Drobna Uwaga

Uwaga!!

Treść tego bloga zawiera w sobie w sporej mierze (jak nie w większości) elementy o tematyce Yaoi. Jeśli ktoś nie wie co to takiego zapraszam >>TU NA STRONĘ<< i zapoznanie się z tym terminem. Jeśli jednaki komuś przeszkadza ten temat, albo w jakikolwiek sposób ubliża, to bardzo proszę o dobrowolne opuszczenie tego bloga, a swoje komentarze pozostawieniu dla siebie.

Kontakt

Jeśli Ktoś chciałby być informowany o nowych notkach albo skontaktować się ze mną to najłatwiej mnie złapać na gg:28597734 lub ewentualnie mailowo firello.kirike@gmail.com

czwartek, 1 grudnia 2011

Gjeorgji i Benjamin Cz 2


Gjeorgij nie należał do osób świętujących zwycięstwo tuż przed wygraną. Dobrze wiedział, że dopiero będzie rad kiedy będzie po zbliżeniu się do płomiennowłosego. Nie zatrzymywał go kiedy ten wyślizgiwał mu się z rąk. Słysząc urwane zdanie nieco zdziwił się takim zachowaniem. Wolał kiedy to ludzie mówili do końca to co zaczynają. Tak wiec zbliżył się do stolika przy którym zasiadł młodzieniec i usiadł naprzeciwko niego.
- Dokąd i powiedź o czym to niby miałbym myśleć. - nalegał ciekawiło go co też chłopak sądził.


Ben usiadł w swobodnej, neutralnej pozycji i napił się niebieskiego drinka patrząc niby w jego oczy, ale tak naprawdę przez nie, przez jego postać, niewidzącym wzrokiem w jakiś daleki, widoczny tylko dla niego horyzont. Po chwili takiego zawieszenia zaczął mówić. Cichym, melodyjnym głosem. jednocześnie mrugał szybko, i wykonywał dużo ruchów samymi palcami. Jakby zastępował tym szerokie gesty.
- Czy myślisz, że możesz mi dać sen... To chciałem powiedzieć, ale wycofałem się, ludzie nie lubią gadać o takich rzeczach. Nie przejmuj się. to naprawdę nie ma znaczenia. Ale mówię serio... dobrze byłoby zasnąć. Czasem przychodzę tu tylko po to, by z kimś zasnąć. Tylko nie zrozum mnie źle. Właściwie gdybyś był młodszy w ogóle nie mówiłbym Ci tego... żebyś nie pomyślał o mnie czegoś co nie jest prawdą. Może tak się umówmy... żadnych domysłów, dobrze? Nie wydaje mi się by kiedykolwiek przyniosły cokolwiek dobrego. Ale Ty... ty chyba lubisz te zabawy? Podchody? Mówisz do mnie dwuznacznie i wysyłasz te wszystkie sygnały. Znam je. Nie wadzą... A może moja bezpośredniość zakrawa na bezczelność. Spróbuję szczęścia, ponoć sprzyja głupim. Jak Ci na imię? - wyszeptał niemal ten cały monolog, który mógłby być dialogiem, ale Ben nie robił żadnych przerw, jakby nie oczekiwał odpowiedzi czy komentarzy.


Słuchał go uważnie nie odrywając spojrzenia od niego. Kiedy skończył postawił szklankę i zaczął nią się bawić. Od zawsze to robił, w jakiś dziwny sposób pomagało mu to w rozmowach. - Intuicja mnie nie zawiodła. Jak i widziałem tak teraz i słyszę że ciekawy z ciebie chłopiec. Owszem lubię te gierki ale one są tylko dodatkiem by zwabić co mniej inteligentne stworzenia. Ale skoro tak doskonale je widzisz to znaczy że nie są one mi one do niczego potrzebne. - uśmiechnął się szczerze. Chłopak widział więcej niż inni a to rzadkie wśród dzisiejszej młodzieży. - Co do mojego imienia. Gjeorgij. A z tym snem to tak nie skreślaj mnie od razu. Może jestem tym przy którym byś go zaznał.


Uśmiechnął się i ukrył tęczówki za rzęsami tak długimi, że rodziło się pytanie, czy nie są przyklejone. - Chłopiec? Dawno nikt nie nazywał mnie tak... Dziwnie. Ale niech tak będzie, nawet nie będę wymuszać na tobie zmiany. I nie pytaj nigdy o mój wiek, skoro stałem się dla ciebie chłopcem. W jakiś sposób to naturalne dla Ciebie, a ja będę czekać na dzień, gdy nazwiesz mnie facetem - zakręcił kieliszkiem i upił jeszcze łyk, zostawiał na szkle tłuste ślady bezbarwnej pomadki.
-
Gry są proste dla graczy, jedynie dla kogoś nie znającego zasad mogą wydawać się zawiłe. Chyba... przykro mi to stwierdzić, ale tak, owszem... znam się na tego typu grach. Co nie znaczy, ze ich nie lubię, mówiłem... nie wadzą.
Chłopak od czasu do czasu patrzył na Gjeorgija, ale powodowało to w nim częste mruganie, odwracał więc wzrok dość szybko. Jego głos nie był senny, ale usypiający, o nieciekawym, akcencie, niemal jego braku.
- A moje imię? Czy jest Ci do czegoś potrzebne? Może wystarczy chłopiec?


- Za to musisz mi wybaczyć ale to drobny nawyk. Mężczyzn młodszych do siebie nawet i o rok mam w zwyczaju tytułować chłopcem.- rozłożył dłonie w przepraszającym geście. Wiedział że ten nawyk nie jedną osobę wyprowadził z równowagi ale to jest taki nawyk wyniesiony już z domu. Przez co bardzo trudno mu było to kontrolować. - Niestety coraz więcej osób nie znających tych zabaw próbuje w nich zabłysnąć. No ale chyba nie będziemy o nic prawić, są ciekawsze rzeczy do rozmowy. Chociażby to gdzie tak nauczyłeś się tańczyć, szkoła czy samouk? - sam nie wiedział czemu zaczynał rozmowę. Zazwyczaj zadawał pytanie ile chce za noc i po wszystkim. Ale taki okaz nie należało szargać ceną jak za towar. - Zapytał bym gdybym nie wiedział. Jak coś lub ktoś mnie interesuje to staram się dowiedzieć nieco na dany temat. A wieść że jesteś stałym bywalcem w tym klubie może świadczyć o tym że lubisz tańczyć, po za tym jak to powiedziałeś znajdujesz tu osoby z którymi mógłbyś zasnąć. Coś pokręciłem Beniaminie? Czy wolisz jak mówią zdrobniale.? - Rosjanin już taki był że chciał dużo wiedzieć. Gdyby miał tylko więcej czasu to więcej by się dowiedział na temat chłopca.


Ben otworzył oczy tak szeroko, że widać było jego szarawe oczy, ale szybko ukrył je znów, bo powieki zaczynały drżeć. - Lubię... lubię tańczyć, bo dobrze to robię, dobrze widzieć aprobatę ludzi, gdy na Ciebie patrzą. Puste?Hej.. jestem pustym chłopcem, Gjeorgiju..Zainteresował się mną ktoś taki jak Ty. Wypytywałeś o mnie nawet. Pewnie komuś z Twoją prezencją taka postawa przychodzi łatwo. Wszyscy są na Twoje zawołanie, nie mylę się. Twoje ubranie, sposób, w jaki traktują Cię pracownicy i klienci. Fakt, że nikt nie śmie wyrywać mnie na parkiet gdy jestem z Tobą. Twoje drogie ciuchy i ładne buty, Twoje maniery, Twój sposób mówienia. Wszystko... wszystko mówi, że będziesz tu rozdawać karty prawda? - ciągnął dalej długimi zdaniami w tym samym powolnym tempie.
-
Nie przeszkadzaj sobie w zwyciężaniu - uśmiechnął się zadziorniej, ale nie wpłynęło to na głos - ja mam tylko jedną kartę. Wiemy jaką. I tylko jeden warunek. Zasnąć. To nie jest tak, że nie sypiam w ogóle. Ale chcę czarnej dziury przez bite 12 godzin... Rozumiesz? - zaśmiał się zupełnie bezdźwięcznie na sam koniec wypowiedzi
- Mów jak chcesz. Możesz mówić ben, wszyscy mnie tak wołają... Albo być inny niż wszyscy


Podobało mu się to lekkie zaskoczenie. Słowa młodzieńca może i były trafne ale nie zgadzał się co do pustości. - Nie za mocne nieco słowa. W ludzkiej naturze leży by pokazać się od najlepszej strony. By inni mogli docenić jego starania i wartość. A przyznam szczerze że wyglądało to wręcz hipnotyzująco. - sam zresztą zapatrzył się w jego ruchy. - Dwanaście godzin snu powiadasz. Ciężkie wyzwanie ale ja właśnie takie lubię. Więc z chęcią utulę cię do snu. - i jak by nie brzmiało ostatnie słowa nie były kpiną. Chętnie chciał trzymać tego młodzika w swoich ramionach.


Przez chwilę na jego twarzy pojawił się dziecinny wyraz jakiejś nadziei potem całkiem starczy uśmiech. Niedowierzanie.
- Dopije tylko drinka - powiedział miło, ale zupełnie poważnie, jakby zawarli jakąś umowę, jakby byli obaj dżentelmenami na biznesowym spotkaniu i wszystko zostało już powiedziane.
Jego ruchy były znów nerwowe, ale nie wyglądało na to, by sie denerwował, patrzył łagodnie na mężczyznę, który zbliżył się do stolika, by zapalić świeczkę. Jego widok nie przyprawiał go o tak energiczne mruganie.
Gdy rzeczywiście skończył, a nie odezwał się już przez ten czas powstał i zbliżył się nieco do Gjeorgija. Nie dotknął go, ale czekał na jego przewodnictwo.


Uważnie obserwował zmiany w zachowaniu chłopaka. Skinął głową że poczeka aż dopije swoje zamówienie.
Kiedy doszedł pracownik pubu zauważył że chłopak mniej się przy nim denerwuje. - Czy ja aż taki straszny jestem czy co? - pomyślał zapatrując się w płomień świecy.
Mimo tępego zapatrzenia się, czuł że chłopak wstaje. Gdy stał przy nim również podniósł się z krzesła i ręką wskazał by szedł do wyjścia. Dopiero gdy znaleźli się na dworze Gjeorgij odetchnął głębiej mimo iż sam palił niekiedy, nie lubił pomieszczeń mocno zadymionych.
- Nie będziesz miał nic przeciw jeśli pojedziemy do mnie. Obawiam się że gdybyśmy zagościli do hotelu mógłbym się spóźnij jutro po odbiór siostry z lotniska. - wolał wiedzieć czy obce miejsce nie będzie przeszkadzało młodzieńcowi. Szli tymczasem w stronę pobliskiego placu gdzie był zaparkowany samochód i czekał szofer.


Szedł za nim krok w krok bez kompleksów. Jego wysokie buty przypominające oficerki wystukiwały rytm jego kroku wskazującego na tłumioną nadpobudliwość.
- Nie ma problemu. Masz pewnie dom, w którym będę mógł wybrać sobie osobną sypialnie. Jeśli tylko jesteś w stanie mnie przenocować. A wiemy że jesteś... nie mam nic przeciwko - trzymał dystans jednocześnie starając się utrzymywać teraz kontakt wzrokowy, jeśli widział, że Gjeorgij patrzy na niego. .
- Dlaczego ja? - spytał jeszcze i podniósł dłoń do ust. Oblizał nadgarstek w dziwnym odruchu i wypuścił dłonie, które wykonywały jakieś gesty, nawet bez słów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz