Słysząc i widząc, że to delikatnie smyranie najwyraźniej
podoba się Michałowi uśmiechnął się delikatnie. Taki duży chłop a jaki
pieszczoch. Rozbawiało go to ale jednocześnie podobało.
Zastanawiał się też, czy to co teraz robią można nazwać randką? W sumie dwójka osób, które się sobie wzajemnie podobają wyjechała za miasto na coś a'la piknik. Zdając sobie sprawę ze swoich myśli zaśmiał się w myślach. To nie była randka tylko zwykłe spotkanie. Przecież to normalne, ze wyszli na powietrze coś zjeść. Nic tu nie ma z randki. No po za pocałunkami, przytulaniem...
- Jestem za. - Odpowiedział mu i odwzajemnił to delikatne cmoknięcie. Po czym ponownie wsadził sobie papierosa do ust zaciągając się nim. Przyjął jego pomoc wstając zapierając się o jego dłoń.
Zastanawiał się też, czy to co teraz robią można nazwać randką? W sumie dwójka osób, które się sobie wzajemnie podobają wyjechała za miasto na coś a'la piknik. Zdając sobie sprawę ze swoich myśli zaśmiał się w myślach. To nie była randka tylko zwykłe spotkanie. Przecież to normalne, ze wyszli na powietrze coś zjeść. Nic tu nie ma z randki. No po za pocałunkami, przytulaniem...
- Jestem za. - Odpowiedział mu i odwzajemnił to delikatne cmoknięcie. Po czym ponownie wsadził sobie papierosa do ust zaciągając się nim. Przyjął jego pomoc wstając zapierając się o jego dłoń.
Niby co rozmiar ma do tego czy ktoś jest pieszczochem czy
nie. Weźmy takie pieski na przykład. Wszyscy boją się dużych psów a przecież
takie bernardyny to powolne czterołape stworzenia które chętnie by cały dzień
spały, a taki mały york rzuca się na każdego kogo ma w zasięgu wzroku.
Jednak myślenie chłopaka było bardzo słuszne. Sam Firello nie nazywał tego randkę. Przecież oni nie mieli się ku sobie uczuciowo. To było czyste, miłe spędzanie czasu w towarzystwie ładnego kolegi. A tak mógłby to tłumaczyć Michał. Na szczęście nie miał na razie takich skojarzeń.
- Wiesz to do spełnienia, tylko obawiam się że po pierwsze na całowaniu się by się nie dało skończyć, a dwa nasze usta wyglądały by tragicznie po kilku takich dniach. - podniósł chłopaka niechybnie za mocno. Przez co ten wpadł na rajdowca.
- Przepraszam, zapomniałem się że jesteś tak lekki. - no niestety, nawet Des ważyła więcej od Allana.
- No dobra to co teraz. Mam cię odwieźć do domu czy gdzieś chcesz jeszcze wpaść, albo coś zrobić? - nigdy nie wychodził na miasto z chłopakami którzy go pociągali. Tak więc liczył na małe podpowiedzi.
Jednak myślenie chłopaka było bardzo słuszne. Sam Firello nie nazywał tego randkę. Przecież oni nie mieli się ku sobie uczuciowo. To było czyste, miłe spędzanie czasu w towarzystwie ładnego kolegi. A tak mógłby to tłumaczyć Michał. Na szczęście nie miał na razie takich skojarzeń.
- Wiesz to do spełnienia, tylko obawiam się że po pierwsze na całowaniu się by się nie dało skończyć, a dwa nasze usta wyglądały by tragicznie po kilku takich dniach. - podniósł chłopaka niechybnie za mocno. Przez co ten wpadł na rajdowca.
- Przepraszam, zapomniałem się że jesteś tak lekki. - no niestety, nawet Des ważyła więcej od Allana.
- No dobra to co teraz. Mam cię odwieźć do domu czy gdzieś chcesz jeszcze wpaść, albo coś zrobić? - nigdy nie wychodził na miasto z chłopakami którzy go pociągali. Tak więc liczył na małe podpowiedzi.
Sam
nie sądził, ze aż tak poleci do przodu. na szczęście papierosa miał w dłoni a
dłoń z dala od Michała, nie chciał mu wypalić dziury czy też coś innego.
Odsunął się powoli od niego. Dopiero teraz poczuł, ze zrobiło się naprawdę
chłodno na dworze.
- Ważę tyle ile powinienem. - Odpowiedział mijając się odrobinę z prawdą. Ważył za mało ale no to tylko szczegół. W tym samym czasie gdy mówił zakładał buty. Naprawdę było zimno.
- Jeżeli byś chciał to możemy jechać do mnie na kawę albo herbatę. - Zaproponował poprawiając swój płaszcz. Palił papierosa patrząc na niego wyczekująco. To chyba po raz pierwszy gdy on kogoś zaprasza na coś takiego poza Tomem. Chciał by Michał się zgodził. W domu miał czysto, bo w sumie nie jest w nim tak często jakby chciał. No ale zawsze coś.
- Ważę tyle ile powinienem. - Odpowiedział mijając się odrobinę z prawdą. Ważył za mało ale no to tylko szczegół. W tym samym czasie gdy mówił zakładał buty. Naprawdę było zimno.
- Jeżeli byś chciał to możemy jechać do mnie na kawę albo herbatę. - Zaproponował poprawiając swój płaszcz. Palił papierosa patrząc na niego wyczekująco. To chyba po raz pierwszy gdy on kogoś zaprasza na coś takiego poza Tomem. Chciał by Michał się zgodził. W domu miał czysto, bo w sumie nie jest w nim tak często jakby chciał. No ale zawsze coś.
- Jak dla mnie
może być. A jak już zauważyłeś mam dziwny zwyczaj ściągania na siebie kochanków
w czasie spania z nimi, więc to że jesteś lekki jest mi na rękę. - rzucił szczerze uśmiechając się przy tym uwodzicielsko.
Niestety mała waga miała też dla niego złe strony, niestety Michał często potrafił być dość zaborczy o to co było jego. A z biegiem czasu zacznie traktować Allana jako swoją własność. To pewne jak amen w pacierzu.
- Skoro zaprasza, bardzo chętnie - przecież detektyw już był u rajdowca, więc dlaczego nie miało by być odwrotnie?
Niestety mała waga miała też dla niego złe strony, niestety Michał często potrafił być dość zaborczy o to co było jego. A z biegiem czasu zacznie traktować Allana jako swoją własność. To pewne jak amen w pacierzu.
- Skoro zaprasza, bardzo chętnie - przecież detektyw już był u rajdowca, więc dlaczego nie miało by być odwrotnie?
No to zapowiada się całkiem ciekawa historia, bo Allan na
pewno nie będzie dawał się oznaczać jako własność. A skoro ze strony Michała
jest to pewne to nie będą się na pewno nudzić podczas tej znajomości.
- To ogarnijmy to. - Rzucił i pochylił się po koc, siatki odkładając na razie na bok. W trybie ekspresowym złożył koc w zgrabną kosteczkę. Jak widać detektyw miał naprawdę zwinne ręce. Wyjął z ust resztę papierosa i zgasił go na ziemi. Spojrzał jeszcze na plener za sobą. Stał tak i patrzył jakby martwym spojrzeniem na zatopiony w połowie pomost, na brzeg jeziora i na re ruiny w oddali. Wszystko naprawdę było niezmiernie podobne.
- To ogarnijmy to. - Rzucił i pochylił się po koc, siatki odkładając na razie na bok. W trybie ekspresowym złożył koc w zgrabną kosteczkę. Jak widać detektyw miał naprawdę zwinne ręce. Wyjął z ust resztę papierosa i zgasił go na ziemi. Spojrzał jeszcze na plener za sobą. Stał tak i patrzył jakby martwym spojrzeniem na zatopiony w połowie pomost, na brzeg jeziora i na re ruiny w oddali. Wszystko naprawdę było niezmiernie podobne.
No
niestety, Michał nie za wiele miał doświadczenia z bycia z kimś. No a co gorsza
ten zwyczaj przywłaszczania sobie rzeczy sobie cennych bierze się stąd że nie
ma ich aż tak wiele. Choć pytanie czy coś takiego jak uczucie do Allana weźmie
za tyle poważną sprawę by walczyć o te uczucie.
Michał widział że chłopak sobie daje radę sam z kocem więc pozbierał papierki i wszystko co ze sobą tu zabrali.
Widząc jednak to zawieszenie nic nie mówiąc podszedł do chłopaka i wsunął swoja dłoń w jego.
- To inne miejsce, - po tych słowach przyłożył dłoń Allana sobie do ust i pocałował ją.- Jedziemy, chętnie zobaczę jak mieszkasz.
Michał widział że chłopak sobie daje radę sam z kocem więc pozbierał papierki i wszystko co ze sobą tu zabrali.
Widząc jednak to zawieszenie nic nie mówiąc podszedł do chłopaka i wsunął swoja dłoń w jego.
- To inne miejsce, - po tych słowach przyłożył dłoń Allana sobie do ust i pocałował ją.- Jedziemy, chętnie zobaczę jak mieszkasz.
Patrzył na niego z dumnie uniesioną głową do góry, nie
wyglądało to nienaturalnie tylko tak swobodnie. Minimalnie uniesiona głowa do góry
miała pokazywać, że nie jest słaby, jest silny i da sobie ze wszystkim radę.
Chciał taki być, chciał być taki jak wcześniej. Niezależny od nikogo, dający
sobie sam radę ze wszystkim, niepotrzebujący nikogo. A teraz, sam nie może
sobie poradzić po tym co się stało, czuł się często słaby i bezradny, dawny
Skorpion nigdy tak nie miał. Allan nie chciał być taki jaki jest teraz i nie
chciał by ludzie go takim postrzegali.
- Wiem. - Odpowiedział pewny siebie po czym w momencie gdy Michał pocałował jego dłoń, Allan sie przybliżył i cmoknął jego usta.
Bez słowa zaczął iść w stronę samochodu, zapakowali do niego wszystko to co mieli i po chwili już rozbrzmiał dźwięk odpalanego silnika. Odjechali a Allan, gdy wjechali już do miasta tłumaczył kierowcy jak ma jechać.
ZT
- Wiem. - Odpowiedział pewny siebie po czym w momencie gdy Michał pocałował jego dłoń, Allan sie przybliżył i cmoknął jego usta.
Bez słowa zaczął iść w stronę samochodu, zapakowali do niego wszystko to co mieli i po chwili już rozbrzmiał dźwięk odpalanego silnika. Odjechali a Allan, gdy wjechali już do miasta tłumaczył kierowcy jak ma jechać.
ZT
W czasie całej tej drogi, która jakby nie patrzeć trwała
całkiem sporo, tłumaczył mu, którędy ma jechać. Po jakiś 30 min dojechali na
miejsce. Allan kazał wjechać Michałowi do parkingu podziemnego, tam będzie
najbezpieczniejszy ten samochód. W sumie to całe osiedle tych apartamentów było
bardzo bezpieczne. Allan po tym jak był u niego Wilk i ubrudził mu ściany krwią
odmalował je. Jednakże nie mógł się pozbyć tego odbarwienia i zrobiło się
bardziej blade. Od jakiegoś czasu myślał o przeprowadzce jednak nie wiedział co
go tu ciągle trzyma. Może to, że lubi to mieszkanie a może fakt, że w głębi
serca wciąż wierzy, że Blake wróci, w końcu to była jego miłość, tak jak i wróg
i nie powinien o tym zapominać. To właśnie Wilk zrobił mu te okropne rzeczy a on
idiota nadal czeka na jego powrót. Cóż, no to postanowione, od jutro szuka
nowego mieszkania. Musi zapomnieć o nim, o tej całej miłości. Nie przyzna się
nawet sam przed sobą, że nadal go kocha, bo dla niego to głupota i rzecz
niemożliwa by kochać osobę, która tak zraniła. Wilk odszedł już na zawsze, nie
wróci a Allan powinien już dawno się z tym pogodzić. Nawet sam nie wiedział ile
minęło od jego zniknięcia, może z pół roku albo rok. Nie wiadomo. Dla niego
było to naprawdę bardzo trudne.
Na piętro detektywa jechali windą. W czasie tej drogi rozmawiali trochę o wszystkim i o niczym. Po prostu o jakiś pierdołach. Najlepsze jest to, że Allan bardzo lubił swoje mieszkanie jednak od czasu Wilka, przestał. Zawsze jak tam wracał czuł jego zapach, zawsze miał nadzieję, lub się bał, że on siedzi w sypialni. Miał nadzieję, albo się bał, jak to idiotycznie brzmi. Jedno powinno wykluczać drugie ale on czuł dwie te rzeczy. Dręczyło go to. Nadal miał stos tych igieł w kartonie, który stał sobie w salonie. Z każdą sekundą co raz poważniej myślał o tej przeprowadzce. Na nieszczęście musi zostać w mieście, ze względu na swoją prace, ale jakiś ładny domek na przedmieściach, no może trochę bliżej centrum by mu na prawdę bardzo pasił. Pomyśli o tym na spokojnie później. Teraz chciał skupić swe myśli na Michale, jednak jego wyraz twarzy co chwila wyrażał bujanie w obłokach.
Po chwili znaleźli się przed drzwiami do jego mieszkania.
- Chyba nie mam porządku ale mam nadzieję, ze nie będzie ci to przeszkadzać. - Uprzedził Michała i otworzył drzwi. Wszedł do środka zapalając od razu światło. O dziwo był porządek, sam był zdziwiony. Ale jakby nie patrzeć nie wiele przebywa w domu, tyle co śpi i czasem je. Ostatnio nawet nie ma czasu by czytać książki.
- No to chyba się myliłem. - Odpowiedział jednak patrząc na niego. Allan zdjął buty i płaszcz. Z półeczki wyjął dwie pary kapci jedne dał Michałowi a drugie sam złożył.
- Co chciałbyś do picia? Kawa, herbata, coś mocniejszego? - Zapytał się patrząc na niego idąc powoli w głąb mieszkania. W sumie sam teraz napiłby się czegoś mocnego, jakiejś Whisky najlepiej i chyba powinien ją mieć, ale z drugiej strony sam nie chciał pić więc poczeka na jego decyzję. Allan zawsze jak się czymś zamartwia to pije, już ostatnio to zauważył. Oczywiście nie dużo, z umiarem. Teraz znów poczuł zapach białowłosego, to naprawdę go bolało.
Na piętro detektywa jechali windą. W czasie tej drogi rozmawiali trochę o wszystkim i o niczym. Po prostu o jakiś pierdołach. Najlepsze jest to, że Allan bardzo lubił swoje mieszkanie jednak od czasu Wilka, przestał. Zawsze jak tam wracał czuł jego zapach, zawsze miał nadzieję, lub się bał, że on siedzi w sypialni. Miał nadzieję, albo się bał, jak to idiotycznie brzmi. Jedno powinno wykluczać drugie ale on czuł dwie te rzeczy. Dręczyło go to. Nadal miał stos tych igieł w kartonie, który stał sobie w salonie. Z każdą sekundą co raz poważniej myślał o tej przeprowadzce. Na nieszczęście musi zostać w mieście, ze względu na swoją prace, ale jakiś ładny domek na przedmieściach, no może trochę bliżej centrum by mu na prawdę bardzo pasił. Pomyśli o tym na spokojnie później. Teraz chciał skupić swe myśli na Michale, jednak jego wyraz twarzy co chwila wyrażał bujanie w obłokach.
Po chwili znaleźli się przed drzwiami do jego mieszkania.
- Chyba nie mam porządku ale mam nadzieję, ze nie będzie ci to przeszkadzać. - Uprzedził Michała i otworzył drzwi. Wszedł do środka zapalając od razu światło. O dziwo był porządek, sam był zdziwiony. Ale jakby nie patrzeć nie wiele przebywa w domu, tyle co śpi i czasem je. Ostatnio nawet nie ma czasu by czytać książki.
- No to chyba się myliłem. - Odpowiedział jednak patrząc na niego. Allan zdjął buty i płaszcz. Z półeczki wyjął dwie pary kapci jedne dał Michałowi a drugie sam złożył.
- Co chciałbyś do picia? Kawa, herbata, coś mocniejszego? - Zapytał się patrząc na niego idąc powoli w głąb mieszkania. W sumie sam teraz napiłby się czegoś mocnego, jakiejś Whisky najlepiej i chyba powinien ją mieć, ale z drugiej strony sam nie chciał pić więc poczeka na jego decyzję. Allan zawsze jak się czymś zamartwia to pije, już ostatnio to zauważył. Oczywiście nie dużo, z umiarem. Teraz znów poczuł zapach białowłosego, to naprawdę go bolało.
Michał może i się domyślał że wspomnienia przeszłości Allana
są u chłopaka jeszcze bardzo żywe. Tyle ze nie przypuszczał że retrospekcje
wydarzeń aż tak go męczą. Dlatego też działając tylko na swoich
przypuszczeniach postępował z chłopakiem ostrożnie.
Nie wiedział co i jak może, czego nie powinien mówić, dlatego też to doświadczenie było czymś innym niż miał do tej pory. Obecne działania na wyczucie dawały Firellowi pewnego rodzaju oczekiwanie. Niby wiedział co może osiągnąć, ale ta nuta niepewności i wyczekiwania była czymś przyjemnym i tak niecodziennym dla rajdowca. Jako że do tej pory miał zawsze ustalone scenariusze postępowania z kochankami na wynajem. A teraz nie ma pewności, wszystko zależy czy druga strona też to zaakceptuje.
Może dlatego teraz tak się starał zapunktować u Allana. Zbierał wszelkie drobne informacje o chłopaku i magazynował je w swojej głowie.
W końcu po dotarciu do mieszkania chłopaka prawnik rozejrzał się po wnętrzu kiwając głową.
- Wiesz to że teraz mam taki dom nie znaczy że kiedyś nie byłem studentem. Choć i nawet teraz zdarza mi się narobić niezłego Sajgonu, - co nie było udawane, prawda była taka że Michałowi pomagała Des w obowiązkach domowych bo za nic nie dało by się przejść przez pokoje po kilku dniach bo wszędzie by coś leżało.
Już na pierwszym wejściu dało się widzieć różnicę pomiędzy domem Allana a Frello. No ale przecież każdy z nich ma własny styl.
- Jeśli to nazywasz bałaganem to niechciej wchodzić do mnie do pracowni. - to jedyne pomieszczenie w domu gdzie blondynka nie wchodzi i nie tyka tam niczego by nie było problemu, gdzie co by schowała, Jeśli Michał czegoś nie może tam znaleźć to tylko przez samego siebie. No ale tu ta cała biel i wolne przestrzenie nadawały mieszkaniu przestronności co pasowało rajdowcy. Założył kapcie i sam zdjął w końcu kurtkę. Słysząc propozycje chłopaka zamyślił się chwilę.
- Na ogół pozostaje przy herbacie, co prawda nie odmówiłbym czegoś mocniejszego, ale mimo głupich pomysłów nie jeżdżę pod wpływem alkoholu, więc jeśli go podasz to od razu wiedz, że będziesz mieć mnie na karku w nocy. - ostrzegł nieco, ale prawdziwym powodem takiego odpowiedzenia była chęć zobaczenia czy chłopakowi zależy na tym by Michał został czy też nie.
Nie wiedział co i jak może, czego nie powinien mówić, dlatego też to doświadczenie było czymś innym niż miał do tej pory. Obecne działania na wyczucie dawały Firellowi pewnego rodzaju oczekiwanie. Niby wiedział co może osiągnąć, ale ta nuta niepewności i wyczekiwania była czymś przyjemnym i tak niecodziennym dla rajdowca. Jako że do tej pory miał zawsze ustalone scenariusze postępowania z kochankami na wynajem. A teraz nie ma pewności, wszystko zależy czy druga strona też to zaakceptuje.
Może dlatego teraz tak się starał zapunktować u Allana. Zbierał wszelkie drobne informacje o chłopaku i magazynował je w swojej głowie.
W końcu po dotarciu do mieszkania chłopaka prawnik rozejrzał się po wnętrzu kiwając głową.
- Wiesz to że teraz mam taki dom nie znaczy że kiedyś nie byłem studentem. Choć i nawet teraz zdarza mi się narobić niezłego Sajgonu, - co nie było udawane, prawda była taka że Michałowi pomagała Des w obowiązkach domowych bo za nic nie dało by się przejść przez pokoje po kilku dniach bo wszędzie by coś leżało.
Już na pierwszym wejściu dało się widzieć różnicę pomiędzy domem Allana a Frello. No ale przecież każdy z nich ma własny styl.
- Jeśli to nazywasz bałaganem to niechciej wchodzić do mnie do pracowni. - to jedyne pomieszczenie w domu gdzie blondynka nie wchodzi i nie tyka tam niczego by nie było problemu, gdzie co by schowała, Jeśli Michał czegoś nie może tam znaleźć to tylko przez samego siebie. No ale tu ta cała biel i wolne przestrzenie nadawały mieszkaniu przestronności co pasowało rajdowcy. Założył kapcie i sam zdjął w końcu kurtkę. Słysząc propozycje chłopaka zamyślił się chwilę.
- Na ogół pozostaje przy herbacie, co prawda nie odmówiłbym czegoś mocniejszego, ale mimo głupich pomysłów nie jeżdżę pod wpływem alkoholu, więc jeśli go podasz to od razu wiedz, że będziesz mieć mnie na karku w nocy. - ostrzegł nieco, ale prawdziwym powodem takiego odpowiedzenia była chęć zobaczenia czy chłopakowi zależy na tym by Michał został czy też nie.
Studentem, był ciekaw czy się zajmuje mężczyzna, a raczej
może co studiował. Ale doskonale wiedział, że jeżeli Michał by się zgodził mu
powiedzieć, to i on musiałby to powiedzieć. Oczywistym jest fakt, że tego nie
zrobi. Jeżeli by tak się stało to Michał miałby przerąbane tak jak i Allan.
Właściwie to sam nie wiedział co by było dalej, jedno było pewne, Michał nie
mógł wiedzieć o tym. Po prostu nie. Nie chciał sprowadzać na niego dodatkowego
niebezpieczeństwa jak i na siebie. Mordercy pewnie by porwali Michała chcąc
zwabić Allana. Mógłby się założyć, ze była by taka sytuacja, detektyw bardzo
dobrze znał swoich przeciwników, znał ich zagrywki. Nie było tu nawet mowy o
odkryciu tego kim jest z zawodu. Niestety, zwłaszcza, że chciałby najpierw dużo
bliżej poznać Michała nim powiedziałby mu coś takiego.
Teraz to chwilę się zastanawiał nad tym co mu podać. Dzisiejszej nocy mógłby sprawdzić czy jego teoria na temat snu jest prawdziwa. Tak, to była idealna sytuacja do sprawdzenia, bo będzie w swoim łóżku i domu. Jeżeli nie będzie mógł zasnąć to znaczy, że zależało to od miejsca, lecz jeśli uda mu się to, to znaczy, ze to sprawka Michała. Prawnik nie był świadom jakie detektyw ma problemy ze snem. Lecz póki co zostawi to do siebie.
- Zapraszam do salonu. - Powiedział gestem dłoni wskazując na czarne drzwi. Otworzył je i wszedł do środka. Salon był urządzony jak cały dom, styl nowoczesny, czarno białe kolory. Wszystko nawzajem się dopełniało i wyglądało ładnie. Podszedł do szklanej gabloty i wyjął z niej dwie literatki.
- Może być do picia Whisky czy chciałbyś coś innego? - Zapytał się spoglądając na Michała głową wskazując na mały ale całkiem zaopatrzony barek. Były w nim butelki z winem, wódką i innymi alkoholami. Sam jednakże miał ochotę na Whisky, co nie zmienia faktu, że jest w stanie zrobić Michałowi jakiegoś drinka, lub co sobie tylko zażyczy. W lodówce jeszcze miał parę butelek.
Koło barku stała dość spora półka z książkami. Rajdowiec jeżeli tylko by chciał to mógł zobaczyć co też Allan czytuje. Książek było naprawdę dużo, urzekająca kolekcja, zwłaszcza, ze większość książek wyglądało na stare.
Teraz to chwilę się zastanawiał nad tym co mu podać. Dzisiejszej nocy mógłby sprawdzić czy jego teoria na temat snu jest prawdziwa. Tak, to była idealna sytuacja do sprawdzenia, bo będzie w swoim łóżku i domu. Jeżeli nie będzie mógł zasnąć to znaczy, że zależało to od miejsca, lecz jeśli uda mu się to, to znaczy, ze to sprawka Michała. Prawnik nie był świadom jakie detektyw ma problemy ze snem. Lecz póki co zostawi to do siebie.
- Zapraszam do salonu. - Powiedział gestem dłoni wskazując na czarne drzwi. Otworzył je i wszedł do środka. Salon był urządzony jak cały dom, styl nowoczesny, czarno białe kolory. Wszystko nawzajem się dopełniało i wyglądało ładnie. Podszedł do szklanej gabloty i wyjął z niej dwie literatki.
- Może być do picia Whisky czy chciałbyś coś innego? - Zapytał się spoglądając na Michała głową wskazując na mały ale całkiem zaopatrzony barek. Były w nim butelki z winem, wódką i innymi alkoholami. Sam jednakże miał ochotę na Whisky, co nie zmienia faktu, że jest w stanie zrobić Michałowi jakiegoś drinka, lub co sobie tylko zażyczy. W lodówce jeszcze miał parę butelek.
Koło barku stała dość spora półka z książkami. Rajdowiec jeżeli tylko by chciał to mógł zobaczyć co też Allan czytuje. Książek było naprawdę dużo, urzekająca kolekcja, zwłaszcza, ze większość książek wyglądało na stare.