Drobna Uwaga

Uwaga!!

Treść tego bloga zawiera w sobie w sporej mierze (jak nie w większości) elementy o tematyce Yaoi. Jeśli ktoś nie wie co to takiego zapraszam >>TU NA STRONĘ<< i zapoznanie się z tym terminem. Jeśli jednaki komuś przeszkadza ten temat, albo w jakikolwiek sposób ubliża, to bardzo proszę o dobrowolne opuszczenie tego bloga, a swoje komentarze pozostawieniu dla siebie.

Kontakt

Jeśli Ktoś chciałby być informowany o nowych notkach albo skontaktować się ze mną to najłatwiej mnie złapać na gg:28597734 lub ewentualnie mailowo firello.kirike@gmail.com

niedziela, 11 maja 2014

Dertao i Duch Lasu cz. 11

- Nie żartuj sobie. – warknął nieco ostrzej bo co w mniemaniu drowa to co wilk teraz robił było krzywdą. Może i miał ten gwałt podłoże przyjemne, to jednak podmroczny nie wyraził na to swojej zgody. No przynajmniej początkowo, bo czy teraz samemu mu nie stanął?
Ciemnoskóry nie wiedział o zaklęciu czy o tym, że Duch Lasu mimo swoich samolubnych pragnień posiądnięcia dziecka podziemi, to nie miał złych intencji.
Szkoda że upartość drowa działała na jego niekorzyść. Bo przy wszystkich pieszczotach jakie drow doznawał on sam z siebie się napinał. A co za tym idzie palec w otworku za ni nie stanowił przyjemności
- Jeśli nadal planujesz sprawić i mnie przyjemność to wiedz ze coś Ci nie idzie.- odpowiedział wręcz przez zaciśnięte zęby, bo to całe gmeranie w nim było straszne.
[- Nie dość że to poniżające to jeszcze za nic nie mające w sobie przyjemności]


Jeżeli drow usiłował zezłościć wilka, to szło mu to gorzej, niż usilne sprawianie mu przyjemności. Innymi słowy, wilk w ogóle nie przejął się jego słowami. W zasadzie jedyną zmianą, była zmiana jego strategii. Po prostu przestał poruszać palcem, czekając aż mroczny przyzwyczai się do tej jego obecności. Oczywistym też było, że nie przestał go pieścić. Tym razem jednak zawędrował wyżej, za cel biorąc jego sutki jak i żebra. Miał jednak nadzieję, że mroczny nie ma łaskotek. Och, jaka zabawna by to była tortura... Co robił? Aktualnie odwracał uwagę od tego palca, który już się w nim znajdował. Może i Dertao spinał się przy każdej pieszczocie, ale chyba nie będzie to trwać wiecznie. W sumie, trzeba by go ot tak, pozbawić tych jego uporczywych i zbędnych myśli. Niech więc i te pieszczoty załatwią sprawę myślotłoku. O tak, postanowił naprawdę wziąć się do roboty, za tego upartego elfa. Tak łatwo to sobie go nie odpuści.


Nie ma co się dziwić podmroczemu że nie reagował na zabiegi Ducha Lasu entuzjastycznie. Drow nie miał doświadczenia w takich wyczynach jak mężczyzna z mężczyzną. Dla niego było to z założenia cos, co jest zarezerwowane tylko dla święta. Co prawda słyszał, że inni robią takie rzeczy gdzieś po kontach, ale sam uważał to za złamanie zasad.
Dlatego też tak się opierał przed przyjemnością, którą uważał za zdradziecką. Bo to, że było mu przyjemnie nie dało się zaprzeczyć.
Vededas dobrze zrobił, że przestał poruszać na razie palcem, zajęcie myśli białowłosego pocałunkami i pieszczotami też zadziałało. I choć drow zagryzał usta by nie wydawać z siebie dźwięków to ewidentnie już się tak nie napinał. Ba nawet przez te przyjemności, zapomniał o palcu w sobie i sam zaczął powoli biodrami się poruszać. Pokazując że to stworzenie na razie woli właśnie takie spokojne ruchy.


Obaj panowie mieli ogromne szczęście, że bóstwo żyło już tyle tysiącleci na tym świecie. Dzięki temu wręcz promieniował cierpliwością. Mimo własnego podniecenia, potrafił utrzymać się w ryzach i zająć się Dertao, jak na jego pierwszy raz przystało. Innymi słowy, na wybitnie bolesny i nieprzyjemny gwałt drow nie miał co liczyć. A jeszcze jak sam zaczął poruszać biodrami? Czysta poezja. Wilk dopasował się do tych ruchów, dopieszczając go właśnie w taki dość leniwy sposób, choć nieco intensywniej, niż wskazywały na to ruchy mrocznego. Po prostu pokazywał mu iż jeśli tylko zechce, może zwiększyć ilość doznań. Jeśli zechce, on sam może się rozkręcić. A co do palca, to zaczął on się poruszać dopiero później, powoli, w rytm ruchów tych wspaniałych bioderek. Ot, taki drobny, niepozorny. Poruszał się niewiele, zbytnio nie drażniąc, niezbyt dobitnie domagając się uwagi. Po prostu był, z zamiarem powolnego rozciągnięcia i ogólnego przygotowania elfa.


Nieświadomość jednak nie trwała długo czuł, że to całe podniecenie rośnie, i to do tego stopnia, że trzymanie wszystkiego w sobie było już niemożliwe. Coraz częściej jakieś jęknięcie czy też wygięcie się pojawiało się w wachlarzu reakcji Drowa. Jedno było pewne, mimo modlitw by to było nieprzyjemne to poczynania Ducha lasu bardzo nakręcały podmrocznego.
Nieświadomie sam się mocniej nadziewał na palec wilka, kiedy to wzmocnił ruchy ciałem. Nie mógł już myśleć, o czym innym niż o przyjemności.
Jego męskość to wyraźnie pokazywała stercząc prosto.
W końcu białowłosy zaczął niepohamowanie pojękiwać z przyjemności.
- Przez Ciebie . . . za to że czuje z tego przyjemność . . Pajęcza Pani mnie ukarze . . Proszę Cię, wejdź we mnie i skończ to.  . – ostatnie słowa wręcz wyjęczał z zaproszeniem. Bo to że czół przyjemność nie było kłamstwem. Drow czuł się fantastycznie, ale nigdy tego nie zamierzał mówić Veredasowi.


Polizał go po tej kuszącej szyi, dojeżdżając do jego uszka, po którym również przejechał językiem, po sam, ostro zakończony, koniuszek.
- A więc jednak jest ci dobrze... Czemu jednak ktokolwiek miałby cię karać za odczuwanie przyjemności? Czemu ktokolwiek miałby o tym wiedzieć? - wypowiedział na głos, swym zachrypniętym, acz niskim głosem. Delikatnie złapał to uszko zębami, lekko za nie pociągając. - I wystarczy tylko jedno twoje słowo, a nie pozwolę aby ktokolwiek cię skrzywdził. Jedno słowo, a nikt więcej nie podniesie na ciebie ręki - mruczał mu rozkosznie do uszka, składając jakże realne obietnice. Po tych zapewnieniach wrócił do wędrowania językiem i ustami po jego ciele. Po żuchwie czy obojczykach. Co ciekawsze, półleżał na nim, więc przy każdym ruchu, po prostu ocierał się o niego delikatnie, aby mroczny czuł tą jego bliskość. W którymś momencie, gdy wyczuł, że drow, jak i jego otworek nie protestują aż tak bardzo, powolutku, niespiesznie, zaczął w niego wsuwać drugi palec. Był niezwykle delikatny i ostrożny, nie chcąc zniwelować tej pracy, którą już włożył w rozluźnienie Dertao. Drugą, wolną ręką, oparł się na łokciu, aby nie zgnieść kochanka, jednocześnie wykorzystując dłoń do tego aby zakradła się na kark wyżej wymienionego, z zamiarem delikatnego masowania go. Może to też go rozluźni? Grunt, że jest przyjemne.


Ciało Drowa w pełni już go zdradziło. Te wszystkie delikatne i jakże czułe poczynią Ducha Lasu dawały efekty o jakich w najgorszych koszmarach nie śmiło się podmroczemu. Nawet to przejechanie językiem po uchu i lekkie ugryzienie go spowodowało kolejne jęknięcia i niepochamowane dreszcze.
- Bo tak nie można,  . . . taka przyjemność jest zabroniona. – odpowiadał jęcząc. Ale co się dziwić upartości podmocznemu. Przeszło sto lat żył w środowisku gdzie należało tylko spełniać rozkazy a opieszałość i niesubordynację karało się od razu dość dotkliwie a czasami nawet i śmiercią.
- Dlaczego ja? – Nie chciał dowierzać temu wyznaniu wilka no bo dlaczego? Czemu wilk miał by prawić takie przyrzeczenia? Znał go zaledwie drugi dzień . . no i co właśnie go brał bez przyzwolenia tego na dole. Po za tym Dertao nie był kobieta by składać takie deklaracje po zabraniu mu dziewictwa.
Drugi palec był zauważony przez drowa i przez jego ciało. Głośno jęknął wyginając Ciało w łuk. Gorzej jednak że unieruchomione ramiona bardzo bolały zwłaszcza kiedy tak się prężył.
- Moje ręce, uwolnij je.


- Skoro jest przyjemne i naturalne, to na pewno złe być nie może. I nie wciskaj mi kitu, że facet z facetem być nie może. Mam wiele dowodów na to, że może, a i rozmawialiśmy już o tym - wymruczał we wgłębienie jego szyi, liżąc je, zadowolony. Miał bardzo dobry nastrój. Tak inny od tego, w którym to wszystko zaczął. Mimo to, jego pytanie go na chwilę zamurowało. Na jakąś sekundę po prostu przestał robić cokolwiek. Po niej jednak jak gdyby nigdy nic, wrócił do przerwanych czynności. Milczał jednak znaczną chwilę. Bo właśnie, dlaczego on? To mu się wydawało takie oczywiste, że nawet o tym nie myślał. Chciał jednak udzielić mu szczerej odpowiedzi.
- Bo... Jesteś taki inny. Wyjątkowy bym powiedział. Nie mówię też tutaj jedynie o twoim wyglądzie, choć trzeba ci przyznać, że jesteś przystojny, ale również wydajesz się osobą, która do wielu rzeczy się zmusza, choć niekoniecznie je lubi. Mówię tu o Pani Matce, którą tak wynosicie na piedestał. Wręcz pragnie się uwolnić cię z tych oków i dać wolność. Nawet, jeżeli by to oznaczało, że sam bym musiał cię najpierw zniewolić. Końcowy efekt jednak jest tego wart, wierz mi - powiedział całkiem szczerze jak i poważnie, patrząc mu w oczy. Nie oznacza to jednak, że przestał w tym czasie go dopieszczać. Ba, nawet zaczął powolutku wsuwać w niego trzeci palec, dalej go umiejętnie rozciągając. A takie słowa musiały być całkiem niezłym odwracaczem uwagi, zwłaszcza w takiej chwili. O ile mroczny chciał je zapamiętać.
Przestał pieścić jego kark, za to zaczął sunąć w górę jego ramienia, do przedramion, tworząc zarazem równoległą ścieżkę z pocałunków. Wierzył, że Dertao nie ucieknie. Zaufał mu.
- Poza tym wyglądasz mi na takiego, kto pragnie wierzyć w coś bardziej realnego. Wierzyć, że ma, na kogo liczyć. Posiadać poczucie bezpieczeństwa, tak niezbędne każdemu do przeżycia - to już mówił cichutko, tuż nad ciemnoskórą ręką, ledwie muskając ją ustami. Nie wiedział czy drow usłyszał jego słowa, czy nie. Nie było to teraz ważne. Ważne było to, że ustami nie mógł dotrzeć wyżej, jeśli nie chciał opuszczać ciała kochanka. Dlatego też dalej powędrowały pazurki. Gdy zaś z pewną dozą czułości przejechała po korzeniach, te cofnęły się, uwalniając białowłosego. Zaraz jednak jedna z dłoni została pochwycona i przyciągnięta do ust wilka, który czule ją ucałował w miejscu, za które trzymał korzeń. Pogładził owe miejsce kciukiem i puścił rękę, tak jak wcześniej, schodząc coraz niżej, całując czule każdy napotkany skrawek skóry. Dotarł też w końcu do sutków, którymi nieco dłużej się zajął. W końcu jednak się zdecydował. Uznał, że elf jest gotowy. Wyjął więc paluszki z jego wnętrza, przysuwając jednocześnie dłoń do swoich ust. Polizał ją soczyście, po to aby później najzwyczajniej w świecie nawilżyć swoją spragnioną dumę aby w następnej chwili powoli zacząć w niego wchodzić. I tak, dalej miał nadzieję sprawić jak najmniej bólu jak to tylko jest możliwe. Najlepiej wcale. Nie miał jednak zamiaru zwiększać siły zaklęcia znieczulającego. W końcu to był mrocznego tego typu pierwszy raz. Gdy też w niego wszedł, po prostu zamarł, dając mu czas.


Gorący powiem w czasie kiedy mówił jak i te wspaniałe pieszczoty jakimi obsypywał jego szyję powodowały że przez ciało drowa przebiegały przyjemne prący.
I choć z łatwością dałoby się w tym wszystkim zapomnieć i nie słuchać słów wilka ale naruszona została „fundamentalna sprawa”. Choć Dertao w głębi duszy zgadzał się z Duchem lasu, ale z czystego obowiązku i by na siłę trwać przy naukach jego kuzynów musiał zaprotestować.
- To przywilej kapłanek . . .nie wojownika. – odparł uparcie jednak zaraz po tych słowach wymknęło mu się jęknięcie i to na pewno z przyjemności. Wilk najwyraźniej trafił z lekko intensywniejszymi pieszczotami szyj skro wywołał taką reakcje. Drow miał nawet do siebie pretensje, że niby takie zwykłe podgryzanie a on tak się obnaża.
Chwila kompletnego spokoju, jaka nastała po pytaniu była dziwnie pusta. Białowłosy podniósł głowę by spojrzeć na swojego „oprawcę”. Ich spojrzenia się spotkały a policzki młodszego zaróżowiły się. Powaga i coś jeszcze czego podmroczy nie rozumiał w spojrzeniu Ducha Lasu powodowały że poczuł się zawstydzony a zarazem . . no właśnie . . nie wiedział jak to nazwać. Zrobiło mu się ciepło, mimo że był bez ubrań buchała w nim gorąc. I choć chciał uciec wzrokiem to nie przerywał tej nici połączenia.
To co Veredas powiedział było prawdą i fakt że tak łatwo przejrzał pogłębiło falę gorąca. Wilk miał racje. On zmuszał się do posłuszeństwa. Jedno zdanie jednak utkwiło w myślach podmrocznego ” Wręcz pragnie się uwolnić cię z tych oków i dać wolność”. Te słowa najbardziej zabolały, a to dlatego że sam skrycie pragnął wolności. Chciał odejść z podmroku ale się bał nieznanego. A kolejne słowa były niczym niepokonany taran na słabą barykanę drowa. Przekonywania na siłę traciły sens.
[- On ma racje] – przemknęło mu przez myśl i Dertao nawet nie wiedział, ale z tego wszystkiego co usłyszał zaszkliły mu się oczy. Jednak to było łatwego do złej interpretacji. Przecież wtenczas wilk postanowił jeszcze bardziej rozszerzyć jego zmaltretowany otworek.
Drow błagał by ta cała „tortura” się kończyła. A to dlatego że nie rozumiał jej. Chciał od tego uciec bo nie widział jak powinien zareagować. Było mu dobrze i przyjemnie, delikatne muśnięcia powodowały przyjemny prąd w miejscach gdzie był całowany. A pieszczenie jego sutków. . toć to uczucie wydzierało głośne jęki które nie mógł powstrzymać.
Jednak strach ma wielkie oczy i to prawda. Bo kiedy drow poczuł, że palce Veredasa znikły z jego wnętrza poczuł się dziwnie pusty i samotny. Dopiero spojrzenie na wilka i ta jego zadowolona mina podpowiedziały białowłosemu co teraz nastąpi. Gorąc buchnęła niezapowiedzianie, oddech przyśpieszył. Zaschło mu w gardle. Bał się, cholernie bał. Kiedy w końcu poczuł jak coś wdziera się w jego ciało nie krył już swoich reakcji. Może bardziej z zaskoczenia i strachu krzyknął, że go to boli. Ale bardziej dziwnym ruchem było to, że mając wolne ramiona objął wilka wtulając się w jego ciało. Policzkiem przywartym do jego klatki piersiowej trząsł się i starał zapanować nad oddechem. Kiedy już przywykł do uczucia a oddech się uspokoił przyszło trzeźwe myślenie i świadomość, co też zrobił. Wstydził się odsunąć od wilka, bo to znaczyło by że musiał by spojrzeć mu w oczy.



Uśmiechnął się czule, będąc tak gwałtownie przytulonym. Chciał w ten sposób? A proszę bardzo. Czując jak najzwyczajniej on i jego dziurka się nie opierają, powoli, na próbę się poruszył. Nie widząc jednak jakichś większych protestów, poruszył się powoli jeszcze raz i jeszcze, aż jego biodra zaczęły się poruszać w mniej więcej stałym tempie, chociaż regularnie przyspieszając. Wilk jednak nadal cały czas obserwował reakcje kochanka, praktycznie podporządkowując się jego woli co do tego jego pierwszego razu. No, prawie. Chciał mu dać jak najwięcej rozkoszy, więc mógł też prowadzić nieco ostrzejsze zagrywki, niemal chcąc go w ten sposób doprowadzić do obłędu. Z przyjemności oczywiście, co jednak nie szło w parze z tym, że chciał jakoś wybitnie go zmieniać. Chciał jedynie wbić do tej głowy, że to co uważa za bezwzględnie złe i niedobre, wcale takie nie jest. Pocałował go czule w czubek jego głowy, zwłaszcza, że w sumie jedynie tam sięgał. I jak to miał w zwyczaju, jedną ręką po prostu zaczął błądzić po jego ciele, delikatnie je zadrapując, wciąż stępionymi pazurkami. Drugą jednak musiał się podtrzymywać aby nie zgnieść Dertao. Może też nie było tego widać ani czuć w tych jego zmysłowych ruchach biodrami, ale wziął sobie również za cel znalezienie takiego jednego, ciekawego punktu w ciele drowa. I bardzo mu na tym zależało, więc był niezwykle skrupulatny w swych poszukiwaniach... A co w tym wszystkim było najlepsze? Niemal sam odchodził od zmysłów, czując tą słodką ciasnotę całkowicie go otaczającą, ciasnotę nigdy nieruszanego ciała. Sam niemal się rozpływał, co mu znacznie utrudniało myślenie jak i poszukiwania. Swoją drogą, nawet pozwolił sobie na kilka westchnień przyjemności, co by to jego małe elfiątko czuło się mniej zakłopotane i żeby nie było skrępowane myśleniem, że może coś źle robi.