Drobna Uwaga

Uwaga!!

Treść tego bloga zawiera w sobie w sporej mierze (jak nie w większości) elementy o tematyce Yaoi. Jeśli ktoś nie wie co to takiego zapraszam >>TU NA STRONĘ<< i zapoznanie się z tym terminem. Jeśli jednaki komuś przeszkadza ten temat, albo w jakikolwiek sposób ubliża, to bardzo proszę o dobrowolne opuszczenie tego bloga, a swoje komentarze pozostawieniu dla siebie.

Kontakt

Jeśli Ktoś chciałby być informowany o nowych notkach albo skontaktować się ze mną to najłatwiej mnie złapać na gg:28597734 lub ewentualnie mailowo firello.kirike@gmail.com

piątek, 2 grudnia 2011

Devit i Ariel Cz 20


- Możemy czegoś posłuchać, jeśli chcesz...
Niepewnie usiadł na kanapie czekając aż mężczyzna włączy coś i zajmie miejsce obok niego.
- A co do soboty, to gdzie i o której się spotkamy?




- Mówisz do melomana - odparł radośnie i podszedł do wierzy. Wybrał jakiś pendriwe i włożył go do sprzętu. Po pokoju rozeszła się spokojna melodia wprawiająca nieco ciało w rozluźnienie.
- A to zależy już od Ciebie. Czy wolisz iść gdzieś do restauracji a potem zgodzisz się wpaść do mnie czy całą kolacje przeniesiemy od razu tu do mieszkania. - co prawda radiowcowi pasowała bardziej ta druga opcja, bo miałby chłopaka tylko dla siebie i nie musiałby się martwić o coś takiego jak gapie, a przy okazji może i Ariel by się bardziej czuł swobodnie.




- Możemy spędzić całą kolacje w mieszkaniu, jeśli to nie będzie dla ciebie problem...
Nie chciał się narzucać, już i tak czół się jak piąte koło u wozu.
- To... o której miałbym przyjść?
Zapytał się niepewnie.




- Nie żartuj sobie. Szczerze to nawet lepiej dla mnie. Przynajmniej nie będę się czuł jak okaz muzealny na którego muszą patrzeć bo potrafi jeść nie brudząc się. - odparł z rozbawieniem i usiadł naprzeciw chłopaka. - W sumie jeśli to ma być kolacja to może tak koło 16, o ile nie będzie CI przeszkadzać że będę gotować przy tobie?




- No... nie pomyślałem o tym...
Uśmiechnął się, miło było patrzeć na mężczyznę z bliska, Ariel musiał przyznać, ze naprawdę było na co popatrzeć.
- Nie no skąd, osobiście lubię patrzyć jak ktoś coś pichci...




- No rozumiem. Ale takie jest już życie odmieńca społecznego. Przykuwa sobą uwagę. - odparł siadając na kanapie. - to w takim razie ustalone. Powiedz tylko masz ochotę na jakieś swoje ulubione danie?- nie żeby się podlizywał chłopakowi ale chciał mu sprawić przyjemność a czymś takim na pewno byłoby przyrządzenie ulubionej potrawy chłopaka.
- Tylko szczerze jest coś co bardzo ale to bardzo lubisz?




- Nie jesteś odmieńcem... choć z tym przykuwaniem uwagi muszę się zgodzić...
Westchnął i położył swoją głowę na ramieniu mężczyzny, był zmęczony, ale wiedział,że nawet jakby się położył, to by nie zasnął bez kłamczuszka...
- Może nie tyle specjalne danie... lubię potrawy z zapiekanym ryżem, więc jeśli to nie kłopot, to mógłbyś coś takiego przyrządzić... pamiętam dziadek zawsze jak do niego przyjeżdżaliśmy robił Ryż po myśliwsku... naprawdę przepyszny...




- Spokojnie, określenie odmieniec w moich ustach nie znaczy jak obelga czy niedowartościowanie siebie. Zwyczajnie jestem inny niż wszyscy widzący od co. - tłumaczył radośnie ale nieco zamilkł kiedy poczuł na sobie głowę chłopaka. Obawiał się ze po tym co się stało już się nie odważy zbliżyć a tu taka miła odmiana. Nie komentując zaczął gładzić chłopaka po włosach zahaczając kciukiem o ucho.
- No dobrze co prawda nie przyrządzałem tego ale to nie znaczy że nie podejmę się tego wyzwania. - odparł dumnie z uśmiechem na ustach. No bo jak randka to wszystko musiało grać nawet w najmniejszym stopniu.




Mruknął czując dłoń mężczyzny na swych włosach, lubił jak ktoś bawił się nimi. Uśmiechnął się lekko słysząc słowa mężczyzny.
- Jeśli chcesz, ale nie musisz się wysilać specjalnie dla mnie.
Dodał po chwili i uśmiechnął się lekko.
- Wiesz że nie umiem tańczyć?




Devit wyłapał z dźwięków go otaczających mruknięcie chłopaka, co stanowiło drobną nagrodę dla niego.
- Masz racje nie muszę, ale za to chce. - bo i tak było. Dzieciak wydawał się przyjemnym obiektem do pobratania się. Kto wie na jak długo. Może to Ariel stwierdzi jako pierwszy że ma dość kaleki. Życie różne przecież bywało.
- No dla mnie to żaden problem szybkie podstawy tańca i do przodu. No bo skoro ślepiec poradzi sobie to i Ty również. – przejechał ręką po policzku. - Jesteś śpiący? - spytał łagodnie. Bał się by chłopak na nic nie usnął. Co prawda zaniesienie go nie byłoby problemem, ale obawa przed wywaleniem się ze śpiącym blondynem na rękach była duża.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz