Drobna Uwaga

Uwaga!!

Treść tego bloga zawiera w sobie w sporej mierze (jak nie w większości) elementy o tematyce Yaoi. Jeśli ktoś nie wie co to takiego zapraszam >>TU NA STRONĘ<< i zapoznanie się z tym terminem. Jeśli jednaki komuś przeszkadza ten temat, albo w jakikolwiek sposób ubliża, to bardzo proszę o dobrowolne opuszczenie tego bloga, a swoje komentarze pozostawieniu dla siebie.

Kontakt

Jeśli Ktoś chciałby być informowany o nowych notkach albo skontaktować się ze mną to najłatwiej mnie złapać na gg:28597734 lub ewentualnie mailowo firello.kirike@gmail.com

sobota, 3 grudnia 2011

Gjeorgji i Lotos Cz 2


Chłopak wydawał się być naprawdę wyjątkowej urody. Delikatne włosy, gładka cera i jego wychowanie. - Może faktycznie wyjdzie mi to na dobre. W sumie chłopak wydaje się być ułożony, tylko ciekawe kiedy pokarze różki. No nic w razie czego jak się mi znudzi albo stanie się uciążliwi Karina już da mu zajęcie w domu uciech. - Pomyślał zapatrując się na chłopca. - Lotos powiadasz. Mam rozumieć że straciłeś pamięć, że nie pamiętasz nic z przeszłości? - nie żeby jakoś wyjątkowo go to ciekawiło, ale wydało się to nieco dziwne mu. Wolał mieć pewność że dobrze go rozumie. Patrząc na tą piękną „porcelanową lalkę” bo takie właśnie niekiedy nasuwa mu się skojarzenie zapragnął jej bliskości. Obejmując chłopca w pasie ściągnął go sobie na kolana. Dopiero teraz mógł poczuć jak kruchą istotą był młodzieniec.


- Tak, straciłem pamięć. Być może i z tego względu wydaję się doskonałym towarem.
Przyznał sam sobie, jak i swoim wcześniejszym zwierzchnikom rację. O ile inni mieli swoją historię i zostali od kogoś zabrani, o tyle z Lotosem było wiele komfortu. Nie miał do czego ani do kogo uciekać. Prócz tego co działo się u handlarzy nie miał pojęcia o normalnym życiu co był dodatkowym plusem jego zakupu. Zero płaczu, krzyków, marudzenia i błagania o wolność. Tutaj przynajmniej będzie miał zapewnione miejsce do spania, jedzenie i opiekę, chyba że mężczyzna okaże się sadystą, ale wątpił by coś takiego miało miejsce. Zadrżał gdy poczuł jego dotyk, z początku podskoczył do góry, ale zaraz uspokoił się gdy tylko wylądował na jego kolanach. Oparł spętana dłonie na jego klatce piersiowej podnosząc wzrok na mężczyznę.
-
Czy satysfakcjonuję Cię mój wygląd, panie ? Jestem wystarczająco pociągający ?
Oblizał kokieteryjnie usta przyglądając mu się spod pół przymrużonych oczu. Jak zwykle rozpoczynał swoje, typowo kobiece gierki z których zazwyczaj sam sobie nie zdawał sprawy.


Rozumiał tok myślenia chłopaka, choć sam fakt o tym że myśli o sobie jak o przedmiocie nie za bardzo mu się podobało. Nawet osoba do towarzystwa w nocy ma prawo do bycia traktowana jako człowiek, dlatego powili będzie starał się to z niego wyplenić. Pokiwał przecząco głową.
- Może i masz spełniać funkcję umilacza w łóżku ale wciąż jesteś człowiekiem, wiec nie traktuj się tak przedmiotowo. - odparł łagodnie i przejechał palcem po jego policzku i dalej jadąc w dół linii szczęki i gardle. Zatrzymał się dopiero na materiale kimona. Słysząc kolejne pytanie już nie krył drobnej irytacji. - Co ci handlarze sobie myśleli tak szkolić chłopaka. No ja rozumiem jakieś posłuszeństwo no ale nieco przesadnie podeszli do sprawy. - pomyślał i westchnął.
- Gdybyś mi się nie podobał w cale bym nie brał udziału w licytacji. - odpowiedział i pogładził jego udo kładąc mocniej chłopaka na sobie.
Co prawda starał się kontrolować swoje odruchy bo wiedział że to będzie pierwszy raz dla Lotosa ale im więcej z nim przebywał tym bardziej go pragnął. Coraz mocniej łaknął by skosztować tego co właśnie zakupił.


Uniósł brwi uprzejmie w górę spoglądając na niego w niejakim zdziwieniu. Wydawało mu się, że owi nabywcy towaru będą właśnie tak ich traktować, jak przedmiot, jak dmuchana lalkę, którą można w każdej chwili wyciągnąć. Dlaczego więc ten człowiek inaczej myślał ? Co powodowało, że był inny, aniżeli Ci wszyscy bogacze z portfelami wypchanymi pieniędzmi, którzy gdy znudzi im się kochanek wymieniają go na nowszy "model" ?
- A czy nie za to nas właśnie uważacie ? Za towar, który można wybrać spośród innych leżących na tej samej półce ? Czym niby różnimy się od tego co można zakupić w sklepie ? Wszakże tym, że oddychamy, jemu, mówimy..
Wywrócił teatralnie oczami wypowiadając się w sposób wyjątkowo ironiczny. Co prawda przyzwyczaił się do tego, że będzie chodzącą zabawką na zawołanie i że owy los go nie uniknie, ale z drugiej strony miał pełne prawo pogardzać tymi, którzy kupowali takich jak on i traktowali ich w podobny bądź gorszy sposób jak służbę, oni też przypominali dobrze zaprogramowane roboty, przedmioty, które miały ułatwiać życie.
Chłodna, silna a do tego szorstka dłoń mężczyzny wywołała dreszcze czegoś w rodzaju strachu. Ułożona w taki miejscu, które pretendowało tylko do tego by zaczęła jeździć to w górę to w dół. Z początku odsunął się w tył na tyle na ile było to możliwe bojąc się że zaraz mężczyzna poczyni kolejne kroki w stronę w którą wcale nie chciał by tamten zmierzał dlatego spuścił swoje dłonie by ułożyć na jego i ścisnąć ją mocno.


Takie zdziwienie chłopaka było nie raz już spotykane przez Rosjanina. Dobrze pamiętał jak przyjmowano nowych do pracy w rodzinnych domach uciech. Tak Rodzina Kajłow miała długą tradycje prowadzenia domów publicznych. Ojciec odpowiednio zadbał by żaden z jego synów nigdy nie myślał, że kupowanie niewolnika jest jak kupowanie zabawki. Uśmiechnął się na te wywrócone oczy chłopaka - Nareszcie pokazujesz jaki jesteś naprawdę miło
- . . . A także czujecie, i w niczym nie odbiegacie od nas rzekomych właścicieli. Gdyby nie świstek papieru mówiący że jesteś moją własnością tak naprawdę mogło by nas tu teraz nie być. Może to dziwny zwyczaj ale uczono mnie że jeśli coś kupujesz to musisz o to dbać. Tym bardziej jeśli owe coś jest żywym stworzeniem. - wszedł w słowo chłopakowi z wyraźnym zadowoleniem że Lotos przestał zachowywać się tak biernie. Widząc jego skrępowanie tym gdzie wylądowała ręka Gjeorgija, nie zabrał jej ale tym samym nie wykonywał żadnych ruchów nią. - Spokojnie, cenie sobie wygodę i na pewno nie wezmę cię tu w aucie. Zresztą niebawem będziemy na miejscu - mówiąc to dwa razy klepnął go łagodnie w udo i spojrzał pomiędzy drzewa. Z początku nic nie można było dostrzec, ale po jakimś czasu poprzez drzewa zaczęła przebłyskiwać wielka budowla. Leśna ścieżka przeszła teraz w wysypaną drobnymi kamykami drogę, które łagodnie chrzęściły pod kołami.


- Hipokryci.
Tak czy siak nie podobała mu się idea kupowania ludzi. Żyli w dwudziestym pierwszym wieku, a nie średniowieczu gdzie niewolnictwo było na poziomie dziennym. co to w ogóle miało znaczyć ? Czy jakiś papierek miał prawdo do tego by skazać kogoś na bycie jego na wyłączność ? Nie podobało mu się to wszystko, ale nie zamierzał nic więcej dodawać. Można by godzinami prowadzić wywody na temat nielegalnych aukcji ludźmi, które swoją droga nie miały sensu. Handel był, jest i będzie. I jak na razie nie zapowiadało się na to by zostało to zmienione.
Co za różnica, auto czy dom ? skoro i tak niedługo zostanie to wykonane nie było znaczenia w jakim miejscu, wszakże każde nadawało się do tego by móc współżyć, a przynajmniej tak słyszał. On sam miał nadzieję, że mężczyzna go jak na razie zostawi, że nie będzie go pożądał od samego początku, a da mu czas na poukładanie wszystkiego i przyzwyczajenie się do sytuacji co najwyraźniej nie miało nastąpić.
-
Umm.. rozumiem.
Pokiwał głową nie wiedział co mógł zrobić żeby opóźnić ten proces, jak na razie ogarnął nim strach, strach nie wiedzy i lęku przed nieznanym.


Chłopak najwyraźniej nareszcie przypominał sobie o swoim języku, co nawet cieszyło Gjeorgija, już powoli myślał że chłopak będzie się na wszystko bez szemrania godził. Może to dziwne ale Rosjanin naprawdę nie lubił chłopców co na wszystko pozwalali. A gdzie niby kryła się cała zabawa.
Wyjechali z drze i przejechali bramę po chwili jechali przez aleję świerków i wreszcie zajechali pod główne schody. Rosjanin wyszedł pierwszym i chyba ku zaskoczeniu chłopa wziął go na ręce. Wolał by Lotos nie pokaleczył sobie stóp o kamienia. Tak więc przeniósł chłopca tuż pod same wrota rezydencji


[z.t - obydwoje]


Widząc ciągle zaskoczenie na twarzy chłopca już nie wytrzymał.
- No nie dziw się tak. Te kamienie potrafią być bardzo ostre, nie chciałem byś się pokaleczył. - powiedział jakby to było coś jak najbardziej oczywiste stwierdzenie.
Kiedy tylko Rosjanin postawił chłopaka na marmurowych schodku drzwi się rozstąpiły. I Gjeorgij wszedł do środka. Oglądając się czy chłopak podąża za nim.


Noszenie go na rękach niczym pannę młodą nie należało do codzienności. Prawdę mówiąc nikt jeszcze go nie wziął na ręce podczas życia, które pamiętał. Dziwnie czuł się z tym wszystkim, nie potrafił rozgryźć swojego właściciela, który zachowywał się dość nietypowo. Z jednej strony troszczył się o niego i był uprzejmy z drugiej miał świadomość tego, że jest tylko zabawką, która musi go usatysfakcjonować.
- Poradziłbym sobie sam.
Zadarł głowę w górę gdy tylko drobne stopy dotknęły zimnej podłogi. Chłód nie był dla niego tak dotkliwy jak dla niektórych. Wolał zimno aniżeli gorąc dopiero wtedy źle się czuł, łapały go duszności i zawroty głowy. Prawie natychmiast ruszył za panem nie mając pojęcia dokąd zmierzał, liczyło się tylko to by iść za nim nim ten nie wyda jakiegoś rozkazu. Podczas drogi oglądał pomieszczenie w którym się znalazł.


- Ta jasne. - mruknął sobie pod nosem i nie zwracając większej uwagi na chłopaka szedł w głąb holu by móc wyjść na ogromne patio. Po przejściu całej jej długości zatrzymał się przed szklanymi drzwiami. Przejechał dłonią po futrynie i drzwi się rozsunęły wówczas gestem ręki zaprosił chłopca do środka.
- To są moje pokoje a od dziś także i ty tu będziesz spędzać czas. Za kilka dni jak wróci nasz doktorek poproszę go o wczepienie Ci chipu pod skórę. I nie marudź na to bo jest to standardowa procedura wszystkich mieszkańców tej rezydencji. Łącznie nawet ze mną. - dopowiedział woląc uniknąć niepotrzebnej sprzeczki że niby chłopak nie jest zwierzęciem. On o tym dobrze wiedział. Ale tu była taka tradycja odkąd jeden z jego ludzi miał wypadek w lesie i spad z klifu. Przez kilka dni trwały poszukiwania. Co prawda znaleziono go w ciężkim stanie ale przeżył. Dlatego woląc uniknąć podobnej sytuacji podjął ten ryzykowny krok.
- Nie jesteś w żaden kolwiek więźniem sposób więźniem więc możesz chodzić po rezydencji z wyjątkiem podziemi. Chyba że w moim towarzystwie to proszę bardzo. I zakaz wprowadzam raczej dla twojego bezpieczeństwa. Korytarze są zagmatwane i mógłbyś łatwo się zgubić. - wolał mu wszystko wyjaśnić na wstępie niż później się na niego gniewać bo coś nie wiedział.
- Jakieś pytania? Śmiało

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz