Drobna Uwaga

Uwaga!!

Treść tego bloga zawiera w sobie w sporej mierze (jak nie w większości) elementy o tematyce Yaoi. Jeśli ktoś nie wie co to takiego zapraszam >>TU NA STRONĘ<< i zapoznanie się z tym terminem. Jeśli jednaki komuś przeszkadza ten temat, albo w jakikolwiek sposób ubliża, to bardzo proszę o dobrowolne opuszczenie tego bloga, a swoje komentarze pozostawieniu dla siebie.

Kontakt

Jeśli Ktoś chciałby być informowany o nowych notkach albo skontaktować się ze mną to najłatwiej mnie złapać na gg:28597734 lub ewentualnie mailowo firello.kirike@gmail.com

piątek, 2 grudnia 2011

Devit i Ariel Cz 14


Wziął kilka głębszych wdechów i uspokoił się.
- To dobrze... ja przepraszam... powinienem wcześniej....nie wiem od kiedy tak się dzieje, raz podobno omal nie zgwałciłem Mili, przepraszam...
Oparł się na ramieniu mężczyzny i wziął kilka głębszych wdechów.
- Nie zdarzyło mi się to od przeszło dwóch lat, nie sądziłem, że znów wróci...




Kiedy był już spokojniejszy mózg Davida zaczął pracować normalnie i części informacji zaczęły nabierać kształtu. Co prawda nie chciał w to wierzyć ale w końcu to co usłyszał dalej potwierdziły jego przypuszczenia.
Przytulił do siebie chłopaka w opiekuńczym geście i zaczął masować mu łagodnymi kolistymi ruchami skórę głowy.
- Spokojnie kochanie. Nic się nie stało. - bał się zapytać ale w końcu musiał.
- Sariel, wiem że to pytanie może nieco zaboleć ale byłeś z tym u lekarza? Wiesz rozdwojenie jaźni to raczej nie grypa. Sama nie przejdzie. - Jego twarz złagodniała by chłopak nie myślał że w jakiś sposób ta jego przypadłość odrzuca go.




Cieszył się, że mężczyzna jest przy nim, dotyk nie odrzucał go, tylko uspokajał, to w jego wypadku nie było łatwe.
- To... gdy tylko dzięki Mili odkryłem co się dzieje, poszliśmy do psychologa, nadal raz w miesiącu mam sesje i biorę leki, ale to może równie dobrze nie ustąpić w ogóle... czasem wydaje mi się, ze on... nigdy nie zostawi mnie w spokoju... naprawdę przepraszam.... chyba lepiej pójdę do Mili, ona przynajmniej wie jak sobie z nim radzić...




Nie przerywał kiedy mówi. Był rad że sprawa jest pod kontrolą. Ale słysząc ostatnie zdanie lekko się odsunął i zmarszczył brwi.
- Jeśli tobie się wydaje że cię wypuszczę w takim stanie to radzę przestań. I bez głupich pomysłów wykorzystanie mojego kalectwa i wymknięcia mi się cichaczem za plecami. Ostrzegam mam porządne kajdanki, przykuje do łóżka i nigdzie nie uciekniesz. - pod koniec wypowiedzi nadał głosu rozbawiony ton by chłopak wiedział że żartuje.
- Spokojnie nie musisz wychodzić. Sam pewnie jestem winien że tak to się potoczyło. Jak się domyślam rozdwojenie nastąpiło po traumatycznych przejściach w przeszłości, a skoro boisz się dotyku wnioskuję że ktoś cię molestował. - kiedy wszedł na poważny temat mówił łagodnie, wciąż głaszcząc chłopaka. Chciał by Ariel mógł się czuć bezpiecznie i wiedzieć że nie szykanuje go za to co się wydarzyło nie z jego winy.



 
Zaśmiał się lekko na wspomnienie o kajdankach, cieszył się, że może zostać.
- Spokojnie zostanę...
Czując dotyk mężczyzny uspokoił się i położył na kanapie kuląc w kłębek. Skrzywił się na następne słowa.
- Ta... miałem pięć lat, kiedy matka nas opuściła, ojciec przez cały czas mówił, że to moja wina, najpierw był po prostu oschły, ale potem... gdyby nie to rozdwojenie jaźni... sam nie miałem odwagi się przyznać, ale on... on nie boi się mówić o takich rzeczach...
Westchnął, wtedy myślał, że po prostu przez nadmiar negatywnych emocji zapomniał, teraz jednak znał prawdę.
- Dzięki niemu zamieszkałem z wujem... miałem dwanaście lat i bałem się wszystkiego, to dzięki niemu poznałem Mili, a dzięki niej zacząłem się leczyć...
Przymknął oczy i wziął kilka głębszych wdechów, wcześniej czy później i tak musiałby mu powiedzieć całą prawdę.




Słysząc co powiedział zagotowało się w Devidzie. Nie rozumiał jak można skrzywdzić własne dziecko, a do tego w taki sposób. To było chore i obrzydzające. Kiedy zaczął opowiadać przysunął go jeszcze mocniej do siebie powodując że chłopak prawie na nim leżał.
- Tak będzie ci wygodniej. –odparł i machinalnie wręcz tym samym ruchem cały czas gładził chłopaka po włosach i kręgosłupie. Co gorsza pluł sobie w głowę. Gdyby był powściągliwy nie doszło by do zaistniałej sytuacji. On sam przecież wywołał wilka z lasu. Jedyne co go usprawiedliwiało to niewiedza.
- Chłopak przeszedł koszmar. Trzeba z nim ostrożniej postępować a szkoda że jednak nic z tego nie wyjdzie. - przynajmniej tak myślał. Przecież po tym co się stało chłopak może bać się powtórki takiej akcji a tym samym przebywania z nim.




Wtulił się mocniej w mężczyznę, było mu wygodnie i w sumie teraz tylko to się liczyło.
- Dlatego powiedziałem, że dziecko potrzebuje matki.
Westchną, po chwili zrozumiał jak to mogło zabrzmieć.
- Nie, abym cię o coś takiego posądzał, tylko... nawet ja mam czasem dość swojego wuja, choć zdaje się być aniołem i źle mi z tego powodu, czasem czuje się jak niewdzięcznik... ale to normalne, że potrzebuje... nie wiem jak to powiedzieć.
Czuł się jak małe zagubione dziecko, naprawdę nie powinien sprawiać mężczyźnie tylu kłopotów.
- Przepraszam, pewnie trochę cię nastraszyłem...




Mruknął niezadowolenie na wzmiankę o matce. Jakoś nie chciał by jakaś obca kobieta względem Kaili próbowała jej matkować.
- Jeśli myślisz odejście matki zmieniło ojca to możesz się mylić. Bo tak naprawdę nie wiadomo czy gdyby ona pozostała z wami on i tak nie zaczął tego robić. Z takimi ludźmi nic nie wiadomo. - odpowiedział na wydechu. Owiewając czoło chłopaka ciepłym powietrzem.
- Spokojnie. Tym co się przestraszyłem to fakt twojej nagłej zmiany i tych drgawek. O siebie się nie bałem. - ucałował go w czoło i poczochrał włosy.
- Powiedz, pamiętasz co się dzieje w czasie tej waszej zmiany? No i kiedy ona nastąpiła w sensie co ostatnie pamiętasz jako Ty.- chciał się dowiedzieć co konkretniej wywołało jego „ucieczkę”.




- Ja... ostatnie co pamiętam, to rozmowę o audycji...
Mimowolnie spojrzał na zegarek.
- Za dziesięć minut zaczynasz...
Powiedział z lekkim uśmiechem. Wciąż czuł się niepewnie, ale nie miał zamiaru zatrzywywać mężczyzny na całą noc.
- Nie martw się skończymy rozmowę potem.




To co usłyszał zaskoczyło go zarazem zaciekawiło. Bo pytanie w którym momencie rozmowy się wyłączył. Bo jeśli wówczas kiedy się do niego przytulił to by znaczyło że chłopak przy każdym dotknięciu od razu zamienia się miejscami. A co konkretniej oznacza że dosyć mocno jest zraniony.
Mruknął że się nie zgadza ze słowami chłopaka.
- Zaczynamy. Przecież zapowiedziałem że dziś będzie z nami gość prosto z nieba. I mam zamiar dać posłuchać innym tego Anielskiego głosu. - dotknął go w nos i uśmiechnął się. - No dobra ale jak wstajemy to ty musisz ze mnie zejść kochanie, no chyba ze chcesz wylądować najpierw pode mną i dopiero wstać. - w głosie od raz dało się słyszeć wesołość radiowca a niewinny uśmieszek tylko nadawał pikanterii całej sprawie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz