Drobna Uwaga

Uwaga!!

Treść tego bloga zawiera w sobie w sporej mierze (jak nie w większości) elementy o tematyce Yaoi. Jeśli ktoś nie wie co to takiego zapraszam >>TU NA STRONĘ<< i zapoznanie się z tym terminem. Jeśli jednaki komuś przeszkadza ten temat, albo w jakikolwiek sposób ubliża, to bardzo proszę o dobrowolne opuszczenie tego bloga, a swoje komentarze pozostawieniu dla siebie.

Kontakt

Jeśli Ktoś chciałby być informowany o nowych notkach albo skontaktować się ze mną to najłatwiej mnie złapać na gg:28597734 lub ewentualnie mailowo firello.kirike@gmail.com

wtorek, 3 czerwca 2014

Michał i Allan Cz 103

Co prawda Michał faktycznie tego nie planował, ale poniekąd chyba nieco tak było. Chciał wiedzieć co się stało. A że młodzik nie chciał powiedzieć no to cóż musi się liczyć z faktem że rajdowiec tak łatwo nie odpuści.
Nawet to oblizanie było zrobione z lekkim uśmiechem samozadowolenia. Zwłaszcza że w efekcie nieco wywołał zaskoczenie na osobie detektywa.
No ale nie mieli spędzić dnia w hotelu. Po posiłku zebrali się i wyszli na miasto. Gdzie trzeba przyznać było po prostu ślicznie. Ulice przyozdobione łańcuchami, gdzie nie gdzie stały dorożki do wynajęcia, witryny sklepowe zachęcały do kupowania. Widać było że to miasteczko żyje z turystów i przyjezdnych.
Kiedy tak chodzili po mieście ku może lekkiemu zaskoczeniu, Michał trzymał się zawsze blisko młodzika, a kiedy tylko była okazja starał się nawet go czy to lekko przytulić czy dotknąć dłoni. No ale wiadomo takich sytuacji też nie dało się za wiele wykonać.


Gdy już wyszli uśmiechnął się delikatnie. Pogoda była bardzo ładna. Słońce świeciło grzejąc ich poniekąd ale mimo to leżał też śniegu i to wcale nie mało. Trochę żałował tego, że nie mogą iść za rękę albo pod bok z Michałem. No ale takie są uroki relacji, która ich łączą. Nie mogą sobie pozwolić na nic takiego. To trochę przykre no ale taka jest ich rzeczywistość. Mogą takie rzeczy robić tylko w domu. Pamiętał też co było jak na dworze było zupełnie ciemno, nawet wtedy nie mógł się przytulić do Michała. Jednak momenty gdy czuł jego nieśmiały dotyk czy też bliskość były bardzo miłe. Wszystko póki co szło dobrze, chodzi mu o to ukrywanie tego co go tak naprawdę gryzie. Gdy szli Allan wypatrzył wzrokiem budkę z szalami, rękawiczkami i czapkami. Teraz musiał mieć zapięty kołnierz ale o dziwno nie było mu jakoś zimno. A wolał po prostu mieć ten szal.
- Zaraz wracam. - Powiedział i zaczął się kierować w stronę budki.


Jak i dla prawnika tak i dla detektywa niemożliwe było ujawnianie swoich relacji. W przypadku Allana była to tylko obawa o bezpieczeństwo drugiej osoby, ale wstyd się przyznać bo Michałowi chodziło o aspekt tajemnicy. Niestety orientacja rajdowca był trzymana w ścisłej tajemnicy. Ale te chwilowe stygnięcia się, uśmiechy były bardzo miłe i wywoływały uczucie ciepła w duszy drugiego.
Kiedy chłopak chciał na chwilę odejść prawnik nie protestował. Wraz z rodzeństwem żartowali sobie przy straganie ze śmiesznymi rzeczami czekając na powrót Allana, Michał jednak nie mógł od tak go puścić. Uważni obserwował młodzi. Ciekawe było to że rajdowiec już nie myślał o swoim towarzyszu tylko jako o inwestycji w przyjemne przyszłe chwile.


Allan stał jakąś dłuższą chwilę wybierając sobie nowy szal. W końcu wybrał sobie biały taki jak miał wcześniej ale były momenty gdy szal był wyszyty błękitnymi nitkami. Wszystko bardzo mu pasowało. W końcu biały kontrastował z jego czarnym strojem a błękitne cieniutkie nitki podkreślały błękit jego oczu. Założył go i stwierdził, że jest o wiele lepszy niż tamten, jak i cieplejszy. Zapłacił po czym odszedł ze straganu w stronę rodzeństwa i kochanka. Kiedy stanął obok nich z delikatnym uśmiechem zapytał się:
- Idziemy dalej? - Spojrzał na Michała i ciągle przypominała mu się sytuacja w łazience. Musi przestać o tym myśleć, bo w końcu przez jego zachowanie Michał może domyśli się o co chodzi. A tego już na pewno by nie chciał.


Michał dobrze wiedział że młodzik z racji swojego zawodu da sobie swobodnie radę z ewentualnym napastnikiem, jednak mimo to co jakiś czas kątem oka sprawdzał czy z nim wszystko w porządku. Jakaś pierwotna cześć umysłu rajdowca już uznała Allana za swoją własność o którą należy dbać i troszczyć się. Również pod względem zapewnienia mu bezpieczeństwa.
Kiedy tylko detektyw wrócił do nich z nowym szalikiem Michał nie mógł sobie odpuścić drobnego poprawienia miękkiego materiału. A będąc tak blisko cicho szepnął.
- Dobrze Ci w nim - jak gdyby nic kiedy ruszali dalej znów nieznacznie dotknął talii młodzika. Oj jak bardzo go korciło by olać bezpieczeństwo i móc chłopaka objąć. No ale cóż, jak mus to mus.

- Kupujemy jakieś fajerwerki na wieczór? spytał się Jakob ze świecącymi oczami, najwyraźniej sama myśl o ewentualnym odpalaniu rac obudziła w nim dziecko.
- A wyobrażasz sobie sylwka bez petard? Bo ja nie - szybko odpowiedział mu Michał uśmiechając się szeroko kiedy spojrzał na swego towarzysza.


Uśmiechnął się delikatnie do niego gdy ten poprawiał mu szal i niby przez przypadek go dotknął. Gdyby nie myślał tak uparcie o tej wpadce to pewnie było by mu jeszcze lepiej no ale niestety, długo pewnie o tym będzie pamiętał. Teraz uważał na swoje gesty by nie wzbudziły w Michale jakiś niechcianych uczuć czy raczej odczuć. Męczyło go to już, mimo iż trwało to dopiero może jakąś godzinę to i tak był już zmęczony ukrywaniem wszystkiego. No ale przecież nie porozmawia z nim na taki temat. Z resztą wiedział dlaczego ten to zrobił i skoro to jego wina to on musi nad sobą panować, by na czas zatrzymać pocałunek czy ograniczyć bliskość. I chyba to go najbardziej bolało, bo lubił jak ten był obok, blisko niego. No ale teraz trzeba to ograniczyć w bardzo dyskretny i subtelny sposób.
- Dzięki. Mi też się podoba. - Powiedział Michałowi po czym ruszyli dalej idąc po pięknie przystrojonym miasteczku.


Chłopak nawet nie wiedział jak trudne sobie zadanie wyznaczył. Na jego nieszczęście Michał bowiem postanowił sobie że będzie robił różne niecodzienne rzeczy by przygotować detektywa na wszelkie rodzaje dotyku.
Kiedy w końcu dotarli do „Składu złośnika” jak głosił szyld zobaczyli że sklep jest wypełniony najróżniejszymi rodzajami, rac, fajerwerków i wszystkim co miało za zadanie eksplodować i dać kaskadę kolorów.
Kiedy to Michał i Jakob byli zajęci wybieraniem arsenału Des pociągnęła chłopaka nieco na bok.

- Spytam wprost już wszystko między wami w porządku? - wysokie regały i ich zawiłość dostatecznie dawało im nieco dyskrecji.


Allan spokojnie przyglądał się fajerwerkom na regale zastanawiając się czy to na pewno bezpieczne, te były na prawdę duże i mogły pewnie spokojnie pozbawić nie jednej kończyny. Jego banalne rozmyślenia przerwało szturchnięcie w bok i pociągnięcie go. Spojrzał na Des chcąc wiedzieć o czym chce porozmawiać jednak tego pytania bardzo nie chciał usłyszeć. Detektyw westchnął cicho.
- Tak, jest dobrze. A dlaczego pytasz? Martwi cię coś? - Zapytał się mówiąc cicho tak samo jak Des. Sam nie chciał by pozostali mężczyźni usłyszeli ich rozmowę. Spodziewał się tego, że Des nie da się tak łatwo omamić i jednak wydusi z niego o co chodzi. Chociaż zapewne Allan całej prawdy jej nie powie. Jeszcze on wyjdzie na jakiegoś zboczeńca, który podgląda swojego kochanka gdy się masturbuje.


Dziewczyna jakoś spodziewała się innej reakcji i w sumie sama teraz zaczęła się zastanawiać czy aby dobrze się zrozumieli.
- Wiesz ja pytałam o wczoraj, czy po waszej kłótni doszliście całkowicie do porozumienia. - wyjaśniła na prędce ale nim chłopak zdołał powiedzieć cokolwiek wyciągnęła rękę pokazując że jeszcze nie skończyła. - Wczoraj po waszej kąpieli wydawaliście się być jak skowronki ale coś mi się teraz zdaje, że chyba nie wszystko jest dobrze. - No cóż męcząca sprawa Allana spowodowała że ten chyba machinalnie pomyślał o porannej wpadce niż o całokształcie ich kłótni, dlatego chyba wpadł tak naprawdę z gnębiącą go sprawą.



Zdziwił się słysząc słowa dziewczyny.
No to wpadka...
Westchnął w myślach podejrzewając, że dziewczyna zaraz się uczepi tego tematu. No ale nie pomyślał nawet o wczoraj. Wczoraj było już wszystko dobrze. Pogodzili się i było im dobrze to dlatego pomyślał od razu o tym co go gnębi. No cóż. Wpadł po prostu i tyle, co zrobić. Może jeszcze uda mu się z tego jakoś wykaraskać.
- Jest dobrze, to ja jestem przewrażliwiony, chyba emocje nie do końca opadły po kłótni. Ale wieczorem na pewno już mi przejdzie, muszę po prostu trochę się jeszcze jakby wyciszyć w relacjach z nim. A na mieście jest znacznie łatwiej, bo nie może się do mnie zbliżyć, więc ten wypad na miasto mi dobrze zrobi. - Odpowiedział z delikatnym uśmiechem jakby na potwierdzenie swoich słów.