Drobna Uwaga

Uwaga!!

Treść tego bloga zawiera w sobie w sporej mierze (jak nie w większości) elementy o tematyce Yaoi. Jeśli ktoś nie wie co to takiego zapraszam >>TU NA STRONĘ<< i zapoznanie się z tym terminem. Jeśli jednaki komuś przeszkadza ten temat, albo w jakikolwiek sposób ubliża, to bardzo proszę o dobrowolne opuszczenie tego bloga, a swoje komentarze pozostawieniu dla siebie.

Kontakt

Jeśli Ktoś chciałby być informowany o nowych notkach albo skontaktować się ze mną to najłatwiej mnie złapać na gg:28597734 lub ewentualnie mailowo firello.kirike@gmail.com

piątek, 2 grudnia 2011

Devit i Ariel Cz 7


Usiadł obok mężczyzny i uśmiechnął się, on również lubił tą małą, słysząc jednak dalszą część jego wypowiedzi trochę zesztywniał.
- To nic takiego...Mili po prostu...nie bierz tego do siebie, ale Mili chce, abym sobie kogoś znalazł, uważa, ze skoro dotychczas nie wpadła mi w oko jakaś dziewczyna, to powinienem zacząć rozglądać się za kimś innym... ponadto nie przywykłem do ludzkiego dotyku... i twoje zachowanie w połączeniu z jej dogadywaniem odnosi skutki... przepraszam, z czasem mi przejdzie...
Miał taką nadzieję, bynajmniej nie wiedział jak powiedzieć wujkowi, że nie będzie rozpieszczał jego dzieci...




Kiedy usłyszał początkową odpowiedz chłopaka zaśmiał się dopiero potem uspokoił się nieco.
- Wiesz mam kumpla który zawszy żył wedle dewizy „żeby życie miało smaczek raz dziewczyna raz chłopaczek” i jakoś źle na tym nie wyszedł. - odpowiedział z żartem.
- Dobrze postaram się bardziej uważać na moje zachowanie. Choć trudno mi będzie tak od raz powstrzymać się od starych przyzwyczajeń. - miał na myśli nadmierne dotykanie chłopaka. W jego przypadku było to raczej konieczne no ale w sumie nie chciał od raz wystraszyć Ariela.




- W jednym muszę przyznać Mili racje, najważniejszy jest stały związek, nie jednodniowe podrywy....Mili może nie wygląda.. nie wydaje się taka, ale jest ze swoim chłopakiem od pięciu lat... gdyby nie fakt, że ten upiera się, że zaręczy się z nią dopiero, gdy będzie miał dość pieniędzy, aby utrzymać rodzinę bez jej pomocy to pewnie już dano byliby małżeństwem... Mili się z tego śmieje, ale tak naprawdę żałuje...
Uśmiechnął się ... powstrzymać, a jak inaczej mógł "Widzieć" jeśli nie przez te delikatne dłonie. Ponownie się zarumienił, sam już nie wiedział o czym myśli.
- Nie szkodzi... ja rozumiem, że nie możesz inaczej...




- Owszem było by miło mieć kogoś takiego na stałe. - Mimo iż Devit lubił się wygłupiać ale związki jako związki brał na poważnie. Mógł sobie poflirtować ale jeśli pojawiał się ktoś odpowiedni to chętnie koncentrował się na tej osobie. Gorzej tylko że wiele osób zaczynało z nim znajomość w dość interesowny sposób. Dawna gwiazda filmowa i obecnie DJ radiowy był łakomym kąskiem do przelotnej znajomości by jak najwięcej wykorzystać z niego. I przez to właśnie Devit brał zaloty półżartem przez co wiele naprawdę przyzwoitych osób zrażało się do niego. Zresztą jak by na to nie patrzeć obecnie jest kaleką i to z dzieckiem.
- No przepraszam ale się chłopakowi nie dziwię. Rodzina to nie przelewki. Trzeba mieć za co rozpieszczać ukochaną osobę.




- Posiadać żonę i dzieci...to musi być coś wspaniałego....
Rozmarzył się nieco, naprawdę kochał dzieci.
- Niby tak, ale to Mili w tym związku nosi spodnie, jest właścicielką salonu i spokojnie mogła by utrzymać rodzinę... tu chodzi raczej o dumę, ale nie mam zamiaru się w to plątać. Mili kocha, więc zaczeka, aż zarobi, lub zmądrzeje.
Westchnął lekko, sam dałby wiele za taką miłość.




- Na mnie się nie patrz. Ja mam tylko dziecko.- powiedział podnosząc ręce w poddańczym geście. Chyba miał to w zwyczaju coś tak przysłowie „umywam od tego dłonie”
- Jakoś mnie to nie dziwi. Ta dziewczyna to wulkan energii. Swoją drogą bardzo przypomina matkę Kaili. Choć może jednak nie. Mili raczej będzie lepszą matką. - Mina jego nieco spoważniała na wspomnienie o matce dziewczynki.




- I wspaniale sobie z nim radzisz...
Zaśmiał się cicho...
- Jak to kiedyś Mili powiedziała, nie chce popełnić tych samych błędów co nasi rodzice, a jakby ich zsumować, to jest tego naprawdę wiele.
Nie chciał ciągnąć tematu o matce Kaili, widział, ze to był bolesny temat dla mężczyzny, a nie chciał go do niczego zmuszać.




- Ta jasne. Kocham tą małą i ona bardzo dobrze o tym wie i wykorzystuje to na każdym kroku. - zaśmiał się bo ile to kroć razy wykorzystywała ten swój słodki głosik i słowa ”tatusiu prawda że mnie kochasz” a potem wyskakiwała z różnymi dziwnymi pomysłami.
Temat matki Kaili nie był tematem tabu. Ani nie wywołałam wyjątkowo niemiłych wspomnień tu raczej chodziło o to że niektóre kobiety nie nadają się na bycie rodzicami.
- To można dorzuć do tego jeszcze pęd za karierą a raczej chore ambicje. Zresztą to nie żadna tajemnica Klara zostawiła mi dziecko zaraz po urodzeniu jak to określiła „na wychowanie” bo ona jest zajęta pracą i młoda by jej przeszkadzała. Ale coś mi się zdaje że Mili to oszaleje na punkcie dzieciaka i będzie chciała ją do pracy targać. - zaśmiał się na ten obraz kołatający się mu w głowie.




- Jak to jedynaczka, zwykle rozpieszczona do granic...
Specjalnie dodał to zwykle, zarówno on jak i Mili nie mieli rodzeństwa, ale nie byli przykładam dopieszczonych jedynaków, raczej inni pomagali im stanąć na nogi i bynajmniej on nie lubił o tym mówić.
- Raczej dziecko będzie się za nią szkrobało do pracy... już pytała, czy nie zostanę opiekunką na pół etatu, na szczęście to był fałszywy alarm, ale kiedyś pewnie dojdzie do prawdziwego.




- Taaaaaaaa - zaśmiał się słysząc dalszą wypowiedz chłopaka.
- To może od razu niech dadzą ci etat ojca chrzestnego to opiekunka wyjdzie im za darmo. - palnął żartem a po chwili zrobił przepraszającą minę - wybacz niekiedy mówię szybciej niż pomyśle. No ale dobra my tu gadu gadu, herbata stygnie, chyba że wolisz zimniejszą to spoko, a ponadto chce się dowiedzieć jak to też wymyśliłeś. A z faktu że nie widzę musisz mi opisać projekt. - wyrzucił z siebie potok słów i nawet chciał coś jeszcze powiedzieć kiedy zadzwonił telefon.
- A teraz co znowu - wstał i odebrał telefon.
- Słucham. . . . Nie no wiesz jestem w domu . . . Nie planowałam nigdzie wychodzić a co? . . . Wiesz że będzie Cię to kosztować dodatkowe nadgodziny. . . to dobrze. . . . Za ile? . . . . To teraz dzwonisz?! . . .- widać było że rozmowa mu się bardzo nie podobała. No ale w kocu odetchnął głęboko i się uspokoił - Dobra, dobra ty mi się nie tłumacz bo znając życie to używałeś sobie ze swoim chłopakiem i wcześniej nie odbierałeś telefonu. . . Zgadnij skąd mogę wiedzieć? Bo was znam i wiem że się zachowujecie jak koty w marcu. . Dobrana nieważne czas ucieka. Na razie. - odłożył słuchawkę i westchnął cierpienniczo. Spojrzał w stronę chłopaka z nieco smutną miną.
- Dobrze kojarzę że do studia idziesz dopiero później? - odparł z bardzo chytrym uśmiechem. - Dasz się wykorzystać – spytał bez ogródek i zaczął zbliżać się do chłopaka. Jak można było się domyślać dzwonili z radia a konkretniej mój szef i o trzeciej mam wejść na antenę za kumpla a nie mam nic przygotowanego pomógłbyś mi nieco? - wyjaśnił po chwili kiedy uzmysłowił sobie jak jednoznacznie mogło zabrzmieć tamto pytanie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz