-
Nie żartuj sobie. – warknął nieco ostrzej bo co w
mniemaniu drowa to co wilk teraz robił było krzywdą. Może i miał ten gwałt
podłoże przyjemne, to jednak podmroczny nie wyraził na to swojej zgody. No
przynajmniej początkowo, bo czy teraz samemu mu nie stanął?
Ciemnoskóry nie wiedział o zaklęciu
czy o tym, że Duch Lasu mimo swoich samolubnych pragnień posiądnięcia dziecka
podziemi, to nie miał złych intencji.
Szkoda że upartość drowa działała
na jego niekorzyść. Bo przy wszystkich pieszczotach jakie drow doznawał on sam
z siebie się napinał. A co za tym idzie palec w otworku za ni nie stanowił
przyjemności
-
Jeśli nadal planujesz sprawić i mnie przyjemność to wiedz ze coś Ci nie idzie.- odpowiedział wręcz przez zaciśnięte zęby, bo to całe
gmeranie w nim było straszne.
[-
Nie dość że to poniżające to jeszcze za nic nie mające w sobie przyjemności]
Jeżeli drow usiłował zezłościć wilka, to szło mu
to gorzej, niż usilne sprawianie mu przyjemności. Innymi słowy, wilk w ogóle
nie przejął się jego słowami. W zasadzie jedyną zmianą, była zmiana jego
strategii. Po prostu przestał poruszać palcem, czekając aż mroczny przyzwyczai
się do tej jego obecności. Oczywistym też było, że nie przestał go pieścić. Tym
razem jednak zawędrował wyżej, za cel biorąc jego sutki jak i żebra. Miał
jednak nadzieję, że mroczny nie ma łaskotek. Och, jaka zabawna by to była
tortura... Co robił? Aktualnie odwracał uwagę od tego palca, który już się w
nim znajdował. Może i Dertao spinał się przy każdej pieszczocie, ale chyba nie
będzie to trwać wiecznie. W sumie, trzeba by go ot tak, pozbawić tych jego
uporczywych i zbędnych myśli. Niech więc i te pieszczoty załatwią sprawę
myślotłoku. O tak, postanowił naprawdę wziąć się do roboty, za tego upartego
elfa. Tak łatwo to sobie go nie odpuści.
Nie ma co się dziwić podmroczemu że
nie reagował na zabiegi Ducha Lasu entuzjastycznie. Drow nie miał doświadczenia
w takich wyczynach jak mężczyzna z mężczyzną. Dla niego było to z założenia
cos, co jest zarezerwowane tylko dla święta. Co prawda słyszał, że inni robią
takie rzeczy gdzieś po kontach, ale sam uważał to za złamanie zasad.
Dlatego też tak się opierał przed
przyjemnością, którą uważał za zdradziecką. Bo to, że było mu przyjemnie nie
dało się zaprzeczyć.
Vededas dobrze zrobił, że przestał
poruszać na razie palcem, zajęcie myśli białowłosego pocałunkami i pieszczotami
też zadziałało. I choć drow zagryzał usta by nie wydawać z siebie dźwięków to
ewidentnie już się tak nie napinał. Ba nawet przez te przyjemności, zapomniał o
palcu w sobie i sam zaczął powoli biodrami się poruszać. Pokazując że to
stworzenie na razie woli właśnie takie spokojne ruchy.
Obaj panowie mieli ogromne szczęście, że bóstwo
żyło już tyle tysiącleci na tym świecie. Dzięki temu wręcz promieniował
cierpliwością. Mimo własnego podniecenia, potrafił utrzymać się w ryzach i
zająć się Dertao, jak na jego pierwszy raz przystało. Innymi słowy, na wybitnie
bolesny i nieprzyjemny gwałt drow nie miał co liczyć. A jeszcze jak sam zaczął
poruszać biodrami? Czysta poezja. Wilk dopasował się do tych ruchów,
dopieszczając go właśnie w taki dość leniwy sposób, choć nieco intensywniej,
niż wskazywały na to ruchy mrocznego. Po prostu pokazywał mu iż jeśli tylko
zechce, może zwiększyć ilość doznań. Jeśli zechce, on sam może się rozkręcić. A
co do palca, to zaczął on się poruszać dopiero później, powoli, w rytm ruchów
tych wspaniałych bioderek. Ot, taki drobny, niepozorny. Poruszał się niewiele,
zbytnio nie drażniąc, niezbyt dobitnie domagając się uwagi. Po prostu był, z
zamiarem powolnego rozciągnięcia i ogólnego przygotowania elfa.
Nieświadomość jednak nie trwała
długo czuł, że to całe podniecenie rośnie, i to do tego stopnia, że trzymanie
wszystkiego w sobie było już niemożliwe. Coraz częściej jakieś jęknięcie czy
też wygięcie się pojawiało się w wachlarzu reakcji Drowa. Jedno było pewne,
mimo modlitw by to było nieprzyjemne to poczynania Ducha lasu bardzo nakręcały
podmrocznego.
Nieświadomie sam się mocniej
nadziewał na palec wilka, kiedy to wzmocnił ruchy ciałem. Nie mógł już myśleć,
o czym innym niż o przyjemności.
Jego męskość to wyraźnie pokazywała
stercząc prosto.
W końcu białowłosy zaczął
niepohamowanie pojękiwać z przyjemności.
-
Przez Ciebie . . . za to że czuje z tego przyjemność . . Pajęcza Pani mnie
ukarze . . Proszę Cię, wejdź we mnie i skończ to. . –
ostatnie słowa wręcz wyjęczał z zaproszeniem. Bo to że czół przyjemność nie
było kłamstwem. Drow czuł się fantastycznie, ale nigdy tego nie zamierzał mówić
Veredasowi.
Polizał go po tej kuszącej szyi, dojeżdżając do
jego uszka, po którym również przejechał językiem, po sam, ostro zakończony,
koniuszek.
- A więc jednak jest ci dobrze... Czemu jednak ktokolwiek miałby cię karać za odczuwanie przyjemności? Czemu ktokolwiek miałby o tym wiedzieć? - wypowiedział na głos, swym zachrypniętym, acz niskim głosem. Delikatnie złapał to uszko zębami, lekko za nie pociągając. - I wystarczy tylko jedno twoje słowo, a nie pozwolę aby ktokolwiek cię skrzywdził. Jedno słowo, a nikt więcej nie podniesie na ciebie ręki - mruczał mu rozkosznie do uszka, składając jakże realne obietnice. Po tych zapewnieniach wrócił do wędrowania językiem i ustami po jego ciele. Po żuchwie czy obojczykach. Co ciekawsze, półleżał na nim, więc przy każdym ruchu, po prostu ocierał się o niego delikatnie, aby mroczny czuł tą jego bliskość. W którymś momencie, gdy wyczuł, że drow, jak i jego otworek nie protestują aż tak bardzo, powolutku, niespiesznie, zaczął w niego wsuwać drugi palec. Był niezwykle delikatny i ostrożny, nie chcąc zniwelować tej pracy, którą już włożył w rozluźnienie Dertao. Drugą, wolną ręką, oparł się na łokciu, aby nie zgnieść kochanka, jednocześnie wykorzystując dłoń do tego aby zakradła się na kark wyżej wymienionego, z zamiarem delikatnego masowania go. Może to też go rozluźni? Grunt, że jest przyjemne.
- A więc jednak jest ci dobrze... Czemu jednak ktokolwiek miałby cię karać za odczuwanie przyjemności? Czemu ktokolwiek miałby o tym wiedzieć? - wypowiedział na głos, swym zachrypniętym, acz niskim głosem. Delikatnie złapał to uszko zębami, lekko za nie pociągając. - I wystarczy tylko jedno twoje słowo, a nie pozwolę aby ktokolwiek cię skrzywdził. Jedno słowo, a nikt więcej nie podniesie na ciebie ręki - mruczał mu rozkosznie do uszka, składając jakże realne obietnice. Po tych zapewnieniach wrócił do wędrowania językiem i ustami po jego ciele. Po żuchwie czy obojczykach. Co ciekawsze, półleżał na nim, więc przy każdym ruchu, po prostu ocierał się o niego delikatnie, aby mroczny czuł tą jego bliskość. W którymś momencie, gdy wyczuł, że drow, jak i jego otworek nie protestują aż tak bardzo, powolutku, niespiesznie, zaczął w niego wsuwać drugi palec. Był niezwykle delikatny i ostrożny, nie chcąc zniwelować tej pracy, którą już włożył w rozluźnienie Dertao. Drugą, wolną ręką, oparł się na łokciu, aby nie zgnieść kochanka, jednocześnie wykorzystując dłoń do tego aby zakradła się na kark wyżej wymienionego, z zamiarem delikatnego masowania go. Może to też go rozluźni? Grunt, że jest przyjemne.
Ciało Drowa w pełni już go zdradziło.
Te wszystkie delikatne i jakże czułe poczynią Ducha Lasu dawały efekty o jakich
w najgorszych koszmarach nie śmiło się podmroczemu. Nawet to przejechanie
językiem po uchu i lekkie ugryzienie go spowodowało kolejne jęknięcia i
niepochamowane dreszcze.
-
Bo tak nie można, . . . taka przyjemność
jest zabroniona. – odpowiadał jęcząc. Ale co się
dziwić upartości podmocznemu. Przeszło sto lat żył w środowisku gdzie należało
tylko spełniać rozkazy a opieszałość i niesubordynację karało się od razu dość
dotkliwie a czasami nawet i śmiercią.
-
Dlaczego ja? – Nie chciał dowierzać temu
wyznaniu wilka no bo dlaczego? Czemu wilk miał by prawić takie przyrzeczenia?
Znał go zaledwie drugi dzień . . no i co właśnie go brał bez przyzwolenia tego
na dole. Po za tym Dertao nie był kobieta by składać takie deklaracje po
zabraniu mu dziewictwa.
Drugi palec był zauważony przez
drowa i przez jego ciało. Głośno jęknął wyginając Ciało w łuk. Gorzej jednak że
unieruchomione ramiona bardzo bolały zwłaszcza kiedy tak się prężył.
- Moje ręce, uwolnij je.
- Skoro
jest przyjemne i naturalne, to na pewno złe być nie może. I nie wciskaj mi
kitu, że facet z facetem być nie może. Mam wiele dowodów na to, że może, a i
rozmawialiśmy już o tym - wymruczał we
wgłębienie jego szyi, liżąc je, zadowolony. Miał bardzo dobry nastrój. Tak inny
od tego, w którym to wszystko zaczął. Mimo to, jego pytanie go na chwilę
zamurowało. Na jakąś sekundę po prostu przestał robić cokolwiek. Po niej jednak
jak gdyby nigdy nic, wrócił do przerwanych czynności. Milczał jednak znaczną
chwilę. Bo właśnie, dlaczego on? To mu się wydawało takie oczywiste, że nawet o
tym nie myślał. Chciał jednak udzielić mu szczerej odpowiedzi.
- Bo... Jesteś taki inny. Wyjątkowy bym powiedział. Nie mówię też tutaj jedynie o twoim wyglądzie, choć trzeba ci przyznać, że jesteś przystojny, ale również wydajesz się osobą, która do wielu rzeczy się zmusza, choć niekoniecznie je lubi. Mówię tu o Pani Matce, którą tak wynosicie na piedestał. Wręcz pragnie się uwolnić cię z tych oków i dać wolność. Nawet, jeżeli by to oznaczało, że sam bym musiał cię najpierw zniewolić. Końcowy efekt jednak jest tego wart, wierz mi - powiedział całkiem szczerze jak i poważnie, patrząc mu w oczy. Nie oznacza to jednak, że przestał w tym czasie go dopieszczać. Ba, nawet zaczął powolutku wsuwać w niego trzeci palec, dalej go umiejętnie rozciągając. A takie słowa musiały być całkiem niezłym odwracaczem uwagi, zwłaszcza w takiej chwili. O ile mroczny chciał je zapamiętać.
Przestał pieścić jego kark, za to zaczął sunąć w górę jego ramienia, do przedramion, tworząc zarazem równoległą ścieżkę z pocałunków. Wierzył, że Dertao nie ucieknie. Zaufał mu.
- Poza tym wyglądasz mi na takiego, kto pragnie wierzyć w coś bardziej realnego. Wierzyć, że ma, na kogo liczyć. Posiadać poczucie bezpieczeństwa, tak niezbędne każdemu do przeżycia - to już mówił cichutko, tuż nad ciemnoskórą ręką, ledwie muskając ją ustami. Nie wiedział czy drow usłyszał jego słowa, czy nie. Nie było to teraz ważne. Ważne było to, że ustami nie mógł dotrzeć wyżej, jeśli nie chciał opuszczać ciała kochanka. Dlatego też dalej powędrowały pazurki. Gdy zaś z pewną dozą czułości przejechała po korzeniach, te cofnęły się, uwalniając białowłosego. Zaraz jednak jedna z dłoni została pochwycona i przyciągnięta do ust wilka, który czule ją ucałował w miejscu, za które trzymał korzeń. Pogładził owe miejsce kciukiem i puścił rękę, tak jak wcześniej, schodząc coraz niżej, całując czule każdy napotkany skrawek skóry. Dotarł też w końcu do sutków, którymi nieco dłużej się zajął. W końcu jednak się zdecydował. Uznał, że elf jest gotowy. Wyjął więc paluszki z jego wnętrza, przysuwając jednocześnie dłoń do swoich ust. Polizał ją soczyście, po to aby później najzwyczajniej w świecie nawilżyć swoją spragnioną dumę aby w następnej chwili powoli zacząć w niego wchodzić. I tak, dalej miał nadzieję sprawić jak najmniej bólu jak to tylko jest możliwe. Najlepiej wcale. Nie miał jednak zamiaru zwiększać siły zaklęcia znieczulającego. W końcu to był mrocznego tego typu pierwszy raz. Gdy też w niego wszedł, po prostu zamarł, dając mu czas.
- Bo... Jesteś taki inny. Wyjątkowy bym powiedział. Nie mówię też tutaj jedynie o twoim wyglądzie, choć trzeba ci przyznać, że jesteś przystojny, ale również wydajesz się osobą, która do wielu rzeczy się zmusza, choć niekoniecznie je lubi. Mówię tu o Pani Matce, którą tak wynosicie na piedestał. Wręcz pragnie się uwolnić cię z tych oków i dać wolność. Nawet, jeżeli by to oznaczało, że sam bym musiał cię najpierw zniewolić. Końcowy efekt jednak jest tego wart, wierz mi - powiedział całkiem szczerze jak i poważnie, patrząc mu w oczy. Nie oznacza to jednak, że przestał w tym czasie go dopieszczać. Ba, nawet zaczął powolutku wsuwać w niego trzeci palec, dalej go umiejętnie rozciągając. A takie słowa musiały być całkiem niezłym odwracaczem uwagi, zwłaszcza w takiej chwili. O ile mroczny chciał je zapamiętać.
Przestał pieścić jego kark, za to zaczął sunąć w górę jego ramienia, do przedramion, tworząc zarazem równoległą ścieżkę z pocałunków. Wierzył, że Dertao nie ucieknie. Zaufał mu.
- Poza tym wyglądasz mi na takiego, kto pragnie wierzyć w coś bardziej realnego. Wierzyć, że ma, na kogo liczyć. Posiadać poczucie bezpieczeństwa, tak niezbędne każdemu do przeżycia - to już mówił cichutko, tuż nad ciemnoskórą ręką, ledwie muskając ją ustami. Nie wiedział czy drow usłyszał jego słowa, czy nie. Nie było to teraz ważne. Ważne było to, że ustami nie mógł dotrzeć wyżej, jeśli nie chciał opuszczać ciała kochanka. Dlatego też dalej powędrowały pazurki. Gdy zaś z pewną dozą czułości przejechała po korzeniach, te cofnęły się, uwalniając białowłosego. Zaraz jednak jedna z dłoni została pochwycona i przyciągnięta do ust wilka, który czule ją ucałował w miejscu, za które trzymał korzeń. Pogładził owe miejsce kciukiem i puścił rękę, tak jak wcześniej, schodząc coraz niżej, całując czule każdy napotkany skrawek skóry. Dotarł też w końcu do sutków, którymi nieco dłużej się zajął. W końcu jednak się zdecydował. Uznał, że elf jest gotowy. Wyjął więc paluszki z jego wnętrza, przysuwając jednocześnie dłoń do swoich ust. Polizał ją soczyście, po to aby później najzwyczajniej w świecie nawilżyć swoją spragnioną dumę aby w następnej chwili powoli zacząć w niego wchodzić. I tak, dalej miał nadzieję sprawić jak najmniej bólu jak to tylko jest możliwe. Najlepiej wcale. Nie miał jednak zamiaru zwiększać siły zaklęcia znieczulającego. W końcu to był mrocznego tego typu pierwszy raz. Gdy też w niego wszedł, po prostu zamarł, dając mu czas.
Gorący powiem w czasie kiedy mówił
jak i te wspaniałe pieszczoty jakimi obsypywał jego szyję powodowały że przez
ciało drowa przebiegały przyjemne prący.
I choć z łatwością dałoby się w tym
wszystkim zapomnieć i nie słuchać słów wilka ale naruszona została
„fundamentalna sprawa”. Choć Dertao w głębi duszy zgadzał się z Duchem lasu,
ale z czystego obowiązku i by na siłę trwać przy naukach jego kuzynów musiał
zaprotestować.
-
To przywilej kapłanek . . .nie wojownika. – odparł uparcie jednak zaraz po tych słowach wymknęło mu się
jęknięcie i to na pewno z przyjemności. Wilk najwyraźniej trafił z lekko
intensywniejszymi pieszczotami szyj skro wywołał taką reakcje. Drow miał nawet
do siebie pretensje, że niby takie zwykłe podgryzanie a on tak się obnaża.
Chwila kompletnego spokoju, jaka
nastała po pytaniu była dziwnie pusta. Białowłosy podniósł głowę by spojrzeć na
swojego „oprawcę”. Ich spojrzenia się spotkały a policzki młodszego zaróżowiły
się. Powaga i coś jeszcze czego podmroczy nie rozumiał w spojrzeniu Ducha Lasu
powodowały że poczuł się zawstydzony a zarazem . . no właśnie . . nie wiedział
jak to nazwać. Zrobiło mu się ciepło, mimo że był bez ubrań buchała w nim
gorąc. I choć chciał uciec wzrokiem to nie przerywał tej nici połączenia.
To co Veredas powiedział było
prawdą i fakt że tak łatwo przejrzał pogłębiło falę gorąca. Wilk miał racje. On
zmuszał się do posłuszeństwa. Jedno zdanie jednak utkwiło w myślach
podmrocznego ” Wręcz pragnie się uwolnić cię z tych oków i dać wolność”. Te
słowa najbardziej zabolały, a to dlatego że sam skrycie pragnął wolności.
Chciał odejść z podmroku ale się bał nieznanego. A kolejne słowa były niczym
niepokonany taran na słabą barykanę drowa. Przekonywania na siłę traciły sens.
[-
On ma racje] – przemknęło mu przez myśl i
Dertao nawet nie wiedział, ale z tego wszystkiego co usłyszał zaszkliły mu się
oczy. Jednak to było łatwego do złej interpretacji. Przecież wtenczas wilk
postanowił jeszcze bardziej rozszerzyć jego zmaltretowany otworek.
Drow błagał by ta cała „tortura”
się kończyła. A to dlatego że nie rozumiał jej. Chciał od tego uciec bo nie
widział jak powinien zareagować. Było mu dobrze i przyjemnie, delikatne
muśnięcia powodowały przyjemny prąd w miejscach gdzie był całowany. A
pieszczenie jego sutków. . toć to uczucie wydzierało głośne jęki które nie mógł
powstrzymać.
Jednak strach ma wielkie oczy i to
prawda. Bo kiedy drow poczuł, że palce Veredasa znikły z jego wnętrza poczuł
się dziwnie pusty i samotny. Dopiero spojrzenie na wilka i ta jego zadowolona
mina podpowiedziały białowłosemu co teraz nastąpi. Gorąc buchnęła
niezapowiedzianie, oddech przyśpieszył. Zaschło mu w gardle. Bał się, cholernie
bał. Kiedy w końcu poczuł jak coś wdziera się w jego ciało nie krył już swoich
reakcji. Może bardziej z zaskoczenia i strachu krzyknął, że go to boli. Ale
bardziej dziwnym ruchem było to, że mając wolne ramiona objął wilka wtulając
się w jego ciało. Policzkiem przywartym do jego klatki piersiowej trząsł się i
starał zapanować nad oddechem. Kiedy już przywykł do uczucia a oddech się
uspokoił przyszło trzeźwe myślenie i świadomość, co też zrobił. Wstydził się
odsunąć od wilka, bo to znaczyło by że musiał by spojrzeć mu w oczy.
Uśmiechnął się czule, będąc tak gwałtownie przytulonym.
Chciał w ten sposób? A proszę bardzo. Czując jak najzwyczajniej on i jego
dziurka się nie opierają, powoli, na próbę się poruszył. Nie widząc jednak
jakichś większych protestów, poruszył się powoli jeszcze raz i jeszcze, aż jego
biodra zaczęły się poruszać w mniej więcej stałym tempie, chociaż regularnie
przyspieszając. Wilk jednak nadal cały czas obserwował reakcje kochanka,
praktycznie podporządkowując się jego woli co do tego jego pierwszego razu. No,
prawie. Chciał mu dać jak najwięcej rozkoszy, więc mógł też prowadzić nieco
ostrzejsze zagrywki, niemal chcąc go w ten sposób doprowadzić do obłędu. Z
przyjemności oczywiście, co jednak nie szło w parze z tym, że chciał jakoś
wybitnie go zmieniać. Chciał jedynie wbić do tej głowy, że to co uważa za
bezwzględnie złe i niedobre, wcale takie nie jest. Pocałował go czule w czubek
jego głowy, zwłaszcza, że w sumie jedynie tam sięgał. I jak to miał w zwyczaju,
jedną ręką po prostu zaczął błądzić po jego ciele, delikatnie je zadrapując,
wciąż stępionymi pazurkami. Drugą jednak musiał się podtrzymywać aby nie
zgnieść Dertao. Może też nie było tego widać ani czuć w tych jego zmysłowych
ruchach biodrami, ale wziął sobie również za cel znalezienie takiego jednego,
ciekawego punktu w ciele drowa. I bardzo mu na tym zależało, więc był niezwykle
skrupulatny w swych poszukiwaniach... A co w tym wszystkim było najlepsze?
Niemal sam odchodził od zmysłów, czując tą słodką ciasnotę całkowicie go
otaczającą, ciasnotę nigdy nieruszanego ciała. Sam niemal się rozpływał, co mu
znacznie utrudniało myślenie jak i poszukiwania. Swoją drogą, nawet pozwolił
sobie na kilka westchnień przyjemności, co by to jego małe elfiątko czuło się
mniej zakłopotane i żeby nie było skrępowane myśleniem, że może coś źle robi.