Drobna Uwaga

Uwaga!!

Treść tego bloga zawiera w sobie w sporej mierze (jak nie w większości) elementy o tematyce Yaoi. Jeśli ktoś nie wie co to takiego zapraszam >>TU NA STRONĘ<< i zapoznanie się z tym terminem. Jeśli jednaki komuś przeszkadza ten temat, albo w jakikolwiek sposób ubliża, to bardzo proszę o dobrowolne opuszczenie tego bloga, a swoje komentarze pozostawieniu dla siebie.

Kontakt

Jeśli Ktoś chciałby być informowany o nowych notkach albo skontaktować się ze mną to najłatwiej mnie złapać na gg:28597734 lub ewentualnie mailowo firello.kirike@gmail.com

sobota, 3 grudnia 2011

Gjeorgji i Lotos Cz 3


Granatowe fałdy jedwabnego materiału sunęły po podłodze gdy chłopak stawiał kolejne kroki w stronę swego właściciela. Kimono wydawało się być nieco za duże jak na niego, zupełnie jakby zdjęto je z wyższej i większej odeń osoby. Nic bardziej mylnego, cały urok był w tym, że chłopiec wręcz tonął w zbyt wielkiej ilości miękkiego sukna ozdobionego ręcznie malowanymi kwiatami. Szczelnie zakryte ramiona nie dawały wprawnemu oku nacieszyć się ich pięknym widokiem. Gładko otulona szyja ledwo ledwo wystawała spod puchatej otoczki. I choć mogłoby się wydawać, że jest prawie nagi zbyt duża ilość tkaniny powodowała, że nie
było tak wiele odkrytych części jego skóry. Zaledwie można było dostrzec dłonie, bose stopy nie wyżej jak po kostkę, a i kawałek łabędziej szyi. Całe te urocze oblicze zjawiło się chwilę po mężczyźnie w jego skromnych progach uważnie oglądając miejsce w którym zapewne pozostanie przez jakiś czas.
- To rzeczywiście nietypowa oznaka troski, kolczykowanie ludzi niczym krowy.
Pomimo całych wyjaśnień wolał uciąć swoim ironicznym komentarzem. Miał łatwość w dobieraniu słów i często nie krył się ze swoimi przemyśleniami.
- Dobrze. Nie, jak na razie żadnych, panie.
Przystanął nieopodal wysokiego mężczyzny, który pod względem budowy ciała był prawie dwa razy większy od smukłego, przypominającego wieszak dzieciaka.


Co prawda Gjeorgij wolał styl europejski niż japoński jeśli chodzi o wystrój czy ubiór. Jego siostra miała odwrotnie. Choć mimo pewnej niechęci do stroju chłopaka trzeba było przyznać że mu do twarzy z nim. Mimo że mogło się wydawać że to tylko szlafrok poozdabiany rękodziełami ale tworzył obraz jakby szczelnie okrywającego chłopaka.
- Jeśli do czegoś już upodabniasz to bardziej tu mowa o znakowaniu kotów czy psów poprzez wtłoczenie im małego urządzenia pod skórę. - w sumie i tak chłopak miał przez to przechodzić wiec lepiej od raz powiedzieć że nieco ma błędne mniemanie o całym zabiegu.
- A właśnie co do ubioru. . . - zaczął ale nagle się zaciął a na jego twarzy zagościł uśmiech. Można było pomyśleć że ta pauza ma podkreślić sprawe tematu ale było zupełnie inaczej. - Nie krzycz, nie uciekaj i nie reaguj gwałtownie. - powiedział monotonnie i ukucnął. O dziwo nie był skierowany w stronę chłopaka. Po chwili za wypoczynku wyszedł biały tygrys w czarne pręgi. I podszedł do Rosjanina wtulając swój łeb pod szyję mężczyzny.


Zmarszczył lekko brwi burząc tym samym doskonałą symetrię twarzy. Złość, gniew czy niezadowolenie nie pasowały do jego ślicznej buzi. Lalki zazwyczaj miały delikatne uśmiechy, ale nigdy nie przyklejano im nieznośnych grymasów, któż by chciał elegancka, wręcz idealną lalkę, która paskudnie krzywi się z jakiegoś, niewyjaśnionego powodu.
- Nie miałem znaczenia dosłownego. To była metafora.
Nie specjalnie podobała mu się wizja tego, że ktoś będzie mu coś wszczepiał pod skórę, ale skoro taki jest rozkaz jego pana to nie mógł się sprzeciwić, prawda ? To nie tak, że będzie całkiem posłuszny, być może z początku trochę się po buntuje by w rezultacie wszystko posłusznie znieść i zostać wklepanym do komputera.
Brwi jego uniosły się w górę gdy tylko spojrzał na przeraźliwie wielkie i zapewne groźne z natury zwierzę. Nie do końca był przekonany o tym czy trzymanie tygrysa jako domowego zwierzaka było najlepszym pomysłem. Tak naprawdę nigdy nie wiadomo czy owy dzikus nie postanowi posłuchać swego instynktu i zaatakować swego niby ukochanego pana.
- Umm.. nie zamierzam.
Bacznie obserwował poczynanie zwierzaka przyciskając skrępowane dłonie do klatki piersiowej.


Chłopak z minuty na minutę stawał się ciekawszą istotą dla Gjeorgija. Co prawda miał nadzieję ze nie stanie się uciążliwym złośnikiem ze wszystkim na nie. No bo przecież nie mógł zakładać że handlarze w pełni wbili mu bezsprzeczne posłuszeństwo. A po jego już lekko swobodniejszych wypowiedziach można było przypuszczać że chłopak jak najbardziej ma własną wolę.
- A już miałem obawę że właśnie to uczyniłeś. - powiedział drapiąc za uchem tygrysa. - Nie musisz się go obawiać. Jedyne co może to zaliczać na śmierć albo zamęczyć człowieka by go ciągle drapać za uszami. - pocałował tygrysa między jego oczy i wstał podchodząc do chłopca. Ru zrobił to samo a kiedy znalazł się nieco zbyt blisko jak na pierwsze spotkanie Gjeorgij zatrzymał go gestem ręki. Zbliżył się do Lotosa i rozwiązał mu kokardę.
- Skoro będziesz tu mieszkać lepiej byś się z nim zaznajomił. A konkretniej on z twoim zapachem. - ukucnął przy nim i spojrzał z dołu na niego. Zachęcił go kiwnięciem głowy by i on zniżył się nieco. Dopiero kiedy chłopiec ukląkł tygrys podszedł. Gjeorgij bacznie czuwał nad przebiegiem zapoznania. Łagodnie i stanowczo trzymał rękę chłopca którą tygrys obwąchiwał. A kiedy chłopak nie pachniał za zagrożenie polizał go szorstkim językiem i obtarł się łbem o jego rękę.


Z jednej strony chłopak zdawał sobie sprawę, że nie powinien pozwalać sobie na zbyt dużo bo mogło się to dla niego źle skończyć, a masochistą czy idiotą nie był. Z drugiej strony Gjeorgij sam musiał poustalać pewne granice i zapewne tak się stanie z czasem gdy niektóre rzeczy wyjdą w praniu.
Przyglądał się kupie białego futra. Chodzące kłaki z ostrymi zębami i pazurami były czymś za czym raczej nie przepadał dlatego już na wstępie stwierdził, że nie będzie mu wchodził w droge i jeżeli będzie to możliwe to będzie go unikał. Z zadowoleniem przyjął wolność dla swoich dłoni. Potarł dłońmi o swoje nadgarstki natomiast tak jak chciał tego pan ukucnął i cierpliwie czekał, az tygrys zadowoli swoją ciekawość.


Niespecjalna niechęć Lotosa do tygrysa nie była czymś trudnym do odgadnięcia. Kot w sumie polubił chłopaka wiec mimo, że on nie koniecznie będzie pragnął jego obecności to Ru się postara umilić my życie w rezydencji. Tego Rosjanin był bardziej niż pewny.
Kiedy rozbrzmiał się gong kot nastawił uszu i wybiegł z pokoi na patio. Gjeorgij zaśmiał się pod nosem spoglądając na znikające wśród zieleni ciało kota.
- Najbardziej głodni zawsze śpieszą się na posiłek. W jego przypadku wiecznie głodny. A właśnie jadłeś już?


Tym lepiej dla niego, bo jeżeli kociak będzie nastawiony do niego pokojowo, a nie stanie na drodze wojennej na pewno będzie czuł się bezpieczniej. Inna sprawa jeżeli ów zwierz postanowi się do niego poprzytulać czy też po wylegiwać tuż przy jego ciele. Tego typu działania będą sprawiały chłopakowi wiele stresu, mimo wszystko nie posiadał zaufania do dzikich zwierząt, które nie nauczone współżycia z człowiekiem w naturze z chęcią zjadłyby go na kolację. I wychodząc z takiego założenia wolał utrzymać dystans aniżeli zbytnio ufać nieprzewidywalnemu drapieżnikowi. Wystarczy, że będzie musiał pilnować swojej skóry przed innym drapieżnikiem, który z pewnością często zaciągnie go do swej groty by tam obedrzeć go ze skóry i w rezultacie skonsumować.
- Dziękuję za troskę, ale nie jestem głodny, tylko trochę zmęczony.
głód rzadko imał się chuderlawego ciało. Nie było to spowodowane nadmierną chęcią przypominania słupa telegraficznego, a raczej dobra przemianą materii i minimalnym łaknieniem, które nie chętnie o sobie przypominało. Nie chętnie wciskał w siebie jedzenie, sama czynność była dla niego ciężarem, jeden chodzący problem jedzeniowy był z niego. Wyprostował się spoglądając za biegnącym lwem by wzrok przenieść na Rosjanina.


Na wzmiankę o zmęczeniu Rosjanin się zastanowił czy nie dać dziś spokoju chłopakowi. W sumie niowe miejsce i otoczenie. Co prawda miał ochotę jak najszybciej dobrać się do Lotosa ale dobre maniery wyuczone z domu nie pozwoliłyby na bestialskie zachowanie. - Jedna noc mnie nie zbawi. Niech chłopak się wyśpi i odpocznie. Przecież już na zawsze tu będzie chyba ze inaczej zdecyduje, więc zdążę się nim nacieszyć. - Pomyślał i kiwnął głową. - Nie dziwię ci się więc dziś odpuszczę ci zwiedzanie rezydencji. Choć na górę. Pokażę Ci gdzie jest sypialnia i łazienka. - powiedział wskazując ręką w stronę schodów na piętrze poprowadził go na koniec korytarza. - Tu masz łazienkę - Wskazał i odtworzył drzwi prowadzące do przestronnej łazienki. - A tam jest sypialnia. – pokazał palcem drzwi za chłopakiem. - Jeśli masz ochotę weź kąpiel i idź spać. Mnie niechybnie jeszcze czeka nieco pracy papierkowej wiec pójdę spać jak skończę. Jak byś czegoś potrzebował albo mnie szukał będę w tych ostatnich drzwiach po lewej. - powiedział i nie uprzedzając wcześniej chłopca pocałował go. Nie jakoś namiętnie tylko zetknął ich usta razem a na kiedy się odsuwał przejechał językiem po dolnej wardze i ruszył w stronę gabinetu.


Młodzian chętnie oddałby się Morfeuszowi czym prędzej topiąc się w wygodnym materacu dwuosobowego łóżka. Sama myśl o ciepłej pierzynie, o kolorowych poduszkach rozrzuconych na całej powierzchni meblach i kusząco narzuconej narzucie przyprawiała go o przyjemne dreszcze. Tutaj po raz pierwszy od kilku miesięcy będzie mógł się wyspać, będzie mógł zakosztować porannego lenistwa, przeciągania się w najlepsze chyba że Rosjanin zarządzi rygorystyczną, wczesną pobudkę. Teraz nie musiał już sypiać na starych, brudnych materacach, cała jego przeszłość może od tej chwili pójść w zapomnienie gdyż życie, które stanęło przed nim otworem było ciekawą i nęcącą przygodą, którą chętnie by przeżył.
- Miłej pracy, panie.
Skłonił się lekko ruszając w stronę łazienki. Napuścił sobie letniej wody do wanny i wszedł do niej z zamiarem wylegiwania się przez dłuższy czas. I mimo dobrych chęci nie mógł jak na razie przyjąć tego wszystkiego do wiadomości. Rzucone gdzieś w kąt kimono zostało tam gdzie było, natomiast opatulony w ręcznik młodzian pobiegł do sypialni. Tam odnalazł szafę z której skradł pierwszą lepszą koszulę w kolorze ciemnej czekolady. Wyglądał komiczniej w dużo za dużej odzieży należącej do pana domu. Z włosami wysoko upiętymi w prowizoryczny kok udał się do gabinetu gdzie powolnie wślizgnął się do środka.
- Czy to na pewno w porządku bym szedł sam spać ? Chcę być w jakiś sposób pożyteczny, panie.
Nieporadnie stojący młodzieniec nie wiedział co począć z dłońmi dlatego pozbawiając ich jakichkolwiek funkcji życiowych spuścił je w dół i przyglądał się uparcie jak mężczyzna pracuje.


Zostawiając chłopaka pod drzwiami sypialni nie sądził że ten przyjdzie do niego do gabinetu. W pokoju panował półmrok. A jedyne światło w pomieszczeniu to mała lampa na piórku i ekran laptopa. Rosjanin zdjął z siebie marynarkę i rozpiął trzy górne guziki koszuli. Zniknął też jego krawat a na blacie koło ręki mężczyzny stał duży kubek z jakimiś dziwnymi znakami. Gjeorgij dopiero po chwili zorientował się że ktoś wszedł. W sumie zaczytał się w ostatnim raporcie. Na szczęście w ostatnim który miał przeczytać. Dopiero kiedy przeczytał ostanie cztery zdania pisma podniósł wzrok na chłopca ubranego w jego koszulkę do biegania. Co prawda zakrywała ona tyłek Lotosa, a wręcz sięgała do pół ud ale i tak wreszcie mógł podziwiać smukłe nogi chłopca. Słysząc ostatnie słowo chłopaka coś go zakuło na żołądku. Teraz dopiero mu się przypomniało że miał mu powiedzieć by tak na niego nie mówił.
- Właśnie skończyłem, więc teraz szybki prysznic i też idę spać. - mówiąc to wyłączył komputer i podszedł do chłopca. - Dwie sprawy mój mały. Jutro trzeba pojechać na jakieś zakupy bo właśnie uświadomiłeś mi że prócz kimona to praktycznie nie masz żadnych ubrań. Co prawda mnie by nie przeszkadzało to że chodzisz bez ubrania ale obawiam się ze być dekoncentrował innych - zaśmiał się pod nosem z takowej w sytuacji i wychodząc na korytarz prowadził przed sobą chłopca. - Po za tym daruj sobie tego pana. Drażni ono ucho i to niemiłosiernie. - powiedział będąc już pod drzwiami sypialni. - Wskakuj do łóżka. Obmyje się i zaraz do ciebie przyjdę. - przejechał ręką po linii talii chłopaka i zniknął w łazience.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz