Drobna Uwaga

Uwaga!!

Treść tego bloga zawiera w sobie w sporej mierze (jak nie w większości) elementy o tematyce Yaoi. Jeśli ktoś nie wie co to takiego zapraszam >>TU NA STRONĘ<< i zapoznanie się z tym terminem. Jeśli jednaki komuś przeszkadza ten temat, albo w jakikolwiek sposób ubliża, to bardzo proszę o dobrowolne opuszczenie tego bloga, a swoje komentarze pozostawieniu dla siebie.

Kontakt

Jeśli Ktoś chciałby być informowany o nowych notkach albo skontaktować się ze mną to najłatwiej mnie złapać na gg:28597734 lub ewentualnie mailowo firello.kirike@gmail.com

poniedziałek, 3 lutego 2014

Azumi i Satoshi Cz 21

Jak to się mawia różne wypadki chodzą po ludziach, a w przypadku Azumiego stało się tak że nie lubi właśnie kina i już.
- Może by było fer o raz wybieram ja, raz wybierasz Ty, wówczas będzie równy podział a przy okazji będziemy mogli poznać swoje gusta. - zaproponował rozwiązanie, na zasadzie iścia środkiem drogi.
Patrzył uważnie by „wyczytać” czy takie rozwiązanie spodoba się aktorowi, a widząc jego jakże szarmanckie zachowanie uśmiechnął się ciepło. Przekręcił rękę i pogładził aktora po policzku.
- Nie rozpieszczasz mnie za bardzo? - mimo wszystko takie strasznie delikatne zachowanie było nietypowe. Wcześniejsi kochankowie może i byli mili ale tuż po seksie stawali się już normalni i nie zabiegali tak o niego. A Satoshi mimo że już zrobili to dwa razy cały czas zachowywał się jakby jeszcze do niczego nie doszło.
- Trzymam za słowo. Tylko uprzeć ze dwa dni wcześniej kiedy zacznie się twój urlop, trzeba będzie zrobić zakupy na kilka dni bo obawiam się że jakoś tak nie za bardzo będę miał ochotę wychodzić do sklepu.- zażartował sobie z figlarnym uśmieszkiem. Ale prawda też była taka że chciał wiedzieć by faktycznie przygotować nieco potraw do szybkiego odgrzania ma minimum dwa dni.
A co do spotkań tej dwójki, to tylko od nich będzie zależeć. Ale słowo schadzki na pewno nie, te są wówczas kiedy dwoje ludzi potajemnie przed swoimi partnerami spotykając się. A przecież obydwaj byli wolni, a ponadto mieli razem zamieszkać
- Jasne, ale chcesz zobaczyć pierwotną listę czy tylko to co mi pozostało do wykonania? - spytał podstępnie, bowiem jeśli Satoshi będzie chciał coś z nim powtórzyć z tej jego listy to on wcale nie ma nic przeciwko temu.
- No to jak wrócisz będą czekać na Ciebie jakieś lekkie przekąski i dobry film, z tego co patrzyłem do Twojego DVD wystarczy podłączyć pendriva z filmem więc coś na pewno się wybierze. - powiedział z pewną mina ale kiedy tylko zaczął słuchać o zabawkach dużych chłopców nieco stracił werwę. Zdziwienie i konsternacja na twarzy młodego wyraźnie sprawiła że nie ma zielonego pojęcia o czym to mówi aktor.
- Pozostaje mi uwierzyć na słowo - odpowiedział w końcu. Za to propozycja jazdy na motorze przyjął z ponownym entuzjazmem.
- Kievin też ma dwa kółka i niekiedy mnie zabiera i przyznam że bardzo mi się to podoba, w takim razie przejazd z Tobą będzie jeszcze przyjemniejszy. - odrzekł ze szczerym zainteresowaniem.


Propozycja Azumiego jak najbardziej brązowowłosemu przypadła do gustu. Zasada "Złotego Środka" wydawała się być niekiedy najlepszym rozwiązaniem, a kompromis w takiej sprawie faktycznie może pomóc im odkryć nieco swoje charaktery i upodobania.
- Skoro ja niedługo zabieram Cię na komedię romantyczną, to teraz Ty wybieraj.
Zaproponował, a gdy dłoń kochanka czule dotknęła jego ciepłej skóry, dotknął ją i przycisnął nieco bardziej. Ot, jakby na znak, że tego typu drobnostka sprawia mu prawdziwą przyjemność. W zasadzie była to prawda: dotyk Azumiego działał na niego niezwykle kojąco i uspokajająco. Była to swojego rodzaju kocimiętka. Kocimiętka dla Satoshiego.
- Już teraz masz dość? Kiepsko... nawet nie zdążyłem się rozkręcić.
Odparł nieco chrypiącym głosem, jakby dla nadania efektu. Sztuczki z mową stosował już od dłuższego czasu, wynosząc ten zwyczaj wprost ze studia filmowego. Bawił się przewidując każdy ruch ciała, swój ton, reakcje. Słowa trukusowookiego były faktem: tak naprawdę nawet nie zdążył podjąć prób rozkochania w sobie Azumiego. On dopiero zaczynał go do siebie przyzwyczajać.
- Jasne, nie widzę żadnego problemu.
Pokiwał głową ze zrozumieniem. Sam chyba nie miałby ochoty się ruszyć, zatem nie zamierzał na taką krzywdę kochanka narażać.
- Oh, Ty mój mały zbereźniku. Może zacznijmy od nowych pozycji, a później przypomnisz sobie stare?
Zapytał, nachylając się do ust kochanka i czule muskając jego wargi. Satoshiemu podobała się wizja dwóch splecionych ze sobą kochanków. Zatem nawet na chwilę nie zamierzał ze swych objęć Azumiego wypuszczać.
- W takim razie liczę że wybierzesz coś dobrego. Jak wrócę pewnie będę padnięty, ale postaram Ci dać jakiś znak jakieś pół godzinki przed powrotem.
Zaproponował, a słysząc słowa o przejażdżce z Kievinem lisi uśmiech wykwitł na twarzy Satoshiego. Nie chciał konkurować z jego bratem, a słowa, jakie wymknęły się z ust aktora na celu miały raczej zaznaczyć, jak bardzo Maggie różni się od innych motorów.
- Gwarantuję Ci że takiego cacka na oczy nie widziałeś. To prototyp, prosto z Japonii. I jedyna rzecz, na którą nie żal mi pieniędzy.


Ze zgodą pokiwał głową. W sumie to nawet miał w zamyśle pewien film. Przejrzy potem swój pendriwe i tylko upewni się że ma go ze sobą. Jednak na słowa aktora zaśmiał się i pokręcił głową.
- Nie że mam dosyć. Po prostu . . .hmmm . . . takie zachowanie, w sensie troskliwości, a raczej takiej jej ilości jest dla mnie nowe i przyznam szczerze że nieco mnie krępuje to że ty się tak starasz. - powiedział co uważał za słuszne. Bo zresztą tak myślał. Skoro Satoshi tak bardzo okazuje mu uczucia, a on na to nie może za bardzo odpowiedzieć to tak nieco głupio, że tylko jedna strona się stara.
- No wiesz co? Nie jestem mały. - oburzył się o część zdania która najmniej mogła kogoś obrazić. Oczywiście figlarne iskierki w oczach wyraźnie pokazywały że on tylko się wygłupia.- Ale wiesz z tą listą do wykonania to i tak nam nieco zejdzie jeśli będziesz chciał nieco popróbować te wszystkie dziwne opcje - przyznał się w końcu i od raz lekko ostrzegł że niektóre jego pomysły mogą nie należeć do zbyt popularnych.
- No to wieczorek towarzyski zostaw w moich rękach, a ty spokojnie pracuj - odpowiedział lekko wieszając mu się na szyi. Prawda bowiem była taka że zaczynały mu się podobać te całe przytulanki i niewinne mizianki.
- To że twoja maszyna wyjątkowa jest to wspominałeś i uwierze. Braciak nie pędzi za motoryzacją, ale jak byś zobaczył jego pracownie komputerową to byś się przeżegnał, powiedzmy sobie szczerze że nawet mnie przyprawia o zawrót głowy. - każdy miał swoje umiłowane „maleństwa” i to mu nie przeszkadzał. A skoro Satoshi chciał się popisać przez kucharzem to jemu to nie przeszkadzało.


Nie musiał udawać zaskoczenia, które wywołały w nim słowa Azumiego. Brązowowłosy przekonany był święcie o tym, że tak kochanek swych dotychczasowych partnerów wybierał oceniając w skali także ich czułość. Może jednak się mylił? Albo zwyczajnie turkusowooki był nachalny? Pokiwał kilkakrotnie głową, przymykając oczy.
- Jeśli chcesz, mogę przestać się starać...
Powiedział cichym, uwodzicielskim tonem. Palcem kusząco przejechał po torsie czerwonowłosego i zerknął na niego roześmianymi oczyma. Sam zastanawiał się teraz czy aby za bardzo nie nagabuje Azumiego. Tym bardziej że jakby nie patrzeć do tej pory ich stosunki ograniczały się do... stosunków. Nic nie było powiedziane w ich wspólnej, niepisanej umowie o tym, że wszelkie gesty pełne uroku i oddania będą przez kochanka akceptowane.
- Jesteś mały, Mój Drogi. A przynajmniej niższy.
Mówiąc to podniósł głowę i złożył pocałunek na głowie Azumiego, a raczej na jego krwistych włosach. Fakt, że był niższy, tylko dodawał mu uroku.
- Oj, spokojnie. Zrobimy wszystko z tej listy. O ile dasz mi wystarczająco dużo czasu, by Cię rozkochać.
Powiedział cichym głosem i zaśmiał cicho. Zdjął po dłuższej chwili ze swoich ramion dłonie Azumiego i odsunął się przepraszająco.
- W takim razie ja biorę się za szykowanie. Im szybciej pojadę tym szybciej wrócę.


Azumi mówiąc o tym że aktor się tak stara miał na celu powiedzenie mu komplementu a nie jakiegoś wyrzutu. Dlatego też od raz zaczął intensywnie kręcić głową i wtulił się w ciało partnera.
- Broń Cię Boże. Ska Ci przyszło do głowy że chciałbym byś przestał. Po prostu ta cała ilość tych miłych słówek mnie zawstydza. - czerwonowłosy nie podniósł głowy do góry bowiem wiedział dobitnie że jego policzki muszą być całe czerwone od tego palącego uczucia jakie ogarnęło jego twarz. I choć cicho zamruczał przez gest jaki partner wykonał nie chciał spojrzeć mu w oczy chowając się za swoimi ognistymi kudłami.
Dopiero urażająca wzmianka o jego wzroście spowodowała że spojrzał do góry,
- No wiesz co, mógłbyś chociaż dla przyzwoitości zaprzeczyć. - słodki rumieniec w połączeniu ze złością w oczach i mocno zaciśniętych ustach był na swój sposób słodkim akcentem. Z powodu tej drobnej obrazy nawet nie zareagował na słowa odnoście dania szansy, choć i tak w jego oczach gało się widzieć iskrę zadowolenia na te słowa. Tylko upartość w zachowaniu obrazy nie pozwoliła mu się uśmiechnąć.
- Tak stanowczo to dobry pomysł. Może to da mi czas na wybaczenie Ci - najwyraźniej temat wzrostu chłopaka był jego drażliwą sprawą.


Słowa Azumiego zdecydowanie podbudowały brązowowłosego. A sam fakt, iż ten się rumieni, uznał za co najmniej uroczy. Uwielbiał patrzeć na zarumienione policzki: miał to chyba od zawsze. Szczególnie często na planie filmowym łapie się na tym, że uśmiecha się, gdy aktor z planu się rumieni. Niby specjalnie, ale jednak. To było silniejsze od niego. Jakiś dziwny, wymuszony odruch. Zatem gdy czerwonowłosy skrył twarz wykorzystując do tego objęcia kochanka, Satoshi ucałował czubek jego głowy, a na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
Gdy spojrzenie chłopaka zatrzymało się na jego oczach, uśmiech na jego ustach przybrał dziwny, jakby łagodny odcień. Czuł się tak, jakby... no właśnie. Trzymał swojego kochanka w ramionach. Czy może być coś piękniejszego?
- Mógłbym. Ale tego nie zrobię. Jesteś moją malutką kuleczką i już. Trzeba było więcej mleka pić a nie.
Odparł zaczepnie. Co prawda wzrost partnera mu nie przeszkadzał, jednak sam fakt, iż był od niego niższy czynił go jakimś takim bardziej uroczym. Satoshi mógł bez problemu wtulać go w swoje ramiona tak, by głowę kłaść na samym czubku tej należącej do Azumiego.
- W takim razie do zobaczenia Kochanie. Wrócę za kilka godzin i będziemy mogli zrobić wszystko, na co przyjdzie nam ochota.
Cmoknął go po raz wtóry i odsunął się z wielkim żalem. Wiedział jednak, iż niedługo znów będzie mógł się w ramiona kochanka wtulić i to tylko dodawało mu chęci by ze wszystkim się szybciej uporać.
Gdy się wyszykował, narzucił na ciebie cieplejszą kurtkę i ruszył na dół, do garażu, po swoją ukochaną Maggie. Wtedy jeszcze nic nie zwiastowało tego, co miało się stać. Mniej więcej w połowie drogi do biura, Satoshi zwolnił, jakby wiedziony przeczuciem. Jednakże w starciu z ciężarówką jadącą z naprzeciwka okazało się to praktycznie bezużyteczne. Ostatnie, co pamiętał, to ból. I podziękowania dla Boga, że jednak pozwolił mu pamiętać o ubraniu kasku.


Takie nowości niestety wpływały na chłopaka w dwojaki sposób. No cieszył się że ktoś go tak miło traktuje ale fakt że tak troskliwie Satoshi cały czas się do niego odnowił, ale było to nieco zawstydzające. Te ciepłe słowa, nieseksualne gesty opieki, dbania czy od zwykłe ciągłe tulenie. To było przyjemne.
- Ej no jaką znów kuleczką! - chłopak oburzył się jeszcze bardziej. - No z tym małym jeszcze zrozumiem ale gdzie ja niby mam okrągłości. Ech zresztą nieważne koniec tego tematu albo jeszcze będziesz tego żałować. - zagroził aktorowi i w końcu wypuścił go z ramion.
Azumi jeszcze chwile posiedział w pokoju, aż w końcu go zamknął i jeszcze przed wyjściem pożegnał się z brązowowłosym.
Będąc samemu na powrócił do czytania książek, a w międzyczasie wykonał obiecane przekąski. By nie były zimne trzymał je cały czas zawinięte w pazłotku w piekarniku. Tyle tylko że nie wiedział tak naprawdę o której Satoshi miał wrócić. Dlatego też nie chciał do niego zdzwonić. Jednak kiedy na zegarze wybiła dwudziesta pierwsza zaczął się martwić. Postanowił zadzwonić na telefon ale ta była wyłączona. W pierwszej chwili pomyślał że aktor poszedł się zabawić z kim innym ale to mu nie pasowało do jego zaangażowania. Poczekał do dwudziestej drugiej i w końcu nie wytrzymał zadzwonił do przyjaciółki mężczyzny. Miał nadzieję że chociaż ona powie mu co jest grane.


Dłonie Ivy drżały wręcz ze zniecierpliwienia. Bezskutecznie szukała kluczy od mieszkania Satoshiego w swoim pokoju, po to, by móc zabrać jego rzeczy na czas pobytu w szpitalu. Zemdlał, trochę otarć i siniaków. Na szczęście kask zniwelował cios i, prócz zniszczonego ukochanego motoru Satoshiego, sam niewiele ucierpiał. Maggie, po zderzeniu, została wgnieciona przez ciężarówkę wprost w ścianę tunelu, w którym owe zdarzenie miało miejsce. Przyjemny dzwonek telefonu dał jej chwilę wytchnienia. Miała czas, by się uspokoić. Chociaż chwilę. I spróbować zawęzić krąg poszukiwań klucza. Odebrała go zatem i przystawiła sobie do ucha.
- Hej, Azumi.
Zapytała beznamiętnym tonem. Gdy rozmowa doszła do punktu, w którym domyśliła się, że on nic nie wie, szybko streściła mu to, co sama wiedziała. Oczywiście pomijając wygląd miejsca zdarzenia. Brr. To wręcz dziwne, że Satoshiemu nic poważnego się nie stało. No i ani jednego złamania!



Azjata początkowo był zły na aktora i gdy tylko czekał na to aż Ivy podniesie słuchawkę miał posłać dość nieprzyjemna wiązankę, jednak jej głos w słuchawce powiedział że coś jest nie tak. Gdy tylko słuchał co się stało, nogi się pod nim zatrzęsły. Kiedy tylko próbował zrobić krok upadł na kolana, jeszcze się mu tak nie zdarzyło by osoba którą znał miała wypadek. A tu zderzenie z ciężarówką!! Przecież jeśli Satoshi przeżyje będzie to równoznaczne z cudem ale też nie wiadomo w jakim stanie wyjdzie z tego. A taki oto straszne obrazy malowały mu się przed oczami. Dopiero po chwili dotarło do niego że nic aż tak poważnego brązowowłosemu się nie stało. Słysząc o ubraniach które trzeba zabrać dla aktora, czerwonowłosy samemu zaoferował że przywiezie wszystko. I zaraz kiedy tylko się rozłączył zaczął pakować to co najpotrzebniejsze dla chorego. Dwie piżamy, kosmetyczka, szczoteczka do zębów, pasta, mydło, gąbka, jakiś żel do mycia, cofnął się do pokoju, wziął szczotkę do czesania włosów. Jeszcze kilka drobiazgów które wydały mu się potrzebne i z duszą na ramieniu pędził w taksówce przez miasto by dojechać do szpitala.

z.t



Otworzył oczy, nawet nie mając najmniejszego zamiaru się podnosić. Wiedział, iż skończyłoby się to tylko nawrotem bólu z wypadku. Nie, w studiu go zabiją. I Azumi też. Obiecał, że przyjedzie, kiedy tylko będzie mógł. Nawalił i to po całej linii. Nie, to nie tak, że to nie jego wina. Mógł jechać później, mógł być bardziej ostrożny (tak, tylko że to ciężarówka straciła kontrolę). Nie miał pojęcia, o czym myśleć i co zrobić. Zadzwonić do Azumiego, do studia, siostry, a może Ivy? A może wpierw sprawdzić, gdzie jest telefon, który to salowa odłożyła w taki sposób, że brązowowłosy z łózka nie mógł go dostrzec? Myśli niczym natrętne muchy atakowały umysł turkusowookiego, wprawiając go w jeszcze większe zakłopotanie i nerwicę.
Obiecałem. Do cholery no! Dlaczego nic nie może iść po mojej myśli?!
Zerknął na podłączoną pod jego ciało aparaturę. Nie miał pojęcia do czego służy. I był w stu procentach przekonany, że jej nie potrzebuje. Bo w sumie po co? Mimo potwornego bólu głowy wszystko jest okej. Chyba.
Przepraszam, Azumi. Czeka Cię noc beze mnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz