Drobna Uwaga

Uwaga!!

Treść tego bloga zawiera w sobie w sporej mierze (jak nie w większości) elementy o tematyce Yaoi. Jeśli ktoś nie wie co to takiego zapraszam >>TU NA STRONĘ<< i zapoznanie się z tym terminem. Jeśli jednaki komuś przeszkadza ten temat, albo w jakikolwiek sposób ubliża, to bardzo proszę o dobrowolne opuszczenie tego bloga, a swoje komentarze pozostawieniu dla siebie.

Kontakt

Jeśli Ktoś chciałby być informowany o nowych notkach albo skontaktować się ze mną to najłatwiej mnie złapać na gg:28597734 lub ewentualnie mailowo firello.kirike@gmail.com

czwartek, 1 grudnia 2011

Gjeorgji i Benjamin Cz 12


Benjamin, gdy tylko usłyszał konkrety uśmiechnął się szczerze i naprawdę radośnie, nie było w tym cienia tego szarego zmęczenia, jakie zwykle można było wyczytać z jego oczu.
- Zgadzam się na wszystkie Twoje warunki, kochany gospodarzu - powiedział z nutką żartu, a potem już zupełnie poważnie. - Chodzi mi o to, żebyś mnie zabrał do Norwegii, na sam północny przylądek. Być czekał spokojnie i patrzył w niebo czekając na mój zachwyt, na moje wielkie oczyska - zaśmiał się mrukliwie, dziwacznie - Chcę wrócić do kraju, rozumiesz, Gjeorgij? Chcę widzieć zorzę, jak kiedyś, gdy byłem mały, gdy byłem dzieciakiem... Bo nie wiem.. nie wiem, czy sobie ją kiedyś wyśniłem, czy widziałem ją naprawdę. Rozumiesz? Czy to głupie? Może... Ale chciałbym wiedzieć, czy to tak.. jak wtedy, czy jest wciaż taka sama... Chyba za dużo gadam, jeśli się irytuję to możesz mi zwrócić uwagę, nie musisz cały czas zgrywać takiego słodkiego kochanka. Gjeorgij... nawet nie wiesz... Myślałem zawsze, że będę miał długo wobec kogoś, kto mnie tam zabierze. A teraz... teraz mogę to wygrać w spokjnejm uczciwej walce. - krok jakim szepdł był caly czas sztywny, skoczny. W pewnej chwili zamknał oczy i szedł na pamięć, jakby za wskazaniem mężczyzny.
- Spadam...
Runął na podłogę nieprzytomny.


Lubił słuchać o innych. Mimo iż z łatwością mógł się dowiedzieć wielu rzeczy o swoim gościu z komputerowej bazy danych, wolał gdy dobrowolnie jest obdarowywany tą wiedzą. - Norwegia. Tam jeszcze nie byłem. W sumie czemu nie, wakacje mi nie zaszkodzą. Może Michael by z nami pojechał. - przeszło mu przez myśl ale dalej uważnie słuchał młodzieńca. - Może to wyda ci się dziwne ale nie męczy mnie twoje gadanie. Lubię słuchać, a po za tym to moje normalne usposobienie do osób z po za mojej świty. I nie chciej bym kiedykolwiek musiał pokazać przed tobą drugie oblicze. - spojrzał na chłopca z szelmowskim uśmiechem i poleciał wzrokiem w głąb korytarza.
Z początkowo nie zrozumiał o co chodzi Benowi kiedy ten powiedział że spada. Ale kiedy kątem oka dostrzegł jak jego ciało się załamuje w jego pola widzenia, szybko doskoczył go niego. Nie zdążył uchronić go przed upadkiem ale w ostatniej chwili złapał jego głowę by nie grzmotnęła o twardą posadzkę. Sprawdził szybko puls, był wyczuwalny i normalny. Przy Gjeorgiju szybko pojawił się Ikari. Spojrzał na swojego ochroniarza z wyrazem jakby na jego twarzy miała by się znaleźć odpowiedz co się stało. Chłopak sam nie wiedział co jest grane więc wezwał medyka.


Benjamin w narkoleptycznym ataku miał wrażenie snu na jawie. Wydawało mu się też, że słyszy dokadnie słowa Gjeorgija, ale być może była to projekcja. Miał wrażenie, że mówi coś do niego, ale tak naprawdę nie był przytomny, po prostu mózg podsuwał tak realistyczne obrazy, że nie był świadomy, że śni.
Stan ten trwał 10 min, a po tym czasie chłopak otworzył oczy i jakby zupełnie niezaspany zerwałs ię do pozycji siedzącej patrząc bystrym przytomnym wzrokiem na Gjeorgija i jeśli był przy nim ktoś jeszcze to jego również.
- Wszystko w porządku. Jestem po prostu przemęczony - wyjaśnił krótko, i unikał wzroku obcych. Nie wyglądał na skrępowanego tą sytuacją, ale tak było w istocie. I ogarnął go wewnętrzny strach, rozpacz niemal, że mężczyzna nie będzie chciał wyścigu, że jego marzenie przepadło. Nie odezwał się jednak już ani jednym słowem, co w jego przypadku było niezwykłe. Rzadko kiedy myśli i co za tym idzie zdania nie wypływały swobodnie. Chciały, ale zacisnął zęby, a po chwili nawet zagryzł wargę.


Gjeorgij cały czas trzymał głowę chłopaka na kolanach i co chwilę sprawdzał mu tętno. Traf był taki że lekarza trzeba było ściągać z miasta bo tutejszy był obecnie na misji. Rosjanin nic nie mógł robić tylko mówić jakieś głupoty które w nie wiedział czemu wypływają z jego ust ale tak się działo.
- Zbudź się proszę. Co to wszystko ma znaczyć. Toć przecież Ci nic nie zrobiłem. Nawet bez tego wyścigu mógłbym cię zabrać do Norwegii. W sumie wakacje się przydadzą. Tylko zbudź się Ben - w głosie można było wyczuć zaniepokojenie. W sumie nie wiedział co jest chłopakowi więc się nieco martwił.
Kiedy ten nagle się obudzi i jak gdyby nic powiedział ze wszystko w porządku na twarzy Rosjanina malowało się zaskoczenie. Ciężka cisz przedłużała się niemiłosiernie.
- Co tu do diabła się dzieje. - Gjeorgij nie wytrzymał i spytał. - Może raczył byś mi to wytłumaczyć? Bo jeszcze trochę i dostanę zawału przez ciebie. - mimo lekkości wypowiedzi nie udawało mu się zatuszować prawdziwej obawy.


Benjamin roześmiał się, tym razem nawet na głos i podniósł się już zupełnie na nogi. Odniósł się zupełnie lekceważąco do troski mężczyzny, właściwie zupełnie zignorował jego słowa długo czekając, aż zaczną kontynuować marsz na wyznaczone do wyścigu miejsce. Uśmiechał się bezczelniej niż zwykle, jakby przemawiało przez niego zniecierpliwienie. Tupał nogą. Ramiona miał skrzyżowane na klatce.
- Rusz się, Gjeorgij, chyba nie szukasz pretekstu do oddania mi tego walkowerem.


Gjeorgij bardzo nie lubił kiedy był tak zbywany. A może raczej chodziło o to, że chłopak tak lekko odrzucił jego troskę. Nie zamierzał dać wodzić się za nos. Zbliżył się do chłopaka. Z każdym jego krokiem stawał się zupełnie inną osobą. Kiedy ustał przy Benie stanął w lekkim rozkroku a na twarzy malowała się sroga powaga. Stojąc teraz w jego cieniu można było wyczuć bijącą z niego potęgę.
- Koniec bawienia się ze mną. Skoro dałem słowo, że będę się ścigał z tobą to zrobię to. A jeśli przegram to spełnię warunki umowy bo dla mnie dane słowo jest najważniejsze. Ale nie mam zamiaru się zastanawiać czy przy którymś twoich omdleń nie wstaniesz. Nie jestem medykiem wiec nie rozumiem co się z tobą dzieje. Więc do póki nie dowiem się co to wszystko znaczy zapomnij o bieganiu. - jego głos stał się ciężki. Każde wypowiadane słowo niosło za sobą fale bezradności do osoby do której mówił.


Benjamin nie lubił takich ludzi, takich postaw. Cofnął się w pierwszej chwili odstąpił od niego krok w tył z jakimś cieniem niezrozumienia i strachu, a potem odwrócił się na pięcie i zaczął iść, Chciał stąd wyjść, miał już dość wszystkiego, co wiązało się z tym zniewoleniem. Bo czuł się jakoś wewnętrznie zniewolony przez Gjeorgija, czuł się przy nim jak dziecko, a tego nie chciał, tak bardzo nie chciał. A ta ojcowska reprymenda była ostatecznością, która zamknęła mu usta, zabiła wydłużoną wypowiedź jaka przed chwilą ułożyła się w jego umyśle. I nawet nie wiedział jak się pożegnać, nie mówił więc nic szedł tylko prosto przed siebie wyobrażając sobie siebie w biegu, w długim biegu gdzieś na skraj tego odludzia.


Cała ta sytuacja zaczęła drażnić Gjeorgija. Zazwyczaj on pokerowy gracz, a tu tak łatwo dał się ponieść złości na chłopaka. I pewnie by się nie opamiętał i przyparł go do ściany gdyby nie to co zobaczył w oczach Bena. Strach. I to taki którego nie chciał widywać u swoich kochanków. To co się działo całkowicie przeczyło jego postanowieniu o oddzieleniu pracy od życia. Problem leżał w tym, że ten młody człowiek jakoś w dziwny sposób budził w nim coś czego nigdy wcześniej nie musiał kontrolować. Z jednej strony dziwna ciekawość kochankiem. Z drugiej zwyczajna chęć dania mu przyjemności. Gdyby płomiennowłosy nie był by tak bardzo inny. Ale przecież nie będzie uganiał się za jakimś dzieciakiem. No bo jak by to wyglądało. Przecież tak naprawdę nie żądam niczego niezwykłego. Czy on naprawdę nie rozumie że ja się martwię tymi jego omdleniami. bo i faktycznie tak było. Od tak sobie człowiek nie pada jak długi by po chwili wstać jak gdyby nigdy nic. Może lepiej odpuścić sobie tego dzieciaka. Przecież jest tyle mniej kłopotliwych młodzików chętnych by iśc do łóżka. Na co mi taki kłopotliwy kochanek. Czy odrobina przyjemności to aż tak dużo? - Ikari, znajdź tego napaleńca. W mojej sypialni są jego rzeczy niech je weźmie i odwieź go do domu.- Chłopak który wyłonił się za ściany tylko skinął głową i ruszył za gościem szefa. Nie trzeba było nawet daleko go szukać.
- Zaczekaj no. - zawołał kiedy zobaczył Bena.


Benjamin odwrócił sie energicznie na głos Ikariego, ale nie zatrzymywał, zapamiętując wcześniej drogę i idąc spokojnie tyłem do kierunku, przodem do chłopaka.
- A Ty to kto? - spytał dość nieuprzejmie, ale wyraz twarzy miał spokojny, strach uleciał gdzieś, gdy nie był w pobliżu nachmurzonego Gjeorgija. Poruszał się skocznie i szybko, nie czekał na odpowiedź tylko znów obrócił w piruecie i wcisnął ręce głęboko do kieszeni.
- Nie potrzebuję opiekuna, a widzę, że to chyba czesta praktyka tutaj co? W dziwne towarzystwo się wmieszałem, ale obiecuję nie popełnić tego błędu po raz drugi. naprawdę chciałem zrobić swoje i nikomu nie robić problemów. A juz na pewno nie sobie, więc... możesz po prostu otworzyć i drzwi? - spytał i stanął przodem do drzwi, które wyglądały na wejściowe, ale nie mógł mieć pewności.


Ikari dobrze się spodziewał złości od chłopaka. Na oko byli rówieśnikami. Dlatego postanowił mówić wprost.
- Pracuje tu a Gjeorgij kazał mi dopilnować byś wziął swoje rzeczy i odwieść cię do miasta.- starał się na lekki ton jakby to co się tu stało go nie interesuje, a on sam po prostu ma zadanie do wykonania.
- Szefcio wyszedł już z domu więc spokojnie możesz wrócić po ciuchy i go nie spotkasz przy okazji. Swoją drogą gratulacje. Udało Ci się w nim obudzić niezłe emocje. - zaśmiał się przyjaźnie i spojrzała chłopaka.


Benjamin nie zastanawiał się długo, nie odezwał się też do Ikariego słowem. Wrócił po swoje rzeczy z jakimś niesmakiem, ale też poczuciem niedokończonej sprawy opuszczał tę rezydencję I z jednej strony chciał się spotkać z Gjeorgijem, właśnie po to by zakończyć rozdział, zwolnić go z obietnicy a jednak, nie, zupełnie nie wyobrażał sobie. I nie mógł uwierzyć, że poszło o taki drobiazg. Jeszcze parę miesięcy temu byłć może obwiniałby siebie, ale teraz po prostu przyjał to, co się stało.
Podczas drogi powrotnej nie patrzył na Ikariego, tylko w szybę, na ciemny krajobraz i migające światło samochodów zna przeciwka. I prawie usnął, prawie... tuż przed tym jak podróż się skończył.
- Powiedz mu, że nię będę go ścigał listem gończym, że sprawy mamy zakończone.. rachunki wyrównane. - powiedział na odchodne i pożegnał się z chłopakiem.
zt

Gjeorgji i Benjamin Cz 11


Benjamin poderwał się jak sprężyna. Oczy świeciły mu jakąś potrzebą, nakazem, nałogiem wręcz.
- Ja też biegam... - powiedział po chwili wahania. Chciał zostać sam, naprawdę miał już dość tego człowieka, irytował go w jakiś sposób swoją wiedzą na jego temat. I choć przypuszczał, że utrata przytomności jest niewygodna dla niego jako seme, on sam miał mieszane uczucia z tego powodu. Nie wiedział dlaczego, ale każde spojrzenie na Gjeorgija, przyprawiało go o wyjątkowo silne poczucie własnych wad.
- Pobiegam z Tobą, jeśli dasz mi jakieś inne ciuchy... A jeśłi nie.. to w ogóle się nie przejmuj i do zobaczenia. Będę mógł odpalić tego neta? Mszę wiedzieć jak wrócić do siebie... Bo oczywiście nie dam się zawieść pod dom - wyszczerzył się dla odwrócenia uwagi od własnych dziwnych nerwowych zachowań i galopujących emocji. po chwili zaczał nawet kiwać i podskakiwać lekko na łóżku.


Gjeorgij cały czas starał się go dyskretnie obserwować. Ciekaw był co powoduje u chłopca te wszystkie jego zachowania. Ponadto był rad że chłopak che z nim biegać. Nawet nie słyszał wzmianki o to by mógł nie chcieć znaleźć czegoś mu na zmianę. - Jeśli chcesz pobiegać razem ze mną, nie ma sprawy, ciuchy też się jakieś znajdą. A z neta jasne możesz korzystać. W gabinecie na dole jest komputer odpala się bez żadnego hasła wiec spokojnie możesz go załączyć. po czym wyszedł na chwilę z pokoju i wrócił po kilku minutach. Przyniósł ciemnozielone spodnie i granatowy podkoszulek. - Przebierz się proszę, - powiedział stając obok łóżka. Ne patrzył się na chłopaka mimo iż wiedział co robi.


Benjamin przebrał się szybko, nie zwracając uwagi na swojego gospodarza. Miał ochotę już wybiec. Wymęczyć się, ale wiedział, że z nim będzie to bieg inny niż wszystkie. Zastanawiał się, jakie tempo podyktuje, w jakiej jest formie. Wyglądał na mężczyznę u szczytu formy, ale Ben odruchowo wyczuwał, że jest starszy. To było dla niego jasne choćby po tym w jaki sposób się wysławiał, poruszał, w jaki sposób nawet się kochał.
- Dzięki. Miałem nadzieję, że tak będzie... Biegam już od lat, stało się to nawykiem. Czasem zasypiam po biegu, ale chodzi głównie o to, że uwielbiam te słodkie endorfiny, które mnie trzymają w ryzach. Uwielbiam po wysiłku poczuć się szczęśliwy. Masz takie uczucie euforii gdy jesteś wyczerpany, czy to tylko kolejna z moich chorób - zaśmiał się i niecierpliwie podszedł do drzwi.
- Jeśli chcesz założymy się o coś. Jeśli wygram wyścig zabierzesz mnie tam, gdzie zobaczę zorze polarną. Zielono fioletową zorzę. Co Ty na to, mój książę?


Gjeorgij był ciekaw czy nie skompromituje przed jego towarzyszem. Skoro on już się rwał do tego by już wybiec. Co prawda Rosjanin dłużej biega ale to tylko z racji tego że jest strarszy. - Najlepszy nie muszę być a może nie będzie tak źle jak mi się zdaje. - pomyślał patrząc na sylwetkę chłopaka. - Zmęczenie po czymś co sprawia ci przyjemność jest zawsze miłe. Choć jak dla mnie wole pływanie. Cały dzień mógłbym przesiedzieć w wodzie i pływać od jednego końca co drugiego. I nie jest to chorobą, tylko aktywnie spędzany czas. - wyszedł za chłopcem z sypialni i gwizdnięciem przywołał tygrysy. Ru dopiero po chwili wyszedł z drugiej sypialni. Kii nigdzie nie było widać. - Pewnie jest na patio - odparł Gjeorgij i ruszył w kierunku schodów. – Wyścig powiadasz. Na jakim dystansie miałby być owa konkurencja i co ja bym z tego miał jeśli wygram? - no i już się obudził instynkt hazardzisty.


Benjamin spojrzał na niego bystro pewnym siebie spojrzeniem mistrza, ale po chwili ta pewność uleciała, gdy Gjeorgij zadał mu takie konkretne pytanie, jakby zupełnie niewzruszony. Spuścił wzrok, cały czas uśmiechając się w przebiegły, inteligentny sposób, jakby wymyślając tę nagrodę dla niego. Szedł za nim posłusznie, jakby był jego speszonym synem, ale nagle wziął go pod ramie i skupił jego uwagę silnym chwytem. Wychylił się, by zerknąć mu w oczy i z tym samym niepokojącym wyrazem ukazał ostre zęby w niezbyt przyjemnym uśmiechu.
- A czego chciałbyś ode mnie, Gjeorgiju? Czy jest coś co ktoś taki jak ja mógłby dać komuś takiemu, jak Ty? - spytał cichym, ale jakby mocnym, przejmującym szeptem. Widać było, że kręci go ta gra.


Idąc korytarzem wiedział że chłopak idzie za nim. Ale nie spodziewał się tego, że złapie go za ramię. Z nieukrywanym zaskoczeniem uśmiechnął się do płomiennowłosego. Szli dalej korytarzami a Rosjanin zastanawiał się co by tu mógł od niego zażądać w zamian jeśli wygra. A raczej o ile wygra.
- Znalazło by się coś czego mógłbym chcieć od ciebie. Tylko zastanawiam się czy jesteś w stanie podołać temu co właśnie narodziło się w mej głowie. - powiedział tajemniczo. W sumie nawet przyjemnie było by wygrać z nim ten bieg i mieć go dla siebie.


Benjamin zatrzymał się i przytrzymał go razem ze sobą swoją siłą, która czaiła się w jego niepozornym dość ciele. Nie był chudy, ale dość szczupły, mimo to ramiona miał wyjątkowo silne i nie dał Gjeorgijowi ruszyć się na krok dopóki nie zdradzi swojego pomysłu. przynajmniej tak miał w zamiarze, ale wiedział, że nie wypada mu się z nim szarpać. Na razie jednak trzymał go w miejscu.
- Nie manipuluj mną, kochany gospodarzu. Czuję, że łączy nas upodobanie do takich zabaw, więc nie trzymaj mnie w niepewności tylko gadaj. Czego chcesz? No czego? - drżał wewnętrznie z niecierpliwości, nerwowość dała o sobie znać. - Nie wchodź mi na ambicje, zagraj ze mną jak z równym, w otwarte karty. Nie drocz się jak z dzieckiem. Obiecałeś mi to.


Nagłe zatrzymanie się nieco wytrąciło z rytmu Gjeorgija, który stracił nieco równowagi. Gdyby nie refleks i samokontrola leżał by jak długi na ziemi. Miał ochotę zgromić chłopaka za takie zachowanie ale nie miał szans. Chłopak od razu go zagadał. Patrzył na niego z pewnym podziwem. No ale skoro gra to gra. Przysunął go do siebie i objął w pasie.
- Nie jesteś dzieckiem. I nie mam zamiaru cię tak traktować. Co w takim razie powiesz byś od czasu do czasu tu nocował. A gdy by to się działo, tańczyłby byś dla mnie a może nawet i ze mną taniec wieczoru. Dałbyś radę. - ciekaw był jego reakcji na taką zapłatę.


Pozwolił na jego gest tylko dlatego, że jego umysł nastawiony był na poznanie jego odpowiedzi, a gdy padła natychmiast uwolnił się od niego. Nie przyszło mu nawet do głowy, że może chodzi o taniec. Dla niego przesłanie było jedno i to dość proste, I brzmiało: "wyłączność na schadzki", patrzył więc przez chwilę na niego jak na starego zboczeńca, potem nagle uśmiech zrobił się drapieżny, jakby nie było innej możliwości, by przyjąć to wyzwanie. Tak naprawdę gdzieś w głębi poczuł satysfakcję, że Gjeorgij w jakimś sensie ceni sobie jego towarzystwo, nawet jeśli chodzi o towarzystwo nie jego osoby, ale ciała, nie zdawał sobie jednak sam sprawy, jakie podłoże miało to ciepłe przyjemne uczucie. Cofnął się nieco i szedł dalej tyłem, by widzieć jego twarz.
- Dobrze, będę Twój - zaszeleścił specyficznym, jednostajnym tonem bez akcentu. - Dystans wybierz Ty, znasz lepiej okolicę, znasz lepiej siebie. Spróbuj wygrać, spróbuj tylko. Nie mogę się doczekać widoku Twojej przegranej. Pewnie rzadko kolekcjonujesz tego typu wrażenia. A ja chcę zobaczyć zorzę, chcę to wrażenie dla siebie. Ukradnę Ci je. Pokonam mojego zwycięzcę. Tak wiele mi dasz, nawet nie jesteś w stanie tego pojąć...


Wiedział że ten wyścig będzie czymś bardzo trudnym do wygrania. Ale przecież o to właśnie chodzi. Żeby w życiu było nieco pikanterii trzeba nieco ryzykować. - Do wyścigu proponowałbym kort i boisko. Powiedzmy dwa okrążenia wokół ich terenu. O tej godzinie tam nikogo nie będzie wiec w razie czego za bardzo się nie skompromituje. - zaśmiał się pod nosem. Mimo lekkiej obawy o wynik był podniecony możliwością rywalizacji. - Rozumiem że chodzi Ci o prawdziwą zorze na Antarktydzie? Nie tą tu w planetarium prezentowaną? - mimo iż przypuszczał jaka będzie odpowiedź ale chciał podtrzymać rozmowę.

Gjeorgji i Benjamin Cz 10


Benjamin pokręcił głową, jakby zupełnie niezażenowany tym, że nie chce się wykąpać, oczyścić po tym co się miedzy nimi wydarzyło. - Nie będę się kąpać, dzięki - stanął przy drzwiach swojej wolnej sypialni i błyszczącymi oczami omiótł tygrysy, ale nie dotykał ich, choć czuł wzrost jakiejś przyjemnej adrenaliny. Gjeorgij na chwilę przestał dla niego istnieć, ale wspomnienie o śnie przywróciło mu trzeźwość myślenia - Nie wiem, czy taki ktoś jak Ty, mój jednorazowy kochanek.. powinien się przejmować takimi błahostkami. Poza tym... musisz zrozumieć, że nie chcę by za dużo o plotek o mnie wyciekło. i tak dziś dowiedziałeś się na pewno, że jestem gościem z cyrku. Że tracę przytomność... za dużo o mnie wiesz, Gjeorgiju, za dużo... Może kiedyś... gdy zaproponujesz, byśmy wzięli ślub... Może wtedy Ci oddam ciało, duszę... umysł i serce - mówił niby poważnie, cicho i skupionym niskim, męskim głosem.


- Ech. . . Jesteś okrutny. Ja już miałam nadzieję na jeszcze jakieś spotkanie w niedalekiej przyszłości a tu już dostaje etykietkę jednorazowego kochanka. - pokiwał głową na boki i podszedł do chłopaka.
- W takim razie pozwól mi na ostatni gest jako kochankowi. - z czułym uśmiechem na twarzy przejechał kciukiem po ustach chłopaka. Po czym je pocałował. Nie był to żaden namiętny pocałunek po prostu dłuższe zetknięcie się ich ust. Odsunął się trochę i spoważniał.
- Co do poproszenia cię o ślub, przykro mi ale ja nie za bardzo widzę się w roli partnera na stałe. Mimo iż było mi przyjemnie z tobą i nie mam tu na myśli tylko łóżka ale ogół to jakoś nie wyobrażam sobie by udało ci się mnie rozkochać w sobie. Ale najwyraźniej takie już musi być moje życie. . . Dobranoc. - odpowiedział i odszedł. Tygrys widząc że Rosjanin idzie w innym kierunku rzucił nieco smutne spojrzenie na Bena i ruszył na Gjeorgijem. A gdy ten poczuł ciepłą sierść przy ręku spojrzał w dół i uśmiechnął się jakoś tak dziwnie do kota. Ukucnął obok tygrysa i przyłożył swoje czoło do pyska tygrysa.
- Zostań z nim dzisiejszej nocy. Będę obok więc w razie kłopotów zdążysz mnie obronić - powiedział i pocałował Ru w nos. Tygrys jakby nieco niepewnie cofnął się o krok a widząc łagodność na twarzy pana podszedł do chłopaka. By iść z nowopoznanym tak jak mu kazano. Rosjanin za to wstał posłał ostatnie spojrzenie w stronę chłopaka i zniknął w swojej sypialni.


Benjamin zaśmiał się cicho, i pokiwał głową z niedowierzaniem, że Gjeorgij mógł wziąć jego słowa na poważnie. Choć z drugiej strony poczuł jakiś nieokreślony żal na myśl, że jego osoba nie była godna miłości. Ale było to tylko echo emocji, którą łatwo stłumił, jednym spojrzeniem na Ru.
- Dobranoc, Gjeorgiju. mam nadzieję, że doszedłeś we mnie i orgazm Ci się podobał - rzucił mu na koniec mając jakąś nikłą nadzieję, że ukłuje go w podobny sposób, jak mężczyzna ukłuł jego swoimi słowami. Dlatego patrzył chwilę w jego oczy powstrzymując mruganie siłą woli, by wybadać, czy tak się stało. A potem odwrócił się i wszedł do sypialni. nie zamykał drzwi, rzucił się na łóżko w ubraniu i przywołał Ru, próbując nawiązać z nim kontakt. jeśli tygrys nie wlazł na łóżko on sam zszedł do niego i przytulił czule, jak do ukochanego. Szeptał mu po norwesku, że jest cudowny, głaskał go, szukał odpowiedniej pozycji i próbował zasnąć z nim. Ale tej nocy nie było mu to pisane.


Mimo wypowiedzianych słów wiedział, że do końca to nie jest prawda. Bardzo chciałby znaleźć kogoś dla siebie ale tak jak jest było wygodniej. Niestety ostatnio coraz częściej nachodziły go myśli by jednak co mienić w swoim życiu. Tyle że nie wiedział komu mógłby tak naprawdę zaufać. Słowa chłopaka zabrały go z rozmyślań, ale było to niczym z deszczu pod rynnę. Słysząc „zarzut” w oczach przez chwilę było widać zawód. Ale za chwilę zamieniło się to na rozbawienie.
- Daj szansę a następnym razem samemu dojdziesz pełen euforii. - Powiedział nie oglądając się.
Tygrys bez zaproszenia wpakował się na łóżko i zrobił z siebie poduszkę futrzaną. Która wyglądała jak duża biała okrągła kulka.


- Nie będzie następnego razu, mój drogi, przecież wiesz, co ze mnie na typ, i ja wiem to samo o Tobie- powiedział mu jeszcze swoim cichym szeptem.
A gdy znalazł się przy tygrysie i minęła pierwsza spokojna godzina, nie myślał o niczym. Zapadł w stan otępienia, ale nie był to sen, jakieś dziwne oderwanie od rzeczywistości. Wytrzymał tak kilka godzin zadowolony z obecności Ru, choć nie obdarzał go już żadnymi pieszczotami ani słowami.
Po kolejnych trzech godzinach wstał i otrząsnął się i przeciągnął, ziewnął szeroko nie zasłaniając ust.
- Idę do Twojego pana, bestio - szepnął czule i uśmiechnął się a potem przytulił jeszcze raz i wstał idąc prostym nerwowym krokiem w stronę drzwi. Gdy znalazł się w sypialni mężczyzny podszedł od razu do łóżka i nachylił się mu nad uchem, kładąc dłoń na ramieniu.
- Gjeorgij... Mogę skorzystać z neta? Słyszysz? - szeptał mu do ucha tę prośbę i cmokał małżowinę raz po raz by go delikatnie wybudzić.


Naturą Rosjanina było to że zawsze spał czujnie. Dlatego też wielkim zaskoczeniem jego było to że nie zauważył kiedy chłopak wymknął się z łóżka. Teraz gdy spał sam jego zmysły działały tak jak wcześniej. Wiec mimo snu wiedział że ktoś jest w jego sypialni. Nie otwierał oczu ani nie zdradzał, że już jest w stanie czuwania. Czekał na rozwój. Kiedy usłyszał szept chłopaka chciał już otworzyć oczy. Ale powstrzymała go pewna myśl. - A może się tak podroczyć. - czując delikatne pocałunki na uchu i bliskość chłopaka uśmiechnął się do siebie w duchu. Wyciągnął dłonie i złapał chłopaka przyciągając go do siebie. A po chwili z chłopakiem w ramionach przekręcił się na bok wykorzystując ciało Bena jak najwygodniejszą poduszkę. Bo i faktycznie tak się czuł mając chłopaka w swoich objęciach.


Pozwolił się złapać, ale był spięty aż do chwili, gdy nie znieruchomieli razem. Wtedy z każdym oddechem uspokajał się i rozluźniał, a zdziwienie, jakie dopadło go w pierwszej chwili minęło bezpowrotnie. Objął go silnymi ramionami i podrapał po karku.
- Nieźle, nieźle, Gjeorgij, ale pamiętasz co Ci powiedziałem? Każdy ma jedną szansę... Zmykaj ze mnie, śliczny mafiozo, zmykaj misiu... - zaśmiał się bezdźwięcznie naprawdę rozbawiony tym zachowaniem. A potem poczuł potrzebę przeproszenia o za wtargnięcie, ale darował to sobie w ostatecznosci.
- Chciałbym sprawdzić sobie autobus... Masz tu gdzieś lapka, czy inwestowałeś tylko w piękne meble?


Czując ten przyjemny dotyk zamruczał jak tygrys i wtarł twarz w pierś chłopaka. Słysząc jego śmiech oparł brodę na dłoniach spoczywających na klatce chłopaka.
- Jesteś piękny jak się śmiejesz. - powiedział i przechylił głowę tak by ucho spoczywało na piersi chłopaka. Czuł wibracje w klatce kiedy chłopak mówił.
- Jeszcze jeden tego typu komentarz a obiecuje że pogryzę. A zejść mi się nie chce. Sam ryzykowałeś tym wchodząc do mnie do sypialni. - spojrzał na zegarek na szafce. Było po piątej. - Do dziesiątej to nic tu nie jeździ w pobliżu. Po za tym najbliższy przystanek jest z stąd siedemnaście kilometrów. - wymruczał leniwie. Ale po chwili podniósł się i spojrzał na chłopaka z zamyśleniem. - Pachniesz jak Ru - uśmiechnął się na te słowa i wstał z łóżka nie przejmując się swoją nagością. Przeciągnął się zdrowo.
- Wyluzuj z tym autobusem. Na ósmą mam być w mieście wiec cię odwiozę. Jak choć wykąpiemy się. - i wyciągnął rękę w stronę chłopaka. Co było zaskakujące nie traktował go tak jak wczoraj. Nie był już dla niego kochankiem. był zwykłym chłopakiem. A propozycja kąpieli zabrzmiała jakby była wypowiedziana do starego znajomego. Zero jakiegokolwiek podtekstu.


Benjamin również traktował Gjeorgija teraz jak zupełnie neutralnego seksualnie mężczyznę, choć komplement przyjął z uśmiechem dość dwuznacznym.
- Czy gdybym nie był piękny w ogóle zamieniłbyś ze mną słowo? - powiedział szeptem i prowokacyjnie osłonił plamki na twarzy, które kazał mu zostawić na widoku.
- Jesteś ślicznym chłopcem, który nie lubi kąpać się z innymi. Moja próżność jest tak wielka, żę nei zniosę bezemocjonalnego spojrzenia na moje gibkie młodzieńcze ciało. Rozumiesz sam, mój kochany, że nie mogę przyjąć zaproszenia - drwił z jego propozycji, ale powieki znów zaczęły niekontrolowane mrugnięcia, ciało usztywniło się. Wzrok Bena jakoś odruchowo zjechał na męskość byłego kochanka. Mimo wszystko uspokoiło go to.


Spojrzał na chłopaka rozłożonego na łóżku nic nie mówiąc odkręcił się i podszedł do szafy wyciągnął z niej bieliznę, czarne spodnie i biały podkoszulek bez rękawów.
- Uroda nie ma nic do rzeczy z moim wyborem. Owszem jest miłym dodatkiem ale to wszystko. Już ci powiedziałam. Spodobał mi się twój taniec i to ile siebie w niego wkładałeś. - odpowiedział i zaczął się ubierać. Potem wziął w rękę buty, usiadł naprzeciwko łóżka na drewnianej skrzyni i dopiero spojrzał na chłopaka.
- Skoro wcześniej jestem na nogach idę pobiegać. Skoro nie lubisz bez emocjonalnych spojrzeń to dam ci okazje bycia samemu. Wracam za jakieś pół godziny może czterdzieści pięć minut. Na szóstą trzydzieści będzie śniadanie. - zawiązywał sobie buty kiedy mówił. Ale w jakimś przebłysku spojrzał na chłopaka pytająco.- Chyba że chcesz ze mną nieco pobiegać? - nie wiedział czemu o to pyta. Tak samo mu się to wymsknęło.

Gjeorgji i Benjamin Cz 9


Benjamin nie stracił równowagi ale widząc tygrysa w takim łagodnym zachowaniu usiadł przed nim po turecku i dotknął a potem objął go za szyje, uwiesił się wręcz. Przez kilka chwil czuł się naprawdę dobrze. Wtulił twarz w futro, i nie pomylił się, pachniał identycznie jak to zapamiętał, a może tak bardzo pragnął poczuć ten zapach, że jego umysł tak go odebrał.
Ryk drugiego tygrysa odwrócił tylko głowę, spokojnie, krzyk Gjeorgija przyprawił go o większy lęk, ale nie wstawał z ziemi.
Nie odzywał się jeszcze układając ze strzępków myśli jakieś rozsądne zdanie, które mógłby teraz powiedzieć, ale nic nie przyszło mu do głowy. Był ciekaw, czy mężczyzna jest zagniewany, ale była to zła, lękliwa ciekawość, bardziej obawa.


Kiedy tygrys zwrócił uwagę na swego pana Gjeorgij nawiązał z nim kontakt wzrokowy i podszedł bliżej.
- Ru - powiedział już spokojniej a gdy podszedł do tygrysa ukucnął przed nim i podrapał go za ucho. - Spokojnie maleńki Kia nic nie grozi. Choć - mówił stanowczo ale też i łagodnie. Wstał i razem podeszli do tygrysicy i Bena. Wyraz twarzy Rosjanina nie był groźny. Malowało się na niej raczej zaciekawienie i niezrozumienie tego co właśnie ma okazje widzieć. Położył mu rękę na głowę i potarmosił włosy. Ukucnął obok chłopaka ale patrzył na Ru.
- Jeśli nie będziesz gwałtownie się poruszał nic ci nie zrobi. A tera Ben, proszę wyciągnij powoli w jego stronę rękę. Niech zapozna się z twym zapachem. - tłumaczył mu jak ma się zachować. Musiał mieć pewność że tygrys zaakceptuje chłopaka inaczej mogło byś nie za ciekawie.


Ben widząc, że nie grozi mu nic ze strony Gjeorgija nie bał się już zupełnie, nie czuł strachu przed zwierzętami, jedynie respekt. Wiedział co zrobić, by zwierze się z nim zapoznało. Wykonał polecenie mężczyzny.
-
Wszystko w porządku. Chyba przysporzyłem Ci kłopoty, Gjeorgij... Nie powinienem, ale... już chyba po wszystkim. Masz piękne koty... i pachną.. tak jak pamiętam. Nie musisz się niczym przejmować, umiem z nimi postępować. Chyba, że nauczyłeś ich wyjątkowo nienaturalnego zachowania, ale jeśli ten piękniś chodzi Ci przy nodze to musi być naprawdę godny zaufania - teraz, gdy nie było już seksualnej sytuacji między nimi gadał dużo bez przerw całym potokiem zdań, jakby tak naprawdę rozmaiał sam ze sobą. Wstał i komplementował jeszze ich umaszczenie, jeśli Ru pozwolił przytulił się też do niego, ale nie naciskał.
-
Wybacz raz jeszcze - rzucił na koniec, bo to właśnie był koniec tej sytuacji, czas na pożegnanie. i miał nadzieję, że Gjeorgij zdaje sobie z tego sprawę. Jednocześnie znów poczuł jakieś ukłucie żalu.


Miłą odmianą było to że chłopak od tak spokojnie i wylewnie mówił. Miał przyjemny głos. Nawet przyjemniejszy niż na początku spotkania. - A więc plotka że masz coś wspólnego z cyrkiem jest prawdziwa. - zrobił nieco zaskoczoną minę widząc to że Ru dał chłopakowi się przytulić. Rzadko się zdarzało by tak się łasił. - To mój stróż w rezydencji i naturalna kołderka jeśli nie dopilnuje by nie spał u mnie w sypialni. - podrapał kota za uchem. Zdziwił się że chłopak już chce iść. Głupio mu się zrobiło z powodu co się wcześniej stało. Wstał wiec szybko i wymijając chłopaka ustał naprzeciw niego. - Naprawdę musisz iść? Wymęczyłem Cię a zarazem nie dałem zaspokojenia. Jestem i tak pełen podziwu że miałeś siłę wstać o wędrówce po dachu nie wspomnę. Zostań na noc. Jutro odwiozę cię do miasta. - naprawdę miał nadzieję że chłopak zostanie.
Czekając na odpowiedz zobaczył jak Ru podchodzi i dotyka swoim nosem ręki chłopaka.
- Widzisz nie tylko mnie na tym zależy - powiedział z rozbawieniem. Mimo wszystko ale takiego obrotu spraw to się nie spodziewał.


- Może tak być, ale nie będziemy już spać razem - powiedział spokojnym, cichym głosem jak zawsze, ale przebrzmiała tam też nutka stanowczości. Wiedział, podejrzewał, że jego słowo nie ma tu żadnej wagi, ale jak mu kiedyś powiedział nie był dzieckiem, miał 23 lata i już nawet nie pamiętał jak było kiedyś, kiedy nie mógł decydować sam za siebie.
Przy tygrysach mógł patrzeć na mężczyznę bez nerwowego mrugania, był swobodny i rozluźniony na tyle, że senność znów zaczynała dawać o sobie znać.
- Daj mi jakieś łóżko nie w tej sypialni, w której byliśmy, coś świeżego. A sam możesz wrócić do siebie. Rano... rano byc może się zobaczymy... pamiętaj.. że noc nie ma dla mnie takiej wartości jak dla Ciebie... Jest tylko czasem gdy brakuje towarzystwa.


Rosjaninowi podobała się rzeczowość chłopaka. Z niezrozumiałym uśmiechem na twarzy przytaknął na tą propozycje. - Będzie Ci przeszkadzać jeśli pójdziemy do moich pokoi? Są tam dwie sypialnie więc spokojnie będziesz mógł tam się położyć. A i ja będę pewniejszy o twoje bezpieczeństwo. - Wolał by chłopak był pod ręką. Sam do końca nie wiedział dlaczego ale bardzo tego chciał. Nie myślał o nachodzeniu go w nocy. Ale chciał z nim jeszcze porozmawiać. Czekał na odpowiedz.


Uśmiechnął się i kiwnął nieznacznie głową.
- Jeśli chcesz. Teraz już nie wiąże nas żadna umowa, więc jestem tylko Twoim gościem. Nie myślałam, że w Twoich pokojach mogą być dwie sypialnie. Wszystko mi jedno, ale jeśli już o tym... to czy mógłbym, czy Ty mógłby... wziąć tygrysa.. Czy mógłbym spać przy tygrysie, Gjeorgiju? To będzie nawet lepsze niż sen, na pewno Ci tego nie zapomnę.
Ręce zadygotały mu z emocji i musiał się otrząsnąć w jakims nerwowym czochraniu swojej grzywki. Ruch był oczywiście nienaturalnie szybki, konwulsyjny.


- Owszem, ale nadal jesteś moim gościem i z racjo tego co się wydarzyło między nami czuje się w obowiązku jako mężczyzna nie pozwolić ci od tak odejść. Musisz wypocząć. I bardzo proszę, jeśli mogę oczywiście wiedzieć; o co chodzi z tym twoim dziwnym nastawieniem do snu? - spytał wyprowadzając chłopaka w głąb patio. I wskazując ręką na oszklone drzwi na końcu alejki.
- Co do tych kulek kłaków. Jak chcesz to możesz sobie obie wziąć i z nimi spać przynajmniej ja będę mieć spokojny sen bo żaden nie będzie się na mnie kładł. - słysząc pruknięcie samca pogłaskał go po kręgosłupie. - No dobrze, już dobrze. Kochanych kulek kłaków. Ten rozbójnik przy mnie to Ru. A ta biała panna to Kia. Są rodzeństwem i tylko kiedy skończyły kilka miesięcy są w naszym domu. A będzie już z 5 lat . . . Wybacz zagaduję cie a ty pewnie jesteś zmęczony. - kiedy dotarli do drzwi przejechał ręką po futrynie i drzwi się rozsunęły.
- Zapraszam - Weszki do przestronnego salonu a dalej było widać jadalnię i gabinet. - Sypialnie są na górze. - wytłumaczył się i skierował w stronę schodów.


Benjamin gdy usłyszał tę odpowiedź podszedł spokojnym krokiem do mężczyzny, objął go w pasie i przytulił do siebie, ciągnąc w swoją stronę, jakby sam bał się podejść. Zrobił to mocno, tak, by Gjeorgij przylgnął do niego a potem faktycznie pochylił głowę i oparł ją na jego ramieniu, jakby przyjmując swoją podporządkowaną pozycję wobec niego. Ale gdy zdał sobie sprawę z tego co robi, że pokazuje mu jakąś słabość przeniósł dłonie na jego pośladki i ścisnął je dla żartu i odwrócenia uwagi.
Szedł obok niego, dostosowując miękki krok, biodro w biodro, tak, by mężczyzna nie czuł jego obecności, tego że go dotyka i przytula a jednocześnie zdawał sobie sprawę z dotyku. Jakby był jego cieniem. Jeśli po schodach dało się wejść tak, by nie odrywać się od niego wciąż był blisko. Wyjątkowo milczał, ale tak naprawę mówił do siebie, cały czas w myśli płynęły mu słowa, po prostu zapominał ich wypowiedzieć.



Co prawda to że chłopak go do siebie przyciągnął i przytulił było wielkim zaskoczeniem. Myślał bowiem że gdy tylko opuścili tamtą sypialnię to koniec będzie miłych momentów. A tu taka niespodzianka. Objął go w pasie a drugą rękę włożył między jego włosy drapiąc z tyłu głowy. Kiedy poczuł dłonie płomiennowłosego na swoich pośladkach zamruczał z zadowoleniem i nutą rozbawienia. Schody były dostatecznie szerokie by można było coś podobnego zrobić więc idąc na górę szli koło siebie. Koty czuły się tu jak u siebie dobrze znały każdy zakamarek rezydencji. Kiedy dotarli na piętro Gjeorgij przystanął. - Moja sypialnia jest na lewo. Ta wolna jest na prawo. Pomiędzy pokojami jest wspólna łazienka. Skoro już nie śpisz a miałbyś ochotę możesz wziąć kąpiel i siedzieć jak długo będziesz chciał. . . . Powiedz nie dowiem się o co chodzi z tym snem? - spytał po chwili. Wiedział że ciekawość kiedyś go zgubi ale on już taki był.

Gjeorgji i Benjamin Cz 8


Gjeorgij zauważył że chłopak strasznie się spina. Starał się dlatego odwrócić jego uwagę od pierwszego wejścia. Zaczął masować jego przyrodzenia. A drugą ręką błądzić bo klatce zahaczając często o stwardniałe sutki. pięcie się chłopaka.
Wiedział że chłopak oddycha by się uspokoić ale nic nie mógł na to poradzić że podobało mu się to. Zapatrzył się chwilę na jego ciało. Obudził się dopiero gdy poczuł jak płomiennowłosy na niego się nabija.
- Aż tak ci śpieszno do przyjemności. Kto się śpieszy to się diabeł cieszy. - pomyślał ale spełnił chwilowo jego niemą prośbę. Zaczął w niego wchodzić nieco szybciej. Ale czując że chłopak znowu zaczyna się podniecać zwolnił, a by uniemożliwić mu co mocniejsze ruchy trzymał całkiem mocno jego przyrodzenie. Powtarzał ten proceder kilka razy nim nie poczuł że i on jest na granicy spełnienia. Wówczas zaczął już szybciej w niego wchodzić, wręcz wbijać się na tyle głęboko ile mógł. Ręką rytmicznie zaczął pieścić jego przyrodzenie.


Ben chciał tego, chciał już, w tej chwili, a gdy nie mógł sobie ulżyć, a Gjeorgij powtarzał z nim tę zabawę po raz pierwszy wydał z siebie dźwięk. Jęknął cicho, gardłowo, nie do końca artykułowanie. Nie z rozkoszy, ale tego nieukierunkowanego rozgorączkowania, które sięgnęło zenitu, a potem zmęczenie wzięło górę i opadł bezwładnie na łóżko czując tylko jak mężczyzna coraz mocniej wchodzi w niego. Czuł, jakby ból dochodził zza mgły. Ale nie było to nieznośne, był w tej chwili zupełnie rozluźniony. Patrzył na wprost przed siebie nieprzytomnie, ale jeszcze przez chwilę pojmował co się z nim dzieje.
A potem uśmiechnął się błogo, gdy ten rytm ukołysał go do snu.


Nie wiedział czemu ale coś było nie tak. Ten raz wydała się inny. Co gorsza jakby z góry skazany na niepowodzenie. Słysząc jęk chłopaka tym bardziej się o tym przekonany. Ale więcej nie potrafił trzeźwo myśleć. Napięcie w jego męskości sięgnęło zenitu. Nie chciał nawet z niego wychodzić doszedł w nim. Jeszcze chwilę się tak poruszał. I opadł rękoma na łóżko. Czuł jak mu się nogi trzęsą ale nie pozwolił sobie na to by upaść na ziemie. Dopiero po chwili doszedł do siebie. Patrzył na chłopaka i widział sprzeczność. On się nie ruszał. Ale nie było to nie ruszanie ze zmaczania tylko totalne rozłożenie. Wyszedł z niego i sprawdził puls. Chłopak żył ale stracił przytomność. Z mieszaną ulgą podniósł się i spojrzał na swojego kochanka. Nie do końca wiedział co się stało. Odrzucił narzutę z drugiej strony łóżka i przeniósł chłopaka układając go na pościeli i przykrył cienką kołdrą. Samemu poszedł do łazienki i zabrał stamtąd rzeczy chłopaka i zaniósł do pokoju. Wziął prysznic w czasie którego bił się z własnymi myślami co poszło nie tak. Czuł się głupio że on sobie ulżył a chłopak stracił przytomność. Kiedy skończył się myć nie przejmując się swoją nagością, położył się obok chłopaka. Przysuwając się do niego. Nim poszedł spać patrzył w twarz płomiennowłosego.


Ben obudził się niemal dokładnie po 45 minutach od zaśnięcia, gdy minął jeden pełny cykl snu.
Usiadł na łóżku i oparł się patrząc spokojnym wzrokiem bez wyrazu na mężczyznę w swego boku. Oczy zeszkliły mu się, tym razem mruganie nie nadchodziło spontanicznie, musiał się na tym skupić, inaczej oczy piekły.
Skupił się przez chwilę na swoich doznaniach, jakie pozostawił po sobie mężczyzna, a gdy oswoił się z nimi pochylił się nad nim i cmoknął kosmyk jego włosów. Wysunął się z łóżka i zaczął niespiesznie zakładać swoje ciuchy. Nie przyszło mu do głowy się wykąpać choć czuł pewien dyskomfort. Nie chciał go budzić.


Gjeorgij zapadł w pierwszy najmocniejszy sen. Kiedy chłopak wychodził z łóżka nieco się poruszył ale kiedy jego ręce znalazły poduszkę przywarł do niej i spał dalej. Niczego nieświadomy co się dzieje. On będzie później pluć sobie w brodę za to co się stało. No bo jak to możliwe by nie zareagował na ruch w pokoju. To było nie do pomyślenia dla niego. Oj tak. Kiedy się obudzi będzie mieć podwójnego kaca moralnego. Na korytarzu strażnik czuwający nad bezpieczeństwem swego pana zareagował cicho. Podszedł do drzwi i czekał na rozwój zdarzeń. Choć sierść była już dostatecznie zjeżona na jego grzbiecie.


Ben otworzył okno na oścież i zaczerpnął świeżego, chłodnego powietrza. Zwykle nie wymykał się w ten sposób, ale zwykle też nie zdarzało mu się zasnąć na sam koniec seksu, a ponieważ miał to być jednorazowy wypad nie czuł żadnego żalu. Nie chciał czuć znów tego dyskomfortu tłumaczenia się, a wiedział, że wyjaśnienia wypadałoby złożyć, choćby dlatego, że jednak przy nim zasnął.
Rozejrzał się uważnie po terenie i stanął na parapecie. ponieważ nie mógł zeskoczyć zaczął się wspinać na dach.


Kiedy tylko nieznajomy pojawił się za oknem obudził czujnego wartownika, spoczywającego na gałęzi drzewa rosnącego na środku patio. Można było usłyszeć jego donośny skrzek a potem umilkł budząc swego właściciela by ten zareagował na intruza. Wartownik przy drzwiach sypialni z łatwością otworzył drzwi i wszedł do pokoju. Podszedł do łóżka i przednimi łapami wskoczył na posłanie zaczął lizać swego pana po twarzy.
Gjeorgij smacznie sobie spał, ale czyjś szorstki, duży język nie dawał mu spokoju. Niechętnie zaczął się wyrywać z objęć morfeusza. Otworzył jedno oko i spojrzał na winowajcę pobudki.
- Nie przeszkadzaj. Mam już kogo w łóżku. - powiedział i już chciał iść dalej spać kiedy futrzak wskoczył na niego i ciężarem zabujał łóżkiem. Rosjanin z obawą spojrzał na Bena. A raczej na miejsce gdzie chłopak powinien być. Od raz się otrzeźwił i rozejrzał po pokoju. Były otwarte okno i drzwi nie dowierzał by chłopak wyszedł oknem ale przecież gdyby chciał wyjść drzwiami to krzyczał by teraz o pomoc leżąc pod Ru. Gjeorgij zrzucił siebie zwierze, które od raz zeskoczyło na ziemie. Tymczasem mężczyzna podszedł od spodni i wyjął telefon. Chwila wyczekiwania i połączył się z centrum ochrony.
- Słucham szefie. - odezwał się głos w słuchawce i czekał na polecenia - Miałem dziś nocnego gościa który właśnie wyszedł przez okno. Znajdźcie go ale nie róbcie krzywdy. I może nie cały oddział nie che byście go za bardzo przestraszyli. Chłopak to na oko dwudziestolatek. Z płomiennorudymi włosami. Jakieś dziesięć centymetrów niższy ode mnie. Chłopak może być wyćwiczony bo ma bardzo mocne dłonie. - wydal rozkaz i opisał chłopaka.
- Zrozumiano, natychmiast… proszę poczekać. Właśnie Ikari zameldował że je jego maleństwo go obudziło a on zauważył kogoś na dachu rezydencji. Jest na jego tropie. W takim razie jeszcze szybciej go przejmiemy. - odparł strażnik i się rozłączył. Rosjanin założył na siebie bieliznę, spodnie i koszulę, choć tej nie raczył już zapinać. Wyszedł na korytarz i zaczął się kierować w stronę drzwi wejściowych.


Benjamin gdy tylko usłyszał tak dobrze znany odgłos tygrysa zatrzymał się w miejscu i obrócił głowę w tamtą stronę. Poczuł nieprzyjemny uścisk tęsknoty w żołądku. Nawet zdziwienie gdzieś uleciało, gdy zdał sobie sprawę, zę jest tak blisko tygrysa. Miał ochotę popędzić po dachu i skoczyć prosto do niego prosto w jego futro, które pachniało tak ładnie, tak specyficznie.
Ale usiadł tylko na dachu. Wiedział, że zwierze jest dzikie, nie zna go i to, że miał styczność z tresurą nic nie da. Czekał, aż uścisk zelżeje czekając na jakiś dźwięk zwierzęcia, próbując je dostrzec w ciemności. Miał jakąś nikłą nadzieję, że jednak będzie mógł go zobaczyć w pełnej krasie, że jakimś cudem jak dawniej potarza się z nim i zaśnie.. wreszcie normalnie.
- Daję Ci 100 sekund - szepnął do siebie cicho. I zaczął odliczać w myśli.


- Kiedy Ikari usłyszał tygrysa zauważył jak nieznajomy przystaje. Musiał się schować za kominem by tamten go nie wypatrzył. Nasłuchiwał to chłopak robi. Sekundy ciszy mijały.
Tymczasem Rosjanin wraz tygrysem przy boku szedł na dół. Nawet nie było słychać ani jego bosych stup na posadzce czy zgrzytania pazurów na kamieniu. Obydwoje poruszali się bezgłośnie. Z tym że Gjeorgij pluł sobie w brodę że usnął i tak zostawił chłopaka. W połowie schodów mężczyzna zauważył dowódcę nocnej warty straży.
- Znaleźliście go? - powiedział zaraz gdy tylko skinieniem głowy go przywitał.
- Jest na dachu szefie. Kilku chłopców czeka na niego na ziemi by pojmać go jak tylko zejdzie. Na dachu jest Ikari i go obserwuje. - Mówił rzeczowym głosem mężczyzna w podobnym wieku do gospodarza.
Kiedy wokół tyle się działo niczego nie świadoma tygrysica spał sobie w zaroślach na patio. Z powodu że jej pan opuścił dziś rezydencje ona nie miała co robić wiec spała na dworze. Słysząc skrzek orła i odzew swego brata obudziła się. Wstała i wyszła z zarośli. Zaryczała cicho gardłowo. Przywoływania brata.


Ben zauważył tygrysa i poderwał się na równe nogi urzeczony jego pięknem. podbiegł tak by być jak najbliżej niego i nawoływał go tak, jak robiono to z tygrysami w cyrku. Zeskoczył z dachu pchany jakimś przeświadczeniem, że to stworzeni musi znaleźć się w jego ramionach. Po części były to niepoczytalne pragnienia po długiej bezsenności i wysiłku minionego seksu, z drugiej strony zwyczajna tęsknota za tym co kiedyś mu odebrano. Stanął naprzeciw zwierzęcia uśmiechnięty mimowolnie. Nie potrafił przestać się uśmiechać na jego widok, przepełniała go euforia tak mocna, że aż zatoczył się gdy zrobił pierwszy krok.
- jesteś piękny...


Tygrysica wyczuła nieznajomego już na dachu. Gdy zeskoczył na dół na patio zaniepokoiła się szybkim przemieszczeniem nieznanej jej osobie. Nie był to domownik. Więc stanowił zagrożenie dla niej. Ale to co czuła od chłopaka było czymś dziwnym. Przy ciele nieznajomego czuła swego pana, ale jego samego tu nie było. A osobnik przed nią nie wydawał się mieć złe intencje. Z faktu że była wychowywana cały czas z młodym paniczem i pomagała mu cały czas wiec widząc jak człowiek niebezpiecznie się zachwiał podeszła szybko do niego jakby w razie upadku miała mu posłużyć za poduszkę.
W tym samym czasie przy głównym wejściu szef straży dostał wiadomość.

- Chłopak zeskoczył na patio. Tygrysica tam jest. - powiedział mężczyzna ale Gjeorgij już był w połowie drogi na patio. Nawet nie słuchał tego co mówi szef straży. Zaniepokoiło go zachowanie Ru który z nastawioną sierścią ruszył w stronę patio. Drzwi były nie zamknięte wiec bez problemu wyszedł na dwór. Widząc że nieznajomy jest blisko jego siostry ustawił się w pozycji to ataku i zaryczał głośno. Rosjanin był dosłownie kilka kroków za kotem i widział co się dzieje. Chłopak był za blisko Kia a Ru uważał że płomiennowłosy stanowi zagrożenie dla jego siostry. - RU!! - krzyknął imię tygrysa by ten zwrócił uwagę na jego osobę.

Gjeorgji i Benjamin Cz 7


Żeby nie było ze Rosjanin nie widział reakcji chłopaka. Bardzo dobrze zdawał sobie sprawę że on cierpi katusze przez jego powolne ruchy. Ale on to uwielbiał. Ten „dzieciak” zaczynał mu się podobać. Te jego zniecierpliwienie na pieszczoty było wprost urocze. - A może tak przywiązać go do siebie na dłużej. Było by ciekawie tak móc go nieco pomęczyć przeciąganiem tych przyjemności. - ważył w myślach ten dziwny pomysł. Ale przecież wiedział że to też kwestia czy jego kochankowi będzie się chciało z nim jeszcze zobaczyć. - W takim razie trzeba się postarać by chłopak tego chciał - melodyjnie wręcz zanudził sobie w głowie. No ale skoro miał mu się przypodobać w takim razie musiał obrać nieco inną taktykę.
Czuł jak chłopak drapie go po bokach w zniecierpliwionym tempie. Przerwał pocałunek. Chciał się przekonać czy jego nie wydawanie z siebie dźwięków dotyczy również jęków i wszelakich pomruków. Ustami przyssał się do skóry za uchem. Ręką a przyrodzeniu chłopaka zaczęła wykonywać nieco intensywniejsze ruchy. Teraz nie tylko przesuwała się w górę i w dół ale także, zakręcał kciukiem kółka na główce czy dosięgał palcami do nasady i masował jego jądra. 
 

Jedynie zmiana oddechu wskazywała na to, że Ben nakręcał się bardziej, że był już mocno podniecony. Członek pulsował, na czubku zbierały się już pierwsze krople. Wyobraźnia sama działała i posuwała go w tym jeszcze. Widział najpierw swoją pierwszą miłość, potem drugą.Działali na niego, wciąż działali. Dygotał i ruszał się nieznacznie, napinał mięśnie, ale nie był wylewny w okazywaniu przyjemności. Ciało jednak reagowała i tego nie dało się ukryć.
Przez krótką chwilę chciał się wyrwać i ofiarować mu coś w zamian, ale gdy poczuł, że jest już blisko spełnienia zrezygnował. Wiedział, że mężczyzna sam odbierze swoją nagrodę i z tą świadomością rozłożył ramiona daleko na boki i czekał na orgazm.


To co się działo z chłopakiem było wprost piękne. Przyśpieszone tętno, krople nasienia i te przyjemne pulsowanie jego ciała wyczuwalne wprost przez skórę. Wiedział że gdyby kontynuował chłopak by doszedł. Ale on nie z tych co dają łatwe spełnienie. U niego trzeba było na to zapracować. Nie zamierzał zmuszać chłopaka o to by go błagał o spełnienie. Skoro nie chciał mówić to musi to uszanować. Ale chętnie zobaczy jego ciało jak się zwija z przyjemności.
Przerwał pieszczotę przyrodzenia Bena. Jeszcze chwilę trzymał go w dłoni nic nie robiąc. Chciał powoli go uspokoić. Zmienił nieco swoją pozycję. Usiadł sobie wygodnie na łydkach pomiędzy nogami chłopaka. Nalał sobie nieco olejku na dłoń i omijając przyrodzenie chłopaka zaczął robić kółka wokół jego wejścia. Zawisł nad nim oparty na jednej dłoni.
- Odpręż się - wyszeptał i cmoknął usta. Przejechał nosem po policzku aż do szyj. Wystawił język i samą jego końcówką robił mokry ślad na jej skórze. Drugą ręką nadal masował jego wejście. Powoli koła się zawężały aż w końcu zaczął w niego wkładać palec. Gdy odrobinę go włożył po chwili cofnął by znów się zatopić w płomiennowłosym.


Zarzuciła nogi na jego biodra, by mu to jeszcze ułatwić. Choć nie było łatwo zaakceptował jego wybór o przerwaniu pieszczot, głównie dlatego, że oczekiwał zmiany ról... Teraz Gjeorgij powinien coś z tego mieć, a jeśli dobrał się do jego wejścia, Ben już nie wstawał, wszystko zbliżało się gładko do końca według znanych mu dobrze schematów.
Ponieważ jednak czuł straszne zmęczenie jego męskość szybko straciła na napięciu i bez dotyku czy silnego chwytu erekcja nie utrzymywała się, Przychodził ten nieprzyjemny smak wyczerpania, które nie prowadzi do zaśnięcia. Mimo to po chwili zaczął nabijać się na jego palec krótkimi, płytkimi ruchami. Wplótł palce w jego włosy i złapał je mocno przesuwając go tak, by jego usta znalazły się nad różowym, specyficznym, jakby podzielonym sutkiem. On nie miał oporów. Pchnął Gjeorgija, by tam go całował


Gjeorgij mimo tego, że był osobą z która ciągnęła w swoją stronę. By jak najwięcej zyskać. Ale jeśli chodzi o seks uwielbiał dawać przyjemność. Taka odmiana od codziennego życia.
Tak samo było i teraz chciał dać chłopakowi jak najwięcej przyjemności. Czując jego ruchy nabijania się mu na rękę na jego usta wpełzł uśmiech. Nie chciał go powstrzymywać. Dalej kontynuował swoje zadanie. Kiedy doszedł z palcem do końca zaczął dołączać drugi. Tak samo posuwał go raz wchodząc, by nieco wyjść i znów zagłębić się w nim.
Kiedy poczuł jak chłopak go ciągnie za włosy wręcz zawarczał z niezadowolenia. Ale widząc że dłonie płomiennowłosego nakierowują jego głową na sutek chłopaka chwilowa złość przeszła Rosjaninowi. Owiał go ciepłym powietrzem by po chwili zamknąć go w swoich ustach i pieszcząc językiem lekko go zasysając. Doczepił się od nieco i dmuchnął chłodnym powietrzem, by móc za chwilę nie za mocno go wziąć w zęby. I tak raz jeden raz drugi sutek. Dłonią dalej się zagłębiając się w nim już trzema palcami.

Benjamin powoli, bardzo powoli odzyskiwał ten sam poziom podnecenia, który osiągnął wówczas, gdy Gjeorgij zdecydował się z nim podrażnić. Musiał się bardzo skupiać, wszystko to kosztowało go sporo wysiłku. Cały czas wyobrażał sobie, że już go bierze od tyłu, że strzela w jego dłoni, albo że jest zupełnie ciemno, nie widzi go, czuje tylko, wszędzie, na całym ciele. I, że jęczy głośno jęczy, w tych fantazjach to potrafił. A Gjeorgij oddychał mu ciężko nad uchem, mruczał jak tygrys. Nie otwierał już oczu, nie chciał tego zaburzyć. Kierował kolejnymi dreszczami, jak chciał potrafił je opóźnić, lub przedłużyć odpowiednim napięciem mięśni i sprawnie poprowadzoną projekcją. I tylko dzięki temu jeszcze raz był dość blisko orgazmu. Ponieważ pracował nad sobą nie dawał t tym momencie kochankowi zupełnie nic, poza widokiem mocno zasięgniętych powiek i lekko rozchylonych ust.


Widząc skupienie na twarzy chłopaka wiedział że z nim można długo się bawić. Ale taka monotonia tez była nie za ciekawa. Oderwał się od sutków chłopaka i nachylił nad jego męskością która zaczynała powracać do stanu twardości. Przejechał po niej językiem i przyssał się na chwilę do główki. Wziął ją kilka razy do buzi wykonując wolne ruchy. Mając go w ustach pieścił go dodatkowo językiem. Czując że chłopak znowu zaczyna się rozkręcać wyją go buzi i mocno trzymał w dłoni. Druga ręka nieprzerwanie bawiła się jego wejściem. Problem pokazał się gdy samemu poczuł swoją męskość która nieco zaczynała przeszkadzać. W czasie tej zabawy sam już się nieźle podniecił. Z jakby westchnieniem rozczarowania wyjął z niego rękę i nachylił się nad bim. Ucałował usta i przejechał po nich językiem. - Połóż się wygodnie na brzuchu. - szepnął i sięgnął ręką do przyniesionego pudełka. Wyjął prezerwatywę i podziwiając sobie ciało kochanka zakładał ją. 
 

Reagował na wszystkie pieszczoty bardzo dobrze, ale wciąż powieki miał mocno zaciśnięte, nawet gdy nie potrzebował aż tak bardzo swojego skupienia i tych wszystkich pędzących wizji. Nie chciał ryzykować rozproszenia, podejrzewał że to właśnie nastanie, gdy Gjeorgij odezwie się do niego, ale wbrew pozorom ten dźwięczny szept nakręcił go nawet bardziej i uwalił odpowiednio w tym słodkim stanie tuż przed..
Otworzył nawet oczy i spojrzał na niego.
Bez żadnej oznaki, że na to przystaje odwrócił się na brzuch, i zerknął do tyłu spomiędzy czerwonawych włosów. Gdy ocenił gjeorgija na większego niż średnia europejska;) zsunął się jednak na skraj łóżka, zostawiając na nim górną połowę ciała, łapiąc jeszcze poduszkę, tak na wszelki wypadek. Wpuścił powietrze dość głośno i zerknął jeszcze na chwilę w jego oczy, czy się zgadza by tak to się odbyło.


Przez chwilę zastanawiał się czy chłopak go posłucha. Ale nie spodziewał się że chłopak wybierze sobie tą pozycje. Na twarzy Gjeorgija pojawiło się niczym nieukrywane zdziwienie. Bowiem Ben był pierwszym z jego dotychczasowych kochanków, który tak się ustawili. - Skoro tak mu wygodniej. Zresztą dla mnie coś nowego. - skomentował w myślach a widząc oczy ognistowłosego patrzące na niego uśmiechnął się i przytaknął skinieniem głowy. Zsunął się na skraj i nim jeszcze się podniósł pocałował namiętnie chłopaka. Dopiero po chwili wstał i ustawił się za Benem na lekko przygiętych nogach. Nieco drażnił się z chłopakiem jeżdżąc główką swego penisa tuż po wejściu kochanka. Nachyli się nad nim i przywarł do niego obcierając przyrodzeniem pomiędzy jego pośladkami.
- Czas na danie wieczoru - wyszeptał i zaczął powoli się w niego zagłębiać.


Tego ostatniego pocałunku już nie odwzajemnił, ale pozwolił mu na niego, na wszystko, co chciał zrobił, a gdy ich usta rozłączyły się chwycił poduszkę rozczapierzonymi szponiasto dłońmi. Nie potrafił się rozluźnić przy pierwszym wchodzeniu, więc wiedział, że będzie bolało, mimo to wypiął się mocniej, by mężczyźnie było wygodniej, by poszło to sprawnie. Dopiero gdy miał już go w cobie całego wspiął się niego na rękach i powoli rozluźniał. Dla niego trwało to długo, tak naprawdę zaledwie parę sekund.
Oddychał tak głęboko, że plecy unosiły się i opadały, całe jego ciało wyginało się płynnie. Ale ta dziwna reakcja też nie trwała długo i jeśli Gjeorgij sam nie zaczął i nie narzucił odpowiedniego rytmu sam pchnął go do tyłu rozkołysał się.

Gjeorgji i Benjamin Cz 6


Widząc reakcje płomiennowłosego na dotyk Gjeorgij postanowił zaryzykować i sprawdzić czy jego przypuszczenia są poprawne. Połączył pieszczoty z masażem który, kiedyś miał okazje dobrze poznać. Miejsca znane ze stref erogennych czy po prostu czułych na dotyk traktował nieco mocniejszymi ruchami. - A może tak spróbować zabawy z olejkiem. W sumie chłopak dobrze reaguje, a dzięki temu by się nieco rozluźnił. - pomyślał i poczuł jak kochanek szarpie jego spodnie. Przerwał na chwilę pieszczoty i spojrzał z uśmiechem na chłopaka. - Nawet najprostsze słowa nie wypowiesz. - odparł i przelotnie pocałował usta partnera a gdy się podnosił przejechał dłonią po boku chłopaka. To że musiał wstać było mu nawet na rękę. Toteż patrząc na Bena nieśpiesznie zdjął dolne odzienie łącznie z bielizną. Rzeczy odłożył na krzesło, gdzie wcześniej powędrowała jego koszula. Ale zamiast od raz wrócić do rozłożonego na łóżku młodzieńca podszedł na chwilę do szafki i z pudełka wyjął szklaną butelkę. Dopiero wraz z nią wrócił do chłopaka a gdy się zbliżał obracał nią w obydwu dłoniach by była nieco cieplejsza. Odrobinę polał na dłonie i rozsmarował ją. Zapach był prawie niewyczuwalny, choć jeśli się bardzo postarało można było wyczuć odrobinę słodki zapach. Na pewno nie mdły. Ukląkł tak jak wcześniej i przyłożył dłonie do barków chłopaka zaczynając lekki masaż i przesuwając metodycznie dłonie w dół. Substancja pozwalała na lekki poślizg ale nie była tłusta. Pieszczota którą serwował Rosjanin nie była typowym masażem, nie używał on całych dłoni ale palców. Ofiarowując tą przyjemność cały czas obserwował reakcje chłopaka by wiedzieć do czego może się posunąć.


Benjamin wygiął się ładnie w odpowiedzi na masaż tak wprawnie przeprowadzony. Po chwili zaczął mruczeć, ale było w tym coś tak naturalnego, jakby naprawdę był kotem, jakby tak okazywał swoje zadowolenie. Oczy miał zamknięte, usta leciutko drgające w uśmiechu w zależności od poczynań Gjeorgija. Po pewnym czasie złapał go za nadgarstek konwulsyjnym ruchem i rozkleił powieki. Trzymał go mocno, boleśnie niemal, podnosząc się do pozycji siedzącej. Wyglądał na zupełnie rozluźnionego, mimo to szybkość ruchów i mocny uścisk wyćwiczonych dłoni nie straciły na tym.
Przybliżył sobie jego dłoń do ust i ucałował jej wnętrze a potem liznął oliwkę i jeśli wyczuł, że nie jest wyjątkowo niesmaczna wylizał mu z niej dłoń jednocześnie pieszcząc jego palce w niedwuznaczny sposób.
Gdy skończył oblizał się i ucałował krawędź jego twarzy. Dłonie przeniósł na jego oczy, by zasłonić mu zupełnie pole widzenia, i chwilę drażnił się z nim, symulując pocałunki. Wreszcie przyssał się do jego sutka i wymaltretował go językiem, potem przygryzał nawet lekko.


Był wielce zadowolony z reakcji chłopaka. Jego starania nie poszły na marne a dodatkowo otrzymał w podzięce tak piękny widok. Kiedy Ben gwałtownie złapał za rękę myślał że nacisnął w miejsce które nie powinien ale następstwa w zachowaniu płomiennowłosego pokazały że jednak nie. Podobało się Rosjaninowi to co kocanek robił. Mało kto wiedział ale dłonie u niego stanowiły jeden ze wrażliwych miejsc na jego ciele. - jakie to szczęście że nie poddawałem się w poszukiwaniach tego płynu. - pomyślał czując język Bena na dłoni. Przez lata poszukiwał preparatu, odpowiedniego do masażu i możliwości przygotowania partner w jednym. Dodatkowo ledwo wyczuwalna woń i nie najgorszy smak czyniły że płyn stanowił idealny dodatek do zabaw erotycznych.
Klęcząc nad nim z zasłoniętymi oczami pozwalał młodzieńcowi na jego ruch. - A więc skoro ja tobie to ty mnie przyjemność oddajesz. Miła odmiana po tych laleczkach co się miało zazwyczaj- podsumował jego posunięcia. Mruczał z niezadowolenia kiedy usta chłopaka znikały na za długi czas. Ale tylko w ten sposób pokazywał jakiekolwiek zniecierpliwienie. Na wyczucie uniósł dłonie i odnajdując jego brzuch zaczął dotykać jego podbrzusze i co jakiś czas jeżdżąc dłońmi po jego biodrach zahaczając o pośladki.


Było dokładnie tak, jak określił to w swoich myślach Gjeorgij. Ben oddawał mu przyjemność sam również czerpał z tego najwyraźniej, bo uśmiech nie schodził mu z twarzy, a członek był już zupełnie twardy, jeszcze nie w pełnym wzwodzie, ale niedaleki od tego. Przyklęknął przed nim i chwilę zupełnie nie dotykał, przytrzymywał tylko dłonie przy oczach a potem spokojnie je zabrał i pochylił się nad jego męskością. Wyciągnął ją z bielizny (jeśli jeszcze ją miał na sobie;))
Obejrzał ja, by przywyknąć do jej widoku, wtulił się w nią by poznać jej dotyk, odetchnął, by ocenić zapach i wreszcie posmakował jej czubkiem języka.
A gdy wszystkie zmysły zaakceptowały go bez zastrzeżeń wziął go w usta i spojrzał w górę, by napotkać jego spojrzenie. Jeśli patrzył na niego zamrugał tylko i pochylił ją znów, opierając się czołem o podbrzusze, jeśli nie przed tym wszystkim klepnął go lekko w pośladek.
Przez chwilę nie ruszał się zupełnie obserwował jego reakcje.


Czując że chłopak nie wykonuje żadnych ruchów i Rosjanin zaprzestał pieszczot. Choć ręki nie zabrał nadal spoczywała na podbrzuszu. Kiedy Gjeorgij wreszcie mógł patrzeć uśmiechnął się widząc że Ben jest twardy. W pewien dziwny sposób czół się dumny że ich dotychczasowe poczynania doprowadziły chłopaka do takiego stanu podniecenia. Samemu też odczuwał przyjemne mrowienie w podbrzuszu. Widząc jak ognistowłosy przed nim klęcząc pochyla się nad jego męskością uśmiechnął się lekko złośliwie. Ciekaw był reakcji chłopaka. Patrzył jak Ben bada i poznaje jego przyrodzenie. - Dosłownie jak tygrys - tyle tylko zdążył skomentować w myślach nim nie poczuł błogiej przyjemności na której to od raz skupił swe myśli. Patrzył cały czas na chłopaka a gdy ich wzrok się skrzyżował przejechał językiem między zębami. Zadowolenie i aprobata nie schodziły z ust Gjeorgija. Przeczesał swoje włosy dłonią i nabrał głośniej powietrza próbując opanować nadmiar zniecierpliwienia. Gdy było lepiej z jego kontrolą położył dłoń na tyle głowy chłopak i lekko drapiąc zjechał na jego kark.


Nie patrzył mu w oczy dłużej, niż to było konieczne, zajął sie swoim zadaniem. chwycił go mocno w dłoń i skręcając się przez chwilę w dziwnej, przesadnej reakcji na jego dotyk, jakby go łaskotał, zaczął powoli ruszać głową. Z czasem było coraz szybciej i pełniej, czasem wyciągał go z ust, by spojrzeć, jak wygląda. Za każdym razem wdychał świszcząco powietrze, jakby z jakiejś obawy, lub niecierpliwości.
Nie brał go całego do gardła, nie umiał i nie lubił tego tricku. Sama pieszczota też nie była zbyt wyszukana, ale rytm, jaki złapał był zupełnie w porządku. Ciężko było po tym ocenić jego doświadczenie, ale fakt, że czasem musiał przerwać, by odetchnąć ustami wskazywała na to, że po jakimś czasie męczył się. Może miał zatkany nos, może mięśnie nie były przyzwyczajone. Nie mówił nic. Kontynuował.


Czerpał wiele przyjemności z okazywanej mu pieszczoty. Widząc reakcje chłopaka, przeniósł się z dłoń nieco w dół wzdłuż kręgosłupa. Łaskotki może i fajne ale nie do końca odpowiednie na taki moment. Czuć było że chłopak nie ma wielkiego doświadczenia w Fellatio ale nie można powiedzieć że coś źle robił. Brak techniki nadrabiał widoczną chęcią sprawienia przyjemności i to się liczyło bardziej. Nawet jeśli dłoń Gjeorgija znalazła się na głowie chłopaka to tylko po bokach albo na karku. Nie chciał go poganiać, czy pogłębiać penetracji jego jamy ustnej. Rosjaninowi było błogo ale skoro młodzieniec wyznawał zasadę równości to zamierzał się jej trzymać. Objął twarz płomiennowłosego dłońmi i wysunął się z jego ust. Pochylony nad nim podniósł mu głowę i pocałował go. I tak jak miał w zwyczaju początkowo robił to wolno by po pewnym czasie przyśpieszyć i pogłębić pocałunek. Między czasie kiedy ich usta przywarły do siebie Gjeorgij podniósł chłopaka z nad jego przyrodzenia. Objął go mocno w pasie i wyczuwalnie zaczął na niego napierać by go móc położyć na łóżku i samemu się nim zająć.


Pozwolił się położyć, jakby usatysfakcjonowany swoim zmęczeniem i czułym pocałunkiem, który odczytał jako jego zadowolenie czy tez wdzięczność. Sam do końca nie nazywał emocji, po prostu skupił się na Gjeorgiju i odbierał przyjemność. A pocałunki z nim sprawiały jej naprawdę wiele. Czasem z jakiejś niecierpliwości przyspieszał je, wsuwał język głębiej, przygryzał wargi mocniej, cały czas mając w świadomości zakaz o krwi, więc nie tak, by była szansa na przegryzienie.
Położył się szybkim ruchu, jakby opadał a łóżko bezwładnie i podniósł jedną dłoń do skroni. Ktoś kiedyś powiedział mu zę tak wygląda słodko i czasem tak robił, choć nie wiedział czy to prawda. Ponownie zamknął oczy, by umysł skupił się już tylko na dotyku.


Kiedy już chłopak leżał pod nim oderwał się od ust młodzieńca. Widok jaki ujrzały jego oczy był jakoś rozczulający. Ben wykonywał tak niewinny gest, mimo iż to całkowicie gryzło się z jego charakterkiem ale niewytłumaczalnie było właśnie dobrze. Zjechał dłońmi na boki chłopaka i przechodząc na przód jego ciała z jechał na jego biota. Najpierw nieco podrapał skórę na górze uda by po chwili przejechać i po ich wnętrzu. Skrzętnie omijając tak bardzo domagające się miejsca. Wyprostował się i znów pocałował ty razem od raz zaczął z mocnym pocałunkiem. Ręką tymczasem niby niechcący zaczął dotykać męskość chłopaka. Dopiero po chwili słodkich tortu ujął go w dłoń, wykonując powolne ruchy wzdłuż całej jego długości.


Ben krzywił się mimowolnie, gdy potrzeba dotyku była ignorowana, spochmurniał nawet, jeśłi chodziło te sprawy nie miał cierpliwości, musiał gnać, gnać aż do spełnienia, inaczej buło ciężko. Tymczasem ten partner sprawiał wrażenie wyjątkowo nietrafionego pod tym względem. Wszystko robił powoli, drażnił się. Chłopak miał już ochotę opleść go nogami i samemu poocierać się o niego, gdy poprzez pocałunek poczuł wyraźnie jego ciepłą dłoń Zastygł na chwilę, by skupić się tylko na tej pieszczocie, ale wciąż przylegał ustami do jego ust, a dłonie miał ułożone na jego bokach, by móc je głaskać lub drapać, by się z nim w ten sposób jakoś komunikować tempem tego dotyku i jego intensywnością. I po chwili przerwy dłonie sunęły już po skórze mężczyzny w dokładnych pociągnięciach z każdą chwilą szybciej, jakby domagał się tego samego na sobie.

Gjeorgji i Benjamin Cz 5


Reakcja chłopaka tylko zachęciły Gjeorgija do pociągnięcia gry. Na słowa chłopaka odpowiedział tylko złośliwym uśmieszkiem. Kiedy poczuł dłoń płomiennowłosego na swojej pociągnął go do siebie oplatając jednym ramieniem w pasie. Wolną ręką odsłonił nieco owe przebarwienia na jego twarzy i przeleciał po nich opuszkami wodząc po nich wzrokiem. Wyczuwając jego ciało nie zatrzymał dłoni i zjechał na szyje, bark. Przeciągnął dłonią aż na jego biodro. Choć oczy zatrzymały się na krtani i zahaczając o usta by powrócić do patrzenia na jego twarz.
- Dla mnie może i by było to bardzo przyjemne, ale obawiam się ze ty byś był odmiennego zdania. - spojrzał na krawędź włosów. - Nie zakrywaj ich specjalnie. Chce je widzieć. - Nie miał pojęcia dlaczego ale uważał, że owe plamki są niczym naturalny tatuaż.


Uśmiechnął się szerzej i spojrzał w sufit, jakby bezradnie, ale gdy zjechał dłońmi na biodra mężczyzny, chwyt miał już stanowczy, silny. Był akrobatą, ręce miał napięte, wyćwiczone, mocne, zupełnie niedelikatne, jeśli się na tym nie skupiał, opuszki stwardniałe.
- Masz jakieś sadystyczne skłonności? - spytał niezbyt poważnie, jakby odpowiedź nie miała znaczenia, albo był masochistą, którego nie można było tym przestraszyć.
Tak, jak chciał Gjeorgij, nie zasłaniał już tych plam, ale mrugał, jakby przyprawiało go to o dyskomfort.
Złapał go mocniej i i pokierował jego biodrami tak, by się o niego otarł, kroczem o krocze.
- Mam tak, że w czasie takich zabaw się nie odzywam. zatyka mnie. Więc skoro jeszcze możemy porozmawiać, to może powiesz czego Ty nie lubisz w seksie? Czasem mam wrażenie, że strona dominująca ma więcej roszczeń, ciekawe, ciekawe... Władza chyba uderza mi do głowy.. -przeniósł dłonie na jego pośladki i ścisnął je wyczuwalnie.


Gjeorgij nie wiedział co na razie myśleć o chłopaku. Niby zwyczajny młodzieniec ale te wszystkie nerwowe ruchy i charakterek czyniły z niego kogoś, kim chętnie by się na jakiś czas zainteresował. Ot tak dla sportu poznać jego osobę i jak ona „działa”. Słysząc pytanie uśmiechnął się nieznacznie.
- Nie da się tego ukryć. Choć spokojnie, żadnego bicia, rażenia prądem nadcinania skóry nie planuje. - mimo iż uwielbiał przeciągać rozkosze wręcz już na granice wytrzymałości samej istoty zadawania bólu jakoś nie znosił.
- Aż tak bardzo przeszkadzają ci one? -często nie rozumiał ludzi którzy przesadnie dbali o własne ciało. Ale Ben na takiego nie wyglądał, potwierdzeniem mogą być jego dłonie.
Kiedy płomiennowłosy znowu się odezwał, Gjeorgij zaśmiał się nieco pod nosem.
- Nie musisz mi o tym mówić znam takich. Ja mam tylko awersję. Gryzienie do krwi. Tego nie zdzierżę. Osobiście lubię ten metaliczny ale nie lubię krwi w czasie seksu. Chyba niezbyt wygórowane wymagania?


Ben zaśmiał się, gdy usłyszał wzmiankę o rażeniu prądem, ale była w tym jakaś histeria. Oczywiście zrobił to bezdźwięcznie, a po chwili wszystko prysło i znów stał spokojnie wysłuchując z najwyższą uwagą każdego jego słowa. Nie odpowiedział na tekst o plamach, bez przekonania pokręcił głową na znak, że nie przeszkadzają. Odezwał się dopiero, gdy mężczyzna szukał jego potwierdzenia. - Niezbyt. Ja tego smaku nie lubię, ale... - uśmiechnął się lekko, i długie kły, kiedyś spiłowane na potrzeby występów, znów były widoczne, przejechał po nich czubkiem języka uśmiechając się bez szczególnie wesołego wyrazu. Nie mrugał już ale patrzył w miejsce między oczy Gjeorgija, co sprawiało wrażenie kontaktu wzrokowego, który był jednak jakby martwy.
-
Czasem zdarza się coś takiego. Nieumyślnie. Więc uważaj... ale jakby co to nie wkurzaj się, postaram się. Naprawdę.
Odsunął się lekkim ruchem w tył, jeśli Gjeorgij mu na to pozwolił wskoczył na łóżko i obrócił się w zgrabnym piruecie by stać bo niego tyłem. Położył dłonie na biodrach i przeniósł ciała na jedną nogę pochylając nieco głowę. Na karku miał tatuaż pająka, po którym w pewnej chwili przejechał dłonią jadąc nią dalej po swoim barku, boku, w końcu opuścił ją swobodnie i zastygł na parę chwil.
Nagle zacisnął pięść tak mocno, że aż zadrżała.
- Chyba jestem na Ciebie gotowy - powiedział cicho i odwrócił głowę w nerwowym szarpnięciu, by rzucić mu bezczelne spojrzenie - Chłopcze...


Paleta reakcji chłopaka była coraz większa. Rosjanin spokojnie stał i zbierał te części informacji. Zauważył lekkie niedopowiedzenie odnośnie znamion, ale nie chciał teraz wyciągać tego tematu.
- Dało się odczuć ich ostrość. Więc skoro ty postarasz się nie gryźć ja zwiększę dozę cierpliwość na to.
Czując delikatnie że chce się odsunąć nie protestował. Pewnie inaczej by zareagował gdyby chłopak zrobił gwałtowny ruch, ale tak pozwolił mu na jego ekscesy na łóżku. Obchodząc je rozpiął koszulę i przerzucił ją przez poręcz krzesła. Zdjął buty i dopiero wówczas usiadł z boku podwijając pod siebie jedną nogę. Nie zjeżdżał wzrokiem w dół. Jeszcze nie.
- Usiądź proszę. - powiedział ale raczej nie była to prawdziwa prośba. Samą dłonią wykonał gest mówiący by się do niego zbliżył.


Ben nie odzywał się już i nie zamierzał, nie mógł właściwie do końca tego zbliżenia. Nawet teraz w tej chwili gdy wykonywał polecenie mężczyzny przełknął ślinę, jakby miał coś na końcu języka, ale nie dał rady tego z siebie wydusić.
Usiadł przy nim, nie na nim, zachowując cały czas jakąś męską postawę, bez młodzieńczego spoufalania się zbytnią bliskością, choć mógł to zrobić, był przecież młody... Mógł usiąść mu na kolanie i zarzucić ręce na szyje. Ale nie zrobił tego, nie reagował w ten sposób. Złożył krótki pocałunek na jego ramieniu i spojrzał wyżej na jego twarz, podbródek, nos, usta.
Czekał na jego reakcje i słowa, jakby było wiadome, że w jakimś celu kazał mu usiąść tak blisko, jednocześnie sam odruchowo przejechał lekko paznokciami po jego plecach, tak, by wzbudzić dreszcz. Potem wsunął rękę płytko za jego spodnie, by ramię się nie męczyło, ale by móc go dotykać.


Z Rosjaninem i jego rozmowami w czasie seksu różnie bywało, a może trzeba powiedzieć ze to w zależności od humoru i partnera. Skoro Ben nie chciał mówić w czasie całego aktu, nie zamierzał go zmuszać.
Na ustach zagościł uśmiech widząc spełnienie jego prośmy jak i te delikatne zaczepki. Nie miał zamiaru mu kazać czekać. Nie teraz. Podniósł dłoń i przejechał kciukiem po jego ustach. Chciał więcej ich smaku. Przysunął go do siebie ramieniem i pocałował. Dopiero po chwili kiedy chciał pogłębić to doznanie, nie przerywając przyjemności lekko uniósł się i uklęknął na nodze która była odwinięta. Położył chłopaka do tyłu by móc teraz być nad nim. Dłonią zaczął swoją do jego szyj i torsie.


Poddawał się temu spokojnie i odwzajemniał jeszcze niezbyt namiętnie jego pocałunek. Sprawdzał, czy da mu przejąć kontrolę, ale jeśli nie, to nie psuł harmonii tej pieszczoty. Dłonie o szorstkich opuszkach wędrowały po ramionach mężczyzny jakby badając ich napięcie, potem po torsie omijając sutki, dopiero gdy miał już "zapamiętanego" cały jego tors ścisnął je lekko w dwóch palcach i w tym samym czasie wydmuchał powietrze nosem w jakimś rozbawieniu lub podnieceniu. Oczy miał cały czas zamknięte, ciało nieznacznie drżało, najpewniej od chłodu, bo skórę miał chłodną i pokrytą gęsią skórką. Ale być może była to też reakcja na jego dotyk, Benjamin nie dawał żadnych wyraźnych sygnałów.


Ruchy dłoni chłopaka nie przeszkadzały mu. Wręcz zachęcały do zabawy więc nie miał zamiaru odtrącać go. No jak ostrzegł dziś na pewno nie ma zamiaru oddać pałeczki Benowi. Zjechał językiem i ustami po szyj chłopaka, sprawdzając jego reakcje. Chciał się nauczyć mapy jego ciała na pamięć. Więc kiedy go całował dłońmi sunął po jego ciele. Nie tak delikatnie jak zawsze. Ale nadal było w tym wiele z pieszczoty. Badał jego klatkę, bok i przegub łokcia po wewnętrznej. Zauważając wszelkie jego ruchy. Wiedział że chłopak wysyła wiele sprzecznych sygnałów ale starał się odsiać te spowodowane nadmierną ruchliwością od tyk pożądanych przez niego. Dopiero po chwili zjechał ustami na jego krtań potem w dół na mostem.


Ben reagował zdecydowanie lepiej na silniejszy dotyk i wyraźniejsze bodźce. Wszystkie pieszczoty, które u innych wywoływały przyjemne dreszcze jego przyprawiały o nerwowe drgnięcia, a mocniejsze pieszczoty jakby uspokajały, rozluźniały jego napięte nerwowe ciało. I rozgrzewały być może, bo po chwili chłód zniknął, i dotyk jego zniszczonych dłoni nie był już tak nieprzyjemnie zimny.
Nie reagował nadmiernie, nie wydawał z siebie odgłosów, ale uśmiechał się w specyficzny, rozleniwiony sposób, a oczy, jeśli je otwierał, a zdarzało się to sporadycznie, były zasnute mgiełką przyjemności, już nie bystre ani rozbiegane.
Po dłuższej chwili uległości wsunął palce stóp za spodnie mężczyzny i szarpnął nimi domagając się, by się rozebrał, na razie nie chciał robić tego sam i wiedział, że zrobi to tylko w ostateczności.