Drobna Uwaga

Uwaga!!

Treść tego bloga zawiera w sobie w sporej mierze (jak nie w większości) elementy o tematyce Yaoi. Jeśli ktoś nie wie co to takiego zapraszam >>TU NA STRONĘ<< i zapoznanie się z tym terminem. Jeśli jednaki komuś przeszkadza ten temat, albo w jakikolwiek sposób ubliża, to bardzo proszę o dobrowolne opuszczenie tego bloga, a swoje komentarze pozostawieniu dla siebie.

Kontakt

Jeśli Ktoś chciałby być informowany o nowych notkach albo skontaktować się ze mną to najłatwiej mnie złapać na gg:28597734 lub ewentualnie mailowo firello.kirike@gmail.com

piątek, 2 grudnia 2011

Devit i Ariel Cz 5


Cieszył się ze to spotkanie nie zakończy się już tak szybki. Chłopak wydawał się sympatyczny. Wzmianka o zboczonym kliencie spowodowała jednak lekkie spoważnienie.
- Zboczonego? Mam nadzieję że nie jest to nic poważnego? - mimo i Devit sam niekiedy zachowywał się jak jeden ale robił to z wyczuciem. Jeśli ktoś sobie tego nie życzył nie dotykał go. Tylko że u niego to był łagodny podryw a nie obmacywani.




- Nic, z czym nie moglibyśmy sobie poradzić, jak przegnie to dostanie w łeb i niech se szuka innego salonu, ja dla marnych groszy aniołka męczyć nie będę
- Skończyła byś już z tym aniołkiem....
- Dobrze Aniołku, ale powinieneś już zamykać sklep, bo chłopaki będą się martwić...
Kobieta poszła na zaplecze po swoje rzeczy.
- Przepraszam za nią, jest trochę narwana, ale to naprawdę dobra dziewczyna...




- Dobrze to wiedzieć. - wolał już nie dręczyć chłopaka podtekstami, porobi to na spokojnie w domu. A teraz sam musiał już się zbierać. Za nie całe dwie godziny zaczynała się jego audycja a musiał jeszcze przygotować nieco płyt i utworów.
- Nie przepraszaj bo nie ma za co. Dziewczyna jest żywiołowa i mówi co jej ślina na język przyniesie, a to wyjątkowo rzadka cecha jak na dzisiejsze czasy. - zaśmiał się pod nosem z tego co pomyślał. - Powiedz, czy z racji zawodu dużo ma tatuaży? .




- Czasem zachowuje się jak małe dziecko... chyba dlatego ją lubię.
Dodał z półuśmiechem.
- Sporo. Pierwszy zrobiła jak miała niecałe piętnaście lat, od tamtego czasu niemal raz w miesiącu zmusza kogoś, aby coś jej wydziargał... ja sam robiłem to siedem razy, między innymi ten na twarzy, zresztą to też mój projekt, bardziej drapieżny niż mój, ale w porównaniu do niej jestem niewiniątkiem.


 

- Dało się zauważyć że lubisz dzieciaki. Przepraszam usłyszeć - poprawił siebie a po chwili słuchał chłopaka uważnie z nieukrywanym zaskoczeniem.
- Nieźle. Dziewczyna ma pazur i to się da wyczuć nawet poprzez to jak mówi. Ale zastanawiam się czy taki Anioł się nie demoralizuje przy Diablicy. Czy może uspokaja czyjeś gorące zapędy? - zastanawiał się jak bardzo są przyjaciółmi. Co prawda słyszał że Mili ma chłopaka Ariel jest wolny.




Ponownie słysząc jak mężczyzna nazwał go aniołem spłonął purpurą.
- Nie sądzę, abym był w stanie ją uspokoić... raczej ona uważa, iż jako starsza ma obowiązek pilnować, abym się tak mocno jak ona nie zdemoralizował... a teraz naprawdę powinienem już zamykać, przyjdę jutro, to porozmawiamy.




- No nie dziwie się. Szkoda by było ściągnąć na ciemną stronę mocy niewinną postać. - przecież nie nazwał go Aniołem. Ale miał nadzieję ze tak to odbierze chłopak. - Spokojnie nie zatrzymuje. Sam mam za niedługo przecież audycje. A takim razie do jutra. - odwrócił się i zawołał małą która była uśmiechnięta jak zawsze po wizycie w sklepie z zabawkami.
- Mam nadzieję że dziś też będziesz słuchać radia. - rzucił do ariela nim wyszedł ze sklepu. Wziął taksówkę i pojechali do domu.


Z.t




Devit poczekał aż wyprawi córkę do szkoły dopiero potem poszedł spać. Wiedząc ma mieć dziś gościa postanowił wstać wcześniej w końcu koło południa wyrwał z łóżka i prysznicu poszedł zrobić sobie śniadanie. W głowie mając pomysł już na kolejny wieczór muzyczny.
Nieśpiesznie robił sobie śniadanie, a może obiad? Po prostu posiłek.




Około godziny czternastej Ariel pojawił się przed frontowymi drzwiami mieszkania. Miał być co prawda później, ale wuj dał mu dzisiaj dzień wolny, zaś do umówionej pracy w salonie miał jeszcze dużo czasu. Niepewnie zadzwonił do drzwi mieszkania i czekał.




Nie spodziewając się tak wcześnie chłopaka Devit chodził po mieszkaniu w tylko w czarnych lnianych spodniach. Nawet kapci mu się nie chciało szukać.
Zdziwił się kto tak wcześnie, z kubkiem kawy poszedł do drzwi.
- Kto tam - zawołał przez domofon. - upierdliwość niewidomych - rzucił z przekąsem w myślach. Bolało go że niektóre rzeczy musi wykonywać jak małe dziecko. Tak jak to wołanie kto stoi pod drzwiami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz