Benjamin pokręcił
głową, jakby zupełnie niezażenowany tym, że nie chce się
wykąpać, oczyścić po tym co się miedzy nimi wydarzyło. -
Nie będę się kąpać, dzięki -
stanął przy drzwiach swojej wolnej sypialni i błyszczącymi oczami
omiótł tygrysy, ale nie dotykał ich, choć czuł wzrost jakiejś
przyjemnej adrenaliny. Gjeorgij na chwilę przestał dla niego
istnieć, ale wspomnienie o śnie przywróciło mu trzeźwość
myślenia - Nie wiem, czy taki ktoś
jak Ty, mój jednorazowy kochanek.. powinien się przejmować takimi
błahostkami. Poza tym... musisz zrozumieć, że nie chcę by za dużo
o plotek o mnie wyciekło. i tak dziś dowiedziałeś się na pewno,
że jestem gościem z cyrku. Że tracę przytomność... za dużo o
mnie wiesz, Gjeorgiju, za dużo... Może kiedyś... gdy
zaproponujesz, byśmy wzięli ślub... Może wtedy Ci oddam ciało,
duszę... umysł i serce - mówił
niby poważnie, cicho i skupionym niskim, męskim głosem.
- Ech. . .
Jesteś okrutny. Ja już miałam nadzieję na jeszcze jakieś
spotkanie w niedalekiej przyszłości a tu już dostaje etykietkę
jednorazowego kochanka. - pokiwał
głową na boki i podszedł do chłopaka.
- W takim razie pozwól mi na ostatni gest jako kochankowi. - z czułym uśmiechem na twarzy przejechał kciukiem po ustach chłopaka. Po czym je pocałował. Nie był to żaden namiętny pocałunek po prostu dłuższe zetknięcie się ich ust. Odsunął się trochę i spoważniał.
- Co do poproszenia cię o ślub, przykro mi ale ja nie za bardzo widzę się w roli partnera na stałe. Mimo iż było mi przyjemnie z tobą i nie mam tu na myśli tylko łóżka ale ogół to jakoś nie wyobrażam sobie by udało ci się mnie rozkochać w sobie. Ale najwyraźniej takie już musi być moje życie. . . Dobranoc. - odpowiedział i odszedł. Tygrys widząc że Rosjanin idzie w innym kierunku rzucił nieco smutne spojrzenie na Bena i ruszył na Gjeorgijem. A gdy ten poczuł ciepłą sierść przy ręku spojrzał w dół i uśmiechnął się jakoś tak dziwnie do kota. Ukucnął obok tygrysa i przyłożył swoje czoło do pyska tygrysa.
- Zostań z nim dzisiejszej nocy. Będę obok więc w razie kłopotów zdążysz mnie obronić - powiedział i pocałował Ru w nos. Tygrys jakby nieco niepewnie cofnął się o krok a widząc łagodność na twarzy pana podszedł do chłopaka. By iść z nowopoznanym tak jak mu kazano. Rosjanin za to wstał posłał ostatnie spojrzenie w stronę chłopaka i zniknął w swojej sypialni.
- W takim razie pozwól mi na ostatni gest jako kochankowi. - z czułym uśmiechem na twarzy przejechał kciukiem po ustach chłopaka. Po czym je pocałował. Nie był to żaden namiętny pocałunek po prostu dłuższe zetknięcie się ich ust. Odsunął się trochę i spoważniał.
- Co do poproszenia cię o ślub, przykro mi ale ja nie za bardzo widzę się w roli partnera na stałe. Mimo iż było mi przyjemnie z tobą i nie mam tu na myśli tylko łóżka ale ogół to jakoś nie wyobrażam sobie by udało ci się mnie rozkochać w sobie. Ale najwyraźniej takie już musi być moje życie. . . Dobranoc. - odpowiedział i odszedł. Tygrys widząc że Rosjanin idzie w innym kierunku rzucił nieco smutne spojrzenie na Bena i ruszył na Gjeorgijem. A gdy ten poczuł ciepłą sierść przy ręku spojrzał w dół i uśmiechnął się jakoś tak dziwnie do kota. Ukucnął obok tygrysa i przyłożył swoje czoło do pyska tygrysa.
- Zostań z nim dzisiejszej nocy. Będę obok więc w razie kłopotów zdążysz mnie obronić - powiedział i pocałował Ru w nos. Tygrys jakby nieco niepewnie cofnął się o krok a widząc łagodność na twarzy pana podszedł do chłopaka. By iść z nowopoznanym tak jak mu kazano. Rosjanin za to wstał posłał ostatnie spojrzenie w stronę chłopaka i zniknął w swojej sypialni.
Benjamin zaśmiał
się cicho, i pokiwał głową z niedowierzaniem, że Gjeorgij mógł
wziąć jego słowa na poważnie. Choć z drugiej strony poczuł
jakiś nieokreślony żal na myśl, że jego osoba nie była godna
miłości. Ale było to tylko echo emocji, którą łatwo stłumił,
jednym spojrzeniem na Ru.
- Dobranoc, Gjeorgiju. mam nadzieję, że doszedłeś we mnie i orgazm Ci się podobał - rzucił mu na koniec mając jakąś nikłą nadzieję, że ukłuje go w podobny sposób, jak mężczyzna ukłuł jego swoimi słowami. Dlatego patrzył chwilę w jego oczy powstrzymując mruganie siłą woli, by wybadać, czy tak się stało. A potem odwrócił się i wszedł do sypialni. nie zamykał drzwi, rzucił się na łóżko w ubraniu i przywołał Ru, próbując nawiązać z nim kontakt. jeśli tygrys nie wlazł na łóżko on sam zszedł do niego i przytulił czule, jak do ukochanego. Szeptał mu po norwesku, że jest cudowny, głaskał go, szukał odpowiedniej pozycji i próbował zasnąć z nim. Ale tej nocy nie było mu to pisane.
- Dobranoc, Gjeorgiju. mam nadzieję, że doszedłeś we mnie i orgazm Ci się podobał - rzucił mu na koniec mając jakąś nikłą nadzieję, że ukłuje go w podobny sposób, jak mężczyzna ukłuł jego swoimi słowami. Dlatego patrzył chwilę w jego oczy powstrzymując mruganie siłą woli, by wybadać, czy tak się stało. A potem odwrócił się i wszedł do sypialni. nie zamykał drzwi, rzucił się na łóżko w ubraniu i przywołał Ru, próbując nawiązać z nim kontakt. jeśli tygrys nie wlazł na łóżko on sam zszedł do niego i przytulił czule, jak do ukochanego. Szeptał mu po norwesku, że jest cudowny, głaskał go, szukał odpowiedniej pozycji i próbował zasnąć z nim. Ale tej nocy nie było mu to pisane.
Mimo
wypowiedzianych słów wiedział, że do końca to nie jest prawda.
Bardzo chciałby znaleźć kogoś dla siebie ale tak jak jest było
wygodniej. Niestety ostatnio coraz częściej nachodziły go myśli
by jednak co mienić w swoim życiu. Tyle że nie wiedział komu
mógłby tak naprawdę zaufać. Słowa chłopaka zabrały go z
rozmyślań, ale było to niczym z deszczu pod rynnę. Słysząc
„zarzut” w oczach przez chwilę było widać zawód. Ale za
chwilę zamieniło się to na rozbawienie.
- Daj szansę a następnym razem samemu dojdziesz pełen euforii. - Powiedział nie oglądając się.
Tygrys bez zaproszenia wpakował się na łóżko i zrobił z siebie poduszkę futrzaną. Która wyglądała jak duża biała okrągła kulka.
- Daj szansę a następnym razem samemu dojdziesz pełen euforii. - Powiedział nie oglądając się.
Tygrys bez zaproszenia wpakował się na łóżko i zrobił z siebie poduszkę futrzaną. Która wyglądała jak duża biała okrągła kulka.
-
Nie będzie następnego razu, mój drogi, przecież wiesz, co ze mnie
na typ, i ja wiem to samo o Tobie-
powiedział mu jeszcze swoim cichym szeptem.
A gdy znalazł się przy tygrysie i minęła pierwsza spokojna godzina, nie myślał o niczym. Zapadł w stan otępienia, ale nie był to sen, jakieś dziwne oderwanie od rzeczywistości. Wytrzymał tak kilka godzin zadowolony z obecności Ru, choć nie obdarzał go już żadnymi pieszczotami ani słowami.
Po kolejnych trzech godzinach wstał i otrząsnął się i przeciągnął, ziewnął szeroko nie zasłaniając ust.
- Idę do Twojego pana, bestio - szepnął czule i uśmiechnął się a potem przytulił jeszcze raz i wstał idąc prostym nerwowym krokiem w stronę drzwi. Gdy znalazł się w sypialni mężczyzny podszedł od razu do łóżka i nachylił się mu nad uchem, kładąc dłoń na ramieniu.
- Gjeorgij... Mogę skorzystać z neta? Słyszysz? - szeptał mu do ucha tę prośbę i cmokał małżowinę raz po raz by go delikatnie wybudzić.
A gdy znalazł się przy tygrysie i minęła pierwsza spokojna godzina, nie myślał o niczym. Zapadł w stan otępienia, ale nie był to sen, jakieś dziwne oderwanie od rzeczywistości. Wytrzymał tak kilka godzin zadowolony z obecności Ru, choć nie obdarzał go już żadnymi pieszczotami ani słowami.
Po kolejnych trzech godzinach wstał i otrząsnął się i przeciągnął, ziewnął szeroko nie zasłaniając ust.
- Idę do Twojego pana, bestio - szepnął czule i uśmiechnął się a potem przytulił jeszcze raz i wstał idąc prostym nerwowym krokiem w stronę drzwi. Gdy znalazł się w sypialni mężczyzny podszedł od razu do łóżka i nachylił się mu nad uchem, kładąc dłoń na ramieniu.
- Gjeorgij... Mogę skorzystać z neta? Słyszysz? - szeptał mu do ucha tę prośbę i cmokał małżowinę raz po raz by go delikatnie wybudzić.
Naturą Rosjanina
było to że zawsze spał czujnie. Dlatego też wielkim zaskoczeniem
jego było to że nie zauważył kiedy chłopak wymknął się z
łóżka. Teraz gdy spał sam jego zmysły działały tak jak
wcześniej. Wiec mimo snu wiedział że ktoś jest w jego sypialni.
Nie otwierał oczu ani nie zdradzał, że już jest w stanie
czuwania. Czekał na rozwój. Kiedy usłyszał szept chłopaka chciał
już otworzyć oczy. Ale powstrzymała go pewna myśl. -
A może się tak podroczyć. -
czując delikatne pocałunki na uchu i bliskość chłopaka
uśmiechnął się do siebie w duchu. Wyciągnął dłonie i złapał
chłopaka przyciągając go do siebie. A po chwili z chłopakiem w
ramionach przekręcił się na bok wykorzystując ciało Bena jak
najwygodniejszą poduszkę. Bo i faktycznie tak się czuł mając
chłopaka w swoich objęciach.
Pozwolił się
złapać, ale był spięty aż do chwili, gdy nie znieruchomieli
razem. Wtedy z każdym oddechem uspokajał się i rozluźniał, a
zdziwienie, jakie dopadło go w pierwszej chwili minęło
bezpowrotnie. Objął go silnymi ramionami i podrapał po karku.
- Nieźle, nieźle, Gjeorgij, ale pamiętasz co Ci powiedziałem? Każdy ma jedną szansę... Zmykaj ze mnie, śliczny mafiozo, zmykaj misiu... - zaśmiał się bezdźwięcznie naprawdę rozbawiony tym zachowaniem. A potem poczuł potrzebę przeproszenia o za wtargnięcie, ale darował to sobie w ostatecznosci.
- Chciałbym sprawdzić sobie autobus... Masz tu gdzieś lapka, czy inwestowałeś tylko w piękne meble?
- Nieźle, nieźle, Gjeorgij, ale pamiętasz co Ci powiedziałem? Każdy ma jedną szansę... Zmykaj ze mnie, śliczny mafiozo, zmykaj misiu... - zaśmiał się bezdźwięcznie naprawdę rozbawiony tym zachowaniem. A potem poczuł potrzebę przeproszenia o za wtargnięcie, ale darował to sobie w ostatecznosci.
- Chciałbym sprawdzić sobie autobus... Masz tu gdzieś lapka, czy inwestowałeś tylko w piękne meble?
Czując ten
przyjemny dotyk zamruczał jak tygrys i wtarł twarz w pierś
chłopaka. Słysząc jego śmiech oparł brodę na dłoniach
spoczywających na klatce chłopaka.
- Jesteś piękny jak się śmiejesz. - powiedział i przechylił głowę tak by ucho spoczywało na piersi chłopaka. Czuł wibracje w klatce kiedy chłopak mówił.
- Jeszcze jeden tego typu komentarz a obiecuje że pogryzę. A zejść mi się nie chce. Sam ryzykowałeś tym wchodząc do mnie do sypialni. - spojrzał na zegarek na szafce. Było po piątej. - Do dziesiątej to nic tu nie jeździ w pobliżu. Po za tym najbliższy przystanek jest z stąd siedemnaście kilometrów. - wymruczał leniwie. Ale po chwili podniósł się i spojrzał na chłopaka z zamyśleniem. - Pachniesz jak Ru - uśmiechnął się na te słowa i wstał z łóżka nie przejmując się swoją nagością. Przeciągnął się zdrowo.
- Wyluzuj z tym autobusem. Na ósmą mam być w mieście wiec cię odwiozę. Jak choć wykąpiemy się. - i wyciągnął rękę w stronę chłopaka. Co było zaskakujące nie traktował go tak jak wczoraj. Nie był już dla niego kochankiem. był zwykłym chłopakiem. A propozycja kąpieli zabrzmiała jakby była wypowiedziana do starego znajomego. Zero jakiegokolwiek podtekstu.
- Jesteś piękny jak się śmiejesz. - powiedział i przechylił głowę tak by ucho spoczywało na piersi chłopaka. Czuł wibracje w klatce kiedy chłopak mówił.
- Jeszcze jeden tego typu komentarz a obiecuje że pogryzę. A zejść mi się nie chce. Sam ryzykowałeś tym wchodząc do mnie do sypialni. - spojrzał na zegarek na szafce. Było po piątej. - Do dziesiątej to nic tu nie jeździ w pobliżu. Po za tym najbliższy przystanek jest z stąd siedemnaście kilometrów. - wymruczał leniwie. Ale po chwili podniósł się i spojrzał na chłopaka z zamyśleniem. - Pachniesz jak Ru - uśmiechnął się na te słowa i wstał z łóżka nie przejmując się swoją nagością. Przeciągnął się zdrowo.
- Wyluzuj z tym autobusem. Na ósmą mam być w mieście wiec cię odwiozę. Jak choć wykąpiemy się. - i wyciągnął rękę w stronę chłopaka. Co było zaskakujące nie traktował go tak jak wczoraj. Nie był już dla niego kochankiem. był zwykłym chłopakiem. A propozycja kąpieli zabrzmiała jakby była wypowiedziana do starego znajomego. Zero jakiegokolwiek podtekstu.
Benjamin również
traktował Gjeorgija teraz jak zupełnie neutralnego seksualnie
mężczyznę, choć komplement przyjął z uśmiechem dość
dwuznacznym.
- Czy gdybym nie był piękny w ogóle zamieniłbyś ze mną słowo? - powiedział szeptem i prowokacyjnie osłonił plamki na twarzy, które kazał mu zostawić na widoku.
- Jesteś ślicznym chłopcem, który nie lubi kąpać się z innymi. Moja próżność jest tak wielka, żę nei zniosę bezemocjonalnego spojrzenia na moje gibkie młodzieńcze ciało. Rozumiesz sam, mój kochany, że nie mogę przyjąć zaproszenia - drwił z jego propozycji, ale powieki znów zaczęły niekontrolowane mrugnięcia, ciało usztywniło się. Wzrok Bena jakoś odruchowo zjechał na męskość byłego kochanka. Mimo wszystko uspokoiło go to.
- Czy gdybym nie był piękny w ogóle zamieniłbyś ze mną słowo? - powiedział szeptem i prowokacyjnie osłonił plamki na twarzy, które kazał mu zostawić na widoku.
- Jesteś ślicznym chłopcem, który nie lubi kąpać się z innymi. Moja próżność jest tak wielka, żę nei zniosę bezemocjonalnego spojrzenia na moje gibkie młodzieńcze ciało. Rozumiesz sam, mój kochany, że nie mogę przyjąć zaproszenia - drwił z jego propozycji, ale powieki znów zaczęły niekontrolowane mrugnięcia, ciało usztywniło się. Wzrok Bena jakoś odruchowo zjechał na męskość byłego kochanka. Mimo wszystko uspokoiło go to.
Spojrzał na
chłopaka rozłożonego na łóżku nic nie mówiąc odkręcił się
i podszedł do szafy wyciągnął z niej bieliznę, czarne spodnie i
biały podkoszulek bez rękawów.
- Uroda nie ma nic do rzeczy z moim wyborem. Owszem jest miłym dodatkiem ale to wszystko. Już ci powiedziałam. Spodobał mi się twój taniec i to ile siebie w niego wkładałeś. - odpowiedział i zaczął się ubierać. Potem wziął w rękę buty, usiadł naprzeciwko łóżka na drewnianej skrzyni i dopiero spojrzał na chłopaka.
- Skoro wcześniej jestem na nogach idę pobiegać. Skoro nie lubisz bez emocjonalnych spojrzeń to dam ci okazje bycia samemu. Wracam za jakieś pół godziny może czterdzieści pięć minut. Na szóstą trzydzieści będzie śniadanie. - zawiązywał sobie buty kiedy mówił. Ale w jakimś przebłysku spojrzał na chłopaka pytająco.- Chyba że chcesz ze mną nieco pobiegać? - nie wiedział czemu o to pyta. Tak samo mu się to wymsknęło.
- Uroda nie ma nic do rzeczy z moim wyborem. Owszem jest miłym dodatkiem ale to wszystko. Już ci powiedziałam. Spodobał mi się twój taniec i to ile siebie w niego wkładałeś. - odpowiedział i zaczął się ubierać. Potem wziął w rękę buty, usiadł naprzeciwko łóżka na drewnianej skrzyni i dopiero spojrzał na chłopaka.
- Skoro wcześniej jestem na nogach idę pobiegać. Skoro nie lubisz bez emocjonalnych spojrzeń to dam ci okazje bycia samemu. Wracam za jakieś pół godziny może czterdzieści pięć minut. Na szóstą trzydzieści będzie śniadanie. - zawiązywał sobie buty kiedy mówił. Ale w jakimś przebłysku spojrzał na chłopaka pytająco.- Chyba że chcesz ze mną nieco pobiegać? - nie wiedział czemu o to pyta. Tak samo mu się to wymsknęło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz