Michale po ciężkich dwóch tygodnia pracy w kancelarii miał
już wszystkiego dosyć. Zwyczajnie w świecie musiał odreagować. Mimo iż jego
zwyczaj zabawy był dość niecodzienny zawsze wszystko kończyło się dobrze.
Przyjechał pod operę autobusem i z bocznej alejki obserwował auta jakie
wjeżdżają na parking. Szukał sztuki która by do niego przemówiła i z chęcią
dała się „zaprosić” na przejażdżkę. Było kilaka piękności dla ale on czekał
jeszcze.
Sztuka zaczynała się dopiero za 20 minut. Więc po pierwsze nie chciał by ktoś go zobaczył, poza tym miał nadzieję że zawsze w tych ostatnich chwilach może wjechać tu jakieś cudeńko. W końcu też tak się stało w końcu na parkingu pojawiło się auto taki same jak jego tylko że w kolorze pięknego szafiru. Wspaniale odrestaurowany Plymouth Barracuda z 71. Tak to właśnie auto chętnie weźmie na przejażdżkę.
Kiedy już nikogo nie było na parkingu, a chłopcy wyznaczeni do odprowadzania aut skryli się w budynku opery, Michale w swoim całym czarnym stroju, prawie całkowicie zakrywającym jego twarz wyszedł z zaułka i zaczął kierować się w stronę cudu motoryzacji. Uwielbiał amerykańskie auta i to je zazwyczaj „pożyczał”.
Sztuka zaczynała się dopiero za 20 minut. Więc po pierwsze nie chciał by ktoś go zobaczył, poza tym miał nadzieję że zawsze w tych ostatnich chwilach może wjechać tu jakieś cudeńko. W końcu też tak się stało w końcu na parkingu pojawiło się auto taki same jak jego tylko że w kolorze pięknego szafiru. Wspaniale odrestaurowany Plymouth Barracuda z 71. Tak to właśnie auto chętnie weźmie na przejażdżkę.
Kiedy już nikogo nie było na parkingu, a chłopcy wyznaczeni do odprowadzania aut skryli się w budynku opery, Michale w swoim całym czarnym stroju, prawie całkowicie zakrywającym jego twarz wyszedł z zaułka i zaczął kierować się w stronę cudu motoryzacji. Uwielbiał amerykańskie auta i to je zazwyczaj „pożyczał”.
Allan
został zaproszony na jeden ze spektakli tego wieczora. Oczywiście z racji tego,
że Skorpion nie jest aż tak otwarty na sztukę stwierdził, że wejdzie pod
koniec, aby reszta ważniaków widziała jego zgrabną osobę na tym wydarzeniu.
Przez ten czas siedział sobie w ciepłym samochodzie zaparkowanym na parkingu. Z
nudów myślał, że zraz zaśnie ale stwierdził, że wpierw zapali. Uchylił jedno z
okien samochodu i odpalił papierosa.
Jego uwagę przykuł pewien mężczyzna, który chodził po parkingu. Szedł do samochodu. Pierwsze co pomyślał, że to jest jego auto, ale wdawał się jakiś taki podejrzany. Pewnie to tylko jego wyobraźnia ale postanowił zgasić fajkę i obserwować go w lusterku. Jako detektyw z zawodu miewał wiele podpowiedzi poprzez intuicję aczkolwiek nie zawsze się sprawdzały. Wolał więc polegać na faktach. Nie było to śledzeniem, po prostu ten facet zwrócił na siebie jego uwagę. Był cały ubrany na czarno, twarzy prawie nie było mu widać, wyglądał jak jakiś złodziejaszek. Póki co nic nie będzie robił poza obserwowaniem go. I tak nie ma nic lepszego do roboty.
Jego uwagę przykuł pewien mężczyzna, który chodził po parkingu. Szedł do samochodu. Pierwsze co pomyślał, że to jest jego auto, ale wdawał się jakiś taki podejrzany. Pewnie to tylko jego wyobraźnia ale postanowił zgasić fajkę i obserwować go w lusterku. Jako detektyw z zawodu miewał wiele podpowiedzi poprzez intuicję aczkolwiek nie zawsze się sprawdzały. Wolał więc polegać na faktach. Nie było to śledzeniem, po prostu ten facet zwrócił na siebie jego uwagę. Był cały ubrany na czarno, twarzy prawie nie było mu widać, wyglądał jak jakiś złodziejaszek. Póki co nic nie będzie robił poza obserwowaniem go. I tak nie ma nic lepszego do roboty.
Mężczyzna w czerni nie zachowywał się jak typowy
złodziejaszek, który to dla zysku włamuje się rozwalając szyby. Jego wolny krok
był po to by zaobserwować czy ktoś się kręci po parkingu i podziwiać to piękne
auto. Podszedł do niego od prawej strony i zaczynając od maski. Delikatnie
bojąc się że porysuje samochód obszedł go dookoła aż w końcu zatrzymał się przy
drzwiach od strony kierowcy. Niczym artysta w swoim fachu ukucnął przy nim i
wykorzystując zabawę z wytrychami. Nie trwało to długo, ale nie od raz otworzył
drzwi wiedział że pod progiem biegnie przewód do alarmu, wyjął małe kombinerki
i przeciął go. Dopiero mając pewność że wszystko w porządku wślizgnął się do
środka.
Właściciel ewidentnie wiedział co robił odnawiając to cudeńko. Dopasowana do koloru tapicerka z kremowymi pasmami, do tego tablica rozdzielcza z białego drewna, coś pięknego. W końcu wyjmując kable spod stacyjki uruchomił silnik. Mruczał jak marzenie. Na ustach Michaela pojawił się błogi uśmiech.
W końcu zaczął się wycofywać i powoli jechać, przecież nie chciał na siebie zwracać uwagi. Dopiero dwie przecznice dalej zapragnął poczuć co te cudeńko potrafi robić.
Właściciel ewidentnie wiedział co robił odnawiając to cudeńko. Dopasowana do koloru tapicerka z kremowymi pasmami, do tego tablica rozdzielcza z białego drewna, coś pięknego. W końcu wyjmując kable spod stacyjki uruchomił silnik. Mruczał jak marzenie. Na ustach Michaela pojawił się błogi uśmiech.
W końcu zaczął się wycofywać i powoli jechać, przecież nie chciał na siebie zwracać uwagi. Dopiero dwie przecznice dalej zapragnął poczuć co te cudeńko potrafi robić.
Czy każdy właściciel auta by tak się z nim obchodził.
Widać był, że ten ewidentnie podziwia ten samochód. Co najlepsze, czy
właściciele auta, mający do niego klucze otwierali by wytrychem auto? Chyba
nie. Nie miał często do czynienia z takiego typu sprawami. Raczej się zajmował
zabójstwami ale postanowił to sobie ograniczyć na jakiś czas. Teraz zajmuje się
mniej trudnymi przypadkami, ale brakuje mu tej adrenaliny. Aczkolwiek psycholog
mu polecił unikanie zagrożenia. No ale Allan jednak bez tego żyć nie potrafił.
Teraz jednak miał inne zadanie. Spojrzał na mężczyznę i zobaczył, że ten
bezczelnie sobie odjeżdża z parkingu. Po chwili odpalił samochód i starał się
zachowywać dystans, by nie zostać zauważonym. Pomyślał, że lepiej będzie jak
chwilę poczeka, zawsze można go dogonić. Chciał wiedzieć co ten zrobi i gdzie
pojedzie.
Michael nie był złodziejem, tylko znudzonym złotym
dzieckiiem. Praca w kancelarii nie była jego wymarzoną rzeczą dlatego te
pojedyncze wyskoki na samochody jakby ładowały mu akumulatory. Oczywiście w
żaden sposób nie wykonywał wandalizmu. Przecież sam dobrze wiedział żeby
doprowadzić auto do takiego stanu trzeba włożyć w to wiele serca. Dlatego nawet
nie śmiał myśleć o jeżdżeniu po ulicach i wywracaniu koszy. Zwyczajnie testował
co też może to maleństwo, jak są ustawione parametry silnika i inne takie. Na
koniec pisał jeszcze wiadomość dla właściciela czy coś nie było z autem źle, i
zostawiał białą róże na siedzeniu. Taki jego drobny symbol. Teraz też nie było
inaczej po godzinnej jeździe po mieście z powrotem wjechał na parking.
Oczywiście nie ustawił w tym samym miejscu auta. Chciał by chłopcy parkingowi
mieli nieco stracha że zgubili tak cenne auto. Tak więc będąc na miejscu
wysiadł z auta i rozejrzał się po parkingu czy aby nikogo nie ma.
Niestety
nie udało mu się dogonić mężczyzny widać chyba bardzo mu się spieszyło. No cóż
to już problem policji a nie jego. Nie zamierzał w to ingerować, w końcu ma
swoje własne zlecenia. Postanowił wrócić na parking, bo przecież i tak musiał
tam być. Zaparkował na swoim starym miejscu i rozsiadł się wygonie na fotelu
kierowcy. Nudziło mu się okropnie. Najgorsze, że pogoda była taka, że aż się
nie chce nigdzie wychodzić. Westchnął sam do siebie, rozmyślając nad wieloma
sprawami. Nad Białym Wilkiem, którego przestał gonić, nigdy już go penie nie
zobaczy. No niestety, i tak bywa. Dlatego stara się oddzielić uczucia od pracy,
wiedział, że źle się to skończy. Nagle jego uwagę przykuł samochód wjeżdżający
na parking. Był uderzająco podobny do tego, którym odjechał mężczyzna. Moment.
To jest ten samochód! Nie wiedział co teraz zrobić. Wmieszać się w to czy oddać
sprawę policji. Z drugiej jednak strony strasznie ciekawiło go dlaczego ten
wrócił. Przecież za to auto miał by taki zysk. Na razie postanowił jeszcze
obserwować a później za nim pojedzie.
Michael był pełen w skowronkach po swojej zabawie na
przejażdżce. Właściciel utrzymywał auto w doskonałym stanie. Wręcz nie było się
do czego przyczepić. Co nie znaczy że uwielbia krytykować innych. Młodzik kocha
samochody i to jest jego prawdziwa pasja.
Kiedy wysiadł z auta i rozglądał się zauważył pewną nieprawidłowość. W pewnym samochodzie dalej była lekka para na szybach. Michał przekonany był że widział je już wcześniej i że na pewno pojazd nie zmienił miejsca zaparkowania. Ale ta para byłą lekko niepokojąca. Co gorsze albo mu się zdawało albo w aucie siedziała jakaś postać. Niestety ciemność dookoła nie pozwalała za dobrze widzieć. Z kolei też nie chciał ryzykować by podejść bliżej i się samemu przekonać. Upewnił się że samochód jest zamknięty i poszedł na skośkę pomiędzy innymi pojazdami w stronę ulicy i wyjazdu z parkingu. Oczywiście zapamiętał numery auta, mając w pamięci sprawdzenie go. Kiedy w końcu stracił samochód z bezpiecznego pola wzroku, wolał się nie oglądać by nie zwracać na siebie więcej uwagi niż to było konieczne. Pod wjazd podjechał już znajomy w swojej Hondzie, nie czekając wsiadł do jego auta i pomknęli ulicą kierując się w starą i opuszczoną część miasta.
Kiedy wysiadł z auta i rozglądał się zauważył pewną nieprawidłowość. W pewnym samochodzie dalej była lekka para na szybach. Michał przekonany był że widział je już wcześniej i że na pewno pojazd nie zmienił miejsca zaparkowania. Ale ta para byłą lekko niepokojąca. Co gorsze albo mu się zdawało albo w aucie siedziała jakaś postać. Niestety ciemność dookoła nie pozwalała za dobrze widzieć. Z kolei też nie chciał ryzykować by podejść bliżej i się samemu przekonać. Upewnił się że samochód jest zamknięty i poszedł na skośkę pomiędzy innymi pojazdami w stronę ulicy i wyjazdu z parkingu. Oczywiście zapamiętał numery auta, mając w pamięci sprawdzenie go. Kiedy w końcu stracił samochód z bezpiecznego pola wzroku, wolał się nie oglądać by nie zwracać na siebie więcej uwagi niż to było konieczne. Pod wjazd podjechał już znajomy w swojej Hondzie, nie czekając wsiadł do jego auta i pomknęli ulicą kierując się w starą i opuszczoną część miasta.
Zauważył,
że mężczyzna spogląda w jego stronę. Nie wiedział czy patrzy na niego czy może
na coś obok, był za daleko by móc to widzieć. Było bardzo możliwe, że patrzy
właśnie na niego, bo na szybach jego samochodu widniała para jak i dym, który
unosił się w środku. Allan postanowił zachować spokój i nie przejmować się tym,
w końcu i ten facet nie może mieć stuprocentowej pewności, że ktoś jest w
samochodzie, chyba, że podejdzie. Nie zrobił tego i zaczął iść w stronę ulicy.
Gdy Allan stracił go z pola widzenia odpalił samochód i wyjechał z parkingu.
Bardzo uważał jadąc za nim. Nie chciał zostać zauważonym. Mężczyzna wsiadał do
jakiegoś samochodu, więc teraz chyba trochę łatwiej będzie go śledzić. Nie
bojąc się konsekwencji jechał za nimi chcąc zaspokoić swoją ciekawość.
Z.t.
Z.t.
Młody prawnik nie martwił się ewentualnym ogonem. Tam gdzie
on teraz jechał było tylu ludzi że bardzo łatwo będzie mógł zniknąć w tłumie.
Zresztą siedząc w aucie swojego przyjaciela Jakoba jakoś nie mógł się nie zrelaksować. Mimo że chłopak ma tak samo na imię jak jego nie do końca lubiany przyrodni brat to tak po za tym nic nie ma w blondynie negatywnego. Prawdziwie oddany przyjaciel.
- Jak udała się przejażdżka? - spytał blondyn poprawiając włosy kiedy spojrzał w lusterko.
- Odświeżająca, jeszcze teraz tylko wygrać wyścig i będę w niebie. - przyjaciel wiedział o „zabawach” Michaela dlatego też mogli spokojnie na temat rozmawiać.
- Bez słodkiego chłopaczka w łóżku będziesz w niebie? Mało wymagający jesteś dziś - towarzysz zaczął sobie żartować za co zarobił klepnięcie w udo, a po chwili poczuł jak dłoń Polaka przesuwa się nieco wyżej w stronę krocza.
- A co proponujesz jakąś atrakcje? blondyn nie wzdrygnął się na ten gest. Wiedział że to tylko wygłupy, zresztą już nie raz ta dwójka lądowała razem w łóżku po zakrapianych imprezach i nigdy do niczego nie doszło.
- No chyba że mi się oddasz. - jedno ewidentnie udawane fuknięcie Michaela wywołało śmiech w aucie. To właśnie był powód dla którego nic nie wyszło. Żaden z nich nie chciał się dać. A wojny o to nie będą robić.
- Jesteś pewien że wszystko poszło dobrze? Jakieś auto z miarę przyzwoitą odległością nas śledzi. - rzucił z zaciekawieniem chłopak oglądając się co chwila w lusterka.
- W sumie jest to możliwe, ale gdyby to był gliniarz już dawno miałbym niebieskich na karku. Zobaczymy czy będzie tak odważny by wjechać z nami na teren fabryki. - Cień szyderczego uśmiechu pojawił się na ustach prawnika. Wiedział dobrze że tam nowoprzybyli mają problemy, tym bardziej że auto jadące za nimi wyglądało na przeciętne, a takie auta są tam bardzo szybko zauważane.
Michał dla lepszej wygody zdjął skórzaną kurtkę i bluzę. Rzucając je na tył auta, wydobył swój czarny płaszcz. Mimo wszystko osoba tego młodziaka była rozpoznawana na tym torze, czy ktoś za nim jedzie czy też nie musi wyglądać odpowiednio.
W końcu wjechali w opuszczoną część miasta i na skaju jej obrzeży widać było jakieś światła, neony, no i oczywiście głośna muzyka.
Przejechali przez bramę przy której stał jakiś byczek. Co ciekawsze ludzie rozstępowali się widząc najeżające auto.
Zresztą siedząc w aucie swojego przyjaciela Jakoba jakoś nie mógł się nie zrelaksować. Mimo że chłopak ma tak samo na imię jak jego nie do końca lubiany przyrodni brat to tak po za tym nic nie ma w blondynie negatywnego. Prawdziwie oddany przyjaciel.
- Jak udała się przejażdżka? - spytał blondyn poprawiając włosy kiedy spojrzał w lusterko.
- Odświeżająca, jeszcze teraz tylko wygrać wyścig i będę w niebie. - przyjaciel wiedział o „zabawach” Michaela dlatego też mogli spokojnie na temat rozmawiać.
- Bez słodkiego chłopaczka w łóżku będziesz w niebie? Mało wymagający jesteś dziś - towarzysz zaczął sobie żartować za co zarobił klepnięcie w udo, a po chwili poczuł jak dłoń Polaka przesuwa się nieco wyżej w stronę krocza.
- A co proponujesz jakąś atrakcje? blondyn nie wzdrygnął się na ten gest. Wiedział że to tylko wygłupy, zresztą już nie raz ta dwójka lądowała razem w łóżku po zakrapianych imprezach i nigdy do niczego nie doszło.
- No chyba że mi się oddasz. - jedno ewidentnie udawane fuknięcie Michaela wywołało śmiech w aucie. To właśnie był powód dla którego nic nie wyszło. Żaden z nich nie chciał się dać. A wojny o to nie będą robić.
- Jesteś pewien że wszystko poszło dobrze? Jakieś auto z miarę przyzwoitą odległością nas śledzi. - rzucił z zaciekawieniem chłopak oglądając się co chwila w lusterka.
- W sumie jest to możliwe, ale gdyby to był gliniarz już dawno miałbym niebieskich na karku. Zobaczymy czy będzie tak odważny by wjechać z nami na teren fabryki. - Cień szyderczego uśmiechu pojawił się na ustach prawnika. Wiedział dobrze że tam nowoprzybyli mają problemy, tym bardziej że auto jadące za nimi wyglądało na przeciętne, a takie auta są tam bardzo szybko zauważane.
Michał dla lepszej wygody zdjął skórzaną kurtkę i bluzę. Rzucając je na tył auta, wydobył swój czarny płaszcz. Mimo wszystko osoba tego młodziaka była rozpoznawana na tym torze, czy ktoś za nim jedzie czy też nie musi wyglądać odpowiednio.
W końcu wjechali w opuszczoną część miasta i na skaju jej obrzeży widać było jakieś światła, neony, no i oczywiście głośna muzyka.
Przejechali przez bramę przy której stał jakiś byczek. Co ciekawsze ludzie rozstępowali się widząc najeżające auto.
Ściszył sobie radio w samochodzie, by móc się lepiej
skupić najeździe. Zazwyczaj jeździł swoim motorem, który niestety jest na
przeglądzie i jest wręcz skazany na jazdę samochodem. Na szczęście jutro już
odzyska swój pierwotny pojazd. Nie żeby miał coś do samochodu, po prostu wolał
motor. Nie był przyzwyczajony do jazdy nim więc wolał się skupić na tym co
robi.
Nie był spięty podczas jazdy wręcz przeciwnie był rozluźniony. Jak widać ciekawostki i zagadki go rozluźniają. Wyjął z paczki jednego papierosa i odpalił go. Jadąc motorem nie może sobie pozwolić na fajka w jeździe więc był chyba jakiś plus samochodu. W tej części miasta nie bywał zbyt często. Gdy już spalił papierosa wyjął telefon.
- Tom, przekaż, że nie pojawię się na spektaklu z powodów rodzinnych albo coś. - Powiedział przyjacielowi.
- Mam nadzieję, że nie robisz tego o czym myślę... - Głos Toma był wyczekując. Allan doskonale wiedział o co chodzi przyjacielowi.
- Nie. - Odpowiedział i się rozłączył na ciskając czerwoną słuchawkę. Uśmiechnął się sam do siebie. Tom bardzo mu pomagał w trudnych chwilach i to chyba dzięki niemu zdołał się pozbierać. Po zniknięciu Wilka, Allan go wielokrotnie szukał przez co był gnębiony przez Toma.
Skorpion również spokojnie przejechał przez bramę. Nie spodziewał się, że w takim miejscu jest aż tylu ludzi. I te wszystkie samochody. Zaczął podejrzewać, że odbywają się tu nielegalne wyścigi. Co nadal nie wyjaśnia dlaczego mężczyzna nie pojechał tamtym samochodem na te wyścigi tylko nim wrócił, zostawiając w stanie nienaruszonym.
Nie był spięty podczas jazdy wręcz przeciwnie był rozluźniony. Jak widać ciekawostki i zagadki go rozluźniają. Wyjął z paczki jednego papierosa i odpalił go. Jadąc motorem nie może sobie pozwolić na fajka w jeździe więc był chyba jakiś plus samochodu. W tej części miasta nie bywał zbyt często. Gdy już spalił papierosa wyjął telefon.
- Tom, przekaż, że nie pojawię się na spektaklu z powodów rodzinnych albo coś. - Powiedział przyjacielowi.
- Mam nadzieję, że nie robisz tego o czym myślę... - Głos Toma był wyczekując. Allan doskonale wiedział o co chodzi przyjacielowi.
- Nie. - Odpowiedział i się rozłączył na ciskając czerwoną słuchawkę. Uśmiechnął się sam do siebie. Tom bardzo mu pomagał w trudnych chwilach i to chyba dzięki niemu zdołał się pozbierać. Po zniknięciu Wilka, Allan go wielokrotnie szukał przez co był gnębiony przez Toma.
Skorpion również spokojnie przejechał przez bramę. Nie spodziewał się, że w takim miejscu jest aż tylu ludzi. I te wszystkie samochody. Zaczął podejrzewać, że odbywają się tu nielegalne wyścigi. Co nadal nie wyjaśnia dlaczego mężczyzna nie pojechał tamtym samochodem na te wyścigi tylko nim wrócił, zostawiając w stanie nienaruszonym.