Drobna Uwaga

Uwaga!!

Treść tego bloga zawiera w sobie w sporej mierze (jak nie w większości) elementy o tematyce Yaoi. Jeśli ktoś nie wie co to takiego zapraszam >>TU NA STRONĘ<< i zapoznanie się z tym terminem. Jeśli jednaki komuś przeszkadza ten temat, albo w jakikolwiek sposób ubliża, to bardzo proszę o dobrowolne opuszczenie tego bloga, a swoje komentarze pozostawieniu dla siebie.

Kontakt

Jeśli Ktoś chciałby być informowany o nowych notkach albo skontaktować się ze mną to najłatwiej mnie złapać na gg:28597734 lub ewentualnie mailowo firello.kirike@gmail.com

piątek, 9 maja 2014

Dertao i Duch Lasu cz. 9

Wprawny język wilka był niebezpieczny. To co on wyprawiał powodowało że fale gorąca i zima zalewały całe ciało drowa. Trudno było mu powstrzymać się od jęków. I choć mogło się wydawać że coś takiego jak drażnienie pępka nie powinno przynosić żadnych rezultatów, a było zupełnie inaczej.
Wilgotny język, ostre zęby, i dłoń poruszająca się koło jego przyrodzenia tak bardzo nakręcały podmrocznego że ten się przeraził. Przecież jeszcze nie został dotknięty a on już czuł jak stwardniał. No i właśnie on się podniecił!
[- Kompromitacj! Ujma! Jestem mężczyzną a takie coś . . .Tak nie powinno być! Błagam niech to się skończy. Niech on mnie weźmie i da spokój]- lamentował czując ze Veredas porusza się niżej po lekko owłosionym podbrzuszu.
Czując jednak ostry pazur jak ten jedzie wzdłuż jego przyrodzenia drow mimo starań zadrżał z przyjemności a jego ciało wygięło się w kolejny piękny łuczek.
Wprawne dłonie wilka były dla Dertao niczym bardzo ostrze cienkie sztylety które tylko chwila nieuwagi mogą spowodować skaleczenie. Tak dotkliwszych „skaleczeń” nigdy nie czół. Nawet poprzednie rytuały płodności z kapłankami jego bogini nie były tak ekscytująca niż to co też właśnie wyprawiał Duch lasu. 
Nie było wątpliwości czy Dertao dobrze się czuje. Może i on sam mówił nie, może grał całkowitego niewzruszonego, jednak jego ciało pokazywało jak dobre mu jest.
Mimo przymusu narzuconego sobie, mimo prób opanowania tego wszystkiego, drow i tak odczuwał przyjemność.
Miał nadzieję że pobawi się dłonią i będzie po wszystkim jednak zdziwił się czując na swojej męskość gorący język. To było dziwne uczucie, Dertao był wręcz bardzo pobudzony a zarazem roztrzęsiony wewnętrznie z przyjemności.
W tle zaświtała mu myśl, że to co z nim wyprawia wilk jest przyjemne ale powiedzieć tego na głos nie mógł, ba nawet kiedy na ułamek sekundy ta myśl się pojawiła, w umyśle Drowa od razu ją starał się odrzucił.
Co rusz poczynania Wilka były coraz mocniejsze. A kiedy męskość ciemnoskórego znikła w ustach Ducha Lasu.. Drow poczuł dreszcze i ogromną gorąc


Widział co się działo z drowem pod jego dotykiem. I dobrze, o to mu właśnie chodziło. Chciał go tak dopieścić, aby nie mógł myśleć o kimkolwiek innym. Nawet, a może tym bardziej, o dziewczynach. Ugniatał delikatnie jego jądra, raz mocniej, raz delikatniej, ale tak aby nie sprawić mu bólu. Zapewne mroczny nie był jeszcze na niego gotowy. Kiedy zaś drugą ręką postanowił porzucić bioderka dla delikatnego podbrzusza, ustami brał go coraz głębiej. Stymulował go coraz intensywniej. Kiełkami nawet zaczął delikatnie zahaczać o jego dumę, drażniąc go dość dobitnie. Język też się nie obijał, przesuwając się po całej jego długości. Zostawił też w spokoju jego podbrzusze, pazurkami sunąc prosto do jego pachwiny, którą zaczął delikatnie masować, od czasu do czasu drażniąc pazurkami. O tak, on wiedział gdzie dotknąć aby wywołać pożądany efekt. Ciekawe skąd...
Czekał tylko aż jego kochanek z przymusu będzie na skraju. Czekał na to jak mało na co. Nie chodziło tu jednak o samozadowolenie, czy aby dać Dertao do myślenia. No dobrze, może też. Chodziło jednak o to, aby nie pozwolić mu dojść zbyt łatwo. Chciał go tak podrażnić ażeby ten nie mógł wytrzymać z tego napięcia. A gdyby wręcz zaczął się wić z przyjemności, byłoby niemal spełnieniem marzeń. Rękę z jąder przeniósł na jego podstawę, drażniąc rękoma. W końcu jednak zajął się samą główką, resztę zostawiając owej dłoni. Ssał i na zmianę drażnił dziurkę językiem. O tak, to właśnie ją miał zamiar zatkać swoim ślicznym kciukiem, nie pozwalając dojść mrocznemu. Jak się dobrze przyjemnością zmęczy, to łatwiej będzie mu później. Później, bo i wilk się podniecił tym co mu robił. No i jak tu nie powstać, mając takie widoki...


Drow był wojownikiem i jako jeden z lepszych swego klanu był dopuszczany do kapłanek by dać życie innym.
Jednak podstawową rolą Dertao było służyć Pani Matce. Nie za wiele obcował z kapłankami jednak ilekroć porównywać to co działo się wtenczas z tym co teraz. No cóż . . tamto to obowiązek a to  . . Było za przyjemnie. I choć wstyd się przyznać ciemnoskóremu to się podobało. I to na tyle bardzo że musiał zagryźć do krwi usta by nie wydać z siebie żadnego dźwięku.
Jednak ciało i tak zdradzało drowa. Napięte mięśnie ud, pośladków, trzęsące się ciało. Nie trzeba było lepszych dowodów że mu się to podoba.
A kiedy jeszcze Veredas zajął się samą główką męskości już nie mógł się opanować i jęknął czując połączenie doznań. Dłoń na jądrach, gorąc na główce, i jeszcze to zahaczenie kłem.
Purpura jaka pojawiła się na policzkach była już bardzo widoczna. Ale nie tylko tym dało się widzieć że jest mu dobrze. Słonawa substancja powoli zaczęła pojawiać się w otworku mieszając się ze śliną Ducha lasu.
- Ciebie naprawdę jara branie kogoś siłą? - chciał zmusić wilka do mówienie by ten choć na chwilę przestał swoje poczynania językiem, a tym samym zatuszować swoje jęknięcie.


Jeżeli Dertao myślał, że w jakikolwiek sposób odwiedzie ducha od samego siebie, to się grubo pomylił. Może i był w dwunożnej formie, ale dalej był tym samym wilkiem, który do rozmów używał telepatii. Ach, jaka to była pożyteczna umiejętność, zwłaszcza teraz...
„Nie, ale inaczej nie dałbyś się przekonać”- odparł, całkiem zadowolony z siebie, tak jak i z mrocznego, którego powoli miał okazję smakować. Jego pieszczoty nabrały na intensywności, zupełnie jakby stworzenie po prostu nie mogło się doczekać finiszu. Ręka u podstawy, zaczęła go delikatnie ugniatać, od czasu do czasu, w sumie bardziej przypadkowo, drażniąc pazurami. Ach, jaki on był zły i niedobry, zasysając go, jakby w ten sposób miałby przyspieszyć porę swojego „posiłku”. Wiedział też, że będzie musiał dość szybko zainterweniować, aby gdy będzie na skraju, nie pozwolić mu dojść. Wyczuwając jednak jego zbliżający się orgazm, tak jak planował, zatkał dziurkę kciukiem, zabierając usta. Nie zawędrował jednak nimi zbyt daleko, gdyż postanowił dopieścić bok jego dumy, lekko, niby dla zabawy, skubiąc go ząbkami. Zjechał również niżej, zasysając jedno jego jądro, pozwalając sobie na zabawę nim językiem. Zajął się też jego biodrami, składając na nich soczyste pocałunki. Ręka jednak cały czas obejmowała ten „drążek”, blokując drogę wiodącą ku spełnieniu.


To wszystko było dziwne, poczynania Ducha lasu powinny odrzucać drowa, ale jego własne ciało go zdradzało. Co gorsza nie tylko ciało bo coraz częściej przyłapywał się na tym że, chciał pokazać jak mu teraz dobrze.
- Bo jak można zezwalać . . na to . . . .by drugi mężczyzna Cię brał. .. . To nie jest naturalne . . .  potomstwa z tego nie będzie. - odpowiedział nieco łamiącym się głosem. I nie tylko pokazał, że mu się to podoba, że jest podniecony, to jeszcze dodatkowo wyjaśnił że w mniemaniu drowa kopulacja odbywa się tylko dla prokreacji a nie dla przyjemności.
A seks pomiędzy dwoma facetami za nic nie można nazwać przedłużeniem gatunków. Ba tu nawet nie było sytuacji że dwaj przedstawiciele jednej rodzinki. Drow i Duch lasu to bardzo różne istoty.
Przyjemność dawała się we znaki ciemnoskóremu, dlatego też nawet nieświadom tego co robi chciał uciec miednicą. Podciągnął nogi bardziej się eksponując ale nie było to dlatego że chciał więcej. Starał się ścisnąć razem uda i unieść na palcach by oswobodzić swoje przyrodzenie z tej nieziemsko przyjemnej tortury. Bo mimo iż było przyjemnie to drow chciał już dość, a dłoń na penisie i kciuk na główce zatrzymywały wszystko.


Przytrzymał go, aby tylko mu nie uciekł. Widział jak bardzo mu się to podoba. Aż wyszczerzył kiełki z zadowolenia. I ponownie zajął się pępkiem, jednocześnie w głowie układając diaboliczny plan. Dalej nie pozwolił mu dojść.
„Inni jakoś nie mają z tym problemów. A i tak by z tego potomstwa nie było. To jest dla mnie rzecz zakazana. Dlatego w dniu narodzin wybrałem postać męską. Z resztą, nieważne”- przejechał pazurami po jego klatce piersiowej, zahaczając o sutki. Zadziwiające było, że przy tak ostrych „narzędziach”, ani razu nie zrobił mu krzywdy.- „A jeżeli już tak się przyczepić natury, to u innych istot jest to normalne. I nie jest to dla prokreacji, lecz dla przyjemności. Powtórzę, PRZYJEMNOŚCI. Nigdy nie uprawiałeś miłości z czystej chęci obdarzenia kogoś tymi wspaniałymi doznaniami?”- na chwilę się zamyślił. Prawdopodobnie po to, aby po raz kolejny przygryźć wrażliwą skórę podbrzusza jak i okolic pępka - „A czy teraz nie odczuwasz przyjemności?”- wyszczerzył do niego kły i ponownie zajął się jego dumą. O nie, nie pozwoli mu dojść póki nie uzyska satysfakcjonującej jak i szczerej odpowiedzi. Jakiż on był zły, układając jednocześnie kilka planów pod tą swoją platynowobiałą czupryną...


Dertao miał problem z myśleniem i z szybkim rozumowaniem. Przyjemność mąciła mu w głowie i to dość porządnie. Dlatego wszystko dopiero po chwili docierało do ciemnoskórego.
- Nigdy . . – odpowiedział od razu zgodnie z prawdą. - to wola i decyzja kapłanek była, a my tylko im pomagamy . . . w spełnieniu obowiązku względem . . . Pajęczej Pani. – odpowiadał na raty cały czas kontrolując swój głos. Jednak był od różny od poprzedniego. Przyjemność dawała się we znaki i podmroczemu było dobrze, tylko się do tego nie przyznawał.
Pytanie Wilka było jednoznaczne i wymagało prostej odpowiedzi, na którą to Dertao nie zamierzał odpowiadać. Mimo że cały się trząsł z podniecenia, jego ciało spełniało wszystkie oznaki zadowolenia. Ale przez upartość za nic nie pozwolił sobie na piski czy też od powiedzenie że mu jest dobrze.
- No zrób to już! Po prostu mnie przeleć i przestań się pastwić. – krzyknął nie wytrzymując napięcia. Miał nadzieję że Duch Lasu się zlituje i przyśpieszy tą swoją zabawę.



„To strasznie rygorystycznie tam macie. Obdarliście seks ze wszystkiego co w nim najlepsze”- jedynie skomentował, dalej w każdy możliwy sposób drażniąc mrocznego. Czerpał z tego rodzaju dręczenia własnego gościa jakąś niemal chorą satysfakcję. Nawet z raz polizał jego główkę, aby tylko elf nie zapomniał co to za uczucie. Kciukiem zaczął drażnić tą dziurkę, jakby dawał nadzieję, że zaraz odpuści. Prawda była jednak zgoła inna.
„A więc nie jest ci dobrze? Więc muszę się bardziej postarać. A słowo 'przelecieć' brzmi jakoś tak wulgarnie... Jakby tylko jedna ze stron miała odczuwać przyjemność”- ależ był wredny i paskudny. Ustami zaczął wodzić po jego pachwinie, zostawiając malinki, aż w końcu dotarł do jąder. Zasysał je i bawił się nimi, chociaż o wiele lepszą czerpał przyjemność z trącania ich językiem. Na jego ustach na dobre zadomowił się dość paskudny uśmiech. Paskudny, ale również szczery i szczęśliwy, nie tylko sarkastyczny.
„Wiesz, wystarczy mi, że powiesz mi jak ci dobrze... Lub, że w ogóle jest ci dobrze...”- och, jaki on był zły ze swym złowrogim planem... Opazurzoną ręką zaczął sunąć po jego udzie, korzystając z tego, że jego noga była zgięta w kolanie. Sunął tak, aż nie dotarł do pośladków, które, najzwyczajniej w świecie, zaczął delikatnie masować.


Drow już nie miał siły mówić. Te wszystkie doznania jakie Duch Lasu mu sprawiał tak go mamiły że nie mógł już myśleć o niczym innym.
Chciał eksplodować, tak go coś rozsadzało od środka że aż zaczynało boleć.
Przy każdym kolejnym doznaniu wręcz się trząsł nie wiedząc co ma zrobić by się wydostać.
Przez natłok myśli jakimś cudem dotarło do podmrocznego to co mówił do niego jego kat.
Pokiwał głową na boki bo już nie miał siły odpowiadać, a kolejne pieszczoty były już czystą torturą. Nie miał sił. Chciał już by było po wszystkim, ale to się nie zapowiadało. Zaczął znów się szarpać. A fakt że nie chciał krzyczeć było widać bo białej skórze na dolnej wardze. Cała pogryziona. Nawet teraz, by głośniej żaden dźwięk się nie wydostał ust gryzł wargę aż poleciała mu krew. W końcu zaczął się szarpać i rzucać,



Ręka zostawiła w spokoju pośladek, zajmując się dolną częścią kręgosłupa. Baaardzo wrażliwe miejsca. Tylko te aktualnie Wilka interesowały. Ustami i językiem dalej bawił się w okolicach krocza mężczyzny.
„No powiedz to jedno słowo. Co ci szkodzi? Chyba, że jednak pragniesz więcej pieszczot...”- kusił dalej, niczym rasowy inkub. Ba, niczym sam demon, a nie bóstwo lasu. Podciągnął się jeszcze na chwilę, by podręczyć jego sutki. Chciał się co prawda dobrać do ust, ale przez to mógłby niechcący puścić męskość drowa, a tego wybitnie nie chciał. Jeszcze nie teraz. Derato jeszcze nie zasłużył. Chwilę później, złocistooki powrócił do dręczenia męskości swojego kochanka z przymusu.