Drobna Uwaga

Uwaga!!

Treść tego bloga zawiera w sobie w sporej mierze (jak nie w większości) elementy o tematyce Yaoi. Jeśli ktoś nie wie co to takiego zapraszam >>TU NA STRONĘ<< i zapoznanie się z tym terminem. Jeśli jednaki komuś przeszkadza ten temat, albo w jakikolwiek sposób ubliża, to bardzo proszę o dobrowolne opuszczenie tego bloga, a swoje komentarze pozostawieniu dla siebie.

Kontakt

Jeśli Ktoś chciałby być informowany o nowych notkach albo skontaktować się ze mną to najłatwiej mnie złapać na gg:28597734 lub ewentualnie mailowo firello.kirike@gmail.com

poniedziałek, 3 lutego 2014

Azumi i Satoshi Cz 31

No cóż Azumi wybrał sobie taki sposób bycia bo uznał go za wygodniejszy, co nie znaczy że tak naprawdę dobrze się z tym czół. A jego wypowiedz? No cóż był oto rodzaj oświadczenia niż powiedzenie co tak naprawdę myśli. I choć Satoshi nie mógł tego wiedzieć ale to zachowanie nie było jakoś sztucznie kreowane, czerwonowłosy zwyczajnie nie umiał inaczej. Jedynie jeszcze jako tako zwyczajnie się zachowywał przy bracie i rodzicielce.
Słysząc słowa aktora spojrzał na niego jakby nie do końca rozumiał po co kochanek to mówi.
- Spokojnie nie planuje żadnych sportów ekstremalnych jak chodzenie po skałkał - odpowiedział półżartem bo tak naprawdę nie wiedział co należało by odpowiedzieć na takie wyznanie. Bo wiedział że Aktor nie odnosi się tylko do szaleństw ale zapewnia go że będzie przy nim.
- Powiedz jak możesz pokładać we mnie takie uczucia skoro ja jestem tak zimny jak jakiś gad? - a tak przynajmniej siebie odbierał kucharz.


Satoshi westchnął ciężko, po czym niezdecydowanie odsunął się od kochanka. Nie wiedział, co począć ze sobą i swoimi rękami, dlatego też po prostu wsunął się pod kołdrę i założył dłonie za głowę. Rezolutnie spojrzał na czerwonowłosego i słuchał jego słów, czując jakiś dziwny rodzaj uczucia w sercu pomieszany we wręcz idealnych proporcjach z zagubieniem. Nie mogąc nic odpowiedzieć na manewr Azumiego, zaśmiał się cicho z tego, no cóż, dość prymitywnego żartu. Zrobił to chyba tylko po to, by nie peszyć swojego kochanka własnym zachowaniem.
Rety, Azumi. Ty masz zdecydowanie za niską samoocenę.
Przechylił głowę, nieco zirytowany. Brązowe włosy opadły na twarz mężczyzny, gdy ten podniósł się na ponów tak gwałtownie, że niemalże od razu zetknął się nosem z Azumim.
- Mogę, słyszysz. I będę to robił.
Puls na wyświetlaczu podskoczył dość wyraźnie, gdy brązowowłosy wpił się dziko w usta kochanka, nie chcąc dać dojść mu do słowa. Męczyło go to, że mówi o sobie tak a nie inaczej. Nie zdaje sobie sprawy z własnej wartości.
A Ty nie jesteś żaden gad tylko mój kochanek, o.


No cóż dla Azjaty to było dziwne, słuchał tylu przyjemnych dla serca komplementów a mimo to nie czół takiej euforii jaką powinien z tego odczuwać. No oczywiście było mu miło, ale czy osoba w związku nie powinna odczuwać tego bardziej tak wewnątrz? Z drugiej strony to Satoshi był zadużony kucharzem a nie na odwrót. To wszystko było trudne i wcale nie wiązało się z samooceną. Azumi wiedział bowiem ile jest wart i z kim nie warto się zadawać. Do tej pory wybierał sobie kochanków z chłopców z tak zwanej wyższej półki, i sam był również uważany za okaz. Ale jak by na to nie patrzeć czerwonowłosy był realistą i dobrze wiedział że tylko wykorzystuje aktora w takie ważnej rzeczy jak uczucia.
Już Azumiemu cisnęły się na usta słowa „A ponoć to ja jestem ten dziwny”, ale nie dane mu było to powiedzieć głośno. Miażdżący pocałunek zabrał mu oddech ale za nic nie odsuwał się. Wręcz jęknął rozkosznie na tą lekką brutalność. A przyjemność oddania takiego pocałunku zaczynała się jawić w jego spodniach dość wyraźną „górką”


Tkwił przez dłuższą chwilę w bezruchu, by móc dać sobie chwilę na pozbieranie kłębiących się w całej głowie myśli. Westchnął przy tym ciężko: wciąż nie wiedział, co o tym wszystkim sądzić. Prawdą było, że kocha Azumiego i nie da mu zrobić jakiejkolwiek krzywdy, o ile tylko będzie mógł tę krzywdę powstrzymać. W żadnym razie nie chciał, by Azumi czuł się źle. I dlatego w żaden sposób nie chciał go przy sobie trzymać. I sam nie chciał być traktowany nie fair.
Wtulił się w ciepłe ramiona mężczyzny, uśmiechając się z lekkim zdenerwowaniem na jego cichy jęk. Wiedział, do czego właśnie się przyłożył i poczuł się z tym dziwnie źle. Są w szpitalu, tak nie można! Nie i już! Satoshi prychnął cicho, po czym chłodnym nosem przejechał po karku Azumiego. Własnym kolanem zdążył już wyczuć problem czerwonowłosego.
- Wybacz. Będziesz musiał poradzić sobie z tym sam.


No cóż mimo iż panowie różnili się swoimi uczuciami to tak bardzo byli do siebie podobni w dbaniu o drugą stronę że zapominali się o sobie. Azumie również jedyne o co się martwił to, to by nie zranić aktora. Nie chciał by ten miał najmniejsze poczucie wykorzystywania go.
No ale w tym konkretnym momencie był jeden drobny problem. A konkretniej męskość kucharza zareagowała nazbyt ochoczo.
Słysząc co też Satoshi powiedział musiał najpierw odchrząknąć by mieć pewność że głos go nie zawiedzie.
- To jakoś nie jest wielkim problemem. Zawsze mogę stąd wyjść z basenem jako wytłumaczenie wyjścia do toalety. - odparł mimo wszystko nieco niższym głosem. Szybka i tak intensywna reakcja czerwonowłosego dodatkowo świadczyła o jednym. Chłopak przez czas kiedy to aktor leżał w szpitalu na pewno z nikim innym nie spał. A to przecież dobra wiadomość dla chorego.
- No dobra to gdzie masz ten basen - zaczął rozglądać się po pokoju za owym obiektem wymówki.


Odchrząknął cicho, wciąż z zainteresowaniem przyglądając się męskości Azumiego. Błagał tylko, by czasem nie zachciało mu się chichotać. W końcu problem... był nie lada w ich stylu. Mimo wszystko nie chciał dać po sobie poznać, że ta sytuacja jako tako go rozbawiła. Przynajmniej w jakiś nieznaczny sposób.
- A może chciałbyś, żebym to ja Ci pomógł...?
Zapytał, przekrzywiając głowę i uśmiechając się lubieżnie. Wyciągnął dłoń spod kołdry i wykonał swymi długimi palcami ruch w powietrzu przywodzący na myśl przepływania przez palce śliskiej substancji. W ten oto sposób Satoshi zamierzał Azumiemu pokazać, że mimo, iż ciało ma niesprawne, jego dłonie całkiem zręcznie poradzą sobie z owym "problemem". Tym bardziej, że sam czuł zobowiązany do zreflektowania się. To była w końcu, choć pośrednio, jego wina.
- Trzeba dać tylko znać ochronie, że chcę zostać sam z Tobą. A do tego... potrzebowałbym telefonu.
Skwitował, po czym poprawił swoje siedzenie przy pomocy ramienia i znów utkwił swój wzrok na męskości Azumiego.


To że Satoshi miał wesołe chochliki w oczach nie było czymś trudnym do przeoczenia. Wręcz było to widać aż za bardzo. Ale czerwono włosy nie miał zamiaru się irytować za to wszystko. W sumie sam powinien się zaspokoić. Doprze wiedział jak jego ciało reaguje kiedy się nim nikt nie zajmie.
Problem tylko w tym że swoje oględziny za basenem przerwał w momencie kiedy usłyszał propozycję aktora. Wyobrażenie tego co też mężczyzna może mu zrobić widząc ten gest spowodowały u niego nie tylko ukłucie w już napiętej męskości to jeszcze lekki rumieniec wypłynął na policzki. Po tym co widać było w oczach nie chodziło o skrępowanie czy zażenowanie. Rumieńce były spowodowane przez żar jaki obudził się w jego wnętrzu.
- Ochrona i ewentualni goście to sprawa drugoplanowa. Do tej zabawy trzeba nieco ruchu, nawet jeśli tylko byś dołożył dłoń. - no kurcze głupio szło przyznać Azumiemu, ale pomysł że kochanek by mu z tym pomógł bardzo go rajcowała. - Nie chce byś się nadwyrężał - odpowiedział w końcu. Teraz decyzja należała do aktora. Ale pożądanie w oczach młodzika mówiło że marzy on o tym by Satoshi zajął się nim.



To całe nieporadne zachowanie czerwonowłosego sprawiło, że Satoshi sam uśmiechnął się szeroko. Tym razem jednak nie starał się tego ukryć: w końcu... cała sytuacja była komiczna. Tym bardziej, że nie spodziewał się, że Azumi w ten oto sposób zareaguje na jego propozycję. Przekonany był, że jest to... takie naturalne. Choć, fakt co fakt, to wszystko było jak najbardziej niemoralne.
- Azumi Pertiz, ręce mam sprawne, spokojnie. Ale ja nie zmuszam, szukaj sobie tego basenu.
Założył dłonie za głowę i oparł się o poduszkę, uśmiechając przy tym pod nosem. Gra. Zaczynał swoją grę: tą, w którą nikt nie przegrywa. O ile w ogóle ją podejmie.
- Nie chcesz, to nie. Szkoda. Stęskniłem się za Twoim kolegą...
Wypowiedział te słowa dziwnie beznamiętnie, tak, jakby recytował właśnie tekst a nie mówił o czymś tak poważnym. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz