Drobna Uwaga

Uwaga!!

Treść tego bloga zawiera w sobie w sporej mierze (jak nie w większości) elementy o tematyce Yaoi. Jeśli ktoś nie wie co to takiego zapraszam >>TU NA STRONĘ<< i zapoznanie się z tym terminem. Jeśli jednaki komuś przeszkadza ten temat, albo w jakikolwiek sposób ubliża, to bardzo proszę o dobrowolne opuszczenie tego bloga, a swoje komentarze pozostawieniu dla siebie.

Kontakt

Jeśli Ktoś chciałby być informowany o nowych notkach albo skontaktować się ze mną to najłatwiej mnie złapać na gg:28597734 lub ewentualnie mailowo firello.kirike@gmail.com

poniedziałek, 3 lutego 2014

Azumi i Satoshi Cz 36

Może i Satoshi sądził że te całe niewinne mizianki to nic takiego, ale w życiowym doświadczeniu kucharza, takie właśnie łagodne sygnały były początkiem do intensywniejszej gdy wstępnej a następnie do stosunku. Aktor ciągle zapomina o jednej ważnej sprawie. Azumi był z partnerami bo mu było z tym dobrze, a nie że coś do nich czuł. Tak więc tak zwane niewinne pieszczoty są mu całkowicie obce.
Poza tym przecież czerwonowłosy ostrzegał że on trwa w tym szalonym pomyśle by się przekonać czy można kogoś pokochać.
Dlatego aktor powinien pamiętać że wiedza jaką on posiada, nie za bardzo mu coś podpowie w sprawie z Azumim.
Tak samo jak i teraz. To całe uciekanie od mężczyzny, to nie jest z powodu, że tego nie chce. Oj wręcz przeciwnie. Ale lekarz przecież wyraźnie zabronił, tak więc kucharz stara się trzymać na wodzy swoje wybujałe potrzeby.
- No to świetnie, po poczekaj nieco - a stojąc za ladą szafek wyraźnie usłyszał propozycję kochanka.
- Jeśli o mnie chodzi i te filmy to zawsze chętnie. O każdej porze wieczoru i nocy, bo wówczas najlepiej się je ogląda. - odpowiedział już z nieco weselszym uśmiechem.


Dla Satoshiego odpowiedź na pytanie, czy Azumi kochać potrafi, znał odpowiedź mimo tego, co ten czuł względem aktora. Ciemnowłosy mężczyzna o turkusowych oczach był przekonany o tym, że jego kochanek potrafi kochać i jedyne, czego mu brakuje to... prawdziwej miłości. Aktor mógł śmiało przypuszczać, że dotychczasowe zachowanie Azumiego wynikało bardziej z braku odpowiedniego obiektu westchnień aniżeli problemów z samym sobą. Satoshiemu zdarzało się nawet niekiedy myśleć, że to on zmusza kochanka do rzeczy, na które ten koniecznie ochoty mieć nie musi i trwa w tym całym swoim magicznym świecie, nie mogąc zaakceptować zdania czerwonowłosego. Żałosne. A może jednak nie?
- Zatem po obiedzie wyskoczę na miasto: kupię popcorn i załatwię jeszcze coś po drodze. A później... urządzimy sobie wieczór z horrorami w roli głównej.
Uśmiechnął się szeroko i przechylił głowę. Gdy tylko skończył wypakowywać swoje rzeczy, na ponów ułożył się na kanapie i wtulił w jedną z milutkich poduszek.


Obydwaj panowie nie byli w łatwym położeniu, niestety jak i Azumi tak i Satoshi mieli swoje „przeszkody” do pokonania. A to czy im to wyjdzie czy też nie to już zupełnie inna bajka.
Pewne było jedno dla kucharza ten facet był jakiś inny w porównaniu do pozostałych. Mimo że aktor już przeleciał czerwonowłosego dalej skakał wokół niego jakby ten był jakimś księciem. A to już samo w sobie było nietypowe dla młodzika. No ale może to tylko takie dziwne myślenie?
Starał się odrzucać myśli dochodzące do niego i skupić się na obiedzie. Jednak kiedy usłyszał słowa kochanka spojrzał na niego z lekką obawą.
- Satoshi na pewno dobrze się czujesz? Nie zrozum mnie źle ale właśnie powiedziałeś że wyskoczysz na miasto, a nie chce Ci przypominać ale właśnie co wyszedłeś ze szpitala. - upomniał mężczyznę z zatroskaną miną. Może jednak ten przedwczesny pomysł wyjścia ze szpitala w cale nie był taki dobry?


Satoshi nie czuł, by miał jakieś niesamowite przeszkody w relacji z czerwonowłosym: jedynie obawiał się, że jego słowa czy czyny w pewnym momencie zostaną przez niego przyjęte za zbyt nagabujące czy też po prostu natrętne. Chyba to przez to nie potrafił w stu procentach odprężyć się przy Azumim... no, chyba że wtedy, gdy miał pewność, że akurat w tej chwili sam nie myśli o ucieczce czy dawnym, bardziej szczęśliwym życiu.
Słysząc ten zarzut, przeszedł tylko przez pokój i stanął po chwili przed kochankiem, zakładając przy tym dłonie na krzyż.
- Szczerze? To i tak cud, że nie wypisałem się wcześniej na własne żądanie. Gdybyś mnie tak nie rozpieszczał, pewnie nie siedziałbym tam tak długo.
Nie wytrzymałby, tego akurat mógł być pewien. Satoshi nigdy nie lubił siedzieć w jednym miejscu, a tym bardziej wtedy, gdy był do tego w jakikolwiek sposób przymuszany. Musiał się ruszać, zajmować czymś dłonie... i chyba właśnie dlatego obecność Azumiego była dla niego tak kojąca podczas pobytu w szpitalu.
Spuścił na chwilę wzrok, a widząc pewną rzecz, aż zaśmiał się cicho pod nosem.
- Dam Ci pięć minut, nie więcej. Idź i się lepiej z tym uporaj. Wiem, że boli.
Powiedział, całkowicie zmieniając temat. Nie zdawał sobie sprawy że wcześniejsze pieszczoty wciąż dadzą o sobie kucharzowi znać.
 


Temat zdrowie dla Azumiego był bardzo ważny dlatego słysząc to całę „wyznanie” aktora podparł się pod boki i zmrużył oczy.
- To co byś robił kiedy byśmy się nie poznali to już twoje życie, ale w momencie kiedy to ja w jakiś sposób mogę w płynąć na twoją osobę to przykro mi bardzo ale za nic nie dałbym Ci się wypisać wcześniej. Już teraz uważam że zrobiłeś to nieco zbyt pochopnie. Teraz niby czujesz się dobrze, a mam Ci przypomnieć wczorajszą wędrówkę pod prysznic i fakt że o mało nie zemdlałeś z wycieńczenia? Naruszyłeś sobie błędnik i przy wzmożonym wysiłku możesz tracić przytomność. Więc jeśli myślisz że teraz dam Ci wyjść z tego mieszkania to grubo się mylisz i wiesz mi chętnie udowodnię Ci przywiązując Cię do łóżka. i nie ma w tym ani krztyny perwersyjnych scen erotycznych. - stanowczy głos czerwonowłosego ewidentnie pokazywał że ten jednak ma potencjał do bycia stroną aktywną. A może Azumi zwyczajnie wcześniej tego nie pokazywał bo nie musiał?
Chciał się już odwrócić i znów kroić kawałki filetu ale śmiech Satoshiego go powstrzymał. Już się miał nawet spytać o co chodzi ale wzrok skierowany na dół podpowiedział co takiego aktor zobaczył.
Jednak słowa które usłyszał i wcześniejsze lekko podniesione ciśnienie spowodowały że bunt nadal trwał.
- Nie obawiaj się teraz już jest dobrze, a ty musisz coś zjeść przed łyknięciem leków więc to może poczekać. - odpowiedział zanim nawet pomyślał. A kiedy doszło do niego co takiego palnął lekki rumieniec pojawił się na policzkach kucharza. Chcąc jednak by to wyglądało jakby nic takiego właśnie nie powiedział od razu zabrał się do wrzucania już pociętych kawałków na patelnię.


Słuchał kazania swojego kochanka z wyraźnym niezadowoleniem malującym się na twarzy. Nie musiał udawać, że tak naprawdę jest rozeźlony jego słowami: to było widać w jego postawie, zachowaniu. Z trudem powstrzymał się, by nie naśladować głosu kochanka i najzwyczajniej w świecie go nie przedrzeźniać. Wiedział, że w ten sposób bardzo szybko by przeholował.
- A szkoda, przydałby się ostry, długi seks.
Westchnął cicho pod nosem, jakby całkowicie zmieniając temat dyskusji. Wiedział, że z Azumim nie wygra: zatem dlaczego nie ma zejść poniżej pasa i zastosować innych sztuczek? Skoro nie wygra, to pokaże mu przynajmniej, że on też należy do grona osób, które po prostu na swoim postawić muszą. To była kwestia przekonań... nie, to kwestia samego honoru! Słysząc zatem odpowiedź mężczyzny na jego zaczepkę, postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Nie pozwalając, by Azumi zauważył cokolwiek podejrzanego, przysunął się do niego i przytulił od tyłu, jakby dając znak, że spasował. Wcisnął się w niego ostentacyjnie, a gdy miał pewność, że Azumi tak łatwo się nie wyrwie, prawą dłoń zsunął na wysokość jego rozporka i przez materiał ujął jego męskość, ściskając mocno. Oh, jak bardzo chciał usłyszeć choć cichy jęk, który w tej chwili wyraźnie zaznaczałby dominację Satoshiego... przynajmniej w łóżku, skoro w życiu codziennym mieć jej nie mógł.
- Jesteś dla mnie tak dobry, że chyba czas najwyższy Ci to jakoś wynagrodzić, nieprawdaż?
Spytał i wysunął koniuszek języka, by móc nim musnąć kark czerwonowłosego. To nie była nawet jawna prowokacja, tylko ociekające seksem i podnieceniem zachowanie osoby, która... no cóż, bardzo stęskniła się za swoim mężczyzną.


Czerwonowłosy bardzo dobrze wiedział że Satoshi czasami zachowuje się jak duże dziecko dlatego też wolał mu wyraźnie powiedzieć co myśli o jego pomyśle wychodzenia na miasto.
- Dobrze wiesz że zalecenia lekarza wyraźnie brzmiały by jeszcze przez tydzień poczekać. Odpowiedział jakby właśnie co rozmawiali o jedzeniu cukru a nie o współżyciu.
Dlatego też kiedy się odwrócił w cale nie spodziewał się przytulenia. Uważał że aktor zwyczajnie się obrazi i pójdzie do drugiego pokoju. Dlatego też pierwsze zaskoczenie było kiedy poczuł za sobą kochanka. Prawdę powiedziawszy tak zajął się przygotowywaniem posiłku że lekko się przestraszył kiedy poczuł obecność mężczyzny.
- Mógłbyś nie straszyć kocha. . . OCH - kiedy mówił poczuł nagle na swoim przyrodzeniu dłoń Satoshiego. Żaden facet nie jest w stanie zachować spokój w takiej sytuacji i Azumi nie był żadnym odmieńcem w tym przypadku. Jego ciało samo zareagowało i kucharz wręcz wbił się ciałem w aktora i tak jakoś trafiło że młodzik otarł się pośladkami o przyrodzenie napalonego mężczyzny.
- Sati co ty wyprawiasz - odrzucił nuż na blat szafki i starał się powstrzymać dłonie kochanka. Ale jak miał to zrobić czując takie doznania jednocześnie? A na domiar złego jego podnieceni znów zaczęło narastać.


Czasem nie rozumiał, skąd u Azumiego brało się to przeczucie, że tak naprawdę to on i nikt inny wie, co dla Satoshiego najlepsze. Cóż, może najzwyczajniej w świecie aktor dawał mu powody do takiego zachowania? Tym bardziej, że była to jedyna osoba, przy której totalnie nie potrafił grać: jak się okazało, aktor z niego marny. Przynajmniej przy Azumim.
- Gdzieś mam jego zdanie. Może zachowywałbym się inaczej, gdyby nie poprosił mnie o autograf.
Prychnął cicho, by dać znak swojej dezaprobaty: wiedział jednak, że teraz też na swoim nie postawi. Może z domu uciec, wymknąć się niepostrzeżenie... ale Azumiego do seksu zmusić nie mógł. Z resztą, jak?
Słysząc ten uroczy głosik kochanka, a tym bardziej widząc jego zachowanie, zachichotał pod nosem i ułożył mu głowę na ramieniu tak, by samemu mógł zobaczyć, co się dzieje. Fakt, chciał mieć kontrolę nad sytuacją w razie jakiejkolwiek wpadki. Ścisnął zatem mężczyznę mocniej w pasie, a dłoń, którą mu podsunął, pacnął dość mocno: wyraźny znak, by nie próbował się mieszać w to, co robi.
- Jak to co? Chcę trochę potarmosić Twojego kolegę. W sumie, jak chciałeś się bronić, mogłeś tego noża nie odkładać.
Sam nie był pewien, czy chłód metalu na szyi powstrzymałby go od zrobienia dobrze czerwonowłosemu.
- Robimy tak: wyłączasz kuchenkę, obiad kończysz za jakieś... piętnaście minut, a tymczasem ja zajmę się należycie Tobą. Nie zamierzam patrzeć, jak się męczysz.
Tak, to akurat była prawda: nie chciał widzieć, jak ten sam z ledwością się powstrzymuje, by nie zrobić czegoś głupiego czy też samemu nie pójść do łazienki.
- Z resztą, lekarz mówił o wysiłku ciała ogólnie. Nie o moich dłoniach... czy ustach.


To nie tak było że chłopak wie co dla aktora najlepsze, on zwyczajnie wie co jest dobre dla zdrowia. Chłopak w dzieciństwie był chorowity więc zwyczajnie szanuje zdrowie, dlatego też nie rozumie dlaczego aktor zachowuje się tak nieodpowiedzialnie.
Dodatkową zagadką było dla czerwonowłosego jego własne odbieranie bodźców. Za nic nie rozumiał dlaczego kiedy został tak zaskoczony jemu to się podobało. To uderzenie w dłoń, władcze przytrzymanie w pasie, czuł jak oddech i tętno mu przyśpiesza.
- Może i jesteś niewyżyty, ale . . ach . . to co czynisz nie jest dla mnie krzywdą.
 - Nie chciał jęczeć, ale poczynania aktora były zbyt dobrze trafione w czułe miejsca kucharza. Zagryzł wagę kiedy znowu poczuł na swoim przyrodzeniu celniejszy ucisk na główkę męskości.
- Skoro nie chciałeś patrzeć jak się męczę trzeba było mnie zostawić w spokoju, zwyczajnie bym ochłoną i by mi przeszło. - mówił przyśpieszonym głosem, starając się walczyć z przyjemnością. Problem był w tym że to kojarzyło się Azumiemu z tym że to on wykorzystuje aktora. Ale przecież to nie była sytuacja jak w szpitalu. Dzisiejszego dnia Satoshi sam wyraźnie prowokował.
No ale ile można było znosić tą słodką torturę wiedział że kidy sprawy przybrały taki obrót nie będzie w stanie się już powstrzymać, trzęsącą dłonią wyłączył kuchnie by złapać się mocniej blatu przy kolejnej fali przyjemności. Niestety dla aktora takie nieco agresywniejsze postępowanie z chłopakiem budziło w nim małego demona. Postanowił że nie będzie tu samemu „cierpieć”. Sięgnął ręką do tyłu do męskości Satoshiego i tak samo jak mężczyzna ścisnął kochankowi przyrodzenie.
- Mówił ci ktoś że masz tylko dwie ręce a ta broń ma dwa ostrza. - No cóż najwyraźniej ktoś tu postanowił nie pozostawać biernym.



Satoshi wyraźnie nie był przyzwyczajony do tego typu opieki: nigdy w dorosłym życiu nie dbał o siebie w jakiś szczególny sposób. Pewnie gdyby nie Azumi, jego posiłki dalej wyglądałyby dość marnie, a lodówka świeciła pustkami. Okazało się, że posiadanie u swojego boku kogoś rozgarniętego naprawdę pomaga wydłużyć życie. No, o ile wpierw nie zabijesz się przez jakiegoś debila na motorze... ale to inna sprawa.
Nie dziwił się w sumie, dlaczego ciało Azumiego reaguje w ten sposób: tym bardziej, że sam był za nim stęskniony jak diabli. Rozumiał w jakiś niewerbalny sposób to swoiste uzależnienie czerwonowłosego i prawdę mówiąc nie zamierzał go wystawiaćna jeszcze dłuższą próbę. To nie czas ani miejsce na tego typu zagrywki i sprawdzanie jego siły woli.
Na słowa kucharza uśmiechnął się pod nosem i najzwyczajniej w świecie otarł się o niego, nie przestawając przy tym swoich pieszczot. Prawdę mówiąc cieszył się z tego, że jednak i on może wykazać się dominacją: przynajmniej jej odrobiną w tej jakże ważnej części ich znajomości. Chciał pokazać swoje pazurki, jakby pragnąc zasłużyć na pozycję tego, który jest prowokatorem. O dziwo, nie spodziewał się, że ta kwestia okaże się dla niego tak ważna.
Widząc zachowanie kochanka, poczuł pewną ulgę i zadowolenie. Sam czuł, jak przez jego ciało przechodzi masa elektrycznych impulsów, które i jego męskość zaczęły stawiać na baczność. Dlatego wręcz warknął, gdy poczuł dłoń na swoim ciele, zaciskającą się z pewnym, prowokującym uczuciem. Odsapnął z trudem, na tyle jednak cicho, by Azumi tego wyraźnie nie mógł usłyszeć.
- Cóż, taki obrót spraw mi się podoba. Idziemy stąd?
Zapytał, stawiając do tyłu jeden, ostrożny krok. Wiedział, że jeśli nie chce paść z wysiłku musi ograniczać się w szybkości i gwałtowności, która to od zawsze mu towarzyszyła w jego aktorskiej karierze. Nie zamierzał spasować tak szybko, jak kochanek zapewne się tego spodziewa. Odsunął się, ciągnąc go za sobą do pokoju a następnie samemu siadając na kanapie. Założył ostentacyjnie ręce, gestem pokazując Azumiemu, co ma zrobić. Palec wyraźnie sugerował, iż ten posłusznie ma zdjąć spodnie i podporządkować się wszystkiemu, co się dzieje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz