Drobna Uwaga

Uwaga!!

Treść tego bloga zawiera w sobie w sporej mierze (jak nie w większości) elementy o tematyce Yaoi. Jeśli ktoś nie wie co to takiego zapraszam >>TU NA STRONĘ<< i zapoznanie się z tym terminem. Jeśli jednaki komuś przeszkadza ten temat, albo w jakikolwiek sposób ubliża, to bardzo proszę o dobrowolne opuszczenie tego bloga, a swoje komentarze pozostawieniu dla siebie.

Kontakt

Jeśli Ktoś chciałby być informowany o nowych notkach albo skontaktować się ze mną to najłatwiej mnie złapać na gg:28597734 lub ewentualnie mailowo firello.kirike@gmail.com

piątek, 2 grudnia 2011

Devit i Ariel Cz 3

- Nie musisz mi o tym mówić. Ta mała już wymyśliła sobie wspaniałego misia na ukończenie podstawówki. Oczywiście dostanie go pod warunkiem że na świadectwie będzie miała same piętki. - odparł z uśmiechem na ustach kierowanym do córki.
- Zobaczysz będę miała. A wówczas będziesz musiał mi go kupić. - odpowiedziała pewnie sienie. Devit przytulił małą i ucałował ją w czoło.
- Skoro tak mówisz - wiedział że dziewczynie się uda. Była zdolna więc mógł sobie pozwolić a takie wynagrodzenie jej starań.




Miło było popatrzeć na tę dwójkę, aż żal ściskał go w sercu, jego ojciec nigdy by mu nie kupił zabawki, nawet gdyby kosztowała mniej niż jego utrzymanie... ale te czasy minęły, misi wziąć się w garść... nie może oceniać innych swoją miarą... W pewnym momencie doszło do niego, jak musi teraz wyglądać, z tym smutnym uśmiechem na twarzy... Odgonił od siebie ponure myśli i posłał małej najsłodszy uśmiech, jaki potrafił w obecnym stanie.




Ta mała była jedynym pretekstem dla Devita by walczyć o życie po wypadku więc nic dziwnego że lubił ją niekiedy rozpieszczać. Zresztą może to dziwne ale to on wychowywał małą od niemowlaka. Po tym jak jej matka zostawiła mu córkę i pojechała zając się karierą a dziecko by tylko jej przeszkadzało to właśnie Kaila stała się jego skarbem. Dziewczyna jednak zauważyła minę chłopaka i chyba zrozumiałam przez co zmieniło się jego nastawienie. Odsunęła od siebie ojca z wyraźnym niezadowoleniem.
- Tato nie jestem już małą dziewczynką byś tak mnie całował. Co ludzie powiedzą. - rzuciła pierwszy tekst jaki przyszedł jej do głowy i spojrzała przepraszająco na sprzedawcę. Devit pokiwał tylko z rozbawieniem głową na słowa córki.
- Poczekaj jeszcze się będziesz chciała przytulić. - pogroził jej palcem ale dało się wyczuć że żartuje. Odwrócił się w stronę chłopaka.
- A właśnie skoro mowa o misiu czy jest możliwość u was zamówienia misia Palarka tego mechanicznego mam na myśli? kiedy pytał dziewczyna aż podskoczyła z radości.
- Spokojnie ja tylko się pytam o możliwość zamówienie. Najpierw zdajesz potem misiu.- upomniał dziewczynę ale ona i tak się już cieszyła.




Widząc reakcję małej zaczął się śmieć, dziewczynka naprawdę była niezwykła
- Oczywiście, że można zamówić, ale tym niestety musi zająć się mój wujek, mogę panu podać jego numer, telefonicznie również przyjmie zamówienie.
Powiedział niepewnie, zaczął szukać czegoś do pisania i jakiejś kartki.




- Będę wdzięczny. W sumie miła odmiana. W końcu sklep w którym mogę go zamówć. - odparł z pewną powagą. No bo co tu się dziwić. Dzwonił już po kilku i żaden nie chciał podjęć się zamówienia bo to za drogi towar a oni takimi się nie zajmują.
- Może lepiej będzie jeśli podasz mi numer. Bardzo często gębie kartki. A z telefonem nieco trudniej. - Zaśmiał się i wyjął dość nietypowy telefon niby prosty w obsłudze ale wątpliwe było by chłopak znał tą markę. Czekał aż ten podyktuje mu numer. O dziwo telefon wydawał komunikaty głosowe takie jak „nazwa” „zapisano”
- No dobrze to ja w takim razie odezwę się niebawem mam niecałe pół roku na zamówienie tego misia.




- Nasz klient nasz pan, a uśmiech na twarzy dziecka to największa nagroda...
Chciał jeszcze coś dodać, ale Mili wbiegła na teren sklepu i uczepiła się u jego szyi...
- Ariel... zaczęła niemal błagalnie - mam kilka zamówień na tatuaże... zrobiłbyś mi je...
Spojrzał na nią jak na wariatkę.
- Ta, jasne, ale zleź ze mnie, masz chłopaka jak dobrze pamiętam...
- Nop, w odróżnieniu do ciebie skarbie mam, a i masz u mnie robótkę jutro jak zamkniesz sklepik pojaw się w salonie, twój ukochany klient chce kolejny tatuaż...
Ariel niemal jęknął, lubił robić tatuaże, ale nie cierpiał ludzi pokroju tego typka, mówi mu, że jest hetero, a on dalej się pcha z łapami gdzie nie trzeba.




Devit słuchał uważnie rozmowie i zaśmiał się słysząc zmianę w głosie chłopaka. Nie wiedząc czemu ciekawość wzięła w nim górę dlaczego takie zachowanie.
- Aż tak dużo Misiaków kupujesz ze musisz dorabiać w salonie tatuażu? Nieźle. - zaśmiał się pod nosem i przerzucił torbę do przodu. Wyjął z niej kalendarz i podał małej. - Znajdź proszę tą ulotkę o konkursie na maskotkę. - polecił dziewczynce która tylko skinęła głową i zaczęła przeglądać zeszyt.
- Skoro jesteś taki dobry w malowaniu nasze radio organizuje konkurs plastyczny na maskotkę które też będzie logiem nowego programu radiowego.

- Mam - powiedziała dziewczyna i podała kartkę chłopakowi a zeszyt chowając ojcu do torby.
- Nagroda nie jest duża ale skoro umiesz malować to spróbuj.




- Ja nie... ja po prostu lubię malować...
Zaczął się mieszać w zeznaniach, pytania jakoś go krępowały co nie uszło uwadze Mili.
- To student ASP i mój najlepszy tatuażysta, robi to co lubi, i trzeba przyznać jest w tym świetny, sam narysował wzór który wykonałam na jego policzku...
Wskazała palcem na twarz Ariela na której automatycznie pojawił się rumieniec, nie lubił jak ktoś się na niego gapił. Mili nie czekając na jego zgodę wzięła kartkę z ręki chłopaka i przyjrzała się jej...
- Prowadzisz nocny program?
Zapytała się bez ogródek, sama zawsze puszczała sam początek i słuchała przed zamknięciem salonu, a zdarzały się wieczory, kiedy przesiedzieli z chłopakami całą noc w salonie, Ariel dopiero teraz zrozumiał skąd kojarzy głos mężczyzny.




- Po prostu lubisz malować - powtórzył z rozbawieniem.
- Jest ładny - zawołała Kaila przyglądając się wzorowi pod okiem.
- Skoro ona tak sądzi muszę zaufać jej osądowi. Choć szkoda że nie mogę zobaczyć. - domyślał się tak to zabrzmiało i dlatego zdjął okularu które zasłaniały wyblakłe tęczówki.
- To takie moje drugie dziecko. - odparł z uśmiechem spoglądając na córkę 




Mili uśmiechnęła się słysząc słowa małej, lecz spoglądając w tęczówki mężczyzny wciągnęła głośno powietrze powietrze, Ariela tak wmurowało, że nie wiedział co powiedzieć.
Mili jak zawsze uratowała sytuację.
- W takim razie dziecko równie wspaniałe co i rodzić, Ariel co wieczór słuch pańskich audycji...
Nie była to do końca prawda, chłopak chciał zaprzeczyć,ale Mili nie dała mu dojść do słowa.
- Zresztą cała nasza banda zawsze wyczekuje na pański program...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz