Drobna Uwaga

Uwaga!!

Treść tego bloga zawiera w sobie w sporej mierze (jak nie w większości) elementy o tematyce Yaoi. Jeśli ktoś nie wie co to takiego zapraszam >>TU NA STRONĘ<< i zapoznanie się z tym terminem. Jeśli jednaki komuś przeszkadza ten temat, albo w jakikolwiek sposób ubliża, to bardzo proszę o dobrowolne opuszczenie tego bloga, a swoje komentarze pozostawieniu dla siebie.

Kontakt

Jeśli Ktoś chciałby być informowany o nowych notkach albo skontaktować się ze mną to najłatwiej mnie złapać na gg:28597734 lub ewentualnie mailowo firello.kirike@gmail.com

wtorek, 13 maja 2014

Dertao i Duch Lasu cz. 13

Pojawiający się uśmiech na ustach wilka w cale, a w cale nie podobał się drowowi. Przez chwilę się nawet zastanowił czy przypadkiem sam na siebie nie wiąże pętli. Ale no co? Miał może dać się znów dotykać? Co to to nie!
- Coś tam majaczyłeś, ale chyba lata samotności pomieszały Ci w głowie. – oj grabił sobie tymi wszystkimi słowami, ale jak na razie podmroczny miał to gdzieś. Był zły za to że został wzięty siłą, a raczej bardziej go bodło że mu się to podobało i teraz właśnie na Wilku wyładowywał swoją frustrację.
Jednak ostatnie słowa, jakie wypowiedział Duch Lasu spowodowały, że białowłosy sam się lekko zawstydził.
Obrazy z nocy znów nawiedziły myśli młodszego z mężczyzn. Co gorsze wilk miał rację. Widział go całego, w całej okazałości i to z dodatkiem. Czuł, że gdyby nie istota obok pewnie by się popłakał ze złości na samego siebie. Bo jak można było tak oddać się drugiemu mężczyźnie, jak można było tak jęczeć i to z przyjemności. Wstyd.
Plusk wody dopiero rozbudził na chwilę drowa, widząc, że wilk zajął się sobą i najwyraźniej nie zamierza odchodzić, musiał zająć się sobą.
Zanurzył się bardziej w wodę i ciągle zakrywając przyrodzenie drugą ręką sięgnął do pośladków. Bolało go kiedy się dotknął, wręcz cicho syknął pod nosem.
[- I jak ja do cholery mam się umyć w środku, przecież to by znaczyło że muszę . . ]- wspomnienia znów napływały jednak tym razem w porę je odgonił.
Ustał przodem do Ducha Lasu by w przygryzioną wargą sięgnąć do swojego wejścia i włożyć w siebie palec. To bolało, a wręcz szczypało. Ale chciał wymyć siebie z resztek wilka, jakie prawdopodobnie w nim pozostawił.


- Skoro tak bardzo martwisz się o moją psychikę zszarganą przez samotność, to zostań ze mną- może i była to odpowiedź na to droczenie, może i się szczerzył jak podczas zwykłej, irytującej wymianie zdań, ale jednak mówił całkiem szczerze i miał nadzieję, że drow wyczytał to między wierszami.
Sam wyczyszczony czekał na ciemnoskórego, jednak ten wręcz niebotycznie się guzdrał. Odwrócił się w jego stronę.
- Jeszcze trochę a się rozpuścisz. Jak chcesz, to chętnie ci pomogę. Plecki umyję...- zaczął podchodzić do niego z iście diabelskim uśmieszkiem. O tak, nie żartował. z resztą, tak czy inaczej miał w planach ukaranie Dertao za jego słowa. Wątpił jednak, aby ten dobrowolnie do niego przyszedł i usiadł, co najmniej obok.


- Pfi. . . i co jeszcze? Może to co mi zrobiłeś na zawsze odbije się na mnie ale na pewno nie w taki sposób by tu zostać z Tobą. – warknął zły, że w ogóle poruszają znów ten drażliwy temat. Bo niestety, ale wczorajsze słowa wilka dalej huczały podmrocznemu w głowie
[- „Wydajesz się osobą, która do wielu rzeczy się zmusza, choć niekoniecznie je lubi. Mówię tu o Pani Matce, którą tak wynosicie na piedestał. Wręcz pragnie się uwolnić cię z tych oków i dać wolność. Nawet, jeżeli by to oznaczało, że sam bym musiał cię najpierw zniewolić. Końcowy efekt jednak jest tego wart” – Jak on w ogóle śmiał coś takiego mówić, to tak samo jak ja bym mu powiedział że jest już zmęczony samotnością i powinien wyjść do ludzi . . ]
Drow pogrążony we własnych myślach zwolnił ruchy swoich dłoni, zresztą dzięki temu też go to miej bolało, ale dopiero dotknięcie przez Wilka go otrzeźwiły i wręcz wystraszyły. Szybkie wyjęcie palców ze swojego zmaltretowanego otworka jak i nagły ruch spowodowały że przez ciało przeszła fala bólu.
- Powiedziałem Ci byś mnie nie dotykał! - krzyknął i odsunął się od Ducha Lasu. I właśnie teraz zorientował się o swoim najgorszym koszmarze. No jego męskość była pobudzona i to nie jakoś delikatnie, ale znacząco. Od razu zasłonił front dłońmi i z lekką paniką zaczął się rozglądać. Chciał wyjść i się ubrać i to natychmiast.
- Poszedł byś sobie na spacer czy coś, chciałbym wyjść się ubrać. – wątpił czy istota magiczna to zrozumie, ale spróbować warto było, A tymczasem zaczął się nieznacznie przemieszczać tak by znaleźć się bliżej swoich rzeczy, które ciągle leżały na brzegu.


- Powiedziałeś, ale ja się ciebie nie posłuchałem. Proste - powiedział z niby łagodnym, niewinnym, czy nawet pobłażliwym uśmieszkiem. Nie czuł też jakichś większych zahamowań przed tym, aby przygarnąć do siebie ciemnoskórego. Może i byli w wodzie, ale czuł jego podniecenie. Jego reakcje również. O tak, to mu bardzo pasowało, zwłaszcza w związku z tym jak go chciał ukarać.
- Ależ ja ci nie bronię wychodzić z wody. W czym ja ci niby przeszkadzam? Jedynie się troszczę o ciebie - jego uśmiech ponownie się poszerzał, wprost proporcjonalnie do liczby słów, które wypowiadał. Ręką zjechał po jego brzuchu, podbrzuszu, aż dotarł do zakrytego rękoma przyrodzenia. - Widzę jednak, że narodził się tutaj dość imponujących rozmiarów problem. Chyba, więc i tym razem ci pomogę. Zwłaszcza, że i tak kusiłeś mnie każdym epitetem na mój temat, który wypowiedziałeś... - jasno dał mu do zrozumienia, że ma być to swoistego rodzaju kara, którą i tak miał wcielić w życie. - Ten problem mógłby stać się bardzo bolesny w przyszłości... A teraz akurat jesteśmy w wodzie, więc o nic nie musisz się martwić - przyciągnął go do siebie, przyciskając jego plecy do swojego torsu. Przygryzł delikatnie jego szyję, jednocześnie ręką przedzierając się przez barierę stworzoną z jego dłoni, chwytając za jego przyrodzenie. Drugą rękę trzymał na jego torsie, delikatnie go gładząc. Miała jednak inne zadanie. Miała w razie, czego go przycisnąć, aby drow przypadkiem nie uciekł. Wracając jednak do nieco niższych i ciekawszych rejonów. Zaczął delikatnie go pieścić. Najpierw samą główkę kciukiem, a później zwyczajnie na całej długości. Poruszał dłonią w górę i w dół, nie zważając na żadne jego protesty.


To że duch lasu z taką prostotą oświadczył że nie zamierza słuchać Drowa przeraziła białowłosego. Dla Dertao znaczyło to tyle że wilk nic sobie nie robi z jego zdaniem. Dlatego też kiedy się zbliżał podmroczny robił się coraz bardziej nerwowy. Chwila niedopatrzenia a  znów znalazł się w ramionach swojego oprawcy. Krzyknął przerażony i od razu zaczął się szarpać. Tym razem nie ważne było że go boli.
- Zostaw mnie stary zboczeńcu, idź przelecieć jakąś dziurę w drzewie. – rzucił złośliwie, i wówczas go lekko olśniło. Coś w głowie dziecka mroku podpowiadało mu że zaraz znów mu się dostanie a to najpewniej za swój niewyparzony język. Czując dotyk w tak strategicznym miejscu poczuł jak dreszcz przechodzi przez całe jego ciało. Chciał uciec od dłoni cofając tyłek, ale nieświadomie ten ruch właśnie spowodował że otarł się swoimi pośladkami o przyrodzenie Veredasa.
- To jest. . . chędorzenie kogoś siłą a nie . . .troszczenie się! – mówił przerywanie bo niestety ale dłoni na męskości powodowała że drow znów się podniecał i to dość szybko.
Przerażony reakcją własnego ciała, to że mu się to tak podobało a wręcz przez głowę przeleciała myśl że on chce szybko dojść spowodowała że podmroczny wpadł w panikę.
- Nie chcę Twojej pomocy. . .zostaw mnie zboczeńcu. . . moim problemem jesteś tylko ty! Zasłużyłeś sobie na wiele więcej . . . - złość i strach przejęły kontrolę nad białowłosym. Chciał się wyrwać więc szarpał się z wszystkich sił. Nie ważne już było to że wilk może go skaleczyć pazurem i to w przyrodzenie. Nie ważne było to, że tym całym kręceniem się jeszcze mocniej opierał się tyłkiem o przyrodzenie Ducha Lasu i go pobudzał. Chciał uciec, a w duchu modlił się by Veredas nie wykorzystał skały na jeziorze i by go nie wziął znowu. Nie za strachu przed utratą godności wojownika. On zwyczajnie się bał przyznać że to mu się podobało.
Bo co gorsze dla samego podmrocznego to on sam przez obecna sytuacje podniecił się mocniej. Jakby chciał by go wzięto właśnie siłą i taka ostrzejsza zabawa go kręciła.


Zachichotał. O tak, jego „ofiara” była całkiem zabawna. Na pewno nie będzie się nudzić z istotą obdarzoną takim charakterkiem.
- Żadna dziura w żadnym drzewie nie zastąpi mi żywego ciała, a tym bardziej ciebie - liznął jego ucho, wybitnie z siebie zadowolony. Nie przestawał też dopieszczać swego nocnego kochanka. Problem polegał jednak na tym, że nie ważne jak bardzo potrafił się kontrolować. Który facet byłby kompletnie obojętny w chwili, gdy osoba, na którą ma ochotę, ociera się nagimi pośladkami o jego przyrodzenie? Właśnie, żaden.
- Tylko ja? A więc jednak na ciebie działam? Cieszy mnie to. I uważasz, że zasłużyłem na wiele więcej. Daj mi, więc wiele więcej ... siebie - przygryzł jego ucho. Już wcześniej było widać, że go fascynowały. Nie dał też mu się wyrwać. Co lepsze, nie dopuścił też, aby białowłosy niechcący się zadrapał jego własnym pazurem. O nie, ta jego część ciała była zbyt pożyteczna jak i w ogóle potrzebna, aby narażać ją na takie traktowanie. Nad Dertao jednak prawdopodobnie czuwała gwiazda nieszczęścia. Przez swoje poczynania, to ogólne pocieranie pośladkami o jego przyrodzenie, mroczny mógł po jakimś czasie poczuć coś innego, niż nogi Ducha. Było to dość twarde oraz gdy ten się cofał, znajdowało się niebezpiecznie blisko jego otworka... - Albo nie masz instynktu samozachowawczego, albo to naprawdę lubisz... - powiedział chwilę przed tym jak wgryzł się w jego ramię, jednocześnie w niego wchodząc płynnym ruchem. W zasadzie nie planował, że go ugryzie, ale źle nie było. Ból ramienia zagłuszał drugie źródło bólu. A że sam Wilk miał jeszcze na tyle samokontroli, nie uszkodził go kłami. No, nie aż tak. Zaczął się w nim poruszać, jednocześnie dopieszczając jego front. Chwilę jeszcze tak trzymał go kłami, po czym uwolnił zmaltretowane ramię. Nie przerywając sobie wnikania w drowa po same jądra, jak i wychodzenia z niego praktycznie całkowicie opuszczając jego wnętrze, delikatnie zaczął zlizywać krew z rany, którą sam zrobił. A to, że rany, które sam kłami zadawał, dość szybko się leczyły, to już inna sprawa. Ciemnoskóry mógł usłyszeć jego ciche, wybitnie zadowolone powarkiwanie.


Zaborczość wilka jak i to, co wyczyniały jego dłonie wyraźnie dawały do wiadomości drowowi, że nastąpi powtórka z wczorajszego dnia. Gorzej by było dla samego białowłosego gdyby dowiedział się, że dzisiejsze wzięcie go było sprowokowane przez jego samego. A konkretniej przez to całe ocieranie się o męskość Ducha Lasu.
Dertao chciał się wyrwać, dlatego walczył o wolność, i choć wiedział, że nie da rady nie chciał później mieć do siebie żadnego, ale. Że zamiast walczyć to tylko czekał na zlitowanie.   
Prawda natomiast była jednak taka, że całe jego szarpanie się miały być „wymówką” przed samym sobą, że starał się temu zapobiec. Rozrywająca i bolesna prawda była taka, że dotyk dłoni wilka jak i jego lizanie po uszach podobało się podmroczemu. Czuł jak gorąc w jego podbrzuszu na nowo rozlewa się a jego przyrodzenie żąda uwagi i to natychmiastowej.  
Dopiero tak wprost rzucone oskarżenie poruszyło białowłosego. Chciał się odkręcić i strzelić wilka za to w twarz, ale wszystko inaczej się potoczyło. Poczuł ugryzienie, a ułamek sekundy później to jak Wilk się w niego wbił.
Normalnie ktoś powinien czuć ból, strach, obrzydzenie i chęć ucieczki. Ale drow był inny. Jemu to się podobało. Gorąca męskość znów go rozrywała, a ugryzienie o dziwo zadziałało na niego jak najlepsze maście kapłanek na pobudzenie. Przez pierwszych kila chwili wręcz z przyjemnością odbierał poczynania Ducha lasu, ale kiedy doszło do niego co robi, starał się jakoś wyszarpnąć. Ale prawda była taka  ze teraz tak mu się nogi trzęsły z podniecenia że wątpliwe by było by gdzieś mógł pójść.
- Mam nadzieję że ktoś Cię kiedyś wykastruje i pozostawi na tysiąclecia. Wykrzyczał kiedy tak intensywnie był atakowany.


Gdy drow ponownie zaczął się wyrywać, wgryzł się w jego drugie ramię. O nie, nie miał zamiaru go puścić, zwłaszcza w takiej chwili. Wręcz warknął na niego. A że nawet w krwi czuł jego podniecenie... Nie mógł również być niegrzeczny i zostawić takie słowa bez własnego komentarza. Dlatego też i tym razem zostawił jego ramię w spokoju.
- Hmm... Nie sądzisz, że byłaby to ogromna strata?- nie wiedzieć kiedy, ale znaleźli się przed skałą, do której chwilę później został przygnieciony Dertao. Nie tylko dlatego aby nie mógł uciec, bo i tak nie mógł, ale po to aby sam to zauważył. Aby wiedział jak bardzo jest zdany na jego łaskę. Aby do niego dotarło, że nie może wrócić do podziemi. Cały czas go również bardzo intensywnie penetrował. Był też na tyle bezczelny aby unieść jedną jego nogę i oprzeć ją o skałę, ręką blokując jej powrót do poprzedniej pozycji. Zlizał również krew z jego skóry, by... Tym razem udziabać go niemal w samą szyję. Może i był brutalny, ale cóż. Bywa. A druga ręka go radośnie pieściła od frontu. Gdy jednak mroczny był bliski spełnienia, zacisnęła się na nim. O nie, tym razem miał zamiar odwrócić kolejność. Innymi słowy, dopieścił niepokorne dziecię ciemności dopiero, gdy sam w nim doszedł. Trwał w nim tak jeszcze przez chwile, zanim wyszedł. Nawet był na tyle uprzejmy aby wziąć go na ręce i opłukać wodą.
- To jak, chcesz wrócić na brzeg, czy pluskać się dalej?- cóż, całkowicie go nie wyleczył ani nie zniwelował bólu. Jakoś tak mu pasowało aby drow pamiętał o tym co się stało. I z kim. Aby nie mógł zaprzeczyć.


Czując kolejne ugryzienie nie dał rady utrzymać w sobie skowytu jaki wyrwał się z jego gardła. Mieszanka bólu i podniecenia była wręcz aż namacalna w całym zachowaniu podmrocznego.
- No ja żałuję, ale tego że ktoś Ciebie przed naszym spotkaniem nie wykastrował.
I w co tu miał biedny wilk wierzyć? W słowa mówiące negatywne rzeczy czy w reakcje ciała które wyraźnie pokazywały że seks, nawet ten brutalny podoba się białowłosemu.
Co prawda małym zaskoczeniem okazało się że znaleźli się przed skałą, ale nie było mowy o głębszym zastanowieniu nad tym. Ostre wbijanie się w już i tak zmaltretowany otworek podmorcznego był bardziej zaprzątający myśli.
Jeszcze to całe uniesienie!
Dertao od razu jęknął z podniecenia i wygiął się nieznacznie do tyłu kiedy to wilk idealnie trafił w prostatę. Z opartą głową o ramię wilka odsłaniał swoją szyję, podejrzewał tam „ataku”. Choć rozum kazał uciec ciało nie dało tego zrobić. Tak więc kiedy poczuł pierwsze ugryzienie nie do końca świadomy poczynań swej zdradzieckiej skorupy wypiął tyłek wychodząc na spotkanie pchnięciu miednicy Wilka, przez co trafienie w prostatę było mocniejsze.
Łzy pojawiły się w kącikach oczu, oddech stał się cięższy, czasami przy co mocniejszych uderzeniach w czuły punkt we wnętrzu ciemnoskórego mężczyzny, ten wręcz nie mógł złapać oddechu.
Gorąc ogarnęła całe ciało Drowa, czuł jak zaraz dojdzie, wręcz tego pragnął. Ale czując dłoń na swojej męskości zaskomlał w proteście. Próbował odsunąć dłoń od swojej męskości by dać sobie upust, ale nic z tego. Mocny chwyt i co raz to mocniejsze trafienia znów wyrwały z gardło Dertao jęki rozkoszy. Przyjemność tak nim zawładnęła że już nie mógł się kontrolować.
Sam dodatkowo wypinając się potęgował głębokość penetracji. Nieświadom tego wszystkiego nawet nie zauważył kiedy synchronizował swoje ruchy z tymi wykonywanymi przez Ducha Lasu.   
W tym całym nieco brutalnym akcie drow jednak czuł się fantastycznie. Dzięki temu że to nie on go kontrolował, czuł się „szczęśliwy”, „spełniony”. Może i dziwnie to brzmi ale takie uczucia przelewały się przez podmrocznego. Dlatego kiedy w końcu wilk doszedł w nim poczuł lekkie uczucie smutku. To oznaczało rychły koniec. I choć jego orgazm też był przyjemny był tylko kolejnym ciosem i kolejnym szczeblem kończącym tą przyjemność.
Ogromna pusta przeszyła jego serce kiedy Wilk wyszedł z niego. Zamknął oczy a para łez przyozdobiła jego czerwone policzki.
Ze smutku i rozpaczy nie reagował już na to co się z nim działo. Dał się wziąć na ręce i obmyć, nie wyrywał już się. Trwał z przytulonym policzkiem do ciepłej klatki piersiowej wilka. Ale słysząc pytanie obrócił głowę. Kiedy opierał się czołem i nie było widać już tak dobrze twarzy Dertao, pierwszy raz odważył się powiedzieć to, co tak naprawdę czuł.
- Chciałbym móc zasnąć i nigdy się więcej nie obudzić z tego snu.
Bo mimo iż było to bolesne doświadczenie, to pierwszy raz czół się jako jednostka a nie społeczność. Pierwszy raz chodziło tylko o jego dobro, jego przyjemność, jego ból, jego osobę.
Bał się że teraz jak będzie musiał wrócić do swoich będzie cierpieć. Cierpieć z powodu że nigdy nie będzie mógł wyrzucić tych wszystkich wydarzeń ze swojej pamięci.
Ale on był drowem.
Jednostką społeczności.
Społeczności do której musiał wrócić.
- Zamieszasz mnie puścisz?  


Owszem, zobaczył łzy. Nieco inaczej je jednak zinterpretował. Czuł też energię Dertao, ale nie mógł tak wniknąć w jego psychikę. Ona zostawała dla niego zamknięta. Sam musiał poznać mrocznego, a na to jeszcze było za wcześnie. Wyniósł go na brzeg, kładąc na własnym odzieniu. Położył się obok, przygarniając go do siebie. Nie wiedział na czym polegała ta zmiana pod białą czupryną jego „gościa”, ale miał zamiar z niej czerpać tak długo, jak tylko się dało.
„Zawsze możesz z tego snu uczynić rzeczywistość” odgarnął jasny kosmyk z czoła, przyglądając się tej jego twarzyczce, bez jakiegoś większego skrępowania.

- I puścić? Co masz na myśli?- ewidentnie nie do końca nadążał za myślami drowa. Za jego psychiką też. Ewentualnie mógł się spierać, że już go nie wypuści, w bardziej metafizycznym znaczeniu, ale jakoś uznał, że to w chwili obecnej nie jest najlepszym wyjściem. Postawił zaś na inne rozwiązanie. - Najchętniej to nie puszczałbym cię już nigdy, ale nie chcę abyś się czuł jak więzień - powiedział to, po czym wrócił do wilczej postaci. Nawet odszedł kawałek, wytrzepał futro, jak i... wrócił po to aby ułożyć się na mrocznym, grzejąc go własnym futrem. Ziewnął, rozleniwiony. Miał na zamiarze nie tylko go ogrzać, ale sprawić aby ten czuł się bezpieczniej. Bardziej się rozluźnił. A poza tym, w tej swojej wersji, nie musiał się ubierać. Futro całkowicie wystarczało. Liznął jeszcze śnieżnobiałego po szyi i ułożył łeb tak, aby widzieć jego oczy.