Drobna Uwaga

Uwaga!!

Treść tego bloga zawiera w sobie w sporej mierze (jak nie w większości) elementy o tematyce Yaoi. Jeśli ktoś nie wie co to takiego zapraszam >>TU NA STRONĘ<< i zapoznanie się z tym terminem. Jeśli jednaki komuś przeszkadza ten temat, albo w jakikolwiek sposób ubliża, to bardzo proszę o dobrowolne opuszczenie tego bloga, a swoje komentarze pozostawieniu dla siebie.

Kontakt

Jeśli Ktoś chciałby być informowany o nowych notkach albo skontaktować się ze mną to najłatwiej mnie złapać na gg:28597734 lub ewentualnie mailowo firello.kirike@gmail.com

środa, 4 czerwca 2014

Michał i Allan Cz 104

Des była ciekawskim stworzeniem, dlatego też jakoś coś jej mówiło że to chyba nie to co gnębi chłopaka. No ale przecież to miejsce nie dawało dziewczynie odpowiedniego pola do manewrowania. Zresztą panowie zaraz skończą kupować i co tak w pół zdania. Nie dobrze.
- Nie jesteś przewrażliwiony, to raczej Michał ma cholerne zapędy, już teraz da się zauważyć że gdyby tylko mógł to przyssał by ci się do tyłka i za nic ni puszczał. - blondynka nie wiedziała jak dziwnie to co powiedziała może brzmieć.
- Słuchaj jakbyś w razie czego miał zastanowienie z czymkolwiek co ma związane z nim to powiedz. Zawsze chętnie coś Ci doradzę. - szepnęła dziewczyna a w sklepie rozbrzmiał dzwoneczek przy drzwiach do sklepu ale to co dało się potem usłyszeć już nie było takie miłe.
- No, no kogo to ja widzę. Bez dzieci panowie - rzuciła kobieta która wczoraj o mało nie zrujnowała Michałowi i Allanowi wyjazdu.



Mimo iż słowa Des dziwnie zabrzmiały to chyba było w nich wiele prawdy. A co jeżeli stracił by cierpliwość do niego i faktycznie dobrał by się do jego pośladków. Podniecenie był trudną rzeczą do opanowania, wiedział, że rajdowiec się bardzo starał ale to co zobaczył po prostu go spłoszyło.
Otwierał usta by powiedzieć już coś Des, chciałby z nią porozmawiać ale jak będą sami, niestety powiedzenie tego zostało mu przerwane przez to, że ktoś wszedł do sklepu. Gdy usłyszał głos kobiety spojrzał na Des czy przypadkiem nie chce do niej dobiec, gdyby tak było to by ją przytrzymał jakby nie patrzeć teraz im jeszcze nic nie zrobiła. Detektyw myślał o Des ale wewnątrz siebie poczuł naprawdę gniew. Opanowywał go jednak. Nie chciał jej tu widzieć ani co gorsza słyszeć. Teraz wzrokiem powędrował na Michała jakby pytając się co robimy. Chciał stąd wyjść.


Blondynka niestety nie dowiedziała się niczego, a w myślach już zwymyślała tej chrzanionej blondynie. Nienawidziła jej i to chyba najlepiej pokazywało co myślała o tej klientce.
Jednak dziś była bardziej przygotowana mentalnie na jej nadejście. Chwyciła Allana za rękę i wyszła za regału.

- A co obawiasz się że powyrywałabym ci te plastycznie powtykane kudły? - najwyraźniej Des nie zamierzała tracić czasu jeśli chodzi o drobne potyczki. A „podważanie” prawdziwości kobiety było idealną techniką na wkurzenie jej.
- A nie mówił Ci ktoś że to wygląda jak strój przed dekady i to z prosto od świń.- Roksana odrzuciła pałeczkę obelg ale na jej pecha Des nie zwracała uwagi na kanony modne.
- Na lepszy teks już cię nie stać? Żałosne. - wrogość kobiet była tak namacalna że gdyby dostać się pomiędzy nie była by obawa że można by było zostać zmiażdżonym. - Kupiliście już co chcieliście? - zwróciła się do swoich dziewczyna.
- Tak, więc jak by co jednego achtunka mogę ci nawet odstąpić - odpowiedział złośliwie prawnik. Najwyraźniej Des i Michał bardzo dobrze się znają bo myśleli o podobnym sposobie zrobieniu krzywdy blondynce.


Przyglądał się i przysłuchiwał słownej potyczce Des i drugiej blondynki. Wiedział, że Des potrafi sobie poradzić więc nie udzielał się tylko stał. Allan czuł jak się w nim gotuje aczkolwiek nie było tego po nim widać. Z wierzchu był zupełnie spokojny. Za to we wnętrzu było już inaczej. Przez tą kobietę pokłócił się z Michałem i to ostro, nie mówiąc już nawet o tym, że prawie zniszczyła ich wyjazd.
- Chodźmy już. - Westchnął patrząc jakby z litością na kobietę. Jego wzrok nie był miły ewidentnie pokazywał pogardę w stosunku do niedoszłej narzeczonej. Wziął Des pod bok ale tylko położył dłoń na jej talii, i zaczął się kierować z nią w stronę drzwi. Przechodząc obok blondynki zmierzył ją od stóp do głów i uśmiechnął się kpiąco. Otworzył drzwi i przepuścił Des przodem po czym sam wyszedł. Powiew chłodnego wiatru bardzo dobrze mu zrobił, poczuł się nieco spokojniejszy.


Des chętnie opuściła sklep, a po chwili za nimi wyszli również Michał z Jakobem. Co dziwniejsze ze środka dobiegał jeszcze jakiś krzyk.
- Oj ktoś nie umie zrozumieć słowa nie - zażartował blondyn na co rajdowiec jęknął.
- Zlituj się chłopie, gdyby tylko ktoś mi mówił że to pierdzielone spotkanie z jej ojcem tak się potoczy i poznam tego kaszalota, to wiesz mi wolałbym upuścić sobie silnik na stopę od ukochanej korwety niż teraz co chwile się z nią użerać. - no cóż skoro na szale wchodzi ukochane auto rajdowca to może faktycznie nie ma się czego obawiać z tą laską? Przecież to ona ciągle nachodziła prawnika.
- Dobra nie ważne. To miasto nie jest takie małe a my mamy siebie więc nie w razie ostateczności zamkniemy się w jakiejś chacie w dolinie i też dobrze będziemy się bawić. - rzucił radośniej Michał zachodząc Des i Allana od tyłu. Dzięki temu mógł bezkarnie objąć obydwoje od tyłu.


Ta kobieta naprawdę była nieznośna a Allan zauważył, że Michałowi ona też przeszkadza i nie ma się co martwić o nią. W końcu to tylko mała, głupia i jak zauważyli pusta lala, co niby może zrobić trzem mężom i jednej bojowej kobiecie? Nic. No właśnie. Dlatego też powinni czerpać z tego wyjazdu jak najwięcej nie przejmując się nią.
Jego myślenie ponownie zostało przerwane, tym razem przez coś o wiele milszego niż tamta kobieta. Uśmiechnął się czując ciepło prawnika tuż za sobą. Uniósł głowę patrząc na niego. Chciał go pocałować ale wiedział, że nie powinien. No ale naprawdę fakt, że są na dworze i muszą się ograniczać czy tego chcą czy nie bardzo mu pomagał. Ale momentami sam zapomniał o tym co widział i chciał go pocałować, przytulić się mocno do niego. W sumie to mogą nadal tak robić ale to musi być trochę z dystansem.


Kiedy tylko Michał spuścił wzrok i widział to spojrzenie młodzika sam zapragnął by go pocałować.
- Kusisz niecny słodziaku.- mruknął cicho pod nosem a zrobił przy tym minę że jeśli tylko znajdą się oni w odpowiednim miejscu młodziak stanowczo za to zostanie „wynagrodzony”.
Szkoda tylko że rajdowiec nie wiedział że jego głupie nieco teksty mogą wywołać wręcz odwrotne zrozumienie u detektywa.
A wszystkiemu winna wybujała wyobraźnie i chęć udowodnienia czegoś sobie.
- No doba a skoro już jesteśmy w starej części wioski macie ochotę na lokalną historię o duchach? Za dwie godziny otwierają wstęp do nawiedzonego domu. - ktoś tu chyba się przygotował chcąc spędzić ciekawie czas wspólny


No Allan odebrał to na dwa sposoby. Wiedział o co chodziło Michałowi tak na prawdę no ale fakt, że dziś widział coś czego nie powinien sprawił, że odebrał też to nieco inaczej. No ale mimo wszytko uśmiechnął się do niego delikatnie myśląc swoje. Nie mógł nic poradzić na swoje myśli. Z resztą to chyba nie do końca jego wina. Zastanawiał się nad tym i chyba nie zrobił nic takiego co był było inne niż zazwyczaj nie licząc tego, że Michał widział jego wypięte pośladki. Nie zamierzał robić tego już więcej więc może się chyba normalnie zachowywać.
- Chętnie, a skoro mamy jeszcze dwie godziny to może spróbujemy miastowego jedzenia? - Zaproponował Allan czując jak go trochę ssie w brzuchu. Od śniadania już trochę minęło i w sumie zjadłby też coś słodkiego. Mogą iść na obiad a potem zjeść jakiś deser. On byłby bardzo za. Ale to może poruszy później ten temat.


Niestety nieświadomość Michała w to co się stało rano powodowało że on plótł trzy po trzy tak jak zawsze. No a niestety w obecnej chwili to wszystko mogło wydawać się detektywowi podejrzane.
Co do propozycji wszyscy byli za tym by co zjeść. A szukać też nie musieli jakoś specjalnie daleko. Na każdym rodu była tu jakaś knajpka.

- Facet z hotelu mówił by iść do Trzech Czarownic. Ponoć najlepsza oberża w mieście więc może zaryzykujemy? - zaproponowała dziewczyna a nie mając chyba pomysłu by gdzie indziej iść skierowali się do śmiesznie brzmiącego lokalu. Na miejscu okazało się to być duży piętrowy budynek z dużą liczną zawijasów. Jakby projektant co chwile dobudowywał to tu to tam jakieś ganek.
Co prawda widok niezwykły, ale no cóż wyglądem lokalu się nie na jedzą. A kiedy byli w środku zauważyli że wnętrze jest bardzo przytulne. Dużo małych salek dawało nie jaką prywatność. Poza tym dzięki takiemu układowi pomieszczeń kiedy weszli do „przedsionka” Michał zaryzykował i cmoknął chłopka policzek,.



Lokal był naprawdę nietypowy. Spodobał mu się, bo miał w sobie taki pewien charakter w przeciwieństwie do niektórych restauracji. A wnętrze było jeszcze przyjemniejsze. Od razu wybrali bardziej ustronne miejsce. Nie lubił siedzieć wśród tłumu innych osób ale na szczęście tu nie było to możliwe. obok nich nawet nikt nie siedział. Ucieszył się gdy poczuł ciepłe wargi na swoim policzku. Jednak nie mógł się powstrzymać i wzrokiem przemierzając od boku w bok sprawdził czy nikt nie idzie po czym musnął szybko jego wargi z delikatnym uśmiechem na ustach. Od razu pozbył się płaszcza i szalika zawieszając je na haczyku wystającym ze ściany specjalnie w tym zamiarze. Usiadł na krześle dziwnie uspokojony wewnątrz. Tak jakby zaspokoił się tym cmoknięciem. Ale to przecież nie prawda, tak nie mogło być. Nie jest w końcu jakimś zakochanym szczeniakiem.