Drobna Uwaga

Uwaga!!

Treść tego bloga zawiera w sobie w sporej mierze (jak nie w większości) elementy o tematyce Yaoi. Jeśli ktoś nie wie co to takiego zapraszam >>TU NA STRONĘ<< i zapoznanie się z tym terminem. Jeśli jednaki komuś przeszkadza ten temat, albo w jakikolwiek sposób ubliża, to bardzo proszę o dobrowolne opuszczenie tego bloga, a swoje komentarze pozostawieniu dla siebie.

Kontakt

Jeśli Ktoś chciałby być informowany o nowych notkach albo skontaktować się ze mną to najłatwiej mnie złapać na gg:28597734 lub ewentualnie mailowo firello.kirike@gmail.com

czwartek, 1 maja 2014

Dertao i Duch Lasu cz. 1

To co się wydarzyło w tam w obozie nie powinno mieć miejsca. Tak bardzo był skupiony na zabiciu herszta bandy, że w zupełności nie spodziewał się  takiej wpadki. I to przez dwójkę ludzi! Dwójkę mężczyzna w krzakach!
[- A później się nam dziwią czemu nie na widzimy tych powierzchniowców. Jak tak można.] Dertao psioczył w myślach na swoją wpadkę. A to przez to, że kiedy skradał się za namiotami by dość do tego należącego do szefa, ten za którym akurat przechodził załamał się przez zabawę dwójki mężczyzn. Tak też i jego odkryto a teraz ma za sobą całą stu osobową bandę.
Drow starał się uciec ale przestrzelona bełtem noga i roztrzaskane ramię w cale nie ułatwiały tego zadania. Dodatkowo tamci mieli konie i psy gończe, co tylko jeszcze bardziej podnosiło poprzeczkę w ucieczce.
I kiedy już zaczynał tracić nadzieję że ujdzie z życiem wbiegł w jeszcze większe zarośla raniąc się krzewami leśnych jagód. Ale to go nie powstrzymało biegł dalej i wówczas zrozumiał że ludzie się oddalili. Nawet psy zaczęły być zwoływane. Rozejrzał się wokół siebie. Dopiero teraz zrozumiał, co się stało. Znalazł się w zakazanej części lasu.


Serce lasu, jak czasami to miejsce było nazywane, znacznie się różniło od pozostałych, zalesionych terenów. Granica była tak widoczna, że nikt nie ośmielał się tu wchodzić. I słusznie. Czasami bali się wchodzić nawet do zewnętrznej części lasu, co mieszkającego w nim ducha napawało radością. Nikt nie niszczył drzew, nie zabijał zwierząt dla zabawy. Był dumny z dobrze wykonywanej pracy. Problem polegał jednak na tym, że po trochu, po tylu wiekach, i on czuł się samotny. Rozmawiać z drzewami? Czemu nie, były mądre, zawsze miały coś do powiedzenia. Ich myśli jednak były leniwe jak i powolne. Zwierzęta zaś były jedynie ciekawe. Zbyt szybko odchodziły. Dlatego też, co jakiś czas wychodził z lasu, idąc w stronę miast, udając wędrownego szamana. Był to jednak niezbyt dobre dla niego wyjście, gdyż poza lasem był praktycznie bezbronny. Dlatego też spał na obrośniętym mchem kamieniu, w samym centrum lasu. Było tu zarazem najmroczniej, najciemniej, ale jednocześnie najpiękniej. Słońce czasami prześwitywało przez korony drzew, padając prosto na kamień. Był on czymś na kształt ołtarza jak i kołyski, to na nim pierwszy raz otworzył oczy. Było to najświętsze miejsce w całym lesie, najbardziej przepełnione magią, najbardziej niedostępne. Nawet zwierzęta nie miały tu wstępu. Czuły respekt przed kamiennym ołtarzem, na którym niegdyś widniały potężne zaklęcia, teraz zatarte przez wieki mrozów, deszczów i samych lat.
Spał pod wilczą postacią, tą najbardziej podobną do jego własnej. Nawet przez sen jednak wiedział, co się dzieje w Jego lesie. Wyczuł, więc ludzi, wbiegających za kimś do części lasu, którą jeszcze, jako tako pozwalał im naruszyć. A niech robią, co chcą, póki nie niszczą jego domu i podopiecznych. Czuł też jak się wycofują przed samą granicą, w miejscu gdzie las gwałtownie się zagęszcza, staje się bardziej mroczny, cichy i tajemniczy. Wręcz się uśmiechnął, obserwując całe zdarzenie oczami sójki, która przysiadła na gałęzi. Uśmiech jednak się poszerzył, gdy granica została przekroczona. Obudził się.
Dertao otaczała cisza. Las pełen cieni. Był obserwowany z każdej strony. W pewnym momencie, nie wiedzieć, kiedy dokładniej, mógł ujrzeć dużego, białego wilka. Siedział przed nim, ale jednak dość daleko. Po prostu w pewnym momencie go nie było, a w drugim już siedział, jakby wyłonił się z drzew. Obserwował.


Drow tylko ze słyszenia słyszał opowieści niedostępnych sercach lasu. On jako istota podziemia nie wiele miał wspólnego z leśną naturą. Tylko kiedy musiał opuszczał wnętrze ziemi by wypełnić zadanie. A skoro teraz mu się nie powiodło musi wrócić i zabić tego herszta. Bez tego gdyby powrócił do swoich byłby uznany za straceńcem.
[ - Skoro ludzie boją się tej części lasu lepiej dla mnie. Zaleczę swoje rany i jeszcze wieczorem powtórzę atak. Obóz wydawał się być niedawno rozłożony a przez durną ludzką pewność siebie nie będzie im się chciało przenieść.]
Dookoła niego była głucha cisza. Znów towarzyszyło mu uczucie że jest obserwowany, ale wszędzie widział zwierzęta dlatego się nie martwił.
Tak samo przecież było w podziemniach. Ściany miały oczy, potwory kryły się wszędzie. A większość z nich nie atakowana póki sama nie została sprowokowana. Może właśnie dlatego to uczucie nie wywoływało w ciemnoskórym elfie paniki.
Widział wilka z oddali ale to zwierzę nie wywołało żadnej paniki. Od kolejny mieszkaniec lasu.
Kulejąc poszedł w głąb głuszy by znaleźć większą kępę krzaków i za nią zajść. Rzucił wokół siebie czar ciemności by Ci co wejdą w zasięg czaru nic nie widzieli.
Dertao chciał się opatrzyć bo coraz bardziej krwawiła mu noga, a ramię wymagało nastawienia i leczenia.    


Jakież jednak musiało być jego zdziwienie, gdy w polu własnego czaru, po raz kolejny zobaczył siedzącego wilka. Lepiej, istota ta w ogóle nie wykazywała oznak utraty jednego ze zmysłów. Wręcz patrzył na niego złotymi ślepiami i jakby szczerzył się w uśmiechu. O tak, Strażnik wybitnie dobrze się bawił. Teoretycznie powinien pomóc istocie, ale skoro tak dawno nikt nie zabłądził w te rejony, to co mu się dziwić, że pragnął nieco rozrywki? Poza tym, ranna, osaczona istota zawsze potrafiła być groźna. Nie dla niego. Wstał i powoli, z wywieszonym jęzorem, zaczął podchodzić do mrocznego, aby usiąść centralnie przed nim. Patrzył mu prosto w oczy swym przeszywającym spojrzeniem. Cóż, najpierw wolał się upewnić jakie zamiary względem lasu ma jegomość, zanim zacznie mu pomagać. Wyraźnie czuł też zapach krwi. Wiedział, że drow może się wykrwawić.
„Czego tu szukasz?”- zadał pytanie prosto w jego głowie.


Wilk w sferze czaru nie był czymś normalnym. W pierwszej chwili zaniepokoił się i to nie na żarty. Znieruchomiał cieleśnie, jednak ręką ciągnął powoli do ostrza. Wiedział że gwałtowne ruchy nie są wskazane. Nie zaatakował jednak. Przyjął pozycje dogodną do obrony i czekał co zrobi wilk. Tak zazwyczaj się robiło w podziemiach u niego. Chwilę czekało się by sprawdzić, jakie zamiary ma stwór. Tak samo więc postąpił i teraz. Jednak słysząc głos we własnej głowie szybko oczami i delikatnym ruchem głowy rozejrzał się wokół. Nikogo nie słyszał jak podchodził, dlatego nie wiedział kto to powiedział. Ale tak samo nie słyszał jak przyszedł wilk. Dlatego to na niego skierował spojrzenie.
- To ty do mnie przemówiłeś prawda? – spytał się zwierzęcia choć czuł się z tym bardzo dziwnie. No bo jak to? Mówiący wilk?


Wyszczerzył kliska w jeszcze szerszym uśmiechu. No, uśmiechu dla niego. Dla innych niekoniecznie. Oblizał pysk, chowając język. Był w wybitnie dobrym nastroju. Dlatego też drow usłyszał mentalnie jego śmiech.
„A widzisz kogoś innego? Nieważne zresztą. Ważniejsze jest to, jakie masz zamiary?”- momentalnie zaczął poważnieć. Zabawa zabawą, ale swoje zrobić musiał. Cóż, i tak dziwnym było, że nie został rozpoznany, ale może przez tyle wieków istoty zapomniały już o nich? Nie, tamci ludzie bali się wejść do lasu. Po prostu ten mroczny był jakiś nieogarnięty. Jakiś taki inny. A może to, dlatego, że był mrocznym? Ciemne elfy niezwykle rzadko pojawiały się choćby na obrzeżach jego królestwa. Ciekawe. On jednak go nie wyedukuje w tej kwestii, tak widział to jeszcze zabawniej.


Poszerzenie paszczy w cale się nie podobało drowowi, od razu zaczął uważniej przyglądać się wilkowi i badać ruch jego mięśni.
Nie rozumiał tego śmiechu. Nawet poczuł się nieco urażony zachowaniem zwierzęcia, ale nie planował tego okazywać.
- Przykro mi ale pierwszy raz widzę wilka który mówi. – odpowiedział poważnie i nie śpiesząc się. Zauważył że Wilkowi bardzo zależy na wiedzy co tu robi. To było dziwne no ale nie zamierzał brać zwierzęcia za istotę za bardzo rozumną.
- Teraz chce zająć się skaleczeniami i chwilę odpocząć później dokończyć zadanie i wrócić skąd przybyłem. – odpowiedział mając nadzieję że zwierzę da mu spokój. Czuł się słaby a nie miał czasu na zbędne rozmowy.


Spojrzał na niego nieco jakby urażony.
„To czego was uczą w dzisiejszych czasach? A i masz rację, wykrwawiasz się”- spojrzał na ranę- „Jeśli tego pragniesz, pomogę ci. Wiedz jednak, że za każdą pomoc oczekuję zapłaty” - powiedział, już w lepszym nastroju. Cóż, obcy nie zagrażał jego lasowi jak i zwierzętom w nim bytującym, w końcu nie przyszedł na polowanie, więc mógł mu pomóc. Gdyby ten źle odpowiedział, już byłby martwy. Do tego wszystkiego, drow nic nie wiedział o istotach jego pokroju. Zapowiadało się ciekawie. Ach, gdyby dał się wyleczyć, to on nawet magii by nie użył, chcąc go leczyć na tyle wolno aby móc się z niego pośmiać. No i w końcu miał okazję porozmawiać z kimś. Pod tym względem mroczny tym bardziej wydawał mu się interesujący.


Wilk wydawał się być bardziej ciekawski niż niebezpieczny chyba dlatego drow postanowił mimo obecności zwierzęcia zająć się raną. Zresztą walczyć i tak by teraz nie dał radę.
[ Ryzyk fizyk. Ale że też mnie musiał spotkać taki los że zainteresował się mną magiczny wilk.]- zauważył w myślach w cale nie mając nic złego na myśli. No ale nie mogło sobie znaleźć lepszej chwili na pogadanki. Ostrzem przeciął spodnie które miał na sobie by móc dostać się do skóry. Odłożył sztylet obok by mieć go tuż pod ręką.
- Wybacz ale życie nauczyło mnie by nie przyjmować pomocy od nieznajomych, stamtąd skąd pochodzę to zapowiedź że ktoś wyznaczył cenę za twoje życie – odpowiedział i sam postanowił zająć się swoimi ranami. Z torby wyjął butelkę i wylał nieco na ranę. Alkochol odkaził nieco skaleczenie, ale to jeszcze mało. Musiał użyć czarów by wyleczyć skaleczenie. A kiedy to już zrobił był bardzo wycieńczony. Na tyle że tylko siłą woli był w stanie siedzieć. Gorzej tylko że zaraz po wyleczeniu poczuł się bardzo źle. Jakby czar poszedł nie tak bo od nogi zaczynał czuć potężny ból.
[- Przecież czar dobrze rzuciłem co jest?]- w myślach zaczął panikować. Ale nawet przez myśl mu nie przeszło by poprosić o pomoc. Drow nie był do tego przyzwyczajony. To dla jego rasy było gorsze od upokorzenia.



Fakt, wilk był ciekawski. Mroczny jednak nie wiedział, że stąpa on po tym świecie tak długo, że prawdopodobnie nawet przeżył jego rasę. Charakterem jednak da się nadrobić wszystko. Patrzył też uważnie na jego poczynania. No, do jednego momentu. Cóż, wilki jak i inne psowate, mają dość wrażliwy węch. A on niemal siedział na jego nogach. Ciekawą musiała być jego reakcja jak płyn został wylany.
„O fuuuu! Zabieraj to cholerstwo z dala ode mnie! Nienawidzę ognistej wody!”- wydarł się, jednocześnie rzucając się w bok, na ziemię i kładąc łapy na nosie. Zacisnął ślepia. Jakby nie patrzeć, nos piekł go na tyle, że ledwo to wytrzymywał. W końcu jednak się uspokoił. Otworzył jedno oko i spojrzał na poszkodowanego. Ewidentnie źle się działo. Czyżby nie wspomniał, że
strzała również mu śmierdziała?
„Dalej uważasz, że nie potrzebujesz pomocy? Jak tak dalej pójdzie to umrzesz. No chyba, że odetniesz sobie łapę lub znasz jakąś potężniejszą magię leczniczą, względnie znasz się na miksturach i masz je ze sobą, w co wątpię”- patrzył na niego, leżąc niemal przy jego stopach. Widział jak ten jest zmęczony, ale i tak chciał go złapać w swoją pułapkę. Teraz miał większą szansę. Nie chciał też mieć tu trupa, ale przecież nie zmusi go do pomocy samemu sobie. No, chyba go nie zmusi.

Michał i Allan Cz 82

Czując na sobie miękki szlafrok, który był przesycony miłym zapachem uśmiechnął się. Odwrócił się lekko i spojrzał na Michała. Założył szlafrok tak by się nie zsunął z jego ramion i zawiązał pasek. Pocałował go w policzek po czym ruszył w stronę drzwi od łazienki. Nie spodziewał się tego ze strony Michała, myślał, że będzie musiał go poprosić by poczekał chwilę lub coś takiego. Michał co raz bardziej go rozpieszcza, no ale Allan jakoś nie zamierzał oponować.
Gdy znalazł się już w sypialni zdjął z siebie bokserki i powiesił je na kaloryferze tak by wyschły. Chociaż znając jego to i tak pewnie o nich rano zapomni. Stwierdził, ze prezent da mu dopiero jutro, jak już najdą się w hotelu. Nie chciał robić tego teraz, chciał już znaleźć się w ciepłym łóżku z Michałem. Dlatego też zsunął z siebie szlafrok stając nago po czym po chwili był już w piżamie, którą mu sprezentował Michał. Stwierdził, że zaczeka na niego już w łóżku tak więc jak pomyślał tak zrobił i wsunął się pod kołdrę patrząc na drzwi czekając aż rajdowiec wejdzie. Jednak ciepło i wygoda sprawiły, że jego powieki stawały się co raz cięższe i zaczął już powoli przysypiać na siedząco nie zdając sobie nawet z tego sprawy, no i nie myślał nawet o tym, że dla rajdowca może się to wydać dziwne.


Pewne rzeczy przychodziły naturalnie. Zmiany też. Tak samo jak Allan walczył z demonami przeszłości, tak samo i osoba młodzika stawała się niepostrzeżenie ważna dla prawnika. Do tego stopnia że gospodarz już sam z siebie, z własnej inicjatywy myślał jak by było lepiej dla młodzika.
Kiedy chłopak zniknął za drzwiami rajdowiec na spokojnie opukał prysznic, włączył wywietrznik by zabrać zaparowane powietrze no i pozbierał rzeczy swego gościa. Tak więc z naręczem ubrań na ręku i z ręcznikiem w pasie Michał wszedł do swojej sypialni, widok śpiącego już Allana tylko go rozczulił.
- Nici z mojego pytania spryciarzu. Co się odwlecze to nie uciecze. - pomyślał odkładając rzeczy na krzesło. Sam podszedł do łóżka z drugiej strony i wykorzystując fakt że chłopak już drzemał za jego plecami zdjął miękką frotę i założył dół od piżamy.
Starając się nie obudzić chłopaka wślizgnął się pod pościel kładąc za plecami młodzika i obejmując go w pasie. Ciekaw był czy Allan dziś również się wdrapie na niego.
Na samo wspomnienie o takowej możliwości uśmiech pojawił się sam na wargach prawnika.


No najwidoczniej Allan zasnął, bo w miarę ocknął się w momencie gdy poczuł ciepło Michała. Jednak nie było tam gdzie być powinno. Był już przyzwyczajony, że ciało rajdowca grzeje jego przód tak więc coś mu wyraźnie nie pasowało. Zmarszczył brwi uchylając oczy. Odwrócił się bardzo powoli do Michała przodem i spojrzał na niego z tym swoim na wpół przytomnym wyrazem twarzy.
- Nie chcę tak spać. - Mruknął niezadowolony ponownie marszcząc brwi jakby nie rozumiejąc jakim cudem w ogóle się znaleźli w takiej pozycji. Dłonią obrócił go na plecy samemu bardzo leniwie wchodząc mu między nogi. Dopiero gdy poczuł, ze wszystko jest okey wtulił się w niego bardziej i mamrocząc coś pod noskiem zasnął ponownie w trybie natychmiastowym. Był naprawdę zmęczony i cieszył się zaznając w końcu spokoju i odpoczynku.
 


Prawda jest taka że to co się stało tu dziś w łóżku na zawsze pozostanie w pamięci Michała. To że chłopak się przebudził to pal licho. Ale to powolne przekręcenie się, to spojrzenie i słowa jakie powiedział rozwaliły prawnika. Gdyby nie duże pokłady samokontroli to już by się głośno zaśmiał na tą całą sytuację. I choć miał ochotę się podroczyć z młodzikiem i nie dać się od razu przekręcić, no ale jakoś tak szkoda mu było go rozbudzać dlatego dał się obrócić i wdrapać na siebie. Cierpliwie poczekał aż chłopak znalazł sobie najwygodniejszą pozycję. Co ciekawsze kolejne zastanowienie strzeliło rajdowcowi do głowy. Że też młodzik z taką łatwością i bez krępacij daje się wkąpać się w taką dwuznaczną pozycje. No ale nic to nie miało znaczenia. Objął chłopaka i wsłuchując się w jego oddech sam usnął.


Ta pozycja mimo dwuznaczności była naprawdę bardzo wygodna. Nie mówiąc już nawet o tym wspaniałym cieple, które dawał mu Michał podczas snu. Sam do końca nie wiedział dlaczego nie czuje z tego powodu krępacji, może zawsze jest zbyt zmęczony żeby się tym przejmować, albo po prostu zaczyna się przyzwyczajać do takiej bliskość drugiej osoby. No cóż póki co nie wiadomo.
I on miał ustawiony budzik w telefonie na godzinę za pięć 4. I gdy już nadeszła ta godzina z jego spodni zaczęły wydobywać się dźwięki, które zaczęły go przebudzać. Na szczęście Michał położył jego ubrania zaraz obok i dla tego tak dobrze słyszał dźwięk. Westchnął cicho po czym zaczął otwierać oczy. Bez większego problemu wstał z łóżka i wyłączył budzik w telefonie po czym przeciągnął się smacznie przez co przez chwile widać było jego goły brzuch. Spojrzał na rajdowca i uśmiechnął się siadając na brzegu łóżka. Wsunął dłoń w jego włosy badając ich miękkość po czym wysunął rękę. Czekał aż ten wstanie.


Michałowi w cale nie przeszkadzało to jak spali. Prawdę powiedziawszy to mu się to bardzo podobało, zwłaszcza dlatego że miał chłopaka przy sobie. I to nie chodziło konkretnie o Allana ale o drugą osobę. I choć prawnik za nic się nie przyzna, to bardzo lubi to wspólne spanie, dlatego kiedy brał chłopców z czerwonej kotary, zaznaczał że chłopak dopiero wróci rano albo nawet później. Powód? Bo po przyjemnym seksie Michał wtulał się w kochanków i tak właśnie usypiali. I choć mogło się to wydawać niewiarygodne, to tej nocy rajdowiec bardzo dobrze wiedział że chłopak zaczął się kręcić na nim. Budzik nie za bardzo go ruszył, ale brak przyjemnego ciężaru od raz go obudził. Z przyjemnością podziwiał detektywa jak ten się przeciąga. W końcu kiedy ten usiadł powrotem uśmiechnął się do niego.
- Cześć panie wygodnicka kochana marudo. - rzucił rozbawiony i wyjął dłoń z włosów by pocałować nadgarstek. Wykorzystując fakt że chłopak był nieco wyciągnięty w stronę rajdowca ten wpadł na dziwny pomysł. Uśmiechnął się złośliwie i z rozkoszą oblizał usta jakby miał zaraz zjeść coś dobrego.
- Chodź tu pijawko - rzucił i pociągnął go na siebie by od raz przykryć go na sobie kołdrą a następnie przekręcając się tak że Allan został zawinięty w pierzynę jak naleśnik.
- Wiesz że gdyby nie to, że mamy zaraz wyjazd to chętnie bym zacałował się tak byś nie miał czym oddychać. - dziecinne iskierki świadczyły że to taki wygłup.


Sam najchętniej by się jeszcze po wylegiwał w łóżku z Michałem no ale zaraz mieli już wyjechać. Pewnie się tylko ubiorą, może coś zjedzą i pojadą. Naprawdę nie mógł się już doczekać był bardzo szczęśliwy.
- Od razu, że maruda a niby kiedy ci marudziłem? - Mruknął w jego stronę gdy ten całował jego nadgarstek. Uśmiechnął się delikatnie widząc jego złośliwy uśmiech, wiedział,  ze ten coś kombinuje. No i nie zauważył nawet kiedy był zawinięty w kołdrę. Westchnął cicho wydostając się z niej. Spojrzał na Michała i cmoknął go w usta.
- To znów nawiązanie do tego, że za dużo pale? - Zapytał się z uśmiechem. Nie mogąc się jednak oprzeć pokusie zbliżył twarz do jego i znów połączył ich wargi w bardzo subtelnym pocałunku.


Może nie dziś ale jeszcze sobie odrobią tą sielankę poranną. Jak by na to nie patrzeć jechali przecież na cały tydzień w góry i to do gorących źródeł. Oj tak sama przyjemność czeka na nich z otwartymi ramionami.
- Nie pamiętasz? Ja tu się w nocy chciałem przytulić do plecków a tu jak na mnie spojrzałeś wzrokiem bazyliszka to myślałem że się zamknę w sobie. - rzucił urażonym głosem ale zaraz potem się zaśmiał kiedy dostał buziaka.
- Nie, do tego że mam ochotę cię zjeść, tak słodko wyglądałeś jak się przeciągałeś - wiedział że słowa typu „słodko wyglądałeś” działają nieco źle na Allana, ale w końcu trzeba i do tego chłopaka przyzwyczaić. Musnął zębami po skórze młodzika by w końcu zejść z łóżka i samemu się przeciągnąć.
Dobra jak mamy jechać to wstajemy towarzyszu.- rzucił z bardzo dziwnym akcentem. Nie był to nalot jego ojczystego. Ale coś jeszcze innego.


Wyraz zdziwienia i niezrozumienia na twarzy Allana mówił jednoznacznie, że nie przypomina sobie nic takiego. Coś tam mu świtało, niby, no ale nie mógł jakoś tego zebrać w całość. Nie spodziewał się, że byłby wstanie tak się zachować, no ale, musiał przyznać sam przed sobą, ze taka pozycja bardzo mu się podobała i przyzwyczaił się już do niej.
Westchnął tylko chcąc skomentować to jego słodko wyglądałeś ale stwierdził, że nie warto. Musi przywyknąć do tego, albo raczej, może pogodzić się z tym. Jedno drugiego nie wyklucza. I on w końcu wstał z łóżka po czym uśmiechnął się. Naprawdę bardzo się cieszył na ten wyjazd, czuł podekscytowanie tym ich wspólnym wyjazdem. Jednym słowem nie mógł się już doczekać.
- Idę się ubrać. - Mruknął w jego stronę w momencie gdy brał rzeczy. Dopiero teraz mu się przypomniało, że to Michał je tu przyniósł. No niestety, był zmęczony i to bardzo. Zgarnął potrzebne rzeczy i poszedł do łazienki się przebrać i odprawić poranną toaletę.



Mina jaką zrobił Allan świadczyła ze chłopak najwyraźniej musiał być bardzo śpiąc skoro nic nie pamięta. Wiec po co stresować detektywa? Nie było sensu ku temu i postanowił zatrzymać ten mały sekrecik dla siebie. Gorzej że to zaczęło rodzić w nim zastanowienie, czy Allan jak się rozkręci będzie choć nieco wyuzdany, czy może cały czas taka mała cnotka?
Aż idzie skomentować że prawnikowi tylko jedno w głowie. Tyle że niema czemu zaprzeczać. Michał był i jest maniakiem seksualnym co Ciekawsze on sam wątpił by to się kiedykolwiek zmieniło.
No ale w końcu trzeba było się zabrać za szykowanie. Przystał na propozycję by to młodzik się ubrał pierwszy. Sam za to planował obudzić śpiące w sypialni obok rodzeństwo.
Jednak gdy już miał iść zobaczył ręcznik na kaloryferze i bieliznę Allana. Banan samoczynnie pojawił się na ustach rajdowca. Zabierając obydwie rzeczy wyszedł na korytarz.
Oczywiście chwilę musiał poczekać i niejako przekonać detektywa że jego wtargnięcie to w nie jest pomysł robienia sobie żartów z chłopaka.
W końcu zguba trafiła do właściciela a on poszedł obudzić Des i Jakoba by następnie zająć łazienkę na parterze i ubrać się w wcześniej uszykowane ubranie.
Widząc że jeszcze nikt nie schodził na dół postanowił zająć się śniadaniem.
Nie planował szykować czegoś wykwintnego, zwykła jajecznica z kawałkami podsmażanych parówek. Do tego wyjął świeżo upieczony chleb z maszyny do pieczenia. Na koniec włączył wodę na herbatę czekając by domownicy i gość się zjawił.

Michał i Allan Cz 81

Zauważył kątem oka, że Michał jest już gotowy i teraz spokojnie na niego czeka. Co gorsza patrzy na niego, peszyło go to niezmiernie ale starał się nie zwracać na to uwagi. W końcu to Michał, w przyszłości mają razem uprawiać seks a on się wstydzi tego, że on się patrzy podczas rozbierania. Tak nie mogło być. Musi się przemóc przez to.
W końcu kiedy jego spodnie wylądowały na podłodze obok kupki reszty jego ubrań przyszedł czas na bluzkę. Przez chwilę stał zastanawiając się co zrobić i jak to zrobić by Michał jak najkrócej patrzył na blizny. Jednak rozmyślanie przerwał mu głos Michała. Spojrzał na niego nieco zarumieniony, ale tylko delikatnie. Ta sytuacja go bardzo krępowała.
Zastanowił się chwilę nad tym co Michał wykombinował ale ufał mu i wierzył, że nie będzie to nic nieprzyzwoitego i coś co nie spodobało by mu się. W związku z tym chwycił jego dłoń i powolutku podszedł do niego patrząc mu cały czas prosto w oczy.


To że Allan podszedł było wielkim plusem i nieważne że chwile się zawahał. Z jego przeszłością takie gesty to norma póki co. Może kiedyś mu to przejdzie ale nie wszystko na raz. Mając młodzika przy sobie przyciągnął go i oplótł ramionami.
- Przecież wiem jak wyglądasz i to co widzą moje oczy mi się bardzo podoba. - szepnął młodzikowi w ucho, po którym po chwili przejechał końcówką nosa. - I nie chodzi tu tylko o kształtny tyłek czy ładną buźkę - przesuną twarz w nieco w dół i do siebie by cmoknąć Allana w policzek. - Ale również to czego ty się tak wstydzisz. - Michał dotknął dłonią pleców najpierw przez koszulkę. A dopiero kiedy młodzik wiedział że tam są dłonie rajdowca miętoląc nieco materiał podciągnął do góry koszulkę. - Ta część tu też.


Uśmiechnął się delikatnie i wtulił się w jego ciało jakby chcąc przeprosić za to, że się przy nim wstydzi. Był świadom tego, że podoba się cały Michałowi ale przez kompleksy miał wrażenie, że właśnie jest wręcz odwrotnie. No ale właśnie taki jest urok kompleksów na punkcie swojego wyglądu.
Słuchał go uważnie mając nadzieję, że może jednak się przełamie i uwierzy w jego słowa. Niestety Allanowi nie chodziło tylko o plecy ale i o przód, który był w jeszcze gorszym stanie niż plecy. Ale co dziwne, słowa Michała zadziałały na niego kojąco i przez chwilę myślał na ten temat i w końcu minimalnie się odsuwając Chwycił bluzkę i ją ściągnął odrzucając na bok. Spojrzał teraz niewinnym spojrzeniem na Michała jakby chcąc wiedzieć jeszcze raz jaka jest jego reakcja na jego drobne, oszpecone ciałko.


Może i Michał nie miał kompleksów na temat swojego wyglądu, ale i on miał swoje mole które go podgryzały. Co prawda kłopoty rajdowca w porównaniu do detektywa były prawie niczym, dlatego tym bardziej starał się go rozumieć.
- Łatwo mi tak mówić a gorzej mu uwierzyć. - pomyślał widząc to wahanie na tej słodkiej buźce. Musnął ustami każdy z zarumienionych policzków a potem cmoknął w usta. Lecz to co zrobił było pomysłem chwili. Odwrócił Allana plecami do siebie tak by obydwoje stali przed dużym lustrem nad umywalkami. Firello przytulił się do młodzika oplatając go w pasie a swoją głowę przytulić do szyj kochanka, tyle że uprzednio musiał się nieco schylić.
- Spójrz w lustro - polecił w ramach wyjaśnienia na ten nagły zwrot akcji. Dopiero kiedy i młodzik na nie spojrzał Michał odwrócił głowę i ich spojrzenia spotkały się w odbiciu lustrzanym. - Wiesz co widzę kiedy na Ciebie patrzę? Młodego i zawziętego chłopaka który mi się od pierwszej chwili spodobał. Masz ładną delikatną skórę, a to że pod nią tańczą mięśnie kiedy się tylko poruszasz rozbudza we mnie wyobraźnie jak to będzie kiedy będę miał cię pod sobą. Jak pięknie wówczas będziesz się ruszał. Wiem że jestem niewyżyty, ale prawda jest taka że te szramy nic dla mnie nie zmieniają. - dopiero teraz przerwał kontakt wzrokowy, ale też tylko na chwilę. Nie odkręcając chłopaka podniósł mu podbródek i przekręcił w swoją stronę by móc pocałować Alana prosto w usta.


Wywrócił oczyma gdy Michał go pocałował w policzki, czuł, że są gorące, wiedział, ze się rumieni. Czuł naprawdę duże skrępowanie. O wiele bardzie wolał gdy był w ubraniach, czuł się wtedy pewnie, blizn nie było widać a one nie przypominały mu wtedy tego wszystkiego co się działo. Nie chciał na nie patrzeć i nie chciał by robił to też ktoś inny. Były dla niego oznaką i dowodem słabości, porażki i upokorzenia. Dobijały go jeszcze bardziej. Pamiętał doskonale w jaki sposób powstała każda z nich. Czy od noża, czy od kolców, od uderzeń. Pamiętał ból wiążący się z tym. Dał mu się odwrócić, bo nie wiedział, że jest za nimi lustro. Z początku nie wiedział o co chodzi i dopiero gdy usłyszał Michała uniósł głowę i zobaczył ich, razem. Wyglądali naprawdę jak para zakochanych. Jednak blizny psuły mu ten cały widok. Położył sobie prawą dłoń na lewym przed ramieniu w minimalny sposób zakrywając małą część tych, które były na jego brzuchu. Gdy ich oczy się spotkały poczuł ciepło w okolicy mostka. Bardzo przyjemne ale i takie dziwne. Inne. Czuł to już kiedyś i bardzo tego nie chciał.
W ciszy słuchał tego co rajdowiec miał mu do powiedzenia. Gdy już skończył i go pocałował Allan był jeszcze bardziej zarumieniony. Odwrócił się do niego przodem pogłębiając pocałunek jeszcze bardziej. Jego oczy były zamknięte. Zamknął je w momencie gdy poczuł, że się szklą. Nikt mu nigdy nie powiedział tego co Michał teraz. Był naprawdę bardzo szczęśliwy teraz. Uczucie krępacji nadal było, bo nie przywykł do takich komplementów, i tylko dla tego. Zakończył pocałunek i z delikatnym, ciepłym uśmiechem na ustach wtulił się w niego kładąc głowę na jego klacie.
- Dziękuję. - Szepnął cicho, ale wystarczająco by ten go usłyszał. Odkleił się od niego powoli i spojrzał na niego. Jego oczy były teraz wypełnione ciepłem. Chwycił jego dłoń i ruszył pod prysznic. Znów wykazał inicjatywę. Jednak nadal czuł, ze jego policzka są ciepłe, na szczęście już mniej niż przed chwilą. Nie przywykł do dziękowania, bardzo rzadko to robił tak sam z siebie.
Wszedł do kabiny czekając teraz tylko na Michała.
 


Niepewność była oczywistym uczuciem. Skoro młodzik miał obawę się rozebrać przy rajdowcu. Ale gospodarz nie robił z tego igły widły. Zwyczajnie nie zwracał na to uwagi co uważał za lepsze rozwiązanie niż nadmierne trzęsienie się nad detektywem. Przez co nawet nie dał mu zasłaniać swego ciała. Kiedy tylko Allan zaczął podnosić rękę od raz powstrzymał partnera trzymając potem jego rękę cały czas za dłoń.
Taki właśnie był Michał. Walnął prosto z mostu co też myśli i już. Gorzej dla detektywa, że gospodarz wziął buziaka jako nagrodę za jego staranie. Przez co jeszcze chętniej objął młodzika w pasie kiedy ten się odwrócił do niego.
- Dla takich chwil warto żyć - przeszło mu przez myśl słysząc to jedno ciche słowo.
- Wiesz po za tym patrzmy praktycznie na tą sytuacje, jak w deszczową noc będzie nam się nudzić a ja będę miał jeszcze zakaz ruszania twojego tyłeczka zawsze mogę się pobawić w wyszukiwanie konstelacji z twoich szram. Co prawda to najlepiej wychodzi na piegach ale wymyśli się nowe zasady gry. - odpowiedział żartem chcąc rozładować to całe napięcie.
Na szczęście Michał sam zaciągnął go pod prysznic. Bo po tym wszystkim Michał zamierzał czekać aż chłopak sam wykaże chęć kontynuowania kąpieli.
W kabinie od razu zaczął kręcić kurkami by puścić ciepłą wodę. Ba rajdowiec nawet był tak miły że to na swoich plecach dobierał prawidłową temperaturę strumienia.
- No dobra panie detektywie, a teraz kara z głuptasiowate myślenie. A mianowicie to ja Ciebie myje. - rozbawienie i wesołość z jaką to powiedział rajdowiec raczej nie zapowiadała że ma być to coś erotycznego. Albo przynajmniej nie aż za bardzo, mimo wszystko to był Michał.


Allan zaśmiał się cicho słysząc pomysł Michała. Oczywiście wiedział, że to żart. Nawet tak szczerze powiedziawszy to go rozbawił. Ale mimo wszystko mruknął sobie pod nosem:
- Idiota. - Jednak wypowiedział to w taki ciepły sposób, że od razu było wiadome, że nie jest to tak na poważnie. W sumie to się nawet zdziwił, że go to rozśmieszył. Może to przez napięcie, bo zazwyczaj na samo wspomnienie blizn czuł nieprzyjemny dreszcz, a teraz nic.
Uśmiechnął się widząc jak na sobie dobiera odpowiednią temperaturę wody. Nadal trochę się zastanawiał dlaczego Michał jest do niego taki dobry i miły, w końcu Allan zrobił naprawdę w życiu wiele złego, zasłużył sobie na dobroć innej osoby? Jak widać tak.
- Ewentualnie . - Westchnął po czym spojrzał mu w oczy po raz kolejny. Uniósł sie delikatnie na palcach i pocałował rajdowca w usta. Wpierw delikatnie muskał jego wargi by następnie pogłębić pocałunek, robił to stopniowo i powoli. Przypomniało mu się od razu to w jaki sposób całowali się ostatnio. To było naprawdę przyjemne i jak to wtedy określił magiczne. Teraz miał bardzo podobne odczucia. Dłonie położył na jego karku wpierw delikatnie po nim jeżdżąc palcami ale zaraz po chwili przestał przypominając sobie jak to na niego działa. Po chwili odsunął się delikatnie od niego na nowo rozpoczynając kontakt wzrokowy.


- Ale za to tylko dla Ciebie - opowiedział dumnie, chyba nawet nie do końca myśląc co tak naprawdę powiedział. Przecież to tak zabrzmiało jakby Michał właśnie przyznał się do bycia na wyłączność dla młodzika.
Słysząc odpowiedz Allana, rajdowiec zmarszczył zabawnie nos i parodycznie poruszył ustami w słowo „ewentualnie” ale kiwając przy tym głową na boki. Jednak kiedy tylko młodzik przybliżał się do pocałunku nieco spoważniał pozwalając sobie na przyjemną konsumpcję słodkich ust.
Jednak kiedy chłopak chciał się odsunąć nie dał mu. Mimo iż ich usta się nie stykały nie zwiększał odległości. Jedną ręką trzymając go w pasie, wolną wziął dłoń Allana i umieścił sobie powrotem na szyi.
- Nie przestawaj. - poprosił słodko, samemu sięgając po gąbkę. Majstrując za plecami detektywa, nalał na czuja żel na gąbkę i zaczął jeździć powoli po plecach młodzika. Po chwili przeszedł na ramiona i ręce młodzika.


Oczywiście bardzo szybko wyłapał to co powiedział Michał i musiał sam przed sobą przyznać, że mu się to spodobało. No ale póki co nie zamierzał tego komentować. Nie wiedział by nawet jak. Gdyby odpowiedział "To dobrze" albo "To się cieszę" to mogło by być dziwne dla rajdowca tak więc komentarz zostawił tylko dla siebie.
Pocałował go w policzek z uśmiechem słysząc, żę ma nie przestawać. Czuł, że ten coś kombinuje za jego plecami i dopiero w momencie gdy poczuł, że jest to gąbka pocałował go. Bardzo delikatnie i czule, tak jak przed chwilą. Jednak przy jego karku nie majstrował, trzymał tam tylko spokojnie dłonie, tylko co jakiś czas czule przejechał po nim kciukiem.
Prysznic minął im całkiem szybko. Nawet nie czuł się aż tak źle z tym,  że Michał go myje. Nie przekraczał granic, a jego dotyk był bardzo delikatny więc niepewność szybko przeszła. Po tym jak Michał go umył on zajął się nim biorąc od niego gąbkę.
Przerwał pocałunek delikatnie przygryzając jego dolną wargę, miał już taki odruch najwyraźniej, bo robił to co raz częściej.
- Chodźmy już spać. - Powiedział gdy obaj już byli umyci, Allan ziewnął zasłaniając usta dłonią. A to tylko dowodziło tego, że jest senny. Otworzył drzwi od kabiny i wyszedł.



No cóż Michał nie narzekał na pocałunek bo był przyjemny, a on sam nie sprecyzował co ma być kontynuowane. A prawda była taka że rajdowcowi chodziło o samo drapanie na karku. - No ale nie narzekajmy i cieszmy się co mamy.- pomyślał o obecnej sytuacji. Również gospodarz nie protestował kiedy to Allan zabrał mu gąbkę.
Jak zwykle czując zęby na sobie usta prawnika jakoś tak automatycznie wygięły się w uśmiech. A jakieś zastanowienie zaczęło się rodzić w głowie ale jak na razie tam pozostało. Później o to miał zapytać.
Jasne, jestem za - odpowiedział wychodząc za młodzikiem i kiedy tylko byli na zewnątrz opatulił detektywa swoim szlafrokiem.
- Idź się przebrać a ja zaraz przyjdę. - zaproponował by dać czas chłopakowi na przebranie się na spokojnie

Michał i Allan Cz 80

Spojrzał na niego kątem oka słysząc określenie go słodziakiem ale nic już na to nie powiedział, po co miał mu mówić, że tak nie jest skoro ten i tak będzie tak mówić? Bezsensu.
To, że niedługo idą spać cieszyło go. Sam był już wyczerpany i najchętniej poszedł by już teraz ale wtedy mogło by się to wydać innym trochę nie tak. A to, że ma koszmary wydawało mu się trochę mało dojrzałe. Spojrzał na Michała i pocałował go jeszcze przelotnie w usta.
- A czemu jedziemy dwoma samochodami? - Zapytał się spoglądając na Michała tym samym wchodząc do kuchni gdzie kolacja była już prawie gotowa. On sam pewnie zje coś na postojach na stacji, mu dużo nie było potrzeba. Z resztą było to po nim widać.
 


Michał wiedział dobitnie że takie słowa ruszają chłopaka, ale to że młodzik nawet nie skomentował zaczepki wydało się dziwne. Gospodarz postanowił się nieco przyjdzie baczniej swojemu gościowi, a gdyby miało to nic nie dać to spytać go kiedy już będą sami.
O ile Allan myślał że po buziaku może od tak sobie odejść to był w błędzie. Michał od razu zagarnął go do siebie ramieniem i tak obejmując w pasie weszli do kuchni gdzie Des nakładała na talerze.

- Allan na pewno z nami nie zjesz choć trochę? - to nie brzmiało jak naciąganie czy kuszenie, ale czysta matczyna troska, a to dość niezwykłe u kobietki w tak młodym wieku.
- Des. . - wypowiedziane imię blondynki przez brata miało ją jakby przyporządkować bo w sumie detektyw już podziękował za jedzenie.
- No co. Przecież tylko pytam się czy nie zmienił zdania, może go zapach jednak skusi. - wytłumaczyła się dziewczyna a słysząc zadane pytanie spojrzała to na krewnego to na rajdowca.
- Mówiąc wprost, nie możemy się zdecydować którym samochodem jechać - odpowiedział Jakomb robiąc nieco zmieszaną minę. No cóż powód nie był za bystry.


Nieco skrępowany wszedł z Michałem w taki sposób do kuchni. Czuł się z tym dziwnie, no bo rzadko tak ze sobą chodzili i nie miał jak przywyknąć do tego, nie mówiąc już nawet o tym, że teraz mieli świadków. Na szczęście dla nich to wszystko było normalne. Nie patrzyli na nich jakoś tak dziwnie tylko ze spokojem.
Uśmiechnął się do dziewczyny trochę zrezygnowany. Chciał już odpowiedzieć, ze naprawdę nic nie chce ale Jakob go uprzedził. Aczkolwiek bardzo mu się podobał ton w jakim Des wymówiła te słowa. Naprawdę bardzo rzadko doznawał takiej matczynej troski więc poczuł takie miłe ciepło w klatce piersiowej.
- A zrobiła byś mi może herbatę? - Zapytał się nie chcąc się jakby tak panoszyć w nieswoim domu. Gdyby miał pewne przyzwolenie od razu by sam sobie zrobił aczkolwiek teraz nie czuł pewności. Allan zaśmiał się cicho.
- I dlatego jedziecie dwoma? - Zapytał się rozbawiony. No tak nie ma to jak dobry kompromis. Usiadł również przy stole ale w miejscu gdzie nie było przygotowanego talerza.
 


Des taka już była, jak na kimś jej zależało to stawała się po trochu dla tej osoby matką, siostrą i przyjaciółką. Niechybnie stanowisko drugiej połówki w sercu dziewczyny było już zajęte.
- Jasne że mogę. Jakaś smakowa czy zwykła czarna herbata? - wolała o to spytać, bo sama wolała dość fantazyjne słodkie mieszanki, a za to Jakob pijał tylko zieloną.
- Niechybnie - dopowiedział blondyn przysuwając się do stołu.
- Chodzi o to że Jakob jest tym praktycznym i chce jechać Wanem ale ja za bardzo nie chce, no bo to odbiera frajdę jazdy. Nie mówię że to złe auto. Sami go remontowaliśmy i przerabialiśmy, ale ja za bardzo lubię swoje zabaweczki. - tłumaczenie Michała było nieco naciągane i skomplikowane, jednak żadne z rodzeństwa nie dało wiary w te słowa.
Des stawiając kubek herbaty przed Allanem podparła się pod bok i spojrzała krytycznie na gospodarza.

- Michaś bądź łaskaw i przestań piepszyć. Powiedz wprost że chcesz się pokazać a Wan do obrazku bogatego i przystojnego prawnika za bardzo Ci nie pasuje. - trafna uwaga odebrała mowę rajdowcowi, i detektyw mógł być świadkiem jak Firello po raz pierwszy lekko się czerwieni.


Zastanowił się chwilę po czym odparł, że wolałby jednak smakową. Lubił równe smaki herbat, wprawiało go to zazwyczaj w dobry nastrój. No a teraz to już lepszy nastrój nie był możliwy. Bardzo się cieszył na ten wspólny wyjazd. Spędzą razem bardzo dużo czasu. Gdy dwa dni temu spotkał się z Tomem i mu opowiedział o tym wyjeździe ten był dziwnie uśmiechnięty. Był po prostu zadowolony z tego, że detektyw w końcu się jakoś udziela społecznie a nie tylko pracuje czy ogranicza się do przyjaźni tylko z nim. A skąd Allan to wie? Tom mu to po prostu powiedział.
Podziękował dziewczynie za herbatę w między czasie słuchając Michała. Coś mu tu nie pasowało no ale nie zamierzał się odzywać. Jednak Des wypowiedziała chyba już wszystko co rodziło się w jego główce. Spojrzał na rajdowca chcąc wiedzieć jaka jest jego reakcja na to i w tym momencie omal nie zakrztusił się herbatą, no ale kaszlnął cicho po przełknięciu jej. Michał w tym momencie z tymi rumieńcami wyglądał naprawdę, no ciężko było mu to określić ale no podobało mu się to co widział. Uśmiechnął się delikatnie, chyba teraz wiedział dlaczego Michał reaguje tak na Allana gdy ten się rumieni. Jednak wydawało mu się, że on z nimi nie wygląda tak jak Michał w tej chwili.
 


Ciężkie milczenie się pojawiło i najwyraźniej Michał nie był tym który zamierza je przerwać. Wolał nic nie mówić by się nie skompromitować. No ale cóż taka była prawda. Chciał się godnie zaprezentować. Sobie tłumaczył że niby przed ludźmi ale prawda była taka że chciał tego ze względu na Allana.
Rajdowiec jakby nie pamiętając co też przed chwilą powiedział zabrał się za jedzenie kolacji. Jakob siedzący z naprzeciwko detektywa tylko uśmiechnął się pod nosem hamując śmiech. Skupianie się na posiłku bardzo dobrze mu szło. No bo to że Des przejrzała wymówki rajdowca to było oczywiste. Ta trójka zna się od najmłodszych lat. Można powiedzieć że znają się jak łyse konie.
Blondynka tylko triumfalnie kiwnęła głową i spojrzała na Allana. I zamiast dać rozwinąć się ciszy spytała czy Allanowi smakuje napar. Dopiero gdy ten dał odpowiedz wyjaśniała że to taki jej szalony pomysł bowiem było to połączenie białej herbaty z kawałkami suszonego toffi.
Później już kolacja ruszyła i całkiem szybko poszła. Nawet Michał zapomniał o swojej wpadce i brał udział w dyskusji o tym co też muszą odwiedzić w gorących źródłach.
Kiedy posiłek już się zakończył, naczynia wylądowały w zmywarce a resztki jedzenia w lodówce. Michał pożegnał się z rodzeństwem które poszło spać do sypialni gościnnej, a rajdowiec znów zagarniając młodzika pod swój bok skierował się z nim swojej sypialni. Na łóżku Michała już był przygotowany ten sam zestaw co ostatnio. Tyle ze wyprany i ładnie wyprasowany.


Jakby nie patrzeć kolacja mu raz dwa przeleciała. Oczywiście i on udzielał się w dyskusjach na temat co mogą odwiedzić popijając przy tym herbatę, którą sprezentowała mu dziewczyna. Oczywiście powiedział jej, że to naprawdę bardzo dobrze. Sam jakoś nie czuł potrzeby by eksperymentować z ziołami i innymi dodatkami.
Gdy już na stole nic nie zostało Allan uśmiechnął się sam do siebie czując, że już zaraz wyśpi się po raz pierwszy od dłuższego czasu. Z resztą pewnie gdyby nie już wyczerpanie Allana, to nie mógł by dziś z łatwością zasnąć. Oczywiście przez podekscytowanie wyjazdem. W sumie to nawet mu odpowiadało to, że będzie jechał sam na sam z Michałem. Będą mieli dość sporo czasu do rozmowy i na pewno zbliżą się ze sobą. A na tym mu najbardziej zależało.
Wtulił się w bok Michała gdy szli do sypialni, nawet całkiem miłe było takie chodzenie.
- Idziemy teraz pod prysznic czy jak wstaniemy? - Zapytał się wchodząc do sypialni. Specjalnie użył liczby mnogiej. wiedział, że musi się przełamywać, niezbyt mu to pasowało no ale niestety, jak mus to mus. Widząc piżamę uśmiechnął się delikatnie.


Iście razem z Allanem tak obok siebie było przyjemne i naprawdę żałował nieco że nie mogą tak cały czas. To nie było jakieś obściskiwanie się, ale łagodne ułożenie ręki na przeciwnym boku.
Ale w umyśle rajdowca już się kreowało jedno słowo opisujące stosunek do detektywa. A mianowicie? „MOJE”.
Mężczyzna nieświadomie zaczął spostrzegać Allana jako nie tyle co jego własność tylko że on ma prawo do młodzika i za nic nie da go sobie odebrać.
Tym bardziej ucieszyło go pytanie gościa. Bowiem liczbę mnogą tych słów wychwycił od razu.
- Jeśli mam być szczery to lepiej teraz, rano może być nieco pośpiechu i niepotrzebnej wrzawy. A teraz jest jeszcze takie delikatne rozleniwienie. - Zresztą prawda jest też taka że rano prysznic miałby tylko funkcję mycia. Teraz za to rajdowiec będzie się mógł na chwilę przykleić do chłopaka i pokonać jego kolejne obawy związane z przeszłością.


Allan wychwycił radość z tego faktu, że sam zaproponował takie coś. I poczuł się trak jakoś inaczej. Sprawił coś miłego osobie, która jest mu powiedzmy bliska. Czuł się taki zadowolony z tego faktu, że to nie jest tak, że to Michał sprawia mu tylko uciechę ale sam również wychodzi z inicjatywą.
Uśmiechnął się do niego i odkleił się od jego boku odwracając się i idąc w stronę łazienki. Oczywiście złączył ich dłonie idąc z nim za rękę.
- Ale od razu uprzedzam, że ja będę w bokserkach i to się póki co nie zmieni. - Powiedział pewnym siebie głosem otwierając drzwi do łazienki. Wszedł do niej i zaczął rozpinać bluzę. Trochę się teraz krępował rozbierać się przy Michale. Czuł na sobie jego wzrok. Peszyło go to. Zdjął skórzane rękawiczki z palcami w sumie to nie musi ich już nosić. Des wie, Michał wie a Jakob czemu ma nie wiedzieć. Co ciekawe na palcu Allana był pierścionek, srebrny, zwykły trochę nawet przypominający obrączkę. Ale detektyw już wcześniej miewał pierścionki na dłoniach więc ten nie powinien się wydać podejrzany Michałowi i chciał by tak było. Dla jakby nie poznaki na drugiej dłoni tez miał jakiś tam pierścień ale bardziej przypominający sygnet. Rozpiął spodnie mając na górze jeszcze bluzkę. Chciał poczekać z jej zdjęciem aż Michał nie będzie patrzeć. Teraz jak już wiedział, że podoba się rajdowcowi to nie chciał by ten patrzył na jego szramy.



Radość przy Allanie nigdy nie była tłumiona. A powodem do tego był fakt że to co razem robili krok po kroku przybliżał ich do siebie.
Różnica w zachowaniu chłopaka była widoczna i to bez głębszego wpatrywania się co też było wielkim sukcesem dla detektywa. Bez szemrania dał się poprowadzić do łazienki i uważnie słuchał tego co mówi młodzik. To że będzie jakieś ale się spodziewał. Jednak owe ultimatum było jak najbardziej do przyjęcia i choć dawało możliwość pewnego luzu względem siebie to z jak na razie wolał nie peszyć swego gościa.
W łazience Michał również zaczął się rozbierać. Ale jako że miał miej ubrań już po krótkiej chwili był w samych spodenkach. Początkowo tylko dyskretnie i od czasu do czasu spojrzał na młodzika, jednak kiedy gospodarz był już gotów do wzięcia prysznica a Allan właśnie ściągał spodnie, ten zaczął mu się przyglądać. Co prawda Michał zauważał taki szczegóły jak biżuteria, ale ona sama wartości dla niego nie miała. No rozumiał noszenie krzyża czy medaliku z jakimś świętym, ale tak po za tymi wyjątkami były to tylko ozdóbki.
To że Allan wstydził się swoich szram na plecach rajdowiec już wiedział i bardzo dobrze rozumiał czemu detektyw nie zdejmuje jeszcze koszulki. Kiedy spodnie młodzika wylądowały na reszcie ubrać Michał postanowił wkroczyć nieco do akcji.
- Allan - wypowiadając imię swego gościa chciał by ten spojrzał w jego stronę. To co chłopak zobaczył to dłoń rajdowca wyciągnięta w jego stronę. - Podejdź do mnie, proszę. - w głowie prawnika zrodził się niecodzienny pomysł. Pytanie tylko czy młodzik będzie skory do współpracy.

Michał i Allan Cz 79

Uśmiechnął się podejrzewając to. W końcu mało osób nie palących toleruje dym. Zwłaszcza, że palacze są już przyzwyczajeni do tego specyficznego zapachu i nie drażni ich, natomiast osoby bierne to zdecydowanie tak.
Wstał od stołu.
- No to chodź. - Powiedział do Michała, sam w końcu powiedział, żeby razem wyszli. Mógł iść sam, nie przeszkadzałoby mu to, no ale skoro idą razem to okey. Zaczął się kierować w stronę korytarza uważając, że na dworze jest zdrowiej palić. Wiele osób palących sobie tak żartowało no ale coś w tym było. Nie założył na siebie nawet płaszcza tylko po prostu wyszedł stojąc z lekkim drżeniem ciała na dworze. U niego papieros to chwila moment więc nie widział potrzeby by się specjalnie ubierać. Naprawdę nie mógł się doczekać ich wspólnego wyjazdu, był podekscytowany tym.


Michał wstając od stołu specjalnie przeszedł koło blondynki by specjalnie strzelić dziewczynie ze ścierki w tyłek. Oczywiście po chwili dało się słyszeć jakąś wiązankę słów w tym języku którym często posługiwał się rajdowiec. No ale w końcu obydwoje byli po chwili na zewnątrz.
Gospodarz tylko patrzył na młodzika z uśmiechem.
- Ucieszy cię fakt że w hotelu gdzie się zatrzymaliśmy można palić. A że nie będziemy razem z tymi marudami to będziesz mógł palić do woli. - odparł zsypując śnieg w poręczy o którą się po chwili oparł. - Powiedz czy tylko ja jestem trzepnięty czy ty też nie możesz się doczekać tego wyjazdu? - spytał wypuszczając parę z ust jakby to był dym od papierosa.


Allan odpalił papierosa spoglądając ukradkiem na Michała. Schował zapalniczkę do kieszeni.
- No ja mam nadzieję, że będzie można, nigdy nie wiadomo. - Mruknął niezbyt ufając ofertom hoteli. Uważał, że w każdym słowie jest jakiś haczyk, czy jak kto woli kruczek. Czując powiew zimna zadrżał. Było naprawdę zimno. Nie myśląc zbyt długo podszedł do Michała i przytulił się do jego boku chcąc poczuć chociaż trochę ciepła na takim mrozie. No cóż dla niego to był mróz ale nie było dużo na minusie może minus 2 góra.
- Ja też nie mogę się doczekać, nie jesteś jedyny. - Powiedział z uśmiechem paląc nadal papierosa. Tak, to prawda, nie mógł się już odczekać.
- I nie żebym był pesymistą ale mam nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze. - Westchnął mając jednocześnie jakieś głupie przeczucie, że coś będzie nie tak. No ale pewnie jest przewrażliwiony.


- No weź, upewniałem się czy w pokojach można palić. Bo jakoś nie wyobrażałem sobie Ciebie biegającego co chwilę na fajka do palarni w piwnicy albo na dwór. - odpowiedział nieco urażonym głosem. Przecież nie pozwolił by na to by dla uczestników wyjazdu były jakieś nieudogodnienia.
Nieco się zaskoczył tym przycupnięciem obok. Bliskość detektywa wręcz od raz wywoływała w nich chęć przytulenia, tyle że teraz byli na dworze. Rozejrzał się bacznie. Ulica wyglądała na opuszczoną a oni przecież nie zapalali światła wychodząc na ganek tak więc jakby nieco przełamując swoje własne zasady. Odbił się od murka i ustał plecami do ulicy zasłaniając tym samym Allana od wiatru wiejącego mu w twarz.
- Słodki zmarźlak. - mruknął cicho cmokając chłopaka w czubek głowy. Tyle że to tylko pogorszyło nieco sytuacje dla Michała. Mając młodzika w tak bliskiej odległości miał nieodpartą pokusę objęcia go.
- Na pewno będzie, Des mi jeszcze pomagała dograć pewną niespodziankę, więc nie pozwolę by coś nam popsuło ten wyjazd. - najwyraźniej Firellowi bardzo zależało na tym odpoczynku.


- Dzięki. - Powiedział chcąc nieco pocieszyć Michała. Nie spodziewał się, że ten zadba o takie szczegóły i to jeszcze odnośnie detektywa. Był mu za to wdzięczny. Jemu samemu nie uśmiechało by się chodzenie do palarni a tym bardziej na dwór.
Było już ciemno więc wątpił by ktokolwiek ich widział. Allan upewnił się o tym nim przytulił się do rajdowca. Nie chciał by ten miał przechlapane z jego powodu tak więc był ostrożny.
Uśmiechnął się delikatnie do niego jakby dziękując za zrobienie z siebie blokady przed nieprzyjemnym wiatrem. Jego policzki były już całe czerwone od chłodu tak jak i prawa dłoń, w której trzymał papierosa. Lewą miał w kieszeni bluzy.
- Niespodziankę? Jaką? - Zapytał się głupio w nadziei, że głupota tego pytania z ust Allana wyda się Michałowi słodka i mu powie. No cóż, trzeba sobie jakoś radzić, bo był ciekaw tego co planuje rajdowiec.


Michał tylko wywrócił oczami, co wcale nie oznaczało jakiegoś niezadowolenia. Raczej rozbawienie lekkie tym o czym właśnie rozmawiali. Jednak kiedy tylko zobaczył ten powalający uśmiech zaśmiał się pod nosem.
- A mówił Ci ktoś że niespodzianka nie będzie już niespodzianką jeśli osoba dla której głównie jest ona opracowana wyjdzie na jaw. - odpowiedział nieco filozoficznie a kiedy Allan zaciągnął się papierosem zwyczajnie nie mógł się powstrzymać przed schyleniem się i pocałowaniu tych malinowych ust.
- Będę złośliwy i powiem że jak się ze mną prześpisz to Ci powiem. - rzucił z cwanym uśmiechem. No cóż jakiego innego targu można było się spodziewać po takim zboczuchu jak rajdowiec.


Detektyw nie lubił niespodzianek, wolał gdy wszystko było jasne i lubił wiedzieć o wszystkim. A teraz nie dość,  że nie wie nic na ten temat, to jeszcze ma świadomość, że ma o czymś nie wiedzieć, a to było jeszcze gorsze.
Czując usta na swoich wargach mając jeszcze dym w płucach przedłużył pocałunek po czym wpuścił dym w usta Michała. Z tego co pamiętał to jest to palenie po studencku. Oszczędnie. Naprawdę mu brakowało Michała przez ten ostatni czas i teraz czuł się bardzo dobrze. Jego samopoczucie było bardzo dobre nawet pomimo niewyspania.
Odwrócił teatralnie głowę w bok w geście obrażenia zakładając dłonie na biodra.
- Pff. Zbok. - Powiedział spoglądając na niego kątem oka nadal udając bardzo urażonego ale uśmiech, który wpłyną na jego usta zaraz po tym był zdradziecki. Zbyt się cieszył z tego wyjazdu i z powodu bliskości Michała by przejąć się takim czymś, z resztą prędzej czy później się dowie. Dopalił papierosa po czym "wystrzelił go" z palców na sam dół schodów prosto w śnieg.
- W ramach kary za to co powiedziałeś trochę ci po śmiecę - Powiedział po czym unosząc się lekko na palcach pocałował Michała w usta. Odwrócił się otwierając drzwi.


Prawda była taka że Michał chciał by chłopaka zżerała troczę ciekawość wycieczka do niezamarzniętego wodospadu i pobliskich gorących źródeł miała być tylko dla nich dwoje. Tak więc nie mógł od tak o tym mówić, nawet Des i Jakob o niczym nie wiedzieli.
I choć miny obrażalskiego, jaką Allan wykonał to i tak rajdowiec dobrze wiedział że chłopak się tylko droczy.
- No ładnie, nie dość że małe i zadziorne to jeszcze bałaganiarz.- rzucił złośliwie wiedząc ze to musi ruszyć chłopaka. - Jeszcze chwila a zastanowię się nad przerzuceniem przez kolano i daniu porządnie w tyłek. A wiem że jest bo czym klaskać. - najwyraźniej żarty Michała cały czas się trzymały.


Allan nie potrzebował do szczęścia niespodzianek. I tak już był szczęśliwy, nie mogąc się doczekać wyjazdu. Pewnie trochę się zżyje z Des i może nawet Jakobem, nie mówiąc nic nawet o Michale. Będą sami w jednym pokoju, może te myśli go trochę zawstydzały ale chciał by łóżko tudzież mata były dwuosobowe. I tak pewnie mimo wszystkiego spałby z Michałem w taki sposób jak zawsze.
- Nie jestem mały. Mój wzrost jest odpowiedni, to ty jesteś jakiś wyrośnięty. - Mruknął w jego stronę marszcząc brwi jakby na poważnie się nad tym zastanawiał. No cóż, mówił to co myślał.
- Jak widać, ja się do tego nie wyrywam . - Westchnął ale mimo to uśmiechnął się, miał naprawdę bardzo dobry humor. Wszedł do środka zdejmując buty. Nagły napływ ciepła bardzo mu się spodobał i aż cicho mruknął z zadowolenia. Odwrócił się czekając na Michała aż wejdzie.



Wspólne wyjazdy zawsze zbliżały ludzi więc te kilka dni razem spędzone na pewno wyjdzie im na dobre. O ile oczywiście Michał i Allan się nie pokłócą wcześniej przez niektóre żarty rajdowca. Bo taka sytuacja też przecież jest prawdopodobna.
Odpowiedź detektywa na rzucone słówka gospodarza była nieco śmieszna ale uznał że koniec tego dobrego.
- Oczywiście słodziaku - prawnik odpowiedział lekko i przechodząc koło Allana poczochrał mu włosy.
- Miło się żartuje ale po kolacji idziemy spać pobudkę mamy na 4 więc dobrze by było by kierowcy się wyspali. - tymi słowami zasugerował że nie jadę jednym samochodem.

Michał i Allan Cz 78

Allan również w momencie gdy poczuł jego bliskość zaczął się uspokajać. Stres minął. Ale w jego brzuchu nadal pozostało takie dziwne uczucie, co prawda było to minimalne aczkolwiek przeszkadzało mu to, bo nie wiedział co to jest. Póki co był zbyt zajęty pocałunkiem by skupić się na tym uczuciu. Sam swoje dłonie złączył na karku Michała ale nic po za trzymaniem ich tam nie robił. Po tym co było ostatnio wolał już nie. Jemu samemu bardzo podobało się to delikatnie masowanie. Przez to aż zamruczał w jego usta. Oj naprawdę mu brakowało tego ciepła i bliskości. Dziś pewnie zaśnie w trybie natychmiastowym w końcu dużo to on sobie nie pospał. Dziwiło go to, że było mu tak dobrze przy Michale. Wydawało mu się, że sam nigdy nie był jakiś taki spragniony drugiej osoby, że nie potrafi być miły, śmiać się i uśmiechać tak często. Ale Michał mu to dał i jeszcze wiele, wiele więcej.


Słysząc to mruknięcie młodzika, aż uśmiechnął się kiedy całował Allana. W końcu powoli przerwał połączenie ich ust by móc spojrzeć mu w oczy,
- Wiesz mi za takie zachowanie mógłbym po prostu cię zjeść. - i jeśli ktoś miał wątpliwości to nie chodziło tu tylko o konsumpcję kulinarną. Pożądanie wprost biło z oczu rajdowca. Przejechał on jeszcze językiem po dolnej wardze by w końcu się nieco odsunąć od detektywa.
- Rozbieraj się bo nawet nie dałem Ci szansy zdjęcia kurtki.- powiedział opierając się o szafę i zwyczajnie patrząc na młodzika.

- No w końcu można przyjść się przywitać. - rzuciła dziewczyna kiedy wychyliła się z salonu. I choć Michał zmroził ją spojrzeniem ta najwyraźniej nie zwracała na niego uwagi. Podeszła do Allana i przytuliła się do niego.
- Jak tam po świętach - spytała dając się rozebrać chłopakowi. Jakob też się przywitał ale tylko skinieniem głowy bo kiedy wchodził do kuchni miał ręce pełne naczyń. Najwyraźniej było tu jakieś sprzątanie.


Uśmiechnął się tylko do niego komentując to tylko w myślach. No ale cóż ma zrobić, od początku wiedział, że Michał chce uprawiać z nim seks więc już niezbyt dziwiło go takie zachowanie, najwyraźniej zaczął się już przyzwyczajać. Nawet nie zwrócił uwagi kiedy. Zastanawiał się też kiedy dać Michałowi prezent ale stwierdził, że zrobi to albo dziś wieczorem albo już na wyjeździe. Po co się spieszyć.
Gdy ten przejechał językiem po jego wardze Allan delikatnie przygryzł jego język, nie miało prawa to boleć, zrobił to tylko i wyłącznie by się podroczyć. Trochę brakowało mu tego w czasie świąt.
- Widać dość ci się spieszyło. Czyżbyś się stęsknił? - - Zapytał się ze złośliwym uśmieszkiem zaczynając rozpinać płaszcz. Usłyszał głos dziewczyny i uśmiechnął się do niej obejmując ją ramionami. Odwzajemnił skinienie Jakoba po czym wrócił do rozpinania kurtki.
- Strasznie drętwo. No ale na szczęście szybko mi to minęło. A wy jak spędziliście święta? - Zapytał się patrząc na Des i na Michała zawieszając płaszcz na haku. Dołożył do tego również szal. Przy swojej bluzie podciągnął rękawy do łokci a zamek rozpiął. Rozwiązał buty i zdjął je z nóg prostując się tym samym.


Michał jednak nie był z tych co zaprzeczają tęsknoty. Przecież można tęsknić od tak zwyczajnie.
-A masz ku temu wątpliwości? - odrzucił z lekkim zdziwieniem, że chłopak w ogóle może mieć takie podejrzenia. I choć Des była zaskoczona aż taką szczerością przyjaciela wolała jednak nic nie komentować by móc bliżej przyjrzeć się tym dość niespotykanym zmianom jakie właśnie dostrzegła. Dopiero pytanie sprowadziło ją na ziemię.

- Jak dla mnie super - odpowiedziała dźwięcznym głosem na co Michał tylko jęknął jakby nie dla niego. - Nie zwracaj uwagi na pana marudę. W dugi dzień świąt jego macocha organizowała bal i powiedzmy iż impreza była od spotkaniem się śmietanki towarzyskiej, a głównym daniem była chęć swatania Michała - blondynka miała z tego niezły ubaw, ale rajdowiec nie był już taki za szczęśliwy.
- Powiedzmy sobie wprost to było jak odganianie się chmary much które chciały koniecznie zostać panią Casella. Błech.


Nie spodziewał się przyznania Michała do tego, że tęsknił, ba, powiedział to jeszcze tak, że to jest przecież takie oczywiste. Myślał, że nawet jeśli by tęsknił to by się tego wyparł albo chociaż nie przyznawała a tu proszę. Detektywowi zrobiło się tak jakoś miło. No cóż, nie mógł przed sobą ukrywać, ze też tęsknił za Michałem. Co było dziwne, bo na przykład za Tomem nie tęskni w taki sposób, nie myśli tak o nim. No ale to pewnie ze względu na to całe całowanie i dotyk. Przecież on nikogo już nie lubi w taki mocny sposób.
- Na szczęście u mnie w domu nie było na takim spotkaniu czegoś takiego. - Powiedział z uśmiechem ulgi sam nie wiedział by jakby zareagował na takie coś.
- Ciesz się tym, że masz powodzenie. - Powiedział puszczając Michałowi oczko. No cóż fakt, że jest się obiektem westchnień tylu dziewcząt to musi być całkiem miłe. No gorzej już z tym odganianiem no ale cóż. U siebie w domu rodzinnym również widział jak młode panny patrzą na niego pożądliwie no ale nie miały tyle tupetu by do niego podejść, cieszyło go to niezmiernie. Wiedział, że takie panny są zazwyczaj rozpieszczane przez bogatych rodziców i nic nie mają w tej pustej pofarbowanej główce.


Michał właśnie był pełen takich niespodzianek. No bo przecież za kumplem, który wyjechał za granice też można tęsknić. Za ukochanym zwierzaczkiem czy za samochodem który miało się od wielu, wielu lat. Rajdowiec uczucie tęsknoty uważał za coś normalnego i na pewno nie złego.
- Pozazdroszczę - rzucił smętnie Michał wskazując by przeszli do kuchni. Gdzie Jakob właśnie kończył układanie naczyń w zmywarce.
Na wzmiankę o powodzeniu Michał jęknął a Des się zaśniała.

- Allan to trochę jest inaczej. Naszemu tu księciuniu nie można odmówić urody, ale większość tych harp to powiedzmy wprost przelicza jego wartość na majątek jaki on sam ma i jaki zdobędzie po przejęciu kancelarii prawniczej od ojca. - Michał najwyraźniej w czasie minionych dni powiedział rodzeństwu że przyznał się detektywowi kim tak naprawdę jest.
- A wiesz chłopie niektóre z nich nie grzeszą inteligencją. Najważniejsze dla nich jest wżenienie się w bogatą rodzinkę by samemu mieć czym szastać - dodał Jakob który ustal za Des i położył rękę na jej ramieniu. Dziewczyna pokiwała głową że zgadza się z bratem i wtuliła policzek w przedramię mężczyzny. Co mogło wydawać się nieco dziwne jak na rodzeństwo. Gest ten był typowy dla kochanków. A może oni byli sobie tak bardzo bliscy.


Szli powoli, Allan oczywiście torbę z rzeczami zostawił w przed pokoju. Po co miał ją dźwigać po całym domu. Wziął broń palną i samemu nie wiedząc dlaczego strzykawki z tym dziwnym lekiem otumaniającym. Wyjeżdżając jednak poza miasto wolałby mieć przy sobie coś do obrony a nóż, a raczej nożyk, który nosił nad kostką a wiele by mu nie dał. W sumie to jedzie wypoczywać, nie pracować. Jednakże nie zmienia to faktu, że póki co z tym co miał czuł się bezpieczniej.
Zasłaniając usta ziewnął dyskretnie. No cóż, był niewyspany. Miał nadzieję, że jednak aż tak nie widać jego worków pod oczami. Był zmęczony ale to była godzina dopiero siedemnasta i nie miał zamiaru o tej godzinie iść spać.
- Powiem ci, że z doświadczenia wiem, że nie niektóre a znaczna większość dziewczyn na takich imprezach nie ma nic w głowie. - Westchnął nieco zniesmaczony samym wspomnieniem pustości takowych panien. No ale co zrobić.
Zauważył tą bliskość między Des a Jakobem, jednakże wydawało mu się to nadal czysto rodzinne. Sam miał takie a nie inne relacje z rodzeństwem więc akurat to wydało mu się oznaką ich zażyłości. A nawet gdyby jednak było to coś więcej, to nie zbyt by się tym przejął. W końcu Des jest miła i Jakob również, lubił ich a to, że są tacy a nie inni to już ich prywatna sprawa. Na pewno nie gnębił by ich za takie relacje, Allan jest tolerancyjny jeśli chodzi o związki.


Co prawda Michał tym razem nie zauważył tego ziewnięcia bowiem Michał szedł nieco z tyłu, ale na szczęście Detektywa dziś było zaplanowane znacznie wcześniejsze pójście spać..
- No sam wiesz co znaczy obcowanie z tą szarańczą. Co gorsza mój ojciec był w siódmym niebie wiedząc że może któraś z niewiast stanie się jego synową. - rajdowiec aż wstrząsnął się na samą myśl o tych wydarzeniach. - No dobra koniec tego przeklętego tematu. Jutro mamy wyjazd i za nic się nie mam zamiaru dobijać. - ostrzegł wszystkich obecnych. Na co rodzeństwo tylko zaśmiało się pod nosem ale nie protestowali.

- No dobra bo w sumie zaraz będziemy jedli kolacje i idziemy spać. Dołączysz do nas? - spytała się blondynka wstając z krzesła i podchodząc do lodówki.


Allan również się cicho zaśmiał ale rozumiał Michała i jego niechęć do tego zbiegowiska. Sam nie był zadowolony na tej całej imprezie. O wiele bardziej wolał spędzić ten czas z Michałem niż z rodziną.
- Nie dzięki, nie jestem głodny. - Odpowiedział Des z lekkim uśmiechem. No detektyw nie odżywiał się zbyt dobrze co było widać po jego ciele. Był niski i dość chudy ale dzięki wyrobionym, lekko zarysowanym mięśniom nie było aż tak tego widać. Jadał bardzo nie regularnie, nie licząc śniadania, które starał się zawsze jeść.
- Mam wyjść na dwór żeby zapalić? - Zapytał się patrząc na Michała. Nie chciał palić w kuchni więc wolał po prostu zapytać. Z resztą nie wiedział czy im nie przeszkadza dym tytoniowy. W przypadku Michała już wiedział, że nie ale jak z Des i Jakobem to już nie miał pojęcia. Był dobrze wychowany więc się zapytał.



Des spojrzała lekko podejrzliwie na Allana kiedy ten odmówił zjedzenia z nimi kolacji, no ale przecież nie będzie zmuszać detektywa. Dlatego też tylko skinęła głową i wyjęła z lodówki jakiś garczek i wstawiła go na gaz.
Pytanie o papierosy obydwoje z rodzeństwa przyjęło z westchnięciem jakby mówili „kolejny”. Tym który się zaśmiał teraz był Michał.
- Choć wyjdziemy na dwór, albo na dół do piwnicy. Ta dwójka mimo iż na imprezach jest tolerancyjna to już poza nimi nie za bardzo lubią papierosy. - kiedy tylko gospodarz skończył mówić dostał ścierką, która najwyraźniej poleciała w niego ze strony dziewczyny, która jakby nigdy nic mieszała w garczku postawionym na ogniu.