Benjamin poderwał
się jak sprężyna. Oczy świeciły mu jakąś potrzebą, nakazem,
nałogiem wręcz.
- Ja też biegam... - powiedział po chwili wahania. Chciał zostać sam, naprawdę miał już dość tego człowieka, irytował go w jakiś sposób swoją wiedzą na jego temat. I choć przypuszczał, że utrata przytomności jest niewygodna dla niego jako seme, on sam miał mieszane uczucia z tego powodu. Nie wiedział dlaczego, ale każde spojrzenie na Gjeorgija, przyprawiało go o wyjątkowo silne poczucie własnych wad.
- Pobiegam z Tobą, jeśli dasz mi jakieś inne ciuchy... A jeśłi nie.. to w ogóle się nie przejmuj i do zobaczenia. Będę mógł odpalić tego neta? Mszę wiedzieć jak wrócić do siebie... Bo oczywiście nie dam się zawieść pod dom - wyszczerzył się dla odwrócenia uwagi od własnych dziwnych nerwowych zachowań i galopujących emocji. po chwili zaczał nawet kiwać i podskakiwać lekko na łóżku.
- Ja też biegam... - powiedział po chwili wahania. Chciał zostać sam, naprawdę miał już dość tego człowieka, irytował go w jakiś sposób swoją wiedzą na jego temat. I choć przypuszczał, że utrata przytomności jest niewygodna dla niego jako seme, on sam miał mieszane uczucia z tego powodu. Nie wiedział dlaczego, ale każde spojrzenie na Gjeorgija, przyprawiało go o wyjątkowo silne poczucie własnych wad.
- Pobiegam z Tobą, jeśli dasz mi jakieś inne ciuchy... A jeśłi nie.. to w ogóle się nie przejmuj i do zobaczenia. Będę mógł odpalić tego neta? Mszę wiedzieć jak wrócić do siebie... Bo oczywiście nie dam się zawieść pod dom - wyszczerzył się dla odwrócenia uwagi od własnych dziwnych nerwowych zachowań i galopujących emocji. po chwili zaczał nawet kiwać i podskakiwać lekko na łóżku.
Gjeorgij cały
czas starał się go dyskretnie obserwować. Ciekaw był co powoduje
u chłopca te wszystkie jego zachowania. Ponadto był rad że chłopak
che z nim biegać. Nawet nie słyszał wzmianki o to by mógł nie
chcieć znaleźć czegoś mu na zmianę. -
Jeśli chcesz pobiegać razem ze mną, nie ma sprawy, ciuchy też się
jakieś znajdą. A z neta jasne możesz korzystać. W gabinecie na
dole jest komputer odpala się bez żadnego hasła wiec spokojnie
możesz go załączyć. po czym
wyszedł na chwilę z pokoju i wrócił po kilku minutach. Przyniósł
ciemnozielone spodnie i granatowy podkoszulek. -
Przebierz się proszę, - powiedział
stając obok łóżka. Ne patrzył się na chłopaka mimo iż
wiedział co robi.
Benjamin przebrał
się szybko, nie zwracając uwagi na swojego gospodarza. Miał ochotę
już wybiec. Wymęczyć się, ale wiedział, że z nim będzie to
bieg inny niż wszystkie. Zastanawiał się, jakie tempo podyktuje, w
jakiej jest formie. Wyglądał na mężczyznę u szczytu formy, ale
Ben odruchowo wyczuwał, że jest starszy. To było dla niego jasne
choćby po tym w jaki sposób się wysławiał, poruszał, w jaki
sposób nawet się kochał.
- Dzięki. Miałem nadzieję, że tak będzie... Biegam już od lat, stało się to nawykiem. Czasem zasypiam po biegu, ale chodzi głównie o to, że uwielbiam te słodkie endorfiny, które mnie trzymają w ryzach. Uwielbiam po wysiłku poczuć się szczęśliwy. Masz takie uczucie euforii gdy jesteś wyczerpany, czy to tylko kolejna z moich chorób - zaśmiał się i niecierpliwie podszedł do drzwi.
- Jeśli chcesz założymy się o coś. Jeśli wygram wyścig zabierzesz mnie tam, gdzie zobaczę zorze polarną. Zielono fioletową zorzę. Co Ty na to, mój książę?
- Dzięki. Miałem nadzieję, że tak będzie... Biegam już od lat, stało się to nawykiem. Czasem zasypiam po biegu, ale chodzi głównie o to, że uwielbiam te słodkie endorfiny, które mnie trzymają w ryzach. Uwielbiam po wysiłku poczuć się szczęśliwy. Masz takie uczucie euforii gdy jesteś wyczerpany, czy to tylko kolejna z moich chorób - zaśmiał się i niecierpliwie podszedł do drzwi.
- Jeśli chcesz założymy się o coś. Jeśli wygram wyścig zabierzesz mnie tam, gdzie zobaczę zorze polarną. Zielono fioletową zorzę. Co Ty na to, mój książę?
Gjeorgij był
ciekaw czy nie skompromituje przed jego towarzyszem. Skoro on już
się rwał do tego by już wybiec. Co prawda Rosjanin dłużej biega
ale to tylko z racji tego że jest strarszy. -
Najlepszy nie muszę być a może nie będzie tak źle jak mi się
zdaje. - pomyślał patrząc na
sylwetkę chłopaka. - Zmęczenie
po czymś co sprawia ci przyjemność jest zawsze miłe. Choć jak
dla mnie wole pływanie. Cały dzień mógłbym przesiedzieć w
wodzie i pływać od jednego końca co drugiego. I nie jest to
chorobą, tylko aktywnie spędzany czas. -
wyszedł za chłopcem z sypialni i gwizdnięciem przywołał tygrysy.
Ru dopiero po chwili wyszedł z drugiej sypialni. Kii nigdzie nie
było widać. - Pewnie jest na patio
- odparł Gjeorgij i ruszył w
kierunku schodów. – Wyścig
powiadasz. Na jakim dystansie miałby być owa konkurencja i co ja
bym z tego miał jeśli wygram? - no
i już się obudził instynkt hazardzisty.
Benjamin spojrzał
na niego bystro pewnym siebie spojrzeniem mistrza, ale po chwili ta
pewność uleciała, gdy Gjeorgij zadał mu takie konkretne pytanie,
jakby zupełnie niewzruszony. Spuścił wzrok, cały czas uśmiechając
się w przebiegły, inteligentny sposób, jakby wymyślając tę
nagrodę dla niego. Szedł za nim posłusznie, jakby był jego
speszonym synem, ale nagle wziął go pod ramie i skupił jego uwagę
silnym chwytem. Wychylił się, by zerknąć mu w oczy i z tym samym
niepokojącym wyrazem ukazał ostre zęby w niezbyt przyjemnym
uśmiechu.
- A czego chciałbyś ode mnie, Gjeorgiju? Czy jest coś co ktoś taki jak ja mógłby dać komuś takiemu, jak Ty? - spytał cichym, ale jakby mocnym, przejmującym szeptem. Widać było, że kręci go ta gra.
- A czego chciałbyś ode mnie, Gjeorgiju? Czy jest coś co ktoś taki jak ja mógłby dać komuś takiemu, jak Ty? - spytał cichym, ale jakby mocnym, przejmującym szeptem. Widać było, że kręci go ta gra.
Idąc korytarzem
wiedział że chłopak idzie za nim. Ale nie spodziewał się tego,
że złapie go za ramię. Z nieukrywanym zaskoczeniem uśmiechnął
się do płomiennowłosego. Szli dalej korytarzami a Rosjanin
zastanawiał się co by tu mógł od niego zażądać w zamian jeśli
wygra. A raczej o ile wygra.
- Znalazło by się coś czego mógłbym chcieć od ciebie. Tylko zastanawiam się czy jesteś w stanie podołać temu co właśnie narodziło się w mej głowie. - powiedział tajemniczo. W sumie nawet przyjemnie było by wygrać z nim ten bieg i mieć go dla siebie.
- Znalazło by się coś czego mógłbym chcieć od ciebie. Tylko zastanawiam się czy jesteś w stanie podołać temu co właśnie narodziło się w mej głowie. - powiedział tajemniczo. W sumie nawet przyjemnie było by wygrać z nim ten bieg i mieć go dla siebie.
Benjamin
zatrzymał się i przytrzymał go razem ze sobą swoją siłą, która
czaiła się w jego niepozornym dość ciele. Nie był chudy, ale
dość szczupły, mimo to ramiona miał wyjątkowo silne i nie dał
Gjeorgijowi ruszyć się na krok dopóki nie zdradzi swojego pomysłu.
przynajmniej tak miał w zamiarze, ale wiedział, że nie wypada mu
się z nim szarpać. Na razie jednak trzymał go w miejscu.
- Nie manipuluj mną, kochany gospodarzu. Czuję, że łączy nas upodobanie do takich zabaw, więc nie trzymaj mnie w niepewności tylko gadaj. Czego chcesz? No czego? - drżał wewnętrznie z niecierpliwości, nerwowość dała o sobie znać. - Nie wchodź mi na ambicje, zagraj ze mną jak z równym, w otwarte karty. Nie drocz się jak z dzieckiem. Obiecałeś mi to.
- Nie manipuluj mną, kochany gospodarzu. Czuję, że łączy nas upodobanie do takich zabaw, więc nie trzymaj mnie w niepewności tylko gadaj. Czego chcesz? No czego? - drżał wewnętrznie z niecierpliwości, nerwowość dała o sobie znać. - Nie wchodź mi na ambicje, zagraj ze mną jak z równym, w otwarte karty. Nie drocz się jak z dzieckiem. Obiecałeś mi to.
Nagłe
zatrzymanie się nieco wytrąciło z rytmu Gjeorgija, który stracił
nieco równowagi. Gdyby nie refleks i samokontrola leżał by jak
długi na ziemi. Miał ochotę zgromić chłopaka za takie zachowanie
ale nie miał szans. Chłopak od razu go zagadał. Patrzył na niego
z pewnym podziwem. No ale skoro gra to gra. Przysunął go do siebie
i objął w pasie.
- Nie jesteś dzieckiem. I nie mam zamiaru cię tak traktować. Co w takim razie powiesz byś od czasu do czasu tu nocował. A gdy by to się działo, tańczyłby byś dla mnie a może nawet i ze mną taniec wieczoru. Dałbyś radę. - ciekaw był jego reakcji na taką zapłatę.
- Nie jesteś dzieckiem. I nie mam zamiaru cię tak traktować. Co w takim razie powiesz byś od czasu do czasu tu nocował. A gdy by to się działo, tańczyłby byś dla mnie a może nawet i ze mną taniec wieczoru. Dałbyś radę. - ciekaw był jego reakcji na taką zapłatę.
Pozwolił na jego
gest tylko dlatego, że jego umysł nastawiony był na poznanie jego
odpowiedzi, a gdy padła natychmiast uwolnił się od niego. Nie
przyszło mu nawet do głowy, że może chodzi o taniec. Dla niego
przesłanie było jedno i to dość proste, I brzmiało: "wyłączność
na schadzki", patrzył więc przez chwilę na niego jak na
starego zboczeńca, potem nagle uśmiech zrobił się drapieżny,
jakby nie było innej możliwości, by przyjąć to wyzwanie. Tak
naprawdę gdzieś w głębi poczuł satysfakcję, że Gjeorgij w
jakimś sensie ceni sobie jego towarzystwo, nawet jeśli chodzi o
towarzystwo nie jego osoby, ale ciała, nie zdawał sobie jednak sam
sprawy, jakie podłoże miało to ciepłe przyjemne uczucie. Cofnął
się nieco i szedł dalej tyłem, by widzieć jego twarz.
- Dobrze, będę Twój - zaszeleścił specyficznym, jednostajnym tonem bez akcentu. - Dystans wybierz Ty, znasz lepiej okolicę, znasz lepiej siebie. Spróbuj wygrać, spróbuj tylko. Nie mogę się doczekać widoku Twojej przegranej. Pewnie rzadko kolekcjonujesz tego typu wrażenia. A ja chcę zobaczyć zorzę, chcę to wrażenie dla siebie. Ukradnę Ci je. Pokonam mojego zwycięzcę. Tak wiele mi dasz, nawet nie jesteś w stanie tego pojąć...
- Dobrze, będę Twój - zaszeleścił specyficznym, jednostajnym tonem bez akcentu. - Dystans wybierz Ty, znasz lepiej okolicę, znasz lepiej siebie. Spróbuj wygrać, spróbuj tylko. Nie mogę się doczekać widoku Twojej przegranej. Pewnie rzadko kolekcjonujesz tego typu wrażenia. A ja chcę zobaczyć zorzę, chcę to wrażenie dla siebie. Ukradnę Ci je. Pokonam mojego zwycięzcę. Tak wiele mi dasz, nawet nie jesteś w stanie tego pojąć...
Wiedział że ten
wyścig będzie czymś bardzo trudnym do wygrania. Ale przecież o to
właśnie chodzi. Żeby w życiu było nieco pikanterii trzeba nieco
ryzykować. - Do wyścigu
proponowałbym kort i boisko. Powiedzmy dwa okrążenia wokół ich
terenu. O tej godzinie tam nikogo nie będzie wiec w razie czego za
bardzo się nie skompromituje. -
zaśmiał się pod nosem. Mimo lekkiej obawy o wynik był podniecony
możliwością rywalizacji. -
Rozumiem że chodzi Ci o prawdziwą zorze na Antarktydzie? Nie tą tu
w planetarium prezentowaną? - mimo
iż przypuszczał jaka będzie odpowiedź ale chciał podtrzymać
rozmowę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz