Drobna Uwaga

Uwaga!!

Treść tego bloga zawiera w sobie w sporej mierze (jak nie w większości) elementy o tematyce Yaoi. Jeśli ktoś nie wie co to takiego zapraszam >>TU NA STRONĘ<< i zapoznanie się z tym terminem. Jeśli jednaki komuś przeszkadza ten temat, albo w jakikolwiek sposób ubliża, to bardzo proszę o dobrowolne opuszczenie tego bloga, a swoje komentarze pozostawieniu dla siebie.

Kontakt

Jeśli Ktoś chciałby być informowany o nowych notkach albo skontaktować się ze mną to najłatwiej mnie złapać na gg:28597734 lub ewentualnie mailowo firello.kirike@gmail.com

poniedziałek, 3 lutego 2014

Azumi i Satoshi Cz 25

Azumi zdawał sobie sprawę że częstsze wpadanie na nich w takich sytuacjach może spowodować że pielęgniarki nabiorą coraz większych wątpliwości.
- Mrrrr - zamruczał gardłowo na pocałunek.
- Ta cholera mnie stanowczo rozpieszcza - pomyślał czując smak kochanka a kiedy tylko się nieco odsunął widać było że jego oczy się świecą z zadowolenia.
- I jeśli za każdy szczery komplement będę dostawał takiego buziaka to mogę Ci ich prawić całą masę. - Zachowanie typowe jak dla zakochanego szczeniaka było w sumie nawet zabawne, zwłaszcza że to mu nawet jakoś tak pasowało.
- Lubość wybierania znajomych? - zapytał z niejakim zaskoczeniem. - Wiesz problem jest w tym że ja nie mam znajomych, zazwyczaj trzymałem się na uboczu od ludzi bo nikt mi nie był do szczęścia potrzebny. - odparł jakby to była oczywistość. Ale tak właśnie było dla czerwonowłosego. Prócz raz na jakiś czas wychodzenia na podryw by znaleźć kogoś na jedno nocny seks to jego spotkania z kimkolwiek były jeszcze ograniczone przez szkołę.
Kaszel jaki złapał aktora nie był za „ładny” zresztą przy tych jego obrażeniach na pewno i bolesny. Azumi ustał jakby w pogotowiu ale widząc co się dzieje z Satoshim a konkretniej to co on wymiotuje do miski szybko pognał do drzwi i zawołał siostrę krzycząc numer pokoju. Nie czekał czy ktoś przyjdzie. Nie dalo się przecież tego nie usłyszeć, a jego kochanek przecież mógł wypaść z łóżka będąc tak niebezpiecznie pochylonym nad krawędzią. Złapał za miskę i ręką przytrzymywał by nie zsunął się z posłania.
Dosłownie po kilku uderzeniach serca do sali wbiegła pielęgniarka i lerzać.
- Nic się nie działo, nagle zaczął kasłać a teraz wymiotuje na czerwono - pośpiesznie powiedział odsuwając się by lekarz miał lepszy dostęp do pacjenta. Z trzęsącymi się nogami patrzył na poczynania lekarza.


Cichy pomruk, który wydobył się z ust kochanka spowodował, że jego nastrój uległ nieznacznemu polepszeniu. To było pewnego rodzaju połechtanie jego poczucia godności. Pokiwał głową i przymrużył oczy na wieść, że ten ma zamiar zawrzeć z nim taki układ.
- W takim razie ja się postaram, by każdy komplement oddawać Ci z taką nawiązką.
Odparł, całkowicie uwięziony w słodkim głosie kochanka. Wręcz pragnął zamknąć turkusowe oczy, chwycić jego dłoń i najzwyczajniej w świecie słuchać tego miłego, uroczego głosu. Mrr.
- Hm, wiesz. Chodziło mi raczej o stosunki... z innymi facetami.
To, jak to wypowiedział, zabrzmiało dziwnie złowrogo. Azumi był teraz tylko jego i zamierzał to podkreślać na każdym kroku, walcząc o jego miłość jak lew. Zatem to nie było niczym dziwnym. Przynajmniej w odczuciu Satoshiego.
Dalej już sam nie pamiętał, co się dalej działo. Chyba nawet nie chciałby mieć tego w pamięci. Wystarczyło tylko, że krew wypływała mu z kącików ust, co całkowicie go już rozbroiło. Zemdlał. Chyba. Nie miał bladego pojęcia. Ot, wyłączył się, tak jak można wyłączyć każdy, dowolny przedmiot. Zamknął oczy, chyba. Nie czuł jednak, by wymioty miały powrócić. I chyba tylko dlatego postanowił ostatkiem sił przechylić się, by upaść wprost w puchatą kołderkę.
Azumi w dość grzeczny sposób został przez pielęgniarkę wyproszony z sali, prosząc, by ten poczekał na zewnątrz. Nie minęło jakieś dziesięć minut, a dwie pielęgniarki wyszły z pomieszczenia i jedna z nich zwróciła się do czerwonowłosego:
-Pan Torisei jest obecnie nieprzytomny, a wymioty to spóźniona reakcja na szok. Niech go pan lepiej pilnuje, dobrze? Ma w ogóle się nie ruszać. Inaczej może być jeszcze gorzej. Za niedługo powinien się obudzić.


W świadomości Azummiego takie zachowanie nie miało „połechtać ego wielkiego pana aktora” a raczej strawić żeby jego kochanek choć odrobinę się uśmiechnął. Co nie znaczy że to było jakoś wymuszone. Pocałunki pieszczoty i to wszystko co serwował mu Satoshi było ponad jego miarę przyjemności. Kilka razy nawet się zastanowił czy może gdyby tak nie uciekał od kontaktu czy inny też byli by tacy jak turkusowooki, ale w końcu rezygnował z takich myśleń kiedy wyliczył kilku byłych kochanków, stwierdzając, że nie ma co do tego wracać, To przecież należy do przeszłości i nie ma sensu odgrzebywać popiołu. Teraz na głowie miał niejako aktora, a z powodu wypadku i jego złej kondycji należało by mu pomóc.
Jednak to całe przyjemne mniemanie pękło kiedy tylko ujrzał co się dzieje z Satoshim. Ta gra że wszystko jest dobrze, uświadomiło mu jak musi być źle z jego pracodawcą.
Oczywiście kiedy tylko pielęgniarka go wyprosiła usunął się by nie robić kłopotu, ale stał pod drzwiami czekając na jakikolwiek dźwięk. Kiedy tylko personel medyczny wyszedł od raz do nich doszedł. Słowa pielęgniarki nieco go zdziwiły dlatego nie dał jej od raz odejść.
- Ja przepraszam, ale czegoś nie rozumiem. Sam fakt wymiotów jest jak najbardziej zrozumiały, ale czerwona ich barwa jakoś nie jest normalna, czy to znaczy że Satoshi ma jakieś większe wewnętrzne obrażenia? - chciał wiedzieć co się tu dzieje, ta cała niepewność do go dobijała.


Pielęgniarka pokiwała głową, nieco zrezygnowana. Wiedziała, że łatwo Azumiego nie spławi. Nie chciała mu jednak wprost mówić, że tak naprawdę nie może nic powiedzieć. On za bardzo się martwił, by mogła mu to zrobić. Dlatego też odparła:
-Nie jestem lekarzem, jednak w twoich słowach jest odrobina racji. Jednak nie ma się pan o co bać: podczas takich wypadków tego typu rzeczy mogą się zdarzać. To nie była sama krew, więc spokojnie.
Przekrzywiła nieznacznie głowę, po czym uśmiechnęła się delikatnie, by dać do zrozumienia, że sama nie jest zmartwiona tym wszystkim do głębi.
-Wyliże się z tego, musi pić dużo płynów i najlepiej, by się w ogóle nie ruszał. Ale z tego co słyszałam, najlepiej byłoby go w takim razie do łóżka przywiązać. Niech go pan pilnuje, dobrze? Jak najmniej ruchu.
Po chwili ciszy dodała jeszcze:
-I tego pan ode mnie nie słyszał. Sam pan wie, dlaczego to panu mówię.
Odwróciła się na pięcie i pomaszerowała do pokoju pielęgniarek, zostawiając czerwonowłosego samego na korytarzu.


To że Azumie nie jest z rodziny było oczywiste dlatego też nie liczył na zbyt dużą ilość informacji. Ale to co dostał było wystarczającą wiedza by go zarazem bardziej zmartwić i nieco uspokoić. Dobrą wieścią było to że czerwone zabarwienie krwi nie były samą krwią, ale wzmianka o jakiś wewnętrznych obrażeniach nie była już dobrą nowiną. Tak samo jak i stanowczy zakaz ruchu. W mniemaniu Azjaty oznaczało to że aktorowi jeszcze coś dolega.
Starał się nie mówić że wie o czym pielęgniarka mówi co do tego poruszania się chorego, ale przecież to ona ich przyłapała na obściskiwaniu się, tak więc wyraźnie powiedziała w czym problem.
- Oj już ja dopilnuje by się ta cholera nie ruszała. - rzucił w myślach i wszedł do sali. Blade oblicze kochanka było jakimś nieprzyjemnym ukłuciem. Przełknął gulę którą miał w gardle i usiadła na krześle, ustawionym obok łóżka. By wyczuć kiedy ten będzie się ruszał, wziął jego dłoń w swoją i cały czas delikatnie ją smyrał. Siedział za pacjentem zatem kiedy nawet ktoś wejdzie to zdąży puścić rękę chłopaka.


Dotyk gorących wręcz, długich placów na swojej lodowatej skórze pozwolił mu na szybsze odzyskanie przytomności. Te ciepłe, pełne miłości ukłucie wystarczyło, by zebrał siły i otworzył ciężkie, piekące powieki. Nie miał pojęcia co się działo, ani gdzie jest, ani co się teraz dzieje. Widział tylko ukochanego i te kilka białych kosmyków, które tak idealnie wpasowywały się w czerwień włosów. Chciał mu to powiedzieć, że wygląda świetnie. Nie otworzył jednak ust. Było w nich zbyt sucho, by mógł cokolwiek z siebie wykrztusić.
Zrozumie, prawda? Prawda?
Zapytał sam siebie i zamrugał kilka razy, spoglądając na dłoń, która tak dokładnie okalała jego. Poruszył nią nieznacznie. Przynajmniej wydawało mu się, że to robi. Chciał to zrobić. Dać mu znak, że czuje się lepiej, niż wygląda. Nie zrobił jednak nic: leżał bez ruchu, czekając, aż wrócą mu jakiekolwiek siły, które będzie mógł wykorzystać. Otworzył jedynie usta i bezgłośnie wyszeptał wyznanie miłości.


Czas płynął i płynął, a Satoshi ciągle leżał. W końcu życie nie kończy się na kochanku, a czerwonowłosy miał przecież od jutra egzaminy, zatem musiał się uczyć. Nie puszczając ręki kochanka wyjął z plecaka książkę i czytał. Smyranie dłoni aktora było czymś tak naturalnym że nawet nie musiał się na tym skupiać by to czynić. Od czasu do czasu spojrzał na śpiącą twarz partnera.
Trzymanie ręki nie miało być tylko od gestem bliskości, chciał wiedzieć czy ten się budzi. Jako osoba pracująca dłońmi miał je bardzo wyczulone, tak więc kiedy tylko poczuł że Satoshi napiął mięśnie od raz podniósł wzrok napotykając otwarte oczy kochanka. Włożył pośpiesznie kareteczkę w środek i odłożył na siedzenie kiedy wstał.
- Witamy wśród przytomnych. - nachylił się by dotknąć jego policzka w miejscu gdzie nie było ran. - Pielęgniarka mnie upomniała że masz się nie ruszać. Tak więc uważaj, bo jeszcze jedna próba podniesienia pleców z materaca a przykuje kajdankami do łóżka i nic mnie nie będzie obchodzić to że wyjdzie na jaw to co jest między nami. - zagroził mu słodkim głosem całując w usta.
- Po tym wszystkim pewnie chce Ci się pić poczekaj. - otworzył buteleczkę mineralnej i nalał do szklanki. O dziwo nie dał mu od tak pić tylko nabrał wody na łyżeczkę i powoli zaczął namaczać mu usta po potem po trochu umieszczać wodę na języku aktora.
- Nie mogę dać Ci się tak od raz napić bo mógłbyś się zachłysnąć. Więc spokojnie małymi kroczkami. - mimo iż nie spodziewał się odpowiedzi jakoś tak podświadomie wiedział że powinien mówić do Satoshiego co i dlaczego tak robił.


Kąciki ust aktora drgnęły, gdy tylko poczuł wargi kochanka na swoich. Przygryzł ją nawet nieznacznie, dając mu znać, że wszystko z nim w najlepszym porządku. Chciał nawet oburzyć się na uwagę, że czerwonowłosy ma zamiar go związać, jednak w kierunku, by mu tę myśl z głowy usunąć, nie zrobił nic. Miał straszny mętlik w głowie i pragnął tylko o chwilę spokoju, w której mógłby się skupić i odzyskać dawny tok myślenia. Gdy udało mu się to w końcu zrobić, potrafił przypomnieć sobie wszystko, co stało się w przeciągu ostatnich kilku minut.
Sam fakt, że Azumi ciągle przy nim jest, był dla niego wystarczającym pocieszeniem i tym, co dawało mu siły, by się nie załamywać. Pozwalał mu zatem dać się napić, a gdy tylko poczuł życiodajny napój w swoich ustach, uśmiechnął się nieco szerzej i wydusił z siebie:
- Dziękuję.
 


- Na to przyjdzie czas jak Ci się polepszy i spokojnie cały czas będę przy Tobie. - upewnił go by się nie musiał obawiać i mieć jakichkolwiek myśli że będzie musiał tu być sam.
Spokojnie, mimo że pozycja kręgosłupa Azumiego wołała o pomstę do niebios ten nie zaniechał czynności póki aktor nie był napojony.
- Nie ma za co. Ważne byś wrócił do formy i przestań mi tu mówić że dobrze się czujesz. Skarbie widzę w jakim jesteś stanie. Jeśli masz głupie myśli że teraz odejdę bo trzeba się Tobą zając to ostrzegam przestań. Bo wybije Ci je poduszką z głowy. To nic nie zmienienia, nadal chce z Tobą zamieszkać i nadal . . . - nie wiedział co do końca chciał mu powiedzieć. Że nadal chce być przez niego czarowany, to by dziwnie brzmiało, albo nadal będzie dawać się podrywać? To z kolei mogło by go urazić, że on to robi z jakieś łaski.
. . . - nadal żyć z Tobą- powiedział po sekundowym zająknięciu się.



Odparł spokojnym skinieniem głowy. Nie było w tym jakiegoś głębszego celu, raczej przytaknął tylko po to, by dać Azumiemu jakikolwiek znak. Słowa czerwonowłosego znacząco go uspokoiły. Teraz właśnie jego obecność była najlepszym lekarstwem na ten cały ból nagromadzony w ciele. Był odskocznią od tego całego realnego świata.
Słysząc wyznanie Azumiego, aż otworzył oczy szerzej ze zdumienia. Spodziewałby się wszystkiego, ale zdecydowanie nie tego. Naprawdę to powiedział? Że chce z nim żyć? Satoshi jakoś nagle zaczął zastanawiać się nad tym, czy aby ktoś faktycznie nie zdzielił go z młotka raz porządnie w łeb. Postanowił to sprawdzić, ujmując dłoń Azumiego i podnosząc głowę nieco do góry:
- Mówisz więc, że kochasz mnie tak bardzo, że w szpitalu będziesz spędzał każdą swą godzinę? I pragniesz tak bardzo, że nie odstąpisz na krok?
Zamrugał kilkakrotnie roześmianymi oczyma. Choć był to żart, zapewne mu nie wyszedł. Zastanawiał się tylko, jak Azumi to odbierze. A może w ogóle nie odpowie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz