Każdy miał swoje granice i jeśli
chodzi o Michała, ta głupia cizia właśnie dzisiejszego wieczoru je przekroczyła
i to stanowczo. A to że rajdowcowi puściły na nią nerwy to nic nadzwyczajnego,
gdyby nie jego głupie myśli co do tego co by mógł zrobić Allanowi stała by się
tragedia. Można nawet powiedzieć że gdyby nie panowanie nad sobą, stały by się
dwie tragedie. Teraz jednak ciepło drobniejszego ciała dosłownie wyganiało
wszystkie smutki. Dlatego z przyjemnością przytulił się do detektywa i kciukiem
pocierał o jego bok. Dopiero po chwili pozwolił mu się odsunąć skradając buziaka
z ust kiedy ten skończył mówić.
- Nie ma sprawy. Ale mam prośbę
wyjmij pojemnik w rękawiczkach. Mimo wszystko wole mieć jakiegoś haka na jej
ojca jakby mu się odwidziało. I jeszcze dziś przejdę się do ochrony o nagranie
z naszego korytarza. - Wyjaśnił co planuje
szukając czegoś w szafce. Jak się okazało w apteczce były jednorazowego użytku
rękawiczki lateksowe. Mając je w ręku ustał bezpośrednio pod wywietrznikiem i
czekał aż młodzik podejdzie. Nie raz robił coś podobnego z Jakobem, tak więc
wiedział jak porządnie należy wykonać koszyczek z dłoni by Allan mógł wygodnie
umieścić tam stopę a następnie uniósł chłopaka by ten bezpiecznie ustał na jego
ramionach.
Allan odwzajemnił jego pocałunek
zadowolony z tego, że mimo braku słów, pomógł mu jakoś się ogarnąć i wsparł go
samymi czynami. To było mu bardzo na rękę, bo mimo licznych zmian nadal nie
potrafił niektórych rzeczy, do innych nie mógł się przyzwyczaić.
- Jasne. - Zgodził się na pomysł nie opierając się w ogóle. Miał
nadzieję, że sprawa zakończy się pomyślnie dla nich. Przyjął od Michała
rękawiczki i od razu je założył nie chcąc robić tego gdy już będzie stał na
jego barkach.
Samo wejście nie było trudne. Raz
dwa sobie poradzili i gdy już Allan stał bezpiecznie na jego szerokich
ramionach sięgał już do wentylacji. Z tymi dwoma śrubkami nie było problemu dał
radę zrobić to palcami, co znaczyło, że ktoś ich nie dokręcił majstrując już
wcześniej. Otworzył kratę a zza niej wyjął średnich rozmiarów butelkę.
- Mam ją. - Powiedział i trzymając w jednej ręce butelkę drugą
przykręcał znów kraty.
- I jak mam teraz zejść, żeby
się nie zabić? - Zapytał się patrząc na
kochanka trochę rozbawiony mimo wszystkiego. Naprawdę nie wiedział jak ma to
zrobić. Wejść było łatwo ale zejść już gorzej.
W tym wszystkim co Allan sądził,
chłopak zakładał jedną rzecz źle. To nie prawda że nie potrafił pocieszać.
Mniemanie że słowa są potrzebne to tylko głupi wymysł. Michał należał do osób
dla których gest był więcej wart niż tysiące pięknych słów. Dlatego też to
przytulenie więcej mu dało niż cokolwiek innego.
Nawet wykorzystanie jako podpora nie
stanowiło problemu dla rajdowca. Stał prosto nie kiwając się na boki. W obawie
o detektywa nawet trzymał go pod kolanami by wyczuć w razie czego jego ruchy.
Tyle tylko że za nic nie spodziewał
się usłyszeć wyznania Allana.
- No cóż mnie się o to nie pytaj.
Jakob zazwyczaj korzystał z moich ramion by gdzieś się dostać a nie schodzić
tak więc tej lekcji jeszcze nie miałem. -
odpowiedział szczerze ale po chwili dodał to co mu przyszło najszybciej do
głowy. - Może zwyczajnie zeskoczysz mi na ręce a ja Cię złapię. -
zaproponował wystawiając ramiona przed siebie. Sam Michał nie wiedział czy to
był dobry pomysł, ale zawsze można było spróbować.
Spojrzał z góry na Michała i na
jego rozłożone ramiona. Może to dziwne ale to był najbezpieczniejszy sposób na
zejście. Puszka z gazem naprawdę mu zawadzała ale nie chciał jej zrzucać na dół
, bo miała być w razie czego dowodem.
Przez chwilę stał jeszcze na jego
barkach zastanawiając się czy jest jeszcze jakieś inne wyjście z tej sytuacji.
W sumie mógłby zeskoczyć z Michała prosto na ziemię jednak było to trochę
wysoko, bo rajdowiec należał do ludzi rosłych. Zwłaszcza, że skakanie tak by go
złapał było o wiele bezpieczniejsze, był Sylwester. Mimo adrenaliny i stresu tą
sytuacją alkohol z jego krwi gdzieś nie uleciał.
- Dobrze. - Odparł
w końcu i skoczył. Poczuł od razu jego mocne ramiona. Allan spojrzał prawnikowi
w oczy a ich twarze były blisko siebie.
- Możesz mnie już
postawić. - Powiedział cicho patrząc co
jakiś czas na jego usta. Za każdym razem wyglądały kusząco, zawsze tak jest,
gdy na nie patrzył. Nawet wtedy gdy całe były umazane w szmince Des.
Skok w ramiona był jedynym sposobem
jaki wpadł do głowy Michałowi. Ponadto to mu się bardzo podobało. Co prawda
było ryzyko ze może to nie wyjść ale bardzo małe, przecież rajdowiec nie był za
bardzo pijany. Tak więc kiedy Allan podjął decyzje prawnik przygotował się na
to i dał znak skinieniem głowy. Jak tylko poczuł że ma chłopaka na rękach przyciągnął
go do siebie zapatrując się w nim.
- A jeśli mi się nie chce? Wiesz to przyjemne mieć taką
piękność w ramionach – zaczął się lekko
droczyć, a by Allan nie mógł się wyszarpnąć wręcz wzmocnił chwyt robiąc przy
tym minę zadowolonego drapieżnika.
Nastrój napięcie seksualnego znów
wzrastał, ale na szczęście w nieszczęściu, Jakob nadal leżący na ziemie
zachrapał dość głośno i chcąc się przekręcić w czasie snu upadł na dywanik na
którym to siedział nadal twardo śpiąc.
Michał spojrzał na przyjaciela z lekkim
żalem ale tylko westchnął i postawił kochanka na ziemię.
- Pamiętaj że i tak ze mną śpisz więc jeszcze posiądę dziś
twoje usta. – rzucił nieco prowokacyjnie i
z uśmiechem spojrzał na malinki jakie to detektyw miał na szyj a o których
chyba to jeszcze on sam nie miał pojęcia.
No ale nie można było zostawić
przyjaciela w takim stanie. Podniósł go z podłogi i zaniósł do sypialni. A
kiedy wrócił rozejrzał się po łazience.
- Dzieci śpią w łóżku i a Des już się czuje dobrze. To co
wskakujemy do wanny czy prysznic?
Allan uśmiechnął się mimo
wszystko do niego delikatnie, nawet nie komentował jego słów. Co więcej,
przytulił się lekko do niego bowiem teraz gdy stres opadł inne uczucie zaczęło
wzrastać. Znów zaczął pragnąć jego bliskości.
Przybliżał powoli usta do jego
ale właśnie w tym momencie Jakob przerwał całą sytuację. Może nawet to i
lepiej. Afrodyzjak chyba nadal działał a teraz gdy już o tym wiedział niezbyt
go to cieszyło.
Spojrzał na Jakoba gdy Michał go
postawiał na ziemi. No na szczęście wszystko się już skończyło a co
najważniejsze Des czuła się dobrze.
Gdy kochanek wrócił już do
łazienki i zadał pytanie detektyw
spojrzał na niego.
- A czy to dobry pomysł,
żebyśmy razem się kąpali? - Zapytał się
sugestywnie patrząc na krocze Michała. Znów zaczynało mu się robić ciepło, ale
póki co było to bardzo miłe uczucie, dopiero niedługo zacznie przeradzać się to
w namiętne gorąco.
Michał sam się zastanawiał czy
dobrze będzie jeśli razem wejdą pod prysznic, ale przecież będąc świadomym co
mu jest i skąd bierze się to rozdrażnienie sądził że będzie w stanie to
upilnować.
- No wiesz sam nie masz innej sytuacji skarbie. – zauważył prawnik sugestywnie spoglądając na krocze młodzika.
Nie przekraczał odległości dwóch metrów od chłopaka ale i tak dało się wyczuć
drobne napięcie wiszące w powietrzu. W końcu jednak rajdowiec postanowił by to
on sam zadecydował. Jak by na to nie patrzeć nie chciał zmuszać Allana do
niczego.
– Słuchaj jeśli chcesz się tym zająć to nie ma spawy możemy wykąpać się
oddzielnie, bo jeśli o mnie chodzi to ja wole poczekać aż to przejdzie. Z
doświadczenia wiem że farmakologiczne pobudzenie ma to do siebie że jak się raz
sobie ulżysz to niechybnie włącza się w głowie błędne koło i mimo iż załatwiło
się już wstydliwy problem to niestety on będzie się odnawiał aż nie padnie się
z wycieńczenia. – wolał ostrzec chłopaka przed problemami jakie to może
wywołać dalsze konsekwencje. Co prawda podejrzewał że chłopak zaraz zacznie
pytać skąd u niego taka wiedza, ale już wolał już wyjaśnić to nieco
kompromitujące przeżycie niż wpędzać detektywa w nieprzyjemną sytuacje.
Prawnik miał rację. Allan również
był podniecony, co było dla niego niesamowicie krępujące. Niby normalna rzecz i
oczywista, bo to nie była ich wina jednak nachodziły go złe myśli. Samo
pobudzenie było dla niego złym wspomnieniem. Czymś czego nie chciał odczuwać
przez bardzo długo. Jednak teraz musi stawić temu czoła i to przeboleć.
- Nie wiem skąd tyle o tym wiesz, i nie będę pytał. - Odpowiedział trochę zdziwiony tym, że rajdowiec ma tak
rozległą wiedzę na ten temat. Allan zaczął rozpinać spodnie spoglądając raz po
raz na kochanka. - Chodźmy razem. -
Odpowiedział mu w końcu. Teraz miał pewność, że nawet jeśli rajdowca będą
nachodziły złe myśli to po prostu przestanie i opanuje się, tak jak to zrobił
chwilę temu. Zsunął powoli spodnie z bioder i położył je gdzieś obok. Stał
przed nim taki podniecony, nagi i bezbronny. Zastanawiał się czy ma zdjąć
również bokserki. Jednak po chwili stwierdził, że musi się przełamywać i to
robić. Dlatego zdjął je również, pokazując mu dopiero po raz drugi swoje ciało
w całej okazałości, tym razem jednak dłużej niż poprzednio.
Dobrze że Michał nie słyszał myśli
młodzika bo zaraz by dostała mu się niemała bura. No ale prawda była też taka
że na osobę Allana trzeba było zawsze brać poprawkę dlatego też rajdowiec
cokolwiek mu proponując nie miał za złe że ten odmawiał.
- Będę wdzięczny jeśli tego nie będziesz robić. Uratuje to
nieco mojej męskiej dumy. – odpowiedział
zgodnie z prawdą. Miał nawet coś dodać ale widząc ruchy dłoni szatyna koło
rozporka zdziwił się nie mało. No ale nie miał zamiaru peszyć młodzika. Słysząc
jego decyzje jakby nigdy nic również zaczął się rozbierać ze spodni. Ale
prawdziwe zaskoczenie nastąpiło gdy Allan rozebrał się i to całkowicie.
Ciężko było Michałowi powstrzymać
się przed spoglądaniem na pobudzone przyrodzenie. To był widok jaki należał w
wyobraźni rajdowca do czegoś wręcz przepięknego.
- Ciesz się ze jestem człowiekiem honoru. – mruknął pod nosem kiedy
to się prostował a w dłoni trzymał swoją bieliznę i spodnie.
Jego przyrodzenie też było
powiększone w porównaniu z poprzednim razem, ale Michał zachowywał się tak
jakby na to nie zwracał uwagi.
Czuł to jak Michał na niego
patrzy. Zrumienił się lekko, no cóż, nie był przyzwyczajony. Jednak ciekawość
sprawiła, że i on spojrzał na krocze kochanka. Póki co nie wyobrażał sobie
seksu z nim z wiadomych przyczyn. Nie chciał znów czuć bólu, a męskość rajdowca
była naprawdę dużych rozmiarów. Nie miał pojęcia jak to będzie wyglądać. Ale po
co myśleć z wyprzedzeniem. Chwycił dłoń Michała i pociągnął go za sobą do
prysznicowej kabiny. Nie zwlekając puścił od razu ciepłą wodę. Powoli odwrócił
się przodem do Michała stojąc teraz naprawdę blisko niego.
- Za ile to przejdzie? - Zapytał się przybliżając chyba nawet nie do końca
świadomie usta do jego ust.