Drobna Uwaga

Uwaga!!

Treść tego bloga zawiera w sobie w sporej mierze (jak nie w większości) elementy o tematyce Yaoi. Jeśli ktoś nie wie co to takiego zapraszam >>TU NA STRONĘ<< i zapoznanie się z tym terminem. Jeśli jednaki komuś przeszkadza ten temat, albo w jakikolwiek sposób ubliża, to bardzo proszę o dobrowolne opuszczenie tego bloga, a swoje komentarze pozostawieniu dla siebie.

Kontakt

Jeśli Ktoś chciałby być informowany o nowych notkach albo skontaktować się ze mną to najłatwiej mnie złapać na gg:28597734 lub ewentualnie mailowo firello.kirike@gmail.com

środa, 4 stycznia 2012

Michał i Allan Cz 3

Tłumek wokół w końcu się rozszedł a do kolejnego wyścigu było nieco czasu tak więc nie śpieszył się z przepakowaniem auta. Rozweselony rozmawiał z ludźmi a przede wszystkim z parką przyjaciół. W końcu jednak gdy nieznajomy zaczął zbliżać się w kierunki ich trójki Michael z towarzyszem spojrzeli na przybysza.
I choć głos młodzika bardzo się podobał kierowcy auta to wolał zatrzymać swoje spostrzeżenia jeszcze na wodzy.
- Nie ma potrzeby tak oficjalnie, mów czego dusza pragnie. - powiedział z wyraźnie wyczuwalnym akcentem, i choć dobrze władał językiem słychać było że on jest z innego kraju.


Dopiero teraz zauważył jak niski jest w porównaniu do tego mężczyzny. Warknął sobie w myślach. Jak na swój wiek i płeć był naprawdę niski, co go niesamowicie irytowało. Zauważył też, że ten facet nie jest tutejszej narodowości. Ciekaw był, który z języków ma taki akcent.
Według niego nie było to oficjalne, starał się po prostu być miły i sprawiać dobre wrażenie. To ważne w końcu może później ten mężczyzna może okazać się jego informatorem. I tak się zdarzało, więc wolał trochę bardziej uważać.
- Wolę na osobności. - Odpowiedział mu patrząc na niego "z dołu" swoimi przenikliwymi, niebieskimi oczyma.


Kiedy nieznajomy zaznaczył że chce na osobności porozmawiać dziewczyna zmierzyła go zaciekawionym wzrokiem. Była jego wzrostu ale to tylko dlatego że biała buty na całkiem wysokim i szerokim obcasie. Ciepły uśmiech posłany w stronę nowoprzybyłego i po chwili powiedział coś w tym obcym języku ściszonym głosem śmiejąc się pod nosem. Kierowca wyścigowy z wyraźną miną niezadowolenia przejechał językiem pomiędzy zębami i z przymrużoną miną spojrzał na dziewczynę. Ta nadal się śmiała ale teraz już otwarcie z miny szatyna. Który chyba nie miał zamiaru być jej dłużny i zwyczajnie w świecie lekko ugryzł ją w odsłoniętą szyję. Pisk dziewczyny był radosny ale i tak się starała wyrwać Michaelowi, który miał zaciśnięte ramie wokół jej talii.
- Okrutnik - krzyknęła wycierając szyję na co obydwaj jej towarzysze zaśmiali się.
- Trzeba było sobie nie żartować. Bądź tak miła i odprowadź auto tam gdzie wcześniej staliśmy- dziewczyna była chwilę naburmuszona ale po chwili wskazała palcem wskazującym na policzek. Michał dobrze wiedział o co chodzi tak więc pocałował ją w wystawione miejsce. Wówczas dopiero dziewczyna ruszyła do auta. Jej brat przez chwilę jeszcze stał ale po wymownym wymienieniu spojrzeń wsiadł do samochodu ze strony pasażera i odjechali.
- No to jestem cały Twój - powiedział dość dwuznacznie rozkładając ramiona. Ciekaw był co też młody chłopak może chcieć od niego.


Oglądał całą tą sytuację z pokerową miną, ale musiał przyznać, że ta dziewczyna była udana, i wydawała się być całkiem sympatyczna. Oczywiście nie tylko ona ale i ten wysoki mężczyzna również. Ale takie refleksje postanowił zachować dla siebie. Westchnął słysząc dwuznaczny tekst bruneta. Zmrużył lekko oczy, ale to już tylko z przyzwyczajenia.
- Widziałem cię. - Powiedział tak jakby na wstęp. Chciał zobaczyć też reakcję mężczyzny.
- Dziś na parkingu koło opery, byłeś tam, prawda? - Zapytał się patrząc na niego wyczekująco.


Michael należał do tych otwartych osób, a jedyne miejsca w którym się powstrzymywał od pokazywania swojej prawdziwej natury to sala sądowa i kancelaria prawna. Tak więc jeśli ktoś będzie miał okazje poznać go od w życiu codziennym i w czasie godzin pracy przeżyje niezły szok jak człowiek może się zmienić tylko przez to w jakim miejscu jest.
Teraz jednak Firello starał się skupić na młodzieńcu przed sobą i dowiedzieć się czegóż to może on chcieć. Ale już po jego wstępie domyślił się kim on jest.
Jako prawnik miał wyuczony spokój, tak wiec nie było jakiejś istotnej reakcji. Zresztą no i co z tego że go widział? Nie tylko on jeden. Zrobił prawdziwie pytającą minę i czekał na dalsze dodatkowe informacje. Dopiero wzmianka o operze wywołała u niego lekki uśmiech zadowolenia.
- A wiec to on był na parkingu i w tym samochodzie co nas śledził. Ciekawe. - przeszła mu myśl przez głowę ale nie zamierzał dać się zaskoczyć.
- No i co z tym związane niby jest? - przecież nie ma co zaprzeczać że tam nie był. Jego auto na nagraniach z krzyżówek obok więc nie ma co zaprzeczać, zresztą kilku ludzi widziało go przed wejściem jak dawał coś komuś.


Oczywiście on nie zamierzał ingerować w to czy spotka go kara za takie coś. Tego nawet w sumie kradzieżą nie można nazwać, bo oddał samochód. Więc może nawet było to pożyczenie, ale bez wiedzy właściciela. Chociaż gdyby Allanowi ktoś podwędził samochód i go oddał to pewnie by się zdenerwował. W końcu ktoś jeździł jego pojazdem. Nie lubił tego i to bardzo. Jedyną osobą, której mógł dać poprowadzić motor czy auto był Tom, ale to i tak rzadko.
Gdy zawiał mocniej zimny wiatr musiał aż przymknąć oczy, bardzo niemiłe uczucie. Zwłaszcza, że Skorpion uwielbiał ciepło.
- Chcę po prostu wiedzieć dlaczego wróciłeś tym samochodem. Nie miał żadnej rysy, był w takim samym stanie jak go brałeś. To dziwne zwłaszcza, że z tego co wiem to zazwyczaj gdy się "kradnie", że tak to nazwę, to raczej się to sprzedaje, a to nie trudno zgadnąć ile ten samochód był wart. Więc? - Mówił opanowanym, spokojnym tonem, jakby nie mówił nawet o przestępstwie. Z racji swego zawodu powinien oddać mężczyznę w ręce policji ale nie miał takiego zamiaru. Zaintrygowało go to.


Michael był z tych co uwielbiali wietrzyk, dlatego gdy ten zawiał instynktownie wystawił w jego stronę twarz. Poły płaszcza lekko zatańczyły, ale coś za lekko to uczyniły. Albo paszcza musiał być z tych ciężkich, albo nie był to taki zwyczajny płaszcz jak się zdawało.
Kiedy jednak kierowca wyścigowy wysłuchał tego co chłopak miał do powiedzenia nie od raz otworzył usta. Najpierw rozejrzał się po bokach a po chwili zwrócił się twarzą do przybysza.
- Pozwól ze mną, proszę. - mina była spokojna, a może nawet szczęśliwa. Zagarnął ręką powietrze zapraszającym gestem i skierował się w stronę pobliskich starych drzwi do jakieś części budynku.


Gdy otworzył oczy widział jak włosy mężczyzny falują pod wpływem wiatru a ten jeszcze się nadstawia. Dla niego był to idiotyzm, bo gdyby sam tak uczynił już złapał by przeziębienie. Można go nazwać zmarzluchem chociaż wolałby uniknąć takiego określenia. Był zdziwiony na to co powiedział mu mężczyzna, lecz nie okazał tego wyrazem twarzy. Tak, oczywiście. Allan już leci za nieznajomym do jakiegoś budynku. Rozsądek powinien mu podpowiadać, że to niedorzeczne, że może tam się coś stać. Ale miał przy sobie broń w razie co a rozsądku rzadko słucha. Ruszył więc zatem za nim.


Jedni lubią ciepło inny przyjemny wiaterek, i Michał zaliczał się do tych drugich, mógł nawet wyjść z mokrą głową na dwór a i tak nie był chory.
No ale to już było zahartowania od dzieciństwa.
Michał poprowadził nieznajomego nieco w bok od tłumu. Oczywiście rozglądał się dyskretnie czy ktoś jeszcze na nich patrzy, Kiedy dotarł do drzwi to otworzył metalowe wrota, przytrzymując je dla nieznajomego. A siła jaką w to włożył mówiła że nie są one takie lekkie na jakie się zdają.
Dopiero kiedy obydwoje znaleźli się w środku Firello ustał kilak kroków od nieznajomego.
- Nie znam Cię więc czemu mam Ci się zwierzać czym się zajmuje? – nie miał zamiaru na razie potwierdzać słów młodzika, chciał się najpierw upewnić z kim ma do czynienia.


Szedł za nim sam do końca nie wiedząc gdzie. W sumie to nie miał nic do stracenia. Nie miał pojęcia po co w tym starym budynku tak masywne drzwi ale o to nie zamierzał pytać, to nie było jego głównym celem. Oparł się o jedną ze ścian i wyjął papierosa z kieszeni. Wsadził go sobie do ust i odpalił.
- A czemu nie? Dowiem się tego czego chce i znikam. Po prostu zaintrygowało mnie to, jeśli można tak powiedzieć. A że z natury jestem ciekaw świata to chcę wiedzieć. Nie znam twojego imienia, nazwiska, nie potrzebne mi to, chcę wiedzieć tylko jedno. - Odpowiedział patrząc na niego i zaciągając się fajką.