Drobna Uwaga

Uwaga!!

Treść tego bloga zawiera w sobie w sporej mierze (jak nie w większości) elementy o tematyce Yaoi. Jeśli ktoś nie wie co to takiego zapraszam >>TU NA STRONĘ<< i zapoznanie się z tym terminem. Jeśli jednaki komuś przeszkadza ten temat, albo w jakikolwiek sposób ubliża, to bardzo proszę o dobrowolne opuszczenie tego bloga, a swoje komentarze pozostawieniu dla siebie.

Kontakt

Jeśli Ktoś chciałby być informowany o nowych notkach albo skontaktować się ze mną to najłatwiej mnie złapać na gg:28597734 lub ewentualnie mailowo firello.kirike@gmail.com

piątek, 2 grudnia 2011

Devit i Ariel Cz 26


- Skończ już, bo to krępujące...
Odpowiada i wtula się mocniej w ciało mężczyzny, cicho mruczy, a po chwili przemienia się ono w lekkie pochrapywanie. Pierwszy raz udało mu się zasnąć bez kłamczuszka... no cóż, nie można powiedzieć, że ten miś nie był dla niego równie komfortowy i wygodny co jego.




- Ale za to prawdziwe mój piękny - odparł już szeptem. Widział że chłopiec powoli zasypia, tak wiec nie chciał go roztrzeźwić. W końcu kiedy Ariel usnął w jego ramionach nie przestając go gładzić po plecach, chwilę wsłuchiwał się w jego oddechach. Musnął delikatnie jego usta i sam też poszedł spać. Nie miał porannego programu więc spokojnie mógł spać do późna. A przynajmniej miał taką nadzieję. Bo tego coś się rano wydarzyło nie spodziewał się nawet w najdziwniejszych scenariuszach.
A wydarzyło się to że kiedy Ariel i Devit smacznie spali do domu rano wróciła córka w raz z Mamą radiowca. Oczywiście obydwie były nieźle zdziwione słodkim widokiem, tyle że starsza z kobiet uważała to za dziwne to Kaila była z tego wyjątkowo zadowolona.
Nie budząc śpiochów poszły zrobić śniadanie.




Ariel obudził się pierwszy, Ziewnął i wtulił się w swojego misia... tylko że zaraz... od kiedy misie oddychają. Otwarł oczy i spojrzał na twarz mężczyzny. Gdy spał nie różnił się niczym od innych osób. Postanowił, że nie będzie go budzić, wziął szybki prysznic i chciał poczekać, aż mężczyzna wstanie w jego salonie.




Kiedy tylko blondyn wyszedł z pokoju na pewno wyczuł zapach kawy i pysznego jedzenia gotowanego w kuchni. A może to mu się tylko zdawało przez to że był głodny. Jednak gdy tylko wszedł do kuchni zrozumiał że to nie były halucynacje. Przy kuchni kręciła się jakaś kobieta a przy stole pisała coś Kaila. Gdy tylko usłyszała chłopaka od raz się odkręciła i podbiegła do chłopaka.
- Dzień dobry śpiochu - rzuciła obejmując chłopaka w pasie w mocnym uścisku. Dopiero teraz starsza kobieta się odkręciła.
- Może kawy? - zapytała z wyraźnym uśmiechem.




Był w sporym szoku gdy ujrzał dwie osoby których się najzwyczajniej w świecie nie spodziewał. Objął Kaile i posadził na krześle z którego zeszła.
- Cześć księżniczko, jak samopoczucie?
Uśmiechnął się. Na pytanie o kawie lekko się speszył, nie znał kobiety, ale mógł się domyślać, że to matka Devita.
- Jeśli by pani mogła... z przyjemnością bym się napił.




Matka Davida obserwowała kątem oka chłopaka. Fakt że był miły dla jej wnuczki dał mu już jakiegoś plusa. Zresztą widać było, że Kaila bardzo lubi tego blondyna.
- Tata Ci powiedział? - spytała ze srogą miną ale już po chwili się rozpogodziła. - Wczoraj nieco spanikowałam, ale po rozmowie z babcią przeszło mi - odparła już z zadowoloną miną.
Kiedy spojrzeć na kobietą od razu można było wywnioskować pokrewieństwo z Devitem. Tylko o ton jaśniejsze włosy, już wiadomo po kim radiowiec miał te swoje kudły.

- Jasne że mogę. - zaparzyła kawę ale nie taką z ekspresu tylko prawdziwą ze dzbanka do parzenia po turecku. W końcu postawiła przed chłopakiem kubek wypełniony w trzech-czwartych.
- Podejrzewam że dodajesz mleka wiec nie nalewałam całego.- odparła stawiając dzbanek z mleczkiem.
- Mmmmm jak pięknie pachnie mamo. - w końcu nadszedł Devit a kiedy kobieta zachichotała ten podszedł do niej i wtulił się w plecy kobiety.

- Mógłbyś się chociaż uczesać. Wyglądasz jakby co najmniej piorun cię trzasnął.




Usiadł obok Kaili i przyjął kawę z życzliwym uśmiechem. Dolał do pełna mleka, posłodził i wymieszał ją. Następnie wziął spory łyk ciemnego napoju i zaczął się nim delektować, w tym samym czasie zerkając to na Kaile, to na Devita, to na jego matkę. Czuł się dziwnie nie na miejscu w tym małym uporządkowanym świecie.




-Naprawdę? Jakoś nie zauważyłem tego stojąc przed lustrem i przemywając twarz. - odparł niby to niewinnie ale widać było ze lubił sobie żartować ze swojego kalectwa.
- No wiesz tato w przypadku takiego wampira jak ty raczej trudno będzie z tym odbiciem. - zażartowała sobie mała. Widać było że tylko matka radiowca jakoś średnie ma nastawienie do tego typu drwienia z kalectwa jej dziecka.
- Przestań mamo. Nie warto się tym tak martwić. - Devit odparł słysząc jej westchnięcie.
Podszedł do córki i ucałował ją w czubek głowy.
- Jak się czujesz Kochanie?- odparł przytulając się do dziewczynki od tyłu.

- Da się przeżyć ale wiesz znalazłam dobry sposób na zniwelowanie tego bólu. Lody - i co teraz za każdym razem chcesz bym kupował CI lody? - spytał z rozbawieniem.
- Ja bym nie protestowała. - odparła z uroczym uśmiechem i mocnym tuleniem się do ojca.
- W sumie też się nie dziwie ale wiesz ja też bym nie protestował jakby moje przytulani mi nie uciekały z samego rana a to robią. - powiedział robią małą aluzje Arielowi za jego zniknięcie z pościeli.




Wywrócił oczami gdy usłyszał stwierdzenie o przytulance. Dopił kawę i cmoknął Kaile w policzek.
- Ja już muszę się zbierać, dziękuję za kawę i za gościnę, ale muszę się przygotować do wykładów.
Powiedział starając się wywinąć jakoś z zaistniałej sytuacji, dla niego miejsce w tym towarzystwie wydawało się niewłaściwe. Był tylko obcym dzieciakiem o pewnej dozie talentu, nie należał do nich, był obcy.




Matka Davida gdy tylko usłyszała słowa gościa aż oparło rękę na biodrze stając zaskoczona.
-Na wykłady i to bez śniadania? O nie. Zostaniesz tu do póki nie wpałaszujesz pełnego talerza. Przecież ty to sama skóra i kości. - kobieta mówiła nieco podniesionym głosem machając łopatką, a Kaila i radiowiec stojący obok tylko się trzęśli ze śmiechu.
- Ariel przykro mi ale wpadłeś niczym śliwka w kompot, ona łatwo nie odpuszcza. - położył blondynowi rękę na ramieniu i poklepał go w pocieszającym geście. Tyle tylko że w głębi serca dziękował matce za to zatrzymanie chłopaka.

- I lepiej nie protestuj bo dostaniesz jeszcze podwójną porcję - ostrzegła go dziewczynka podziwiając gładkość sufitu po tym jak jej babcia zmierzyła ją przymrużonym wzrokiem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz