Pojawiający się uśmiech na ustach
wilka w cale, a w cale nie podobał się drowowi. Przez chwilę się nawet
zastanowił czy przypadkiem sam na siebie nie wiąże pętli. Ale no co? Miał może
dać się znów dotykać? Co to to nie!
-
Coś tam majaczyłeś, ale chyba lata samotności pomieszały Ci w głowie. – oj grabił sobie tymi wszystkimi słowami, ale jak na
razie podmroczny miał to gdzieś. Był zły za to że został wzięty siłą, a raczej
bardziej go bodło że mu się to podobało i teraz właśnie na Wilku wyładowywał
swoją frustrację.
Jednak ostatnie słowa, jakie
wypowiedział Duch Lasu spowodowały, że białowłosy sam się lekko zawstydził.
Obrazy z nocy znów nawiedziły myśli
młodszego z mężczyzn. Co gorsze wilk miał rację. Widział go całego, w całej
okazałości i to z dodatkiem. Czuł, że gdyby nie istota obok pewnie by się
popłakał ze złości na samego siebie. Bo jak można było tak oddać się drugiemu
mężczyźnie, jak można było tak jęczeć i to z przyjemności. Wstyd.
Plusk wody dopiero rozbudził na
chwilę drowa, widząc, że wilk zajął się sobą i najwyraźniej nie zamierza
odchodzić, musiał zająć się sobą.
Zanurzył się bardziej w wodę i
ciągle zakrywając przyrodzenie drugą ręką sięgnął do pośladków. Bolało go kiedy
się dotknął, wręcz cicho syknął pod nosem.
[-
I jak ja do cholery mam się umyć w środku, przecież to by znaczyło że muszę . .
]- wspomnienia znów napływały jednak
tym razem w porę je odgonił.
Ustał przodem do Ducha Lasu by w
przygryzioną wargą sięgnąć do swojego wejścia i włożyć w siebie palec. To
bolało, a wręcz szczypało. Ale chciał wymyć siebie z resztek wilka, jakie
prawdopodobnie w nim pozostawił.
- Skoro tak
bardzo martwisz się o moją psychikę zszarganą przez samotność, to zostań ze
mną- może i była to odpowiedź na to droczenie, może i
się szczerzył jak podczas zwykłej, irytującej wymianie zdań, ale jednak mówił
całkiem szczerze i miał nadzieję, że drow wyczytał to między wierszami.
Sam wyczyszczony czekał na ciemnoskórego, jednak
ten wręcz niebotycznie się guzdrał. Odwrócił się w jego stronę.
- Jeszcze
trochę a się rozpuścisz. Jak chcesz, to chętnie ci pomogę. Plecki umyję...- zaczął podchodzić do niego z iście diabelskim uśmieszkiem. O tak, nie
żartował. z resztą, tak czy inaczej miał w planach ukaranie Dertao za jego
słowa. Wątpił jednak, aby ten dobrowolnie do niego przyszedł i usiadł, co
najmniej obok.
- Pfi. . . i co jeszcze? Może to co mi zrobiłeś na zawsze odbije się na
mnie ale na pewno nie w taki sposób by tu zostać z Tobą. – warknął zły, że
w ogóle poruszają znów ten drażliwy temat. Bo niestety, ale wczorajsze słowa wilka
dalej huczały podmrocznemu w głowie
[-
„Wydajesz się osobą, która do wielu rzeczy się zmusza, choć niekoniecznie je
lubi. Mówię tu o Pani Matce, którą tak wynosicie na piedestał. Wręcz pragnie
się uwolnić cię z tych oków i dać wolność. Nawet, jeżeli by to oznaczało, że
sam bym musiał cię najpierw zniewolić. Końcowy efekt jednak jest tego wart” –
Jak on w ogóle śmiał coś takiego mówić, to tak samo jak ja bym mu powiedział że
jest już zmęczony samotnością i powinien wyjść do ludzi . . ]
Drow pogrążony we własnych myślach
zwolnił ruchy swoich dłoni, zresztą dzięki temu też go to miej bolało, ale
dopiero dotknięcie przez Wilka go otrzeźwiły i wręcz wystraszyły. Szybkie
wyjęcie palców ze swojego zmaltretowanego otworka jak i nagły ruch spowodowały
że przez ciało przeszła fala bólu.
-
Powiedziałem Ci byś mnie nie dotykał! -
krzyknął i odsunął się od Ducha Lasu. I właśnie teraz zorientował się o swoim
najgorszym koszmarze. No jego męskość była pobudzona i to nie jakoś delikatnie,
ale znacząco. Od razu zasłonił front dłońmi i z lekką paniką zaczął się
rozglądać. Chciał wyjść i się ubrać i to natychmiast.
-
Poszedł byś sobie na spacer czy coś, chciałbym wyjść się ubrać. – wątpił czy istota magiczna to zrozumie, ale spróbować
warto było, A tymczasem zaczął się nieznacznie przemieszczać tak by znaleźć się
bliżej swoich rzeczy, które ciągle leżały na brzegu.
-
Powiedziałeś, ale ja się ciebie nie posłuchałem. Proste - powiedział z niby łagodnym, niewinnym, czy nawet pobłażliwym
uśmieszkiem. Nie czuł też jakichś większych zahamowań przed tym, aby przygarnąć
do siebie ciemnoskórego. Może i byli w wodzie, ale czuł jego podniecenie. Jego
reakcje również. O tak, to mu bardzo pasowało, zwłaszcza w związku z tym jak go
chciał ukarać.
- Ależ ja
ci nie bronię wychodzić z wody. W czym ja ci niby przeszkadzam? Jedynie się
troszczę o ciebie - jego uśmiech ponownie się poszerzał, wprost
proporcjonalnie do liczby słów, które wypowiadał. Ręką zjechał po jego brzuchu,
podbrzuszu, aż dotarł do zakrytego rękoma przyrodzenia. - Widzę jednak, że narodził się tutaj dość imponujących rozmiarów
problem. Chyba, więc i tym razem ci pomogę. Zwłaszcza, że i tak kusiłeś mnie
każdym epitetem na mój temat, który wypowiedziałeś... - jasno dał mu do
zrozumienia, że ma być to swoistego rodzaju kara, którą i tak miał wcielić w
życie. - Ten problem mógłby stać się
bardzo bolesny w przyszłości... A teraz akurat jesteśmy w wodzie, więc o nic
nie musisz się martwić - przyciągnął go do siebie, przyciskając jego plecy
do swojego torsu. Przygryzł delikatnie jego szyję, jednocześnie ręką przedzierając
się przez barierę stworzoną z jego dłoni, chwytając za jego przyrodzenie. Drugą
rękę trzymał na jego torsie, delikatnie go gładząc. Miała jednak inne zadanie.
Miała w razie, czego go przycisnąć, aby drow przypadkiem nie uciekł. Wracając
jednak do nieco niższych i ciekawszych rejonów. Zaczął delikatnie go pieścić.
Najpierw samą główkę kciukiem, a później zwyczajnie na całej długości. Poruszał
dłonią w górę i w dół, nie zważając na żadne jego protesty.
To że duch lasu z taką prostotą
oświadczył że nie zamierza słuchać Drowa przeraziła białowłosego. Dla Dertao
znaczyło to tyle że wilk nic sobie nie robi z jego zdaniem. Dlatego też kiedy
się zbliżał podmroczny robił się coraz bardziej nerwowy. Chwila niedopatrzenia
a znów znalazł się w ramionach swojego
oprawcy. Krzyknął przerażony i od razu zaczął się szarpać. Tym razem nie ważne
było że go boli.
-
Zostaw mnie stary zboczeńcu, idź przelecieć jakąś dziurę w drzewie. – rzucił złośliwie, i wówczas go lekko olśniło. Coś w
głowie dziecka mroku podpowiadało mu że zaraz znów mu się dostanie a to
najpewniej za swój niewyparzony język. Czując dotyk w tak strategicznym miejscu
poczuł jak dreszcz przechodzi przez całe jego ciało. Chciał uciec od dłoni
cofając tyłek, ale nieświadomie ten ruch właśnie spowodował że otarł się swoimi
pośladkami o przyrodzenie Veredasa.
-
To jest. . . chędorzenie kogoś siłą a nie . . .troszczenie się! – mówił przerywanie bo niestety ale dłoni na męskości
powodowała że drow znów się podniecał i to dość szybko.
Przerażony reakcją własnego ciała,
to że mu się to tak podobało a wręcz przez głowę przeleciała myśl że on chce
szybko dojść spowodowała że podmroczny wpadł w panikę.
-
Nie chcę Twojej pomocy. . .zostaw mnie zboczeńcu. . . moim problemem jesteś
tylko ty! Zasłużyłeś sobie na wiele więcej . . . - złość i strach przejęły kontrolę nad białowłosym. Chciał
się wyrwać więc szarpał się z wszystkich sił. Nie ważne już było to że wilk
może go skaleczyć pazurem i to w przyrodzenie. Nie ważne było to, że tym całym
kręceniem się jeszcze mocniej opierał się tyłkiem o przyrodzenie Ducha Lasu i
go pobudzał. Chciał uciec, a w duchu modlił się by Veredas nie wykorzystał
skały na jeziorze i by go nie wziął znowu. Nie za strachu przed utratą godności
wojownika. On zwyczajnie się bał przyznać że to mu się podobało.
Bo co gorsze dla samego
podmrocznego to on sam przez obecna sytuacje podniecił się mocniej. Jakby
chciał by go wzięto właśnie siłą i taka ostrzejsza zabawa go kręciła.
Zachichotał. O tak, jego „ofiara” była całkiem
zabawna. Na pewno nie będzie się nudzić z istotą obdarzoną takim charakterkiem.
- Żadna
dziura w żadnym drzewie nie zastąpi mi żywego ciała, a tym bardziej ciebie - liznął jego ucho, wybitnie z siebie zadowolony. Nie przestawał też
dopieszczać swego nocnego kochanka. Problem polegał jednak na tym, że nie ważne
jak bardzo potrafił się kontrolować. Który facet byłby kompletnie obojętny w
chwili, gdy osoba, na którą ma ochotę, ociera się nagimi pośladkami o jego
przyrodzenie? Właśnie, żaden.
- Tylko ja?
A więc jednak na ciebie działam? Cieszy mnie to. I uważasz, że zasłużyłem na
wiele więcej. Daj mi, więc wiele więcej ... siebie - przygryzł jego ucho. Już wcześniej było widać, że go fascynowały. Nie
dał też mu się wyrwać. Co lepsze, nie dopuścił też, aby białowłosy niechcący
się zadrapał jego własnym pazurem. O nie, ta jego część ciała była zbyt
pożyteczna jak i w ogóle potrzebna, aby narażać ją na takie traktowanie. Nad
Dertao jednak prawdopodobnie czuwała gwiazda nieszczęścia. Przez swoje
poczynania, to ogólne pocieranie pośladkami o jego przyrodzenie, mroczny mógł
po jakimś czasie poczuć coś innego, niż nogi Ducha. Było to dość twarde oraz
gdy ten się cofał, znajdowało się niebezpiecznie blisko jego otworka... - Albo nie masz instynktu
samozachowawczego, albo to naprawdę lubisz... - powiedział chwilę przed tym
jak wgryzł się w jego ramię, jednocześnie w niego wchodząc płynnym ruchem. W
zasadzie nie planował, że go ugryzie, ale źle nie było. Ból ramienia zagłuszał
drugie źródło bólu. A że sam Wilk miał jeszcze na tyle samokontroli, nie
uszkodził go kłami. No, nie aż tak. Zaczął się w nim poruszać, jednocześnie
dopieszczając jego front. Chwilę jeszcze tak trzymał go kłami, po czym uwolnił
zmaltretowane ramię. Nie przerywając sobie wnikania w drowa po same jądra, jak
i wychodzenia z niego praktycznie całkowicie opuszczając jego wnętrze,
delikatnie zaczął zlizywać krew z rany, którą sam zrobił. A to, że rany, które
sam kłami zadawał, dość szybko się leczyły, to już inna sprawa. Ciemnoskóry
mógł usłyszeć jego ciche, wybitnie zadowolone powarkiwanie.
Zaborczość wilka jak i to, co
wyczyniały jego dłonie wyraźnie dawały do wiadomości drowowi, że nastąpi
powtórka z wczorajszego dnia. Gorzej by było dla samego białowłosego gdyby
dowiedział się, że dzisiejsze wzięcie go było sprowokowane przez jego samego. A
konkretniej przez to całe ocieranie się o męskość Ducha Lasu.
Dertao chciał się wyrwać, dlatego
walczył o wolność, i choć wiedział, że nie da rady nie chciał później mieć do
siebie żadnego, ale. Że zamiast walczyć to tylko czekał na zlitowanie.
Prawda natomiast była jednak taka,
że całe jego szarpanie się miały być „wymówką” przed samym sobą, że starał się
temu zapobiec. Rozrywająca i bolesna prawda była taka, że dotyk dłoni wilka jak
i jego lizanie po uszach podobało się podmroczemu. Czuł jak gorąc w jego
podbrzuszu na nowo rozlewa się a jego przyrodzenie żąda uwagi i to
natychmiastowej.
Dopiero tak wprost rzucone
oskarżenie poruszyło białowłosego. Chciał się odkręcić i strzelić wilka za to w
twarz, ale wszystko inaczej się potoczyło. Poczuł ugryzienie, a ułamek sekundy
później to jak Wilk się w niego wbił.
Normalnie ktoś powinien czuć ból,
strach, obrzydzenie i chęć ucieczki. Ale drow był inny. Jemu to się podobało.
Gorąca męskość znów go rozrywała, a ugryzienie o dziwo zadziałało na niego jak
najlepsze maście kapłanek na pobudzenie. Przez pierwszych kila chwili wręcz z
przyjemnością odbierał poczynania Ducha lasu, ale kiedy doszło do niego co
robi, starał się jakoś wyszarpnąć. Ale prawda była taka ze teraz tak mu się nogi trzęsły z podniecenia
że wątpliwe by było by gdzieś mógł pójść.
-
Mam nadzieję że ktoś Cię kiedyś wykastruje i pozostawi na tysiąclecia. Wykrzyczał kiedy tak intensywnie był atakowany.
Gdy drow ponownie zaczął się wyrywać, wgryzł się
w jego drugie ramię. O nie, nie miał zamiaru go puścić, zwłaszcza w takiej
chwili. Wręcz warknął na niego. A że nawet w krwi czuł jego podniecenie... Nie
mógł również być niegrzeczny i zostawić takie słowa bez własnego komentarza.
Dlatego też i tym razem zostawił jego ramię w spokoju.
- Hmm...
Nie sądzisz, że byłaby to ogromna strata?- nie
wiedzieć kiedy, ale znaleźli się przed skałą, do której chwilę później został
przygnieciony Dertao. Nie tylko dlatego aby nie mógł uciec, bo i tak nie mógł,
ale po to aby sam to zauważył. Aby wiedział jak bardzo jest zdany na jego
łaskę. Aby do niego dotarło, że nie może wrócić do podziemi. Cały czas go
również bardzo intensywnie penetrował. Był też na tyle bezczelny aby unieść
jedną jego nogę i oprzeć ją o skałę, ręką blokując jej powrót do poprzedniej
pozycji. Zlizał również krew z jego skóry, by... Tym razem udziabać go niemal w
samą szyję. Może i był brutalny, ale cóż. Bywa. A druga ręka go radośnie
pieściła od frontu. Gdy jednak mroczny był bliski spełnienia, zacisnęła się na
nim. O nie, tym razem miał zamiar odwrócić kolejność. Innymi słowy, dopieścił
niepokorne dziecię ciemności dopiero, gdy sam w nim doszedł. Trwał w nim tak
jeszcze przez chwile, zanim wyszedł. Nawet był na tyle uprzejmy aby wziąć go na
ręce i opłukać wodą.
- To jak,
chcesz wrócić na brzeg, czy pluskać się dalej?- cóż, całkowicie go nie wyleczył ani nie zniwelował bólu. Jakoś tak mu
pasowało aby drow pamiętał o tym co się stało. I z kim. Aby nie mógł
zaprzeczyć.
Czując kolejne ugryzienie nie dał
rady utrzymać w sobie skowytu jaki wyrwał się z jego gardła. Mieszanka bólu i
podniecenia była wręcz aż namacalna w całym zachowaniu podmrocznego.
-
No ja żałuję, ale tego że ktoś Ciebie przed naszym spotkaniem nie wykastrował.
I w co tu miał biedny wilk wierzyć?
W słowa mówiące negatywne rzeczy czy w reakcje ciała które wyraźnie pokazywały
że seks, nawet ten brutalny podoba się białowłosemu.
Co prawda małym zaskoczeniem
okazało się że znaleźli się przed skałą, ale nie było mowy o głębszym
zastanowieniu nad tym. Ostre wbijanie się w już i tak zmaltretowany otworek
podmorcznego był bardziej zaprzątający myśli.
Jeszcze to całe uniesienie!
Dertao od razu jęknął z podniecenia
i wygiął się nieznacznie do tyłu kiedy to wilk idealnie trafił w prostatę. Z
opartą głową o ramię wilka odsłaniał swoją szyję, podejrzewał tam „ataku”. Choć
rozum kazał uciec ciało nie dało tego zrobić. Tak więc kiedy poczuł pierwsze
ugryzienie nie do końca świadomy poczynań swej zdradzieckiej skorupy wypiął
tyłek wychodząc na spotkanie pchnięciu miednicy Wilka, przez co trafienie w
prostatę było mocniejsze.
Łzy pojawiły się w kącikach oczu,
oddech stał się cięższy, czasami przy co mocniejszych uderzeniach w czuły punkt
we wnętrzu ciemnoskórego mężczyzny, ten wręcz nie mógł złapać oddechu.
Gorąc ogarnęła całe ciało Drowa,
czuł jak zaraz dojdzie, wręcz tego pragnął. Ale czując dłoń na swojej męskości
zaskomlał w proteście. Próbował odsunąć dłoń od swojej męskości by dać sobie
upust, ale nic z tego. Mocny chwyt i co raz to mocniejsze trafienia znów
wyrwały z gardło Dertao jęki rozkoszy. Przyjemność tak nim zawładnęła że już
nie mógł się kontrolować.
Sam dodatkowo wypinając się
potęgował głębokość penetracji. Nieświadom tego wszystkiego nawet nie zauważył
kiedy synchronizował swoje ruchy z tymi wykonywanymi przez Ducha Lasu.
W tym całym nieco brutalnym akcie drow
jednak czuł się fantastycznie. Dzięki temu że to nie on go kontrolował, czuł
się „szczęśliwy”, „spełniony”. Może i dziwnie to brzmi ale takie uczucia
przelewały się przez podmrocznego. Dlatego kiedy w końcu wilk doszedł w nim
poczuł lekkie uczucie smutku. To oznaczało rychły koniec. I choć jego orgazm
też był przyjemny był tylko kolejnym ciosem i kolejnym szczeblem kończącym tą
przyjemność.
Ogromna pusta przeszyła jego serce
kiedy Wilk wyszedł z niego. Zamknął oczy a para łez przyozdobiła jego czerwone
policzki.
Ze smutku i rozpaczy nie reagował
już na to co się z nim działo. Dał się wziąć na ręce i obmyć, nie wyrywał już
się. Trwał z przytulonym policzkiem do ciepłej klatki piersiowej wilka. Ale
słysząc pytanie obrócił głowę. Kiedy opierał się czołem i nie było widać już
tak dobrze twarzy Dertao, pierwszy raz odważył się powiedzieć to, co tak
naprawdę czuł.
-
Chciałbym móc zasnąć i nigdy się więcej nie obudzić z tego snu.
Bo mimo iż było to bolesne
doświadczenie, to pierwszy raz czół się jako jednostka a nie społeczność.
Pierwszy raz chodziło tylko o jego dobro, jego przyjemność, jego ból, jego
osobę.
Bał się że teraz jak będzie musiał
wrócić do swoich będzie cierpieć. Cierpieć z powodu że nigdy nie będzie mógł
wyrzucić tych wszystkich wydarzeń ze swojej pamięci.
Ale on był drowem.
Jednostką społeczności.
Społeczności do której musiał
wrócić.
- Zamieszasz mnie puścisz?
Owszem, zobaczył łzy. Nieco inaczej je jednak
zinterpretował. Czuł też energię Dertao, ale nie mógł tak wniknąć w jego
psychikę. Ona zostawała dla niego zamknięta. Sam musiał poznać mrocznego, a na
to jeszcze było za wcześnie. Wyniósł go na brzeg, kładąc na własnym odzieniu.
Położył się obok, przygarniając go do siebie. Nie wiedział na czym polegała ta
zmiana pod białą czupryną jego „gościa”, ale miał zamiar z niej czerpać tak
długo, jak tylko się dało.
„Zawsze
możesz z tego snu uczynić rzeczywistość” odgarnął
jasny kosmyk z czoła, przyglądając się tej jego twarzyczce, bez jakiegoś
większego skrępowania.
- I puścić?
Co masz na myśli?- ewidentnie nie do końca nadążał za myślami
drowa. Za jego psychiką też. Ewentualnie mógł się spierać, że już go nie
wypuści, w bardziej metafizycznym znaczeniu, ale jakoś uznał, że to w chwili
obecnej nie jest najlepszym wyjściem. Postawił zaś na inne rozwiązanie. - Najchętniej to nie puszczałbym cię już
nigdy, ale nie chcę abyś się czuł jak więzień - powiedział to, po czym
wrócił do wilczej postaci. Nawet odszedł kawałek, wytrzepał futro, jak i...
wrócił po to aby ułożyć się na mrocznym, grzejąc go własnym futrem. Ziewnął,
rozleniwiony. Miał na zamiarze nie tylko go ogrzać, ale sprawić aby ten czuł
się bezpieczniej. Bardziej się rozluźnił. A poza tym, w tej swojej wersji, nie
musiał się ubierać. Futro całkowicie wystarczało. Liznął jeszcze śnieżnobiałego
po szyi i ułożył łeb tak, aby widzieć jego oczy.