Słysząc
oskarżenie już nie wytrzymał i jęknął donośnie.
- Na litość pomyśl trochę. Ani ja, Des czy Jakobem nie byliśmy zadowoleni z jej przyjazdu. Poza tym czy ja nie mam zasady szczerość aż do bólu? Nigdy nie ukrywałem że się pieprze z innymi i nigdy nie zamierzam się tego wypierać. Narzeczeństwo? Zlituj się. Nie jestem głupi by tak oficjalnie znajdować sobie partnerów będąc z kimś już po zmówinach. Zresztą jeśli nie zauważyłeś to do niej się mówiło jak grochem o ścianę. - wypowiedział w końcu to co myśli ale jemu było mało. Jako prawnik wiedział gdzie uderzać i gdzie najbardziej zaboli. A niechybnie nerwy i wzburzenie swoje robi i zamiast pomyśleć co się mówi to się plecie trzy po trzy.
- Detektyw za dyche, się znalazł. Teraz zaczynam rozumieć czemu tak dałeś się wkąpać z tym Wilkiem. Dla twojej informacji bystrzaku, jakby mi tylko zależało na twojej dupie to bym zrobił swoje jak byłeś najebany. A nie bawił się nie wiadomo ile w podchody które jeszcze nie wiadomo czy coś dadzą.- no i wylała się czara nieprzyjemności.
- Na litość pomyśl trochę. Ani ja, Des czy Jakobem nie byliśmy zadowoleni z jej przyjazdu. Poza tym czy ja nie mam zasady szczerość aż do bólu? Nigdy nie ukrywałem że się pieprze z innymi i nigdy nie zamierzam się tego wypierać. Narzeczeństwo? Zlituj się. Nie jestem głupi by tak oficjalnie znajdować sobie partnerów będąc z kimś już po zmówinach. Zresztą jeśli nie zauważyłeś to do niej się mówiło jak grochem o ścianę. - wypowiedział w końcu to co myśli ale jemu było mało. Jako prawnik wiedział gdzie uderzać i gdzie najbardziej zaboli. A niechybnie nerwy i wzburzenie swoje robi i zamiast pomyśleć co się mówi to się plecie trzy po trzy.
- Detektyw za dyche, się znalazł. Teraz zaczynam rozumieć czemu tak dałeś się wkąpać z tym Wilkiem. Dla twojej informacji bystrzaku, jakby mi tylko zależało na twojej dupie to bym zrobił swoje jak byłeś najebany. A nie bawił się nie wiadomo ile w podchody które jeszcze nie wiadomo czy coś dadzą.- no i wylała się czara nieprzyjemności.
Już chciał mu na to odpowiedzieć ale gdy usłyszał jego wypowiedź
momentalnie się pohamował. Spojrzał na niego nie dowierzając, że ten powiedział
mu takie coś. Tego to w ogóle by się nie spodziewał.
- Tak, wiesz co, żartowałem z tym gwałtem, sam mu się dałem, a te blizny to kurwa naklejki. - Powiedział patrząc na niego teraz tylko i wyłącznie z pogardą a ironią w głosie.
- No to trzeba było to zrobić, bo teraz już nie będziesz miał okazji. - Powiedział po czym uśmiechnął się do niego i zaczął iść w stronę sypialni rodzeństwa. Zapukał i wszedł do środka.
- Wybaczcie, ale ja wracam do domu. - Rzucił w ich stronę posyłając im uśmiech. Oczywiście były to trochę ponure uśmiechy. Nie myślał, że ten uderzy w jego czuły punkt. Idąc powoli w stronę poprzedniego miejsca strugał już sms do Toma by sprawdził o której ma najszybszy i najwcześniejszy pociąg do domu.
- Tak, wiesz co, żartowałem z tym gwałtem, sam mu się dałem, a te blizny to kurwa naklejki. - Powiedział patrząc na niego teraz tylko i wyłącznie z pogardą a ironią w głosie.
- No to trzeba było to zrobić, bo teraz już nie będziesz miał okazji. - Powiedział po czym uśmiechnął się do niego i zaczął iść w stronę sypialni rodzeństwa. Zapukał i wszedł do środka.
- Wybaczcie, ale ja wracam do domu. - Rzucił w ich stronę posyłając im uśmiech. Oczywiście były to trochę ponure uśmiechy. Nie myślał, że ten uderzy w jego czuły punkt. Idąc powoli w stronę poprzedniego miejsca strugał już sms do Toma by sprawdził o której ma najszybszy i najwcześniejszy pociąg do domu.
Nie da się
zaprzeczyć ze Michał stanowczo przegiął, to było pewne ale w obecnym stadium
złości na niewiele dawało logiczne myślenie.
Nawet kiedy Allan zapowiedział że wraca do domu, prawnik tylko machnął ręką i poszedł do salonu. Najwyraźniej nie miał zamiaru nawet gonić chłopaka. Był zmęczony tym co się wydarzyło. Sytuacja z zameldowaniem, domniemane oskarżenia. Ale chyba najbardziej zabolało go to że znów się starał. Znów zaczynał przed kimś otwierać a tu proszę niespodzianka.
- Pierdolić innych. Nigdy nie chce mieć nikogo dla siebie. Po co to? Na co. Tylko gorzej boli jak taka osoba cię zrani. - pomyślał załamany patrząc w stok i narciarzy z niego zjeżdżających. Całkowicie odciął się od tego co się działo za jego plecami.
Kiedy Allan wszedł do pokoju rodzeństwa zastał ich w dość napiętej sytuacji. Des była oparta o ścianę a Jakob leżał na łóżku patrząc się w sufit, najwyraźniej wszystko co detektyw z Michałem sobie powiedzieli ta dwójka bardzo dobrze słyszała.
- Allan . . - rzuciła dziewczyna ale nie wiedziała co ma powiedzieć. Nie chciała się wtrącać, ale czuła że tak to się nie powinno skończyć.
Słysząc zamykane drzwi na korytarz spojrzała na Jakoba.
- Idź za nim - blondyn dopiero po dwóch sekundach na nią spojrzał. Sam najwyraźniej nie ko końca wierzył co też właśnie usłyszał.
- Ale to chyba Michał powinien to czynić nie ja. - nie chodziło tu o to że mu się nie chciało ale nie do końca widział sens w podtrzymaniu tego na siłę
- Na litość Jako, dobrze wiesz że jak czegoś nie zrobimy to oni przy następnym spotkaniu przejdą koło siebie jakby ta druga osoba wcale nie istniała. Wiesz o tym dobrze że ten głupek się nie przyzna ale polubił Allana. - łzy w oczach dziewczyny wyraźnie mówiły jak bardzo uczuciowo angażuje się w to wszystko.
- Spróbuję, ale nie licz na wiele. Młody też ma niezły charakterek - rzucił tylko i wyszedł szybkim krokiem z apartamentu próbując dogonić detektywa.
Nawet kiedy Allan zapowiedział że wraca do domu, prawnik tylko machnął ręką i poszedł do salonu. Najwyraźniej nie miał zamiaru nawet gonić chłopaka. Był zmęczony tym co się wydarzyło. Sytuacja z zameldowaniem, domniemane oskarżenia. Ale chyba najbardziej zabolało go to że znów się starał. Znów zaczynał przed kimś otwierać a tu proszę niespodzianka.
- Pierdolić innych. Nigdy nie chce mieć nikogo dla siebie. Po co to? Na co. Tylko gorzej boli jak taka osoba cię zrani. - pomyślał załamany patrząc w stok i narciarzy z niego zjeżdżających. Całkowicie odciął się od tego co się działo za jego plecami.
Kiedy Allan wszedł do pokoju rodzeństwa zastał ich w dość napiętej sytuacji. Des była oparta o ścianę a Jakob leżał na łóżku patrząc się w sufit, najwyraźniej wszystko co detektyw z Michałem sobie powiedzieli ta dwójka bardzo dobrze słyszała.
- Allan . . - rzuciła dziewczyna ale nie wiedziała co ma powiedzieć. Nie chciała się wtrącać, ale czuła że tak to się nie powinno skończyć.
Słysząc zamykane drzwi na korytarz spojrzała na Jakoba.
- Idź za nim - blondyn dopiero po dwóch sekundach na nią spojrzał. Sam najwyraźniej nie ko końca wierzył co też właśnie usłyszał.
- Ale to chyba Michał powinien to czynić nie ja. - nie chodziło tu o to że mu się nie chciało ale nie do końca widział sens w podtrzymaniu tego na siłę
- Na litość Jako, dobrze wiesz że jak czegoś nie zrobimy to oni przy następnym spotkaniu przejdą koło siebie jakby ta druga osoba wcale nie istniała. Wiesz o tym dobrze że ten głupek się nie przyzna ale polubił Allana. - łzy w oczach dziewczyny wyraźnie mówiły jak bardzo uczuciowo angażuje się w to wszystko.
- Spróbuję, ale nie licz na wiele. Młody też ma niezły charakterek - rzucił tylko i wyszedł szybkim krokiem z apartamentu próbując dogonić detektywa.
Allan
wchodząc do salonu wziął tylko swoją torbę na ramię i najzwyczajniej w świecie
po prostu wyszedł z pokoju. Było mu bardzo żal. Czuł ogromny ból tak jak i
Michał, ale nie zamierzał tego okazywać. A bynajmniej nie przy ludziach. Wszedł
do windy i westchnął cicho. Żałował, że to się tak kończy. W sumie to nawet nie
dowierzał w to, że to już koniec. No może jeszcze z rodzeństwem będzie
utrzymywał kontakt jeśli oni będą tego chcieli, ale Michał powinien przestań
dla niego istnieć. Oparł się o ścianę windy kładąc torbę na podłodze i czekał
aż się zamkną drzwi od niej. Zdawał sobie sprawę, że blondyni słyszeli całą
rozmowę, dziwne by było gdyby nie słyszeli, musieli by być chyba głusi. On
chyba jednak nie powinien przebywać z ludźmi, nie powinien się z nimi
przyjaźnić. Przecież Tom to był jego przyjaciel, wystarczyło mu jego
towarzystwo. Uśmiechnął się delikatnie ze spuszczoną głową. Nie pisał do Toma,
nie chciał go martwić. Weźmie sobie taksówkę i najwyżej poczeka na PKP na
pierwszy pociąg.
Jakob na prośbę
Des poszedł za Allanem ale widząc że winda jest już prawie na ostatnim piętrze,
nie było sensu czekać aż ta powróci na górę i znów zjedzie. Postanowił pognać
schodami. Co prawda w czasie tego szaleńczego pędu przestraszył jakąś
dziewczynę w czarnej liberii pokojówki. Ale nie miał czasu by sprawdzić czy
wszystko z nią w porządku. Rzucił głośne przepraszam i gnał dalej. Na parterze
zobaczył że drzwi windy się zamykają i że jest ona wypełniona ludźmi. W holu
nigdzie nie było widać młodzika. Tak więc od razu popędził do drzwi. W myślach
dziękując sobie że jeszcze nie zdążył zdjąć traperów.
Będąc na szczycie schodów rozglądał się za płaszczem chłopaka. Tak jak domyślał się widział Allana zmierzającego w stronę postoju taksówek.
- Allan - zawołał głośno by ten się chociaż zatrzymał. Jeśli młodzik wsiądzie do taksówki to będzie po nim. Przecież nie zna tego terenu, a zanim znajdzie jakiś dworzec to chłopaka już może nie być.
W kilkunastu długich susach dopadł chłopaka.
- Nie odjeżdżaj jeszcze - rzucił tylko bo szczerze to sam za bardzo nie wiedział co ma też powiedzieć. On nie był z tych myślących sercem tak jak jego połówka.
Będąc na szczycie schodów rozglądał się za płaszczem chłopaka. Tak jak domyślał się widział Allana zmierzającego w stronę postoju taksówek.
- Allan - zawołał głośno by ten się chociaż zatrzymał. Jeśli młodzik wsiądzie do taksówki to będzie po nim. Przecież nie zna tego terenu, a zanim znajdzie jakiś dworzec to chłopaka już może nie być.
W kilkunastu długich susach dopadł chłopaka.
- Nie odjeżdżaj jeszcze - rzucił tylko bo szczerze to sam za bardzo nie wiedział co ma też powiedzieć. On nie był z tych myślących sercem tak jak jego połówka.
On sam szedł
powolnym krokiem. Nie spieszyło mu się teraz gdy już wyszedł z apartamentu.
Taksówki stały, pieniądze miał, nikt go nie gonił więc po co miał się spieszyć.
Szedł z uśmiechem na twarzy sprawiając pozory, że wcale nie jest mu źle. Wciąż
nie mógł pojąć tego jak Michał mógł wygarnąć mu coś takiego, coś co boli go
najbardziej. Pewnie gdyby tego nie zrobił mogli by się jeszcze pogodzić ale w
takiej sytuacji nie ma już na to szans, nie chciał go znać. Wyszedł z hoteli i
od razu włożył sobie papierosa do buzi. Szedł w stronę taksówek i był już
blisko wejścia do jednej z nich kiedy usłyszał głos Jakoba. Zdziwił się ale
stanął i poczekał aż ten podbiegnie do niego chcąc wiedzieć o co chodzi.
- A niby po co mam poczekać z odjazdem, nic mnie tu nie trzyma. - Odpowiedział wzruszając ramionami.
- A niby po co mam poczekać z odjazdem, nic mnie tu nie trzyma. - Odpowiedział wzruszając ramionami.
No cóż młodzik
miał racje po tej awanturze nawet Jakob wątpił by tej dwójce udało się
pogodzić. Ale nie mógł przecież zawieść młodej.
- Słuchaj nie jestem dobry w tych całych przemowach jak Des. Ale jeśli teraz wyjedziesz całkowicie wszystko zniknie, tak jakby nigdy się nie wydarzyło. Obydwoje musicie jeszcze raz porozmawiać, ale nie wrzeszcząc na siebie tylko na spokojnie. To co sobie nawzajem nawrzucaliście było tylko garścią przykrości które miały ranić. Nic co było by mądre czy przydatne. - i jeśli ten blondyn nadal wątpił w swoje krasomówcze zdolności to powinien nabrać większej pewności siebie.
- Słuchaj nie jestem dobry w tych całych przemowach jak Des. Ale jeśli teraz wyjedziesz całkowicie wszystko zniknie, tak jakby nigdy się nie wydarzyło. Obydwoje musicie jeszcze raz porozmawiać, ale nie wrzeszcząc na siebie tylko na spokojnie. To co sobie nawzajem nawrzucaliście było tylko garścią przykrości które miały ranić. Nic co było by mądre czy przydatne. - i jeśli ten blondyn nadal wątpił w swoje krasomówcze zdolności to powinien nabrać większej pewności siebie.
Westchnął cicho. Jakob miał rację jednak Allan należał do
ludzi bardzo upartych więc postanowił trzymać się swego.
- Jakob, ale już jest za późno, tego się już nie da naprawić. No i z resztą po co, jak widać niezbyt się z nim dobraliśmy. - Powiedział z delikatnym uśmiechem na ustach. Oczywiście był to wymuszony uśmiech, nie potrafił by się normalnie uśmiechać w takiej sytuacji. Z resztą kto by potrafił. Właśnie stracił kogoś, na kim zaczynało mu zależeć, zranili się wzajemnie, ale to rajdowiec przegiął. Nie opowiadał mu o swojej przeszłości by z tego kpił.
- Jakob, ale już jest za późno, tego się już nie da naprawić. No i z resztą po co, jak widać niezbyt się z nim dobraliśmy. - Powiedział z delikatnym uśmiechem na ustach. Oczywiście był to wymuszony uśmiech, nie potrafił by się normalnie uśmiechać w takiej sytuacji. Z resztą kto by potrafił. Właśnie stracił kogoś, na kim zaczynało mu zależeć, zranili się wzajemnie, ale to rajdowiec przegiął. Nie opowiadał mu o swojej przeszłości by z tego kpił.
To co Allan powiedział było prawdą. Ewidentnie za dużo sobie
powiedzieli by to było można załagodzić od chwilą rozmowy. No ale może?
Przecież Des się nie myliła w pewnych sprawach.
- Obydwoje jesteście narwani, i obydwoje nie przyznajecie się do własnych uczuć. Przykro mi ale jak dla mnie pasujecie do siebie jak dwie krople wody. - rzucił żartobliwie oglądając się za siebie. Nie wiedział jak długo ma go zatrzymywać. Nie wiedział nawet czy młoda przemówi do rozumu Michałowi.
- Jak dam Ci tak odjechać Despera wykastruje mnie. No zlituj się. Jak nie chcesz gadać z nim zostań z nią chwilę porozmawiaj. - próbował już z drugiej strony „zajść” detektywa.
Kiedy Jakob się produkował w pocie czoła na schodach w końcu pojawił się Firello rozglądając się.
- Obydwoje jesteście narwani, i obydwoje nie przyznajecie się do własnych uczuć. Przykro mi ale jak dla mnie pasujecie do siebie jak dwie krople wody. - rzucił żartobliwie oglądając się za siebie. Nie wiedział jak długo ma go zatrzymywać. Nie wiedział nawet czy młoda przemówi do rozumu Michałowi.
- Jak dam Ci tak odjechać Despera wykastruje mnie. No zlituj się. Jak nie chcesz gadać z nim zostań z nią chwilę porozmawiaj. - próbował już z drugiej strony „zajść” detektywa.
Kiedy Jakob się produkował w pocie czoła na schodach w końcu pojawił się Firello rozglądając się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz