Drobna Uwaga

Uwaga!!

Treść tego bloga zawiera w sobie w sporej mierze (jak nie w większości) elementy o tematyce Yaoi. Jeśli ktoś nie wie co to takiego zapraszam >>TU NA STRONĘ<< i zapoznanie się z tym terminem. Jeśli jednaki komuś przeszkadza ten temat, albo w jakikolwiek sposób ubliża, to bardzo proszę o dobrowolne opuszczenie tego bloga, a swoje komentarze pozostawieniu dla siebie.

Kontakt

Jeśli Ktoś chciałby być informowany o nowych notkach albo skontaktować się ze mną to najłatwiej mnie złapać na gg:28597734 lub ewentualnie mailowo firello.kirike@gmail.com

środa, 11 czerwca 2014

Michał i Allan Cz 111

W przypadku Allana i komplementów od rajdowca lepiej je zwyczajnie przyjąć i nie protestować z nimi. Zresztą na komplementy się nie odpowiada, tylko z uśmiechem je akceptuje.
Jednak to co detektyw po chwili powiedział rozbawiło Michałą.
- No nie wiem jak ty kochanie ale ja leże na czymś wyjątkowo miękkim z czego jak by było można nigdy bym nie schodził. - powiedział ciszej po czym lekko się podnosząc na rękach otarł się o Allana by cmoknąć go w kącik ust.
Gorzej że cały ten przyjemny nastrój nieco prysł kiedy w świetle telefonu zauważyli gdzie są.
- Lepsze określenie pasowałoby zniesmaczyłem się. Dobrze że zjedliśmy przed przyjściem tutaj. - odpowiedział nieco niepewnym głosem i wstał z młodzika. - No cóż wejście od strony z której przyszliśmy jest już zamknięte, trzeba tutaj jakieś wyjście znaleźć. - odpowiedział prześwietlając swoim telefonem wszystkie kąty.
- Chyba znalazłem coś. - odpowiedział przyklękając koło rury która zdawała się lecieć w dół. - To chyba jedyny sposób, co ty na to?


No fakt, z racji tego, że wszystko wyglądało realistycznie było jeszcze bardziej mało smaczne, no ale takie są uroki nawiedzonych domów. On osobiście nie odczuwał nic takiego.
- Szczerze to widywałem gorsze rzeczy. - Odpowiedział wstając gdy już miał taką możliwość. Poprawił swoje ubranie i ruszył w stronę Michała.
- Naprawdę mamy tam wejść? - Westchnął po czym po chwili zastanowienia wszedł do niej zjeżdżając na dół. W całym tunelu było ciemno i słychać było tylko przerażające jęki i krzyki dochodzące z końca rury. W końcu doszło do niego światło i wylądował na miękkim sianie. Bez rozglądania wstał z niego robiąc miejsce dla Michała. W między czasie gdy na niego czekał odwrócił się od rury i to co zobaczył zaskoczyło go i to bardzo negatywnie. Niestety nie było opcji by wrócić rurą. Trafili do lochów. Wyglądały identycznie jak te w zamku gdzie gonił Wilka. Identycznie. Były nawet tylko trzy wejścia tak samo jak wtedy. Na ścianach widać było zaschniętą krew i było głucho. Taka sama głucha cisza jak wtedy. Wspomnienia uderzyły w niego jak młot pneumatyczny. Nie chciał tam iść, chciał stąd uciec. Miał wyobrażenie, że czeka na niego Wilk by znów zrobić mu krzywdę. Jego klatka piersiowa zaczęła chodzić szybciej, bał się, zbladł. W jego głowie był chaos, nachodziły go wspomnienia i złe wizje. Nawet zapominał o tym, że jest tu z Michałem, czuł się strasznie bezbronny. Odruchowo dłonią sięgnął do płaszcza ale zapomniał, że przecież nie zabrał broni, ma ją w torbie. Oparł się o ścianę patrząc na lochy, nie mógł w to uwierzyć. Są tak daleko od domu, nie chciał by spotkało go coś takiego, i to tylko debilny przypadek. To musiał być przypadek, ale nie dochodziło do niego to. Nie chciał się stąd ruszać, jedyną drogą ucieczki było znalezienie wyjścia, co za tym idzie musieli by pójść tam i go poszukać.


- To w takim razie mam prośbę do Ciebie. Nigdy nie zabieraj mnie ze sobą do pracy. Obawiam się że moje jelita wzywały by o pomstę do nieba z takiej okoliczności. - strumieniem światła kiwnął na pozostałą część pokoju, dając do zrozumienia że za nic nie zniósł by prawdziwego takiego widoku.
A przynajmniej tak się zdawało to Michałowi. Nigdy wcześniej nie miał do czynienia z prawdziwymi trupami.
Kiedy Allan zniknął w rurze, rajdowiec odczekał jakieś pół minuty i dopiero wówczas zjechał. Dla niego zjechanie było całkiem przyjemne dlatego też kiedy był już na dole i stał wyprostowany zaśmiał się.
- Zawsze uwielbiałem zjeżdżalnie co powiesz na wdrapanie się na górę i zjechanie jeszcze raz. - mówił wesoło rozglądając się po pomieszczeniu. - Lochy? Jeszcze brakuje trupa w kajdanach albo ducha - powiedział na głos swój pomysł, ale że jego towarzysz się nie odzywał spojrzał na niego.
Dopiero w tym momencie widząc bladą twarz detektywa zrozumiał że coś jest nie tak. Podszedł od razu do młodzika.
- Cholera ma tak puste oczy jakby przeraził się i to nie na żarty, ale czym przecież to tylko lochy. - właśnie ta myśl dała do myślenia prawnikowi. - O cholera, Wilk i gwałt na Allanie. Dobra trzeba go stąd jak najszybciej wyprowadzić.- Kiedy tylko zrozumiał co jest grane dotknął ramienia młodzika próbując zwrócić na siebie jego uwagę.


Tak, tego był pewien, że Michał w niektórych sytuacjach chyba by nie wytrzymał. Allan z początku też tak miał, ale z czasem uodpornił się na takie widoki i stało się to dla niego chlebem powszechnym. No ale detektyw to nie rajdowiec, oboje są z trochę różnych światów.
Gdy tak stał nawet nie dochodziło do niego, że Michał coś mówi, ba, nawet nie zorientował się, że ten już zjechał. Był zbyt pochłonięty wspomnieniami i zbyt oszołomiony przez strach by normalnie kontaktować. Z tego transu wytrącił go dopiero dotyk Michała. Wzdrygnął się i odruchowo przekręcił się szybko w bok, tak że teraz stał do niego przodem, odtrącił swoją ręką jego dłoń i cofnął się na krok. To wszystko było szybkie i dopiero po chwili zrozumiał to co się dzieje. Jego wzrok stał się mniej pusty, teraz był trochę zagubiony. Nie wiedział dlaczego go odtrącił, czyżby myślał, że to Wilk? Zapewne tak. Uchylił usta by coś powiedzieć ale po chwili je zamknął, nie wiedząc nawet co ma mówić. Miał cichą nadzieję, że Michał zrozumie, że to odtrącenie nie było celowe i dlaczego się tak zachowuje.


Michał cierpliwie czekał na jakąś reakcje, a kiedy nic nie wskazywało na to że do detektywa dochodzą żadne słowa wpadł na pomysł z dotykiem. Tyle że to odtrącenie . .
W pierwszej chwili poczuł się nieco urażony, ale widząc to zagubienie w oczach Allana. . Wszystko co negatywne wygasło niczym zasypane piaskiem palenisko. Od razu podszedł bliżej i przytulił mocno chłopaka.
- Spokojnie to tylko ja. Nic Ci nie zrobię. - mówił cicho i łagodnie. Miał gdzieś w tej chwili kamery czy cokolwiek innego. Chłopak go potrzebował i to było najważniejsze.


Nie wiedział co ma robić, był zagubiony a w swojej głowie miał po prostu jeden wielki mętlik. Jednak gdy poczuł jak ten go mocno przytula przez chwilę zastanawiał się nad tym dlaczego się boi skoro ma Michała. Czując jego ciepło i słysząc łagodny głos zaczął się powoli uspokajać. Teraz już był pewny tego, że sam nie dałby rady przezwyciężyć swoich lęków. Wtulił się mocno w niego trzymając się kurczowo jego bluzki. Chciał już stąd iść, jak najszybciej. Po prostu chciał uciec, był tchórzem.
- Chodźmy stąd...- - Mruknął cicho bojąc się, że jak powie coś głośniej to jego głos zadrży. Nie chciał ujawniać swoich słabości, nawet przed Michałem. Ale ta sytuacja była wyjątkowa. Zamknął oczy, by nie patrzeć na to co tu jest, na to gdzie są.
Jego serce nadal szybko biło, nadal czuł się zagubiony, ale dzięki ciepłu rajdowca czuł się lepiej.


W tej chwili nie ważne było jak to wszystko wyglądało. Michał nawet przez sekundę nie pomyślał o Allanie jak o tchórzu. Mając lekko trzęsącego się chłopak w ramionach na razie nie wiedział co robić. Pewne było że trzeba stąd wyjść ale najpierw detektyw musiał się nieco uspokoić.
- Wiem kochanie, wiem. Zaraz stąd wyjdziemy. - otulił go szczelniej jednym ramieniem. Drugim wsunął na chwilę dłoń we włosy detektywa i podrapał go po tyle głowy. - Wykonam jeden telefon i zaraz stąd wyjdziemy, a potem napijemy się gorącej czekolady - może to i banalnie brzmiało, ale to wcale nie był taki głupi pomysł. Wolniejszą ręką wyjął telefon i odszukał numer na telefonie do kumpla po czym od razu wcisną zielona słuchawkę.
- Kamil zabierz nas stąd i to zaraz, jesteśmy w lochach. . . nie kretynie nie poszczałem się z wrażenia. To nie chwila na żarty, mowie poważnie zabierz nas stąd natychmiast. - prawnik nie zdążył się nawet rozłączyć, a dźwięki lochów, szumienie, czy nawet działające wentylatory tworzące zimne podmuchy zostały wyłączone. Wszystkie światła zostały włączone przez co teraz ta sceneria wyglądał o wiele bardziej przyjaźnie. Niczym z bohaterskiej krainy gry „Lochy i smoki”. W ścianie obok otworzyło się jakieś przejście a z niej wyłonił się bardzo szczupły rudzielec.

- Chodźcie tędy, przejdziemy do pokoju sterującego. - odezwał się chłopak i zniknął w tunelu. Michał nie wiele w tej chwili myślał o tym co jego przyjaciel z czasów studiów może pomyśleć.
- Trzymaj się mnie kochanie - powiedział tylko i schylając się nieco włożył rękę pod kolana detektywa. Mając do na rękach od razu wyszedł z „lochów”. Po chwili iścia ciemnym i bardzo wąskim korytarzem, znaleźli się w sali pełnej ekranów i komputerów.

- Reszty ekipy jeszcze nie ma - wyjaśnił na co rajdowiec skinął głową.
- Masz tu jakiś oddzielny pokój? - nie chciał przecież uspokajać Allana przy obcym. Kumpel zrozumiał bez sów intencje wskazując mu otwarte drzwi.

- To moje biuro, możecie się w nim zabukować. Czuj się jak u siebie . . - reszta wypowiedzi ucichła wraz z tym jak Michał zamknął drzwi od pokoju. Może i to było nieco chamskie zachowanie, ale teraz jego priorytetem był Allan i nic innego się nie liczyło.
W pokoju była wysłużona kanapa, więc prawnik od razu do niej podszedł i dalej mając detektywa na rękach usiadł na niej.
- Już wyszliśmy z lochów, już ich nie ma, - przycisnął głowę chłopaka do swojej piersi i głaskał w uspokajający sposób. Sam nawet by nie przypuszczał że potrafi w tak opiekuńczy sposób zacząć zajmować się kimś.


Nie zastanawiał się teraz nawet gdzie Michał będzie dzwonić, dla niego liczyło się teraz to by jak najszybciej stąd zniknąć. Nawet niezbyt zauważył to, że mimo obecności jego kolegi ten nadal jest do niego taki w stosunku. Jednak gdy Michał wziął go na ręce poczuł mimo strachu, trochę ulgi ale i wstydu. Czuł się jak małe dziecko, któremu ciągle trzeba pomagać, bo samo nie da rady. A nie był dzieckiem, był dorosły, był detektywem i to jednym z najlepszych, a może już nie?
Całą drogę jego oczy były zamknięte, bał się je otworzyć. Sam do końca nie wiedział czego dokładnie się obawiał. Może tego, że jak je otworzy to znajdzie się przypięty do łańcuchów czekając na to, aż stanie mu się krzywda? Nie wiadomo, miał naprawdę bardzo dużo różnych myśli.
Siedział teraz rajdowcowi na kolanach i wtulał się w niego mocno. Dopiero słysząc jego głos postanowił otworzyć oczy i rzeczywiście, nie było już lochów. Westchnął cicho i teraz osłabił nieco swój uścisk opierając się tylko o niego. Był słaby, była bardzo słaby. Wolał uciec jak tchórz niż iść i przezwyciężyć swoje lęki związane z tymi lochami.
Tchórz...
Mruknął sobie w myślach. Patrząc nieco przygaszonym wzrokiem na podłogę. Mimo tego, ze teraz zaczęło mu się robić źle z powodu swojego tchórzostwa to jeszcze nadal był trochę roztrzęsiony, było mu naprawdę źle.


W oczach rajdowca chłopak nie był słaby czy tchórzem. Trauma taką jaką przeżył Allan nie jest czymś od tak. Przecież nawet rajdowiec ma swoje zajawki. Jak detektyw strzelił go w policzek pierwszego dnia ich spotkania, on sam chwilowo się „przeniósł” myślami do przeszłości. A w przypadku gwałtu? Dobrze że chłopak odważył się spróbować przełamać lody i teraz flirtuje z prawnikiem.
- Witamy wśród żywych - powiedział łagodnym i cichym głosem widząc że Allan otworzył oczy. Ale ta pustka jaka biła z oczu młodzika była przerażająca. Dlatego też Michał sam przekręcił twarz detektywa w swoją stronę i pocałował go w czoło potem w nos.
- Jeśli zamierzasz się zadręczać wspomnieniami to radze Ci przestań. Nie jest Twoja winą że tamta sceneria Cię przeraziła. Przecież się nie prosiłeś o tamte wydarzenia. - mówiąc próbował ruszyć jakoś Allana. Czy to złość czy płacz, jakakolwiek reakcja będzie dobra. Byle tylko ten nie siedział tak bezczynnie.



Allan doszukał się naprawdę bardzo wielu problemów i w sobie i w tym, że po prostu potrzebował Michała, potrzebował drugiej osoby. Może to się wyda dziwne ale on uważał, potrzebowanie drugiej osoby za słabość. Od zawsze wolał sam sobie radzić, nie potrzebował nikogo, miał znajomych i miał Toma ale nie było mu to wszystko potrzebne, a teraz, gdyby nie rajdowiec to sam nie wiedział jakby to wszystko wyglądało.
Mimo słów Michała, na które w normalnym przypadku by odpowiedział, to i tak jego wyraz się nie zmienił. Ani trochę. Jedyne co zrobił, nie chcąc by Michał patrzył mu w oczy, i w ogóle na jego twarz, to powolnymi, jakby leniwymi ruchami delikatnie złapał nadgarstek i słabo odsunął go od swojej twarzy, po to by teraz w równie wolnym tempie założyć mu ręce na barki mając je zgięte w łokciach i po prostu przytulił się do niego twarz umiejscawiając ją zaraz obok głowy Michała. Chciał po prostu posiedzieć tak chwilę, przemyśleć sobie wszystko i do końca się uspokoić. Nic nie mówił. Nie miał ochoty, nawet nie wiedział by co ma powiedzieć.