Drobna Uwaga

Uwaga!!

Treść tego bloga zawiera w sobie w sporej mierze (jak nie w większości) elementy o tematyce Yaoi. Jeśli ktoś nie wie co to takiego zapraszam >>TU NA STRONĘ<< i zapoznanie się z tym terminem. Jeśli jednaki komuś przeszkadza ten temat, albo w jakikolwiek sposób ubliża, to bardzo proszę o dobrowolne opuszczenie tego bloga, a swoje komentarze pozostawieniu dla siebie.

Kontakt

Jeśli Ktoś chciałby być informowany o nowych notkach albo skontaktować się ze mną to najłatwiej mnie złapać na gg:28597734 lub ewentualnie mailowo firello.kirike@gmail.com

piątek, 2 grudnia 2011

Devit i Ariel Cz 15


Spłonął cały rumieńcem, powoli wstał, było mu wygodnie tak leżeć, a pomysł o braniu udziału w audycji jakoś średnio mu pasował, ale cóż, dla Devita warto było, a przynajmniej miał taką nadzieję.
- Wezmę udział z tej audycji, ale skończ z tym aniołem, bo ktoś pomyśli, że się zakochałeś.




- A jeśli faktycznie się zakocham to dasz mi wołać na siebie Aniołku? - natura podrywacza była czymś trudno do ograniczenia u Devita. Choć co trzeba przyznać jego słowa jakoś nigdy nie były obraźliwe.
Z początku dość niechętnie poczłapał do pokoju radyjnego. Ale kiedy tylko przekroczył próg znów nastąpiła ta zmiana na pełny profesjonalizm. Co prawda męczył nieco chłopaka odnośnie rozmowy na antenie, jak to jest być studentem ASP, i wykonywać dorywczy zawót tauażysty a przy tym pozostać niewinnym Aniołem. Później już dał mu spokój ale też nie na długo. W końcu trzy godziny audycji minęły i mieli już wolny wieczór.
- No to jesteśmy wolni - powiedział przeciągając się przez to jego mięśnie na brzuchu stały się wyraźnie widoczne.




W trakcie audycji był dość spięty, ale osoba Devita nieco go uspokoiła, pod koniec poczuł się nawet nieco pewniej, choć z własnej woli raczej by tego nie powtórzył. Praca w radiu mogłaby być przyjemna, ale to nie dla niego. Z radością powitał koniec audycji.
- Ta wolni...
On nie był optymistą, czekała go nieprzespana i niespokojna noc, teraz przynajmniej audycję miał już za sobą, z resztą nie wie jak sobie poradzi.
- Nie jesteś zmęczony?
Ariel najchętniej zanurzyłby się w swym łóżku i wtulił w kłamczuszka najszybciej jak to tylko możliwe, dzisiaj jednak miał to nieszczęście, że nie był u siebie i na pewno nie zmruży oka.




Devit od raz wyczuł zmianę głosu. Fakt że nie widzi wyczulił inne jego zmysły i dobrze wiedział że coś jest nie tak z chłopakiem.
- Co jest Aniołku. - poczochrał włosy chłopakowi. - I nie mów mi że nic bo słyszę że cos cię trapi. - ustał przed nim i patrzył tak jakby mógł teraz widzieć jego twarz i to z niej odczytać co też siedzi w głowie Ariela.
- Zmęczony? Ja nie. Ale coś mi mówi że nerwy cię nieco zjadły i czujesz się wypruty. - westchnął i pokręcił głową. - Spokojnie tak jest na początku z czasem zapomina się o tremie. .




- Nic takiego
Zaśmiał się delikatnie. Raczej mężczyzna nie mógł mu pomóc, nawet jakby poszedł do Mili, to przegadałby całą noc, kłamczuszek był w domu, a Ariel zdrzemnie się po jutrzejszych zajęciach.
- Na początku... tylko bez takich, jeden raz, to i tak katorga, zdecydowanie mi wystarczy.
Powiedział padając na kanapę.




Głośno westchnął z dezaprobatą. - Przecież nie zmuszę go do mówienia jak nie chce. To znaczy mógłbym do zacząć łaskotać i szantażem wyciągnąć to z niego ale to nie tak działa. - poszedł za nim i oparł się o oparcie kanapy.
- Skoro tak mówisz to dopiero za jakiś czas wciągnę cię do siebie do pokoju nagrań. A teraz ważniejsze pytanie jesteś głodny? Znaczy wróć. Co chcesz do jedzenia. Bo od pierwszej siedzisz u mnie więc na pewno zgłodniałeś. - spytał lekkim głosem, który świadczył że włączył mu się tryb ojcowski.




- Ja zwykle mało jadam, szczególnie gdy zostaje po pracy u Mili, to potrafię nie jeść cały dzień...
Wiedział, że powinien żywić się regularnie, ale jak długo trzymał się w swojej wadze i nie miał problemów z jedzeniem, to nie martwił się o "swojego tasiemca" jak mówił w żartach.
- Ale zrób co chcesz, ja zjem praktycznie wszystko, wybredny nie jestem.
I poniekąd było to w 100 % prawdą, gdy był młodszy nie mógł wybrzydzać, a teraz za często wychodził gdzieś z Mili, aby przynosić jej wstyd kaprysząc, więc jadł praktycznie wszystko.




- Ale nie zmienia to faktu że trzeba jest regularnie. - Odparł lekko go upominając. Był młody i się rozwijał więc powinien jeść przyzwoite posiłki.
- Choć jak pomożesz mi będzie nieco szybciej. - nie zamierzał mu dać spokoju. A może to chodziło że nie chciał zostawiać teraz chłopaka samego. Wiele powodów zlewało się w jeden.




- Tak słyszałem, regularne posiłki i takie tam....
Uśmiechnął się lekko i poszedł za mężczyzną, lubił pomagać w kuchni, pozwalało mu to nieco się odprężyć.
- To co robimy?
Zapytał z entuzjazmem.




- No widzisz jaki mądry z Ciebie chłopiec. To może jeszcze zaczniesz stosować tą wiedzę. - odparł podchodząc do lodówki.
- Co powiesz na kawałki piersi z kurcząt z warzywami i słodkim sosem? Miałem to robić dziś z młodą na kolacje. - spytał otwierając zamrażalnik i zaczął macać po torebkach i karteczkach do nich poprzyczepianych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz