Drobna Uwaga

Uwaga!!

Treść tego bloga zawiera w sobie w sporej mierze (jak nie w większości) elementy o tematyce Yaoi. Jeśli ktoś nie wie co to takiego zapraszam >>TU NA STRONĘ<< i zapoznanie się z tym terminem. Jeśli jednaki komuś przeszkadza ten temat, albo w jakikolwiek sposób ubliża, to bardzo proszę o dobrowolne opuszczenie tego bloga, a swoje komentarze pozostawieniu dla siebie.

Kontakt

Jeśli Ktoś chciałby być informowany o nowych notkach albo skontaktować się ze mną to najłatwiej mnie złapać na gg:28597734 lub ewentualnie mailowo firello.kirike@gmail.com

poniedziałek, 3 lutego 2014

Azumi i Satoshi Cz 10

- Taa. Dobrze wiedzieć.
Pokiwał głową z uśmiechem: Azumi naprawdę był pozytywnie zakręconą osobą, potrafiącą żartować. A to właśnie najbardziej cenił Satoshi w ludziach: dystans do samych siebie i otoczenia.
Skinął, słysząc przestrogę chłopaka. Akurat do tak bestialskiego kroku miał zamiar się nie posuwać. Ale może, kto wie? Jak ktoś naprawdę go wkurzy?
- Syren... fakt, masz figurę pływaka. Seksowną jak się patrzy.
Tak, komplement. Choć na chwilę postanowił zapomnieć o swoich zasadach i po prostu oddać sprawy losowi. Dlatego też, gdy tylko usłyszał słowa Azumiego, zląkł się potwornie. Nie chciał, by gdziekolwiek szedł. Nie teraz.
- Nie, Azumi. Nigdzie Cię nie puszczę.
Podszedł do niego i po prostu wyjął mu książkę z rąk, odkładając na stolik stojący tuż obok. Pochylił się nad nim, dłońmi opierając się o oparcia fotela.
- Tylko że, nie przewidziałem pewnego szczegółu...
Spojrzał prosto w oczy czerwonowłosego. Aż dech mu zaparło, gdy zaczął w nie tak po prostu patrzeć. Posiadały prawdziwą, magiczną głębię. Potrafiły prawdziwie oczarować.
- Bądź sobie hetero, homo...nawet lesbijką. Ale prawda jest taka, że Cię kocham. Ot, tak, po prostu. I nie wiem, czy ten dwudniowy sprawdzian to dla mnie nie za dużo. A co jeśli jestem po prostu tykająca bombą zegarową, która rzuci się na Ciebie? Boję się że zrobię Ci krzywdę.


- Tylko spokojnie z tym odkrywaniem mojej osoby. Bo jeszcze się przestraszysz i dopiero będę miał kłopot jak mnie wywalisz - zdecydowanie Azumi potrafił nabijać się ze swojej osoby. Zresztą od dawna powtarzał że to cecha osób inteligentnych.
Słysząc komplement na chwilę zapomniał o obietnicy danej sobie że ma nie zwracać na takie zaczepki uwagi. Uśmiechnął się z lekko przymrużonymi oczami.
- No to ciekawe co być powiedział gdybyś zobaczył mnie w akcji. - w myślach miał na myśli oczywiście pływanie, ale zdanie było tak wypowiedziane że praktycznie wszystko można było sobie dopowiedzieć.
No ale nastroje się lubią psuć. Tak wiec robienie dobrej miny do złej gry jest częstą zabawą nawet u Azjaty.
- Wiesz że to tak nieco nie od Ciebie zależy? Planujesz mnie przykuć do kaloryfera? - to ewidentnie był zły przykład ale skąd miał siedzieć że aktor do niego podejdzie. Kiedy tylko czuł przy sobie tak blisko zapach mężczyzny, wręcz słyszał jak jego serce szybciej bije. Nie mógł utrzymać długo kontaktu wzrokowego z czerwienią na policzkach odwrócił wzrok.
- Przecież to ja zawsze zdobywałem, dlaczego trzęsę się jak osika. - krzyczały mu myśli ale on sam nie wiedział co też ma teraz zrobić. Zaczął więc nieco nieskładnie mówić
- Nie przesadzasz aby. To na pewno zwykłe zauroczenie, bo ostatnio często się widzimy. - próbował znaleźć wymówkę. Ale każdy by wiedział że chłopak wręcz wstydzi się spojrzeć mu w oczy.


- Twoje obiady są tak dobre, że nawet nie pomyślałbym o tym, by Cię zwolnić. Masz u mnie gwarantowany stały etat.
Tak, to akurat była szczera prawda. Azumi był prawdziwym mistrzem gotowania: Satoshi aż radował się w duchu, że udało mu się "złowić" takiego dobrego pracownika. A to wszystko dzięki Ivy.
- Mam nadzieję, że kiedyś mi się uda. W ile przepływasz jeden basen?
Odparł, uśmiechając się niewinnie. Słowa czerwonowłosego wydały mu się być dziwnie dwuznaczne: postanowił jednakże nie podejmować tej gierki, by nie kusić losu. Myśl, którą chwilę później podsunął mu Azumi wcale nie była taka zła.
- Kto wie, może? Mam nadzieję, że nie będę zmuszony posunąć się tak daleko.
Azumi zapewne nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, jak bardzo Satoshi żałował swoich słów. On jak najbardziej łaknął jego towarzystwa, a teraz, rozmawiając z nim, upewniał się w tym jeszcze bardziej.
Słysząc słowa chłopaka zląkł się nieco. Czy to naprawdę było tylko zauroczenie? Nie chciał w to wierzyć. Dla niego Azumi po prostu stał się kimś wyjątkowym, kimś tylko jego. Co gorsza, w żaden sposób nie mógł walczyć ze swoimi myślami.
- Może masz rację. W każdym razie proszę, żebyś został. Zarówno ja jak i Kievin martwilibyśmy się o Ciebie za bardzo.
Nachylił się ostrożnie, unosząc nieznacznie podbródek chłopaka. Ucałował delikatnie jego wargi, ledwie je muskając. Jakby chcąc oznajmić, że Azumi i tak się myli i nie jest to zwykłe zauroczenie.
- Dobranoc.
Powiedział cicho i podniósł się powoli, po czym dość szybkim krokiem udał się do sypialni, by usiąść na łóżku i po prostu schować twarz w dłoniach. Odetchnął ciężko, a jego umysł pracował na zwiększonych obrotach. Każdy trybik w ciele zmuszał go do walki ze samym sobą.
Postanowił, że dzisiaj nie pójdzie się myć. Po prostu przebierze się w piżamę a prysznic weźmie rano. Nie chciał narażać się na niebezpieczeństwo spotkania Azumiego po drodze.


- Nie kuś losu bo spuszczę wewnętrzne dziecko ze smyczy i dopiero się przerazisz. - zaśmiał się sam z siebie. bowiem bardzo dobrze wiedział co też on potrafił niekiedy odstawiać.
- Kto wie, ale ostrzegam zostaniesz w tyle. Mój prywatny rekord to półtorej minuty na sto metrów. - odparł dumnie, jak dla niego to był wyczyn czy inni umieją lepiej to już ich sprawa. On przy tym wyniku dawał z siebie wszystko i był z tego zadowolony.
Tyle że obecny stan Azumiego ciężko było nazwać zadowoleniem. Z jednej strony błagał by ten jednak pękł i rzucił się na niego z innej bał się tego bo wiedział że wówczas musiałby aktora opuścić. Jego piekielna zasada że po pójściu do łóżka od raz zrywa znajomość była zawsze złotą zasadą.
Wręcz czół na skórze każde wypowiedziane słowo, oczywiście chciał zaprotestować ale z jego ust nic się nie wydobyło. Gardło miał ściśnięte do tego stopnia że kiedy poczuł na swoich wargach ciepło aktora otworzył swoje usta szerzej niczym ryba wyciągnięta na powierzchnie.
Satoshi mógł spokojnie zauważyć kwitnący rumieniec na policzkach młodzika kiedy ten się odkręcał.


Mimo, iż wyraźnie poczuł jak wargi chłopaka rozchylają się, pragnąc więcej, powstrzymał się i nie całował go dłużej niż planował. Był to krótki, muskający zaledwie wargi pocałunek mający rozbudzić zmysły Azumiego i pomóc Satoshiemu jakoś się zreflektować w swoim zachowaniu. Choć prawdę mówiąc ta chęć chłopaka do dłuższego, bardziej namiętnego pocałunku po prostu zbiła go z tropu. Zaklął zatem w myślach, gdy uświadomił sobie, że musi przestać i odejść, pozwalając Azumiemu na samodzielną decyzję.
Gdy tylko podniósł się zatem z łóżka, zdjął z siebie ubranie i dość szybko przebrał w piżamę, by wsunąć się pod ciepłą pościel i po prostu zamknąć oczy, wciąż czując jednak pulsujący ból w sercu. To wszystko po prostu go przerażało. Znów złamał swoje zasady, tym razem jednakże nie ponosząc za to kary ze strony Azumiego. Mimo wszystko był na siebie wściekły: to przez niego czerwonowłosy miał problemy emocjonalne. Tylko przysparzał mu dodatkowych kłopotów.
Jestem durniem i tyle.
Opatulił się szczelniej kołdrą, podciągając ją aż pod brodę. Zwinął się w kłębek, w duchu żałując wydarzeń, które przed chwilą miały miejsce. Wszystko zniszczył. Znowu. I tym razem zapewne nie miało mu zostać to wybaczone.


Azumi wiedział co też zrobił dopiero kiedy usłyszał zamykające się drzwi od sypialni. Dopiero wówczas był w stanie przełknąć ślinę. Mimo tylko muśnięcia na ustach nadal czół ciepło warg aktora. Chcąc zatrzymać te ulotne uczucie przycisnął dłoń do ust. Jego własne działania były mu niezrozumiałe. Miał chęć wparować do tej jego sypialni i samemu się na niego rzucić. Jedyną rzeczą jaka go powstrzymywała to była ta jedna zasada po seksie musiało nastać zerwanie znajomości.
- Przecież to w sumie nawet głupia zasada . . . Tylu świetnych kochanków już miałem a ja nie bo jeden raz i dziękuje. . . Ale dzięki temu nikt do mnie nie miał pretensji że będąc sypiając z kim spotykam się z innym. . . Tyle że i tak żadne z tych parowań nie było na poważnie. . . A on powiedział że mnie kocha. . . Jeśli teraz pójdę odpowiem mu że ja też coś do niego czuje. A to nie jest prawda. . . To co to miała być ta reakcja? . . Przecież cały czas czuje jego zapach, ciepło. . . Chce by mnie przeleciał i to teraz . . .- spojrzał z jakimś bólem na drzwi dzielące go od Satoshiego. Chciał tam iść i oddać mu pocałunek. Więc co go zatrzymywało? Sam dobrze tego nie wiedział.
Obawiał się że ten akt może całkowicie zmienić ich stosunki.
- A gdyby tak ? . . . Muszę to sprawdzić i to teraz. . . Póki mam odwagę! . .- do głowy przyszedł mu szalony pomysł. I dopóki był przekonany o jego prawidłowości postanowił go wykonać. Wstał i na lekko trzęsących się nogach podszedł do drzwi. Zapukał a potem wszedł do pokoju. Nie zapalał światła nie było mu ono potrzebne.
- Wiem że jeszcze nie śpisz. Więc proszę nie udawaj. - wypuścił głośniej powietrze i zrobił krok w stronę łóżka. Ale kręcenie w głowie kazało mu jednak zostać przy ścianie.


Słysząc skrzypienie otwieranych drzwi, nawet nie raczył podnieść głowy do góry i spojrzeć na czerwonowłosego. Nie chciał tego robić, to tylko spotęgowałoby głupie uczucie narastające w piersi aktora. Jakby to wszystko, co się stało, było grą sterowaną przez kogoś, kto po prostu chce się zabawić jego kosztem. Marionetką w rękach wyższej władzy. Teraz już marionetką z wypaczonymi uczuciami.
Słysząc głos Azumiego, leniwie otworzył oczy i zerknął na niego kątem oka. Co miało do rzeczy to, czy śpi, czy nie? Po co przyszedł? Żeby wypomnieć mu, jakim frajerem jest? A może żeby jeszcze bardziej go dobić.
- Niezależnie czy śpię czy nie, nie mam ochoty słuchać zażaleń czy jakichkolwiek komentarzy. Daj mi zachować resztki honoru.
Westchnął ciężko, wciąż pozostając w bezruchu pod cieplutką kołdrą. Tu było miło i przyjemnie: ta odrobina materiału broniła go przed całym złym światem i pozwoliła po prostu zanurzyć się w świecie snu: tak bezpiecznym i przyjemnym. Kraina, w której każdy ma prawo do szczęścia absolutnego.


W pierwszej chwili nie zrozumiał co też aktor ma na myśli.
- Głupiek - powiedział cicho pod nosem. Ale przez to że w pokoju nic się nie ruszało gospodarz musiał to usłyszeć. Dopiero po chwili dotarło do niego znaczenie tego co też ma na myśli Satoshi. Trzepnął się otwartą dłonią w czoło przez co spowodował odgłos „plask”
- On całkowicie nie zrozumiał że Kievin mówił o mnie. - ta myśl trzasnęła go. Mógł się teraz wycofać, ale skoro już tu wszedł nie miał zamiaru się cofać.
- Żadnych zażaleń ani komentarzy na to co się stało nie mam zamiaru Ci prawić. - zawahał się by podejść bał się ale to upierdliwe kręcenie w głowie już mu przeszło. W końcu skoro zrobił jeden krok może zrobić i resztę. Podszedł do łóżka i usiadł na jego skraju. - Chce byś wiedział jedno. Widzisz z początku jak powiedziałeś mi że jesteś gejem obawiałem się powiedzieć Ci jednej rzeczy. A teraz widzę że muszę bo się tylko zadręczasz i to niepotrzebnie. Nie jestem hetero. - wiedział że zaraz mu się oberwie, praktycznie na samo dzień dobry skłamał i to w dość poważnej materoii. Ale to wszystko przez tą jego zasadę jednego razu.


Słysząc to jedno słowo wypowiedziane przez kucharza po prostu podniósł się i skrzywił lekko. Jakim prawem on teraz nazywał go głupkiem?! Nie wystarczy świadomość, że on sam doskonale zdaje sobie z tego sprawę?!
- Mam nadzieję.
Inaczej wyleciałbyś stąd na jednym kopniaku.
Zamrugał kilkakrotnie oczyma, po chwili zastanowienia zsuwając nogi, by zrobić miejsce dla Azumiego. Sam nie wiedział, dlaczego pozwala mu usiąść. Już teraz powinien go stąd wyrzucić. Przecież cokolwiek by teraz i tak powiedział, zapewne nie poprawiłoby to Satoshiemu humoru. No, może z wyjątkiem tego, co właśnie usłyszał.
- Jesteś gejem?!
Omalże nie krzyknął, słysząc tę nowinę. Sam nie wiedział, na co jest bardziej wściekły: na Azumiego, że mu tego nie powiedział, czy na siebie, że dostał kosza od czerwonowłosego. Teraz to i tak nie miało mniejszego znaczenia. Kiedy udało mu się opanować myśli, podniósł wzrok i spytał wprost:
- Masz coś jeszcze do powiedzenia? Naprawdę, chciałbym już iść spać.
Ot, beznamiętne zdanie. Teraz to, czy Azumi był gejem czy też nie, nie miało znaczenia. W końcu mimo wszystko dzieliła ich spora przepaść, w którą aktor usilnie starał się wskoczyć. Choć i tak zdawał sobie sprawę z tego, że nie pokona dzielącej ich granicy, próbował. Dziś ostatni raz.
- No i dzięki za perfidne oszukanie.
Obrócił się, wtulając głowę w poduszkę. Teraz było mu jeszcze gorzej niż poprzednio. W końcu okazało się, że Azumi nie chce go nie dlatego, że nie jest w jego "typie", tylko po prostu dlatego, że się nie nadaje. Jest po prostu frajerem, który nie zasługuje na kogoś takiego. I coraz bardziej utwierdzał się w tym przekonaniu, brnąc w nie niczym w bagno.



Domyślał się że reakcja na nowinę będzie porywcza ale takiego krzyku się nie spodziewał.
- Tak powiedział Cicho chcąc potwierdzić swoje słowa. Nie chciał już więcej niedomówień.
W pokoju może nie było światła ale Azumi wyczuł że aktor nie za bardzo jest z tego zadowolony. A może raczej trzeba było powiedzieć że nie jest zadowolony z tego że został okłamany. Zresztą swoim zachowaniem to dobitnie pokazywał. Jednak Azjata był upartym stworzeniem. Dlatego też nawet się nie ruszył kiedy ewidentnie został wyproszony.
Naprawdę myślisz, że uwierzę że chcesz iść spać? - chciał przykuć jego uwagę za wszelką cenę dlatego też postanowił zrobić coś bardzo niecodziennego. Nawet jak na siebie. Ułożył się na kołdrze tuż za aktorem.
Te moje odrzucenia Cię były z obawy że jesteś kolejnym który chce się załapać na bzykanie i zwolnienie mnie. Dlatego też nie powiedziałem prawdy. Ale dalsze torturowanie Cię było by czymś gorszym niż przyznanie się do kłamstwa.- nie dotykał go zwyczajnie leżał za nim. Nie chciał się przyznać jednak do zasady jednego razu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz