Drobna Uwaga

Uwaga!!

Treść tego bloga zawiera w sobie w sporej mierze (jak nie w większości) elementy o tematyce Yaoi. Jeśli ktoś nie wie co to takiego zapraszam >>TU NA STRONĘ<< i zapoznanie się z tym terminem. Jeśli jednaki komuś przeszkadza ten temat, albo w jakikolwiek sposób ubliża, to bardzo proszę o dobrowolne opuszczenie tego bloga, a swoje komentarze pozostawieniu dla siebie.

Kontakt

Jeśli Ktoś chciałby być informowany o nowych notkach albo skontaktować się ze mną to najłatwiej mnie złapać na gg:28597734 lub ewentualnie mailowo firello.kirike@gmail.com

sobota, 10 maja 2014

Dertao i Duch Lasu cz. 10

Te wszystkie doznania, to wszystko co Duch Lasu z nim robił. Wstyd przyznać ale mu się to podobało. I gdyby nie to że uznawał to całe postępowanie za niegodne błagałby by dać mu dojść. Pamiętał to przyjemne uczucie z ceremonii, tyle że to, a tamto w przeszłości to jak porównanie zamoczenia się wodą a stanie pod strumieniem wodospadu u jego podnóża.
- Nie. - rzucił nieco płaczliwie. Bał się że więcej przyjemności spowoduje że straci rozum nieodwracalnie.
- Po prostu to skończ  . . .  ja już nie mogę, - mimo wcześniejszym postanowieniem o trzymaniu się, to było zbyt ekscytujące uczucie by się mu nie poddać. - Proszę. - nie łatwo było drowa zmusić do proszenia o cokolwiek, a temu Wilkowi się udało i to za pierwszym razem. Co prawda po wszystkim podmroczny będzie mieć względem siebie moralniaka, ale o tym nie zamierzał mówić.


Praktycznie zamruczał, słysząc to słowo. Niemniej, nie o nie mu chodziło.
„Oj, możesz. Duuuużo możesz, tylko jeszcze o tym nie wiesz... Spokojnie, skoro nie jest ci dobrze, to wiele mogę teraz tobie zaprezentować...”- zaczął przygryzać wewnętrzną stronę uda, pozostawiając delikatne, ale jednak widoczne ślady. Powoli go sobie oznaczał, przywłaszczając. Kawałeczek po kawałeczku, aż będzie calutki jego. Najpierw umysł, teraz ciało, później serce, a na końcu dusza. Chciał go całego, calutkiego, dobrowolnie i wolnego. Polizał ugryzione miejsce.


Mruczenie wilka zadziałało na podświadomość drowa. Bowiem słysząc je ciało jego zadrżało, a ciało pod ustami Ducha Lasu wręcz poczuło wibracje.
Jednak słowa jakie istota przekazała wcale się nie podobały podmrocznemu.
- Nie . . . proszę,. . .  nie chce więcej  tych przyjemności. . . . . . ja zaraz zwariuje od tego. - miauknął błagalnym głosem. Głową też lekko poruszył na boki.
Kiedy w końcu doszło do niego co powiedział, jęknął z rozpaczy nad własną głupotą. A przecież było już za późno, palnął to czego tak bardzo się wzbraniał.
 

Wyszczerzył kły w wilczym uśmiechu. O taaak, o to mu chodziło.
„A więc jest ci dobrze, taaaak? A skoro się do tego przyznałeś, zasługujesz na nagrodę”- liznął jeszcze raz wyprężoną męskość drowa, po czym po prostu zabrał palec, pozwalając mu dojść. Wiedział jednak, że po tak silnych doznaniach, lepiej będzie dać Dertao chwilę na dojście do siebie.
„I co, było aż tak strasznie?”- zapytał, patrząc mu prosto w oczy, jednocześnie zlizując nasienie z ręki. Wyglądał też przy tym jakby sprawiało mu to niebotyczną rozkosz. Cóż, to była jednak dopiero połowa zabawy. On sam również domagał się uwagi. Natychmiastowej. Ale, gdy żyje się tyle lat, nabiera się niezwykłej cierpliwości. A podniecać można stopniowo, całą swoją osobą jak i zachowaniem. Nawet słowami czy głosem. Dlatego też, gdy już „wyczyścił” swoją rękę, powoli zsunął materiał ze swej alabastrowej skóry. Było wręcz niemożliwym, że miał na karku w sumie kilkadziesiąt tysięcy lat. Tyle czasu, a jego skóra jak i ciało dalej wydawało się miękkim, delikatnym, a jednak z delikatnie zarysowanymi mięśniami. Jego platynowe włosy, z wplątanymi piórkami i innymi koralikami, opadły mu na klatkę piersiową. Chwilę później jednak łaskotały ciemne ciało mrocznego elfa, gdy ich właściciel się nad nim pochylił, opierając delikatnie dłonią o jego klatkę piersiową. Wszystko po to aby zlizać krew z rany po ugryzieniu.
- Nie zapominaj, że wilki są drapieżnikami. A ty mi wyglądasz na wyjątkowo smakowity kąsek - o dziwo, tym razem powiedział na głos. Do tego, tuż przy jego ustach. Tego co drow zauważyć nie mógł, to leniwie przesuwający się ogon. To w lewo, to w prawo. Ot, drobny wyraz zadowolenia.


Wstyd mu było tego że się przyznał, ale to co nastąpiło tak szybko po sobie spowodowało że drow niekontrolowanie doszedł. Jego ciało nie tylko wygięło się w piękny łuk, ale i z gardła mrocznego wydobył się przeciągły jęk przyjemności.
Bo nie można było tego pomylić z niczym innym.
Dertao z mocno przyśpieszonym oddechem i zamkniętymi oczami chciał zapaść się pod ziemię.
[- Mam nadzieje że zadanie zlecone od Pani Matki będzie misją samobójczą]- ta dość niecodzienna myśl przemknęła ciemnoskóremu przez umysł.
Słysząc słowa Veredasa otworzył leniwie oczy, jakie było zdziwienie białowłosego widząc jak jego oprawca zdejmuje z siebie szatę.
Nie powinno to się dziać, ale gładka skóra mężczyzny i te umięśnione ciało podobało się drowowi. Chwila zawieszenia dopiero zakończyła się kiedy poczuł łaskotanie ba brzuchu i kładce piersiowej. A kiedy Dertao się ocknął miał tuż przed sobą wilka. Zadrżał w pierwszej chwili. Po tym jak doszedł z ręki Ducha Lasu, mimo że było to wbrew jego woli nie czuł żalu do niego. Przez głowę przeszła podmroczenu dziwna myśl że gdyby nie jego wychowanie mógłby nawet się rozkoszować tą chwilą.
Zamyślenie i pewne zmęczenie po orgazmie spowodowało chwile zapomnienia, i kiedy poczuł język na ustach rozchylił lekko swoje. 
- Ale wilki atakują nagle, a ty się pastwisz nad ofiarą. - dopowiedział chcąc nieco zatuszować to otwarcie ust z faktu przyjemności.


Pocałował go w te usta, jednak go nie pogłębiając. Ograniczył się do przejechania po ich bardziej wewnętrznej stronie językiem. No i po kiełku. One też go fascynowały. Jednak nic więcej. On jest cierpliwy, a na to przyjdzie czas...
- Pastwię? Chyba rozkoszuję posiłkiem - zamruczał do jego ucha, liznąwszy je. Taki rozluźniony drow był jeszcze bardziej kuszący. Niby, że takie powolne działania miały swój urok, ale on, po raz pierwszy od dawna, czuł nutę zniecierpliwienia. Ponownie powoli, z wyczuciem go pobudzał, jednak tym razem z nieco innymi zamiarami niż wcześniej. O nie, tym razem oboje będą rozkoszować się tymi doznaniami. Ale aby było łatwiej, lepiej żeby Dertao był na brzuchu. Nieważne, jeśli będzie go widział nad sobą, tym lepiej. Będzie pamiętał, że to właśnie on doprowadził, i to nie raz, go do tego stanu. Wręcz się oblizał na samą myśl. Pazurkami zaczął błądzić po jego żebrach, samemu delikatnie się oń ocierając. Ustami zaś zajął się jego żuchwą, szyją, brodą i łopatkami. Tym, co miał w zasięgu ust, bez potrzeby zniżania się. Tak na początek było dobrze.


[- Przeklęty Duch Lasu]- pomyślał kiedy poczuł ciepły język na swojej skórze i wewnątrz ust. Złość wzrastała w podprocznym bo to nowe dla niego uczucie powodowało dreszcze przyjemności. I nie mógł już przed samym sobą kłamać ale było mu dobrze.
- Nie dasz się namówić do przyśpieszenia? Nie wiem jak ty, ale ja mam wolny czas tylko do końca dnia, a jeszcze chciałem się wyspać. - no bo skoro i tak nie można było odwieść wilka od jego planu, to drow chciał chociaż pokazać że to go tak bardzo nie rusza. Co oczywiście było kompletnym kłamstwem bo kiedy tylko Veredas otarł się swoimi biodrami o wewnętrzną część ud podmroczego, wówczas ten drugi sam z własnej woli wyszedł miednicą do przodu by pogłębić doznania. Oczywiście to nie było coś świadomego, bo po tym ruchu nadal patrzył wilkowi prosto w oczy, nawet z lekką prowokacją.
Gorące usta na szyi i ruch pomiędzy udami to podkręcało podniecenie u Dertao. A Veredas nie mógł mieć wątpliwości co się dzieje z ciemnoskórym. Twardnąca męskośc pokazywała jak drow odbiera „ataki” Ducha Lasu.


Warknął niezadowolony ze słów mrocznego. Ba, nawet go ugryzł nieco mocniej w ramię. Nie było to jednak na tyle mocne ugryzienie, aby popłynęła krew.
„Niektórych rzeczy nie należy przyspieszać. A i nie martw się, wyśpisz się. A jaki będziesz później zrelaksowany...”- dało się słyszeć jego mentalny chichot. Chyba wiedział, co mówił. Czuł też, w jakim stanie jest mężczyzna. To mu się podobało. Po raz kolejny się oń otarł, całując go w usta.- „Skoro jednak aż tak ci zależy...”- zsunął się na powrót gnieżdżąc się między jego udami. Zgiął jego nogi w kolanach, robiąc sobie do niego lepszy dostęp. Całował jego pachwinę, schodząc coraz niżej. Na chwilę jednak przerwał, aby nawilżyć swojego palca. Wymruczał jeszcze tylko zaklęcie, aby stępić swoje pazury i zabrał się za dopieszczanie jego twardego frontu, jednocześnie powoli, acz z coraz większym naciskiem napierając na jego wejście. Pewnie użyłby języka, gdyby tylko Dertao leżał na brzuchu. Naprawdę jednak mu zależało, aby elf go widział. W końcu jednak w to dziewicze ciało wsunął się pierwszy palec.


To że wilk okazał niezadowolenie ze słów drowa, podmrocznemu akurat się podobało. Bo na ugryzienie zareagował wrednym uśmiechem.
Choć dziwna była reakcja na samo ugryzienie i to co nastąpiło później. Dertao poczuł czerwień na policzkach po słowach Ducha lasu, a konkretniej po zapewnieniu że będzie zrelaksowany, a dodatkowo kiedy znów ich męskości się otarły, ciemnoskóry poczuł przyjemne ciepło w podbrzuszu.
- Jakoś za bardzo w to nie wierzę.
To wszystko było dziwne dla młodszego mężczyzny. Czuł że to wszystko mu się podoba i choć nie przyznałby się otwarcie i dobrowolnie do tego, to musiał stwierdzić ze wilk stara się by jak najmniej cierpiał.
Jednak słysząc że nastąpi przyśpieszenie poczuł mieszane uczucie. Coś na styl podniecenia i obawy o pierwszy raz. Bo jak by nie patrzeć to był pierwszy raz drowa.
Wiedział że, żeby wejść w kapłankę trzeba było nasmarować swoją męskość olejkami by w nią wejść, ale przecież męski otworek nie wytwarza naturalnego smarowidła. Takie myśli tylko przez chwilę krążyły po umyśle czarnoskórego bo kiedy jego nogi powędrowały do góry on wrócił do rzeczywistości.
Uczucie napierania było dziwne i choć sam nieświadomie sobie szkodził zacisnął mięśnie w otworku. Przez to kiedy palec Veredasa zagłębiał się w nim nie było to jakieś przyjemne uczucie.
Dertao skrzywił się z bólu, który póki co był jeszcze do wytrzymania.



„Uwierzysz”- mruknął, ostatecznie dając sobie spokój. Miał teraz ciekawsze zajęcia niż kłótnia z niewiernym. Tego pokroju osoby nigdy nie wierzyły, póki nie przekonały się na własnej skórze.
„Rozluźnij się. Przecież cię nie zjem... No, przynajmniej w pewnym sensie. W każdym razie, nie chcę zrobić ci krzywdy”- co ciekawsze, mówił całkowicie szczerze. Po cichu jednak wypowiedział kolejne zaklęcie. Tym jednak razem, miało ono złagodzić wszelaki ból. Złagodzić, a nie zniwelować zupełnie, gdyż chciał aby pierwszy raz Dertao, był jak najbardziej po prostu zwyczajny. Mimo to, nie chciał, aby ból przesłonił przyjemność. Nie oznaczało to też, że weźmie go niemal od razu. Miał zamiar dobrze go przygotować. Dlatego powoli zaczął poruszać palcem, jednocześnie dopieszczając jego miednicę, pępek i okolice. Ten pępek faktycznie go fascynował i było to widać. Jemu poświęcał zdecydowanie najwięcej uwagi. Nie oznaczało to jednak, że zaniedbywał inne fragmenty tego wspaniałego ciała. Robił jednak wszystko z wyczuciem. Pieścił go, sprawiając przyjemność, jednak nie na tyle dużą, aby drow później mu za szybko nie doszedł. Po raz drugi.