Drobna Uwaga

Uwaga!!

Treść tego bloga zawiera w sobie w sporej mierze (jak nie w większości) elementy o tematyce Yaoi. Jeśli ktoś nie wie co to takiego zapraszam >>TU NA STRONĘ<< i zapoznanie się z tym terminem. Jeśli jednaki komuś przeszkadza ten temat, albo w jakikolwiek sposób ubliża, to bardzo proszę o dobrowolne opuszczenie tego bloga, a swoje komentarze pozostawieniu dla siebie.

Kontakt

Jeśli Ktoś chciałby być informowany o nowych notkach albo skontaktować się ze mną to najłatwiej mnie złapać na gg:28597734 lub ewentualnie mailowo firello.kirike@gmail.com

sobota, 18 czerwca 2011

Pogoń za orłem cz.3


o trzeba mieć szczęście albo raczej nieszczęście. Ja tu jadę przez dwa kontynenty z pilną potrzebą odreagowania a ona musi sobie akurat balować! Los lubi sobie ze mnie drwić i dobrze się przy tym bawić” – psioczyłem w myślach jadąc taksówką do tego przeklętego klubu gdzie też obecnie przebywała Joasia.
            Kiedy tylko dojeżdżałem już ich zauważyłem. Grupa ludzi wesoło wygłupiająca się przy samochodach. Zapłaciłem taksówkarzowi i wysiadłem. Moja dziewczynka od raz mnie wychwyciła wzrokiem i pomachała żeby to zwrócić moja uwagę. Krocząc wolnym krokiem, który to mogę zawsze wytłumaczyć zmęczeniem, przyglądałem się pozostałym. W sumie dwa okazy były dosyć ciekawe. Z moją przyjaciółką było w sumie troje osób na których warto było zawiesić oko.
- Cześć kochanie. – Joasia rzuciła radośnie wieszając mi się na szyj. Kątem oka zauważyłem że mina pewnej rudowłosej dziewczyny nieco zrzedła na nasze powitanie. By nieć pewność że nie będzie do mnie próbować zagadywać oddałem przytulenie i dodatkowo musnąłem zalotnie ucho Czarownicy. Nie żebym obrażał przyjaciółkę ale to była właśnie jej ksywka, nadana jej przeze mnie.
- Cześć skarbie, nawet nie wiesz jak się stęskniłem. – rzuciłem szczerze i chyba nieco przesadziłem bo spojrzenie jakie zostało mi rzucone wyraźnie świadczyło że będzie czekać mnie pogadanka.
- To dobrze. Mam nadzieję że nie przyjechałeś tylko na jedną noc?
- Nie, zamierzam nieco powaletować u ciebie o ile nie zatrzaśniesz mi drzwi przed nosem.- zapowiedziałem by nie miała wątpliwości że nie wybieram się do żadnego hotelu.
- No wiesz co. Jak bym mogła. Ciebie to nawet chętnie przyjmę pod kołdrę. – wymruczała żartobliwie i kokieteryjnie wywróciła oczami.
            Nie musiałem nic mówić mój uśmiech wystarczył by pokazać jej moje zadowolenie taką odpowiedzią. Jakiś chłopak dobiegł do grupy nieco zdyszany.
- Wybaczcie mi za spóźnienie ale wcześniej nie dałem rady się zerwać. – tłumaczył się zdyszanym głosem jakby biegł całą drogę. - Czemu jesteście na dworze? – spytał w końcu zauważając ową niecodzienność.
- Bo w klubie nie za bardzo dzisiaj. Jakoś tak bez polotu i towarzystwo nie te. – odparła rudowłosa.
- I właśnie z tego faktu postanowiliśmy się przenieść do Karola i Moniki. Zrobimy sobie u nich ognisko. Coś jak kiedyś za młodszych czasów. – wytłumaczyła Joasia patrząc to na mnie to na spóźnionego bruneta.
- Piszę się na to z wielką przyjemnością. Ale w takim razie trzeba będzie podjechać do jakiegoś sklepu coś kupić. – zauważył od raz.
- Nie martw się to najmniejszy problem nie jest jeszcze późno więc jakiś moloch jest na pewno otwarty. – odparł jeden z tych co mi się spodobał. Chłopak był męsko zbudowany, miał krótkie włosy, ale tym co przyciągało uwagę to jego pełne usta.
Nie przysłuchiwałem się za bardzo reszty ich rozmowy. W sumie i tak za wiele nie miałem do gadania bo nie dość ze byłem tylko gościem na dostawkę to i nie miałem na to ochoty. Czarownica też szybko zarządziła, że mnie zabiera i jedzie po swojego jakiegoś przyjaciela a reszta miała się zając zakupami.
Z nadzieją wypatrywałem tego że będziemy sami tyle że los znów rzucił mi kłody pod nogi. Nie wiedząc nawet skąd ogarnęła mnie kolejna fala zmęczenia ale to takiego że kiedy tylko usiadłem na tyle i wsłuchałem się w rozruch silnika usnąłem. Przebudziłem się dopiero na jakimś wyboju ale samochód wciąż jechał więc nie otwierałem oczu tylko jeszcze nieco drzemałem. A raczej balansowałem pomiędzy jawą a snem słysząc jakieś strzępki rozmowy. A może tylko śniły mi się one. W końcu kiedy usłyszałem radio Eskę i znów podobne skróty wiadomości wiedziałem że nie mogę spać. Nie otwierałem jeszcze oczu. Nie chciało mi się. Zwyczajnie leżałem i starałem się wsłuchać w muzykę płynącą z głośników. Tyle że mimo wszystko nie dało się uniknąć słyszenia ich rozmowy.

- O kim tak rozmyślasz? – usłyszałem głos Joasi. A po chwili czyjeś mruknięcie niezrozumienia. Najwyraźniej jej rozmówca się zamyślił.
- No no, nie dość że nieświadomie się uśmiechasz to jeszcze rozpływasz się w swych myślach. Pytałam się o kim tak myślisz. – jak zwykle ta dziewczyna nie dała za wygraną.
- Nie o kim a o czym. Ale nie ważne. Już nieistotne.- chłopak miał ciepły i rozmarzony głos. Mimo, że był mi kompletnie obcą osobą to poczułem zazdrość o tego kogoś o kim tak intensywnie myślał bo ta cienka wymówka że niby o czymś, przykro mi ale nie dla mnie taki kit. 
 - Tak jasne. Powiedz lepiej jak tam w firmie Ci się wiedzie? – to że Czarownica zmieniała temat było zaskoczeniem. Zawsze gnębiła ciekawiący ją temat a przecież wiem dobitnie że tak jak i ja wyczuła że chłopak kłamie, wiec tym bardziej zastanawiające było to czemu mu odpuściła.
- Nie narzekam. Rozwija się, z miesiąca na miesiąc przybywa zleceń więc i lepiej da się na tym zarobić.
- A sytuacja wewnątrz?
- Pytasz się jak pracownicy przyjęli fakt mojej orientacji? W trakcie rozmów kwalifikacyjnych nie informuje przyszłych pracowników o tym że ich szef jest gejem, ale i tak piękne mają miny jak się o tym dowiadują. A poważnie? O dziwo bardzo dobrze. Panowie którzy dla mnie pracują początkowo mieli jakieś lekkie obawy kiedy zostawali ze mną sam na sam ale teraz gdy zrozumieli że nie mają czego się obawiać jest świetnie. – padła wyczerpująca odpowiedz która szczerze powiedziawszy zaczęła budzić we mnie niepokój. No bo kiedy tylko usłyszałem co też chłopak powiedział zacząłem nabierać podejrzeń co do intencji Joasi. Przecież o takich tematach nie mówi się przy osobach trzecich. A może panikuję? Przecież prawdę powiedziawszy to ja udawałem że śpię.
- Czyli powoli zaczyna Ci się dobrze układać. Miło to słyszeć
- Taaa … Powiedzmy. Gdyby tak wszystko się układało nie siedział bym teraz w Twoim samochodzie.
- Niekoniecznie. I tak planowałam Cię w niebawem czasie wyciągnąć. Czy to z facetem czy też bez.
            Rozmowa jednak szła w zbyt prywatne tematy, bo z tego co mogłem wywnioskować z ich słów to chłopak był niedawno po zerwaniu. Dlatego też chciałem dać jakoś znać Czarownicy by wiedziała że ja słucham ale coś krępowało moje ruchy. Niestety najwyraźniej i on mnie usłyszał bo zaraz wykonał jakiś szybki ruch. Zapewne odkręcił się by sprawdzić czy śpię.
- Spokojnie nie musisz się obawiać. On jest Bi. – słysząc lekkość tej wypowiedzi czułem że coś musi być na rzeczy ale przecież nie mogłem się od tak nagle zerwać i spytać się co też ta cholera sobie myśli.
- Czy Ty już na dzień dobry masz jakiś niecny plan? – może los jednak nie jest taki okrutny. Chłopak był bystry i byłem mu wdzięczny za wypowiedzenie pytania które mnie dręczyło.
- Mówisz o Nim i o Tobie? Jeszcze nic takiego mi nie wpadło do głowy. Ale skoro sam taką propozycje wyciągnąłeś to kto wie. – nuta radości w jej głosie mówiła mi że jest zupełnie odwrotnie niż ona twierdzi.
 - Nawet o tym nie myśl. Sama lepiej się nim zajmij. Normalnie jakiemu facetowi chciało by się jechać taki kawał drogi do ZNAJOMEJ – determinacja w jego głosie wydała mi się dobroduszna a wręcz nieco naiwna. Ale i tak to nie zmienia faktu że zgadzałem się z tym młodzieńcem. Nasza kochana Joasia zaplanowała długą i szczęśliwą przyjaźń dla mnie i niego jeszcze zanim zostaliśmy sobie przedstawieni. A co mogło tylko oznaczać że znów zaczęła się bawić w swatkę.
            Dzięki niekontrolowanemu napadowi śmiechu tej kombinatorki miałem okazje przestać udawać że śpię
- Daleko jeszcze? – powiedziałem sennie a prawdziwym ziewnięciem przekreśliłem wszelkie wątpliwości że niby to była farsa.
- W sumie niedaleko. Przy tej prędkości dojedziemy za jakieś niespełna dziesięć minut. – ciepłe nuty w jej głosie jakie kierowała do mnie były dla mnie z lekka kpiące ale nie skomentowałem tego
- Czyli nie opłaca mi się spać. Przykryłaś mnie kocem? Kiedy?- dopiero teraz kiedy otworzyłem oczy dotarło do mnie co też krępowało moje ruchy.
- Jeszcze pod lokalem. Nie pamiętasz? – próbowałem sobie to przypomnieć ale w głowie miałem czarną dziurę.
- Jakoś nie. Podróże lotnicze zaburzają mój rytm. Cieszę się że jadąc z Warszawy nie usnąłem za kierownicą. – odparłem szczerze i zacząłem się wyplątywać z polaru.
- Mogłeś zadzwonić bym przyjechała po Ciebie. – rzuciła z nutą urazy.
- I niespodziankę diabli by wzięli. Nic z tego. – zauważyłem od razu oczywisty fakt rażący moją dumę.
- Ciesz się ze wcześniej nie wyszliśmy z pomysłem wyjazdu. Bo dzisiejszą noc spędzał byś na wycieraczce.
- Oj tam. Poszedł bym sobie do Ciebie i po krótkiej zabawie z twoim zamkiem przenocował w mieszkaniu. – drażniłem się z nią walcząc o wolność. W głowie zastanawiając się jak też zwrócić uwagę dziewczyny na fakt że wiem o jej przyjacielu.
- No dobrze powiedz mi zatem do kogo – w końcu się wyswobodziłem i wysunąłem do przodu pomiędzy fotelami tak że nie mogłem nie zauważyć pasażera z przodu.-  … O witam, nie zauważyłem że ktoś z nami jedzie. – zagrałem zaskoczonego. Oczywiście nie musiałem widzieć uśmiechu Joasi by wiedzieć że przejrzałą moje kłamstewko.
- Mówiłam Ci przecież że po kogoś jeszcze jedziemy. Przedstawiam Ci Kamila Wawrockiego. To mój bliski przyjaciel. – ciągnęła zapoczątkowaną przeze mnie farsę.
- Owszem mówiłaś. Ale Twój przyjaciel tak usiadł że z tyłu myślałam że siedzenie jest puste. Miło poznać, Iwan Wors. – przedstawiłem się i przyjrzałem nieznajomemu. W końcu chciałem poznać właściciela tego nęcącego mnie głosu, a kiedy w końcu miałem okazję to zaparło mi dech w piersiach. Chłopak miał wprost nieziemsko piękne oczy. Aż mnie ścisnęło w dołku na fakt jak ja muszę wyglądać z tymi rozczochranymi włosami. Nie miałem przy sobie swoich rzeczy ale za to wiedziałem że Joasia na pewno ma coś do czesania w torebce. Wiec zacząłem w niej szperać.
- Ładnie to tak wykorzystywać nie swoje rzeczy?- zarzuciła mi widząc w lusterku jej szczotkę w akcji układania moich kudłów.
- Gdybym o nią poprosił i tak byś kazała mi ją sobie samemu wyjąć. – wytłumaczyłem się pośpiesznie.
- No w sumie. Wypocząłeś nieco? – prawdziwa troska w końcu zagościła w jej głosie, przez co i ja nieco zmiękłem.
- Owszem. Czuje się znacznie lepiej. – odparłem zgodnie z prawdą. Może i pół godziny snu wydaje się być małą ilością ale, dla mnie to wystarczająco by nabrać nieco sił.
- To dobrze. Bo już dojeżdżamy. A moi najwyraźniej zabierają się już do układania paleniska. – dziecinna radość w głosie Czarownicy była miłym zabarwieniem jej i tak kuszącego głosiku.


******************************


 raz ze słowami przyjaciółki spojrzałem przed siebie gdzie widać było stos drewna ułożony na wysokość pasa a oni wciąż nie przestawali układać drewek. Joasia zaparkowała na końcu alejki, zaraz za srebrnym woldzwagienem kombi. Kiedy to Iwan wysiadł z mojej strony mogłem go podziwiać w całej okazałości. Imię i stare mniemanie o Rosjanach idealnie do niego pasowało. Gdyby założył na siebie coś kudłatego można by było go wziąć na niedźwiedzia grizli. Był wyższy ode mnie o niecałą głowę. A przecież sam nie należałam do ułomków. Nie wiedząc skąd między mną a Iwanem pojawiła się Joasia. Wzięła nas obydwu pod rękę i zaprowadziła do reszty. Krótkie przedstawienie nas pozostałym i od raz rozpłynęła się w tłumie panów układających ognisko. Nigdy jeszcze nie miałem okazji spotkać tych znajomych ludzi, ale przyznać musze że panowie byli tu całkiem urodziwi. Co prawda w porównaniu z Iwanem który stał nadal przy mnie wyglądali oni jak dzieci bawiące się na biwaku, ale i tak było na co popatrzeć. 
- No i rzuciła nas na głęboką wodę. Tobie też często to robi? – głos Iwana wyrwał mnie momentalnie z zamyślenia, przykuwając całą moją uwagę ku jego osobie.
- Niestety. Ta Mała lubi robić takie niespodzianki – uśmiech towarzyszący odpowiedzi chyba wydał się ciekawym dodatkiem bo Rosjanin ustał przodem do mnie.
- Długo się znacie?
- Od liceum. Co prawda dopiero po jego zakończeniu nasza przyjaźń się rozwinęła ale tam się poznaliśmy. – w głowie miałem pamiętną imprezę, która nadal kołacze się po zakątkach pamięci. Wówczas to postanowiłem powiedzieć prawdę Joasi o mojej orientacji by ta przestała sobie robić jakieś nadzieje względem mnie, a ta mała bezczelna bestia, zamiast się załamać czy coś to ona z uśmiechem na ustach powiedziała „Nareszcie, już myślałam że będę musiała Ci wskoczyć do łóżka byś powiedział prawdę o sobie” – jak takiej istoty nie kochać?
- To całkiem duży kawałek czasu – komentarz mężczyzny niósł za sobą jakąś dziwną nutę zainteresowania.   
            „Czyżby zaraz miały się zaczną pytania o jej życie? Czyli moje przypuszczenia że jednak przyjechał dla niej są jak najbardziej prawdopodobne” – pomyślałem sobie i z łagodnym uśmiechem kontynuowałem rozmowę.
- Owszem i nie narzekam dzięki niej na nudę – odparłem tajemniczo chcąc jakby zachęcić do dalszych pytań.
- Nic dziwnego. Przy niej nie da się nudzić. Gdyby ją przykuć do krzesła to gotowa z tym krzesłem się poruszać. – rozbawiona mina i konspiracyjnie ściszony głos spowodował u mnie uśmiech.
- Nigdy tak na to nie patrzyłam ale coś w tym jest. Jesteś z Chełmna więc skąd u Ciebie podróż samolotem. – przez ten jego żart uznałem że facet jest wart choć nikłego zainteresowania, stąd też moje zaciekawienie, kwestią lotu.
- Widzę że ktoś już o mnie plotkował. – odparł z lisim uśmiechem patrząc przez przymrużone oczy.
- Niekoniecznie. Kilka luźno wymienionych strzępków informacji. – niewinnością w głosie chciałem się jakoś wybronić ale chyba tylko jeszcze bardziej się wkopałem, bo Rosjanin pokręcił głową z rozbawieniem.  
- Byłem w Japonii u brata. I tak jakoś wracając do kraju pomyślałam że dawno się nie widzieliśmy z Joaśką. Więc goniąc za nią wylądowałem tu gdzie teraz stoimy.
- Goniąc za nią? – uczepiłem się najciekawszego fragmentu jego wypowiedzi.
- A jak inaczej można to ująć. Ona ciągle zmienia miejsce pobytu, jak nie Warszawa, to Łódź, Kraków, Poznań, Wrocław. Nie wspominając już o jej wypadach po za granice kraju. – prosta odpowiedz zbiła mnie nieco. Już bowiem myślałam że usłyszę jakąś pikantną nowinę.
- No niestety, Mała lubi podróżować. – nieco leniwie przyznałem racje.
- Czemu mówisz na nią Mała? – dopiero wytyk Iwana pozwolił mi zauważyć że znów wróciły mi dawne przyzwyczajenia.
- Taki głupi nawyk. Joasia jest młodsza ode mnie, a nasza znajomość jest specyficzna wiec by inni nie mieli jakiś głupich skojarzeń zacząłem wołać na nią „Siostrzyczko”. Tyle że Ona tego jakoś nie trawiła a ja z tego całego nastawienie naprawdę zacząłem ją traktować jak siostrę więc przeistoczyło się to na  Mała. – wyjaśniłem dokładnie genealogię przydomka przyjaciółki. Nie chciałem by miał jakieś błędne mniemanie o mnie i o Joasi
- Długo będziecie tak jeszcze stać i plotkować o mnie? Dali byście odetchnąć moim uszom. Pieką i pieką że aż nie można tego już znieść. Zróbcie coś pożytecznego i pomóżcie nam. – jak zwykle niczym z podziemi pojawił się obiekt naszej rozmowy. 
            Z Iwanem spojrzeliśmy na siebie nawzajem i z uśmiechem na ustach grzecznie usłuchaliśmy Joasi. Później już czas mijał jakby go z bicza strzelił. Ognisko, tańce, wygłupy. Panowie roznegliżowani z górnej części odzienia walczyli na miecze. Sam Iwan postanowił spróbować się. Co prawda wychodziło mu to nieco topornie ale nadrabiał wyglądem. Po kilku minutach walki krople potu zaczęły iskrzyć się na jego plecach i torsie. Odbijający się blask ognia na jego ciele jeszcze bardziej dodał mu uroku. O ile to w ogóle było jeszcze możliwe. Nie tylko ja tak sądziłem, paniom też się ten widok podobał aż jęknęły z żalem gdy ten po skończonej walne założył koszulkę. Reszta panów bardziej profesjonalnie władała bronią. I co prawda z początku można by było pomyśleć o nich jak o grupce dzieci, teraz tak się nie dało. Szaleńczy taniec ciała i stali stanowił piękny widok. Gra ich mięśni zahipnotyzowała mnie kompletnie. Popijając mód pitny słuchając muzyki kompletnie zapomniałem o tym co mnie trapi. Tak dobrze się bawiłem że nie zauważyłem kiedy to Joasia i Iwan znikli.