Drobna Uwaga

Uwaga!!

Treść tego bloga zawiera w sobie w sporej mierze (jak nie w większości) elementy o tematyce Yaoi. Jeśli ktoś nie wie co to takiego zapraszam >>TU NA STRONĘ<< i zapoznanie się z tym terminem. Jeśli jednaki komuś przeszkadza ten temat, albo w jakikolwiek sposób ubliża, to bardzo proszę o dobrowolne opuszczenie tego bloga, a swoje komentarze pozostawieniu dla siebie.

Kontakt

Jeśli Ktoś chciałby być informowany o nowych notkach albo skontaktować się ze mną to najłatwiej mnie złapać na gg:28597734 lub ewentualnie mailowo firello.kirike@gmail.com

poniedziałek, 19 maja 2014

Michał i Allan Cz 86

A może coś w tym było, może rzeczywiście do siebie pasowali. Jednak przypominając sobie raniące słowa rajdowca szybko odrzucił te myśli. Postanowił przecież, że jedzie do domu i tam pojedzie nie zależnie od wszystkiego. Nie miał już po co tu być. Miał miło spędzić czas z Michałem, Des i Jakobem. No ale wyszło jak wyszło, nie da się już tego naprawić. Z resztą zaczynało robić mu się już zimno.
- Dobra, mogę jeszcze chwilę postać ale tylko dlatego, żebyś jeszcze ty nie pożarł sie o coś z Des. - Westchnął w końcu. Sam nie wiedział na co czeka. Był pewien, że Michał nie zejdzie, miał nadzieję, że tego nie zrobi. Jednak Gdy odpalał następnego papierosa i uniósł głowę zobaczył go. Westchnął cicho mrucząc coś pod nosem.


Może i Des nie zrobiła by krzywdy bratu, ale jemu naprawdę skończyły się argumenty do zatrzymania chłopaka. A nie do końca wiedząc czemu, wiedział że nie powinien dać mu odejść. W chwili kiedy Allan spojrzał na schody i on odwrócił w tamtą stronę głowę widząc Michała schodzącego ze schodów odetchnął z ulgą. Des stała w drzwiach i się wszystkiemu przyglądała. W końcu gdy rajdowiec znalazł się koło stojącej dwójki Jakob jakby się nieco wycofał. W jego mniemaniu to była ich sprawa więc nie powinni się postronni mieszać – a przynajmniej jeszcze bardziej.
- Możemy jeszcze raz zacząć tą rozmowę bo coś mi się zdaje że obydwoje zaczęliśmy to od dupy strony. – rajdowiec nadal mówił nieco chłodnym głosem ale to był akurat dla zachowania spokoju.


Czuł jak serce mu staje gdy zobaczył przed sobą Michała. Nie chciał z nim rozmawiać, nie chciał go widzieć, chciał mieć już święty spokój. Chciał by wszystko wróciło do normy, by było takie jak przed spotkaniem Michała. Spojrzał na niego i zacisnął palce na filtrze papierosa przyglądał się twarzy Michałowi przez chwilę.
- Nie a czemu? Może miałbyś jeszcze ochotę mi po wypominać wspomnienia o Wilku, proszę bardzo, jakby nie patrzeć wychodzi ci to zajebiście. - Powiedział lodowatym tonem nie mogąc się po prostu oprzeć. Powiedział to co myślał. A jak będzie dalej no to cóż. Chyba nic, bo Allan się odwrócił i zaczął iść w stronę taksówki.


Niechęć w osobie Allana nie była żadnym zaskoczenie. Prawnik z przyzwyczajenia wynikającego ze swojego zawodu wiedział gdzie uderzyć by najbardziej zabolało. Niewiele myśląc to zrobił i gdyby nie bura połączona z uświadomieniem mu czegoś nigdy by nie zauważył co tak właściwie robi i co sam na własne życzenie traci.
Nie miał też za złe aluzji rzuconej przez detektywa, no bo cóż była trafna, Firello w tym jednym aspekcie zachował się jak dupek. Ale widząc że chłopak chce zwyczajnie odejść wiedział że nie może na to pozwolić.
Na granicy słuchu usłyszał brzmienie silnika motoru śnieżnego, a kiedy się obejrzał w tamtą stronę faktycznie zauważył wypożyczalnię sprzętu należącą do hotelu. Nie myślał długo plan przyszedł sam. Zanim nawet Allan zrobił dwa kroki w stronę taksówek rajdowiec był już za nim. Niczym z automatu objął od tyłu chłopaka w pasie i pociągnął na siebie.
- Ani mi się śni puszczać cię teraz - szepnął mu w ucho. I co dziwniejsze te słowa dawały do zrozumienia że nie tylko chodzi o ten uchwyt ale jakby o coś więcej. Wolną ręką zdjął torbę z ramienia detektywa i rzucił ją w stronę kumpla - Wracamy za jakiś czas - powiedział zdziwionemu Jakobowi bo to co widział całkowicie nie pasowało do opanowanego prawnika. Michał bowiem w jednej chwili mówiąc do przyjaciela już w drugiej przekręcał młodzika w swoim objęciu do siebie przodem i przerzucił go sobie przez ramie idą w kierunku parkingu skuterów.


Gdy poczuł jego silne ramie poczuł coś dziwnego. Nie wiedział dokładnie co to, ale poczuł się przez to jeszcze gorzej. Nie chciał by Michał go zatrzymywał, chciał wracać, a możne tylko sobie wmawiał, że nie chce a podświadomie tego chciał? Niestety jednak ból z ich wcześniejszej rozmowy nadal był i tego nie da się opanować.
- Nie dotykaj mnie. - Powiedział chłodno i chciał iść dalej jednakże uścisk mu na to nie pozwolił. Chciał już coś krzyknąć za torbą jednakże był zbyt skołowany faktem, że wisi na ramieniu rajdowca. Nie wiedział nadal o co dokładnie mu chodziło, z tym, ze go nie puści teraz, bo wiadomo chodziło o uścisk ale było coś więcej. Z resztą nie powinien myśleć na ten temat.
- Wiesz, że to jest porwanie? Ja wcale tego nie chcę. - Powiedział chłodno, tak naprawdę to miał mętlik w głowie i sam nie wiedział czego chce.


Michał niewiele robił sobie ze słów chłopaka, ba co lepsze świadczyły według rajdowca o tym że rozmowa wcale nie pójdzie tak dobrze jakby tego można było chcieć. Ale tym będzie martwił się później. Obawiał się że jak zaczną znów na siebie krzyczeć to zrobią za wiele zamieszczania.
- Jak najszybciej się stąd wynieść - pomyślał idąc w stronę skutera.
- Nie no dobrze że powiedziałeś. Jakoś na wykładach z prawa nam tego nie powiedzieli. - rzucił ironicznie siadając okrakiem na jednej z maszyn i sadzając sobie chłopaka przed siebie. Jedna ręką majstrował przy kluczyku i kierownicy, drugą dalej trzymał Allana.
Chłopak wynajmujący sprzęt na szczęście dla Firello był tak zajęty rozmową z jakąś kobietą która właśnie wynajmowała jedną z tych zabawek, że nawet nie zauważył chodzącego tu mężczyzny z młodzikiem na ramieniu. Zorientował się dopiero że coś jest nie tak kiedy został odpalony skuter i wyjechał sobie kierując się wprost na ścianę lasu. Już nawet miał krzyczeć ochronę kiedy znikąd przed nim wyrosła Des i zaczęła tłumaczyć co i jak.
Pewne było jedno. Już żadna osoba z ich czwórki nie będzie nierozpoznawalna w hotelu po tych wszystkich wydarzeniach.
Michał tymczasem dalej nie robiąc sobie nic ze słów Allana jechał aż w końcu zatrzymał się na jakieś polanie. Byli dobre kilkanaście kilometrów od pensjonatu, nie wspominając że zaczynało się ściemniać, a oni nie byli ubrani odpowiednio jak na takie eskapady w teren.


Pod czas drogi mówił mu wielokrotnie, że ma natychmiast wrócić, bo on wraca do domu. Były też wiązanki w stronę Michała. Najgorsze było, że wiatr był naprawdę zimny a oni jechali bez kasków, co z tym idzie, Allan był już zmarznięty tak, że jego policzka zrobiły się czerwone i szczypiące. Jednak w końcu się zatrzymali, detektyw od razu wstał i stanął na śniegu.
- Zwariowałeś?! W tej chwili masz mnie odwieźć z powrotem i mnie to nie interesuje. I jestem ciekaw o czym chcesz pogadać skoro myślałem, że wszystko to co miałeś mi do powiedzenia już powiedziałeś w pokoju. - Spojrzał na niego po czym cicho prychnął kpiąco. Z kieszeni płaszcza wyciągnął papierosa i wkładając go do ust zapalił.
- Więc słucham, co masz mi jeszcze do wygarnięcia, może coś jeszcze o Blake'u? - Zaproponował z ironią w głosie.


Nikt nie mówił że ten plan jest idealny. Jak każdy spontan miał kilka nieprzemyślanych elementów. Michałowi również nieźle zmarzły dłonie które ciągle wystawiał na wiatr w czasie jazdy.
- Tak zwariowałem, ale pamiętaj że to przez to że nie chciałeś porozmawiać tylko sobie jechać. Do diabła wiem że palnąłem z tym wilkiem ale ty tak samo wyskoczyłeś z tym brakiem zaufanie. - no jak na razie z przysłowiowej spokojnej rozmowy wychodziły nici bo panowie znowu zaczęli na siebie krzyczeć i obrzucać się wyzwiskami jak małe dzieci.
Nawet miał odpowiedzieć coś wrednego ale zrobił coś czego, w normalnych sytuacjach nie robi prawnik. Po prostu dał ponieść się emocjom. Ruszył na Allana i w krótkiej chwili był już przed nim.
- A weź się na chwile zamknij. - rzucił wrednie i o dziwo przyciągnął chłopaka do pocałunku.


Uważał nadal swoje, uważał, że to on ma rację. Allan chciał znowu powiedzieć coś niezbyt przyjemnego na temat jego zaufania do Michała ale coś go powstrzymało, patrzył jak Michał do niego podchodzi i już po chwili poczuł jego usta. W pierwszej chwili zamarł po prostu, podświadomie tego chciał stąd chwilowe odwzajemnienie jednakże gdy zrozumiał co robi warknął w jego usta i odepchnął mocno od siebie ustawiając nogę tak, że Michał wylądował na śniegu. Detektyw usiadł na nim okrakiem kolana trzymając na jego ramionach, trzymanie nie boli ale gdyby przycisnął i zaczął robić tzn. "motylki" czyli kręcenie kółek kolanami na jego bicepsie to już by było gorzej.
- Masz mnie nie całować i nie dotykać! Nie chce tego, nie chce ciebie! - Dodał jeszcze patrząc na Michała z góry. Zabrał kolana z jego mięśni i zaczął wstawać z niego.


Na pewne epitety rajdowiec stanowczo sobie zasłużył więc nawet nie miał za złe że to usłyszał. No ale ta chwila zawahania jaka powstałą w czasie „ataku” dała pewność Michałowi że jest sens o coś by walczyć. Nie wyrywał się kiedy chłopak przygniatał go do ziemi. Widział że to nie ma sensu. Ale kiedy tylko poczuł że uścisk jest mniejszy a chłopak wstaje no cóż. Jeśli Allan kiedykolwiek myślał że prawnik nie jest zwinny to właśnie miał okazje się przekonać jak bardzo się myli. W jednej chwili leżąc pod chłopakiem podciął mu nogi. Nie dał upaść na śnieg, ściągnął na siebie i przekręcając się przygniótł sobą kochanka. Starannie i niechybnie nieco boleśnie wykręcił rękę chłopakowi.
- Przestał byś do diabła się rzucać i odpuścił tą całą kłótnie chce pogadać a przede wszystkim przeprosić za głupotę. - powiedział w końcu kiedy miał możliwość zaczerpnięcia nieco powietrza.



Chciał wstać i po prostu odjechać skuterem śnieżnym a czy Michał pojechał by z nim to już zależało by do rajdowca. Jednakże nie poszło po jego myśli, bo poczuł, że uginają mu się nogi i chwilę później już wylądował na miękkim i zimnym śniegu pod prawnikiem. Jęknął cicho z bólu nawet nie spodziewając się tego wszystkiego. Spojrzał na Michała ze złością czując ból w nadgarstku.
- Puść mnie. - Powiedział już nawet całkiem spokojnie. Jednakże było to tylko dlatego by uwolnić bolącą rękę z jego uścisku. Wysłucha co ma do powiedzenia i wtedy pojedzie, z czystym sumieniem, nie zostawiając tej sprawy niedociągniętej do końca. Jego mięśnie się zaczynały rozluźniać i przestał się wyrywać kapitulując.
- No to mów. - Mruknął w jego stronę nawet na niego nie patrząc, wzrokiem uciekł gdzieś w bok.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz