Gjeorgij nie
należał do osób świętujących zwycięstwo tuż przed wygraną.
Dobrze wiedział, że dopiero będzie rad kiedy będzie po zbliżeniu
się do płomiennowłosego. Nie zatrzymywał go kiedy ten wyślizgiwał
mu się z rąk. Słysząc urwane zdanie nieco zdziwił się takim
zachowaniem. Wolał kiedy to ludzie mówili do końca to co
zaczynają. Tak wiec zbliżył się do stolika przy którym zasiadł
młodzieniec i usiadł naprzeciwko niego.
- Dokąd i powiedź o czym to niby miałbym myśleć. - nalegał ciekawiło go co też chłopak sądził.
- Dokąd i powiedź o czym to niby miałbym myśleć. - nalegał ciekawiło go co też chłopak sądził.
Ben usiadł w
swobodnej, neutralnej pozycji i napił się niebieskiego drinka
patrząc niby w jego oczy, ale tak naprawdę przez nie, przez jego
postać, niewidzącym wzrokiem w jakiś daleki, widoczny tylko dla
niego horyzont. Po chwili takiego zawieszenia zaczął mówić.
Cichym, melodyjnym głosem. jednocześnie mrugał szybko, i wykonywał
dużo ruchów samymi palcami. Jakby zastępował tym szerokie gesty.
- Czy myślisz, że możesz mi dać sen... To chciałem powiedzieć, ale wycofałem się, ludzie nie lubią gadać o takich rzeczach. Nie przejmuj się. to naprawdę nie ma znaczenia. Ale mówię serio... dobrze byłoby zasnąć. Czasem przychodzę tu tylko po to, by z kimś zasnąć. Tylko nie zrozum mnie źle. Właściwie gdybyś był młodszy w ogóle nie mówiłbym Ci tego... żebyś nie pomyślał o mnie czegoś co nie jest prawdą. Może tak się umówmy... żadnych domysłów, dobrze? Nie wydaje mi się by kiedykolwiek przyniosły cokolwiek dobrego. Ale Ty... ty chyba lubisz te zabawy? Podchody? Mówisz do mnie dwuznacznie i wysyłasz te wszystkie sygnały. Znam je. Nie wadzą... A może moja bezpośredniość zakrawa na bezczelność. Spróbuję szczęścia, ponoć sprzyja głupim. Jak Ci na imię? - wyszeptał niemal ten cały monolog, który mógłby być dialogiem, ale Ben nie robił żadnych przerw, jakby nie oczekiwał odpowiedzi czy komentarzy.
- Czy myślisz, że możesz mi dać sen... To chciałem powiedzieć, ale wycofałem się, ludzie nie lubią gadać o takich rzeczach. Nie przejmuj się. to naprawdę nie ma znaczenia. Ale mówię serio... dobrze byłoby zasnąć. Czasem przychodzę tu tylko po to, by z kimś zasnąć. Tylko nie zrozum mnie źle. Właściwie gdybyś był młodszy w ogóle nie mówiłbym Ci tego... żebyś nie pomyślał o mnie czegoś co nie jest prawdą. Może tak się umówmy... żadnych domysłów, dobrze? Nie wydaje mi się by kiedykolwiek przyniosły cokolwiek dobrego. Ale Ty... ty chyba lubisz te zabawy? Podchody? Mówisz do mnie dwuznacznie i wysyłasz te wszystkie sygnały. Znam je. Nie wadzą... A może moja bezpośredniość zakrawa na bezczelność. Spróbuję szczęścia, ponoć sprzyja głupim. Jak Ci na imię? - wyszeptał niemal ten cały monolog, który mógłby być dialogiem, ale Ben nie robił żadnych przerw, jakby nie oczekiwał odpowiedzi czy komentarzy.
Słuchał go
uważnie nie odrywając spojrzenia od niego. Kiedy skończył
postawił szklankę i zaczął nią się bawić. Od zawsze to robił,
w jakiś dziwny sposób pomagało mu to w rozmowach. -
Intuicja mnie nie zawiodła. Jak i widziałem tak teraz i słyszę że
ciekawy z ciebie chłopiec. Owszem lubię te gierki ale one są tylko
dodatkiem by zwabić co mniej inteligentne stworzenia. Ale skoro tak
doskonale je widzisz to znaczy że nie są one mi one do niczego
potrzebne. - uśmiechnął się
szczerze. Chłopak widział więcej niż inni a to rzadkie wśród
dzisiejszej młodzieży. - Co do
mojego imienia. Gjeorgij. A z tym snem to tak nie skreślaj mnie od
razu. Może jestem tym przy którym byś go zaznał.
Uśmiechnął się
i ukrył tęczówki za rzęsami tak długimi, że rodziło się
pytanie, czy nie są przyklejone. -
Chłopiec? Dawno nikt nie nazywał mnie tak... Dziwnie. Ale niech tak
będzie, nawet nie będę wymuszać na tobie zmiany. I nie pytaj
nigdy o mój wiek, skoro stałem się dla ciebie chłopcem. W jakiś
sposób to naturalne dla Ciebie, a ja będę czekać na dzień, gdy
nazwiesz mnie facetem - zakręcił
kieliszkiem i upił jeszcze łyk, zostawiał na szkle tłuste ślady
bezbarwnej pomadki.
- Gry są proste dla graczy, jedynie dla kogoś nie znającego zasad mogą wydawać się zawiłe. Chyba... przykro mi to stwierdzić, ale tak, owszem... znam się na tego typu grach. Co nie znaczy, ze ich nie lubię, mówiłem... nie wadzą.
Chłopak od czasu do czasu patrzył na Gjeorgija, ale powodowało to w nim częste mruganie, odwracał więc wzrok dość szybko. Jego głos nie był senny, ale usypiający, o nieciekawym, akcencie, niemal jego braku. - A moje imię? Czy jest Ci do czegoś potrzebne? Może wystarczy chłopiec?
- Gry są proste dla graczy, jedynie dla kogoś nie znającego zasad mogą wydawać się zawiłe. Chyba... przykro mi to stwierdzić, ale tak, owszem... znam się na tego typu grach. Co nie znaczy, ze ich nie lubię, mówiłem... nie wadzą.
Chłopak od czasu do czasu patrzył na Gjeorgija, ale powodowało to w nim częste mruganie, odwracał więc wzrok dość szybko. Jego głos nie był senny, ale usypiający, o nieciekawym, akcencie, niemal jego braku. - A moje imię? Czy jest Ci do czegoś potrzebne? Może wystarczy chłopiec?
- Za to musisz
mi wybaczyć ale to drobny nawyk. Mężczyzn młodszych do siebie
nawet i o rok mam w zwyczaju tytułować chłopcem.-
rozłożył dłonie w przepraszającym geście. Wiedział że ten
nawyk nie jedną osobę wyprowadził z równowagi ale to jest taki
nawyk wyniesiony już z domu. Przez co bardzo trudno mu było to
kontrolować. - Niestety coraz
więcej osób nie znających tych zabaw próbuje w nich zabłysnąć.
No ale chyba nie będziemy o nic prawić, są ciekawsze rzeczy do
rozmowy. Chociażby to gdzie tak nauczyłeś się tańczyć, szkoła
czy samouk? - sam nie wiedział
czemu zaczynał rozmowę. Zazwyczaj zadawał pytanie ile chce za noc
i po wszystkim. Ale taki okaz nie należało szargać ceną jak za
towar. - Zapytał bym gdybym nie
wiedział. Jak coś lub ktoś mnie interesuje to staram się
dowiedzieć nieco na dany temat. A wieść że jesteś stałym
bywalcem w tym klubie może świadczyć o tym że lubisz tańczyć,
po za tym jak to powiedziałeś znajdujesz tu osoby z którymi
mógłbyś zasnąć. Coś pokręciłem Beniaminie? Czy wolisz jak
mówią zdrobniale.? - Rosjanin już
taki był że chciał dużo wiedzieć. Gdyby miał tylko więcej
czasu to więcej by się dowiedział na temat chłopca.
Ben otworzył
oczy tak szeroko, że widać było jego szarawe oczy, ale szybko
ukrył je znów, bo powieki zaczynały drżeć. -
Lubię... lubię tańczyć, bo dobrze to robię, dobrze widzieć
aprobatę ludzi, gdy na Ciebie patrzą. Puste?Hej.. jestem pustym
chłopcem, Gjeorgiju..Zainteresował się mną ktoś taki jak Ty.
Wypytywałeś o mnie nawet. Pewnie komuś z Twoją prezencją taka
postawa przychodzi łatwo. Wszyscy są na Twoje zawołanie, nie mylę
się. Twoje ubranie, sposób, w jaki traktują Cię pracownicy i
klienci. Fakt, że nikt nie śmie wyrywać mnie na parkiet gdy jestem
z Tobą. Twoje drogie ciuchy i ładne buty, Twoje maniery, Twój
sposób mówienia. Wszystko... wszystko mówi, że będziesz tu
rozdawać karty prawda? - ciągnął
dalej długimi zdaniami w tym samym powolnym tempie.
- Nie przeszkadzaj sobie w zwyciężaniu - uśmiechnął się zadziorniej, ale nie wpłynęło to na głos - ja mam tylko jedną kartę. Wiemy jaką. I tylko jeden warunek. Zasnąć. To nie jest tak, że nie sypiam w ogóle. Ale chcę czarnej dziury przez bite 12 godzin... Rozumiesz? - zaśmiał się zupełnie bezdźwięcznie na sam koniec wypowiedzi
- Mów jak chcesz. Możesz mówić ben, wszyscy mnie tak wołają... Albo być inny niż wszyscy
- Nie przeszkadzaj sobie w zwyciężaniu - uśmiechnął się zadziorniej, ale nie wpłynęło to na głos - ja mam tylko jedną kartę. Wiemy jaką. I tylko jeden warunek. Zasnąć. To nie jest tak, że nie sypiam w ogóle. Ale chcę czarnej dziury przez bite 12 godzin... Rozumiesz? - zaśmiał się zupełnie bezdźwięcznie na sam koniec wypowiedzi
- Mów jak chcesz. Możesz mówić ben, wszyscy mnie tak wołają... Albo być inny niż wszyscy
Podobało mu się
to lekkie zaskoczenie. Słowa młodzieńca może i były trafne ale
nie zgadzał się co do pustości. -
Nie za mocne nieco słowa. W ludzkiej naturze leży by pokazać się
od najlepszej strony. By inni mogli docenić jego starania i wartość.
A przyznam szczerze że wyglądało to wręcz hipnotyzująco. -
sam zresztą zapatrzył się w jego ruchy. -
Dwanaście godzin snu powiadasz. Ciężkie wyzwanie ale ja właśnie
takie lubię. Więc z chęcią utulę cię do snu. -
i jak by nie brzmiało ostatnie słowa nie były kpiną. Chętnie
chciał trzymać tego młodzika w swoich ramionach.
Przez chwilę na
jego twarzy pojawił się dziecinny wyraz jakiejś nadziei potem
całkiem starczy uśmiech. Niedowierzanie.
- Dopije tylko drinka - powiedział miło, ale zupełnie poważnie, jakby zawarli jakąś umowę, jakby byli obaj dżentelmenami na biznesowym spotkaniu i wszystko zostało już powiedziane.
Jego ruchy były znów nerwowe, ale nie wyglądało na to, by sie denerwował, patrzył łagodnie na mężczyznę, który zbliżył się do stolika, by zapalić świeczkę. Jego widok nie przyprawiał go o tak energiczne mruganie.
Gdy rzeczywiście skończył, a nie odezwał się już przez ten czas powstał i zbliżył się nieco do Gjeorgija. Nie dotknął go, ale czekał na jego przewodnictwo.
- Dopije tylko drinka - powiedział miło, ale zupełnie poważnie, jakby zawarli jakąś umowę, jakby byli obaj dżentelmenami na biznesowym spotkaniu i wszystko zostało już powiedziane.
Jego ruchy były znów nerwowe, ale nie wyglądało na to, by sie denerwował, patrzył łagodnie na mężczyznę, który zbliżył się do stolika, by zapalić świeczkę. Jego widok nie przyprawiał go o tak energiczne mruganie.
Gdy rzeczywiście skończył, a nie odezwał się już przez ten czas powstał i zbliżył się nieco do Gjeorgija. Nie dotknął go, ale czekał na jego przewodnictwo.
Uważnie
obserwował zmiany w zachowaniu chłopaka. Skinął głową że
poczeka aż dopije swoje zamówienie.
Kiedy doszedł pracownik pubu zauważył że chłopak mniej się przy nim denerwuje. - Czy ja aż taki straszny jestem czy co? - pomyślał zapatrując się w płomień świecy.
Mimo tępego zapatrzenia się, czuł że chłopak wstaje. Gdy stał przy nim również podniósł się z krzesła i ręką wskazał by szedł do wyjścia. Dopiero gdy znaleźli się na dworze Gjeorgij odetchnął głębiej mimo iż sam palił niekiedy, nie lubił pomieszczeń mocno zadymionych.
- Nie będziesz miał nic przeciw jeśli pojedziemy do mnie. Obawiam się że gdybyśmy zagościli do hotelu mógłbym się spóźnij jutro po odbiór siostry z lotniska. - wolał wiedzieć czy obce miejsce nie będzie przeszkadzało młodzieńcowi. Szli tymczasem w stronę pobliskiego placu gdzie był zaparkowany samochód i czekał szofer.
Kiedy doszedł pracownik pubu zauważył że chłopak mniej się przy nim denerwuje. - Czy ja aż taki straszny jestem czy co? - pomyślał zapatrując się w płomień świecy.
Mimo tępego zapatrzenia się, czuł że chłopak wstaje. Gdy stał przy nim również podniósł się z krzesła i ręką wskazał by szedł do wyjścia. Dopiero gdy znaleźli się na dworze Gjeorgij odetchnął głębiej mimo iż sam palił niekiedy, nie lubił pomieszczeń mocno zadymionych.
- Nie będziesz miał nic przeciw jeśli pojedziemy do mnie. Obawiam się że gdybyśmy zagościli do hotelu mógłbym się spóźnij jutro po odbiór siostry z lotniska. - wolał wiedzieć czy obce miejsce nie będzie przeszkadzało młodzieńcowi. Szli tymczasem w stronę pobliskiego placu gdzie był zaparkowany samochód i czekał szofer.
Szedł za nim
krok w krok bez kompleksów. Jego wysokie buty przypominające
oficerki wystukiwały rytm jego kroku wskazującego na tłumioną
nadpobudliwość.
- Nie ma problemu. Masz pewnie dom, w którym będę mógł wybrać sobie osobną sypialnie. Jeśli tylko jesteś w stanie mnie przenocować. A wiemy że jesteś... nie mam nic przeciwko - trzymał dystans jednocześnie starając się utrzymywać teraz kontakt wzrokowy, jeśli widział, że Gjeorgij patrzy na niego. .
- Dlaczego ja? - spytał jeszcze i podniósł dłoń do ust. Oblizał nadgarstek w dziwnym odruchu i wypuścił dłonie, które wykonywały jakieś gesty, nawet bez słów.
- Nie ma problemu. Masz pewnie dom, w którym będę mógł wybrać sobie osobną sypialnie. Jeśli tylko jesteś w stanie mnie przenocować. A wiemy że jesteś... nie mam nic przeciwko - trzymał dystans jednocześnie starając się utrzymywać teraz kontakt wzrokowy, jeśli widział, że Gjeorgij patrzy na niego. .
- Dlaczego ja? - spytał jeszcze i podniósł dłoń do ust. Oblizał nadgarstek w dziwnym odruchu i wypuścił dłonie, które wykonywały jakieś gesty, nawet bez słów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz