Drobna Uwaga

Uwaga!!

Treść tego bloga zawiera w sobie w sporej mierze (jak nie w większości) elementy o tematyce Yaoi. Jeśli ktoś nie wie co to takiego zapraszam >>TU NA STRONĘ<< i zapoznanie się z tym terminem. Jeśli jednaki komuś przeszkadza ten temat, albo w jakikolwiek sposób ubliża, to bardzo proszę o dobrowolne opuszczenie tego bloga, a swoje komentarze pozostawieniu dla siebie.

Kontakt

Jeśli Ktoś chciałby być informowany o nowych notkach albo skontaktować się ze mną to najłatwiej mnie złapać na gg:28597734 lub ewentualnie mailowo firello.kirike@gmail.com

piątek, 2 grudnia 2011

Devit i Ariel Cz 9


Słysząc że chłopak się poddaje uśmiechnął się z tryumfem malującym na ustach.
- No ba. Po kimś to musi mieć. A wiec że zawsze wyznawałem zasadę że na wojnie i w miłości wszystkie chwyty dozwolone. - odparł z dumnie uniesionym czołem a po chwili zaczął się śmiać sam z siebie.
Zegarek na ścianie zadzwonił w dziwny sposób a twarz Devta od razu spoważniała.
- no dobra za piętnaście minut wchodzimy na antenę wiec ogarnijmy trochę ten bałagan. - i faktycznie było czterdzieści-pięć po czternastej.




- Ta zazdroszczę waszym partnerom...
Pn sam był raczej tchórzem i nigdy nie wychodził poza schemat dobrego wychowania. No cóż po części wina spadała na jego rodzinę.
- Aj aj kapitanie...
Zaśmiał się i zaczął układać płyty leżące w studiu w lekkim nieładzie.
- Może nie powinienem pytać, ale ma pan kogoś? Dziecko w wieku Kaili powinno posiadać matkę, nawet jeśli tylko przyszywaną... nie że pan sobie sam nie radzi.... ale ...
Zaczął się motać w swoich wyznaniach, jak zawsze kiedy bał się do czego dana rozmowa może prowadzić.
- Przepraszam
Szepnął jeszcze wracając do płyt.




Devit zaśmiał się szczerze słysząc słowa chłopaka.
- Nie mów jeśli nie próbowałeś. Może wydaje się być przyjazny ale jeśli już przychodzi co do czego to jestem zaborczy i cholernie zazdrosny. - rzucił szczerze i zaczął drukować maile które przyszły by podyktować nazwy piosenek chłopakowi. Nie przerywają swojej pracy słuchał chłopaka.
- Pomagają mi niekiedy rodzice, chociażby jak teraz zabierając ją na łyżwy. Ale nie mam nikogo. Po ostatnim razie mam zarazę do kobiet i nie mówię tu o matce Kaili. Ale większość osób chce zwyczajnie wykorzystać moje znajomości, a kiedy pozna odpowiednie osoby znika. Dlatego nie angażuję się w uczucia. Mam wyjętą sprzątaczkę. Przychodzi co drugi dzień wiec dajemy sobie jakoś radę. - mówił spokojnie. Dla radiowca nie było tematu który by nie poruszył.




- To też ma swoje zalety, przynajmniej widać, że się nie bawisz z człowiekiem.
Kończył układać płyty i westchnął, takie życie nie było nigdy jego udziałem, ale wiedział co nieco o rozstaniach i wychowaniu.
- Mówi się, że dziadkowie rozpieszczają, matka kocha a ojciec wymaga... gorzej jak któregoś elementu zabraknie... Do dwunastego roku znałem tylko wymagania, teraz na okrągło jetem rozpieszczany i nie powiem, aby wyszło mi to na dobre.
Jeśli miał być szczery to właśnie przez to był jaki był i nie umiał znaleźć sobie nigdzie miejsca.
- Kaila to dobre dziecko, ale nie wiem, czy brak matki jest odpowiedni dla tak małego dziecka...




- Oj zdziwił by się jakie ze mnie niekiedy złośliwiec. - A może późnie go samemu o tym przekonać. W sumie bawrto by było nieco pokazać chłopakowi że takim idealnym tatą to ja nie jestem. - kiedy drukarka skończyła wyrzucać z siebie papiery, Devit szybko odłożył te które miał w komputerze.
-No dobra te masz do odnalezienia. Tylko mi nie wgniataj liter. W górnym prawym roku masz numery zleceń znajdź je w skrzynce i odczytaj co też ludzie chcą słuchać. A ja mam na razie te co mam na kompie. Na szczęście jest niewiele do szukania. - i faktycznie bo było raptem 11 utworów do znalezienia. Gruby plik obok radiowca świadczył że zapowiada dużo słuchania.
- Może masz i racje ale na siłę nie będę uszczęśliwiać małej. Kocham ją i wymagam jednocześnie więc nadrabiamy braki. A co do tego czy na dobre ci wyszło takie wychowanie to wybacz nie mogę tego jakoś dostrzec - zażartował sobie ze swojego kalectwa próbując nieco pocieszyć chłopaka.




- O tym raczej się nie przekonam
Wziął od mężczyzny kartki i uśmiechnął się, praca była w miare prosta i nie było ego za dużo.
- Poradzę sobie.
Zaczął szukać, a jednocześnie słuchał mężczyzny.
- Ciekawe jak miałbyś dostrzec coś tak subtelnego, skoro nie widzisz?
Zażartował ciągnąc myśl mężczyzny.




- Może szybciej niż myślisz. - zanucił sobie w myślach. Wiedział że chłopak siedzi na stanowisku obok. Wstał poszedł do kubka z kawą napił się łyka i w zupełniej ciszy podszedł po chłopaka od tyłu i dosłownie na chwilę przed przytuleniem się do chłopaka zdradził swoją obecność za nim. Położył swoje dłonie na jego. Był delikatny i na pewno nie nachalny.
- Rumieniec też może być bardzo subtelną rzeczą, a nie trzeba nieć oczy by wiedzieć ze pojawia się na czyimś licu Aniołku. - wyszeptał to w ucho i przejechał końcówką nosa po policzku. - Temperatura ciała.- odparł z uśmiechem i cmoknął go w policzek po czym od raz się wyprostował i wrócił na swoje miejsce pracy.




Czując obecność mężczyzny spiął się. Na początku miał tylko lekko czerwone poliki, lecz gdy mężczyzna zbliżył się do niego niemal cały płonął.
- Nie jestem Aniołem
Wyszeptał niepewnie. Czując usta mężczyzny na swym policzku uchylił wargi w szoku... czy on właśnie? Więc jednak nie mam paranoi
- Dlaczego?
Zapytał się spuszczając głowę w dół.




Niepewność w głosie i gorąco buchające z ciała chłopca potwierdziły tylko Devita że chłopak jest strasznym niewiniątkiem. Co zresztą tylko bardziej podsycało chęć droczenia się z nim.
Co prawda radiowiec nie mógł widzieć zwieszonej miny chłopaka ale od raz wyczuł zmianę w nastawieniu Ariela. Mimo że nie widział starał się zwracać twarzą do osoby z którą rozmawia.
- Dlaczego co?- mógł się domyślać o co chodzi ale chciał by chłopak się wysłowił.




- Nie ważne...
Nie chciał tego powiedzieć, na razie mógł udawać, że to złudzenie, że mężczyzna nie myśli o tym, co sam sugeruje, w gestach, zachowaniu. Spojrzał na mężczyznę.
- Nie powinieneś się przygotować do audycji? Za chwilę zaczynamy...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz