Drobna Uwaga

Uwaga!!

Treść tego bloga zawiera w sobie w sporej mierze (jak nie w większości) elementy o tematyce Yaoi. Jeśli ktoś nie wie co to takiego zapraszam >>TU NA STRONĘ<< i zapoznanie się z tym terminem. Jeśli jednaki komuś przeszkadza ten temat, albo w jakikolwiek sposób ubliża, to bardzo proszę o dobrowolne opuszczenie tego bloga, a swoje komentarze pozostawieniu dla siebie.

Kontakt

Jeśli Ktoś chciałby być informowany o nowych notkach albo skontaktować się ze mną to najłatwiej mnie złapać na gg:28597734 lub ewentualnie mailowo firello.kirike@gmail.com

czwartek, 1 grudnia 2011

Gjeorgji i Benjamin Cz 3


Coś mu mówiło że jego towarzysz nie raz go zaskoczy. Ale co nie znaczy że ma być tym jakoś bardzo przejęty. - Pokoi u mnie pod dostatkiem więc się tym nie martwię. Ale zastanawia mnie czemu nie chcesz spać ze mną. Czy to ma coś wspólnego z tym że przy mnie się denerwujesz? - mimo iż miał poczekać z tym pytaniem nie mógł. Korciło go zbyt mocno czemu chłopak przy nim tak często mruga oczami. Patrzył na chłopca uważnie, nie chciał przeoczyć jakieś reakcji. - Wybór był prosty. Twoje ruchy w tańcu. Robiłeś to z pasją i zaangażowaniem. Czyli z dwiema ważnymi dla mnie cechami. No i jesteśmy przy samochodzie. Zapraszam. - kiedy dotarli do samochodu szofer którym był młody wysoki chłopak o blond czuprynie i szerokim uśmiechu otworzył drzwi. Samochód nie wyróżniał się od innych zwyczajna czarna terenówka.
- Gdzie szefie jedziemy? - głos miał wysoki ale jak najbardziej męski. - Do rezydencji - co prawda zdziwił tą odpowiedzią chłopaka ale ten po chwili uśmiechną się tylko i bez sprzeciwu ruszył w drogę,

Benjamin w ruchu głowy tak szybkim, że mógł wyglądać na nerwowy tik, a nie intencjonalne działanie, obrócił swoją twarz całkowicie w stronę mężczyzny. Ręce uspokoiły się, ale oczy znów zaczęły fiksować .
- Dlaczego uważasz, że mogę być przy Tobie spokojny? Jesteś facetem, który poderwał mnie, bo chce mnie przelecieć. Jadę do Twojego domu, jestem jak dziecko we mgle a Ty trzymasz mnie za rękę. Nie znam Cię i nie ufam, próbuję wciągnąć tylko z tego coś dla siebie. A poza tym wzbudzasz jeszcze coś, czego nie potrafię nawet do końca. Jeżeli przeszkadza Ci to mruganie, tak ni będę patrzył Ci w oczy tak często, wiem, że niektórych wkurza. To ze zmęczenia, gdybym mógł... nie robiłbym tego, zachował dla siebie swoje zdenerwowanie. Przykro mi... co ja mogę? - mówił do niego znów takim samym spokojnym ciągiem zdać. I choć przyznał się jasno do swoich emocji, tak naprawdę nostalgia, jaka malowała się na jego twarzy zdawała się im zaprzeczać.
- Nie o to chodzi... Możemy spać w jednym łóżku, ale chcę, żebyś Ty nie spał dziś w swoim. Żebyś tak jakby... przyszedł do mnie. Rozumiesz? Właściwie nie musisz. po prostu to zrób, jeśłi chcesz. Jeśli nie, może być mi zimno.


Te wszystkie nieokiełznane ruchy burzyły nieco możliwość poprawnego wywnioskowania. Trochę ty było to drażniące że ciągle napotykał na sprzeczność ale nie martwiło go to. Postanowił od nowa nauczyć się patrzyć tak by dostosować się do młodzieńca.
- Bardziej to mnie intrygowało niż drażniło. Więc nie musisz odwracać wzroku, zresztą czułbym się pokrzywdzony nie mogąc patrzeć ci w oczy. - przekręcił się nieco tak by móc swobodniej obserwować towarzysza. [/b] A skoro wiem że podłożem tego wszystkiego jest zmęczenie to daje mi nieco inny punkt patrzenia. [/b]- pogładzić palcem jego policzek i uśmiechnął się. Teraz był już pewien że przy nim nie może się nudzić. I w cale nie chodziło tu o fizyczne doznania.
- Tej nocy obydwojgu nam ma być miło. I jeśli w tym ma pomóc fakt że nie będę spał we własnej sypialni tylko w jednej z gościnnych to zapewniam cię że to niewielka prośba, którą bez problemowo da się zaradzić. - powoli zaczęli już opuszczać miasto. Pozostawiając duże bloki za sobą i gdzie niegdzie mijając rozsiane domki.
- Czemu odtrąciłeś tamtego rudzielca z którym tańczyłeś? - w sumie chłopak powiedział wprost że szuka kogoś z przy kim by mógł usnąć. Więc dlaczego on a nie tamten. Był ciekaw dlaczego podjął taką decyzje.


Siedział spokojnie na swoim miejscu nie zbliżając się do Gjeorigija, a gdy wjechali na przedmieścia patrzył już tylko w okno z ramionami złożonymi na klatce.
- Sam widziałeś, jaki typ sobą prezentował. Chyba nie interesowałyby go moje warunki. Jemu nie ufałem bardziej. Za dużo razy po prostu gapiłem się na plecy takich ludzi. Nawet, jeśłi nie byłoby Cię w pobliżu nie poszedłbym z nim. Właściwie... miałem już wychodzić. Ciekawe, jak ten wieczór potoczyłby się gdybyś mnie nie zgarnął. Ciekawe...
Mówił dużo, czasem zerkał do lusterka na szofera, który wzbudzał w nim uśmiech i żadnej reakcji powiek. Dlatego też gdy nie patrzył na nocny krajobraz mial wzrok zatopiony w oczach blondyna.


- Nie wiem, może sam mi powiesz. Co byś robił, gdybym nie miał dziś interesów do załatwienia w tamtym klubie. - Sam spojrzał na kierowcę. Tak ten dzieciak zawsze chodził z uśmiechem niczym banan i zawsze miał dobry humor. Lubił go i mimo iż drażniły go jego niektóre nadpobudliwe zachowania, nie zamierzał się go pozbywać.
-Uczysz się czy pracujesz? - sam nie wiedział czemu spytał. Jakoś nie lubił milczeć kiedy z kimś przebywał.


Benjamin zastanawiał się długo, dziwacznie długo, ale widocznie nie przeszkadzało mu to, zdradzało jakiś brak obycia, z którego nie zdawał sobie sprawy.
-
Pobiegałbym chyba trochę, a potem... do domu... przespałbym się. A resztę nocy... Nie mam pojęcia, nie wiem, naprawdę. Właściwie teraz nie muszę się tym przejmować, prawda, Gjeorgij? W pewnej chwili wyciągnął się bardziej w przód i zsunął kaptur, mężczyzna mógł po raz pierwszy dokładniej przyjrzeć się jego fryzurze, która naprawdę przypominała ujarzmiony ogień. - Studiuję...Na AWFie. Jestem akrobatą, czasem zdarza mi się zahaczyć w jakimś przedstawieniu. I tak zarabiam, ale nie musisz udawać, że Cię to interesuje. Ale jeśłi jesteś taki rozmowny to może Ty opowiesz mi o sobie? Wydaje się, że będzie to bardziej pasjonujące dla nas obu. Nie wiem tylko, czy ufasz mi na tyle... ale mógłbyś... Po tym jak tak łatwo oddałem Ci swoje ciało. Zwróć mi uwagę, gdy będę zbyt bezczelny. Czasem mi się zdarza... ale nie mam nic złego na myśli.


Już myślał że chłopak zamknął się w swoim świecie rozmyślań kiedy przemówił. - Owszem, nie musisz. Już się postaram byś nie narzekał na brak wrażeń - rozluźnił się nieco tą rozmową. Rzadko ma okazje od tak porozmawiać. - Wygląda to dosłownie jakbyś miał płomienie we włosach. - mówił podziwiając jego fryzurę. - Nie mam w zwyczaju udawać. Gdybym nie chciał wiedzieć nie pytałbym. Prosty rachunek. . . . Wydaje mi się że mogę uchylić nieco rąbka tajemnicy. Tylko nie wiem co chciałbyś wiedzieć? - zamyślił się jakby zastanawiając się co też płomiennowłosego może ciekawić. - Jak już wspomniałem mam siostrę i na oko jest w twoim wieku. Ponadto mam jeszcze dwóch braci jeden jest o dwa lata starszy, drugi o dwa lata młodszy. Prowadzę w mieście biuro maklerskie. I tyle jeśli chodzi o takie przyziemne rzeczy. A z takich bardziej prywatnych, lubię jeździć konno, i słuchać oper. Ponad to lubię tańczyć a zwłaszcza jak moją partnerką jest siostra. Oczywiście mówię tu o tańcach klasycznych. Ja bym nie nazwał tego od raz bezczelnością. Szczerość aż do bólu jest jedną z naszych cech rodowych więc jakoś mnie to nie wadzi. Wiec trafił swój na swego. - Powoli zaczęli wjeżdżać w pasek. Tyle że ten widać było był sadzony ręką człowieka.

Z.t


Słuchał go uważnie, i nawet czasem patrzył na niego dopóki nie wymęczyło go mruganie. Odpoczywał patrząc na szofera. Uśmiechał się nawet do niego. Nie skomentował ani komplementu na temat włosów, ani jego historii. Ale nie milczał, jakby to było coś nienaturalnego. Jego spokojny, cichy głos ledwo przebijał się przez szmer silnika.
- Cieszę się... nie chciałbym Cie rozzłościć tak na wstępie, nie wiem, co będzie później, gdy będziemy już sami. Nie ręczę za siebie - zaśmiał się trzęsąco samym ciałem, bez dźwięku - mam do Ciebie tylko dwa pytania... Ale już chyba jednego zapomniałem.. Pierwsze pytanie... jaka jest Twoja orientacja... Drugie... nie, nie przypomnę sobie...
Gdy dojechali wysiadł sobie pierwszy nie czekając na żadnego z nich i przyjrzał się posiadłości większymi niż zwykle oczami.
 

Blondyn widząc że gość szefa się do niego uśmiechnął lekko się speszył. Nie chciał kraść zainteresowania pracodawcą. Ale widzą że Rosjanin nic sobie z tego nie robi odetchnął nieco z ulgą i odpowiedział na uśmiech chłopaka. - Aż tak źle chyba nie będzie. - zatrzymali się na sekundę strażnik podszedł do samochodu i widząc że to właściciel otworzył bramę. Przeniósł wzrok powrotem na płomiennowłosego. - Na ogół płeć nie robi mi jakiejś większej różnicy, ale męskie ciało. Choć przyznam że zaskoczyło mnie pytanie. Czy fakt że zapraszam cię do siebie nie mówi samo przez się że interesują mnie mężczyźni? - spytał stając koło młodzieńca i ręką wskazując by szedł dalej po schodach.


Poszedł przodem, ale gdy trafił na jakieś rozwidlenie zatrzymał się i czekał na gospodarza. Rozglądał się czasem tak, jakby ten przepych mu się śnił, trochę kpiąco, z niedowierzaniem, ale jakby ze świadomością, że to tylko na chwilę i nie może przywiązywać się, nie może nawet dokładnie się nad tym zastanawiać.
- Niekoniecznie... Pytam raczej o skłonność do miłości nie o znajdowanie zabawek, którą dla Ciebie jestem. Nie zaprzeczaj tylko, sam na to przystałem, więc nie ma sprawy. I ma być nam obu dobrze... Właściwie to niezwykłe, że nie zamówiłeś sobie jakiegoś drogiego, utalentowanego... chłopca... Czy Cię obrażam... Nie chcę, nie nie, zignoruj to. Mogę wziąć prysznic, czy jesteś z tych lubiących brudny seks?
Skakał po schodach co dwa stopnie, jakby odreagowując nadmiar energii, trochę zbyt skoczny krok podkreślał jakiś niepokój, brak pewności w tych onieśmielających wnętrzach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz