Drobna Uwaga

Uwaga!!

Treść tego bloga zawiera w sobie w sporej mierze (jak nie w większości) elementy o tematyce Yaoi. Jeśli ktoś nie wie co to takiego zapraszam >>TU NA STRONĘ<< i zapoznanie się z tym terminem. Jeśli jednaki komuś przeszkadza ten temat, albo w jakikolwiek sposób ubliża, to bardzo proszę o dobrowolne opuszczenie tego bloga, a swoje komentarze pozostawieniu dla siebie.

Kontakt

Jeśli Ktoś chciałby być informowany o nowych notkach albo skontaktować się ze mną to najłatwiej mnie złapać na gg:28597734 lub ewentualnie mailowo firello.kirike@gmail.com

poniedziałek, 3 lutego 2014

Azumi i Satoshi Cz 34

Bardziej odpowiednim powiedzeniem powinno być rzecz, że trafiła kosa na kamień. Azumi za bardzo znał te sztuczki z autopsji by się dać na nie nabrać.
- Zważywszy że za starz dostaje się pieniądze to można to podciągnąć za pracę. Bo tak naprawdę starz to nic innego jak wciągnięcie się do zawodu. - odpowiedział już łagodniej a w ramach kary dla aktora dmuchnął mu we włosy.
To że Satoshi mruczał z przyjemności za to drapanie było miłym komplementem że coś tak małego daje takie rezultaty.
Jednak to co kochanek powiedział na koniec nie za bardzo mu się podobało.
- A czy ja już powiedziałem nie? Tu nie chodzi o to że nie chce tego, tylko kwestia jest taka że ja już mam coś załatwionego i muszę to odkręcić z Mattisem. Co prawda Rus ma do mnie słabość i nie sądzę by był kłopot z odwołaniem praktyk w Rusałce ale nie chce też pozostać z niczym. Więc pozwolisz że sam to załatwię. A na przyszłość nim zaczniesz pociągać za sznureczki znajomości spytaj się mnie. - dokańczając swoje słowa podniósł głowę kochanka tak by móc patrzeć mu prosto w oczy.


Satoshi niemalże od razu zdał sobie sprawę z tego, że z kochankiem nie wygra w ten sposób, a także że podejmowanie w tej chwili nieudolnych gierek skończy się kolejną porażką. Będzie musiał obmyślić na niego sposób, ot co. Chyba, że takiego po prostu nie ma.
- Wiesz, nie ma problemu, zawsze możesz harować za darmo.
Pokazał mu język, który schował niemalże natychmiast po tym, jak poczuł na ponów na swojej głowie ciepłe dłonie mężczyzny. Słuchał tylko uważnie tego, co Azumi ma mu do przekazania, a słysząc wzmiankę o niejakiej słabości, o mało się nie obruszył. Pokiwał tylko głową z pokorą, a następnie zamrugał kilka razy, jakby chcąc pozbyć się z oka nieprzyjemnego paprocha.
Dał sobą swobodnie kierować, pozwalając Azumiemu na delikatne uniesienie głowy. Przyglądał się tylko tym okrągłym, brązowym oczom, czując, jak zaraz swobodnie w nich utonie.
Mattis. Ładne imię.
- Ma do Ciebie słabość, hm?
Zapytał, starając się skrzętnie ukryć tę nutę zazdrości w głosie.


- Może to zabrzmi jakbym się puszył, ale przy mojej prezencji i umiejętnościach, nie ma takiej możliwości. i faktycznie w głosie Azjaty nie było wyższości, raczej pewność siebie i coś co nie pozwalało zwątpić w tego słowa. Zresztą jaką ripostę można by było zastosować po tym co powiedział mu aktor?
Jednak kiedy dłonie znalazły się na głowie mężczyzny w oczach kucharza stały się łagodniejsze i ciepłe.
Słysząc to pytanie a raczej to jak zostało zadane już wyczuwał nutę zazdrości.
- Owszem ma, bo przypominam mu jego siostrzeńca. Więc się tak nie nastawiaj źle na niego. A właśnie jakbyś chciał kiedyś się zabawić gdzieś w klubie i pozbyć reporterów to u Mattisa będzie najłatwiej. Ma kilka klubów i restauracji w mieście wiec by się coś znalazło, a jak szepnę mu słowo to dziennikarze nawet nie podejdą do wejścia. - Azumi z rozwagą powiedział mu o tych lepszych stronach Rosjanina. Wolał nie mówić jednak o tym że mężczyzna jest jak pies na młodych chłopców.


Uśmiechnął się tylko na tę wzmiankę i pokiwał głową na znak potwierdzenia słów kochanka. Jego pewność siebie była całkowicie na miejscu i wiedział, że niewiele jest osób, które podobnie jak on, w kuchni potrafią czynić TAKIE cuda. Ba, gdyby on czynił je wyłącznie w kuchni...
Chwycił jego dłoń i złożył czuły pocałunek na jej zewnętrznej stronie. Jakby od niechcenia zaczął się bawić, szturchając jego palce: co lepsze, uśmiechał się przy tym jak dzieciak.
Źle nastrajać? Rety, ja się z aktorkami na planie filmowym całuję, spokojnie. Przecież Ci ufam, nie?
Wizja spędzenia czasu w nowym miejscu ze swoim kochankiem spodobała mu się: tym bardziej, że te kluby, do których miał swobodny wstęp, były dla niego zdecydowanie przereklamowane. Ciężko byłoby wyrwać się gdziekolwiek w nowe miejsce wiedząc, że podąża za Tobą sznureczek dziennikarzy.
- Misiek, a co z Twoją przeprowadzką? Trzeba byłoby się tym w końcu zająć, prawda?
Spytał, usadowiając się tak, by znaleźć się tuż pod ramieniem czerwonowłosego. Nie wiedział właściwie czy Azumi podjął jakieś kroki związane z ich wspólnym zamieszkaniem czy też wolał czekać z decyzjami na aktora.
- No i pytanie. Jak Kievin przyjął wiadomość, że jego ukochany braciszek zamierza zmienić swoje miejsce zamieszkania i zdać się na łaskę niewyżytego Satoshiego?
Tak, było w tym nieco prawdy. Brązowowłosy był niewyżyty i wiedział, że Azumi zdaje sobie z tego sprawę. Tym bardziej, że sam prowokował go do wspólnego seksu w szpitalu.


Najlepiej wykonywany zawód to jest taki kiedy się go wykonuje z przyjemnością i z własnej woli. A w przypadku kucharza właśnie tak było. On wręcz kochał stanie w kuchni i gotowanie.
Tak więc no musiał być w tym dobry.
Obserwowanie tej „zabawy” Satoshiego dłonią swojego kochanka było jakoś takie dziecinne i słodkie. Ale tego określenia Azumi wolał nie wygłaszać na głos. Jeszcze by się aktor obraził o umniejszanie jego męskości.
A po tych wszystkich wydarzeniach już nie trzeba turkusowookiemu przykrych wrażeń. Dlatego też pomyślał że wyjście do klubu kiedy tylko całkowicie wyzdrowieje będzie świetnym pomysłem. A tak przynajmniej uważał kucharz. Jednak myślenie o planach na przyszłość przerwało Azumiemu pytanie kochanka.
- No jak to co? Nic nie robiłem bo miałem na głowie egzaminy, Ciebie w szpitalu, latanie pomiędzy dwoma końcami miasta i jeszcze nieco użerania się z bratem. Wybacz ale stwierdziłem że lepiej będzie jak poczekam aż wrócić. A do tego czasu kimałem u ciebie by przypadkowo nie chcieć zrobić z Kievina mielonki. Ale spokojnie do wieczora zdążę Ci zmienić pościel na świeżą. - odpowiedział obejmując aktora ale po chwili przesunął się tak że znalazł się za kochankiem i przytulił się do jego pleców. Jednak pytanie jakie Satoshi zadał wywołało u niego wręcz jęk i skrycie czoła w zagłębieniu szyi partnera.
- Już lepiej nie pytaj, istna wojna i to wcale nie chodzi że ma coś do Ciebie, ale o to że mnie nie ma w domu, że non stop znikam a on nie może spełnić obietnicy rodzicom i nie ma jak mieć nade mną pieczę. Ogólnie rzecz biorąc jestem w kropce bo nie wiem jak mu wytłumaczyć ze kiedyś i tak bym odszedł. - wyznał nieco załamany. Najwyraźniej nie to takie proste zadanie.


Satoshi czuł, że jeśli chodzi o sprawy związane z gotowaniem, jest kompletną łamagą i cieszyło go niezmiernie to, że trafił w swoim życiu na naprawdę dobrego kucharza. Niesamowitą radość sprawiało mu próbowanie jego potraw: pomijając zaskakujący fakt, że odkąd Azumi przy nim jest, ani razu nie tknął hamburgera czy hot doga. Choć prawdę mówiąc chciał ostatnio nawet czerwonowłosego namówić, by owe przyrządził, ale po swojemu. Czuł, że i te zrobiłby idealnie.
Słuchał uważnie słów kochanka i pokręcił głową na znak zrozumienia. Takiej odpowiedzi właściwie się spodziewał: no bo niby kiedy Azumi miał się tym wszystkim zająć? Cieszyła go nawet myśl, że będą mogli to zrobić razem: jako część swoistego rytuału przyjęcia nowego domownika.
- Tam, pościelą się nie przejmuj. Ja się dziwię, że Ty jeszcze wszystko tak ze spokojem ogarniasz. Faktycznie jesteś bardzo wszechstronny.
Reakcja kochanka na jego pytanie dała mu wyraźnie znać, że coś jest nie tak. Oparł tylko swoją głowę o jego i słuchał, w międzyczasie przeczesując palcami jego włosy.
- Masz dwadzieścia lat, on musi zacząć żyć swoim życiem, Kochanie. Jesteś odpowiedzialny i potrafisz o siebie zadbać.
Skomentował tylko i westchnął cicho. Wiedział, że kłótnie z rodzeństwem potrafią przyprawić o ból głowy nawet prawdziwego stoika.


-Stara dewiza mojej mamy, nie denerwuj się i nie denerwuj na to co robić. Coś nie wyjdzie zrób to jeszcze raz. A jak znów nic, odłóż i poczekaj nieco. W końcu to tylko rzeczy materialne które robią to do czego my je wykorzystujemy - odpowiedział ciepłym głosem. A z tą przeprowadzką, prawda była też taka że Azumi jakoś nie chciał się tak szarogęsić kiedy nie było gospodarza. Mogło by to źle wyglądać. Po za tym słyszał że takie rzeczy zbliżają i powinno się robić je razem. Co prawda to jak pokój będzie wyglądał to tylko wola kucharza ale dobra rada zawsze mile widziana.
Azumi jeszcze bardziej wtulił nos w szyję kochanka by go pocałować tam.
- Ja o tym wiem, ty o tym wiesz, moi rodzice o tym wiedzą, szkoda tylko że tak trudno to Kievnowi pojąć. Choć kiedyś uważałem jego opiekę nade mną coś za świetnego. Ale teraz jest to udręką. - no cóż pozwalanie na coraz więcej dało efekt taki jaki jest obecnie.
- No ale jakoś to przetrwam. Albo zagrożę mu że jeśli nie przestanie szaleć to przestanę się do niego odzywać. To zawsze przez lata działało. - odpowiedział na koniec. W czasie kiedy cały czas rozmawiali kucharz bawił się dłonią kochanka.


Fakt, nerwy do tej pory w żaden sposób Satoshiemu życia nie umiliły: w końcu to zwykle podczas nich podejmuje się ponoć decyzje, które są naprawdę głupie. A im dłużej żył, tym bardziej utwierdzał się w tym przekonaniu, a słowa Azumiego nabierały coraz głębszego sensu.
-Tak, święta racja: choć to i tak nie umniejsza Twoich zasług.
Przez to zdanie chciał raczej podkreślić wykonywanie kilkunastu czynności i posiadanie tyle na głowie co kucharz, aniżeli jakieś wyjątkowe czyny. Wiadomo, bieganie z miejsca na miejsce nie jest niczym specjalnym: o ile nie robi się tego kilkanaście razy dziennie. W sprawie przeprowadzki miał dokładnie to samo zdanie co Pertiz: tego typu rzeczy w swoisty sposób ich łączyły, a trzeba było przyznać, że właśnie teraz tego "kleju" nieco im brakowało przez pobyt Satoshiego w szpitalu.
- I on musi zdać sobie z tego sprawę. A nie uważasz, że takie nie odzywanie się jest z deczka dziecinne?
Spytał, a widząc co kochanek wyprawia z jego dłonią, sam zaczął go zaczepiać opuszkami palców. Ot, taka drobna, niewinna zabawa.
- Zrobimy dzisiaj coś wspólnie na kolację? Albo... czy mógłbym Ci dzisiaj pomóc?
Nie, nawet nie zamierzał kryć się z tym, że chce czas stracony w szpitalu odrobić, spędzając z Azumim tyle czasu, by oboje mogli być szczęśliwi i usatysfakcjonowani.


Azumi nie odpowiedział co do jego starać. Prawda jest taka że kucharz był przyzwyczajony że zawsze robił wiele rzeczy naraz, tak więc to aż za bardzo dziwne nie było.
Słysząc jednak o dziecinności czerwonowłosy zaśmiał się pod nosem.
- No wiesz, tak szczerze to mimo iż Kievin jest tym starszym to i tak zawsze z naszej trójki zachowywał się najbardziej dziecinnie. Więc wybacz małe dzieci mały kłopot, duże dzieci duży kłopot. - odpowiedział jakby już swobodniej. Najwyraźniej rozmowa nieco uspokajała chłopaka.
- Razem powiadasz? Nie chce Ci psuć planów Kochanie ale lekarz coś wspominał że masz się nieprzeforsowywać na chorą nogę. - Pacnął palcem po nosie aktora w ramach lekkiej kary za głupi pomysł. Ale jak chcesz to mam lepszą sugestię, ja się zajmę kolacją a ty deserem owocowym. Krojenie i układanie w miseczce owoców można i na siedząco zrobić. - zaproponował polubowne rozwiązanie. Nie chciał przecież by mężczyzna czuł się niepotrzebny.



Przyrównywanie Kievina do dużego dziecka w jakiś sposób brązowowłosego rozbawiło: tym bardziej, że miał niejako okazję poznać jego brata i prawdę mówiąc przekonany był o tym, że Azumi ma w tej sprawie całkowitą rację.
- Starszy młodszy brat?
Spuścił nieco głowę, a dłoń ułożył na włosach mężczyzny i przeczesał je, czochrając przy tym niemiłosiernie.
- Może w takim razie zajmiesz się jeszcze mną, hm? Choć na ten wieczór.
Pociągnął go za sobą tak, że właściwie to Azumi znalazł się nad Satoshim. Niewyżyty turkusowooki ujął go i wtulił się mocno w ciepłe ramiona. Chciał go jakoś zachęcić do porzucenia tego dość ponurego tematu i poprosić o pomyślenie nad tym, jak sam spędzi ten dzień, weekend, całe życie.
- Rety... Matka się znalazła. Ale dobrze, mogę kroić owocki.
Odparł i zrobił typowy "dzióbek". Zaśmiał się przy tym i zaczepił zadziornie nosem ramię mężczyzny. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz