Teraz kiedy do Dertao dotarły słowa
wilka zrozumiał on że faktycznie nie wiele wiedział o tym niezwykłym
zwierzęciu. Wyglądem przypomina wilka, ale niezwykły kolor sierści, jego
wielkość jak to że ma moc nie czyni z niego tylko wilka. Dodatkowo umie tworzyć
mikstury lecznice, czaruje, zna cały las, każde ze zwierząt.
[-
On nie może być tylko wilkiem. Więc czym jest?]- nie wiedział czy wypada od tak zapytać. Postanowił go
obserwować i wychwytywać drobne podpowiedzi.
A ta sama nadeszła kiedy drapieżnik
odpowiedział na pytanie Drowa. Złożoność odpowiedzi niosła przesłanie i to
takie które mówiło że lepiej nie ryzykować złamania warunków o jakich
mówił Veredras.
Skinął głową że rozumie co ten
chciał przekazać bo też tak było. Co do samego wejścia na kelpie, Dertao się
nie zastanawiał dwa razy. Nie przeszkadzały mu łuski. Ba były wręcz bardzo
przyjemne.
-
Możemy ruszać w drogę, ciekaw jestem co mi pokarzesz. – tu akurat odpowiedział szczerze i bez wahania. A
powodem dla którego ufał wilkowi to fakt że ten był fer względem Drowa.
„Mogę ci
pokazać wieeeele rzeczy”- uśmiechnął się
wrednie. Już mu kosmate myśli latały po głowie po tym dniu. Warknął coś do
kelpie, która po prostu zaczęła biec w stronę jeziora. Okazała się szybsza od
zwykłego konia, jak i zwinniejsza od nich. Nie zmieniało to faktu, że jej
pazury zostawiały głębokie bruzdy w ziemi. I tak jak wilk obiecał, nie dała
spaść ze swojego grzbietu jeźdźcowi. Sam wilk tymczasem wyglądał nie jakby
biegł, lecz jakby spokojnie sobie truchtał obok.
„Opowiedz mi coś o sobie. Ile masz lat, jak to u was, drowów jest... Nigdy nie wiedziałem o was za dużo. Niezwykle rzadko chodzicie tymi drogami. No i jak wszyscy, unikacie tego lasu. W sumie to nawet jaśni nie za chętnie tutaj przychodzą, choć kiedyś chcieli założyć tu własny dom. Coś im nie wyszło”- zachichotał jakby na skutek jakiegoś wspomnienia.
Narzuciwszy to jakże szybkie tępo, dość szybko dotarli do jeziora, bo w godzinę. Kelpie zatrzymała się przed samą wodą, chcąc się w niej jak najszybciej zanurzyć. Czekała jednak aż jej tymczasowy jeździec zejdzie z grzbietu. Uprzejma. Tym razem.
„Opowiedz mi coś o sobie. Ile masz lat, jak to u was, drowów jest... Nigdy nie wiedziałem o was za dużo. Niezwykle rzadko chodzicie tymi drogami. No i jak wszyscy, unikacie tego lasu. W sumie to nawet jaśni nie za chętnie tutaj przychodzą, choć kiedyś chcieli założyć tu własny dom. Coś im nie wyszło”- zachichotał jakby na skutek jakiegoś wspomnienia.
Narzuciwszy to jakże szybkie tępo, dość szybko dotarli do jeziora, bo w godzinę. Kelpie zatrzymała się przed samą wodą, chcąc się w niej jak najszybciej zanurzyć. Czekała jednak aż jej tymczasowy jeździec zejdzie z grzbietu. Uprzejma. Tym razem.
[-
Czemu mam nieodparte wrażenie że ten próbuje mnie nieco ostrzec sam przed
sobą?]- pomyślał po słowach a raczej
sposobie ich wypowiedzenia. To było dziwne, ale jednocześnie kazało się
zastanowić czy aby dobrze robi że tak kompletnie daje mu się prowadzać. [- Aż dziw bierze na całą tą uczynność
stworzenia. Przecież kiedy pierwszy raz spotkałem go sam powiedział że może mi
udzielić pomocy ale będzie oczekiwać zapłaty. Wiec co się zmieniło? Czemu stał
się miły? Choć czy miłym zachowaniem może być ostrzeżenie Cię by nikogo nie
zabijać w lesie bo staniesz się wrogiem? To prawie jak robota tresera
niebezpiecznych zwierząt, jeden źle wykonany ruch i można zginąć.]
Ostatnia myśl odbiła się echem.
Drow spojrzał na wilka i sam nie wiedział czy dobrze robi tak się z nim
spoufalając.
W czasie jazdy Dertao nie za bardzo
był chętny do rozmowy, i choć było to nieco nieroztropne z jego strony ale
często zamykał oczy i rozkoszował się przyjemnością jazdy. A to zachowanie
miało też drugie dno. Nie chciał kusić siebie by co chwilę nie spoglądać w
stronę białowłosego drapieżnika. Już sam jego sposób biegnięcia był
niecodzienny.
[-
W mieście trzeba będzie się zmienić w człowieka i przejść się popytać o co
chodzi z tym lasem i z tym wilkiem. Koniec kropka.]- obrał wręcz to sobie za plan równie ważny jak
wykonanie powierzonego zadania.
Kiedy dotarli do jeziora, Dertao
wiedział że kelpia chce się czym prędzej zanurzyć w wodzie. Dlatego zsiadł z
niej od razu.
-
Wybacz za małomówność ale podróż rozpraszała moje myśli – wyjaśnił czemu całą drogę się nie odzywał. – Pytałeś się ile mam lat niedawno
skończyłem 110 lat. Co jak na elfa za wiele nie jest, ale jak na nasz ród to
już całkiem dojrzały wiek. – bo przez te całe wzajemne wyżynanie się często
można umrzeć młodo i to przez chwilę nieuwagi.
Wilk nie dość, że się nie obraził, to położył na
brzegu jeziora, krzyżując łapy w stawach. Był na tyle blisko wody, że od czasu
do czasu ta sięgała jego łap, delikatnie obmywając je. Na chwilę przymknął
ślepia, ciesząc się po prostu tym, że się tu znalazł wraz z osobą, która w
jakiś pokręcony sposób zdawała się robić mu bliska. Jak zaś chodzi o kelpie,
gdy tylko poczuła się wolna, weszła do wody, zanurzając się w niej coraz
bardziej i bardziej, aż została sama głowa. Chwilę później zanurkowała,
ukazując wszystkim swój dość długi, potężny, rybi ogon, w zamian tylnych łap.
Znikła.
Siedział tak jeszcze chwilę, jakby nawet nie usłyszał odpowiedzi. W końcu jednak spojrzał na drowa.
„Ciekawe. Jakoś nigdy nie spotkałem elfa, który miałby mniej lat niż 100. Opowiedz coś o swoim rodzie. Proszę. To naprawdę ciekawe. Zawsze jak o tym mówisz, mam wrażenie jakbyś darzył ów ród niechęcią, ale jesteś mu całkowicie oddany. Nie rozumiem tego”- ponownie przymknął oczy, patrząc na jezioro, a konkretniej na skałę na jego środku. Czuł również niezadowolenie brodaric, chowających się wśród trzcin, jednak nie mogły się też zbytnio czepiać. Dertao nie był człowiekiem, a do tego był gościem Bóstwa Lasu. Nie mogły więc go przepędzić. Zakończyło się więc tylko na przyglądaniu z ukrycia.
Siedział tak jeszcze chwilę, jakby nawet nie usłyszał odpowiedzi. W końcu jednak spojrzał na drowa.
„Ciekawe. Jakoś nigdy nie spotkałem elfa, który miałby mniej lat niż 100. Opowiedz coś o swoim rodzie. Proszę. To naprawdę ciekawe. Zawsze jak o tym mówisz, mam wrażenie jakbyś darzył ów ród niechęcią, ale jesteś mu całkowicie oddany. Nie rozumiem tego”- ponownie przymknął oczy, patrząc na jezioro, a konkretniej na skałę na jego środku. Czuł również niezadowolenie brodaric, chowających się wśród trzcin, jednak nie mogły się też zbytnio czepiać. Dertao nie był człowiekiem, a do tego był gościem Bóstwa Lasu. Nie mogły więc go przepędzić. Zakończyło się więc tylko na przyglądaniu z ukrycia.
Szum wody naprawdę wydał się
relaksujący. Poprzednio brodził przez rzekę w pośpiechu tak więc nie było mowy
o przyjemności, dlatego teraz rozkoszował się tym spokojem. Przyklęknął przy
wodzie i nabrał jej nieco na dłonie by przemyć twarz i kark.
-
Przyjemnie ciepła nie to co u nas. –
odpowiedział od raz, ale sam nie zauważył że kiedy obmywał skórę zamruczał
cicho. Dopiero pytanie Wilka spowodowało że spojrzał poważniej na zwierzę.
- A powiedz ilu drowów prócz mnie jeszcze miałeś okazje poznać? –
spytał się najpierw podstawowej sprawy. Wiedział jednak że nie może uciekać od
odpowiedzi. Odpowiedź jaka mu się kłębiła po głowie w cale za dobra nie była.
NO Ale szczerość za szczerość.
-
Powiedziałeś wcześniej że nie wiesz o nas za wiele i że rzadko można nas
spotkać. Z tym naszym wędrowaniem to nie tak. Na ogół siedzimy podziemią bo to
jest nasze środowisko naturalne i tam nam jest najlepiej. Ale czasami trzeba
wyjść by wypełnić zadanie, tak z własnej woli nie wielu ma ochotę wychodzić na
powierzchnię. – zrobił pauzę by chwilę się
zastanowić co dalej mówić. W tym czasie drow postanowił zdjąć buty i sam
zanurzyć stopy w przyjemnie ciepłej wodzie. – Nasza rasa głównie budzi niechęć i obawę a to czego ludzie się boją
chcą od razu zgładzić, albo sobie podporządkować. Pierwsze śmiertelnie
niebezpieczne dla agresora drugie dla nas bo widzisz u nas u drowów to odpada,
prędzej damy się zabić niż stać się czyjąś własnością. – słowa brzmiały
jakby nie były to tylko czcze gadanie. Po tych słowach położył się na trawie i
patrzył w niebo, Nie za bardzo wiedział jak ma odpowiedzieć na ostatnie
pytanie.
- Mówiąc najprościej u nas rządzi zasada Twardej Władzy. Pani Matka
wyznacza nam zadania a my jako podwładni i dzieci mamy obowiązek jej słuchać, i
choćby było to z narażeniem życia mamy przyjąć zadanie i się starać je wypełnić
co do joty. Inaczej po powrocie czeka nas kara. Co do mojego nastawienia to tak
jakbyś miał swego pana i choć wiedział że zadanie jest ryzykowne, możesz zginąć
to i tak musisz je wykonać. Ale to nie jest najgorzej. Walki między klanami nas
wyżynają. To stąd też nasz niski średni wiek. – drow nie chiał za wiele sam
z siebie mówić, Ale jeśli tylko by został zapytany o konkrety, wówczas chętnie
by odpowiedział
Uśmiechnął się jakby to, że jest tu jezioro, było
jego zasługą. Tak, jezioro było starsze od niego.
„Ilu? Ze trzech...”- zamyślił się na chwilę. Faktycznie jakoś tylu, dwóch w mieście, a jeden próbował przejść przez las. Usiłował zabić królika, a później uprowadzić młodego wilkora. Nie udało mu się.
Słuchał wszystkiego bardzo uważnie. Analizował. Uczył się i wszystko brał pod zastanowienie.
„Wychodzi na to, że drowy są własnością Pani Matki, tak? A gdyby ktoś inny zabrał takiemu drowowi wolność, to jak, skoro już jest własnością tej Matki? No i gdyby tak zabrać wolność, po czym powiedzieć, że jest wolny? To wtedy wraca do Matki, czy po prostu jest wolny? No i jak, będąc zniewolonym, jest się bezwzględnie posłusznym? Nawet bez łańcuchów?”- pytał niezwykle dużo. Nie chciał, co prawda zniewolić Dertao, ale jeżeli to by było konieczne, aby z nim został, to najchętniej najpierw by go zniewolił, a później dał wolność. Oczywiście gdyby był pewnym, że ten zostanie przy nim z własnej woli. A te wszystkie niesnaski były jakieś takie zawiłe.- „Ach, musisz mi wybaczyć ciekawość w tej kwestii! Nigdy nie byłem zniewolony, więc nawet nie wiem na czym to polega, a tym bardziej nie wiem jak to jest. A to co mówisz, po prostu tak mi wygląda”- jakby się uprzeć, można by stwierdzić, że jest niewolnikiem własnego lasu. Musiał w nim być, gdyż w nim nic nie miało prawa go spotkać. Był jego Strażnikiem i musiał go pilnować. Różnica polegała na tym, że mógł wyjść, kiedy chciał, ale wtedy tracił wszystkie „bonusy”. No i on kochał ten las. Nigdzie nie czuł się lepiej niż w Veredrasie. Pradawnym lesie, o którym krążyło wiele legend. Część prawdziwych, część przekolorowanych, a kolejna część- wyssanych z palca.
„Ilu? Ze trzech...”- zamyślił się na chwilę. Faktycznie jakoś tylu, dwóch w mieście, a jeden próbował przejść przez las. Usiłował zabić królika, a później uprowadzić młodego wilkora. Nie udało mu się.
Słuchał wszystkiego bardzo uważnie. Analizował. Uczył się i wszystko brał pod zastanowienie.
„Wychodzi na to, że drowy są własnością Pani Matki, tak? A gdyby ktoś inny zabrał takiemu drowowi wolność, to jak, skoro już jest własnością tej Matki? No i gdyby tak zabrać wolność, po czym powiedzieć, że jest wolny? To wtedy wraca do Matki, czy po prostu jest wolny? No i jak, będąc zniewolonym, jest się bezwzględnie posłusznym? Nawet bez łańcuchów?”- pytał niezwykle dużo. Nie chciał, co prawda zniewolić Dertao, ale jeżeli to by było konieczne, aby z nim został, to najchętniej najpierw by go zniewolił, a później dał wolność. Oczywiście gdyby był pewnym, że ten zostanie przy nim z własnej woli. A te wszystkie niesnaski były jakieś takie zawiłe.- „Ach, musisz mi wybaczyć ciekawość w tej kwestii! Nigdy nie byłem zniewolony, więc nawet nie wiem na czym to polega, a tym bardziej nie wiem jak to jest. A to co mówisz, po prostu tak mi wygląda”- jakby się uprzeć, można by stwierdzić, że jest niewolnikiem własnego lasu. Musiał w nim być, gdyż w nim nic nie miało prawa go spotkać. Był jego Strażnikiem i musiał go pilnować. Różnica polegała na tym, że mógł wyjść, kiedy chciał, ale wtedy tracił wszystkie „bonusy”. No i on kochał ten las. Nigdzie nie czuł się lepiej niż w Veredrasie. Pradawnym lesie, o którym krążyło wiele legend. Część prawdziwych, część przekolorowanych, a kolejna część- wyssanych z palca.
- Pytanie jeszcze ile masz lat, bo jeśli powyżej 100 i troje spotkałeś
to sam widzisz że zazwyczaj unikamy kontaktu z innymi. – zauważył ważną
ewentualność.
Słuchał uważnie wszystkich pytań i
uśmiechnął się.
-
Nie przepraszaj, sam mam kilkaście pytań do Ciebie, ale jakoś nie wiem jak je
zadać byś się nie poczuł urażony. –
w taki oto lekko sugestywny sposób chciał zaznaczyć że on też nie wie nic o
istocie a też by chciał pytać ale jakoś nie potrafi spytać. No i czy może
pytać.
- Twoje rozumowanie jest poprawne, ale wielu zmiennych nie znasz. Pani
Matka, to moje matka, ona dała mi życie więc to nie jest służeniem królowej,
tylko bycie podporządkowanym pod rodzicielkę. U nas to kobiety mają decydujący
głos. My mężczyźni mamy ich bronić i służyć. – wyjaśnił pierwsze błędne
założenie uważając że jest najważniejsze bo na nim opierały się inne. Jednak
wyprostowanie kolejnych było bardziej kłopotliwe. – To nie jest tak jak myślisz. Uważasz służbę Pani Matce jak
zniewolenie, dla mnie to moje normalne życie. Ja się urodziłem w takim
środowisku i dorastałem w nim tak jak i reszta mojej rodziny i innych rodzin.
Co do zniewolenia to wiesz mi żaden drow nie będzie całkowicie posłuszny.
Będzie próbował się uwolnić, zabić tego co go uwięził, ewentualnie spowodować
sytuacje że można zginąć by ukrócić zniewagę jakim jest więzienie. – odpowiedział na to co chciał jednak z tym
powrotem do Pani Matki wolał odpuścić pytanie. Bo szczerze jakoś sam nie był
pewien czy tam chciał by wracać. Bo problem w tym że on nie pasował do Swojego
Rodu.
Położył łeb na łapach, ale tak aby widzieć
mrocznego.
„Cóż, mam trochę więcej niż 100 lat... A zadawać pytania zawsze możesz, ja zaśnie muszę na nie odpowiadać”- wyszczerzył kliska we wrednym uśmiechu- „Gwarantuję jednak, że się nie obrażę”
Wysłuchał wszystkiego. Czyli drow uwięziony to martwy drow? Nie, to mu zdecydowanie nie pasowało.
„Matronizm. Ciekawe. A gdybyś tak nie musiał słuchać tej waszej Pani Matki? Ja na przykład nie mogę sobie wyobrazić, że miałbym służyć komukolwiek. Ale, gdyby ktoś usiłował mnie złapać, o zniewoleniu nawet nie mówiąc, to myślę, że by to była sprawa z góry przegrana. Chyba dlatego też nikt nie próbował od czasów pierwszej i ostatniej takiej próby”- przymknął ślepia. Było mu po prostu tak dobrze, że nie czuł potrzeby robienia czegokolwiek. Mógłby nawet zapaść w ten swój półsen, ale podczas rozmowy nie wypada. A gdyby przestał się kontrolować? Dertao pewnie by zwariował, czując każdą żywą cząstkę lasu w swoim umyśle. Napór tak rozległej, silnej i złożonej świadomości.
„Cóż, mam trochę więcej niż 100 lat... A zadawać pytania zawsze możesz, ja zaśnie muszę na nie odpowiadać”- wyszczerzył kliska we wrednym uśmiechu- „Gwarantuję jednak, że się nie obrażę”
Wysłuchał wszystkiego. Czyli drow uwięziony to martwy drow? Nie, to mu zdecydowanie nie pasowało.
„Matronizm. Ciekawe. A gdybyś tak nie musiał słuchać tej waszej Pani Matki? Ja na przykład nie mogę sobie wyobrazić, że miałbym służyć komukolwiek. Ale, gdyby ktoś usiłował mnie złapać, o zniewoleniu nawet nie mówiąc, to myślę, że by to była sprawa z góry przegrana. Chyba dlatego też nikt nie próbował od czasów pierwszej i ostatniej takiej próby”- przymknął ślepia. Było mu po prostu tak dobrze, że nie czuł potrzeby robienia czegokolwiek. Mógłby nawet zapaść w ten swój półsen, ale podczas rozmowy nie wypada. A gdyby przestał się kontrolować? Dertao pewnie by zwariował, czując każdą żywą cząstkę lasu w swoim umyśle. Napór tak rozległej, silnej i złożonej świadomości.
-
Mówisz trochę więcej, ale mnie się wydaje znacznie więcej niż trochę. Powiedz
ile masz lat. – spytał kiedy niejako dostał pozwolenie.
I dopiero teraz Dertao zdał sobie z jednej sprawy. On sam z własnej woli, wręcz
instynktownie ustawia siebie na pozycji podległej względem wilka. Nie wiedział
czemu, ale tak było. Odpowiadał na to co został zapytany, pytał czy może
spytać, odnosił się z szacunkiem prawie takim samym jakim darował Panią Matkę.
-
Tak samo jak ty nie możesz sobie wyobrazić służenie komuś, tak ja nie mogę
sobie wyobrazić nie służyć Pani Mego Domu. – bo to akurat była prawda. Jednak myśli na zostały odciągnięte od
siebie i skierowane na wilka.
-
Czemu chciano cię pojmać?
Zaczął dość dziwnie powarkiwać, zupełnie jakby
się zakrztusił. Okazało to się być jego śmiechem.
„Spostrzegawczy jesteś. Ile mam lat? Dużo. Sam dokładnie nie wiem ile. A obiecujesz, że jak ci powiem, to nie uciekniesz stąd?”- spojrzał na niego badawczo, choć nadal rozbawiony. Następny temat jednak wywołał na jego pysku i w oczach wyraz jakiejś takiej melancholii.
„To było już tak dawno temu... Jaśni chcieli ten las dla siebie, chcieli w nim mieszkać. A istoty podobne do mnie nie zawsze dogadują się w tych kwestiach. Ja się nie dogadałem. Oni zaś w odwecie chcieli też posiąść moją wiedzę, magię, wszystko. Ludzi zaś było wtedy jeszcze mało, ale już się rozprzestrzeniali niczym zaraza. Chcieli mieć zwierzynę łowną, drzewa na opał i do budowy swoich chat, porobić drogi i traktaty, a ja byłem młody. Myśleli, że jak połączą swoje siły, to im się uda. Nie wyszło. Przeżyło niewielu. Głównie ci, których puściłem wolno aby przekazali wieść dalej. Co by był za sens takiej nauki, gdyby nikt jej nie przekazał?”- w sumie już po części określił swój wiek. Ale skoro drow chce dokładniej... Tylko żeby nie uciekł z krzykiem. Będzie musiał wtedy na niego zapolować. Oczywiście nie tak, aby zrobić mu krzywdę. Co to to nie...
„Spostrzegawczy jesteś. Ile mam lat? Dużo. Sam dokładnie nie wiem ile. A obiecujesz, że jak ci powiem, to nie uciekniesz stąd?”- spojrzał na niego badawczo, choć nadal rozbawiony. Następny temat jednak wywołał na jego pysku i w oczach wyraz jakiejś takiej melancholii.
„To było już tak dawno temu... Jaśni chcieli ten las dla siebie, chcieli w nim mieszkać. A istoty podobne do mnie nie zawsze dogadują się w tych kwestiach. Ja się nie dogadałem. Oni zaś w odwecie chcieli też posiąść moją wiedzę, magię, wszystko. Ludzi zaś było wtedy jeszcze mało, ale już się rozprzestrzeniali niczym zaraza. Chcieli mieć zwierzynę łowną, drzewa na opał i do budowy swoich chat, porobić drogi i traktaty, a ja byłem młody. Myśleli, że jak połączą swoje siły, to im się uda. Nie wyszło. Przeżyło niewielu. Głównie ci, których puściłem wolno aby przekazali wieść dalej. Co by był za sens takiej nauki, gdyby nikt jej nie przekazał?”- w sumie już po części określił swój wiek. Ale skoro drow chce dokładniej... Tylko żeby nie uciekł z krzykiem. Będzie musiał wtedy na niego zapolować. Oczywiście nie tak, aby zrobić mu krzywdę. Co to to nie...