napój był wręcz okropny, ale starał się tego po sobie nie pokazać. Upił jeszcze kilka łyków, tak by wypić połowe z tego co otrzymał i odłożył szklankę na stolik. Zakręciło mu się w głowie. Nigdy wcześniej nie pijał alkoholu dlatego tak mocno na niego podziałała taka mała ilość.


Po części było to prawdą. Znał chłopaka od niedawna, wiec oczekiwanie że będzie od raz na równi to mało prawdopodobnie, zresztą Gjeo miał do większości ludzi taki stosunek, wiec chłopak nie powinien się nad tym roztrząsać.
Rosjanin widział to skrzywienie i reakcje, chłopaka dlatego lekko się uśmiechnął złośliwie.
- Coś mi się zdaje, że na przyszłość dla Ciebie to tylko wino i lekkie drinki, - mówił obejmując chłopaka w pasie.
Nachylił się i zaczął całować Lotosa powoli przemieszczając się z nim w stronę łóżka, tam dopiero przerwał i lekko pchnął chłopaka na łóżko. Odstawił szklankę na szafkę obok. Zdjął z siebie marynarkę, krawat i rozpiął dwa górne guziki cały czas patrząc na chłopaka i to jak słodko wyglądał tak leżąc na łóżku.
- Rozbierz się - nie było to co prawda rozkazem ale w głosie była nuta zaciekawienia.


Jak miewał w zwyczaju zmarszczył słodko nosek w niezadowoleniu. Trudno było mu się przyzwyczaić do tego typu napoju od tak, szczególnie, że nigdy przedtem go nie próbował. Gdyby mężczyzna poczęstował go dawką narkotyków nie miałby problemów z przyswojeniem ich przez swoje ciało. Nie raz nie dwa handlarze faszerowali ich dragami tylko po to by byli bardziej ulegli. Źle wspominał te czasy, jak i to w jaki sposób się wtedy czuł. Przeszedł po jego ciele bardzo nieprzyjemny dreszcz, który szybko został odtrącony od ciała dzięki Rosjaninowi. Prawie od początku czuł się bezpiecznie w jego ramionach, tak swobodnie i niesamowicie dobrze. Miał nadzieję, że to piekielnie przyjemne uczucie nigdy nie zniknie i za każdym razem gdy mężczyzna będzie zamykał go w swoich silnych ramionach będzie się momentalnie relaksował. Chętnie odwzajemniał kolejne pocałunki. Tonął w namiętności jaka wywiązała się między nimi całując go równie gorąco i żarliwie co zawsze.
Lądując na łóżku oprzytomniał. Odgarnął niepotrzebne kosmyki włosów z twarzy spoglądając niepewnie na starszego. Pozbycie się zwykłego t-shirtu nie było problemem, gorzej gdy przyszła pora na obcisłe spodnie, które wcale, ale to wcale nie chciały współpracować. Namęczył się by ściągnąć z siebie ten kawałek wyjątkowo niewygodnego materiału wraz z bokserkami. W pełni nagi zacisnął palce prawej dłoni na pościeli ukradkiem spoglądając w górę na mężczyznę. Teraz gdy leżał w pełnym negliżu nie był tak odważny jak jeszcze przed chwilą. Słodkie blade lico oblało się delikatnym rumieńcem zawstydzenia.

Gjeorgji i Lotos Cz 25


- Dzięki za komplement ale jeśli chciał byś poznać najlepszego przewodnika po całej rezydencji jak i terenach otaczających ją to nikt nie zna tego lepiej jak Cien. To z nim się kiedyś włóczyłem i wspinałem po skałkach, teraz pozostaje mi tylko sztuczna ściana bo na prawdziwe wojaże niestety jest dla mnie za niebezpiecznie. Choć nadal lubimy się wymykać i robić ognisko w środku lasu. - uśmiech nie schodził z buzi chłopca. Widać że mimo przeciwności losu nie stracił on niż ze swego dziecinnego uroku.
Słysząc tekst o tym że chłopak nie potrafi jeździć zwrócił się w jego stronę.
- Nie przejmuj się, ja się prawie że wychowałem w siodle wiec jeśli chcesz nauczę cię. A zapewniam cię że trudne to nie jest. - odparł stanowczo i pewnie. Bo prawda była taka że chłopak nawet szybciej jeździł w siodle niż chodził. Dzięki temu między nim a jego ogierem wytworzyła się szczególna więź. Ale na wycieczki po lesie nie zaryzykuje samemu, dlatego też zaproponował przejażdżkę po wybiegu.


Srebrnowłosy mimo iż sympatyczny momentami był denerwujący z nadmierną życzliwością i radością. Już wiedział, że nazbyt "szczęśliwi" ludzie mu się nie podobali, a wręcz go denerwowali. Niewidomy i tak był na czarnej liście młodzieńca przez wzgląd na jego bardzo zażyłe stosunki z jego właścicielem, którego wcale nie chciał dzielić pomiędzy innych kochanków. Jakoś mu to nie odpowiadało. - Dziś nie mam ochoty na naukę. - Nie robił tego złośliwie, zwyczajnie nie widział się w siodle. Zapewne odrobinę bał się koni i tego, że mógłby z jakiegoś spaść. Na razie postanowił odsunąć od siebie trening w jak najdalszą przyszłość. - Ale gdy nabiorę ochoty z pewnością Cię poproszę. - Spojrzał raz jeszcze w kierunku wejścia do podziemi, zadrżał wyczuwalnie odsuwając się jeszcze kilka kroków w bok. - Prawdę mówiąc najchętniej wróciłbym do siebie. - Nabierał odwagi z czasem, miał swoje pragnienia i zachcianki. Co prawda w tym momencie jego największą "Zachcianką" nie był powrót lecz zobaczenie Rosjanina bądź udanie się do biblioteki. - Choć nie pogardziłbym wizytą w bibliotece. - Sądził, że polubi czytanie. Książki to skarbnice wiedzy, można znaleźć w nich tak wiele informacji bez poruszania się z domu, a to zadziwiało go i fascynowało.

To że chłopak odmówił wyjścia na konie jakoś nie zmartwiła za bardzo chłopaka. Może nawet wręcz ucieszyła. Bo to że pokazywał to co chce było dobrym znakiem, że nie jest aż tak przestraszony chłopcem na jakiego można było odebrać go po barwie głosu.
- Rozumiem i nie ma sprawy. W takim razie choć do biblioteki. Ja właśnie skończyłem lekcje i mam nieco do odrobienia więc przy okazji sam skorzystam i wydrukuje co nieco - Niestety chłopak miał problem z samonauczaniem. Ale ojciec starał się ile mógł by chłopak dużo czytał dlatego też Michael posiadał wiele dzieł przełożonych na język brajla. Nawet na prywatne zlecenie. W bibliotece wiele książek był przystosowanych specjalnie dla srebrnowłosego.
- Wiesz jak staruszek da Ci spokój i będziesz miał wolne to zawsze chętnie Ci potowarzyszę. Niekiedy dla osoby w naszym wieku bywa tu strasznie nudno. Ale po jakimś czasie da się przyzwyczaić. - choć może łatwiej by było Michaelowi gdyby mógł widzieć?


O chłopaku można powiedzieć z pewnością jedno. Był gadułą, buzia mu się nie zamykała. Wciąż gadał i gadał. Plusem tego gadulstwa był fakt, że nie molestował Lotosa o bycie równie wielkim paplą. Na razie wolał milczeć. Nie widział potrzeby wyrzucania z siebie takich monologów jak srebrnowłosy. - Dobrze. W takim razie idziemy do biblioteki. - Ruszył zaraz po chłopaku kierując się tam gdzie i on. Tak jak poprzednio utrzymywał się raczej z tyłu. Nie był na tyle śmiały by wyprzedzić go i popędzić do pomieszczenia wypełnionego książkami. Nie znał drogi, nie pamiętał jeszcze gdzie dokładnie leży pokój, który tak go interesował. Wabił go. Chciał się w nim znaleźć jak najszybciej. Podążał za chłopakiem słuchając tego co ma do powiedzenia. Nie odzywał się, po prostu szedł za młodym.


Michael niestety nie mógł broić jak większość dzieci bo pilnowano go zawsze jak oka w głowie, dlatego też wyćwiczył swą upierdliwość w zagadywaniu na śmierć. Oczywiście nie czynił to specjalnie. On w ten sposób zabijał nudę, a zwłaszcza teraz gdy był niewidomym.
W końcu znaleźli się w tak upragnionym miejscu dla obydwojga.
- No to jesteśmy w skarbnicy tajemnic. - odparł rozradowanym głosem rozpościerając szeroko ramiona. - No dobrze, a teraz ważna sprawa. W tej bibliotece panuje jedna złota zasada. Można z niej wynosić książki pod warunkiem że jak je odnosisz to muszą się znaleźć w dokładnie w tym samym miejscu. Widzisz tu jest wprowadzony system który jest połączony z komputerową bazą danych. Dlatego jest to takie ważne by znalazły się na odpowiednim miejscu. Każda książka ma wklejoną małą karteczkę z numerem regału, które są pisane rzymskimi literami i półki numerami arabskimi. Jeśli masz wątpliwości gdzie powinna się znajdować książka to lepiej odłóż ją na okrągły stół z wazonem. Wówczas ktoś ze służby odłoży książkę na miejsce. - wyjaśnił nieco poważniejszym tonem. Jak by na to nie było to miejsce było bardzo ważne dla chłopaka. - Powiedz umiesz obsługiwać komputer w podstawowym zakresie?


Swoją drogą całkiem nieźle się uzupełniali. O ile Lotos był raczej małomówny, o tyle Michael zalewał go monotonnymi monologami dotyczącymi, no cóż, dosłownie wszystkiego. Nie przeszkadzało mu to. Był dobrym słuchaczem, który mógł spokojnie robić na drutach oglądać telewizję, grac w szachy i jeszcze słuchać problemów innej osoby, a po wszystkim streściłby wszystko to co mu przed chwilą powiedział. Wcześniej był zainteresowany każdą możliwą książką by móc poznać świat od początku, ale to zostało zepchnięte na dalszy plan przez chęć nauki rosyjskiego. Postanowił, że nauczy się tego śmiesznego języka i w bardzo nieładny sposób będzie mógł podsłuchiwać rozmowy Gjeorgija. Być może mu sie to nie spodoba, ale kto powiedział, że musi się o tym powiedzieć? Na bladym licu Lotosa wykwitł wyjątkowo upiorny uśmiech. - Co? - Potrząsnął lekko głową spoglądając w bok na długowłosego. Teraz jeszcze bardziej umocnił się w przekonaniu, że chciał się pozbyć swoich długich kłaków. Chciał być pod każdym możliwym względem różny od tego chłopaka, chciał być lepszy! - Nie, nie wiem co to jest komputer. - Wzruszył lekko ramionami, zarumienił się. Najwyraźniej bycie lepszym nie będzie takie proste jak mogłoby mu się wydawać.


Chłopak nie śmiał się z Lotosa ze nie wie jak obsługiwać komputer. Przecież nie każdy ma możliwość dostępu do nich. A zwłaszcza kiedy chłopak był chłopcem do towarzystwa. Przyjął to tylko z kiwnięciem głowy by po chwili z łagodnym uśmiechem oznajmić rozwiązanie tego problemu.
- No to tym będzie musiał się zająć ktoś inny, ale spokojnie poproszę Ciena albo Ikariego i na pewno któryś z nich cię nauczy. Do tego czasu musisz wybierać książki po tytułach. Ewentualnie pytać mnie. Zawsze coś Ci chętnie doradzę. - odparł z uśmiechem po czym podszedł do pierwszego z regałów. - A może już teraz masz na coś ochotę? - Michael nie chciał się narzucać zwyczajnie był sobą, wulkanem niespożytej energii.


Nie miał pojęcia czy kiedykolwiek miał styczność z czymś takim jak "komputer". To co działo się zanim trafił do handlarzy było niczym destrukcyjna czarna dziura z której nijak nie dało się nic wyłuskać. Nie było o co się zaczepić. Chłopak już dawno temu postanowił dać sobie spokój z odszukaniem swej przeszłości. Nie miał ani możliwości, ani pomysłów od czego mógłby zacząć, ani ochoty. Dawno temu stracił zapał, który prawdopodobnie już nie wróci. Teraz jego priorytetem było zadowalanie Rosjanina. Im ten będzie bardziej zadowolony z ich wspólnie spędzonego czasu tym lepiej będzie jemu samemu. Trzeba było poskromić lwa, a nie go denerwować. - Nie. Rozejrzę się po regałach, może coś mi przypadnie do gustu. - Ruszył wzdłuż pierwszego z nich wertując wzrokiem kolejne książki. Chciał znaleźć słownik języka rosyjskiego, bo wątpił by była tutaj książka z jego nauką. - Co będziesz robił Michaelu? - Zagadnął dając chłopakowi miejsce do popisu. Im więcej będzie gadało sobie czy czymkolwiek innym tym mniej będzie interesował się tym co robił Lotos.


- No jak uważasz, nie krępuj się i bież co wpadnie Ci do gustu - zasiadł za biurkiem i włączył komputer. - Teraz będę drukować informacje potrzebne mi do odrobienia lekcji .. - zaczął nastolatek ale w chwili kiedy otworzyły się drzwi do biblioteki przestał.
- A tu jesteście - Na ustach Gjeorgija widniał szeroki uśmiech i podszedł do chłopaka do piórka, który najwyraźniej z niecierpliwieniem czekał na jego odpowiedź.
- No i nie jedziesz. - odparł krótko na co młodzik tylko wstał z krzesła i wskoczył w objęcia Rosjaninowi.
- Jesteś kochany. - powtarzał tylko tuląc się do ojca.
- No dobrze, ale obiecałem tej czarownicy, że zadzwonisz do niej, więc by nie zmieniła zdania idź i wykonaj ten przeklęty telefon.
- Nie ma sprawy, jeśli tylko o to chodzi to już biegną. - ściągnął jeszcze mężczyznę w dół i dał mu buziaka. Uśmiech zadowolenia zagościł na twarzy gospodarza. Kiedy młody wybiegł z biblioteki Gjeorgij rozejrzał się po pomieszczeniu w poszukiwaniu Lotosa.


Poszukiwanie książki nie było takie proste jakby mogło się wydawać. Szedł wzdłuż regałów przeglądając kolejne tytuły, a te nie mówiły mu kompletnie nic. Nie miał pojęcia w jaki sposób znajdzie książkę do nauki rosyjskiego, a jak nie ja to choćby głupi słownik, ale zrobi to! Już sobie poprzysiągł, że nauczy się tego jeżyka by wiedzieć co takiego chce przed nim ukryć mężczyzna. Prędzej czy później zacznie coś rozumieć, gorzej gdy Rosjanin się o tym dowie, wątpił by był zadowolony z tego faktu. Słysząc jego przyjemny, głęboki baryton wyjrzał zza filaru przyglądając się jego nienagannej posturze. Zazdrośnie przyglądał się temu jak cieszy się na widok niewidomego chłopca, jak tamten rzuca mu się w ramiona i całuje. Było mu z tym źle, znów poczuł się gorszy od niego, znów chciał by Gjeorgij był tylko jego. Te egoistyczne myśli szybko zostały zepchnięte w oddal swego umysłu. - Witaj, Gjeorgij-sama. - Wyszedł zza potężnego filaru z nieco niezadowoloną miną. Po cześci cieszył się na jego widok, ale nadal nie podobał mu się fakt, że mężczyzna ma kogoś innego, a o Michaela był wyjątkowo zazdrosny. - Mam nadzieję, że dobrze minął Ci czas w pracy.

Gjeorgji i Lotos Cz 24


Gjeorgij nie był zły na chłopaka jeśli ten się na coś zagapił czy zapatrzył. Mimo iż poszedł kilka kroków do przodu to i tak przystawał i czekał na Lotosa. A jego minka aniołka była rozbrajająca więc tylko uśmiechał się do Chłopaka i szli dalej.
Oczywiście chłopak mógł z niej korzystać do woli czy nawet wynieść coś do by poczytać w pokoju czy też na dworze. Miał tylko pilnować by książki wracały w takiej samej formie jak je opuszczały.
Kiedy tylko Rosjanin zobaczył srebrnowłosego chłopca jego twarz stała się łagodniejsza, co też miało odzwierciedlenie w głosie gospodarza. A kiedy tylko ten był już w jego ramionach delikatnie głaskał go po włosach.
- Co się stało skarbie? - łagodność w głosie wyraźnie świadczyła że ten młody dzieciak jest kimś bardzo wyjątkowym dla Gjeorgija.
Chłopak jakby nieco niepewnie spojrzał w oczy mężczyzny ale po chwili odwrócił głowę w stronę Lotosa. Choć nie patrzył na niego tylko w tym kierunku jakby chłopak nie był wart zainteresowania by skupić na nim wzrok. Ale prawda była taka że Michael tylko wyczuł czyjąś obecność nie koncentrował zmysłów gdzie ta osoba konkretniej stoi. Odwrócił się zaczął wyrzucać z siebie potok słów po rosyjsku. Mężczyzna słuchał a kiedy chłopak skończył pogładził go łagodnie po policzku i coś odpowiedział na co srebrnowłosy potaknął tylko skinieniem głowy.
- No dobrze to teraz mam do Ciebie prośbę. Lotoś nie zna jeszcze całego domu, jakbyś mógł dokończyć z nim zwiedzanie będę wdzięczny, a ja tymczasem odwiedzę tą jędzę i przemówię jej co nieco do rozumu. spojrzał na obu chłopców. Klatka piersiowa Michaela szybko się podnosiła i opadała. Ale widać było że już był nieco spokojniejszy. Gjeorgij pocałował chłopaka w czoło i biorąc go za rękę podszedł do Lotosa.
- Muszę jednak szybciej wyjść, ale zostawiam Cię w dobrych rękach. - Odparł i nie zważając na obecność srebrnowłosego przyciągnął do siebie Lotosa i pocałował go namiętnie. Choć Rosjanin próbował ukryć swoje zdenerwowanie niebieskooki i tak powinien wyczuć pewne napięcie kiedy mężczyzna go całował. Zostawił chłopców samych i szybko ruszył do wyjścia.


Niby nie zwracał na nich uwagi dając możliwość posiadania odrobiny prywatności. Ukradkiem, kątem oka przyglądał się im. Skutecznie wodził wzrokiem po ramionach Rosjanina, oglądał to w jaki sposób go przytula. Z jak wielką troską otula chuderlawe ciałko chłopaka jakby bojąc się zrobić mu krzywdę. "S-Skarbie" ? Nie mówi się do byle kogo takich słów, a Gjeorgij z pewnością nie był typem człowieka, który do każdego mówi kochanie, skarbie, kotku, misiu czy jakkolwiek inaczej. Musi być mu bliski. To był jeden z wniosków jakie nasunęły mu się na myśl. Mężczyzna zachowywał się do niego inaczej aniżeli w stosunku do Cien'a. Był w niego zapatrzony, zainteresowany, przejęty. Choć nie wiedział co się stało, nie rozumiał rosyjskiego, mógł spokojnie wydedukować, że Gjeorgij się o niego martwi, wybacza mu cokolwiek zrobi i każe się nie przejmować. Jego przyjemna barwa głosu jak nigdy była tak ciepła i przystępna. Aż miło było słuchać jego rosyjskiego akcentu, słów kompletnie niezrozumiałych dla Lotosa. Nie miały one znaczenia, spokojny baryton właściciela był najwspanialsza muzyką. Gorzej, ze był wręcz przepełniony miłością do młodszego chłopca, który wydawał się ignorować obecność Lotosa. Nie przejmował się tym. Sam nie do końca był do niego przekonany szczególnie, że ten był tak blisko związany z osobą, która była dla niego ważna. - A... Ale.. - Zająknął się młodzieniec nie specjalnie uradowany z faktu, że jego przewodnikiem będzie srebrnowłosy nastolatek. - Dobrze, Gjeorgij-sama. - Pokiwał lekko głową. Pocałunek przyjął za zdziwieniem, przyjemnym zdziwieniem. Nie spodziewał się takiego miłego pożegnania ze strony mężczyzny. Nie rozumiał dlaczego Gjeorgij jest taki.. zdenerwowany? Coś się stało? Obejrzał się jeszcze za nim po czym spojrzał na stojącego koło niego, młodszego chłopaka. - Jestem Lotos. - Przedstawił się tak jak wymagała tego kultura.


Rosjanin już tak miał. Jeśli ktoś był lub stawał się by bliskim zawsze o niego dbał. Wiec to nic dziwnego że właśnie w taki a nie inny sposób zachowywał się wobec srebrnowłosego.
Michael dobrze słyszał pocałunek jaki Rosjanin złożył na ustach chłopaka ale nie skomentował tego. W sumie już przywykł do ekscesów panujących w tym domu. Słysząc młody głos chłopaka jednak nieco się zdziwił.
- On nie może być dużo starszy odemnie - pomyślał i nieco zdziwił się dlaczego właśnie ten chłopak stał się obecnym kochankiem ojca. Słysząc za to jego głos odwrócił się do niego przodem i wyciągnął do niego lewą rękę jakby nie wiedział gdzie jest dokładniej chłopak. Kiedy złapał go w łokciu zjechał ręką do nadgarstka i dopiero wówczas zmienił dłonie i uścisnął rękę chłopaka.
- Michael i wybacz ten drobną nachalność ale jestem niewidomy więc inaczej nie mógłbym się przywitać. - mimo że chłopak starał się mieć miły głos i tak wyczuwalna była nuta smutku. Ale nie chcąc tego po sobie pokazywać starał się zachować pogodny wyraz twarzy.
- No dobrze to w takim razie gdzie przerwaliście zwiedzanie? - chciał jak najszybciej zająć się czymś innym niż rozmyślanie a skoro ojciec kazał mu oprowadzić chłopaka po domu chętnie stanie na wysokości tego zadania.


Z początku wydawało mu się, że chłopak zwyczajnie go ignoruje. Dopiero po tym co się wydarzyło zrozumiał, że niestety nie posiada wzroku. Nie potrafił sobie wyobrazić życia bez wzroku, owszem Ci co urodzili się bez niego mieli łatwiej aniżeli Ci, którzy go w jakiś niewyjaśniony sposób go stracili. Z początku poczuł się dziwnie gdy chłopak zaczął obmacywać jego dłonie, wzdrygnął się, ale nie reagował prócz tego lekkiego wyskoku. Uścisnął jego dłoń. - Rozumiem, nie musisz się tym kłopotać. - Nie zamierzał go o nic wypytywać. To, że okazał się osobą niewidomą nie sprawiło, że stał się mniej nie lubiany aniżeli przed chwilą. Nadal uznawany był za wroga, nieprzyjemnego konkurenta, który chce zaskarbić sobie uczucia jego właściciela. Nie podobało mu się, ale nie mówił nic, nie reagował, nie był złośliwy. Wszystko szczelnie skrywał w sobie. - Skończyliśmy na bibliotece. - Nie miał pojęcia gdzie mężczyzna go prowadził, Gjeorgij po prostu szedł przed siebie, czasami coś mówił, czasami tylko milczał.


Michael nie lubił współczucia czy traktowania go łagodniej tylko ze względu na kalectwo wiec to że Lotoś nie myślał o taryfie ulgowej było bardzo dobrze odbierane przez młodszego. Srebrnowłosy wyczuł że usta chłopaka są nieco wyżej od jego, co znaczyło że kochanek ojca musi być nieco wyższy od niego.
Uśmiechnął się łagodnie na zrozumienie Lotosa, ale i tak wiedział że coś jest nie tak.
- Może chłopak jest odludkiem i nie lubi obcego towarzystwa, albo zwyczajnie może być skrępowany całą sytuacją. Hmmmmm a może tak zaprzyjaźnić się z nim. W sumie jako jedyny jest tu w moim wieku. - pomyślał entuzjastycznie, nawet przez myśl mu nie przyszło że chłopak może być o niego zazdrosny.
Co prawda to prawda. Michael nie miał za wiele możliwości do nawiązania znajomości w rezydencji, tak więc pojawienie się chłopaka może nieco zmieni jego marny tu los.
- Biblioteka powiadasz. To pewnie górę już zwiedziliście? Jesteśmy niedaleko wejścia do podziemi więc pewnie chciał tam cię teraz zaprowadzić. - chwilę się zastanowił i dopiero wskazał kierunek na masywne drzwi. Kiedy się odsunęły prowadziły łagodnie oświetlonym korytarzem w dół.
- Jak to się stało że zamieszkasz w tu z nami? - może i lotos milczał z racji swej natury, ale Michael był bardzo ciekawskich chłopcem, wiec lepiej by starszy był przygotowany na lawinę pytań.


Podziwiał niewidomych za ich zmysł orientacji w terenie. On nie potrafił sobie wyobrazić życia jako osoba pozbawiona wzroku. Ile trudności stało na ich drodze, ile niedogonień. Nie, to zdecydowanie nie było coś co można by uznać za lepszą perspektywę. Nawet najgorszemu wrogowi by tego nie życzył, po prostu takie było jego zdanie. - Tak, górę już widziałem. - Kiwnął lekko głową, przypominając sobie jak Rosjanin pokazywał mu piękny widok z jednego z balkonów na przestronny ogród. Miał nadzieję spędzać ciepłe dni właśnie tam, ale dopiero kiedy zrobi się wystarczająco ciepło by móc swobodnie przebywać na dworze przed obawą nabycia przeziębienia. - Ja... um... - Zaciął się. Nie wiedział czy powinien mu powiedzieć, a jeżeli Gjeorgij nie chciał by chłopak o tym wiedział ? Z drugiej strony uznał, że co mu szkodzi. Mężczyzna nie powinien być na niego zły z tak błahego powodu, prawda? - Mniej więcej dwa tygodnie temu Gjeorgij-sama kupił mnie na licytacji. - Jeżeli chłopak był inteligentny, a na takiego raczej wyglądał to powinien się domyślić o co chodziło. Jeżeli nie - jego problem. Lotos ruszył, utrzymywał dystans dwóch kroków za plecami chłopaka idąc w dół do "podziemi".


Może i z boku to wyglądało imponująco ale dla Michaela to już się stało normalnością. Wiedział że musi polegać na swojej pamięci by nie wpaść na coś. Ale to znaczyło też że miejsce które odwiedza albo mieszka nie może być często przemeblowywane. Co niestety w przypadku jego matki stanowiła dla niej straszne wyrzeczenie.
A co do sytuacji, chłopak już się tak do tego przyzwyczaił że nawet nie zwraca na to uwagi. Jego ślepota wręcz już mu nie przeszkadzała. A nawet paradoksalnie pomagała.
Szli schodami w dół kiedy usłyszał wytłumaczenie Lotosa. Mimo że nie mógł widzieć obejrzał się na niego, po czym westchnął.
- No ładnie, mało mu było sprowadzania kochanków do domu to teraz kupił sobie jednego na własność. Dobra rada nie daj sobie wejść na głowę. To znaczy nie stawiaj mu się wprost ale delikatnie skieruj jak coś Ci nie pasuje. - chłopak powiedział bardzo cenną radę i to z takim przekonaniem jakby naprawdę bardzo dobrze znał Rosjanina. Zresztą skoro tu miesza to chyba też tak było.
Podziemia a raczej cześć do której weszli było to wielkie pomieszczenie z niezliczoną ilością kolumn.
- Na bocznych ścianach masz różne przejścia te naprzeciw nas i po lewo nie powinny Cię ciekawić. Dla własnego dobra. Na prawej stronie masz siłownie i podziemny basen, warto z niego korzystać bo wykorzystywana jest w nim woda z gorących źródeł - mówił niczym prawdziwi przewodnik powadzą chłopaka do drzwi właśnie po prawej stronie. Widać że liczył kolumny by nie zgubić się w tym labiryncie.


Wizja schodzenia do podziemi średnio mu przypadła do gustu. Prawdę mówiąc skojarzyły mu się z miejsce w którym przetrzymywali go handlarze. Co prawda tutaj było znacznie przyjemniej, ale sam fakt, że takie miejsce było w rezydencji przyprawiał go o nieprzyjemne dreszcze. Przystanął na jednym ze schodków wahając się. Miał dwie opcje. Po pierwsze mógł zacisnąć zęby i iść dalej za niewidomym chłopakiem. Lub po drugie odwrócić się i zwiać w siną dal. Druga opcja była bardzo kusząca, nic jednak nie zrobił w jej kierunku. Niepewnie, wolno ruszył ponownie za chłopakiem. Będąc już na dole przyspieszył obawiając się, że mógłby się przez przypadek zgubić, a tego by nie chciał. - Raczej nie będę tutaj przychodził... - Skomentował jego opisywanie tutejszych atrakcji. Nawet nie wiedział czy potrafi pływać, a nawet jeżeli jak to jak się to robiło? Nie pamiętał. Być może jego ciało wiedziało coś na ten temat, ale jemu wydawało się, że taka próba mogłaby się źle skończyć dla niego. - Uhm... dzięki. - Mruknął prawie niesłyszalnie. Dziękowanie jemu?1 Jego rywalowi o względy mężczyzny? Nie to było zdecydowanie za dużo.


Gdyby tylko Michael wiedział przez co przeszedł chłopak pewnie by nie wprowadzał go tutaj. Szkoda że nie widział ale na jego szczęście inne zmysły działały doskonale a kiedy tylko usłyszał głos chłopaka wiedział że coś jest nie tak. Ustał i jakby się zastanowił nad czymś. Dopiero po chwili jakby coś bardzo oczywistego do uderzyło boleśnie. - Chłopak został kupiony, wiec możliwe że był przetrzymywany w piwnicach. O ja durny - zganił się i od raz zaczął myśleć o wymówce by stąd wyjść i niego podnieść na duchu chłopaka.
- Skoro tak to możemy sobie odpuścić te zwiedzanie, może kiedyś Staruszek Cię weźmie na zwiedzanie. On na pewno będzie lepszym przewodnikiem - odparł i łagodnie się uśmiechnął. - A co powiesz na zwiedzenie stajni? Mamy tu dużo koni więc jakbyś chciał to możemy jakieś osiodłać i nieco pojeździć po wybiegu. - zaproponował od razu, w sumie Michael uwielbiał konie. Od dziecka wręcz szalał za nimi. Zresztą on nawet nie potrafił dobrze chodzić a już jeździł w siodle. - Jak są ciepłe weekendy to organizujemy jakieś konne przejażdżki większą grupą. Zobaczysz będzie fajnie - paplał wesoło zawracając w stronę schodów. Chciał jak najszybciej wyprowadzić stąd chłopaka.


Nagła zmiana planów była nieco podejrzana to fakt, ale także bardzo przyjemna. Wizja wydostania się stąd bardzo przypadła mu do gustu, a co za tym idzie ochoczo ruszył za chłopakiem. Z powrotem do schodów i w górę na powierzchnię. - Nie jestem pewny czy Gjeorgij-sama byłby tak dobrym przewodnikiem jak ty. - Dziwnym było, że postarał się o połechtanie jego ego, ale prawdę mówiąc mężczyzna nie radził sobie tak dobrze jak młody. Srebrnowłosy zdecydowanie lepiej sobie radził jako przewodnik. Miał do tego dryg, zapał i radość. - Nie potrafię jeździć konno. - Wymamrotał wciąż podążając za plecami nazbyt żywiołowego chłopaka. Zastanawiał go fakt jak młody ma zamiar jeździć skoro nic nie widzi? Nie, on tego zdecydowanie nie pojmował. O ile chodząc mógł macać wszystko naokoło o tyle na koniu musiał się zdać na niego bądź kogoś kto będzie go na nim prowadził. I on jeszcze wybierał się w teren? Toż to dopiero szaleństwo.

Gjeorgji i Lotos Cz 23


Spojrzał na chłopaka jakby nie wierzył własnym uszom. Wziął go za rękę i zatrzymał podchodząc do niego i wtulając się w jego ciałko. Nachylił się go jego ucha i zaczął szeptać cichym wręcz mrukliwym głosem.
- Z tego co wiem jeszcze nikomu krzywda się nie stała od przyjemnych wrażeń. A takim na pewno by było oglądanie ciebie w takich spodniach jak kręcisz tym kuszącym tyłeczkiem.- zjechał dłonią do jego pośladka gładząc go, drugą ręką odkręcił mu głowę do siebie i cmoknął by po chwili obejmując ramieniem dalej iść.
Rosjanin lubił mieć to co jego blisko siebie. Tak wiec może i chłopakowi się wydawało że owinął sobie właściciela wokół palca ale tak w cale do końca nie było. I raczej mało prawdopodobne by tak się stało.
Kucharz tymczasem patrzył na chłopaka z oniemieniem. A Rosjanin zaczął się lekko trząść ze śmiechu.
- Posłuchaj mnie tu chłopcze bo nie lubię się powtarzać. Moja praca w tym domostwie jest by nikt nie chodził głodny. Jeśli tak będzie, będzie to stanowić obrazę dla mojej osoby. A Ty jesteś chodzącym cieniem. W twoim wieku młodzi mężczyźni powinni jeść dużo pożywnych rzeczy. I jeśli nie będę Cię widzieć przy posiłkach co najmniej trzy razy w ciągu dnia to obiecuje ze zacznę cię karmić osobiście. Więc nie mów mi tu że nie chcesz sprawiać kłopotów. Tylko mów jak tylko najdzie Cię na coś ochota. Rozumiemy się. - mówiąc do chłopaka cały czas wymachiwał płaską patelnią do naleśników.
- I taka odpowiedz mi się podoba. Konkretnie i na temat. Ile ich chcesz trzy-cztery?- męczył dalej kucharz. Widać było że w to co robi wkłada serce.
Kiedy mężczyzna był zajęty swoją pracą Gjeorgij nachylił się nad chłopakiem.
- Dobra rada z potraktuj jego groźbę poważnie mnie już raz próbował karmić. - powiedział z ukrywanym rozbawieniem w głosie.


Nie był głupi i lepiej go za takiego nie brać. Popatrzył się w górę na mężczyznę gdy ten go zatrzymał. - Dlatego nie powiedziałem, że stałaby Ci się krzywda, Gjeorgij-sama. Chodziło mi raczej o to, że ja bym Cię kusił, ty byś miał na mnie ochotę, ale ja bym nie chciał tej ochoty spełnić, dlatego powiedziałem, że byłoby to złośliwe. - Wyszczerzył w jego kierunku, w bardzo niewinnym uśmieszku, białe ząbki zaraz wyrywając się z uścisku i przemierzając dalszą drogę krok przed Rosjaninem. Na im więcej mężczyzna mu pozwalał, tym bardziej z tego korzystał pielęgnując swoją krnąbrną naturę, małego chochlika. Nikt nie powiedział, że to słodko wyglądające stworzenie nie posiada drugiej, diabelskiej maski.
Kucharzowi przyglądał się ze swego rodzaju zafascynowaniem. Mówił z takim przekonaniem o jedzeniu, gotowaniu i przygotowywaniu posiłku z jakim Lotos mógłby mówić tylko o.. swoich włosach. Nie miał rzeczy, które mógłby choćby lubić, a co dopiero kochać. - A tą patelnią tak wymachujesz, ze w razie czego to w łeb mi dasz czy co ? - Zamrugał lekko powiekami, przyglądając się z rozbawieniem patelni. Naprawdę z początku myślał, że mężczyzna będzie chciał go potraktować w razie kary tym żelastwem, co oczywiscie wydało mu się wielce zabawne. - Cztery. - Rozsiadł sie nieco wygodniej kładąc dłonie na swoich udach.


Rosjanin bardzo szybko wyczuł lukę w tej wypowiedzi.
- Zapewniam Cię że znam wiele sposobów na to by cię zachęcić do tego byś jednak chciał. - powiedział mrukliwym tonem z uśmiechem ale po chwili spoważniał a wzrok stał się zimny. - W ostateczności mogę zażądać twej uległości z racji tego że należysz do mnie. - właśnie taka była natura Gjeorgja. Nie lubił sprzeciwu. Najpierw robił wszystko po dobroci a jeśli nadal coś stało na przeszkodzie zwyczajnie korzystał z nadanych mu praw czy zasad i to brał. Choć czy tak naprawdę mógłby wziąć chłopaka siłą? Teraz póki nie nabierze doświadczenia pewnie nie. Ale z czasem taryfa ulgowa zniknie.
Kucharz oniemiał kiedy usłyszał pytanie.
- No wiesz co. Szkoda patelni. Ale ścierką przez tyłek jak dostaniesz to się nie zdziw. - odkręcił się przodem do kuchni i zaczął wyczyniać swoje czary i już w kilka minut przed chłopakiem stał talerz z czterema naleśnikami. Były puszyste, i przyjemnie pachniały.
- Chcesz do tego jakiś sos. - Spytał się Rosjanin lekko ignorując mordercze spojrzenie kucharza.


Naburmuszył się słysząc to co powiedział Rosjanin. Średnio mu się to spodobało, niestety nie miał prawa głosu przez wzgląd na pozycję w jakiej się znajdywał. Był przezeń kupiony, tym samym posiadając znacznie mniej praw aniżeli jego właściciel. Taka wizja była okrutna lecz prawdziwa i nijak nie mógł na to poradzić.
-
Twój kucharz nosi się z zamiarem otłuczenia mojego "ponoć" zgrabnego tyłka jakąś brudną szmatą. - Spojrzał niby to poważnie na Gjeorgij'a marszcząc przy tym brwi. - Powinieneś chyba z tym coś zrobić, chyba nie dasz mnie skrzywdzić, Gjeorgij-sama. - Przybrał minę prawdziwego niewiniątka, które co najmniej miało iść na rzeź, a nie pod szmatę kucharską. Ciekaw był jego reakcje, tego czy rzeczywiście postawi się w jego obronie czy jednak zignoruje groźbę kucharza i da mu robić co chce ? - Dziękuję. - skinął głową z apetytem wpatrując się w przepięknie wyglądające naleśniki. - Tak ładnie wyglądają.. aż szkoda je zjadać. Nie. - Chwycił w prawą dłoń widelec powoli odkrajawszy kawałek ciasta. Było przepyszne, chyba nigdy nie jadł nic lepszego.


Prawda bywa okrutna ale Gjeorgij zawsze najpierw stara się polubownie i nie jest bez serca jak wszyscy myślą. Jeśli wie o dobrym powiedzie dla którego nie można spełnić jego „zachcianki” przemyśli sprawę i może odmówi. Ale jeśli jest to takie, bo mi się nie chce wówczas czeka takiego delikwenta kara za swoje moresy. Więc to że chłopak nie będzie chciał iść z nim do łóżka nie zawsze musi znaczyć przymuszenie.
Słysząc zarzut na temat kucharza zaśmiał się dźwięcznie.
- Jasne że nie dam. - odparł z chytrą miną co mogło wyglądać jakby nie wróżyło nic dobrego. - Markos co powiesz na układ jeśli Lotos wykaże się niesubordynacją przekażesz mi wówczas o tym informację a stosowną „karę” wymierzę mu osobiście.- kucharz tylko pokręcił głową i westchnął.
- Skoro chłopak jest masochistą i zamiast lekkiego strzału ze ścierki woli to co Ty mu wymyślisz, mnie to tam obojętne. - mina mężczyzny mówiła że chłopak zrobił błąd ale on tu tylko pracuje a reszta go nie interesuje.
Gjeorgij za to przysunął się nieco z taboretem i objął chłopaka w pasie przejeżdżając dłonią dość nisko po podbrzuszu.
- W takim razie ustalone. Nikt prócz mnie nie może cię tknąć. - wesoły ton Rosjanina raczej nie pasował do obecnej sytuacji.


Z początku wydawało mu się, że wplątanie Rosjanina w ochronę swego tyłka było dobrym pomysłem. dopiero z czasem uświadomił sobie, że chyba nie bardzo i sam się wkopał w większe bagno. Brawo Lotos, brawo. Pokręcił lekko głową zajadając się naleśnikiem. Ciasto, jak i wnętrze potrawy było wyborne. Nie dziwnym było, że kurzach był dobry w tym co robił. Nie! On był świetny. Pałaszowanie przerwał mu właściciel, który najwyraźniej bez najmniejszego skrępowania molestował jego ciało. Chłopak momentalnie zesztywniał czując, jak jego dłoń brnie w dół. Wolną, lewą dłoń praktycznie natychmiast usadowił na większej, męskiej dłoni zatrzymując ją. Jak miał się spokojnie skupić na jedzeniu skoro ktoś zaczepiał jego ciało? Na dodatek nie byli sami, a tuż za stołem znajdował się kucharz! Lotos poczuł odrobinę zawstydzenia z powodu tej sytuacji. Westchnął cicho wkładając kolejny kawałek naleśnika do buzi.


Rosjanin czując że chłopak nieco się spiął jak i powstrzymał jego dłoń przed dalszą wędrówką miał ochotę dla złośliwości pokazać kto tu ma władzę i mimo protestów dalej go obmacywać. Tyle że obiecał sobie że nie będzie działać pochopnie, zresztą nie chciał go na sam początek zrażać. Westchnął tylko i wstał przytulając się do jego drobnych pleców i całując chłopaka lekko w policzek, po czym przejechał w tym miejscu nosem.
- Najedz się skarbie - dłonią przejechał wyżej w neutralne okolice pępka. Sam natomiast podszedł do lodówki i nalał sobie soku. Po chwili jakby sobie o czymś przypomniał i spojrzał na chłopaka.
- Chcesz coś do picia? - patrzył na chłopaka czekając na odpowiedz.


Tym lepiej dla nich obu. Nie wiadomo jak by zareagował chłopak, gdyby ręka właściciela nie zaprzestała swej wędrówki, a wręcz przeciwnie ponownie sunęła w dół. Czy by zaczął krzyczeć, a może drapać, gryźć czy po prostu rumieniąc się starał się jakoś to znieść ? Trudno było przewidzieć jego reakcje.
-
Nie, nie jestem spragniony. - Zmrużył lekko oczy spoglądając w kierunku mężczyzny nieco podejrzliwym wzrokiem. Odkąd go poznał wydawało mu się, że Gjeorgij podpada pod osobę o złotym sercu, o kogoś bardzo dobrego kto jedynie pomaga i nigdy się nie złości. Ten obraz powoli zaczął się zmieniać, Rosjanin co rusz pokazywał mu swoje nowe oblicza, które bardzo, ale to bardzo odstawały od tego dobrego wujaszka. - Dziękuję za posiłek. - Grzecznie podziękował odstawiając talerz do zlewu. Odmaszerował w stronę Rosjanina i przystanął czekając gdzie go tym razem zabierze.


W sumie należało chłopaka uświadomić ze Rosjanin potrafi być niebezpiecznym człowiekiem. Zresztą co byłby z niego za mafiozo jeśli byłby cały czas dobry. Widząc jak chłopak skończył posiłek dopił sok i też odstawił szklankę.
- No dobrze w takim razie idziemy na dalsze zwiedzanie. - powiedział do chłopaka kierując się w stronę wyjścia. Pożegnał się z kucharzem skinieniem głowy i wyszli. Gjeorgij chciał by chłopak poznał rezydencję i wiedział gdzie co jest. Łącznie z tym co jest w podziemiach . Tak wiec kiedy zwiedzili salony, gabinet, kryty basen oraz wielką bibliotekę z której chłopak miał pozwolenie korzystać jeśli tylko mu się zachce zamierzali iść w kierunku schodów do podziemi.
Z góry doszły ich jakieś krzyki i szybkie kroki. Po chwili w holu dało się zobaczyć młodego chłopaka z długimi srebrnymi włosami. Rozglądał się po bokach jakby się zastanawiał gdzie by uciec.
- Michael - zawołał Rosjanin a chłopak od raz słysząc swoje imię odwrócił się do nich przodem i podbiegł do mężczyzny wpadając mu dosłownie w ramiona.


Zwiedzając raczej się nie odzywał. Posłusznie, niczym wytresowany psiak łaził za właścicielem, noga w nogę. Z wielkim zainteresowaniem oglądał każde odwiedzone pomieszczenie, czasami przystawał zapominając się. Przyglądał się różnym przedmiotom, bogatym zdobieniom, interesującym meblom czy obrazom. Gdy orientował się, że nie powinien zatrzymywać szybko gnał w kierunku swego przewodnika robiąc przepraszająca minę szczerząc w ładnym uśmiechu rząd równych białych ząbków niczym dziecko chcące uniknąć kary. Momentami pozwalał sobie na więcej, był bardziej kapryśny, cwany i krnąbrny. Przychodziły jednak chwile w których zdawał się być wciąż zahukanym dzieciakiem. Najbardziej podobała mu się przestronna biblioteka. wiedział, ze to ona będzie jego ulubionym miejscem. to tutaj będzie spędzał najwięcej czasu podczas nieobecności Rosjanina, który zapewne będzie chciał się otaczać jego towarzystwem gdy tylko pojawi się w rezydencji.
- D-Dzień - Zawiesił się patrząc się z jakimś niezadowoleniem na chłopaka, który własnie wtulał się w jego właściciela. - Dobry. - Dokończył dopiero po chwili. Przystanął, szukając czegoś na czym mógłby zawiesić wzrok. Nie pokazywał po sobie, że to wcale mu się nie podobało. Było dokładnie tak samo jak w przypadku tamtego kochanka. Czy był to kolejny chłopak do łóżka? A może był jego stałym partnerem? Umysł dwudziestodwulatka pracował teraz na najwyższych obrotach chcąc samemu sobie wytłumaczyć kim może być srebrnowłosy.

Gjeorgji i Lotos Cz 22


Rosjanin obserwował jak to chłopak gładzi swoje włosy. W sumie jemu było to obojętne czy chłopak ma tak długie jak teraz czy może gdyby ściął tak o połowę. U Lotosa podobały mu się jego oczy i te słodkie usta, które by chętnie cały czas maltretował.
- No ja cię nie będę zmuszać do hodowania ich. Jak będziesz chciał je ściąć czy podciąć to nie ma sprawy. Tobie ma być z nimi wygodnie a ja, do póki nie masz siana na głowie mnie to nie będzie przeszkadzać. - zaśmiał się z wypowiedzianych przez siebie słów. Tak pamiętał taką samą rozmowę z Cienem kilkanaście lat do tyłu.
Widząc te kusicielskie spojrzenie chłopaka uśmiechnął się. Coś takiego już nie działało tak jak kiedyś na Gjeorgia ale chłopakowi było z nim do twarzy. - Mały chochlik- zaśmiał się w myślach i podszedł do chłopaka zadzierając mu lekko głowę do góry.
- Masz na coś ochotę? Tylko pamiętaj że czas mam do przed piętnastej.


Zadarł łepetynę do góry by spojrzeć pytająco na właściciela. Czy ten gest miał być odebrany tak po prostu czy miał coś zrobić ? Nie będąc przekonanym nie zrobił nic szczególnego. Zaprzestał czesania włosów i wpatrywał się w mężczyznę przez dłuższą chwilę. Następnie powędrował oczami w zupełnie innym kierunku. Tak miewał w zwyczaju gdy nad czymś się zastanawiał. - Gdyby było cieplej chętnie wybrałbym się na spacer, nie lubię zimna. Raczej nie mam ochoty na nic szczególnego. - Trudno było wybrać coś, zwłaszcza jak nie posiadało się zainteresowań, hobby bądź zwykłego lubię, nie lubię. Lotos nie mógł się pochwalić swymi zachciankami. Nie znał tak wielu rzeczy, że o większości często po prostu nie miał pojęcia. Będąc w zamknięciu nie dostawał wyboru, trzeba było wykonywać polecenia nie bacząc na to czy się tego chciało czy też nie. Zagryzł dolną wargę potrząsając lekko głową.


Rosjanin zastanowił się przez chwilę patrząc na chłopaka. Zastanawiał się co ma znaczyć te skierowanie wzroku w innym kierunki. Miał nawet spytać ale chłopak w końcu się odezwał rozpraszając tym samym myśli Gjeorgija.
- No raczej o sparzże na zewnątrz możesz pomarzyć skoro nie lubisz chłodu. Mocno dziś wieje wiec to raczej nie jest najlepszy pomysł zwłaszcza jak dopiero co wyszliśmy z pod prysznica. - zaczął nieco znudzonym głosem ale po chwili zmienił wyraz twarzy na nieco zamyślony.
- Co powiesz na spacer po rezydencji. Przy okazji dowiesz się gdzie co jest a i w budynku jest ciepło. – w końcu zaproponował jakby pośrednie rozwiązanie. Widząc jednak że chłopak zagryza usta położył palec na nich i nacisną na nie tak by chłopak je musiał lekko otworzyć.
- Jeśli chcesz maltretować usta to powiedz sam chętnie to uczynię ale pocałunkami- odparł zabierając palec i całując delikatnie w usta. .


- Dobrze. - Taki pomysł mu jak najbardziej odpowiadał. U boku Gjeorgija przebywał już od jakiegoś czasu, ale mimo to nie poznał wszystkich zakamarków tej wielkiej, a także wspaniałej rezydencji. Nie zdążył, zanim udało mu się to zrobić został odesłany tutaj, by został i był od czasu do czasu odwiedzany. Co prawda ten pomysł mu się w ogóle nie podobał, ale nie miał tutaj nic do gadania. Trzeba było zaakceptować fakt bycia czyjąś własnością i jakoś się do niego przyzwyczaić. To, że miał tyle przywilejów było sprawką dobrego serca Rosjanina. Gdyby tylko chciał mógłby go traktować jak większość nabywców takich chłopców jak Lotos. - Nic im się przecież nie stanie. - Zauważył, naburmuszył się, ale po chwili przestał. Zarzucił ręce na szyję mężczyzny odwzajemniając krótką pieszczotę. Podobał mu się jego dotyk, zapach, smak. Wszystko to dawało Rosjaninowi większe fory, a co za tym idzie Lotos pozwalał mu na więcej aniżeli komukolwiek innemu.


- No to świetnie. W takim razie ubierzmy się nieco, a na sam początek wycieczki idziemy do kuchni. Ty nic nie jadłeś a to bardzo nie zdrowe. - odparł lekko grożąc palcem chłopakowi, choć jego twarz miała roześmiany wyraz.
Gjeorgij sam dobrze wiedział że izolowanie chłopaka nie jest za dobrym rozwiązaniem ale nie wiedział co innego ma zrobić by nie skrzywdzić przypadkowo Lotosa. Fakt że chłopak był zakupiony jako zabawka teraz schodził już na drugi albo nawet i dalszy plan całej tej sprawy. Rosjanin chciał z niego zrobić swojego kochanka by przestać się szwendać po klubach bo wiedział jak bardzo wystawia się na niebezpieczeństwo tym zachowaniem. A teraz mając chłopaka mógł z nim się kochać jeśli najdzie go taka chęć.
- Może i im się nic nie stanie ale kusisz tym gestem. - przyciągnął do siebie chłopaka by przejechać nosem po szyj i nieosłoniętej skórze ramienia. Cmoknął ją na koniec i wypuścił chłopaka bo usłyszał swój telefon. - Wybacz - rzucił krótko i poszedł odebrać. Co ciekawsze rozmawiał po rosyjsku.


W jego silnych ramionach za każdym razem czuł się jak krucha laleczka. Był tak wątły, smukły, wręcz filigranowy. Drobny w przeciwieństwie do dobrze zbudowanego, dojrzałego mężczyzny jakim był Gjeorgij. On nie miał się czym pochwalić tak naprawdę. Jego nieduży wzrost, szczupłe ciałko, a do tego kobiece rysy twarzy.. to wszystko powodowało, że nie przypominał mężczyzny z prawdziwego zdarzenia, a co ważniejsze dorosłego, młodego mężczyzny. Co z tego, że miał dwadzieścia dwa lata skoro wszyscy dawali mu najwyżej osiemnaście.
-
Pójdę się ubrać. - Powiedział cicho by mu nie przerywać po czym ruszył do swojego pokoju w poszukiwaniu ubrań. Wpierw zajrzał do salonu, dopiero potem przemieścił się do sypialni. Odnajdując komodę musiał się zastanowić nad strojem jaki dziś założy. Co prawda osobiście najlepiej czuł się w kimonie z drugiej strony Gjeorgij kupił mu kilka normalnych ubrań, zapewne chciał by chłopak od czasu do czasu zakładał coś co nie przypominało Japońskiego kimona. [...] Zwykłe, proste jeansy dobrze na nim leżały do tego założył prosty, niebieski t-shirt z jakimś ciekawym nadrukiem. Było mu zbyt chłodno dlatego zabrał ciemną bluzę, którą założył dopiero w salonie. Dziwnie czuł się w takich ubraniach. Z drugiej strony chciał zrobić mężczyźnie przyjemność zakładając to co specjalnie dla niego kupił. Jasno orzechowe włosy związał w długi warkocz.


Nawet jeśli Lotos miał do siebie jakieś pretensje o swój wygląd to nie powinien mieć. Przypodobał się on chłopakowi taki jaki był, a to że był kupiony na targu zabawek seksualnych nic nie zmieniało faktu że Rosjanin jest zadowolony z jego posiadania. Może i nie był postawny. I wyglądał jak dziewczyna. Ale charakterek który powoli dawał o sobie znać był wiele cenny. Może i młodo wyglądał ale nie zmieniło to faktu że dla Rosjanina nie miało to wielkiego znaczenia. Kiedy skoczył rozmawiać przez telefon samemu poszedł się ubrać, wiedział że będzie musiał jeszcze się przebrać przed wyjściem bo pogniótł garnitur ale to mówi się trudno. Za tak wspaniały poranek mógł nawet iść tak jak teraz na spotkanie.
Gdy wszedł do pokoju i zobaczył niebieskookiego w normalnych strojach uniósł brwi ze zdziwienia.
- Muszę przyznać że niezależnie w czym jesteś akurat jesteś piękny. - lubił prawić prawdziwe komplementy a wiedział też że po tym co chłopak przeszedł u handlarzy chciał go dowartościować. Podszedł do chłopaka i obszedł go wokół. - Mimo iż w kimonie Ci było do twarzy to muszę przyznać że noszenie przez ciebie spodni może się stać dla mnie niebezpieczne - odparł stając przed nim. - Te spodnie dobrze opinają twój zgrabny tyłek. - powiedział co myślał i wystawił tamie by chłopak mógł iść z nim tak - Choć pokarze Ci w końcu co gdzie jest - odparł wyprowadzając chłopaka na patio. Zaczął opowiadać które okna na co wychodzą aż znaleźli się w holu. Poprowadził Lotosa przez jadalnię do kuchni i kazał kucharzowi zrobić coś lekkiego co tylko by chłopak chciał i nie ma mowy o sprzeciwie. Niebieskooki musiał zacząć jest bo był strasznie wychudzony, Gjeorgij nie chciał by wpadł w jakąś anemie.


Nie musiał długo czekać, ą z właściciel pojawi się przed nim. Mówiąc szczerze był zaskoczony, że jego rozmowa przebiegła tak szybko. Gdy tylko się pojawił ten podniósł się z kanapy postępując krok do przodu. Nadal uważał, ze obecne ubrania są wyjątkowo niekorzystne. Czuł się strasznie uwiązany, jakby to rzec "dusił" się. Uznał, że musi się po prostu do nich przyzwyczaić, tak jak wcześniej do chodzenia tylko i wyłącznie w kimonie. Było mu w nim niezmiernie wygodnie. co nie zmieniało faktu, że powinien przyzwyczaić się także do innych ubrań. W tym momencie dotarło do niego to co przed chwilą powiedział Gjeorgij, zarumienił się solidnie, przybrał wojowniczy wyraz twarzy jakby to co powiedział było obelgą.
- Gjeorgij-sama! .. To jest zawstydzające... - Zagryzł lekko dolną wargę kierując spojrzenie gdzieś w innym kierunku. Trafne były jego myśli a propo komplementów, nigdy takowych nie otrzymywał, a co za tym idzie nie wiedział jak powinien na nie reagować. Osobiście czuł się dziwnie, uważał, ze nie zasługuje na to by być komplementowanym. Tę kwestię pozostawił w spokoju pozwalając się oprowadzić po rezydencji. Czasami zadawał jakieś mało istotne pytania, uważnie słuchał kierując się tuż za mężczyzną. Dopiero w kuchni na powrót poczuł się nieswojo. Jego porcelanowe policzki znów przybrały ten ładny odcień czerwieni gdy tylko zapytano go o to na co ma ochotę.
- Ja.. ja... nie chcę robić kłopotu. - Usiadł na krześle przy stole. - Gdybym mógł.. chciałbym zjeść naleśniki. - Powiedział prawie dosłyszalnie. Teraz mógł decydować, wybierać, być w jakiś sposób samolubny. Wcześniej nie posiadał takich przywilejów, musiał na wszystko się godzić nawet gdy czegoś nie chciał.


Rosjani dobrze wiedział że zawstydza chłopca. Dlatego tryumfalny uśmiech gościł na ustach gospodarza. - Nie wiem o co tyle hałasu. No bo ja tylko prawdę mówię. Spodnie są świetnie dopasowane przez co dobrze widać dwoje walory - odparł szczerze. To że chłopak wolał być w kimonie widać było jak na dłoni. Choć nie tyle że wolał. Do niego był przyzwyczajony. Ale Rosjanin nie zamierzał dyktować Lotosowi w co ma być ubrany. On sam mógł wybierać swoja garderobę. Na pewno się zdarzą kiedy Gjeorgij poprosi go by założył coś specjalnie ale to nie będzie działo się za często.
Odpowiadał na wszystkie pytania jakie chłopak chciał wiedzieć.. W końcu będąc w kuchni obserwował chłopaka. Słysząc co też chłopak chce do jedzenia uśmiechnął się tylko.
- Markos? - powiedział, choć w głosie dało się słyszeć Nutę pytania.
- Już się robi szefie. - rzucił tylko i zaczął wbijać już jajka do miseczki.
- Z czym mają być? Z marmoladą, kawałkami owoców czy może z serem? - wolał wiedziec by dodać odpowiednie składniki do ciasta.


- Nie sądzisz, że mogłoby być to nieco złośliwe z mojej strony tak Cię kusić, Gjeorgij -sama ? - Zmrużył cwanie oczy przyglądając się uważniej mężczyźnie. Nawet jeżeli Lotos wydawał się słodkim zwierzątkiem wcale taki nie był. Dominowała w nim nuta cwanego, inteligentnego dzieciaka, który potrafił ustawić sytuację tak by wyszło na jego. Był dobry w kombinowaniu, tego był pewien. A skoro mężczyźnie podobało się to gdy chodzi w spodniach to będzie mógł to kiedyś wykorzystać. Na jego twarzy zawitał lubieżny uśmiech. Plan trzeba będzie udoskonalić, ale wstępne szkice wydawały się bardzo dobre. Dopiero w kuchni przestał być tym pewnym siebie łobuziakiem. Nie wiedział co powinien wybrać. Gdyby został postawiony przed faktem dokonanym zapewne nie byłoby mu tak trudno jak teraz. Spojrzał wpierw na swego właściciela, potem na kucharza. - Nie chcę robić kłopotu. - Zawahał się. On po prostu nie wiedział na co miał ochotę. Gdyby mógł wybrałby wszystkie możliwości by móc spróbować każdej. - Z owocami. - Takie sytuacje był dobrym treningiem dla niego. Wykreuje swoje własne zdanie, to co lubi i czego nie lubi.