Drobna Uwaga

Uwaga!!

Treść tego bloga zawiera w sobie w sporej mierze (jak nie w większości) elementy o tematyce Yaoi. Jeśli ktoś nie wie co to takiego zapraszam >>TU NA STRONĘ<< i zapoznanie się z tym terminem. Jeśli jednaki komuś przeszkadza ten temat, albo w jakikolwiek sposób ubliża, to bardzo proszę o dobrowolne opuszczenie tego bloga, a swoje komentarze pozostawieniu dla siebie.

Kontakt

Jeśli Ktoś chciałby być informowany o nowych notkach albo skontaktować się ze mną to najłatwiej mnie złapać na gg:28597734 lub ewentualnie mailowo firello.kirike@gmail.com

wtorek, 20 maja 2014

Michał i Allan Cz 87

Michał może i był tylko prawnikiem ale przecież Jakob z kimś musi mieć możliwość trenowania. A z Des nie mógł bo był innej postury i nie była by zbyt dobrym przeciwnikiem.
Tak też rajdowiec miał wyrobione mięśnie. Słysząc kapitulacje i czując rozluźniane mięśnie i on powoli poluzował uchwyt aż w końcu wstał i całkowicie puścił nadgarstek. I choć chłopak ewidentnie nie chciał pomocy postawił go na równe nogi. Ale fakt że ten nie patrzył na niego nie dawał mu spokoju i nie pozwolił rozpocząć swojego przemówienia. Sam skierował jego twarz na siebie i o dziwo w oczach Firello nie było chłodu czy złości.
- Słuchaj nawzajem przesadziliśmy. Ja ze wspominaniem o Wilku a ty z jeśli tego nie zauważyłeś uraziłeś moją dumę. Od początku dbam o ciebie jak o jajko w miękkiej skorupce. Stąd też ta gorączkowa reakcja. Po za tym to co się wydarzyło wcześniej wystarczająco naruszyło moje pokłady wytrzymałości jak na jeden dzień. - mówił nieprzestanie i jeśli tylko Allan próbował odwrócić głowę nie dawał mu zrobić tego manewru.


Westchnął cicho gdy ten go w końcu puścił i dał mu na chwilę swobodę. Nie chciał od niego pomocy no ale cóż, dostał ją, świadczyło to dobrze o Michale ale na tą chwilę denerwowało go to. Już wręcz z niecierpliwością i zdenerwowaniem spojrzał na niego, prosto w jego oczy. Teraz były zupełnie inne niż wtedy, nie było w nich już chłodu, który go przeszywał. Sam już nie wiedział co zrobić zwłaszcza po tym, co mu teraz powiedział. Teraz gniew się ulotnił i pojawił się żal, było mu smutno, ale przecież nie jest babą, żeby ryczeć.
Zdawał sobie sprawę z tego, że go uraził tym. No ale było coś jeszcze i postanowił to powiedzieć.
- A wiesz co mnie najbardziej zabolało chociaż nie powinno? To, że gdy cię pocałowała nawet jej nie odtrąciłeś, jakby naprawdę była dla ciebie kimś więcej, kimś więcej niż ja... - Powiedział już ściszonym głosem ale nadal patrząc mu w oczy. Nie wiadomo czy był zarumieniony od chłodu czy od tego co powiedział. Chciał to jakoś odkręcić, bo zabrzmiało to co najmniej dziwnie ale właśnie to wtedy pomyślał i chciał się tą myślą podzielić z Michałem.


Michał za nic nie zamierzał dać się odtrącić. Za nic też nie planował się poddawać. Des mu bardzo dobrze uświadomiła co tak naprawdę znaczy dla niego Allan i w obliczu możliwości utraty tego młodzika zwyczajnie miał gdzieś to co nawet niedawno sobie obiecał. Że niby nie powinien się otwierać na innych. A co jak już się otworzyło? Co jak już w pewien sposób druga osoba zagościła w życiu. Michał nie był pewien o co w tym wszystkich chodzi. Nie chciał stawiać kropki nad i, ale był pewien że na nic nie może chłopaka sobie odpuścić.
Słuchał uważnie co też chłopak mówi i przyznał szczerze że zaskoczył się i to niezmiernie. Bez zamyślenia objął Allana i przyciągnął do siebie.
- Głuptas z ciebie. Nie odtrąciłem bo raz mnie zatrzymała, a dwa trzymała w zębach mój język. Wybacz ale jakoś stracić go nie chciałem. - odpowiedział nieco rozbawiony tym całym galimatiasem. - Przecież to z Tobą tu przyjechałem - odpowiedział poważniej spojrzał prosto w oczy młodzika. No nie mógł długo wytrzymać, musiał go pocałować. Jednak choć czegoś nie wypowiedział to teraz to czuł. Że historia z Allanem nie będzie takim zwykłym sypianiem tylko dla samego seksu.


Nie mógł uwierzyć w to jakie wyszło nieporozumienie z tego wszystkiego i jak mogli się tak pokłócić. Nie wiedział dlaczego ale gdy Michał go przytulił, nie był na niego zły, zapomniał o tym, że chciał wracać i sobie to postanowił. Teraz chciał tylko czuć znów jego ciepło, chciał wrócić do apartamentu i zacząć od nowa ich wejście tam. Bez krzyków i niczego innego. Allan jednak nadal myślał o tym co ten mu wygarnął o Wilku, nie mógł przestać o tym myśleć. Jednak odwzajemnił pocałunek. Jednak przerwał go po chwili.
- Na prawdę tak myślisz? Pytam się o to co powiedziałeś w salonie. - Chodziło mu rzecz jasna o Blake'a. Nie mógł się powstrzymać i zapytał się. Dłonie nadal trzymał splecione na jego plecach, dłonie, które od mrozu były już całe czerwone. Niebo zrobiło się już czerwone, słonce zachodziło.


To małe ciałko tak idealnie pasowało w jego objęcie że zwyczajnie nie wiedział jakby to miało być bez niego.
Nie naciskał na przeciąganie pocałunku. Ważne było że nie stracił swojego detektywa.
Pytanie jednak nie było łatwe a odpowiedź niestety nie spodoba się chłopakowi.
- Nie powinienem tego tak mówić że to Twoja była wina. To raczej nasz wspólny błąd genetyczny. U każdego człowieka uczucie to słabość. A jeśli się poczuło coś do kogoś nieodpowiedniego tylko przyniesie same nieszczęścia. Ale nas to nie interesuje. I tak dalej będziemy brnąć mimo iż rozum nam podpowiada że już dawno powinniśmy to zakończyć. - no cóż nieprzyjemne słowa ale taka była prawda ludzkiego zachowania. I znów się ujawniła szczerość aż do bólu rajdowca.


Czekał na jego odpowiedź i chciał znać prawdę na to pytanie, chciał wiedzieć co on o tym tak naprawdę myśli. Jednak gdy już to usłyszał to nie zabolało go to, zabolało go to co powiedział w salonie a to było dla niego nic nadzwyczajnego. Po prostu prawda. Uśmiechnął się delikatnie i stanął na palcach by pocałować Michała jednak w ostatniej chwili się odsunął po to by kichnąć. Wyjął chusteczki z kieszeni i wysmarkał się. Czuł, że jest nieźle zmarznięty ale to nie liczyło się teraz dla niego. Wtulił się w jego ciało.
- Nie chce się więcej z tobą kłócić. - Mruknął już całkowicie zakopując topór wojenny.
- Z resztą nadal mnie boli nadgarstek. - Powiedział żartobliwie chcąc nieco rozluźnić atmosferę by było miło, no ale prawda była taka, że naprawdę go jeszcze bolał, dość mocno wykręcił mu tą rękę. Znów się minimalnie odsunął by kichnąć. Musiał znów wydmuchać czerwony nosek.


Kichnięcie otrzeźwiło nieco rajdowca. Rozejrzał się pobobkach. Byli praktycznie nie wiadomo gdzie. Nie wiedział ile benzyny zostało im w baku. Nie brał ze sobą telefonu. No wprost genialne. Nie wspominając już o tym że obydwoje byli cali mokrzy od śniegu jaki się przyczepił do ich ubrań kiedy się tarzali.
- Nigdy więcej, a jak będziemy czuli się zbyt wzburzeniu to białą flaga i spotykamy się po kilku godzinach jak ochłoniemy, albo znajdziemy mediatora. - zaproponował polubowne rozwiązanie ale po chwili odsunął od siebie młodzika.
- A teraz wracamy natychmiast do hotelu. - powiedział słysząc drugie kichnięcie. Podprowadził chłopaka do skutera i zasiadł na nim, klepiąc siedzenie za sobą. Oczywiście w myśli Michała chodziło o to że jeśli Allan usiądzie za nim wiatr nie będzie go tak atakować.
I choć droga tutaj zajęła tylko kilka chwil powrotna droga trwałą nieco dłużej. Nie dość że widoczność była słabsza to jeszcze teraz włączył myślenie pod tytułem bezpieczna jazda.



Uśmiechnął się do niego, ten pomysł nie był taki głupi i uważał go za dość rozsądne wyjście. Wiedział, że na pewno pokłócą się i to jeszcze nie raz nie ma przyjaźni bez kłótni. Tak więc chyba będą to praktykować.
- Jestem za. - Odpowiedział czując, że zaczyna boleć go gardło a głos staje mu się nieco ochrypnięty. Usiadł za Michałem i nie myśląc nad tym przytulił się do jego pleców. Tak było mu chociaż trochę cieplej.
W końcu stanęli na parkingu do skuterów. Allan puścił Michała i wstał wyciągając z kieszeni chusteczkę do nosa, czuł, że mu z niego cieknie. Pięknie po prostu. Poczekał na Michała i idąc obok niego szli razem do hotelu. Chciał by szli tak jak do kuchni, to było całkiem miłe, jednakże teraz byli już w miejscu publicznym i nie chciał by Michał się zdenerwował z tego powodu.


Ta wycieczka nie może im wyjść na dobre. To było pewne. I jeśli wyjdą z tego nie mając grypy to będą mieli niezłe szczęście.
Kiedy dojechali na miejsce chłopak zajmujący się motorami patrzył podejrzanie na sprzęt, jakby się bał że będzie on uszkodzony. Ale Michał już nie sprawdzał zwyczajnie sobie odszedł. Bo skoro chłopak nie domagał się zapłaty tak więc rajdowiec podejrzewał że Des musiała wszystko załatwić.
Mimo iż obsługa kątem oka śledziła ich poczynania to zachowywali się profesjonalnie i nie gapili się na wchodzących mężczyzn. Dopiero w windzie gdzie nie było żadnych postronnych oczu Michał ujął chłodną dłoń detektywa.
- Jak się czujesz? Pytam o przemarznięcie - dodał dla skonkretyzowania jego obaw. Bo to że chandra po kłótni jeszcze nieco się potrzyma to było raczej oczywiste.
Winda się zatrzymała i choć ich dłonie nadal były połączone Michał przeszedł wraz z młodzikiem korytarz. Kiedy weszli do środka Des i Jakob jak na komendę odwrócili głowy w stronę drzwi. Widząc dwójkę mężczyzn razem i to trzymających się tak jednoznacznie dziewczyna się zaśmiała a jej brat zrobił całkiem zaskoczoną minę.



Detektyw cicho odchrząknął w windzie ale nic nie sugerował po prostu miał chrypę. Splótł ich palce razem, bo tak było mu wygodniej.
- Szczerze, to chyba nie za dobrze. - Westchnął cicho no bo niestety tak było. Nie miał rękawiczek na dłoniach, schował je do kieszeni gdy był na fajce i potem już nie założył. Zapomniał po prostu z nerwów. Co gorsza chyba mu wyleciałby podczas porywania go, bo ich nie miał. Chciał już go puścić gdy wychodzili z windy jednak Michałowi teraz to chyba nie przeszkadzało więc nie zamierzał oponować w tej kwestii. Trzymali się dalej.
Detektyw widząc miny rodzeństwa westchnął cicho, bo to go trochę zawstydziło. Chciał już znaleźć się pod gorącym prysznicem, jednak nie spodziewał się, że z tym może być mały problem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz