Gjeorgij zauważył
że chłopak strasznie się spina. Starał się dlatego odwrócić
jego uwagę od pierwszego wejścia. Zaczął masować jego
przyrodzenia. A drugą ręką błądzić bo klatce zahaczając często
o stwardniałe sutki. pięcie się chłopaka.
Wiedział że chłopak oddycha by się uspokoić ale nic nie mógł na to poradzić że podobało mu się to. Zapatrzył się chwilę na jego ciało. Obudził się dopiero gdy poczuł jak płomiennowłosy na niego się nabija. - Aż tak ci śpieszno do przyjemności. Kto się śpieszy to się diabeł cieszy. - pomyślał ale spełnił chwilowo jego niemą prośbę. Zaczął w niego wchodzić nieco szybciej. Ale czując że chłopak znowu zaczyna się podniecać zwolnił, a by uniemożliwić mu co mocniejsze ruchy trzymał całkiem mocno jego przyrodzenie. Powtarzał ten proceder kilka razy nim nie poczuł że i on jest na granicy spełnienia. Wówczas zaczął już szybciej w niego wchodzić, wręcz wbijać się na tyle głęboko ile mógł. Ręką rytmicznie zaczął pieścić jego przyrodzenie.
Wiedział że chłopak oddycha by się uspokoić ale nic nie mógł na to poradzić że podobało mu się to. Zapatrzył się chwilę na jego ciało. Obudził się dopiero gdy poczuł jak płomiennowłosy na niego się nabija. - Aż tak ci śpieszno do przyjemności. Kto się śpieszy to się diabeł cieszy. - pomyślał ale spełnił chwilowo jego niemą prośbę. Zaczął w niego wchodzić nieco szybciej. Ale czując że chłopak znowu zaczyna się podniecać zwolnił, a by uniemożliwić mu co mocniejsze ruchy trzymał całkiem mocno jego przyrodzenie. Powtarzał ten proceder kilka razy nim nie poczuł że i on jest na granicy spełnienia. Wówczas zaczął już szybciej w niego wchodzić, wręcz wbijać się na tyle głęboko ile mógł. Ręką rytmicznie zaczął pieścić jego przyrodzenie.
Ben chciał tego,
chciał już, w tej chwili, a gdy nie mógł sobie ulżyć, a
Gjeorgij powtarzał z nim tę zabawę po raz pierwszy wydał z siebie
dźwięk. Jęknął cicho, gardłowo, nie do końca artykułowanie.
Nie z rozkoszy, ale tego nieukierunkowanego rozgorączkowania, które
sięgnęło zenitu, a potem zmęczenie wzięło górę i opadł
bezwładnie na łóżko czując tylko jak mężczyzna coraz mocniej
wchodzi w niego. Czuł, jakby ból dochodził zza mgły. Ale nie było
to nieznośne, był w tej chwili zupełnie rozluźniony. Patrzył na
wprost przed siebie nieprzytomnie, ale jeszcze przez chwilę pojmował
co się z nim dzieje.
A potem uśmiechnął się błogo, gdy ten rytm ukołysał go do snu.
A potem uśmiechnął się błogo, gdy ten rytm ukołysał go do snu.
Nie wiedział
czemu ale coś było nie tak. Ten raz wydała się inny. Co gorsza
jakby z góry skazany na niepowodzenie. Słysząc jęk chłopaka tym
bardziej się o tym przekonany. Ale więcej nie potrafił trzeźwo
myśleć. Napięcie w jego męskości sięgnęło zenitu. Nie chciał
nawet z niego wychodzić doszedł w nim. Jeszcze chwilę się tak
poruszał. I opadł rękoma na łóżko. Czuł jak mu się nogi
trzęsą ale nie pozwolił sobie na to by upaść na ziemie. Dopiero
po chwili doszedł do siebie. Patrzył na chłopaka i widział
sprzeczność. On się nie ruszał. Ale nie było to nie ruszanie ze
zmaczania tylko totalne rozłożenie. Wyszedł z niego i sprawdził
puls. Chłopak żył ale stracił przytomność. Z mieszaną ulgą
podniósł się i spojrzał na swojego kochanka. Nie do końca
wiedział co się stało. Odrzucił narzutę z drugiej strony łóżka
i przeniósł chłopaka układając go na pościeli i przykrył
cienką kołdrą. Samemu poszedł do łazienki i zabrał stamtąd
rzeczy chłopaka i zaniósł do pokoju. Wziął prysznic w czasie
którego bił się z własnymi myślami co poszło nie tak. Czuł się
głupio że on sobie ulżył a chłopak stracił przytomność. Kiedy
skończył się myć nie przejmując się swoją nagością, położył
się obok chłopaka. Przysuwając się do niego. Nim poszedł spać
patrzył w twarz płomiennowłosego.
Ben obudził się
niemal dokładnie po 45 minutach od zaśnięcia, gdy minął jeden
pełny cykl snu.
Usiadł na łóżku i oparł się patrząc spokojnym wzrokiem bez wyrazu na mężczyznę w swego boku. Oczy zeszkliły mu się, tym razem mruganie nie nadchodziło spontanicznie, musiał się na tym skupić, inaczej oczy piekły.
Skupił się przez chwilę na swoich doznaniach, jakie pozostawił po sobie mężczyzna, a gdy oswoił się z nimi pochylił się nad nim i cmoknął kosmyk jego włosów. Wysunął się z łóżka i zaczął niespiesznie zakładać swoje ciuchy. Nie przyszło mu do głowy się wykąpać choć czuł pewien dyskomfort. Nie chciał go budzić.
Usiadł na łóżku i oparł się patrząc spokojnym wzrokiem bez wyrazu na mężczyznę w swego boku. Oczy zeszkliły mu się, tym razem mruganie nie nadchodziło spontanicznie, musiał się na tym skupić, inaczej oczy piekły.
Skupił się przez chwilę na swoich doznaniach, jakie pozostawił po sobie mężczyzna, a gdy oswoił się z nimi pochylił się nad nim i cmoknął kosmyk jego włosów. Wysunął się z łóżka i zaczął niespiesznie zakładać swoje ciuchy. Nie przyszło mu do głowy się wykąpać choć czuł pewien dyskomfort. Nie chciał go budzić.
Gjeorgij zapadł
w pierwszy najmocniejszy sen. Kiedy chłopak wychodził z łóżka
nieco się poruszył ale kiedy jego ręce znalazły poduszkę
przywarł do niej i spał dalej. Niczego nieświadomy co się dzieje.
On będzie później pluć sobie w brodę za to co się stało. No bo
jak to możliwe by nie zareagował na ruch w pokoju. To było nie do
pomyślenia dla niego. Oj tak. Kiedy się obudzi będzie mieć
podwójnego kaca moralnego. Na korytarzu strażnik czuwający nad
bezpieczeństwem swego pana zareagował cicho. Podszedł do drzwi i
czekał na rozwój zdarzeń. Choć sierść była już dostatecznie
zjeżona na jego grzbiecie.
Ben otworzył
okno na oścież i zaczerpnął świeżego, chłodnego powietrza.
Zwykle nie wymykał się w ten sposób, ale zwykle też nie zdarzało
mu się zasnąć na sam koniec seksu, a ponieważ miał to być
jednorazowy wypad nie czuł żadnego żalu. Nie chciał czuć znów
tego dyskomfortu tłumaczenia się, a wiedział, że wyjaśnienia
wypadałoby złożyć, choćby dlatego, że jednak przy nim zasnął.
Rozejrzał się uważnie po terenie i stanął na parapecie. ponieważ nie mógł zeskoczyć zaczął się wspinać na dach.
Rozejrzał się uważnie po terenie i stanął na parapecie. ponieważ nie mógł zeskoczyć zaczął się wspinać na dach.
Kiedy tylko
nieznajomy pojawił się za oknem obudził czujnego wartownika,
spoczywającego na gałęzi drzewa rosnącego na środku patio. Można
było usłyszeć jego donośny skrzek a potem umilkł budząc swego
właściciela by ten zareagował na intruza. Wartownik przy drzwiach
sypialni z łatwością otworzył drzwi i wszedł do pokoju. Podszedł
do łóżka i przednimi łapami wskoczył na posłanie zaczął lizać
swego pana po twarzy.
Gjeorgij smacznie sobie spał, ale czyjś szorstki, duży język nie dawał mu spokoju. Niechętnie zaczął się wyrywać z objęć morfeusza. Otworzył jedno oko i spojrzał na winowajcę pobudki. - Nie przeszkadzaj. Mam już kogo w łóżku. - powiedział i już chciał iść dalej spać kiedy futrzak wskoczył na niego i ciężarem zabujał łóżkiem. Rosjanin z obawą spojrzał na Bena. A raczej na miejsce gdzie chłopak powinien być. Od raz się otrzeźwił i rozejrzał po pokoju. Były otwarte okno i drzwi nie dowierzał by chłopak wyszedł oknem ale przecież gdyby chciał wyjść drzwiami to krzyczał by teraz o pomoc leżąc pod Ru. Gjeorgij zrzucił siebie zwierze, które od raz zeskoczyło na ziemie. Tymczasem mężczyzna podszedł od spodni i wyjął telefon. Chwila wyczekiwania i połączył się z centrum ochrony.
- Słucham szefie. - odezwał się głos w słuchawce i czekał na polecenia - Miałem dziś nocnego gościa który właśnie wyszedł przez okno. Znajdźcie go ale nie róbcie krzywdy. I może nie cały oddział nie che byście go za bardzo przestraszyli. Chłopak to na oko dwudziestolatek. Z płomiennorudymi włosami. Jakieś dziesięć centymetrów niższy ode mnie. Chłopak może być wyćwiczony bo ma bardzo mocne dłonie. - wydal rozkaz i opisał chłopaka.
- Zrozumiano, natychmiast… proszę poczekać. Właśnie Ikari zameldował że je jego maleństwo go obudziło a on zauważył kogoś na dachu rezydencji. Jest na jego tropie. W takim razie jeszcze szybciej go przejmiemy. - odparł strażnik i się rozłączył. Rosjanin założył na siebie bieliznę, spodnie i koszulę, choć tej nie raczył już zapinać. Wyszedł na korytarz i zaczął się kierować w stronę drzwi wejściowych.
Gjeorgij smacznie sobie spał, ale czyjś szorstki, duży język nie dawał mu spokoju. Niechętnie zaczął się wyrywać z objęć morfeusza. Otworzył jedno oko i spojrzał na winowajcę pobudki. - Nie przeszkadzaj. Mam już kogo w łóżku. - powiedział i już chciał iść dalej spać kiedy futrzak wskoczył na niego i ciężarem zabujał łóżkiem. Rosjanin z obawą spojrzał na Bena. A raczej na miejsce gdzie chłopak powinien być. Od raz się otrzeźwił i rozejrzał po pokoju. Były otwarte okno i drzwi nie dowierzał by chłopak wyszedł oknem ale przecież gdyby chciał wyjść drzwiami to krzyczał by teraz o pomoc leżąc pod Ru. Gjeorgij zrzucił siebie zwierze, które od raz zeskoczyło na ziemie. Tymczasem mężczyzna podszedł od spodni i wyjął telefon. Chwila wyczekiwania i połączył się z centrum ochrony.
- Słucham szefie. - odezwał się głos w słuchawce i czekał na polecenia - Miałem dziś nocnego gościa który właśnie wyszedł przez okno. Znajdźcie go ale nie róbcie krzywdy. I może nie cały oddział nie che byście go za bardzo przestraszyli. Chłopak to na oko dwudziestolatek. Z płomiennorudymi włosami. Jakieś dziesięć centymetrów niższy ode mnie. Chłopak może być wyćwiczony bo ma bardzo mocne dłonie. - wydal rozkaz i opisał chłopaka.
- Zrozumiano, natychmiast… proszę poczekać. Właśnie Ikari zameldował że je jego maleństwo go obudziło a on zauważył kogoś na dachu rezydencji. Jest na jego tropie. W takim razie jeszcze szybciej go przejmiemy. - odparł strażnik i się rozłączył. Rosjanin założył na siebie bieliznę, spodnie i koszulę, choć tej nie raczył już zapinać. Wyszedł na korytarz i zaczął się kierować w stronę drzwi wejściowych.
Benjamin gdy
tylko usłyszał tak dobrze znany odgłos tygrysa zatrzymał się w
miejscu i obrócił głowę w tamtą stronę. Poczuł nieprzyjemny
uścisk tęsknoty w żołądku. Nawet zdziwienie gdzieś uleciało,
gdy zdał sobie sprawę, zę jest tak blisko tygrysa. Miał ochotę
popędzić po dachu i skoczyć prosto do niego prosto w jego futro,
które pachniało tak ładnie, tak specyficznie.
Ale usiadł tylko na dachu. Wiedział, że zwierze jest dzikie, nie zna go i to, że miał styczność z tresurą nic nie da. Czekał, aż uścisk zelżeje czekając na jakiś dźwięk zwierzęcia, próbując je dostrzec w ciemności. Miał jakąś nikłą nadzieję, że jednak będzie mógł go zobaczyć w pełnej krasie, że jakimś cudem jak dawniej potarza się z nim i zaśnie.. wreszcie normalnie.
- Daję Ci 100 sekund - szepnął do siebie cicho. I zaczął odliczać w myśli.
Ale usiadł tylko na dachu. Wiedział, że zwierze jest dzikie, nie zna go i to, że miał styczność z tresurą nic nie da. Czekał, aż uścisk zelżeje czekając na jakiś dźwięk zwierzęcia, próbując je dostrzec w ciemności. Miał jakąś nikłą nadzieję, że jednak będzie mógł go zobaczyć w pełnej krasie, że jakimś cudem jak dawniej potarza się z nim i zaśnie.. wreszcie normalnie.
- Daję Ci 100 sekund - szepnął do siebie cicho. I zaczął odliczać w myśli.
- Kiedy Ikari
usłyszał tygrysa zauważył jak nieznajomy przystaje. Musiał się
schować za kominem by tamten go nie wypatrzył. Nasłuchiwał to
chłopak robi. Sekundy ciszy mijały.
Tymczasem Rosjanin wraz tygrysem przy boku szedł na dół. Nawet nie było słychać ani jego bosych stup na posadzce czy zgrzytania pazurów na kamieniu. Obydwoje poruszali się bezgłośnie. Z tym że Gjeorgij pluł sobie w brodę że usnął i tak zostawił chłopaka. W połowie schodów mężczyzna zauważył dowódcę nocnej warty straży. - Znaleźliście go? - powiedział zaraz gdy tylko skinieniem głowy go przywitał.
- Jest na dachu szefie. Kilku chłopców czeka na niego na ziemi by pojmać go jak tylko zejdzie. Na dachu jest Ikari i go obserwuje. - Mówił rzeczowym głosem mężczyzna w podobnym wieku do gospodarza.
Kiedy wokół tyle się działo niczego nie świadoma tygrysica spał sobie w zaroślach na patio. Z powodu że jej pan opuścił dziś rezydencje ona nie miała co robić wiec spała na dworze. Słysząc skrzek orła i odzew swego brata obudziła się. Wstała i wyszła z zarośli. Zaryczała cicho gardłowo. Przywoływania brata.
Tymczasem Rosjanin wraz tygrysem przy boku szedł na dół. Nawet nie było słychać ani jego bosych stup na posadzce czy zgrzytania pazurów na kamieniu. Obydwoje poruszali się bezgłośnie. Z tym że Gjeorgij pluł sobie w brodę że usnął i tak zostawił chłopaka. W połowie schodów mężczyzna zauważył dowódcę nocnej warty straży. - Znaleźliście go? - powiedział zaraz gdy tylko skinieniem głowy go przywitał.
- Jest na dachu szefie. Kilku chłopców czeka na niego na ziemi by pojmać go jak tylko zejdzie. Na dachu jest Ikari i go obserwuje. - Mówił rzeczowym głosem mężczyzna w podobnym wieku do gospodarza.
Kiedy wokół tyle się działo niczego nie świadoma tygrysica spał sobie w zaroślach na patio. Z powodu że jej pan opuścił dziś rezydencje ona nie miała co robić wiec spała na dworze. Słysząc skrzek orła i odzew swego brata obudziła się. Wstała i wyszła z zarośli. Zaryczała cicho gardłowo. Przywoływania brata.
Ben zauważył
tygrysa i poderwał się na równe nogi urzeczony jego pięknem.
podbiegł tak by być jak najbliżej niego i nawoływał go tak, jak
robiono to z tygrysami w cyrku. Zeskoczył z dachu pchany jakimś
przeświadczeniem, że to stworzeni musi znaleźć się w jego
ramionach. Po części były to niepoczytalne pragnienia po długiej
bezsenności i wysiłku minionego seksu, z drugiej strony zwyczajna
tęsknota za tym co kiedyś mu odebrano. Stanął naprzeciw
zwierzęcia uśmiechnięty mimowolnie. Nie potrafił przestać się
uśmiechać na jego widok, przepełniała go euforia tak mocna, że
aż zatoczył się gdy zrobił pierwszy krok.
- jesteś piękny...
- jesteś piękny...
Tygrysica wyczuła
nieznajomego już na dachu. Gdy zeskoczył na dół na patio
zaniepokoiła się szybkim przemieszczeniem nieznanej jej osobie.
Nie był to domownik. Więc stanowił zagrożenie dla niej. Ale to co
czuła od chłopaka było czymś dziwnym. Przy ciele nieznajomego
czuła swego pana, ale jego samego tu nie było. A osobnik przed nią
nie wydawał się mieć złe intencje. Z faktu że była wychowywana
cały czas z młodym paniczem i pomagała mu cały czas wiec widząc
jak człowiek niebezpiecznie się zachwiał podeszła szybko do niego
jakby w razie upadku miała mu posłużyć za poduszkę.
W tym samym czasie przy głównym wejściu szef straży dostał wiadomość.
- Chłopak zeskoczył na patio. Tygrysica tam jest. - powiedział mężczyzna ale Gjeorgij już był w połowie drogi na patio. Nawet nie słuchał tego co mówi szef straży. Zaniepokoiło go zachowanie Ru który z nastawioną sierścią ruszył w stronę patio. Drzwi były nie zamknięte wiec bez problemu wyszedł na dwór. Widząc że nieznajomy jest blisko jego siostry ustawił się w pozycji to ataku i zaryczał głośno. Rosjanin był dosłownie kilka kroków za kotem i widział co się dzieje. Chłopak był za blisko Kia a Ru uważał że płomiennowłosy stanowi zagrożenie dla jego siostry. - RU!! - krzyknął imię tygrysa by ten zwrócił uwagę na jego osobę.
W tym samym czasie przy głównym wejściu szef straży dostał wiadomość.
- Chłopak zeskoczył na patio. Tygrysica tam jest. - powiedział mężczyzna ale Gjeorgij już był w połowie drogi na patio. Nawet nie słuchał tego co mówi szef straży. Zaniepokoiło go zachowanie Ru który z nastawioną sierścią ruszył w stronę patio. Drzwi były nie zamknięte wiec bez problemu wyszedł na dwór. Widząc że nieznajomy jest blisko jego siostry ustawił się w pozycji to ataku i zaryczał głośno. Rosjanin był dosłownie kilka kroków za kotem i widział co się dzieje. Chłopak był za blisko Kia a Ru uważał że płomiennowłosy stanowi zagrożenie dla jego siostry. - RU!! - krzyknął imię tygrysa by ten zwrócił uwagę na jego osobę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz