Drobna Uwaga

Uwaga!!

Treść tego bloga zawiera w sobie w sporej mierze (jak nie w większości) elementy o tematyce Yaoi. Jeśli ktoś nie wie co to takiego zapraszam >>TU NA STRONĘ<< i zapoznanie się z tym terminem. Jeśli jednaki komuś przeszkadza ten temat, albo w jakikolwiek sposób ubliża, to bardzo proszę o dobrowolne opuszczenie tego bloga, a swoje komentarze pozostawieniu dla siebie.

Kontakt

Jeśli Ktoś chciałby być informowany o nowych notkach albo skontaktować się ze mną to najłatwiej mnie złapać na gg:28597734 lub ewentualnie mailowo firello.kirike@gmail.com

poniedziałek, 3 lutego 2014

Azumi i Satoshi Cz 27

- No widzisz Kochanie jak chcesz to potrafisz mieć dobre pomysły. – odpowiedział uradowany takim pomysłem. Azumi kochał wodę, sam miał w domu rodzinnym blisko do jeziora wiec praktycznie codziennie w lato pływał.
- Wróć przecież teraz będzie zimno, to z pływania nici. Kurcze co my w takim razie będziemy . . - zaczął myśleć ale widząc ten złowieszczy wręcz chochliczy wzrok aż poczuł dreszcz idący po jego plecach - No tak można się domyślać co też za zbereźności mu przychodzą do głowy - co ciekawsze taka perspektywa w żaden sposób mu nie przeszkadzała. Można powiedzieć że wręcz przeciwnie.
Na szczęście rozmowa o jedzeniu odpowiednio go odciągnęła od kosmatych myśli.
- Nie ma sprawy, jeśli chcesz z ryżem to tak będzie. - odparł ugodowo, praktycznie potrawa z obydwoma dodatkami była dobra, ale skoro Satoshi był chory mógł nieco grymasić.
Jednak kiedy tylko zjawiła się Ivy Azumi starałsie zachowywać jakby go tu zupełnie nie było, miał nadzieję że się czegoś dowie o stanie aktora. Choć już sama rozmowa świadczyła o tym że za wesoło nie może być. Dopiero kiedy temat wszedł na jego osobę przyglądał się dziewczynie i turkusowookiemu.
- Wybacz ale jestem bardzo przekonywujący, zresztą z tego co mi wiadomo tylko na ojomie jest wymóg wpuszczania rodziny - odarł z diabelskim uśmieszkiem, jednak zaraz po chwili spojrzał na Ivy - Pytając się czy wiedzą masz na myśli o nas? - dłonią wykonał gest wskazujący na siebie i na Satoshiego.


- Tak, Twoje Kochanie zdaje się mieć jeszcze jakieś tam przebłyski inteligencji.
Zaśmiał się cicho, jakby z trudem. Zamrugał przy tym kilka razy i uśmiechnął się nieco zadziornie. W tych sprawach dogadywali się bez słów. I to jak najbardziej Satoshiemu się podobało. Nie wspominając już o tym, że przyda mu się odpoczynek nad jeziorem w ramach rekonwalescencji. Tym bardziej, że to idealne miejsce do szlajania się całymi dniami.
- Dzięki. Jutro ty wybierasz.
Odparł, mrugając przy tym kilkakrotnie. Cały czas zastanawiał się, jak to będzie, gdy wyjadą. Teraz to całkowicie zaprzątało jego głowę.
Ivy, słysząc pytanie Azumiego, pokręciła głową, jakby nawet nieco z niezadowoleniem.
-Ten wypadek skutecznie zwrócił uwagę na Satoshiego i odwrócili się od Pana. Myślę, że jeśli teraz Sati skończy zwracać na siebie uwagę, to wszystko powinno przejść w miarę cicho. Ale proszę... starajcie się nie rzucać nikomu w oczy.
Brązowowłosy pokiwał głową ze rozumieniem. Był tego samego zdania co Ivy i cieszył się, że jakimś cudem stało się tak a nie inaczej. A może ten wypadek miał na celu zatuszowanie ich związku? Tak, to byłoby coś. W ten sposób można byłoby pokusić się na stwierdzenie, że los jest po ich stronie. Pomijając fakt, że teraz leżał w łóżku, obity, nie mając pojęcia co ze sobą dalej zrobić.
- Myślę, że w takim wypadku mamy po prostu szczęście w nieszczęściu.
Wziął głęboki wdech i przerwał na moment. Za chwilę znów kontynuował swoje słowa:
- Dzięki, że jesteście. Jesteście kochani.


- No już bez śmiania się i poruszania gwałtownie płucami, przecież widzę że Ciebie to boli. - nachylił się nad aktorem i położył mu ostrożnie dłoń na przeponie. Wiedział ten uśmieszek i wiedział o czym myśli kochanej. Ale dla jego dobra już nie wspominał tej sprawy.
- W takim razie jutro będziesz miał całkiem ciekawą niespodziankę. - odparł tajemniczo. Co prawda Azumie miał już w głowie kilka ciekawych pomysłów ale nie mógł się zdecydować co najlepiej przyrządzić. Ale o tym pomyśli później.
To co mówiła Ivy wydawało się być ważniejsze więc słuchał jej bardzo dokładniej.
- Azumi nie pan, podejrzewam że wiekiem jestem tu najmłodszy, po za tym jeśli mam być szczery to już wolałby by to wyszło na jaw i kilku pismaków mnie nieco dręczyło niż widzieć Satoshiego przykutego do szpitalnego łóżka i to w takim stanie. Zresztą co Ci ludzie mogą mi zrobić? Łazić za mną i co najwyżej robić zdjęcia. Nigdy nie dbałem o opinie publiczną i szczerze chyba nigdy nie zacznę po za tym między nami Ci co by naruszyli moje dobre imię wierzcie mi że mieli by za swoje. - spojrzał wymownie na kochanka, ten przecież wiedział o czym czerwonowłosy mówi. Kievin by się odpowiednio zabawił swoim komputerem.
Słowa Satoshiego na chwilę rozpromieniły twarz kucharza, nie żeby się wstydził wykonać jakiś mocniejszy gest przy widowni, ale ona działała na niego krępująco. Dlatego też tylko pocałował aktora w trzymaną dłoń.
- Zostaniesz z nim na jakieś dwie godziny? Obiecałem zrobić mu obiad, a co za tym idzie muszę wskoczyć do domu na ten czas? - spytał się patrząc na Ivy. Nie chciał zostawiać Aktora samego po tym co miał okazje widzieć jeszcze tak niedawno.


Słysząc pouczenie z ust kochanka, wymamrotał coś pod nosem i podniósł głowę, mrugając kilkakrotnie.
- Oj, nie marudź jak moja matka. Spokojnie, jestem dużym chłopcem.
Uśmiechnął się delikatnie.
Tak, ale co z tego, że jestem duży. Sukcesywnie mi udowadniasz, że chyba jednak się mylę...
Przymknął turkusowe oczy. Cieszył się z tego, że Azumi obiecał mu tak pyszny obiad. Polubił jego kuchnię i nie uwierzyłby, gdyby ktokolwiek mu powiedział, że żarcie z budek może być równie dobre. Nędzny substytut jedzenia. Turkusowooki jednego był pewien: Azumi zostanie idealnym kucharzem. I miał nadzieję, że kiedyś mu się to uda, bo akurat ten czerwonowłosy mężczyzna o gołębim sercu na to jak najbardziej zasługiwał.
Ivy, w przeciwieństwie do Satoshiego, nie spoglądała na kucharza. Siedziała dziwnie zamyślona, może nawet nieco za bardzo wgapiona w jeden z monitorów, który obrazował wewnętrzny stan jej przyszywanego braciszka. Nie miała nawet zamiaru komentować jego słów. Uśmiechnęła się tylko i przytaknęła. Jej zdanie na ten temat było zupełnie inne. I dlatego wolała się najzwyczajniej w świecie nie odzywać.
- Azumi, daj spokój. Możesz mnie zostawić na trochę i nie przejmować się o wszystko tak bardzo? nic mi się nie stanie.
Blondynka spojrzała na aktora krytycznie.
-Zawsze jak tak mówisz, dzieje się coś złego. Zostanę z nim, spokojnie.


- Poprawka, jak martwiący się kochanek - nachylił się a że skoro w pokoju byli we troje to nachylił się do jego ucha. - A to że jesteś duży to nadal w sobie czuje - Co zresztą było prawdą, cały ten seske z dnia poprzedniego nadal jego ciało wspominało zwłaszcza mięśnie i ich zakwasy.
Mimo wszystko Azumi zgodził się zamieszkać z aktorem, ale pod warunkiem że on dalej będzie zajmował się domem, nie chce by ktoś myślał że sobie uwiódł gwiazdkę a teraz będzie żył jak pączek w maśle.
Jak najbardziej wysłuchał do końca słów mężczyzny ale od raz pokręcił głową. No właśnie już Ci raz odpuściłem i proszę skończyło się w szpitalu. Nic z tego. [/b]- widać było że czerwonowłosy jest zdeterminowany.
- Dzięki. Ratujesz mnie przed osiwieniem. W takim razie ja zmywam się ale niebawem wracam. Słuchaj a skoro tu będziesz może i dla Ciebie coś wezmę, bo to dla mnie i tak bez różnicy będzie czy zapakuje w dwa pojemniczki czy jedno. Zresztą, nie ważne i tak przyniosę, jak zjesz to dobrze jak nie, to ja już coś zrobię z tym - kucharz też był lekko zakręcony. Mimo wszystko nie często bywał w podobnej sytuacji.
W końcu pożegnał się i wyszedł pośpiesznie starając się dotrzeć na targ jak najszybciej, kupił odpowiednie składniki, a w domu zrobił obiat i starannie zapakował w naczynia trzymające ciepło.
Po niespełna dwóch godzinach zjawił się przed szpitalem.


Westchnął cicho na tę wzmiankę. Pakując się w związek, zamiast martwiącej się matki, ma martwiącego się faceta. Z deszczu pod rynnę? Nie do końca. Bo tylko kochanek mógł wypowiedzieć słowa, jakie w tej chwili wymawiał Azumi. To przez nie źrenice Satoshiego rozszerzyły się, a być może nawet zarumieniły mu się lekko policzki. Nie umiałby nawet skarcić kochanka za to, że akurat w tej chwili musiał powiedzieć coś... takiego. Satoshi był odważny, ale to chyba nieco go speszyło, a jednocześnie mocno wpłynęło na jego dumę.
- Oj, odpuść. To był wypadek. A z resztą nie będziesz w stanie pilnować mnie dwadzieścia cztery godziny na dobę.
Pokazał mu język, jednocześnie ściskając jego ciepłą dłoń nieco mocniej. Ivy natomiast bez słowa przyglądała się tym dziwnym czułościom, po czym uśmiechnęła się delikatnie.
-Azumi, dzięki wielkie. Prawdę mówiąc od rana nic nie jadłam. Zgadnij przez kogo.
Wymownie spojrzała na Satoshiego, a ten zaśmiał się tylko ze zdenerwowania.
- Tej, to nie moja wina. Trza było siebie zmusić a nie teraz mnie oskarżać.
Pożegnał się ze swoim kochankiem, a gdy ten wyszedł, usłyszał słowa Ivy:
-To coś na poważnie?
Brązowowłosy pokręcił głową.
- Zdecydowanie. To na serio fajny facet. A z resztą... ty też powinnaś sobie kogoś znaleźć.
Blondynce źrenice rozszerzyły się z zaskoczenia. Myślała o tym już nie raz... ale wciąż chyba było za wcześnie. Sama nie wiedziała co ze sobą począć.
-Spokojnie, Satoshi. Znajdę kiedyś miłość swojego życia.


Azumi nie miał pojęcia że aktor to tak wszystko przeżywa. Kucharz do tej całej sytuacji podchodził dwojako. Po pierwsze starał się nie angażować i nie przyzwyczajać, ale w obecnej sytuacji jest to nieco trudne do wykonania. Sam od zwyczajnie czuł się dobrze w tym kramie zwącym się jednonocny seks ale związek to już wyższa liga i jak na razie kontynuacji ten związek tylko dlatego jeszcze się w czasie jego trwania chłopak się dobrze bawił.
Do tej pory nikt tak wyraźnie nie zaznaczył że on może się komuś podobać. I tu nie chodzi tylko o sam seks, ale też o coś bardziej intymnego, uczuciowego. Przecież zachowanie aktora było bardzo ciepłe, a przynajmniej to które do tej pory prezentował mu takie właśnie było.
Rozmyślał o tym wszystkim intensywnie kiedy gotował, kiedy jechał do szpitala, czy nawet w windzie. Czy nawet jak szedł korytarzem. Myśli rozrywały jego głowę, sam nie wiedział co ma o tym wszystkim myśleć. W końcu stanął przed drzwiami. Spojrzał na korytarz, westchnął i zapukał wchodząc.
- Dostawa domowego jedzonka. - rzucił wesoło starając się ukryć to całe zastanowienie.


Satoshi pod nieobecność Azumiego miał wystarczająco dużo czasu, by porozmawiać z Ivy i najzwyczajniej w świecie z nią poprzebywać. W tej blondynce było coś niesamowiteg
o, coś, czego nie posiadała każda kobieta. Miała swój wewnętrzny urok, a jej serce przepełniało zdecydowanie zbyt dużo miłości. I chyba dlatego czasem kończyła tak a nie inaczej. Jednym z marzeń Satoshiego było spotkać mężczyznę, który spełni jego wymagania na faceta Ivy. I nie chodzi tu o wygląd czy cokolwiek takiego: chciał się raczej przekonać, czy aby na pewno będzie mógł mu zaufać.
Tak, zabawne. Także w tej chwili brązowowłosy nie myślał o sobie, a jego głowę zaprzątały problemy sercowe, których nawet nie było.
Zatem, gdy tylko Azumi zjawił się w środku, odetchnął ciężko i uśmiechnął się z podziękowaniem. Nim jednak to się wydarzyło, Ivy zdążyła go opuścić i inny gość zajął jej miejsce na drewnianym stoliku. Jego partner z planu postanowił go odwiedzić i złożyć niezapowiedzianą wizytę.
- Znowu wszystko zostawiłem na Twojej głowie.
Głos Satoshiego zabrzmiał nienaturalnie spokojnie. Widać było, że faktycznie się zamartwiał się tym, że narobił Sashy kłopotów.
- No i za ten wybryk z pocałunkiem.


Azumi miał nie lada zaskoczenie kiedy w sali na zamiast Ivy zobaczył jakiegoś dobrze wyglądającego młodego mężczyznę. W pierwszej chwili nie wiedział nawet jak zareagować. Z jednej strony, bardzo dobrze wiedział, że aktor jest osobą medialną i może mieć wielu różnych gości, ale widok tego nieznajomego jakoś w dziwny sposób poruszył go. Coś czego nigdy wcześniej nie czół pojawiło się w głowie kucharza. Bezpodstawna złość na kogoś kogo widzi pierwszy raz w życiu.
Do tego słowa jakie usłyszał tym bardziej spowodowały że agresja w nim wzbierała.
Postarał się jednak odrzucić te dziwne myśli i nabrał kilka wdechów nim doszedł do łóżka chorego.
- A co to się stało z Ivy, że tak zniknęła. Przecież była głodna? - spytał się uprzejmie Satoru, ale nawet na niego nie spojrzał tylko rozkładał potrawy na stoliku, dobiero kiedy przyłapał się na tym że uciekał wzrokiem spojrzał na aktora. Ale oczy czerwonowłosego były jakby nieco chłodne a tak mógł to odebrać kochanek.



Satoshi przez dłuższą chwilę słuchał wyrzutów młodego. Ani na chwilę nie odwrócił jednak wzroku, bacznie obserwując swego partnera z planu. Nie mógł mieć do niego pretensji o to, że był zły. W końcu uderzył jego faceta tylko dlatego, że... no właśnie. Sam nie miał pojęcia, dlaczego to zrobił. Poniosło go i tyle. Nie wspominając o tym, że skradł mu całusa. Musiał sytuację prędzej czy później załagodzić. A teraz był na to idealny moment.
- Rezygnuję. Nie zobaczysz mnie więcej na planie. Zdaje się, że za dużo narozrabiałem.
Westchnął cicho, a gdy ujrzał, że czerwonowłosy wchodzi do pokoju, zamilkł na chwilę, uśmiechając się jednak ciepło. Gdy zobaczył jednak ten wyrzut w jego spojrzeniu, z twarzy Satoshiego uśmieszek spełzł sam z siebie. Spojrzał na Sashę, który zapewne nawet nie miał zamiaru witać się z kucharzem i zamrugał kilkakrotnie.
-Do zobaczenia. Przyjdę jutro, może pojutrze. Zastanów się do tego czasu poważnie nad tym wszystkim. Nie narażasz tylko siebie. Masz w swoich rękach moją przyszłość do cholery!
Obrócił się na pięcie i bez słowa wyszedł z pomieszczenia, trzaskając za sobą drzwiami. Satoshi nie miał pojęcia, kiedy ostatnio było mu tak źle i głupio. Nie mógł nic na to poradzić. Był totalnie bezradny

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz