Drobna Uwaga

Uwaga!!

Treść tego bloga zawiera w sobie w sporej mierze (jak nie w większości) elementy o tematyce Yaoi. Jeśli ktoś nie wie co to takiego zapraszam >>TU NA STRONĘ<< i zapoznanie się z tym terminem. Jeśli jednaki komuś przeszkadza ten temat, albo w jakikolwiek sposób ubliża, to bardzo proszę o dobrowolne opuszczenie tego bloga, a swoje komentarze pozostawieniu dla siebie.

Kontakt

Jeśli Ktoś chciałby być informowany o nowych notkach albo skontaktować się ze mną to najłatwiej mnie złapać na gg:28597734 lub ewentualnie mailowo firello.kirike@gmail.com

niedziela, 4 listopada 2012

Gjeorgji i Gabriel cz 2


-To było w przenośni, z tym, że mnie zabije.- oparł się o łóżko, uważnie obserwując Gjeo. Postanowił bardziej uważnie mu się przyjrzeć. Przekrzywił lekko głowę, a włosy delikatnie opadły na jego ramiona. Gabriel rzeczywiście wyglądał jak dziecko, ale mimo uwielbiania, aż za bardzo zwierząt, potrafił być dorosły, mimo, że nie było tego po nim widać. Poprawił okulary. Jak on ich nie znosił, ale przynajmniej było widać jego śliczne niebieskie oczy, które zawsze ukrywał pod szkłami kontaktowymi. Nadal kołatało mu się w głowie, to co się wydarzyło kilka minut temu. Jego ojciec, na pewno, niedługo będzie dzwonić, zaiste on wiedział wszystko. Może po prostu miał dobre wtyki.-Dziękuję.-podziękował, jak postawiono przed nim filiżankę z herbatą. Upił łyk i zamyślił się, na chwilę odrywając się od rzeczywistości. Przygryzł dolna wargę i wpatrywał się w jeden punkt.-A jeśli, te dranie...to ich wina, że babcia Mexa jest w szpitalu?-zapytał samego siebie i jeszcze bardziej się zamyślił. Jego rozmyślania przerwało pytanie Mattisa.-To jest prototyp jaki stworzył mój ojciec. Ma wiele zalet, ale i wad. Jedną z nich jest to, że jak za szybko lub za długo będę jej używać, pomijam czynności domowe, to mój organizm odczuwa przeciążenie. Jest ona połączona z moimi nerwami. wzdrygnął się na samą myśl o wspomnieniu podłączania jej. Odpowiadając na pytanie, patrzył na Mattisa, ale zerkał co jakiś czas na Gjeo. Zauważył, że jest to człowiek, który sporo przeszedł w życiu i chyba jest tutaj najstarszy. Coś zaczęło go intrygować w Gjeo, sam jeszcze nie wiedział co. Przede wszystkim, musiał pomyśleć, jak mu się odwdzięczyć, a raczej im, za pomoc.-W sumie to, jak chcecie, mogę zapytać ojca, czy pozwoliłby mi, zabrać was do jego laboratorium, w sumie jestem wam coś winien...


Rosjanin nic nie skomentował, zawsze uważał że, jeśli nie trzeba to nie ma sensu się odzywać. A słowa chłopaka nie wymagały odpowiedzi. Gjeo nie krył faktu że obserwował chłopaka, zwyczajnie ze stoicką miną przyglądał się chłopakowi. Jakby chciał go w jakiś sposób przejrzeć, wyczytać z jego myśli tyle ile się da. Nie uciekał wzrokiem jeśli tylko oczy Mexa i jego patrzyły na siebie. Dopiero po chwili kiedy jego telefon zabrzęczał sięgnął do kieszeni odczytując wiadomość.
Co prawda słyszał co chłopak mówi ale jakoś nie bardzo go to interesowało. W tej chwili on sam jako ojciec martwił się o swoją pociechę. Mimo ich Michael nie chciał by ojciec był przy badaniach Cien cały czas przesyła mu na bieżąco informacje dotyczące postępów.
Karina widząc jedynie reakcję chłopca dotknęła części ciała ramienia i potarła je w pocieszającym geście.
Gjeo nie tyle co przeszedł dużo, co widział dużo, jego życie było pasmem obowiązków i obrony bliskich. Nie mógł pokazywać uczuć w miejscach publicznych by nie zdradzać na kim to mu nawet zależy.

- Nie musisz naprawdę, to że cię zaatakowali to tylko dla mnie ujma że nie byłem w stanie zapobiec temu. Ta restauracja ma być azylem tak wiec to ja powinienem być Ci winny przeprosiny. - wszedł w słowo Mattis. Widać było że reputacja i renoma tego miejsca była mu bardzo ważna.
W tym czasie starszy z braci odkręcił się i spojrzał na rodzeństwo.
- No dobrze, musicie mi wybaczyć ale ja się będę zbierać muszę jechać po Michaela do Instytutu Ząbka, jego badania niebawem się zakończą. - mówiąc to podszedł do szafy skąd wyjął cienki i elegancki płaszcz.


Posłyszawszy słowa Gjeo, Gabriel spojrzał na niego.
-Mój ojciec tam pracuje.- odparł krótko. Zastanawiało go, kim jest ten Michael, o którym wspomniał Gjeo-Przepraszam, jeśli mogę, ale jak wygląda ten Michael? Może mój ojciec go um..zna...- zapytał niepewnie przełykając ślinę. Wstał i przyglądał się znowu rosjaninowi. Wyglądał na kogoś wypranego z uczuć, ale po chwili rozmyślań, Gab pokręcił głową, jakby chciał te myśli odgonić od siebie. Jego telefon też zabrzęczał, jak zobaczył smsa zakrył ręką twarz. To był sms od jego ojca. Szybko dowiedział się, o zajściu w restauracji i kazał natychmiast zjawić się synowi u siebie.-Um..mógłbym się z tobą zabrać?-Gab schował telefon do kieszeni i wziął swoje rzeczy. Głupio mu było prosić obcą osobę, ale jakie miał wyjście? Już w myślach miał planowanie, jak pogadać z rodzicielem i przy okazji, nie pokłócić się z nim.


Ciekawość chłopaka była za bardzo dociekliwa, a tym samym stała się i podejrzana. Niestety bezpieczeństwo rodziny Rosjanina ciągle było wystawiane na próbę dlatego też już z przyzwyczajenia gadał o niej jak najmniej. A tym bardziej osobom które co dopiero poznał.
- Przykro mi ale to jest mało prawdopodobne, Michael jest dopiero nastolatkiem. - no bo po co miał więcej mówić nie uważał chłopaka za obiekt do zwierzeń. Kiedy jednak chłopak nagle wstał cała trójka obcokrajowców zaczęła mu się bacznie przyglądać. Telefon i nagła prośba gościa jeszcze bardziej zaskoczyła obecnych. Najstarszy z rodzeństwa chwilę zastanawiał się mierząc chłopaka uważnym spojrzeniem.
Dzieciak był nieco roztrzepany, i chaotyczny. A jego cała wścibskość chyba bardziej wynikała z jego wnętrza niż z jakiś zamierzonych zamiarów.
- No dobrze, ale najpierw dopij herbatę - zwrócił się do niego jak do dziecka które nie chce zjeść rosołu miło że ma grypę.


Gabriel nie chciał być wścibski. Zapytał z czystej ciekawości. Poprawił torbę i zmierzył wzrokiem Gjeo.
-Nie chcę...-odparł i związał włosy. Poczuł się trochę, jak niechciana osoba, która wściubia nosa tam gdzie nie trzeba. Założył rękawiczkę i zaczął kierować się w stronę drzwi.-Przepraszam, że zająłem wasz cenny czas. Sam trafię do instytutu.- coś ewidentnie, z przeszłości, musiało mu się przypomnieć skoro tak zareagował. Gabriel, wbrew pozorom był skrytym chłopakiem, poza tym, poczuł się nagle nie ufnie, po oschłości Gjeo. Chciał się jak najszybciej stąd wynieść.


No tak Rosjanin i te jego chłodne nastawienie, kiedy tylko chłopak wyszedł z pokoju z nie za wesołą miną Kaina zaczęła swoją tyradę o to w jak nieprzyjemny sposób ten potraktował młodzika. Co prawda Gjeo miał chorobliwą wręcz ochotę coś dobitnego siostrze powiedzieć ale tak się domyśliła i mu nie dała, nakazując iść przeprosić Gabriela. Co prawda najstarszy z rodzeństwa zdawał sobie sprawę że zniechęca do siebie ludzi, ale tak mu się żyło o wiele łatwiej. A przynajmniej tak to traktował.
Nie za bardzo mając chęci na kłótnię z siostrą wyszedł gabinetu, że pomieszczenie było bardziej na tyłach łatwo znalazł zdezorientowanego młodzika.
- Jesteśmy w części zaplecza, pozwól za mną to cię wyprowadzę - powiedział dość nijako, dopiero kiedy znaleźli się na dworze i młodzik chciał już „zwiać” Gjeo łagodnym ale i stanowczym chwytem przytrzymał go za ramię.
- Nie ma sensu byś jechał autobusem skoro i tak jadę w tym samym kierunku. Pozwól - wskazał drugą ręką na której to widział płaszcz w stronę parkingu restauracji.


Wystraszył się, kiedy to Gjeo złapał go stanowczo za ramię. O nie, dla Gaba było to trochę za dużo. Do tego mieli jechać do tego samego miejsca, jednym samochodem? Nie na nerwy młodego, który nie ufał nieznajomym, do tego ten tutaj miał ukryta broń. Gab postanowił, że nie wsiądzie z nim do auta. Czarnowłosy robił różne rzeczy pod wpływem chwili, toteż, aby się uwolnić pocałował mężczyznę w usta. Pomyślał, że może trochę się zdziwi i zdąży się uwolnić z uścisku. Miał takową nadzieję. Usta chłopaka był ciepłe i wilgotne. Serce mu szybciej uderzało kiedy zrozumiał co robi, pod wpływem chwili. Odsunął się od Gjeo, czekał tylko co się stanie, czy dostanie w twarz czy ten go zastrzeli. Lekko otworzył usta, by je po chwili zakryć i spojrzeć w dół, na swoje buty. Chciał coś powiedzieć, ale nie mógł. Serce utknęło mu w gardle. Pozostało mu tylko czekać.


No niestety rozmiary Rosjanina jak i jego postępowanie nie sprzyjały szybkiemu nawiązywaniu kontaktów to pewne, ale takiego posunięcia to się za nic nie spodziewał. Czując tylko ciepłe usta chłopaka, przez ułamek sekundy się zawahał. Niedawna utrata kochanka tylko jeszcze większym echem odbiła się we wnętrzu mężczyzny, dlatego też to on przerwał pierwszy ten pocałunek. Po takiej akcji nie było mowy o tym by go puścić. Przyszpilił go do ściany będącej za chłopakiem a następnie podniósł mu twarz by spojrzeć w oczy.
- Mogę wiedzieć co przez to chciałeś osiągnąć? - trzymał go w potrzasku własnych ramion, tak by młodzik nie zwiał. I choć w środku bruneta szalał istny sztorm, na zewnątrz nic nie dał po sobie poznać.


Jak został pchnięty na ścianę zaczął w środku panikować, przecież nie tak to miało być. On też niedawno utracił kochanka, odbijało się to na nim, do tego nie ufność w stosunku do obcych.
-Żebyś mnie puścił...- wydukał w końcu, a serce biło mu jeszcze szybciej - Nie zabijesz mnie prawda?jak ich wzrok się spotkał to jeszcze bardziej spanikował. Zupełnie nie wiedział co ma teraz począć. Przełknął ślinę. Mimo tej dziwnej sytuacji, strach po części zniknął. Nie rozumiał czemu i dlaczego tak się stało. Czyżby dlatego, że ten tutaj był taki jaki był, czy może coś więcej? Gab niepewnie chciał się wydostać, ale to nic nie dało. Był w potrzasku, przez to co przed chwilą zrobił. Skierował swój wzrok w zupełnie innym kierunku, byle tylko nie patrzeć mu w oczy, co jego wzrok nie raz natrafiał na wzrok Gjeo, ba żeby tylko na oczy. Czasem te kierowały się w dół, z niewiadomych przyczyn i na pewno nie na chodnik.


Prawdziwa panika w oczach chłopaka wystarczająco mu powiedziała, że dzieciak obecnie się boji. W sumie to miał czego. Rosjanin potrafił być bardzo niebezpieczny jeśli tylko tego chciał.
Słysząc jednak to co szatyn powiedział rozluźnił uścisk, nie komentował jego słów. Dalej patrząc się na niego. Problem tkwił w tym że to całe zakłopotanie młodzika w dziwny sposób zaczęło nakręcać mężczyznę. Wystarczył ten rozbiegany wzrok i przyśpieszony oddech by w głowie Gjeorgia pojawił się obraz młodzika w jego łóżku i ze związanymi dłońmi nad głową. Szybko jednak wyrzucił tą myśl urągając sobie za swoje upodobania.
Nachylił się lekko nad chłopakiem tak by ich usta znalazły się na jednej wysokości.
- A nie lepiej było poprosić? – spytał się rozpraszając wrażenie że chciał pocałować młodzika. Wyprostował się, i zdjął dłonie ze ściany uwalniając go z „klatki” własnego ciała.
- Nie zagrażasz mnie ani mojej rodzinie, więc nie mam powodu by brać Cię za wroga - odparł łagodnie i wyciągnął dłoń tak by była przed chłopakiem.
- Dasz się odwieść do instytutu? - zapytał niczym dżentelmen, co zresztą bardzo pasowało Rosjaninowi.